
Dziś jest:
Piątek, 5 grudnia 2025
Życie niemal na pewno ma sens.
/A. Einstein/
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
[...] Dzień dobry Fundacjo:) Na wstępie jak zawsze wszystkiego dobrego. Dziś byłem u mojego dobrego kolegi porozmawiać ma on szerokie horyzonty na wszystko i konwersacja toczy sie nie tylko na temat "pieniedzy i co kto ma"
Dzis rozmowa byla na temat zycia i reinkarnacji mamy takie samo zdanie ze ona jest istnieje i to nie wiara oraz na temat ludzi dlaczego jest tyle zła itp. Kolega ma na imię [tylko do wiad. FN]
Opowiedział mi dziś historie ze szkoly która dotyczyła Pani ktora uczyla matematyki , mowił że któregoś dnia "ześwirowała" i kazała dzieciom wziąć krzesła i iść zabić dyrektora ot tak w jedej sekundzie podczas lekcji. Nie wiem jak dalej sie skonczyło ale otrzymała ksywkę "czarodziejka" ponieważ poźniej w sali lekcyjnej hmm nie wiem jak to opisać ale robiła coś w rodzaju seansu? miała coś w rodzaju wahadełka na nitce czy jakims sznureczku i trzymając owe wahadełko potrafiła powiedziec kto kim byl w poprzednim wcieleniu ,mojemu koledze powiedziała że jest to obecnie jego 4 inkarnacja ze wczesniej zyl w XI wieku jako jakiś książe a ostanim jego wcieleniem był prostytutka francuska ktora zginela w XVIIw podczas jakiejs wojny nie wiem chyba z Hiszpania???
Ps podczas kiedy mowial to mojemu koledze strasznie jej sie zmieniał głos zgrubiał i dostawała innych oczu....dodam jeszcze że należał on do subkultury deathmetal chyba tak to sie pisze miał na sobie kszulke z jakimiś trupimi czaszkami pentagramami wtedy kazała mu to sciagnac bo przyciaga to zlo i demony. Wiem że innym uczniom z klasy tez takie seanse robiła. Osobiscie podchodzę do tego z dystansem można zrzucic na chorbę,ale może coś w tym jest?Mowie konkretnie o tym przypadku poniewaz wiem ze sa na swiecie ludzie ktorzy potrafia takie cos powiedziec.
[dane do wiad. FN]


czytaj dalej 
Witam. Mam w chwili obecnej 28 lat. Jestem zdrowa psychicznie, i nic w życiu mi nie dolegało. Moja historia ma zaczątek od około 15 roku życia. Nie wiem, do dziś próbuje znaleźć jakieś wytłumaczenia co do tego, co chcę opisać.
Początki były „niewinne” potem zmieniło się to w horror dla mnie. Gdy kładłam się chcąc spać, zasypiałam. Budziło mnie dziwne uczucie, że coś się stanie. Leząc, widziałam jak z moich nóg wypływa energia (biała mgła) z której materializuje się jakaś postać. tak jakby budowała się od nóg w górę, czyli pojawiały się po kolei: tułów, ręce, niestety nigdy nie widziałam głowy tej postaci. Pojawiało się to w moim życiu co jakiś czas. Przestawiłam łóżko w inne miejsce iii…. Nie wiem dlaczego, ale budziłam się z nogami podniesionymi w górę.
Później…
Podczas mojego snu, na początku czułam jak paraliż obezwładnia moje ciało, a potem lekkie podduszenie, czułam , że coś trzyma mnie za szyje i dusi. Trwało to około 10 min, w których nie mogłam się ruszyć, ani bronić. Kończyło to się w ten sposób, że byłam bardzo wyczerpana, nie miałam siły nawet wstać z łóżka. Następnego dnia czułam się dziwnie z tego powodu.
Trwało to co noc, aż po pewnym czasie ucichło.
Powróciło znów pewnego dnia, lecz o większej sile. Znów drętwienie całego ciała, i duszenie, z tymże, duszeniu towarzyszyła siła, która ciągnęła mnie z łóżka na przedpokój. Były to straszne męki. Znów potarzało się to co noc. Jakaś siła – nie wiem jak to ująć, trzymała mnie za szyję, paraliżowała moje ciało, i z całej siły ciągnęła mnie z łóżka na podłogę. Pamiętam nawet, że kurczowo trzymałam się dolnego fragmentu drzwi, by się bronić. Próbowałam krzyczeć, ale bez skutku. Budziłam się ze strachu, i znów mnie ogarniało uczucie senności i zabawa się powtarzała w kółko. Chciałam nie spać, ale nie mogłam. Znów zasypiałam w ciągu paru sekund- gdzie to jest bardzo dziwne, gdyż normalnie zaśnięcie trwa u mnie około godziny, nawet gdy jestem bardzo zmęczona. W tych momentach wiedziałam co się dzieje, wiedziałam jaki będzie ciąg dalszy. Z całych sił próbowałam nie zasnąć, tylko jedną nogę, potem drugą nogę wystawić za łóżko , wstać i pójść spać do łóżka mojej Mamy. Czułam jakbym lunatykowała.
Później przybył nowy element tego całego zdarzenia: podczas mojego snu, znów drętwienie ciała, duszenie. Otwierałam oczy i widziałam nad moją głową czarną elektryzująca kulę, która „obserwowała mnie”. Nie wiem co to było. Widziałam ją może tylko z 5 razy, potem jej już nie było.
Następnym razem, gdy spałam obudziło mnie przedziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam białą postać, stojącą w moim pokoju, smutną, to była moja Mama, która spała w pokoju obok. To trwało tylko chwilę. Moment. Pobiegłam przerażona do łóżka Mamy, myśląc, że coś się stało. Na szczęście Mama spała.
To są przykłady tylko, które mnie spotkały, podejrzewałam jakieś otępienie, ale po rozmowie z zaufanym księdzem, zalecił mi modlić się za zmarłych z rodziny. Skorzystałam także z usług psychologa, który stwierdził, że nie mam żadnych odchyleń od normy.
Myślę, że punktem kulminacyjnym był dzień, w którym, zmęczona po nocce wróciłam z pracy. Mieszkałam wtedy w akademiku. Położyłam się spać, byłam sama w pokoju, koleżanki wyjechały do domów. Mój sen był przedziwny. Otóż śniła mi się cała Apokalipsa. Wers po wersie.
Była to wizji o 7 pieczęciach, która kończyła się zagładą ziemi i wszelkiego zła. Widziałam także jeźdźców : Zwycięzca, wojna, głód, i śmierć. Na niebie dwie kule, czerwone, które płonęły, a miedzy nimi był trójkąt, w którym była światłość. Ta światłość do mnie przemawiała ukazując mi kataklizm na świecie. Brat zabijał brata, ludzie byli otępieni, domy w gruzach, wojna, czołgi, żołnierze, To było dla mnie straszne, wszystko obserwowałam – znajdowałam się nie na ziemi, tylko obserwowałam wszystko z boku. Płakałam. Nie mogłam w to uwierzyć, chciałam już się obudzić.
