Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Oto relacja, która przyszła na pokład okrętu Nautilus 30 sierpnia 2015 roku:
Witam,
Zaczne od tego, ze mam 26 lat.i pracuje w duzej korporacji na stanowisku lidera, nie naduzywam alkoholu, nie mam stycznosci z narkotykami.
Do rzeczy:
Dzis wieczorem bylem z kolezanka na wiejskim festynie okolo godziny 2 postanowilismy udac sie do domu, zadzwonil do mnie jednak kolega, ktory Prosil mnie bym zakupil i dowiozl do jego domu alkohol, nie stanowilo to dla mnie problemu wiec rozpatrzylem pozytywnie jego prosbe.
Po zakupie trunku ,ruszylem autem do jego miejscowosci, gdy opuscilem granice ostatniej miejscowosci(po niej byla juz miejscowosc, W ktorej mieszka kolega) po przejechaniu okolo 100 metrow, zobaczylem po prawej stronie pobocza swieciace sie oczy w odleglosci okolo 150-200metrow ,w pierwszej chwili pomyslalem, ze to sarna i zaczalem zwalniac, lecz od razu zreflektowalem sie ,ze sarny nie maja tak duzych oczu, na dodatek nie na wysokosci okolo poltora metra(badź więcej) nad ziemia, mialem wrazenie jakby istota widziala mnie(badz moje auto) i miala tego świadomość , ponadto po pierwszym kontakcie wzrokowym trwajacym okolo 2 sekundy postac schowala glowe za rosnace krzaki po czym za moment znow popatrzyla w moim kierunku swoimi wielkimi ślepiami i znow schowala glowe za krzak, po dwoch- trzech sekundach, gdy dojechalem do miejsca, w ktorym widzialem owe oczy spogladalem w miejsce gdzie stala widziana przeze mnie istota,lecz niestety nic juz nie zobaczylem, przestraszylem sie mocno i z "pedalem w podlodze" dojechalem do kolegi, opisalem mu cale zdarzenie, stwierdzil ze nie zna zadnego zwierzecia, ktore pasuje do mojego opisu, wracajac od kolegi do domu ,cala trase mialem wlaczona kamere w telefonie, lecz ani kamera ani ja nie zarejestrowalismy niczego podejzanego. Jeszcze dzis Wyrusze w miejsce gdzie widzialem dzis w nocy "oczy", poszukam jakisch sladow, szkoda ze ziemia jest tak sucha, gdyby byla wilgotna latwiej bylo by odnalezc odciski stop tajemniczego stworzenia.
Obok miejsca, w ktorym widzialem postac jest pole kukurydzy, czesciowo skoszonej.
Sprobuje dowiedziec sie czy w miejscowosci nieopodal nie zginely przez ostatnie noce jakies zwierzeta domowe, (chupacabra?)
Kilka lat temu mocno interesowaly mnie zjawiska paranormalne, sledzilem wasz serwis a jedna z moich wiadomosci oraz jedno zdjecie, zostalo opublikowane na ramach serwisu nautilus, przeczytalem wiele artykulow na ktorych podstawie Moge z czystym sercem napisac:
To co dzis widzialem to nie bylo zwierze, znane ludzkosci, to nie byl na pewno tez czlowiek,
To byla jakas postac humanoidalna, stojaca na dwoch lapach, nogach, nie wystepujaca na naszej planecie.
Moze to zbyt pochopne wnioski:
chupacabra Albo alien.
Ps. Napisze dzis jeszcze jedna wiadomosc po ogledzinach miejsca spotkania tajemniczej istoty. Na wasze zyczenie moge zdradzic dokladne miejsce spotkania tego stworzenia.Pozdrowienia.
czytaj dalej
W ostatnich godzinach dostaliśmy ciekawy opis snu, który miał czytelnik serwisu:
Korzystając z okazji chciałbym podzielić się z Państwem doświadczeniem z przed około 10 lat.
Było to w nocy. Niby sen, ale do dziś pamiętam realność doświadczenia. Nagle znalazłem się w pomieszczeniu, w pojeździe, w odczuciu w metalowym pojeździe wysoko w powietrzu (na orbicie ziemskiej).
W pomieszczeniu(sala konferencyjna?) znajdowały się krzesła i w oddali tablica. Po prawej stronie odczuwałem 2 osoby niskie, a po lewej jedną wysoką. Nagle tablica szybko przybliżyła się i zobaczyłem mapę Europy. Tablica jeszcze bardziej się przybliżyła i zobaczyłem zarysy Państw. Część z nich była podświetlona na czerwono. Ta czerwień "szła" z kierunku bliskiego wschodu.
Następnie mapa stała się biała i tylko było widać zarysy krajów. Potem po kolei (wtedy wydawało mi się że to Bułgaria) zapaliła się ponownie na czerwono. Następnie kolejny kraj leżący na lewo. Potem następne. Cały czas widziałem zarys Polski. Była w centrum obrazu. Austria, Francja i na końcu Niemcy. Niemcy mrugały na czerwono(co odczuwałem niebezpieczne).
Nagle z lewej strony usłyszałem spokojny przyjazny głos. Ona(Polska) jest bezbieczna. Ponieważ Rosja też była na biało pomyślałem a co z Rosją? Ten sam głos odpowiedział "Rosji już nie będzie" i obudziłem się. Była godzina między 2-3 w nocy.
W całym życiu miałem 3 podobne doświadczenia. Wszystkie bardzo realne i związane z pojazdem UFO.
Pozdrawiam,
R. [dane do wiadomości red. FN]
czytaj dalej
Polscy astrofizycy wykryli kręgi na niebie. Mogą być echem kataklizmów sprzed... Wielkiego Wybuchu.
Informacje w tej sprawie przyniósł niezwykle ciekawy tekst w Gazecie Wyborczej, którego obszerne fragmenty przedstawiamy w tej publikacji w XXI PIĘTRZE. Praca opublikowana w serwisie Arxiv.org relacjonuje wyniki poszukiwania wzorów w kształcie pierścieni na mapie kosmicznego promieniowania tła. Poszukiwania zakończyły się sukcesem! A to może oznaczać, że Wielki Wybuch nie był absolutnym początkiem i przed nim już istniał kosmos, gwiazdy i galaktyki. Tego typu teza jest zgodna z tym, co dociera na pokład Nautilusa z różnych źródeł, w tym od uczestników spotkań typu CE III z UFO. Kiedy dochodziło do możliwości zadania pyta obcym istotom o historię wszechświata, wtedy zawsze padają odpowiedzi: "wielki wybuch nie był początkiem - to jest cykl".
Kosmiczne promieniowanie mikrofalowe tła, które zewsząd dobiega do Ziemi, to najstarszy świadek dawnych dziejów naszego Wszechświata. Pochodzi z okresu kilkuset tysięcy lat po Wielkim Wybuchu. To promieniowanie plazmy, rozpalonej do kilku tysięcy stopni, która wypełniała w tamtym czasie przestrzeń kosmiczną.
Do obecnych czasów to promieniowanie ostygło - stanowi dziś mikrofalowy "szum" o temperaturze ledwie 2,7 stopnia powyżej zera absolutnego, wypełniający całą przestrzeń kosmiczną. Odkryto go przypadkiem w latach 60. zeszłego wieku. Niesie najstarszy obraz, czy też zdjęcie kosmosu, jakim dziś dysponujemy.
Mikrofale są tłumione w atmosferze, więc najlepiej rejestruje się je z balonów stratosferycznych lub satelitów. Na początku lat 90. zeszłego wieku odkryto drobne różnice temperatury w tym mikrofalowym szumie. Pierwotna plazma wypełniająca kosmos nie miała jednakowej temperatury - w jednych miejscach była gęściejsza i gorętsza, a w innych rozrzedzona i zimniejsza. Kiedy się narysuje obszary chłodniejsze i cieplejsze, powstanie mapa nieba przypominająca cętkowaną skórę leoparda. To z tych zagęszczeń powstały późniejsze struktury - galaktyki i gromady galaktyk.
Tajemnicze kręgi
Od niedawna dysponujemy najdokładniejszą mapą pierwotnych mikrofal, którą wykonał europejski satelita Planck. Trzech astrofizyków - Daniel An z Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku, Krzysztof Meissner z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Paweł Nurowski z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie - wykryli teraz na tej mapie niespodziewany wzór. To kręgi (czy też pierścienie), których standardowe teorie nie potrafią wyjaśnić.
Oto mapa mikrofalowego promieniowania tła i 149 kręgów wykrytych przez polsko-amerykański zespół badaczy:
Cykliczna kosmologia
Według standardowej teorii Wielkiego Wybuchu nic takiego nie powinno się tworzyć. Takie kręgi przewiduje natomiast teoria brytyjskiego uczonego sir Rogera Penrose'a, zgodnie z którą Wszechświat nie miał początku, ani nie będzie miał końca. Przechodzi wieczne cykle, a każdy z nich zaczyna się Wielkim Wybuchem.
