Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Tuż przed I Wojną Światową, siły amerykańskie na Filipinach padały ofiarą ataków ze strony muzułmańskich ekstremistów. Generał Jack „Black Jack” Pershing wpadł na iście szatański pomysł zwalczania terroryzmu.
Na jego rozkaz 50 złapanych terrorystów przyprowadzono na plac celem rozstrzelania. Jednak cóż znaczy śmierć dla mudżahedina? Jako święty męczennik trafi do raju, a tam wiadomo - balangi i dziewice. Należało więc ukarać przeciwnika czymś gorszym niż śmierć... Na oczach skazańców zarżnięto dwie świnie (według muzułmanów zwierzęta te są nieczyste i należy unikać jakiegokolwiek kontaktu z nimi, gdyż grozi to wiecznym potępieniem), a następnie w ich krwi umoczono naboje, które potem trafiły do karabinów. Ciała 49 rozstrzelanych w ten sposób terrorystów wrzucono do dołów i przykryto świńskimi bebechami. Na wszelki wypadek wszystko obficie polano świńską krwią. 50. skazańca puszczono wolno, by opowiedział kumplom, co widział. Przez następne 42 lata na świecie nie zanotowano żadnego przypadku aktu terrorystycznego.
czytaj dalej
Pies, który telepatycznie odebrał prośbę naszej czytelniczki? A może... to nie był zwykły pies? Historia jak najbardziej nadaje się natychmiast do naszego XXI PIĘTRA i trafia do Archiwum FN!
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, January 5, 2016 11:40 PM
To: FN
Subject: Dziwna historia z psem.
Zachęcona ciekawymi historiami na XXI piętrze, dodaję moją ciekawą historię.
Jakiś czas temu mieszkałam w dosyć dużym mieście. Pracowałam na zmiany, więc kiedy kończyłam pracę o 22:00 to około23:00 byłam w domu. Zakład pracy był na jednym krańcu miasta a dom na drugim krańcu. Jakieś ostatnie 150m nie było już latarni ani chodnika. Zawsze bardzo bałam się iść tym odcinkiem. Pewnego razu wracając po 22:00 z pracy, mając przed sobą około 1/2 km, jeszcze w świetle, z przeciwnego kierunku mijało mnie kilka osób idąc obok siebie. Rozmawiali ze sobą. Między nimi, przy ich nogach szedł pies - buldog. Ponieważ bardzo lubię psy patrząc na niego z przyjemnością - pomyślałam. Piesku jak fajnie byłoby, gdybyś mnie odprowadził, nie bałabym się.
Minęłam ich i poszłam dalej. Uszłam może kilkanaście kroków i zauważyłam, że ów buldog idzie obok mnie. Zaczęłam z nim rozmawiać. Idziesz ze mną? Fajnie, nie będę się bała. Całą drogę do domu szedł przy mojej nodze, a ja szczęśliwa opowiadałam mu jak się cieszę.
Przed furtką musiałam go zostawić, bo na podwórku był inny pies. Powiedziałam do niego: poczekaj i pobiegłam po jakiś kąsek. Szybciutko wróciłam, lecz psa już nie było. Zniknął. Wołałam, czekałam, łudziłam się, że wróci, ale nie pokazał się.
Pomyślałam: gdyby to był normalny pies - tych ludzi, którzy z nim szli, na pewno by go wołali. Przecież to był rasowy pies. Ale tak się nie stało. Zatem czy był to dobry duch? Nie wiem. Jest to nadal dla mnie zagadką.
Pozdrawiam Nautilusa Weronika.
czytaj dalej
Na początek pytanie: czy to możliwe, że czasami udaje się nam zobaczyć inną, równoległą do naszej rzeczywistość? Mamy sporo relacji od ludzi, którzy widzieli coś, czego potem nijak znaleźć nie byli w stanie. Roztargnienie i chwilowa dekoncentracja? Ich zdaniem to zupełnie co innego i nie ma nic wspólnego ze zwykłym chwilowym zagubieniem. Poniżej prezentujemy dwie różne historie z naszego Archiwum FN.