Ale ta światłość nadal do mnie przemawiała. Ukazywała mi wszystkie kataklizmy. Kazała mi się modlić do Matki Boskiej, która może to wszystko ocalić. Zaczęłam mówić „Zdrowaś Mario…” , obudziłam się z tymi słowami w ustach. Co najdziwniejsze, nie wiem dlaczego, ale drzwi od mojego pokoju były otwarte. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Siedziałam na łóżku, wzięłam do reki biblię i przeczytałam ze łzami całą Apokalipsę. Wers po wersie mi się dokładnie to samo śniło.
Później przyszedł do mnie do pokoju mój obecny narzeczony mówiąc mi, że Papież zmarł.
Tym bardziej mój sen zdał mi się dziwny.
Jestem osobą wierzącą, ale nie chodzę w każdą niedzielę do kościoła. Nie mówiłam nigdy o nich głośno, jedynie mama wie, oraz narzeczony.
[dane do wiad. FN]
/poniżej zdjęcie z Archiwum FN przysłane przez jednego z naszych czytelników/

czytaj dalej 
[...] Witam serdecznie, juz od dluzszego czasu zastanawialam sie, czy powinnam napisac do was i podzielic sie tym, co spotkalo mnie w dziecinstwie. I dzisiaj przez to, ze przez upaly nie spac, pisze do was....
Krotko o mnie: mam 39 lat, od wielu lat mieszkam w Niemczech, z zawodu jestem Informatykiem i pracuje dla Urzedu Panstwowego w Niemczech.
*************
A teraz opowiem po krotce moja historia:
Zdarzenie to mialo miejsce w zimie ok 1986 roku. Z dwojka mojego mlodszego rodzenstwa i mama wracalismy wtedy wieczorem od babci do domu. Musialo byc ok godz. 20:00, bo wyszlismy zaraz po wiadomosciach wieczornych.
Moja babcia mieszkala na obrzezach naszego miasta - Zlotoryji na Dolnym Slasku. W kolo znajduja sie tam tylko pola, lasy I male jeziorko tzw. “Oczko”.
Idac do domu musielismy przejsc przez maly lasek, ktory nie byl wtedy jeszcze oswietlony. Po wyjsciu z niego jakos obrocilam sie za siebie I wtedy zobaczylam, ze po lewej stronie nad tym laskiem wisi jakas bardzo jaskrawa, biala kula. Co dziwne, kula ta mimo ze byla bardzo jasna, to nie razila w oczy. Z rozmiarow (z tamtego miejsca) przypominala ksiezyc podczas pelni,ale byla od niego duzo jaskrawsza i wisiala maksymalnie jakies 3-4 metry nad drzewami. Chcialam to cos koniecznie z bliska zobaczyc I zaczelam prosic mame, zebysmy tam podeszli. Mama bardzo sie bala, I na poczatku nie chciala tam isc, ale tak ja mocno prosilismy, ze w koncu dala sie namowic I poszlismy tam.
Po dojsciu do tego miejsca, znajdowalismy sie moze w odleglosci ok 15-20 metrow od tej kuli. Dopiero z bliska widac bylo, ze wisiala ona nad polem z tylu tego lasku, I tym razem juz tylko jakies 5-7 metrow nad ziemia. Miala ona z tamtej odleglosci maksymalnie ok 0,5-1 metra srednicy I wisiala tam caly czas nieruchomo. Wpatrywalismy sie w nia gdzies ok 20 minut, az w koncu zaczelo nam byc zimno I nudno, bo nic sie nie dzialo. Chcielismy juz isc do domu, gdy nagle kula ta niesamowicie szybkim ruchem przemiescila sie pionowo w gore - na jakies 20 metrow, a nastepnie wolnym i plynnym ruchem zaczela sie od nas oddalac. Podczas tego zdarzenia, byla kompletna cisza. Nie bylo kompletnie nic slychac. Po jakims czasie kula ta zatrzymala sie I wyszedl z niej cienki, jakby laser - promien w strone ziemi. Wygladalo to tak, jakby ten promien czegos szukal, albo cos sprawdzal. Po chwili promien ten zniknal i kula ta znow bardzo wolnym i plynnym ruchem poleciala nad polami w strone innego lasku, ktory w linii prostej znajdowal sie ok 2 km od nas. Lasek ten jest dosc dobrze widoczny, bo w kolo niego sa same pola, i pozatym wtedy lezal tam snieg.
Kula ta wleciala za ten lasek, I po chwili wysunela sie przed niego w nasza strone, tylko ze tym razem nie byla to juz kula, tylko objekt latajacy - talerz, dookola ktorego swiecily kolorowe swiatelka. Nie wiem jak duzy mogl byc ten obiekt, ale moglismy z tamtej odleglosci (I przez to kolorowe oswietlenie) doskonale widziec jego ksztalt. Zaczelismy isc w jego strone. W pewnym momecie obiekt ten zaczal sie chowac za ten lasek. W momecie jak zaczynalismy sie wracac, wysuwal sie on spowrotem na przod. To bylo bardzo dziwne. W pewnym momecie moja mama nie miala juz cierpliwosci I chciala stamtad isc, ale ja nalegalam zebysmy do tego czegos podeszli. Mama byla troche zla na mnie I chyba tez sie bala, ale w koncu powiedziala, ze pojdziemy tam, ale najpierw musimy moja najmlodsza siostre (wtedy miala ona 3 albo 4 letka) do babci zaprowadzic.
Po powrocie, nie bylo widac tam juz niczego.
Prawde mowiac czasami zastanawialam sie, czy moglo wtedy dojsc do czegos wiecej jak tylko obserwacji, ale jesli tak, to ani ja ani moje rodzenstwo i mama nic z tego nie pamietamy - chociaz czasami mialam przypuszczenia.
Bardzo chetnie porozmawialabym o tym z kims, kto sam mial podobne doswiadzenia.
Ps. Przepraszam za pismo, ale nie mialam mozliwosci pisania polskimi znakami na komputerze. Mam nadzieje, ze sie doczytacie. :) Prosilabym rowniez, gdybyscie Panstwo chcieli mojego E-Mail‘a gdzies pokazac, o zachowanie mojej anonimowosci.
Podrawiam goraco,
[dane do wiad. FN]

czytaj dalej 
[...] Szanowna Fundacjo! Chciałem wam opowiedzieć o dziwnym wydarzeniu, którego byłem świadkiem jeszcze w podstawówce. Było wtedy popularne tzw. wąchanie kleju, co doprowadzało mózg do takiego stanu, że można było zobaczyć dziwne rzeczy. Ja tego bałem się wąchać, ale mój najlepszy kolega spróbował. To było w 1987 na Śląsku, w 9dane do wiad. FN]. Obserwowałem go przez chwilę, a potem wydarzyło się coś niesłychanego. Zaczął turlać się po ziemi i wydawało mi się, że coś niewidzialnego go kopie. Krzyczał, abym mu pomógł i odgonił cyt. "tego ducha, co go atakuje".