Sir Roger Penrose jest emerytowanym profesorem uniwersytetu w Oksfordzie, jednym z najwybitniejszych matematyków i fizyków naszych czasów. Największe zaszczyty - Nagroda Wolfa (1988 r.), także tytuł szlachecki od angielskiej królowej (1994 r.) - spotkały Penrose'a za prace z ogólnej teorii względności Einsteina. Jako pierwszy wykazał, że we wnętrzu czarnej dziury pojawia się osobliwość - punkt, w którym gęstość materii staje się nieskończenie duża. Potem wspólnie ze Stephenem Hawkingiem udowodnił, że nieodłączną cechą równań Einsteina jest także to, że w dalekiej przeszłości Wszechświat musiał być w podobnie ekstremalnym stanie, nieskończenie gęsty i gorący, jak środek czarnej dziury. Można by więc rzec, iż matematycznie dowiódł, że Wszechświat miał początek.
W swej nowej teorii, którą nazywa modelem - CCC, czyli cyklicznej kosmologii konformalnej - sir Penrose dokonuje jednak dramatycznego zwrotu. Twierdzi, że Wielki Wybuch był początkiem, ale tylko jednego z cykli Wszechświata, których zapewne jest nieskończenie wiele. Penrose nazywa te cykle eonami.
Szalona teoria Penrose'a
Co ta teoria mówi? Jak już wiadomo, przestrzeń kosmiczna zamiast spowalniać - zaczyna coraz szybciej się rozszerzać. Źródłem tego jest tajemnicza ciemna energia, o której wciąż mało wiemy. Jedno jest tylko coraz bardziej pewne - kosmos staje się coraz większy i zimniejszy, gromady galaktyk coraz bardziej samotne, a promieniowanie rozrzedzone. Wszystkie gwiazdy, w tym Słońce, z czasem wypalą się i ostygną. Cała materia stopniowo wpadnie do czarnych dziur, które też będą powoli znikały, gdyż - zgodnie z teorią Hawkinga - zamienią się w promieniowanie.
W końcu całą przestrzeń wypełni tylko ocean promieniowania, którego temperatura będzie się zbliżała do zera bezwzględnego.
To niezwykle odległa perspektywa, dzieli nas od niej niewyobrażalna liczba lat. - Ale czas nie ma tu żadnego znaczenia - mówi Penrose. - Bo dla promieniowania czas nie istnieje.
To jeden z zadziwiających wniosków teorii względności Einsteina. Im szybciej się poruszamy, tym bardziej nasz wewnętrzny zegar zwalnia. Dla poruszającego się z prędkością światła promieniowania - czas po prostu staje w miejscu. Zegar przestaje tykać. A ponieważ w tym odległym kosmosie, oprócz promieniowania nie będzie nic innego, nie będzie też czasu.
Wraz z czasem straci także sens pojęcie odległości - pamiętajmy, że nie będzie żadnych materialnych obiektów, a więc żadnego wzorca metra, a także zegara, który by odmierzał odległość pokonaną przez promień światła (tak jak dziś definiuje się jednostkę metra).
Ściślej rzecz biorąc, geometria przestrzeni kosmicznej nie będzie miała określonej skali. Cały monstrualnie wielki Wszechświat nagle straci miarę dla swojej wielkości. Prof. Penrose dowodzi, że rozdęty i wypełniony zimnym promieniowaniem kosmos stanie się w gruncie rzeczy bardzo podobny do tego, który istniał tuż po Wielkim Wybuchu, kiedy też dominowało promieniowanie, ale gorące. Różnica tkwi tylko w skali. Gdyby go nagle przeskalować, tj. sprasować tryliony razy, to z matematycznego punktu widzenia dostaniemy zupełnie to samo.
Naukowiec więc sugeruje, że rozszerzanie się kosmosu i wynikła z tego bezbrzeżna, zimna pustka mogą w dalekiej przyszłości przerodzić się w ponowny... Wielki Wybuch. I tak w koło będą przebiegały kolejne cykle, zwieńczone czy też zaczęte Wielkimi Wybuchami, zwane eonami.
To można sprawdzić!
- Zaletą mojej teorii jest to, że można ją potwierdzić albo obalić pewnymi obserwacjami - mówił dwa lata temu "Wyborczej". - Jeśli będziemy analizować promieniowanie mikrofalowe tła, zgodnie z moją teorią powinniśmy w nim zaobserwować pewne sygnały.
Według Penrose'a w mikrofalowym promieniowaniu tła, tym szczątkowym promieniowaniu z niemowlęcego okresu Wszechświata, powinno zapisać się echo wielkich kataklizmów, np. zderzenia galaktyk, które wydarzyły się w poprzednim eonie przed Wielkim Wybuchem. Byłby to ślad fal grawitacyjnych, które rozchodzą się koncentrycznie od miejsca, w którym nastąpił taki kataklizm. W mikrofalowym szumie powinniśmy dostrzec koncentryczne pierścienie, dokładnie takie, jakie teraz znaleźli astrofizycy.
Opowiadał o tym prof. Marek Abramowicz w warszawskim Centrum Nauki "Kopernik" na cotygodniowym wykładzie z cyklu "Drogi do rzeczywistości". Prof. Abramowicz, który kieruje katedrą astrofizyki w Chalmers University of Technology w Göteborgu, przed każdym wykładem krótko relacjonuje, co nowego dzieje się w astrofizyce. Artykuł o znalezieniu kręgów na mikrofalowej mapie nieba uznał za najciekawszą z prac, jakie się ukazały w poprzednim tygodniu na świecie. - Ale wątpię w to, czy jej wnioski są prawdziwe - zaznaczył uczony.
Analizowanie mikrofalowej mapy nieba kryje w sobie pułapkę, o której także wspominają astrofizycy w cytowanej pracy. Mamy tylko jeden Wszechświat i jedną taką mapę. Wszelkie wzory, jakie na niej wykryjemy, mogą być po prostu przypadkiem - statystyczną fluktuacją. I jak na razie nie bardzo wiadomo, jak można rozstrzygnąć, czy kręgi są rzeczywiste, czy tylko statystyczną fatamorganą. Wprawdzie astrofizycy w swojej pracy wyliczają, że prawdopodobieństwo tego, że są one fluktuacją, wynosi mniej niż 5 proc., ale może akurat nasz Wszechświat należy do takich 5-procentowych wyjątków.
Niezależnie od tego, czy to prawda, fascynująca jest wizja, że możemy żyć teraz w jednym z kolejnych eonów, które wiecznie następują po sobie. Historia, jak wiadomo, lubi się powtarzać.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,19120360,polscy-astrofizycy-wykryli-kregi-na-niebie-to-echo-kataklizmow.html#ixzz3qFEfmemu
czytaj dalej
Dzogczen Ponlop Rinpocze
Proces umierania
Oznaki śmierci
Kiedy patrzymy na ciało z trywialnej perspektywy, jego elementy rozpuszczają się w następujących czterech fazach: ziemia rozpuszcza się w wodę, woda w ogień, ogień we wiatr, a wiatr rozpuszcza się świadomość. Podczas rozpuszczania się każdego elementu, najpierw doświadczamy zwiększenia, a później zmniejszenia jego specyficznych właściwości. Procesowi temu towarzyszą oznaki śmierci, manifestujące się na zewnętrznym, wewnętrznym i tajemnym poziomie. Zewnętrzne oznaki odnoszą się do doświadczeń ciała, wewnętrzne, do doświadczeń umysłu, czyli funkcji poznawczych, a tajemne oznaki do doświadczenia świetlistości. W czasie pojawiania się zewnętrznych oznak, występują również wewnętrzne, mogące być dostrzegane przez innych.
Wraz z nimi pojawiają się również tajemne oznaki, które czasami "przebłyskują" i są postrzegane wyłącznie przez tego, kto przechodzi przez bardo. Zewnętrzne i wewnętrzne oznaki wskazują na osłabianie związku pomiędzy umysłem i fizycznym ciałem jak i zewnętrznym, relatywnym światem. Natomiast tajemne oznaki oznaczają zbliżanie się doświadczenia ostatecznej natury. Równocześnie z zaciemnieniem i dezorientacją zwykłej percepcji, coraz bardziej widoczny staje się aspekt przejrzystej pustki umysłu. Z pustej esencji umysłu, promieniowanie czystej świadomości zaczyna manifestować się jako nierozdzielność świetlistości i pustki. Rozwija się fazami. Tajemne oznaki manifestują się najpierw jako "przykład świetlistości", zapowiadając pojawienie się faktycznej świetlistości, powstającej w momencie śmierci i później w bardo. Wszystko są to oznaki śmierci, typowe dla każdej istoty.
Szczegółowe opisy tych faz z początku mogą wydawać się niejasne. Jednakże, kiedy przyjrzymy się podstawowym doświadczeniom każdej z nich, okażą się całkiem proste i wyraźne. Odpowiadają one doświadczeniom ciała i umysłu, które powszechnie występują w codziennym życiu. Na przykład, nasze cielesne wrażenia zmieniają się w zależności od warunków otoczenia, stanu zdrowia i wieku. Stany umysłu również podlegają ciągłym zmianom. Możemy czuć się radośnie, kiedy świeci słońce i popadać w letarg, kiedy pada deszcz. Możemy obudzić się rano czując zamęt w głowie, a wieczorem mieć klarowny umysł. Pod koniec dnia, kiedy jesteśmy wyczerpani, bywa, że stajemy się nieuważni i odpływamy. Zdarza się, że zapominamy imię przyjaciela albo to, gdzie zaparkowaliśmy samochód. Jeżeli cierpimy na jakąś chorobę albo staramy się uporać z osobistymi problemami, możemy doświadczać bardziej dotkliwych zewnętrznych i wewnętrznych oznak fizycznego czy psychicznego stresu. Często nie zwracamy uwagi na tą zmienność doświadczeń ciała-umysłu. Jednakże kiedy bardziej zapoznamy się z głębszą naturą umysłu i zjawisk, to wtedy gdy różnorodne oznaki powstaną w bardo, rozpoznamy je jako możliwość doskonalenia zrozumienia i zrealizowania rzeczywistości umysłu.