OPOWIEŚĆ nr 1
Serdecznie witam :)
Chciałam się z Wami podzielić swoją historią, która chociaż ma już 10 lat nadal wzbudza we mnie naprawdę spore emocje. Po prostu, tak zwyczajnie przeniosło mnie w czasie i przestrzeni. A było to tak:
Mieszkam w Zabrzu, w tym czasie sporo jeździłam na rowerze. Pewnego letniego dnia pojechałam na wycieczkę do lasu przy Kąpielisku Leśnym (dzielnica Maciejów). Dodam, że nie był to pierwszy raz gdy tam pojechałam. Jechałam jak zwykle w stronę Żernik (taka wioska przed Gliwicami) gdy po jakimś czasie zauważyłam, że po mojej prawej stronie znajduje się kolejne kąpielisko. Byłam mocno zdziwiona faktem, że do tej pory go nie zauważyłam. Nie tylko to mnie zdziwiło - kąpielisko wyglądało jak z lat 60, 70. Byli tam ludzie, gwar, woda ale całość sprawiała wrażenie jakby zatrzymał się tam czas. Patrzyłam na to wszystko i wtedy myślałam, że to po prostu stary basen, który jakimś cudem tak długo ukrywał się przed moim wzrokiem. Chwilę tam postałam patrząc przez siatkę na ludzi leżących na ręcznikach, na takich rzadko już spotykanych ośmiokątnych płytkach chodnikowych. Oprócz zdziwienia nie czułam nic więcej a ponieważ całość sprawiała takie a nie inne wrażenie, to po prostu wsiadłam na rower i pojechałam dalej obiecując sobie, że jeszcze się temu przyjrzę w drodze powrotnej. Niestety, wracając po ok. godzinie dokładnie tą samą drogą w miejscu mojego kąpieliska był...las. Wtedy się naprawdę mocno zdziwiłam. Jeździłam tam jeszcze wielokrotnie ale historia już nigdy się nie powtórzyła. Śladów tego basenu szukałam też na mapach ale wygląda na to, że tam zawsze były tereny zielone typu pola, łąki, lasy. Gdzie więc byłam? Może przeczyta to ktoś kto ma jakieś wiadomości w tym temacie? Chciałabym dowiedzieć się gdzie mnie wtedy przeniosło.
Taka historia...
Pozdrawiam!
[dane do wiad. FN]
OPOWIEŚĆ nr 2
Sent: Tuesday, September 30, 2014 6:18 PM
To: FN
Subject: rzeczywistosc równoległa-jak sie w niej znalazłam
Witam.
Zanim jeszcze miałam jakąkolwiek wiedzę na temat istneinia rzeczywistości równoległych, uczestniczyłam w przeniesieniu się do takowej, raz sama, drugi raz z moją mamą.
Otóż na początku mojej pracy zawodowej, 15lat temu, idąc szkolnym korytarzem, w trakcie lekcji, zobaczyłam chlopaka bez rąk(odcięte nieco powyżej łokci). Doskonale pamiętam jego twarz, fryzurę, kolor koszulki, posturę. Próbował otworzyć drzwi do pracowni polonistycznej, więc podeszłam, zeby pomóc. Wyciągnęłam rękę i uslyszałam, ze nie trzeba, ze sam sobie poradzi. Wrociłam do klasy, a na przerwie zapytałam jedną z kolezanek o chłopaka. Byłam nowa w pracy i nei znalam jeszcze wszystkich uczniów. Kolezanka objasnila ze szczegołami, ze chłopak jest w ósmej klasie, jest bardzo zdolny,w szystko zapamiętuje z lekcji, więc nie ma problemu, ze nei moze pisac, do tego jest bardzo aktywnym działaczem Samorządu Uczniowskiego. pamiętam, jak opowiadałam mamie po pracy, ze szkoda, bo taki atrakcyjny chlopak, ale ze taki przyjemny, sympatyczny mimo wszystko...W pracy do tematu nei wracałam. zapomnialam o nim az do kolejnego spotkania, kilka tygodni później, kiedy chłopaka razem z matką spotkałam będąc z moją mamą na zakupach w rynku. obie wzróciłyśmy uwagę na kobietę, bo byla bardzo zadbana, elegancko ubrana...syn szedł obok. Oboje byli kilka metrów przed nami.