Dwie rzeczy są w tym wszystkim niezwykłe. Pierwsza - miał siniaki po kopnięciach na całym ciele. Dwa - opowiadał potem, że zaczął słyszeć chrapliwy głos szepczący mu coś do ucha, że go zabije i że teraz "będziesz mój". To było tak przerażające, że ja bałem się z nim potem spotykać przez pół roku. Potem dowiedziałem się, że u niego w domu jakaś niewidzialna siła tłukła naczynia, przesuwała meble, a na poddaszu było słychać kroki, choć nikt tam nie był.
Zapewniam, że historia jest prawdziwa.
[dane do wiad. FN]

Od dawna twierdzimy, że środki halucynogenne to nie "pobudzenie mózgu do majaków", tylko otwarcie na oścież drzwi dla wszelkich bytów czyhających na okazję, aby przejąć panowanie nad człowiekiem. Poprzez nasz kanał facebooka dostaliśmy film, który - kto wie - być może pokazuje bardzo podobną sytuację.
[...] Czy ten człowiek po zażyciu dopalaczy jest atakowany przez coś lub kogoś? Czytając wasze artykuły ostrzegaliście wiele razy, że może zostać usunięta ,,bariera ochronna'' człowieka.
Wyraźnie widać na filmie, że jest atakowany
9 lipca 16:20
czytaj dalej 
[...] Dobry wieczór, długo zastanawiałam się czy do Państwa napisać aż do dnia dzisiejszego. Chciałam podzielić się moją historią a raczej historią, która dotyczy domu należącego do mojej rodziny. Zanim opisze historie, wiem od męża, że takich spraw macie tysiące i jeśli uznacie, że nie jest warta uwagi to z góry przepraszam ale chociaż jest mi lżej, że w końcu zebrałam się na odwagę.
Zacznę od początku: Dom o którym mowa należy do mojej rodziny od 1935 roku, pobudował go mój pradziadek, który został spalony w 1945 jako żołnierz AK w więźniu w Radogoszczu. Podczas II wojny światowej w tym domu znajdowała się siedziba gestapo. Z opowieści babci wiem, że katowali i zabijali tam ludzi Niemcy, oczywiście wyrzucili moja prababcie oraz Jej syna ( mojego dziadka). Po wojnie wrócili do swojego domu.
Wszystko byłoby pięknie i ta historia mogłaby się skończyć ale nie w 1998 ( miałam wtedy 8 lat ) zobaczyłam tam coś a raczej nie wiem co to było czy zarys człowieka czy raczej chmura białego niczego, słyszałam jak ktoś chodzi po schodach i czuć było obecność tylko nie wiem czego a może kogo, od tamtego czasu nie chciałam spędzać wakacji w tym domu ( dom należał do moich dziadków, nocował tam tylko podczas wakacji) po kilku latach znowu tam spałam i znowu to samo tylko tym razem bez poświaty, powiedziałam o tym mojej mamie bo byłam już większa więc uznałam, ze nie zrobi ze mnie wariatki.
Mama powiedziała, że ma podobne odczucia. Podzieliłam się również tym z moim bratem, który również przyznał, że boi się tam spać bo nie czuje się tam dobrze.Od 15 lat ta nie spałam, po śmierci dziadka i babci dom stoi pusty. Moja mama postanowiła sprzedać nieruchomość ale boi się ze to coś pójdzie ale przejdzie do Nas ( mieszkamy w innym mieście ) przyszły właściciel chce zburzyć dom i postawić jakieś magazyny. Dzisiaj mama poprosiła, żebym zrobiła zdjęcia domu na pamiątkę i zobaczyłam to, zobaczyłam to dopiero po zrobieniu zdjęcia ( dlatego napisałam -mąż mnie poprosił bo się przestraszył ) a może to światło ? może zle zrobiłam zdjęcie? choć nie robiłam pod słońce to jednak chciałabym żebyście powiedzieli mi że to przypadek ze nie muszę się bać.
Ponadto dodam, że w tym domu zmarła moja prabacia ( chciała już iśc do swojego męża) i na działce dostał wylewu mój dziadek który potem zmarł a babcia z samotności a może przez to co tam chodziło zwariowała podobno miała Alzheimera. Proszę o anonimowość. Przepraszam za brak spójności ale gdy i tym pisze ręce mi się trzęsą
[dane do wiad. FN]
Do wiadomości było dołączone zdjęcie - publikujemy je poniżej


czytaj dalej 
[...] Dzień dobry, Przed chwilą oglądałem rozmowy z Krzysztofem Jackowskim Czecś 37 (byłem na granicy życia i śmierci) i pragne podzielic sie z Państwem moją historią (może nawet dwie),
Był rok chyba 2002. Jechałem samochodem od mojego kolegi około godz 12 do siebie do pracy (początek marca). Bardzo mi siei spieszyło. Jechałem około 80 km/h. Na łuku drogi wjechałem w zaciecione miejsce gdzie znajdowała Si duża tafla lodu. Wpadłem w poślizg i straciłem panowanie nad samochodem. Waliłem prosto na drzewo. Zdążyłem tylko pomyślec „Boże to koniec” i w tym momencie samochód stanął w miejscu ,tak jakby ktoś małą zabawke złapał z góry reką a przed oczyma zobaczyłem tylko gestą mgłe. Po chwili wysiadłem z samochodu i poszedłem do przodu zobaczyc co się stało. Ledwo stałem na nogach, miekko w kolanach i lód na ulicy. Samochód był około 30m cm od drzewa. Nic, kompletnie nic się nie wydarzyło. Ocalałem.
Pare dni później, dokładnie w Wielką Sobote około godz 13 pojechałem do pracy aby przywieźc sobie stosowne dokumenty. W pewnym momencie przede mną samochód skrecał w lewo. Zatrzymałem sie, odruchowo spojrzałem w lusterko wsteczne i widze jak wali na mnie biały Ford Escort. Myśle sobie no tak nie byłem jeszcze” bity” wic czas najwyższy (jechałem wtedy Daewoo Espero, bez haka holowniczego z tyłu). Zaparłem się o kierownice. Usłyszałem huk i nic wecej, żadnych wstrząsów . Wysiadłem z samochodu aby zobaczyc co si wydarzyło i zdebiałem. Ford maske miał w harmonijke, rozbite reflektory, złamany zderzak w pół leżący na jezdni, rozbitą chłodnice z której wyciekał płyn. Z mojego samochodu nawet nie spadł kurz. Żadnego śladu, nic, po prostu nówka zabrudzona zwykłą jazdą.
Pzdr
[dane do wiad. FN]
Ps
Mój edytor nie pisze wszystkich znaków :-(
[...] Droga FN,
Piszę do Was wstrząśnięty tą historią z dziewczyną która zdawała na prawo jazdy i samochód jej stanął na przejeździe kolejowym. Piszą o tym m.in. tutaj.
x
Kiedyś miałem dziwne wydarzenie. Miałem już wjechać na niestrzeżony przejazd, kiedy nagle poczułem ogromny ból ramienia. Tak silny, że tuż przed przejazdem zatrzymałem samochód. I wtedy przede mną przemknął pociąg. Gdyby nie ten nagły i dziwny ból (potem zniknął i nigdy nie powrócił) pewnie nie pisałbym do was.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej 
[...] Dzień dobry, wczoraj rano zmarła moja babcia. Ostatnia żyjąca do tej pory babcia. Miała 90 lat. Prawdziwa, ciepła babcia. Przeżyła w czasie wojny obóz pracy w Niemczech i potworny głód. Stąd zawsze gdy się u niej zjawiałem zawsze pytała czy nie jestem głodny i czy czasem nie chciałbym coś zjeść. Będzie mi jej bardzo brakowało.