Pierwsze rozpuszczenie: Ziemia w Wodę
Pierwsze rozpuszczenie następuje wraz z rozpuszczaniem czakry w pępku. Odpowiada mu rozpuszczenie elementu ziemi w element wody. Zewnętrzne oznaki początkowo manifestują się jako doświadczenie wzrastającej ociężałości. W dalszym ciągu zaczynamy odczuwać, że ciało się rozpuszcza, albo staje się mniej konkretne. Równocześnie zmniejsza się fizyczna siła, witalność i poczucie równowagi. Na przykład, możemy czuć, że łyżka w ręku staje się ciężka albo trudno podnieść nam głowę czy stanąć na nogi. Równocześnie, ciało wydaje się coraz mniejsze i chudsze. Wydalane są z niego płyny. W tym czasie, zmysłowa świadomość oka, skandha formy oraz przyziemny poziom zwierciadlanej mądrości również ulega rozpuszczeniu.
Na poziomie psychicznym, wewnętrzna oznaka przejawia się coraz większą ociężałością umysłu i apatią. Percepcja staje się zamglona, a zjawiska niewyraźne i przyciemnione, jak gdyby w pomieszczeniu nie było wystarczającej ilości światła.
Tajemna oznaka, która teraz się pojawia związana jest z doświadczeniem pustki. Na mniej subtelnym poziomie, zjawiska zaczynają zanikać. Przez moment albo przez kilka chwil można dostrzegać podobne do mirażu czy snu obrazy. Takie zjawiska, chociaż całkowicie iluzoryczne w swojej naturze, są wciąż uznawane za doświadczenie na poziomie prawdy relatywnej zjawiska-pustki.
Drugie rozpuszczenie: Woda w Ogień
Drugie rozpuszczenie następuje kiedy czakra serca zaczyna się rozpuszczać. W tym czasie element wody rozpuszcza się w element ognia. Zewnętrzna oznaka początkowo manifestuje się jako odczucie zalewania wodą. Następnie ciało zaczyna wysychać. Na przykład, usta, nos i język są wysuszone, ten dyskomfort związany jest z utratą płynów ciała. W tym czasie możemy odczuwać wielkie pragnienie. Świadomość zmysłu ucha, skandha odczuwania i przyziemny poziom mądrości równości również się rozpuszczają.
Wewnętrzna oznaka objawia się coraz większą utratą klarowności umysłu. Ponieważ czakra serca wykazuje silny związek z funkcjonowaniem umysłu, podczas jej rozpuszczania świadomość staje się mętna i mglista, a umysł niespokojny i pobudzony. Emocje łatwo sprowokować - szybko stajemy się zdenerwowani i agresywni. Często zauważamy taką reakcję u chorych ludzi. W czasie śmierci , to doświadczenie jest jeszcze silniejsze i intensywniejsze.
Tajemna oznaka, pojawiająca się teraz, to percepcja zjawisk podobnych do dymu, chmur czy pary. W przeciwieństwie do poprzedniego doświadczenia mirażu, wizualny aspekt jest mniej konkretny, uchwytny czy rzeczywisty. Jest to głębsze i wyraźniejsze doświadczenie pustki, bliższe poziomowi ostatecznej prawdy rzeczywistości.
Trzecie rozpuszczenie: Ogień we Wiatr
Trzecie rozpuszczenie następuje kiedy rozpuszcza się czakra gardła, a element ognia w element wiatru. Zewnętrzna oznaka polega na tym, że najpierw doświadczamy zwiększenia ciepła ciała, a następnie jego utraty. Ciepło ciała ucieka wraz z oddechem, który stopniowo staje się coraz chłodniejszy. Wydziela się również wraz z parą przez pory skóry. Utrata ciepła zaczyna się na obrzeżach ciała i stopniowo przesuwa się w kierunku serca. Najpierw ręce i stopy stają się zimne, następnie członki zaczynają sztywnieć i być nieprzyjemnie zimne. Czasami doświadczamy podobnych objawów, kiedy jesteśmy bardzo chorzy. Z punktu widzenia tybetańskiej medycyny, takie objawy powstają w przypadku choroby wiatru, czyli braku równowagi lungu. Aby temu przeciwdziałać, pewne lekarstwa wciera się w podeszwy stóp, aby z powrotem sprowadzić ciepło do ciała. W tym czasie, świadomość zmysłu nosa, skandha percepcji i przyziemny poziom rozróżniającej świadomości mądrości również ulega rozpuszczeniu.
Wewnętrzna oznaka objawia się zmieniająca się na przemian klarownością umysłu - raz jest duża, raz mała. Przeskakujemy z jednego stanu w drugi, z klarowności do otępienia. Wygląda to tak, jakbyśmy raz się "budzili", a potem wpadali w stan pozbawiony percepcji. W tym momencie, staje się dla nas zupełnie oczywiste, że tracimy kontakt ze świadomym doświadczeniem. Ta wewnętrzna oznaka manifestuje się na zewnątrz w czasowej niezdolności rozpoznawania ludzi. Generalnie, nie jest się w stanie wyraźnie postrzegać zewnętrznych zjawisk.
Tajemną oznaką są świetliste iskierki, wyglądające jak robaczki świętojańskie. Przydymione zjawiska poprzedniej fazy teraz stają się jaśniejsze i ostrzejsze, jest to znak wzrastania świetlistości umysłu. Poprzednio, tajemne oznaki stanowiły wyraz pustego aspektu natury umysłu. Teraz świetlisty aspekt natury umysłu manifestuje się bardziej przejrzyście i wyraźnie. Te przebłyski świetlistości pojawiają się w jednym momencie, po nim nadchodzi następny i następny, jak błyskanie robaczków świętojańskich. Najpierw są a później odlatują.
Czwarte rozpuszczenie: Wiatr w Świadomość
Czwarte rozpuszczenie następuje wraz z rozpuszczaniem tajemnej czakry w genitaliach i elementu wiatru w świadomość. I znowu, najpierw intensyfikuje się element wiatru, a następnie słabnie. Zewnętrzna oznaka uwidacznia się znaczącym skróceniem oddechu. Oddech staje się trudniejszy i w końcu wydech jest dłuższy niż wdech, a czasami towarzyszy mu rzężenie. Wtedy oczy wywracają się ku górze. Za każdym razem kiedy to się wydarza, pozostają dłużej w tej pozycji. Język i świadomość zmysłu dotyku, skandha umysłowych formacji i przyziemny poziom wszystko spełniającej mądrości ulegają rozpuszczeniu.
W końcu oddech ustaje i z perspektywy procesu rozpuszczania niesubtelnych elementów, jest to moment nadejścia śmierci. Jednakże według przedstawianych tutaj nauk, zachodzi jedynie ustanie zewnętrznego oddechu. Dopiero po nim następuje rozpuszczenie prowadzące do ustania wewnętrznego oddechu i faktyczny moment śmierci.
Wewnętrzna oznaka przejawia się w tym, że umysł staje się całkowicie zdezorientowany i niestabilny. Poprzednio, zaczynała nas zawodzić zdolność rozpoznawania znajomych ludzi i rzeczy. Obecnie, w tej fazie, kiedy umysł jest coraz mniej klarowny, zaczynamy halucynować. Według tych nauk, halucynacje jakich będziemy doświadczać, zależą od naszych karmicznych nasion, nawykowych tendencji jakie rozwinęliśmy w przeszłości. Na przykład, jeżeli byliśmy przyzwyczajeni do negatywnych myśli i wyobrażeń, takich jak wyrządzanie krzywdy innym, wtedy w tej fazie procesu rozpuszczania będziemy doświadczać podobnych myśli. Natomiast jeżeli byliśmy przyzwyczajeni do pozytywnych myśli, wtedy będą one dalej się rozwijać i iluzja, która się nam pojawi będzie pozytywna w swojej naturze. W każdym jednak przypadku, zjawiska umysłu będą powstawać w żywszy sposób i wydadzą się bardzie konkretne niż zwykłe myśli, dlatego będą wywierać dużo silniejszy wpływ na nasz umysł. Chociaż nazywamy te zjawiska "halucynacjami", to z absolutnego punktu widzenia nie różnią się one od myśli, które mamy teraz, są tylko bardziej intensywne.
W naturalnym bardo tego życia, kiedy powstają negatywne myśli, niekoniecznie muszą stanowić wielki problem. Jednakże podczas bardo umierania, stopniowo tracimy związek z ciałem i światem fizycznym i coraz bardziej zbliżamy się do zjawisk umysłu. Jeżeli umysł jest spokojny, wtedy będziemy w stanie skupić się i sprawić żeby spoczął tam, gdzie chcemy. W przeciwnym przypadku, najprawdopodobniej będziemy czuli się zdezorientowani i niezrównoważeni, tak jak pod wpływem narkotyku.