Poniewaz nie miałam pojęcia, ze jest to dziwne, zapomniałam o temacie i wróciłam do niego dopiero po kilkunastu miesiącach, juz w kolejnym roku szkolnym. Zapytałam kolezanki, z którą wówczas rozmawialam, czy pamięta tego chłopaka. Jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy powiedziała, ze nigdy kogos takiego nei bylo w szkole!!! Nie dowierzając, popytalam jeszcze kilka osób, łącznie z dyrekcją. Kazdy zaprzeczył. Pamiętam sytuację bardzo dokładnie. Nie było zadnych zalamań powietrza, zadnych fal, żadnej mgły-zwyczajny dzien, chlopak bez rąk na korytarzu, potem z matką na mieście...Kto się przeniósł? Chyba ja, potem my(razem z mamą), skoro w mojej rzeczywistosci nikt go nei znał...Zadziwiające...
Oceńcie sami, bo dla mnie sprawa jest juz jasna:) Pozdrawiam!
Monika [dane do wiad. FN]
czytaj dalej
W 2014 roku doszło do strasznej tragedii w Katowicach - w kamienicy doszło do eksplozji gazu grzebiąc w gruzach młodzie małżeństwo z dzieckiem. Potem okazało się, że to dziiennikarze telewizyjni - bardzo głośna sprawa. Okazało się, że jeden z czytelników serwisu miał jasnowidczy sen.
...Witam Nautilusie,
Piszę do Państwa w nawiązaniu do wybuchu gazu w jednej z kamienic w Katowicach, co miało miejsce w czwartek nad ranem. Kilka godzin po tym, jak dowiedziałem się o katastrofie przypomniałem sobie treść snu, jaki miałem kilka dni przed tym wydarzeniem. Śniło mi się, że z okna pokoju zaobserwowałem wybuch w jakimś budynku nieco oddalonym ode mnie, widziałem ścianę ognia, słyszałem huk, szum i panikę, krzyki ludzi. Pamiętam też, że w moim śnie zwaliły się wyższe piętra budynku a te na dole jakby ocalały, mniej więcej tak jak stało się to w katowickiej kamienicy. Różnica polega na tym, że widziany przeze mnie budynek bardziej przypominał wieżowiec niż kamienicę.
Sam mieszkam w Katowicach, prawie w centrum, i huk wybuchu gazu w Katowicach na ul. Chopina słyszałem dość wyraźnie, szyby w oknach mojego mieszkania zadrżały. W moim śnie odległość budynku, w którym doszło do wybuchu też była bliska.
Ze snu niestety nie zapamiętałem więcej, zaraz obudziłem się.
Pozdrawiam,
stały czytelnik
czytaj dalej
Nie wszyscy są szczęśliwi, nie wszyscy potrafią dostrzec, że tak naprawdę wokół są tylko pewne dekoracje na scenie, na której przyszło nam odgrywać sztukę z samym sobą w roli głównej... Takim ludzom zawsze poświęcamy szczególną uwagę. Oto wiadomość, która została do nas wysłana w Noc Sylwestrową.
Witam.
Czy moglibyście napisać jakiś artykuł dla ludzi takich jak ja dla których życie często bardzo przypomina zapach i smak popiołu i dymu pozdrawiam w łzach i w oczach w nowy rok pozdrawiam. Pamiętajcie,że dla ludzi takich jak ja też piszecie te strony, samotnych po przejściach ze łzami w oczach gdzieś próbujących zabić samotność alkoholem choć nigdy się to nie udaje. Ze łzami w oczach Paweł pozdrawiam.
Bardzo często tacy ,ludzie jak ja oczekują ,od Was czegoś specjalnego co pozwoli podróżować dalej, nie zapominajcie o ludziach takich jak ja w wielkim smutku:(
ODPOWIEDŹ OD FN:
Witamy Pana,
Dziękujemy za e-mail, ale skąd tyle smutku w Pana wiadomości dla nas? Nigdy o takich ludziach nie zapominamy. Wiemy, że alkohol łagodzi wiele rzeczy, ale to zwodnicza bestia, która rujnuje w ukryciu, i sprawia wrażenie, które jest oszustwem. Niszczy życie wielu ludzi, wiemy o tym! I jeszcze jedno. Ludzie wiedzący o tym, że jesteśmy istotami nieśmiertelnymi, którzy w naszych ciałach jesteśmy jedynie „pasażerami” przeżywającymi jedynie kolejne „przygody jako Pan lub Pani” nie powinni odczuwać smutku, a jedynie lekkie rozbawienie połączone z chwilową zadumą mad tym, jak niezwykłe jest to życie… Prosimy pamiętać o tym!