W każdym bądź razie wczoraj po pracy gdy wróciliśmy z żoną i synem do domu on jak zwykle bawił się głośno, dokazywał, itp. Wytłumaczyliśmy mu, że jego prababcia właśnie zmarła i jest nam smutno. Syn mając 4 lata wysłuchał tej wiadomości i znów zachowywał się tak jakby nic się nie stało. W pewnym momencie moja żona nie wytrzymała i mówi do synka: "Widzisz jaki tata jest smutny z powodu śmierci babci? Nie jest Ci przykro?". Syn na to "A dlaczego?". Moja żona: "Bo już nigdy babci nie zobaczy". Na to syn zupełnie naturalnie bez żadnego namysłu odpowiedział: "Babcia wróci. Zleci po drabince z chmurki i znów będzie dzidziusiem". I znów dalej zaczął się bawić jakby nigdy nic...
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]


czytaj dalej 
Dzień dobry
Piszę ponieważ od dwóch lat mam hm...taki problem lub w sumie temat którego raczej chyba nikt nie poruszał na państwa forum ani w Polsce a problem najwyraźniej jest. Borykam się z czymś dziwnym co za mną najwyraźniej "chodzi". Psychicznie i fizycznie.
Nie jest to zjawiskiem UFO więc piszę wstępnie by zapytać czy państwa interesują "potwory" lub "duchy-potwory" nie wiem jak go/to nazwać? :-)
To co ja spotkałam to bym określiła jako strzygę albo osobę fizyczną wyglądającą jak "potwór" ale napewno nie ufo chociaż kto wie bo ta "osoba" różni się od ludzi. Człowiekiem chyba nie jest ale oczywiście bez obrazy - nikogo nie chcę deprecjonować.
Musiałabym wysłać długi list z opisem do państwa od oceny bo to trwało długo i sporo rzeczy się wydarzyło z udziałem tego czegoś więc piszę wstępnie z pytaniem czy przysłać pełen opis, zdjęcia ubrań (moich podartych w niewyjaśnionych okolicznościach) i linki do materiałów z internetu o podobnych przypadkach bo oczywiście zaczęłam szukać czy kogoś spotkało coś podobnego?
Okazuje się, że spotkało i spotyka innych i jest sporo materiałów na ten temat. Wydaje mi się, że to coś z wyglądu podobny jest do istoty znanej pod nazwą "rake" za granicą ale w Polsce nikt tego nie poruszał. Uzbierałam wszelkie możliwe filmy i opisy z tym związane z internetu. Może państwa to zainteresuje?
Rzecz miała miejsce w Warszawie na Młocinach ja jestem z Warszawy ogólnie.
Do dzisiaj nie jestem w stanie określić do końca czy to jest fizyczne czy to duch ponieważ atakowało mnie to w środku samochodu gdy spałam na parkingu nie tylko w nocy ale i o 6 lub 9 rano w dzień. To miała być zabawa jak pobyt pod namiotem i nie oczekiwałam, że coś takiego może łazić w Warszawie. Uznałam, że to bezpieczne spać w ruchliwym miejscu w Warszawie i nie oczekiwałam, że coś się takiego może zdarzyć chociaż wcześniej pod namiotem na wakacjach zdarzyło się raz że coś mnie drapało ale wydaje mi się że może to nie być to samo. Rzecz miała miejsce na przestrzeni roku ponieważ samochód nie był na chodzie i stał na tym parkingu bez możliwości przedstawienia go. (nie był ubezpieczony i nie można było nim jeździć ale go kupiłam z sentymentu i na wypadek gdybym nie miała gdzie spać). Potem gdy już nie spałam w samochodzie to coś mi przychodziło do pokoju w domu w którym wynajmuję pokój. Także kotka właścicieli kiedyś uciekła w momencie gdy to przyszło do mojego pokoju co mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie tylko ja to widzę.
Oczywiście jest to kłopot bo mnie to drapie i szeleszczą mi rzeczy w pokoju więc śpię z zapalonym światłem i nie wysypiam się no i wypalam więcej prądu.
To nie był nikt fizyczny ten lub to coś co mnie atakowało w samochodzie bo fizyczny ktoś nie wszedł by przez ścianę ale spotkałam potem osobę w leżącym 50 m. dalej lasku, która poruszała się bardzo dziwnie oraz na ulicy jakby bezdomną która miała twarz podobną do tego czegoś co mnie nawiedzało.Wydaje mi się, że nawiązałam z tym czymś już jakąś relację. Czasem mi tego czegoś szkoda. Do dzisiaj nie wiem czy to fizyczna istota czy bezdomny nawiedzony przez jakąś istotę np. Ale twarz i ruchy ciała tego kogoś były nieludzkie.
Natomiast ta osoba była bardzo chuda i ruch jakby mięśni tej osoby był absolutnie nieludzki. Musiałabym opisać krok po kroku co się działo i co widziałam by to mogli państwo sami ocenić. Niepokoi mnie to, że to sobie jest w lesie w Warszawie i co z tym zrobić?
To coś najwyraźniej porwało mi ubrania bo są uszkodzone w sposób w jaki nie dałoby się zrobić nożyczkami czy nożem a nawet skalpelem. Zachowałam oczywiście te ubrania na wypadek gdybym kiedyś miała je komuś pokazać. Myślałam nawet by dać je jasnowidzowi by sprawdził co zrobiło te rozdarcia.
Zaczęłam przeszukiwać materiały w internecie na ten temat - chyba wszyscy tak robią po tym jak coś zobaczą - czy ktoś widział coś podobnego i z tego co udało mi się znaleźć, to jest sporo informacji w tym nagrań na temat w 90% podobnych stworzeń które poruszają się, piszczą i zachowują w podobny sposób. Tylko, że to są nagrania w znacznej mierze stworzeń bez ubrań natomiast ten ktoś był ubrany w jakby stary garnitur lub marynarkę.
Przeraża mnie fakt, że znalazłam w sieci rok temu przypadkiem film dokumentalny z serii o mordercach. Morderca z tego filmu dokumentalnego jest z wyglądu bardzo podobny do tej osoby i tego stworzenia które wydedukowałam z materiałów z internetu. Ten morderca atakował na terenie Rosji i zabił kilkadziesiąt osób i dzieci.
Musieliby by państwo sami to ocenić na podstawie opisu krok po kroku (a który chciałabym przysłać). Z tego filmu wynika, że ta osoba (fizyczna) mordowała w specyficzny sposób, podobny do tego w jaki sposób ja byłam drapana i nagabywana. Morderca atakował dokładnie te miejsca w których ja czułam albo drapanie albo mam rozwalone ciuchy.