Tym, którzy są przyzwyczajeni do praktyki jogi bóstwa wadżrajany, polegającej na wizualizacji oświeconych form, zamanifestują się wtedy zjawiska świętego świata. Na przykład, jeżeli praktykujesz jakiegoś jidama, a twój umysł jest stabilny i skupiony, wtedy zobaczysz puste, jednak żywo pojawiające się formy mandali medytacyjnego bóstwa. Jeżeli postępujesz ścieżką oddania, wtedy zobaczysz manifestację mandali guru, do którego się zwracasz. Cokolwiek powstanie w tym czasie, będzie czystym przejawieniem przekazującym esencję mądrości oświecenia. Będziesz w stanie doprowadzić umysł do pozostawania w spokoju, tak samo jak to teraz robisz w bardo medytacji. Jednakże doświadczenie spoczywającego umysłu w tym bardo jest dużo silniejsze. Błogosławieństwo świętego świata manifestuje się intensywniej, umożliwiając zobaczenie spontanicznej gry czyli rolpa, oraz pozbawionej przeszkód energii tsal natury umysłu. Kiedy potrafisz sprawić żeby umysł spoczął w tym doświadczeniu, jak w praktyce mahamudry czy dzogczen, czas ten stanie się niezwykle pomyślny. Uzyskasz wielką możliwość urzeczywistnienia natury umysłu. umysłu.
Mówi się, że tajemna oznaka wygląda jak jasno świecąca pochodnia lub lampa. Zwiastuje pojawienie się faktycznej podstawowej świetlistości, chociaż nie jest to jeszcze sama faktyczna świetlistość. Kiedy się pojawiają te tajemne oznaki, bardzo ważne jest zwrócenie na nie uwagi i spoczywanie w nich. Jak zawsze, istotne jest aby nie ulec dezorientacji i nie zgubić się w zewnętrznych i wewnętrznych oznakach.
Fragment książki: Dzogchen Ponlop, "Mind Beyond Death" - "Umysł przekraczający śmierć" (ze strony byddyzm.pl)
Dzogczen Ponlop Rinpocze
czytaj dalej
Ten ród ma w sobie niezwykłą siłę... oto kolejny dowód na ten niezwykły fenomen.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, April 30, 2015 2:03 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Spotkanie z cygańską wróżką
Witam:),
Ostatnio przeżyłam coś bardzo nietypowego co do dnia dzisiejszego daje mi odczucie niedowierzania. Spotkałam na swojej chyba wróżkę cygankę.
Otóż pewnego dnia weszła starsza kobieta do mnie do pracy (Jestem Agentem Ubezpieczeniowym), w pierwszej chwili zapytała czy nie chcę kupić perfum (oczywiście zawsze odpowiadam Nie dziękuję), Stała ode mnie jakieś 3 metry, i ni z tego ni z owego zaczęła opowiadać mi moje dotychczasowe życie. Oczywiście osłupiałam słysząc całą prawdę jaka wydarzyła się w ciągu ostatnich 9 lat. Opowiedziała mi o przyjaciołach i wrogach, kto mi zawinił kogo się wystrzegać, jaki jest mój mąż ile mam dzieci, że w niedalekiej przeszłości kupiłam dom, mówiła o przyszłości co ma się wydarzyć, itp, itd.
Nie dotykała mnie, nie wróżyła z ręki. Tylko patrzyła mi w oczy.
Do dnie dzisiejszego nie daje mi spokoju ta sprawa. Nie ma możliwości żeby mnie znała, żeby dowiedziała się o mnie tylu rzeczy. Wierzę we wszelkie zjawiska paranormalne ale akurat ten przypadek mnie zadziwił. Jeżeli zaciekawił Was ten temat (chciałam się tym z Wami podzielić), bądź macie już tego typu podobne sprawy możecie zamieścić ten wątek.
Pozdrawiam
P. [dane do wiad. FN ]
czytaj dalej
E-mail do FN:
Witam. Piszę do was odnośnie artykułu o przedwczesnej śmierci dzieci.
Ja corke urodziłam dzień po terminie 16.10.2015 roku. Węzeł na pepowinie, zielone wody, na sekcji wyszlo ze pęcherzyki w płucach się nie otworzyły.
Powoli dochodzę do siebie. Pod koniec ciąży nie mogłam wyobrazić sobie dziecka w przygotowanych ubrankach i kazalam schować wózek z nosidelkiem bo nie mogłam na nie patrzec. Mojej mamie śnił sie zmarły ojciec ze musi jej cos powiedziec i nie wie jak to przyjmie. To bylo na poczatku 9 miesiaca. Troche tych dziwnych zbiegów okoliczności było.
/facebook/ dane do wiad. FN
czytaj dalej
...Na pocztę dostaliśmy e-mail następującej treści:
-----Original Message-----
From: A. [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, April 27, 2015 12:15 PM
To: nautilus
Subject: ufo
Importance: High
Witam. W załączeniu wysyłam Państwu link z filmem podczas trzęsienia ziemi w Nepalu. W pewnym momencie widać przelatujące metaliczna obiekty.
Prosze o dyskrecje.
Pozdrawiam
A.
I odpowiedź z pokładu N:
Witamy
Dziękujemy za wiadomość.
Obejrzeliśmy ten zapis w oryginalnym pliku zamieszczonym na youtube. Widać tam wyraźnie ptaki, ale także coś bardzo szybko przemyka, lecz... wszelka analiza przy takiej jakości materiału traci sens.
Oto link do filmu na youtube:
https://www.youtube.com/watch?v=_JC_wIWUC2U
pzdr
FN
Poniżej klatka z filmu z wyraźnymi ptakami:
czytaj dalej
Nasz czytelnik przysłał na pokład Nautilusa ciekawą wiadomość: ... Szanowna Redakcjo, nawiązując do ostatniego artykułu zamieszczonego na Waszym portalu dotyczącego zjaw zwierząt, posyłam w załączniku jeden z moich wierszy, który opisuje podobne zdarzenie związane z moim nieżyjącym psem. Opisane w tej formie miało miejsce w roku 1993 i było absolutnie prawdziwe. Było tak mocne i przejmujące, że do dzisiaj noszę je w sobie. Serdecznie pozdrawiam Załogę FN
Jacek [dane do wiad. FN]
Żegnanie psa
Wiele lat temu miałem psa, którego trzeba było uśpić.
Rude futerko matowiało w oczach, jego świat także.
Martwy pies zmieścił się w kartonie, patrzyłem w okno.
Po powrocie do domu położyłem się. To był ciemny,
krótki sen. Nagle do pokoju wbiegł mój pies razem
z nową właścicielką. Znałem ją kiedyś, dawno.
Oboje się uśmiechali, pies polizał mi rękę.
Kiedy się obudziłem, miałem mokre palce.
czytaj dalej
Historia z Emilcina mimo upływu lat nadal żyje, a dzięki naszemu monumentowi postawionemu w centrum Emilcina stała się jednym z najbardziej znanych punktów na ‘ufologicznej mapie świata’.
Dostajemy z najdalszych zakątków kuli ziemskiej prośby o zdjęcia, angielską wersję wydarzeń z 1978 roku, także materiały wideo. Zawsze podkreślamy, że Emilcin jest historią tak prawdziwą, że im więcej na jej temat wiadomo, tym bardziej człowieka uderza, jak wszystkie elementy, relacje i inne rzeczy wręcz krzyczą, że „to się zdarzyło naprawdę”.
Od samego początku badania wydarzenia w Emilcinie było zjawisko, które nieżyjący już Zbigniew Blania-Bolnar nazywał „idiotycznym - na siłę - wymyślaniu bzdurnych teorii rzekomo demaskujących historię z Emilcina”. Ostatnio ku naszemu rozbawieniu na pokład Nautilusa przyszły dwa e-maile, w których autorzy „polecali nam książkę”, gdzie ktoś coś tam wyjaśnił w sprawie Emilcina. Wątek ten pojawił się także w naszych komentarzach:
Sprawa jest niezwykle ciekawa i w sumie bardzo pozytywna dla historii z Emilcina, bo także przecież owe „teorie demaskujące” są ważną częścią tej historii. Na prośby o „wyjaśnienie sprawy rzekomego zdemaskowania Emilcina” odpowiadaliśmy naszym czytelnikom – poniżej dwie nasze odpowiedzi:
/odpowiedź z FN przez jednego z moderatorów/
Szanowny Panie!
Zbigniew Blania-Bolnar jeszcze za życia mówił, że największym zaskoczeniem podczas badania Emilcina byli ufolodzy, którzy - jak sam to określał - po prostu okazali się skończonymi idiotami. Nasz kolega z FN znał Blanie-Bolnara i jako jeden z nielicznych w tym kraju ma prawo wypowiadać się na ten temat. Blania-Bolnar zauważył, że tzw. badacze UFO widząc, że ten przypadek jest wiarygodny jak mało który nie tyle starali się go dawać za przykład prawdziwości istnienia UFO, ale na wyścigi zaczęli wymyślać najbardziej po[…]no-udziwniono-psychiatryczne teorie, aby tylko "samemu wyjaśnić i być tym, który obalił". Blania-Bolnar początkowo nie mógł wyjść ze zdumienia, kiedy to ówczesny jeden znany "ufolog-idiota" zaczął głośno bredzić, że to... Blania-Bolnar zahipnotyzował Wolskiego! Już wtedy ta idiotyczna teoria znalazła kretyna, który w niej upatrywał szansę na "ostateczne wyjaśnienie Emilcina". Kiedy Blania-Bolnar zażądał, aby ten głupi i zawistny człowiek podał choć jeden przykład takiej udanej hipnozy poza jakimiś dzieciuchowatymi fantasmagoriami z książek o tematyce szpiegowskiej, tamten idiota zmienił nagle zdanie i zaczął mówić, że była to "prowokacja pracowników PGR-u". Zapytany przez Bolnara, dlaczego porzucił ten idiotyzm o "super-hipnityzerze" ów idiota odpowiedział, że teoria o żarcie pracowników PGR-u jest tak oczywista, że on się nie będzie o innych teoriach wypowiadał (choć sam ją jeszcze niedawno głosił). […]
Subject: Emilcin - nowe fakty
Witam,
Nowe fakty w sprawie Emilcina
Ciekawy jestem co załoga Nautilusa ma do powiedzenia i co wie na temat książki o której można się dowiedzieć z poniższego linku.
Według autora książki za spotkaniem z UFO III stopnia w Emilcinie stały służby specjalne PRL.
/odpowiedź z pokładu Nautilusa/
Panie Rafale,
Znaliśmy dobrze zarówno Blanię-Bolnara, jak i rodzinę Wolskich, jak i tego nieszczęsnego świeć Panie nad jego duszą - Wawrzonka.
Zbigniew Blania-Bolnar cały czas miał kłopoty z tzw. „ufologami-demaskatorami”, którzy z zawiści czy głupoty próbowali za wszelką cenę opluskwić albo storpedować przypadek Emilcina (to samo przeżywaliśmy ze Zdanami).
Blania-Bolnar cały czas zmagał się z jakimś idiotą, który cały czas oskarżał Blanię-Bolnara, że ten… zahipnotyzował Wolskiego. Blania tłumaczył, że nikt na całym świecie takich superhipnoz nie widział (pomijając jakieś bzdury w książkach szpiegowskich), a poza tym on musiałby zahipnotyzować pół wsi, całą rodzinę Wolskich i w końcu nawet klacz. Potem tamten zmienił zdanie i zaczął mówić, że skoro nie hipnoza, to Wojskowa Akademia Techniczna zainstalowała w Janie Wolskim nadajnik.
Zbigniew Blania-Bolnar nie przypuszczał, że te idiotyzmy z „megasuperhiperhipnotyzerem” powrócą wiele lat po jego śmieci, ale dotyczyć będą tego […] p. Wawrzonka, który [...] i na tym poprzestańmy.
Pzdr
FN
TEORIE DEMASKUJĄCE EMILCIN TO JEDNA Z NAJBARDZIEJ ZABAWNYCH KART TEGO WYDARZENIA – rozmowa z naszym kolegą z FN
Jesteś jednym z nielicznych ludzi w Polsce, który nie tylko znał osobiście rodzinę Wolskich, Zbigniewa Blanię-Bolnara, ale także nieżyjących już wielu innych świadków tamtych wydarzeń, prawda?
Tak, jak najbardziej. Oczywiście najlepiej znałem Zbigniewa Blanię-Bolnara, który przy okazji każdego swojego pobytu w Warszawie dzwonił do mnie i wtedy spotykaliśmy się. Dzięki niemu zresztą tak bardzo zainteresowałem się tą historią, bo książka „Zdarzenie w Emilcinie” jest naprawdę kamieniem milowym dla badania tego zjawiska.
Dlaczego wciąż powtarzasz, że jednym z najciekawszych aspektów tego zdarzenia są demaskatorzy i ich teorie?
Z wielu powodów. Jednym z najważniejszych jest ten, że one wszystkie pokazują niezbicie, że ta historia naprawdę miała miejsce. Tak samo było ze Zdanami. Dopiero kiedy na pola ruszyły hordy tzw. badaczy UFO, zaczęły ciskać w powietrze miskami i przysyłać nam efekty swoich prób, to wtedy historia ze Zdanów zaczęła nabierać właściwego wymiaru. Porównanie zdjęć było jednym z najbardziej zabawnych momentów w historii badania przypadku ze Zdanów… Ale wracając do Emilcina, to tam naprawdę była komedia. Zbigniew Blania-Bolnar powiedział, że kiedyś dokładnie policzył, ile tzw. teorii demaskujących Emilcin powstało, ludzie je skrupulatnie spisali i mu przesyłali.
Ile?
Około dwustu.
? [..]
Ich lektura naprawdę sprawia, że człowiek może się popłakać ze śmiechu…
Jakie były najciekawsze?
Moja ulubiona to ta, że WSI wszczepiły Janowi Wolskiemu nadajnik i nim sterowały tak, jak samolotem na radio. Autor tej teorii wskazał nawet miejsce, gdzie należy szukać nadajnika: między śledzioną a żołądkiem! Blania-Bolnar miał od niego nawet szczegółowe rysunki. Po pierwszej publikacji doczepił się do niego jakiś nawiedzony mieszkaniec Warszawy, który przekonywał go, że za wszystkim stoi KGB, które przysłało do Polski oddział hipnotyzerów, którzy zahipnotyzowali w ramach ćwiczeń warsztatowych nie tylko Wolskiego, wioskę, mieszkańców, ale nawet klacz i samego Blanię-Bolnara! Pan Zbigniew opowiadał mi, że nie mógł się od niego uwolnić.. Prowadził z nim nawet zabawne wymiany listów.
Listów?
Tak, to były czasy, kiedy pisało się listy, nie było e-maili, a rozmowy międzymiastowe były nie lada sztuką i kosztowały majątek. Wtedy pisało się listy! Ale wracając do samej sprawy – pan Zbigniew zapytał tego pożal się Boże demaskatora, gdzie on widział taką hipnozę, że tyle ludzi chodzi „jak w zegarku przez wiele miesięcy czy lat”? Oczywiście miał rację.
Co to znaczy?
W Polsce był hipnotyzer numer jeden: Lech Emfazy Stefański, zmarły w 2010 roku. Znałem go osobiście i widziałem, jaka jest bariera w hipnozie… Owszem, taki człowiek oddycha ciężko, zwiesza głowę, coś tam marudzi, ale ma się to nijak to tych wizji hipnozy, które mają ludzie, którzy naoglądali się głupkowatych filmów sensacyjnych. Tymczasem ten człowiek, który doczepił się do Blani-Bolnara przekonywał, że ta grupa radzieckich „mistrzów hipnozy” prawdopodobnie zahipnotyzowała nie tylko mieszkańców wioski czy klacz Wolskiego, ale także samego Blanię-Bolnara. „Panie, na miłość boską… gdzieś pan taką hipnozę widział?!” – pytał tego nieszczęśnika. I ten wreszcie mu ujawnił, że swoją wiedzę czerpie z jednego z odcinków popularnego serialu „Rewolwer i Melonik”, gdzie jakiś magik hipnotyzował wszystko i wszystkich, niczym radarem dalekiego zasięgu… jak mi to Blania-Bolnar opowiadał, popłakałem się ze śmiechu.
Jak dowiedziałeś się, że teoria „mistrza hipnozy” wróciła?
Przez przypadek. Zadzwonił do mnie mój kolega z Łodzi, że był na spotkaniu z jakimś gościem, który napisał książkę, gdzie wspomniał o Emilcinie. Znaczną część tego wykładu poświęcił opluwaniu mojej osoby i fundacji w kontekście Emilcina, więc się sprawą zainteresowałem i poprosiłem kolegę o przeczytanie tej książki. Szybko do mnie zadzwonił i opowiedział o tym, co przeczytał. Kiedy po przeczytaniu tekstu mówił o autorze, to słowo „głupek” było jednym z najbardziej wyważonych… nie ma o czym mówić. Najbardziej mnie zatkało, że tym razem owym mistrzem hipnozy nie miał być Blania-Bolnar, ale… niejaki Wawrzonek – święć Panie nad Jego duszą. To było mniej więcej tak, jakby ktoś powiedział, że tak naprawdę Włodzimierz Lenin twórca pierwszej Republiki Rad był jednocześnie jednym z twórców muzyki hip-hop i reagge… Mniej więcej taki to miało sens.
Środowisko warszawskich pasjonatów zjawiska UFO znało ś. P. Wawrzonka?
Znało – to za mało powiedziane! On odegrał bardzo pozytywną rolę w historii dokumentowania historii Emilcina, Zbigniew Blania-Bolnar bardzo pozytywnie się o nim wyrażał, bo to on go poinformował o tym, że w Emilcinie doszło do tak fenomenalnego spotkania człowieka z UFO. Opisał wiele rzeczy, spisywał swoje rozmowy z Janem Wolskim. To wszystko przysyłał także do nieistniejącego dziś Klubu UFO-Wideo, a cała dokumentacja – w sumie kilkaset kilogramów akt – trafiła do naszej Bazy FN. Z panem Wawrzonkiem był jeden, zasadniczy problem…
Jaki?