Poza tym ten morderca wabił ofiary do lasu w inteligentny sposób a ja odnoszę wrażenie że to coś także mną manipuluje bym o tym myślała, bym weszła do tego lasku w którym ten ktoś się znajduje. Wydaje się sprawiać bardzo przyjemne wrażenie. Ogólnie rok temu udało mi się to przegonić, ale za to od tamtego momentu nie mogę przestać o tym myśleć.
Dlatego pomyślałam, że nie powinnam bagatelizować sprawy skoro był już morderca podobny do tego czegoś co mnie atakuje.
Ja śpiąc w samochodzie zostałam poinformowana przed Straż Miejską, że "tu chodzą tacy różni" (wiedzieli że śpię w samochodzie jeśli boją się państwo że wkręcam to może uda mi się od nich uzyskać potwierdzenie że spałam tam jakiś czas) i bym uważała więc podejrzewam, że problem stamtąd jest znany i mieszkańcom i straży miejskiej.
Długo nie pisałam bo było mi tej istoty lub człowieka w gruncie rzeczy żal no bo to żywe stworzenie. Nie wiem co państwo mieliby zrobić. Przecież nikt nie pójdzie tam z siatką go szukać lub zaczepiać bezdomnych. Może tylko jasnowidz mógłby coś stwierdzić po ubraniach które są podarte. Ale to niemożliwe bym sobie sama wymyśliła takie piski, krzyki i ataki które potem podobne znajduję w internecie. Jeżeli istnieją strzygi to coś może być tą właśnie strzygą.
Napisałam też, ponieważ niepokoi mnie fakt, że w sieci znajduję filmiki gdzie 10 letnie dzieciaki chodzą po ruinach i lasach i najwyraźniej interesują się takimi miejscami coś je najwyraźniej tam ciągnie. Ja już raczej nie wejdę w żaden pustostan po tym co mnie spotkało. Materiały które znajduję w internecie na ten temat to zwykle materiały z tzw. Urban Exploringu lub Urbexu który jest modny ostatnio.
Nie chcę robić żadnemu stworzeniu ani żadnym osobom krzywdy ale coraz częściej nachodzi mnie myśl czy nie jest moim obowiązkiem tego gdzieś zgłosić. Oczywiście nie wyślę tego sama na policję ale może państwo znają kogoś kto takie materiały zbiera. Na dodatek mam wrażenie że mam z tym kimś kontakt myślowy i wzbudza we mnie litość ogólnie co mnie męczy bo w sumie to coś jest jakoś ze mną ciągle więc nie wiem czy to nie wpływa jakoś negatywnie na moje życie prywatne i otoczenie.
Przyznaję się bez bicia, że dużo szukałam informacji na ten temat w internecie z nudów i czaję się z napisaniem tutaj od dłuższego czasu ale w sumie co mam niby zrobić.
Przedwczoraj znalazłam kolejny nowy film z udziałem podobnego gościa który czai się podobnymi ruchami na podwórku jakiejś kobiety i ją podgląda. Porusza się w specyficzny sposób który ja kojarzę z gościem z lasku. Więc w sumie mam dość i napisałam. Ogólnie i moja historia nie jest mniej przerażająca ale myślę że i tak wszystkiego słowami się nie da opisać.
Co państwo o tym myślą? Czy wysłać pełen opis tego i na jaki adres?
Przeczesałam państwa forum ale chyba nie ma opisu czegoś podobnego. Natomiast mam wątpliwości z podpisywaniem się pod tą historią imieniem i nazwiskiem bo nie chcę by mnie to prześladowało bardziej. Obawiam się, że mówienie o tym publicznie spowoduje, że przetrwam jako ta "dręczona przez jakąś istotę". Siła mediów tkwi w tym, że się wszystko zachowuje na amen i zamiast mieć kłopot z głowy to jeszcze to się zachowa. :-) Prawdopodobnie to głównie mnie powstrzymało przed pisaniem. Oczywiście pieniędzy nie chcę z tego natomiast zastanawiam się, czy nie należy gdzieś tego wysłać.
Tak czy inaczej będę się cieszyć jeśli państwo odpiszą i się jakoś ustosunkują może gdzieś indziej jeszcze to wysłać? Może za jakiś czas ktoś poruszy podobny temat?
Pozdrawiam
[...]

Pięknie dziękujemy za opis tej historii - oczywiście poza XXI PIĘTREM także trafił do naszego Archiwum FN.
czytaj dalej 
[...] Witam. Trafiłam na Waszą stronę dopiero teraz, ale filmy na youtube oglądam już jakiś czas,. Wierzę w ich autentyczność , bo sama widziałam niezidentyfikowany obiekt na niebie 2 razy. Raz to był obiekt podobny jak jeden z tych trójkątnych obiektów z relacji pani ze Świecia. Moja obserwacja miała miejsce 25 lat temu w Koninie- nocą. Nie byłam sama, byłam z kolegą i on widział to samo, niestety bardzo niechętnie o tym później mówił.
To było w 1993 roku w marcu lub kwietniu, wracałam późno z pracy w kawiarni, było już ciemno, a odprowadzał mnie kolega, który w tej kawiarni często bywał, była godzina około 23.00. Niebo było bezchmurne, widać było gwiazdy, spojrzałam w górę i zobaczyłam jasny trójkąt ostrokątny, bardzo wyraźny, cały jasny jak żarówka, ale bez poświaty. Po prostu bardzo jasny trójkąt jakby cały świecił.
Ostry kąt to był dziób tego obiektu, a leciał na dość dużej wysokości, na takiej, na jakiej latają samoloty pasażerskie, a może ciut niżej. Mogło to być kilka tysięcy metrów może 9, nie wiem. Szybko to pokazałam koledze i dalej już obserwowaliśmy razem. Obiekt poruszał się dużo szybciej niż samolot, po prostu przemknął po całym niebie w kilka sekund i na końcu zrobił coś jakby pętlę po czym zniknął z widnokręgu nieba. Akurat byliśmy na pustym nieoświetlonym latarniami placu z dala od bloków i innych zabudowań. Teraz ten teren jest zabudowany, ale wtedy był to pusty wielki plac porośnięty trawą i niskimi krzakami. Obecnie w tym miejscu jest w Koninie kompleks sklepów i duży parking.
Tak więc wówczas widzieliśmy kawał nieba nad nami i mogliśmy obserwować cały tor lotu tego obiektu. Patrząc na ten obiekt nie czułam absolutnie żadnego strachu, nie miałam też absolutnie wątpliwości co to jest? Po prostu wiedziałam, że to jest jakiś obcy obiekt pozaziemski, nie samolot, nie jakiś sputnik, świetlik, latawiec, laser czy cokolwiek mi znanego, a co potem sugerowali mi znajomi, którym o tym mówiłam. Każdy traktował to jak wymyśloną historię, wyśmiewał itp. Następnego dnia w pracy, kiedy ten kolega- świadek zdarzenia przyszedł do kawiarni, opowiadaliśmy razem o tym mojemu szefowi- oczywiście nas wyśmiał, może dlatego ten kolega już później nie chciał o tym więcej mówić. To było 25 lat temu, ale pamiętam to jakby to było wczoraj. Całość obserwacji trwała dobrych kilka sekund, rozmawialiśmy w tym czasie z kolegą, mówiliśmy: ,, o! UFO, kurcze UFO....