Przez wiele, wiele lat dosłownie zasypywał ich listami o obserwacjach UFO. W tamtych czasach nie było tak jak dziś: wstukuje się w wyszukiwarkę hasło „UFO” i tylko z Polski wyskakuje ok. pół tysiąca grup ludzi, którzy zajmują się badaniem tego zjawiska… Wtedy był przede wszystkim Klub UFO-WIDEO, Lucjan Znicz jako instytucja osobna i na podobnych zasadach Zbigniew Blania-Bolnar. To do nich kierował swoje listy Wawrzonek.
Ile było tych listów?
Nie do policzenia.... Znamy ten typ ludzi także dzisiaj, którym wybaczamy ciągłe informowanie nas o tym, że zobaczyli to czy tamto… Oni wszędzie widzą UFO: nad przystankiem w czasie powrotu do domu, za samolotem na niebie podczas wakacyjnej wycieczki… UFO tam, UFO tu. Pan Wawrzonek był o tyle wyjątkowym człowiekiem, że miał siłę to wszystko spisywać i wysyłał materiały do m.in. UFO-WIDEO. Jak to przeglądam, to myślę sobie: ile pracy to kosztowało, ile wysiłku… Wszystko bardzo dobrze spisane, bardzo rzetelnie. To był bardzo uczciwy człowiek, serio traktujący sprawę UFO, nie powinno się szargać jego dobrego imienia.
A teorie, że tak naprawdę był mega-super-hiper-kosmos hipnotyzerem?
Błagam, litości…
Dobrze. Czy możemy opublikować list jego syna, który dotarł do naszej redakcji?
Tak, ale proszę usuń tytuł książki i nazwisko autora. Nie zasługuje nawet na to ze względu na pamięć osób, których już dziś z nami nie ma.
Dziękuję za rozmowę.
Poniżej rozmowa z naszym przyjacielem z pokładu Nautilusa – Andrzejem Krysztofiakiem, niegdyś szefem KLUBU UFO-WIDEO.
Andrzej Krysztofiak o teorii Wawrzonek super hipnotyzer from FundacjaNautilus on Vimeo.
I jeszcze list od p. Adama Wawrzonka - syna nieżyjącego badacza historii z Emilcina.
List otwarty do Ufologów i miłośników Ufo
Na początku września 2014 roku poproszono mnie o zabranie głosu w kwestii incydentu emilcińskiego a że odkrywcą incydentu emilcińskiego był mój ojciec zmarły 12 października 2002 roku Witold Wawrzonek.
Dysponuję trzema w moim przekonaniu bardzo istotnymi faktami które wykluczają ojca jako mistyfikatora incydentu emilcińskiego, którą tą hipotezę bezwstydnie i z uporem usnuł p. […]. Pierwszym faktem jest to iż wówczas jako dziecko pamiętam poruszenie jak ojciec się dowiedział o dziwnych istotach, wtedy to słowo: Emilcin usłyszałem po raz pierwszy. Pamiętam też jak podekscytowany szykował się do wyjazdu do Emilcina chcąc to jakoś utrwalić, jak się później okazało na kasecie magnetofonowej pierwszy wywiad z Janem Wolskim. Ojciec nie znał dokładnego adresu, gdzie ma jechać wiedział tylko że to gdzieś w Emilcinie i że Emilcin to wieś. Drugie to to że ojciec w tym okresie nie interesował się hipnozą nawet amatorsko, ponadto nawet w okresie gdy się nią interesował pomijając względy etyczne których ojciec w takich sytuacjach nie pomijał to Ojciec- Witold Wawrzonek nie posiadał zdolności hipnotycznych i nawet gdyby chciał to nie potrafiłby nikogo zahipnotyzować. Trzecie równie istotne w kwestii wykluczenia ojca jako mistyfikatora incydentu emilcińskiego jest to że ojciec jak nie było nikogo z jego znajomych jednakże nieskrępowany obecnością kilkuletniego dziecka - moją obecnością miał zwyczaj rozważania na głos(mówienia do siebie) Zastanawiał się wtedy na głos nad nad tym co się tam wydarzyło(mistyfikator by się nie zastanawiał bo przecież by wiedział) A ojciec zastanawiał się nad tym skąd pochodza owe istoty, nad zaginięciami samolotów w rejonie Trójkąta Bermudzkiego i mnóstwem tego typu zagadnień. Nie tylko wyklucza to Witolda Wawrzonka z roli której nigdy nie odegrał a pod którą dopasowywał fakty p. […] w swojej książce: […] a ukazuje ojca jako rzetelnego Ufologa w którego zmienił się w pewnym momencie z miłośnika Ufo.
Z Poważaniem
Adam Wawrzonek
czytaj dalej
...Po naszej ostatniej publikacji o dziwnie 'skręconym drzewie' dostaliśmy e-mail, w którym autor opisal także miejsce w lesie, którego zniszczenia wprawiły go w zdumienie.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, April 20, 2015 4:21 PM
To: FN
Subject: Niezwykły fenomen poskręcanego przez tajemniczą siłę drzewa
Szanowni Państwo,
Nawiązując do najnowszego artykułu: "Niezwykły fenomen poskręcanego przez tajemniczą siłę drzewa", chcę przedstawić sytuację którą zobaczyłem 7 maja 2007 roku, w Kampinowskim Parku Narodowym, którego szlakami od lat chodzę lub jeżdżę rowerem. Tego dnia szedłem z kolegą, czerwonym szlakiem z pętli autobusowej przy szpitalu w Dziekanowie Leśnym. Jeśli dobrze pamiętam, w okolicach strażniczówki Młynisko, w odległości ok. 20 - 30 metrów do drogi, zobaczyliśmy kilkanaście połamanych drzew. Zainteresowało nas to, ponieważ dość dziwnie wyglądała ta „wyspa” drzew połamanych wśród nie uszkodzonych. Do „wyspy” nie prowadziła żadna ścieżka, nie mówiąc o drodze. Oczywiście ani ja, ani kolega nie jesteśmy przyrodnikami, ale po obejrzeniu z bliska drzew, stało się jasne, że jakaś siła połamała je najwyżej kilka - kilkanaście godzin wcześniej. Drugi fakt zauważony przez nas, to kąt pod którym drzewa były łamane. A więc, patrząc od drogi, „wyspa” była mniej więcej do niej równoległa i z lewej strony drzewa były ułamane wysoko, w koronach. Natomiast po prawej stronie, nisko, może metr - półtora metra od ziemi. Ponieważ, było to osiem lat temu, nie pamiętam dokładnie, ale można przyjąć, że kąt linii przeciągniętej od najwyższych złamań, do najniższych, zawierał się między 30 a 45 stopni.
Obejrzeliśmy dość dokładnie teren zdarzenia. Nie było tam żadnych śladów maszyn bądź ludzi, tylko połamane pnie i gałęzie. O zwierzętach nie wspominam, gdyż największe z nich, żyjące w Puszczy Kampinowskiej – Łosie, nie mają możliwości zrobienia czegoś takiego. Zresztą, po co;)) Nie było żadnych śladów „dziwnych”. Nie wstępowały też wtedy tornada, zresztą nie słyszałem o nagłym punktowym, uderzeniu tornada w kilkanaście drzew. Skutki przejścia prawdziwego tornada widziałem w Puszczy dwa czy trzy lata później.
Załączam zdjęcia wykonane na miejscu. Niestety, nie oddają one proporcji miejsca zdarzenia, oraz trudno dopatrzyć się najważniejszej rzeczy, czyli kąta złamań. Pliki zdjęć są zmniejszone, by zostały zaakceptowane przez pocztę.
Pamiętam, że myślałem wtedy o wysłaniu wiadomości o zdarzeniu do Państwa, ale doszedłem do wniosku, że jest to sytuacja zbyt słabo udokumentowana, do tego dość banalna. Może się myliłem. W każdym razie teraz, po przeczytaniu w/w wiadomości, postanowiłam jednak opis wysłać.
Pozdrawiam
Piotr [dane do wiad. FN]
Poniżej kilka wybranych fotografii z tych, które przysłał nasz czytelnik.
czytaj dalej
...O tym, że wkrótce ma dojść do wydarzenia, które znacząco "zredukuje liczbę osób na Ziemi" - pisze wiele mediów i jasnowidzów na całym świecie. Oto przykład z naszej ostatniej poczty. Akurat tego jasnowidza nie znaliśmy, ale być może warto z nim nawiązać kontakt... zajmie się tym nasza koleżanka z pokładu Nautilusa.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, April 14, 2015 4:42 PM
To: Fundacja NAUTILUS
Subject: Gary Bonnell od dawna przewiduje trzesienie w Japonii na 12 kwietnia
Witam Zaloge!
Tak krociutko, Gary Bonnell, jasnowidz, ktory ma dostep do kronik Akaszy od dawna przewidywal silne trzesienie w Japonii datowane na 12 kwietnia tego roku lub w bliskim sasiedztwie czasowym.
W przeszlosci przewidzial trzesienie w Tohoku, atak 9-11 i bodajze trzesienie w Kobe.
Z tego co sie zorientowalem przewiduje tez redukcje populacji ziemskiej w najblizszych latach do ok. 500mln.
Osobiscie wole wierzyc, ze takie wydarzenia przydaza sie tylko w "sasiednim wszechswiecie" i ze lepiej nie straszyc ludzi, no ale kto wie...