Potem przez jaki czas upewnialiśmy się, że widzieliśmy to samo, porównywaliśmy do różnych znanych nam pojazdów, przedmiotów, oboje byliśmy pewni, że to było coś nieznanego, innego, nieziemskiego, nietworzonego przez człowieka. Z tym kolegą nie mam dziś już kontaktu, minęło tyle lat, miał na imię Tomek, ale nazwiska nie znam, znałam go tylko z tej kawiarni. Zawsze wierzyłam, że nie jesteśmy sami w kosmosie, od dziecka obserwowałam niebo i może dlatego też wtedy w niebo spojrzałam. Od tej pory wiem, że warto to robić i obserwuję niebo przy każdej okazji, czasami spędzam na tarasie po kilka godzin, ale nigdy już nic takiego nie zauważyłam.
Natomiast wcześniej w wieku 15 lat mieszkając na 4 pietrze w bloku i obserwowałam niebo czasami nawet do świtu. Raz widziałam coś jakby spód ogromnego statku przelatującego tuż nad dachem bloku, ale tak szybko, że ledwo mój wzrok zdołał zarejestrować obraz.
To był ułamek sekundy, coś ogromnego i jakby przezroczystego i czerwonego przeleciało nade mną. W oczach przez moment został mi tylko obraz jakichś części maszyny, ale to nie były światła, to były widoczne jakieś bardzo skomplikowane w budowie urządzenia, tak jak się w filmach widzi spód ogromnych statków komicznych- coś takiego. Jednak prędkość z jaką ten ogromny obiekt się poruszał nie pozwoliła mi zaobserwować nic więcej np kształtu.
Myślę, że mój wzrok zarejestrował coś, czego ludzki wzrok nie powinien zobaczyć, a być może widzą to inne organizmy żywe na ziemi? Zastanawia mnie dlaczego obiekt był przezroczysty i czerwony, czyżbym przez moment widziała w podczerwieni?
Z nikim nie podzieliłam się tą pierwszą obserwacją, nawet nie wiedziałam jak to opisać słowami, ale wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Dziś mam 45 lat i niebo obserwuję przy każdej możliwej okazji.
Pozdrawiam serdecznie
[dane do wiad. FN]

czytaj dalej 
Sprawa nigdy nie była poruszana w serwisie FN, a jest niezwykle ciekawa. Ma związek z tym, jak reinkarnacja wiąże się z imionami dzieci. Wiele osób myśli tak:
- Co jest niezwykłego w tym, że rodzice wybierają imię dla swojego dziecka? Ot przypadek i tyle.
Ale tak nie jest. Wielokrotnie mieliśmy okazję przekonać się, że dziwnym trafem dzieci będące ponownymi wcieleniami osób mają albo podobne (lub identyczne) imiona lub nazwiska jak w poprzednim wcieleniu. Prawdopodobnie potężna moc karmy (przeznaczenia) także pojawia się wtedy, kiedy rodzice wybierają imię dla swojego dziecka. Myślą „to po prostu ładne imię!”, a jest w tej decyzji coś znacznie więcej niż tylko „znalezienie ciekawego imienia dla dziecka” – to kolejny ślad wędrówki duszy. Oto historia, która trafiła do naszego Archiwum FN.
----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Friday, August 10, 2018 10:06 PM
To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Niezwykłe pytanie córki
Droga Redakcja Nautilusa.
Witam serdecznie.
Chciałbym opisać pewną sytuację, która miała miejsce w połowie lipca bieżącego roku. Moja starsza córka ma obecnie 4,5 roku i ma na imię Pola. Moja babcia, a jej prababcia miała na imię Apolonia, ale wszyscy mówili na nią zdrobniale Pola. Moja babcia Pola zmarła w 1988 roku. Moja córka zatem nigdy jej nie poznała, aczkolwiek kiedyś mówiłem jej, że miałem babcię o imieniu Pola.
Moja córka umie liczyć do 40-tu. Jeszcze nie wie ile to setki czy tysiące. Pewnego razu zaczęła się mnie pytać, kto był starszy Pan Jezus czy Lech, Czech i Rus itp. Nagle się mnie zapytała: "a kto urodził się w roku 1906" ?
Ja jej odpowiedziałem, że moja babcia, a jej prababcia o imieniu Pola... Powiem szczerze, że to pytanie zrobiło na mnie wrażenie. Skąd dziecku do głowy przyszła akurat taka data? Zapytałem się córki, czy jest moją babcią. Ona mi na to odpowiedziała, że jest moją córeczką.
Nie wiem co mam o tym sądzić. Historia naprawdę dziwna.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
I jeszcze jedna historia z nadesłanych do FN.
Witam wszystkich. Podziele sie z Wami moim doswiadczeniem z dziecinstwa. Nie wiem ile mialem wtedy lat, ale z pewnoscia nie chodzilem jeszcze do szkoly. Moi rodzice pracowali wiec glowny ciezar mojego wychowania spadl na babcie. W moich dzieciecych latach to ona byla dla mnie najukochansza osoba. Ona nauczyla mnie czytac, z nia sie bawilem i to ona poswiecala mi najwiecej czasu. Bardzo czesto - mowie tu o moich latach przedszkolnych, uzywalem okreslenia : babcia, kiedys kiedy bylem duzy, robilem to a to, mowilem tak a tak, bylem tu i tu. Niestety nie pamietam co mowilem co robilem, co mowilem ze gdzie bylem, od tego czasu minelo mnostwo lat. Pamietam natomiast, ze swiecie wierzylem w to co mowie, a babcia nigdy nie dala mi odczuc tego ze bredze i klamie. Po przeczytaniu i po wysluchaniu materialow na lamach FN o reinkarnacji, zastanawiam sie czy ja mowilem babci prawde, czy po dziecinnemu po prostu opowiadalem bajki. Jak juz wspomnialem nie jestem w stanie przypomniec sobie coz ja takiego opowiadalem. .. Historia nastepna,zupelnie z innej beczki : Od czasu gdy urodzil sie moj mlodszy syn, a bylo to 22 lata temu czesciej lub rzadziej chodzi za mna mysl zeby chronic go od wody. Czesto mam mysli o tym ze on sie gdzies utopi. Znow na lamach FN czytałem […] poswieconych przepowiedniom. Dowiedzialem sie o majacych nastapic zmianach w uksztaltowaniu terenu. O zatopieniu wybrzeza USA (chyba zachodniego), oraz o zmianach w wygladzie zachodniej Europy. W tym, o zniknieciu z map calej Wielkiej Brytanii. Los tak pokierowal moim zyciem, ze wlasnie w Wielkiej Brytanii mieszkam od kilkunastu lat. .. Co gorsze, od zeszlego roku z roznych przyczyn, glownie ekonomicznych mieszka tu rowniez moj wczesniej wspomniany syn. Ten, ktory juz w dniu jego narodzin poddal mi mysl, ze trzeba chronic go przed woda bo sie utopi. Oczywiscie nie wiem co o tym myslec ale obawy mam. Pozdrawiam wszystkich Zalogantow i przepraszam za brak polskich znakow.