Mam tam rodzine i znajomych, wiec troche sie martwie.
jego profil:
https://www.facebook.com/TheKnowingWay?fref=nf
automatycznie przetlumaczony z japonskiego artykul:
KLIKNIJ NA LINK DO TŁUMACZENIA
wywiad:
KLIKNIJ NA LINK, ABY ZOBACZYĆ WYWIAD NA YOUTUBE Z G. BONNELLEM
Pozdrawiam,
Lukasz
czytaj dalej
...W przedmiotach mogą być energię, które przywołują duchy – ta prawda jest dla nas oczywista. Po naszych ostatnich publikacjach dostaliśmy e-mail z opisem historii, która nadaje się na scenariusz horroru. Absolutnie wierzymy w jej prawdziwość, gdyż nie jest to jedyna tego typu historia, która przytrafiła się naszym czytelnikom.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Friday, April 17, 2015 2:22 PM
To: FN
Subject: szkatulka do obrzedow liturgicznych
Witam zaloge Nautilus!
Po przeczytaniu waszego ostatniego artykulu na temat wywolywania duchow, postanowilam podzielic sie z wami moja historia.
Obecnie przebywam w Anglii, jestem osoba wierzaca, nie interesujaca sie nigdy ,,tego typu'' historiami. Kilka lat temu zdarzylo sie jednak cos co kompletnie zmienilo moje zdanie na temat zycia po smierci. Sytuacja miala miejsce okolo 6 lat temu. Dotyczylo mojej siostry oraz mamy.
Pewnego dnia moja rodzina wybrala sie do sasiedniej miescowosci, gdzie czesto organizowane byly targi tzw. staroci. Niestety tego dnia nie moglam z nimi pojechac gdzyz przygotowywalam sie do egzaminu na studia. Po przyjezdzie moja siostra pokazala mi przepiekna szkatulke, ktora udalo jej sie kupic na tym targu. Szkatulka pochodzila jak powiedzial sprzedajacy, z jakiegos zamku we Francji gdzie podobno mozna bylo kupic rozne przedmioty po okazyjnej cenie. Szkatulka byla metalowa, pieknie zdobiona, w srodku czerwonym aksamitem. Niestety kamienie szlachetne zostaly usuniete wiec mozna ja bylo kupic po okazyjnej cenie.
Siostra zdecydowala sie przechowywac w niej swoje perscionki i kolczyki, zostawiajac ja na komodzie blisko lozka. Po ok. tygodniu, moja siostra( osoba ,twardo stapajaca po ziemi, studiujaca na Politechnice) zaczela mowic o dziwnych snach, koszmarach z ktorych budzi sie z krzykiem.(!) Moja mama powiedziala ze z pewnoscia jest to stres z zwiazku ze studiami, jest zmeczona itp. Pozniej bylo jeszcze gorzej.
Doszlo do tego ze siostra o 2 lub 3 nad ranem biegla na dol(mieszkamy w domu) do sypialni rodzicow mowiac ze ,,cos'' jest u niej w pokoju. Bylo to na tyle szokujace ze moja siostra miala wtedy ok 25 lat i nigdy nie miala tego typu historii. Gdy moja rodzina w koncu zapytala o te sny, siostra powiedziala ze w trakcie snu czuje jak cos zaczyna ja paralizowac, czuje ze cos sie zbliza z rogu pokoju i mowi do niej niezrozumialym jezykiem. Siostra nie moze sie obudzic czuje tylko ta obecnosc. Podczas jednej z tych nocy zdolala sie w koncu wybudzic i zobaczyla na swojej scianie jakies czerwone napisy po lacinie ktore bardzo szybko zniknely.
Moja mama osoba bardzo wierzaca, nigdy nie majaca tego typu histori myslala ze moja siostra ze wzgledu na stres zwiazany ze studiami, ma problemy psychiczne ale zdecydowala sie spac w jej pokoju zeby zobaczyc to o czym moja siostra opowiadala, zdarzalo sie kilka razy w miesiacu.
Moja mama miala dokladnie ten sam sen! jednak ona zdolala wybudzic sie ze snu i zobaczyc w rogu pokoju jakby twarz czegos bardzo zdeformowanego, mowila ze to cos wygladalo jak pol czlowiek pol zwierze, ktore mowilo cos w niezrozumialym jezyku, w tym polskim. To co zrozumiala brzmialo jak ,, przyszedlem do ciebie ksiezuniu/ksieciuniu'' i smiech tego czegos. Moja mama byla tak przerazona ze w srodku nocy obudzila tate spiacego w innym pokoju mowiac ze widziala ducha.
Nastepnego dnia moja mama wyrzucila szkatulke. Od tamtej pory ani moja siostra ani mama nie miala tego typu snow. Wszystko ustalo.
Interesujace jest to iz mialam pokoj naprzeciwko mojej siostry i zawsze gdy miala te koszmary nic nie slyszalam ani nie widzialam. Zawsze spie ,,czujnie'', czasami nawet niewielki halas powoduje ze sie wybudzam i trudno mi zasnac. Jednak podczas tych wydarzen spalam tak twardo ze nie slyszalam ani krzykow siostry ani mamy chociaz spalam w drugim(!) pokoju. Do tej pory nie moge tego wytlumaczyc.
Dodam ze kiedy moja siostra przyniosla ta szkatulke do domu, staralam sie wyjasnic jej pochodzenie wiec zabralam ja do antykwariatu w naszym miescie - Wroclaw. Wlasciciel powiedzial ze pochodzi prawdopodobnie z 18 wieku i byla przeznaczona do obrzedow liturgicznych.
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za pisownie (nie mam polskich znakow na klawiaturze).
K. (imie oraz email do wiadomosci redakcji)
czytaj dalej
...Na pokład okrętu NAUTILUS docierają do nas od czasu do czasu materiały dotyczące tego, co na temat obecnej sytuacji na Ukrainie miał pisać wielki astrolog, wizjoner i jasnowidz - Nostradamus. Poniżej e-mail z ostatnich godzin:
From: Mariusz [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, April 19, 2015 9:15 AM
To: FN
Subject: Ukraina i przepowiednie
Witajcie
Jakiś czas temu widziałem na waszej stronie artykuł o Ukrainie i przepowiedniach. Przypomniało mi się że też czytałem coś takiego. Być może jest wam to znane ale mimo wszystko postanowiłem o tym do was napisać. Pan ukrywający się pod pseudonimem Arteuza przygotowywał się do napisania książki o Nostradamusie i o tym co czeka jeszcze ludzkość według jego przepowiedni. Na forum opisywał głownie III Wojnę Światową, wydarzenia je poprzedzające, wybuch i przebieg. Ktoś zebrał jego wypowiedzi w jeden plik i puścił w świat, plik ten macie w załaczniku, a tutaj macie informacje początkowe:
Tekst: Arteuza (Kiedy wybuchnie III wojna światowa?) http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=47796&st=0&sk=t&sd=a
Nostradamus: Kiedy wybuchnie III wojna światowa? (interpretacja)
"Arteuza - Centurion" styczeń 2010
A oto co pisał o Ukrainie przeszło 5 lat temu:
Przed III wojną światową Rosja z powodu jakichś nieznanych przyczyn, możliwe, że gazowych lub wojskowych (bazy), lub też innych spowodowanych przez ludność rosyjskojęzyczną, którą na Ukrainie ocenia się na 9 do 12 milionów ludzi z 45 milionów mieszkańców, jakie liczy obecnie to państwo, wkroczy zbrojnie na tereny wschodniej i południowej Ukrainy (Krym). Oddziały polskie najprawdopodobniej za poparciem NATO i UE wkroczą do Galicji i na Wołyń. Z tekstów Nostradamusa wynika, że w wyniku międzynarodowych negocjacji pokojowych Rosjanie i Polacy wycofają się z terytorium tego państwa.
Wczoraj(w sobotę) miałem zajęcia z geopolityki i trzeba uczciwie powiedzieć że bodajże w 2002 roku politolog(nie zapamiętałem nazwiska, ale to nie problem) wydal książę, w której pisał, że w przyszłości "sworzniem" czyli punktem o który będą wojny i przepychanki polityczne będą tereny Ukrainy.
W tamtym roku w Szkocji było referendum, czy odłączyć się od Anglii, opinia społeczeństwa była podzielona prawie pól na pół. Czekałem z niecierpliwością na wynik z powodu oto tych słów(czy okażą się prawdziwe czy nie, jest to o pierwszej katastrofie kosmicznej, która ma być po 2 latach od rozpoczęcia III WŚ):
W czterowierszu 31 Centurii 9 Nostradamus przepowiedział, że Wielka Brytania zostanie w połowie zatopiona. Londyn ma być prawie całkowicie zniszczony. Zniszczenie nizinnej Anglii wykorzysta górzysta Szkocja (góry Kaledońskie), która się od niej oderwie i ogłosi niepodległość.
Tego jest przeszło 200 stron gdzie można znaleźć ciekawe informacje o przyszłych wydarzeniach, jak np. o około 10 latach super terroryzmu poprzedzających III WŚ, o użyciu przez islamistów brudnych bomb( bomba, której celem jest rozsianie materiału radioaktywnego), przypuszczalnie na lotnisku w Berlinie i nie tylko.
Typowy zwrot grzecznościowy "miłej lektury" tutaj raczej nie pasuje, bo jeżeli zacznie się spełniać to co jest tam opisane, to będzie piekło na ziemi. Także skończę może pozdrawiając was jak i życząc udanej podróży jak i powrotu oraz sukcesów na wyspie Naxos.
Z poważaniem
M. [imię i nazwisko do wiad. FN]
Świnoujście
Specjalnie dla czytelników naszego ulubionego XXI PIĘTRA dajemy możliwość przeczytania całego tekstu, który przesłał nasz czytelnik. Wystarczy kliknąć link poniżej:
Tekst o III Wojnie Światowej wg Nostradamusa – KLIKNIJ NA LINK!
czytaj dalej
...Do FN czytelnicy przysyłają ciekawe e-maile, na które odpowiadamy. Niektóre wymiany zdań mogłyby się okazać ciekawe dla innych osób śledzących wypowiedzi Fundacji Nautilus na ważkie tematy. Do takich należy na pewno temat Boga i postrzegania wszechświata. Proponujemy zapoznać się z korespondencją z FN jednego z czytelników.
DLA UŁATWIENIA BĘDZIEMY PISALI DUŻYMI LITERAMI.
-----Original Message-----
From: Marcin [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, April 09, 2015 4:27 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Re: Ważne pytanie dotyczące bardzo ciekawej osoby
Witam ponownie
Dziękuję za odpowiedź. Przytoczoną historię znam, bo była we wspomnianym przeze mnie artykule FN z 16 sierpnia 2011 roku (ponownie zamieszczona w tym tygodniu). Co do odpowiedzi, to chodziło mi jednak nie o ogólne stwierdzenie, że zarówno Wy jak i P. Listkiewicz nadajecie z tego samego pokładu, tylko o to, czy w tym co udaje się Wam ustalać w kwestii karmy i reinkarnacji jest ABSOLUTNA ZGODNOŚĆ z treściami wykładów P. Listkiewicza. Na przykład:
1) Czy potwierdzacie, że czyjeś niewyobrażalne bogactwo materialne może wynikać zarówno z ogromu dobra uczynionego kiedyś przez daną osobę, jak i z czysto egoistycznych pragnień osoby, która co prawda nic szczególnie dobrego nie zrobiła, ale nie uczyniła też niczego na tyle złego że "natura" postanowiła w końcu te zachcianki spełnić i uczynić ją na ileś tam lat superbogatą?
NIE MA W TEJ KWESTII 'WIEDZY ABSOLUTNEJ', BO I SKĄD BY MIAŁA SIĘ WZIĄĆ, ALE... OWSZEM, JEST TO MOŻLIWE.
2) Czy potwierdzacie, że szatan nie jest żadnym potworem ani rogatym stworem lecz istotą powołaną przez Boga, która w Jego imieniu zajmuje się sprawiedliwym zarządzaniem karmą i jej skutkami w odniesieniu do poszczególnych ludzi?
ISTNIENIE ZŁYCH DUCHOWYCH BYTÓW JEST POZA DYSKUSJĄ. NASZE POSTRZEGANIE WSZECHŚWIATA JEST HOLISTYCZNE, STĄD TAKŻE NA POSTAĆ OWEGO 'KRÓLA ZŁA' PATRZYMY ZUPEŁNIE INACZEJ. FILOZOFIA 'ZEN' WYKLUCZA ISTNIENIE OSOBOWEGO, ROGATEGO OBERKOMANDO "PIEKŁA" JAKO PRZECIWWAGĘ "DOBREGO WŁADCY Z BIAŁĄ BRODĄ, CZYLI BOGA'. NASZYM ZDANIEM TO SĄ ALEGORIE CZEGOŚ, CO TKWI W SAMEJ ISTOCIE BUDOWY WSZECHRZECZY.
3) Czy potwierdzacie, że coś takiego jak prawdziwe opętania demoniczne prawie w ogóle się nie zdarza, gdyż są to najczęściej jedynie znane lub jeszcze nieznane choroby psychiczno-mentalne?
NIE ZGADZAMY SIĘ Z TYM. MIELIŚMY OKAZJĘ WIDZIEĆ WIELE RZECZY, KTÓRE Z ŻADNYMI "CHOROBAMI PSYCHICZNO-MENTALNYMI" NIE MIAŁO NIC WSPÓLNEGO.
4) Czy potwierdzacie, że w życiu w ogóle nie występuje coś takiego jak czysty przypadek? Że są jedynie zbiegi okoliczności, które zawsze bez wyjątku są w pełni celowe i wynikające z karmy danego człowieka, a nie przypadkowe?
TAK, MOŻEMY SIĘ Z TYM ZGODZIĆ.
5) Czy potwierdzacie, że Jezus Chrystus był tylko jednym z bardzo wielu mistrzów, którzy zawsze przychodzili wyłącznie do małej grupy osób gotowych do wstąpienia na ścieżkę powrotną ze świata materialnego do Boga?
ABSOLUTNIE TAK.
Że jego nauki nie były adresowane do mas, tylko do wąskiej grupy ludzi gotowych na ich przyjęcie w tamtym czasie?
TAK.
Że w rzeczyswistości nie robił żadnych cudów, bo prawdziwi mistrzowie nigdy nie uciekają się do tak prymitywnego postępowania i pokazywania wszem i wobec co potrafią?
NIEPRAWDA. ROBIŁ ABSOLUTNIE WSZYSTKO OPISYWANE PRZEZ NOWY TESTAMENT, A NAWET NIECO WIĘCEJ.
Że wcale nie zmartwychwstał, a historia o zmartwychstaaniu została wymyślona wyłącznie w celu dodania Jezusowi "boskości" w oczach zwykłego, ciemnego ludu?
ABSOLUTNIE SIĘ Z TYM NIE ZGADZAMY. JAKO AWATAR BEZ NAJMNIEJSZYCH PROBLEMÓW POWRÓCIŁ W MARTWE CIAŁO.
Że mistrzowie przychodzą nieustannie w każdym pokoleniu do określonych osób, które są na to gotowe i żaden z nich nie przyszedł ani nie przyjdzie dla mas ludzi jednocześnie?
TO PRAWDA I NIEPRAWDA. AWATARZY PRZYCHODZĄ DO KONKRETNYCH LUDZI, ALE ADRESUJĄ WIADOMOŚĆ DO CAŁEJ LUDZKOŚCI.
Że w związku z tym Wasze artykuły o mającym nadejść "mesjaszu" lub "superistocie", która zmieni cały świat nie powinny być traktowane poważnie, bo takie przyjście nigdy nie nastąpi?
NIEPRAWDA. ABSOLUTNIE BĘDZIE PRZYJŚCIE NA ZIEMIĘ POTĘŻNEJ ISTOTY.
Że mistrzowie nadal będą przychodzili wyłącznie do tych nielicznych z każdego pokolenia, którzy są gotowi na ścieżkę powrotną do Boga i będą jak zawsze działali dyskretnie, bez publicznego robienia cudów i usiłowania zmieniania całego świata jednocześnie?
NA TO PYTANIE POŚREDNIO ODPOWIEDZIELIŚMY POWYŻEJ.
Mógłbym tak pytać w nieskończoność, bo znam wykłady P. Listkiewicza bardzo dokładnie, jak również śledzę portal Nautilusa od wielu lat. Skupmy się jednak konkretnie na tych kilku kwestiach, które przytoczyłem powyżej.
Pozdrawiam serdecznie,
Marcin
ABY TROCHĘ PRZYBLIŻYĆ PANU NASZE POSTRZEGANIE 'BOGA' - POLECAMY OBEJRZEĆ WYKŁAD ALANA WATTSA, KTÓRY ZAMIEŚCILIŚMY NA NASZYM PORTALU VIMEO. ON DOKŁADNIE ODDAJE HOLYSTYCZNĄ WIZJĘ ŚWIATA. NIKT DO DZIŚ NIE ZROBIŁ TEGO LEPIEJ, NIŻ ALAN WATTS.
POZDRAWIAMY
FN
P.S.
FILM PONIŻEJ
https://vimeo.com/124583330
Alan Watts - znakomity wykład "Nie to, co być powinno, a co jest" from FundacjaNautilus on Vimeo.
czytaj dalej
John Brandenburg, naukowiec z Orbital Technologies, zasugerował, że marsjańska cywilizacja została zniszczona przez wojnę jądrową.
Orbital Technologies to firma, która zajmuje się przemysłem kosmicznym. Jeden z jej naukowców, John Brandenburg, wysunął hipotezę, zgodnie z którą na Marsie istniało kiedyś życie, jednak zostało zniszczone wskutek wojny jądrowej. Dodał, ze Mars był planetą podobną do Ziemi, o czym mają świadczyć obiekty i artefakty obserwowane przez marsjańskie łaziki.
Jak na razie wiadomo, że 180 mln lat temu jakieś wydarzenie zniszczyło powierzchnię Czerwonej Planety. Zdaniem astronomów była to niszczycielska moc sił natury. Jednakże Brandenburg uważa, że przyczyną była potężna eksplozja jądrowa. Mają o niej świadczyć substancje radioaktywne, które są obecne na powierzchni Marsa. Wywołać mieli ją poprzedni mieszkańcy tej planety lub przybysze z innej planety. Naukowiec stwierdził, że można ustalić miejsce eksplozji, która zniszczyła powierzchnię Marsa.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.