[dane do wiad. FN]

Sprawa tzw. śladów po poprzednich wcieleniach jest fascynująca, a czasami wręcz obezwładnia swoją dziwnością. Oto przykład z naszego archiwum – mamy dobrze udokumentowaną historię kolejnego wcielenia jednego ze scenarzystów filmu „Przeminęło z Wiatrem”. W poprzednim wcieleniu nosił nazwisko Coe, a teraz bardzo podobne, ale z „l”, czyli Cole. To także dowód tego, że siła karmy jest potężna i potrafi nawet przekroczyć barierę wydawałoby się nieprzekraczalną, czyli „podobieństwo nazwisk”.
/sprawa jest poruszona w materiale ok. 30 minuty/
czytaj dalej 
[...] Witam serdecznie. Chciałbym podzielić się z Wami historią, która spotkała mnie jakieś 12 lat temu. Zdarzenie to miało miejsce w Zbąszynku w województwie lubuskim. Gdy wracaliśmy do domu wieczorem, z wtedy jeszcze narzeczoną zobaczyliśmy nad blokiem piękny, duży księżyc.
Tak nam się wtedy przez chwilę wydawało, że to był księżyc. Przystaneliśmy przed wejściem do bloku aby przez chwilę nacieszyć oczy. Jakież było nasze zdziwienie gdy po paru sekundach "księżyc" ruszył w poziomie po linii prostej i zniknął nam za drzewami. Temu ruchowi nie towarzyszył żaden dźwięk, a to wszystko trwało kilka sekund. Staliśmy wtedy jeszcze dłuższą chwilę i próbowaliśmy to sobie jakoś wytłumaczyć. Ciekawe w tym wszystkim było to, że w ręku trzymałem wtedy w futerale kamerę którą pożyczyłem tego dnia.
[...] Do dzisiaj nie mogę odżałować, że w tamtym momencie nawet nie przyszło mi do głowy aby uwiecznić ten moment, ale z drugiej strony to wszystko działo się tak szybko i nieoczekiwanie...
[...] Po tym wszystkim rozejrzałem się jeszcze po okolicy czy ktoś mógł to jeszcze widzieć, ale najpewniej pora była już zbyt późna bo pomiędzy blokami nie było żywej duszy. Do dzisiaj gdy w towarzystwie rozmowa schodzi na "te" tematy zawsze z żoną przypominamy naszą historię i za każdym razem na ciele pojawia się u mnie gęsia skórka.
Ostatnio gdy rozmawiałem ze swoją teściową opowiedziała mi, że miała podobną sytuację. Około 20 lat temu z tego samego bloku będąc na balkonie również widziała poruszający się "księżyc". Pomimo, że interesuje się zjawiskami niewyjaśnionymi zawsze staram się podchodzić do tego z dystansem i próbuję to wytłumaczyć w sposób racjonalny. Niestety tego zdarzenia nie jestem w stanie zrozumieć.
Jestem ciekawy czy ktoś miał podobne zdarzenia z obiektem przypominającym księżyc i będącym tak wyraźnym. Nie był to obiekt który trzeba wypatrzeć gdzieś na niebie, mieliśmy wrażenie, że to dzieje się tuż nad naszymi głowami.
Pozdrawiam całą redakcję i czytelników.
[...] (dane osobowe tylko do wiadomości redakcji).

czytaj dalej 
[...] witam chciałbym nawiązać do tematu dzieci które widzą duchy pochodzę z województwa wielkopolskiego tam znajduje się wioska o nazwie białośliwie mieszkałem przez pewien czas niedaleko tej miejscowosci i dowiedzialem sie zaskakujacych rzeczy otoz przypadkow dzieci ktore widza zmarlych bylo sporo to juz bylo zastanawiajace jeden z nich wygladal tak : gdy umarl dziadek rodzice postanowili nie informowac o tym swojej corki , dziecko bylo male oni sami ciezko to przezywali wiec nie zabrali dziecka na pogrzeb i nic nie mowili o smierci poniewaz ciezko bylo im to wytlumaczyc
i cala rodzina rowniez milczala pare dni po pogrzebie rodzice zauwazli dziwna zabawe dziecka zapytali sie wiec co robisz a ono odpowiedzialo "bawie sie z dziadkiem" wstrzasnelo to cala rodzina , cala sytuacja moze by i nie wyszla poniewaz dlugo milczeli bojac sie krytyki ale podobne sytuacje spotykaly inne rodziny wiec postanowili powiedziec cecha laczaca te przypadki to wiek dzieci ktore widzialy zmarlych byl to orientacyjnie wiek 4-6 lat...

[...] Mam znajomą, której dziecko ma dar widzenia duchów. Wielokrotnie byłem świadkiem, jak rozmawia z kimś niewidzialnym, przekomarza się, czasami w milczeniu kiwa głową potakująco lub zaprzecza. Dziewczynka ma w tej chwili 3 latka i zapytana przez rodziców z kim rozmawia mówi na przykład: z tą panią co tam stoi w kącie i się uśmiecha. Ale tam nikogo nie ma. Niezwykły przypadek"
/poniżej ciekawy komentarz, który przeczytać można pod tym tekstem/
[...] Miałam podobne przeżycie w wieku 7 lat. Moi rodzice odebrali telefon w nocy i nie chcieli powiedzieć mi co usłyszeli , tylko kazali iść spać. Ja się akurat wybudziłam po wielce znaczącym śnie, gdzie śniło mi się, że jestem na pogrzebie dziadka, który leży w otwartej trumnie otoczonej rodziną ( nie wiem nawet czy miałam już taką świadomość, ze w tamtych czasach dokładnie tak było, że ludzie żegnali ciała przy otwartej trumnie). Byłam w śnie świadoma, że dziadek nie żyje. Nagle jednak dziadek się do mnie odezwał, czy chciałabym, aby on żył. Na co ja odpowiedziałam, że oczywiście, że chciałabym. Dziadek, więc wstał z tej trumny. Niestety nie był w takiej kondycji, jak przed śmiercią i musiałam go wozić na wózku inwalidzkim, Do wszystkich mijanych osób, mówił z radością w głosie i szczęściem - " Widzicie, moja rodzina chciała żebym żył i JA ŻYJĘ!!!" Te "JA ŻYJĘ" było bardzo mocno zaakcentowane. Wracając do sytuacji po telefonie, z wiedzą z mojego snu odparłam (ja 7 latka) - mama, ja wiem, że dziadek nie żyje, ale nie chcecie mi tego powiedzieć. Druga sprawa, dopiero po latach zrozumiałam ten sen w pełni:) Dziadek powiedział mi już wtedy, że on żyje nadal, że śmierć ciała to nie koniec, a wózek może miał symbolizować, że te życie ma trochę inną formę. Te jego "I JA ŻYJĘ" to miała być informacja, którą wiedział, że jak dorosnę rozszyfruję. Dziadka bardzo kochałam, bo był dobrym człowiekiem. Dziś mam 46 lat.
czytaj dalej 
[...] Witam serdecznie, Chciałbym opisać wam niezwykłe, a zarazem strasznie wydarzenie które działo się w moim zyciu. Otóż kiedy pewniej nocy gdy połozyłem się spać i zasnąłem przysniło mi się że leżę piętro niżej u mojej babci ( mieszkalismy wtedy z babcią i dziadkiem) w salonie, wszytsko było takie rzeczywiste, że zapomnialem że to jest sen do dziś pamiętam wszystkie szczegóły.
A więc leżąc na łózku usłyszałem najpierw śpiew, jak w operze, dość przerażający, był dośc dziwny bo bez żadnych słów, pamiętam że przestraszylem się bardzo i chcialem wstać, jednak nie mogłem wogólę się ruszyc, jakbym był sparaliżowany, wobec czego chciałem zacząc wołać rodziców, pamiętam doskonale gdy zacząłem otwierać usta zaczęło coś mnie dusic, im bardziej staralem się wydobyć krzyk o pomoc tym bardziej "jakaś siła" w tym śnie mnie dusiła to było straszne, nie mogłem w ogole oddychac, czułem ucisk na klatce piersiowej...
Jednak po pewnym czasie obudzilem się z przerażeniem i przez sekunde nie mogłem złapać powietrza, gdy usłyszała mnie moja matka przybiegła i powiedziała że to tylko senny koszmar, dalej spalem już bez problemu... parę dni później o moim śnie powiedzialem zakonnicy która uczyła nas religii, jej wzrok był dość dziwny, jakby coś wiedziałą ale nic nie powiedziałą, kazała jedynie się modlić do Matki Bożej... Jednak ppo jakimś czasie sen się powtorzył. To było około 2 lata później po przeprowadzce. Ten sam sen był bardzo podobny, lecz nie było dziwnego śpiewu, lecz parali i czułem jak powoli się dusze, to wszystko działo się na moim łozku,a nie tak jak wczesniej przysniło mi się to w salonie babci. Mimo ze minęło 2 lata od rozmowy z siostra, we śnie przypomniała mi sie Zdrowaśka!!! I co dziwne zarowno duszność jak i paraliż naprawdę ustapiły!! Jednak tej nocy ze starchu nie spalem do samego rana... opowiedzialem tę historię paru osobom, niektórzy uwierzyli a niektórzy nie, chciałęm podkreslić, że jestem wierzący, jednak do kościoal chodze sporadycznie.
Na ten temat wiele czytałem, między innymi zainteresowała mnie sprawa tzw. Zmor nocnych, o których pisano już w średniowieczu, mogły nawet zabijac... Nie wiem czy to prawda czy nie, ale może wy wiecie coś na ten temat, może ktoś miał podobne sny i potrafi w jakiś sposób to wyjaśnić? chciałbym rónież zachowac anonimowośc gdyż nie zalezy mi, że tak powiem na "zabłyśnięciu"
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej 
[...] witam, piszę bo nie potrafię znaleźć odpowiedzi.... Trzy dni temu wracając do domu samochodem ok.23,30 jechałam ulicą dobrze oświetloną.Z prawej strony jezdni ogrodzony siatką las a z lewej strony domki...niska zabudowa.
W pewnym momencie zobaczyłam w odległości ok.50m. przed autem,jak mężczyzna stoi przy jezdni twarzą zwrócony w kierunku lasu. Pomyślałam,że zapewne wyszedł z psem na spacer więc zwolniłam autem.Mężczyzna ten ubrany był w ciemny kombinezon jednoczęściowy, nie oglądają się na boki czy jadą samochody /oprócz mnie nie jechało żadne auto/ wszedł na jezdnię i przeszedł na drugą stronę.
Gdy zbliżyłam się do tego miejsca mężczyzny nie było ,przeszedł przez siatkę.W siatce nie było żadnej dziury czy też furtki .Siatka odgradza Park .Duch?? dlaczego go widziałam?? a widziałam na pewno. Nigdy nie wierzyłam ,myślę realnie i wszystko ze mną ok.
pozdrawiam,
Ewa
[...]
[...] Witam. W czwartek rano umarła moja babcia. Mój brat cioteczny wracał samochodem z wachy około godziny 22.00 do swojego domu. Po ujechaniu około 4 km wiejskimi drogami, na skrzyżowaniu niedaleko kościoła spotkała go niecodzienna sytuacja. Mimo, że panował mrok, biały gołąb nadleciał nagle w pobliże samochodu, a po chwili wzbił się do góry i znikł. Brat zapamiętał to dobrze, wywarło to na nim duże wrażenie.
Był trzeźwy i nie ma mowy o żadnym przewidzeniu. My myślimy, że to znak od umarłej babci, która lubiła mojego brata. Czy spotkaliście się już kiedyś z takimi opowieściami? Czy biały gołąb ma związek ze śmiercią bliskich osób? Co oznacza pojawienie się białego gołębia bliskiemu zmarłego?
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej 
Witam serdecznie. Na Państwa prośbę przesyłam jeszcze raz opis i poglądowy plik z rysunkiem zdarzenia, które wydarzyło się ok 3-4 lat temu. Już dokładnie nie pamiętam.
Całe to zdarzenie dotyczy obserwacji kuli światła i śledzenia jej przez 2 samoloty! Niestety nie posiadam na to dowodów w postaci filmu lub zdjęcia. Jednak to było jak najbardziej prawdziwe. Było to lato, ciepła noc. Siedziałem na tarasie bo w domu nie dało się wytrzymać z duchoty.
Nagle zobaczyłem na niebie jasny punkt, który przemieszczał się w linii prostej w miarę szybko z SW na NE. W pierwszej chwili pomyślałem, że może to być satelita albo jakieś inne ciało niebieskie. Tylko coś mi w tej układance nie pasowało.
W niedalekiej odległości za tą kulą światła zobaczyłem również inne światła, ale te były już jakieś takie bardziej swojskie. Były one ułożone w parach czerwone i zielone. Kolorowe światła przypominały te, które można zaobserwować na skrzydłach samolotów. Take obiekty były 2. Najdziwniejsze było to, że leciały dokładnie po tej samej linii i w niedalekiej odległości od kuli światła, o której wspomniałem wcześniej. Wyglądało to jakby śledziły albo goniły ten obiekt. Śledziłem te obiekty dopóki nie zniknęły na horyzoncie za domami.
W załączeniu przesyłam rysunek w pliku jpg.
Jeśli chcieli by Państwo wykorzystać plik graficzny lub opis zdarzenia na stronie to nie widzę problemu aby tak się stało.
Pozdrawiam
Załogant [dane do wiad. FN]

Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
To może być statek obcych. Co naprawdę leci przez Układ Słoneczny?
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę
zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.


Rejestracja