I nie traktować życia aż tak serio, a raczej jak pewien spektakl teatralny, w którym przyszło odgrywać Panu akurat taką rolę.
Pozdrawiamy i także życzymy Szczęśliwego Nowego Roku!
FN
czytaj dalej
Nasi czytelnicy zadają nam wiele pytań związanych ze zjawiskami niewyjaśnionymi, w tym z tak zwanymi sprawami podstawowymi, jak np. sens życia, zasady wędrówki dusz itp. Poniżej dwa różne e-maile i dwa pytania dotyczące doktryny reinkarnacji. To są sprawy, które bardzo interesują ludzi, więc… oczywiście chętnie odpowiemy.
Witam!
Nurtuje mnie od lat jedno pytanie. Jak to jest, że ludzie, którzy umarli ( np. nasi najbliżsi) czekają na nas w momencie naszej śmierci, pomagają nam przejść na drugą stronę czy to znaczy,że się nie wrócili ponownie na ziemię? Jak to możliwe, czegoś tutaj nie rozumiem.
Wierzę oczywiście w reinkarnację, jestem Waszą stałą czytelniczką ( przed tym słuchaczką), czytam dużo na ten temat, ale mimo to tego właśnie nie rozumiem.
Proszę o wyjaśnienie.
Pozdrawiam serdecznie życząc wszystkim pięknego, spokojnego 2016 roku.
Maria [dane do wiadomości redakcji FN]
I jeszcze jeden e-mail z pytaniem.
Witam
Na Nautilusie ukazał się artykuł o reinkarnacji i było tam opisane że to oczywistość że można się inkarnować w czasie przeszłym czyli jeżeli ja teraz umrę to zgodnie z teorią reinkarnacji w sumie to faktem :-) powinienem się reinkarnować w przyszłości czyli np. 2050r. jest to logiczne bo czas na ziemi cały czas leci i rzeczywistość się zmienia, a tam było napisane że może być taka sytuacja że umieram teraz i odradzam się w 1850 r. Brzmi to jak nonsens; no bo jak można się cofnąć się w czasie skoro rzeczywistość się zmieniła; wydarzenia na Ziemi już miały miejsce czyli co drugi raz byłaby II wojna światowa i od nowa to wszystko; mojego grobu by nie było ? Gdyby się dało to wychodziło by że świat to fikcja; jakiś matrix no nie istniałaby rzeczywistość. Kompletnie tego nie rozumiem; poczułem nawet taki lęk. Bardzo proszę o odpowiedź na mojego maila, bo jestem przerażony
ODPOWIEDŹ OD FUNDACJI NAUTILUS
Na samym początku opowiemy o naszej znajomej egzorcystce, nieżyjącej od ponad 15 lat, która miała dosłownie nieprawdopodobny dar od Boga wypędzania z nawiedzonych domów złych bytów. Wystarczyło przez kilka minut obserwować to, co się działo w domu, do którego wkraczała ta kobieta, aby raz na zawsze wyzbyć się wszelkich wątpliwości w temacie „Czy istnieje życie po śmierci? Istnieją duchy? Istnieją zjawiska pozazmysłowe?!”. Człowiek łapał się za głowę z przerażenia i potem kilka dni dochodził do siebie i już więcej nie miał żadnych wątpliwości… W każdym razie ta kobieta zawsze mówiła o tym, jak niebezpiecznie jest na seansach spirytystycznych wzywać np. ducha dziadka, który nie żyje od wielu lat.
Powody są dwa. Pierwszy, gdyż przeważnie zamiast ukochanego dziadka zjawia się coś wyjątkowo nikczemnego i paskudnego, co chętnie „podszywa się pod członka danej rodziny”, a potem potrafi przejąć kontrolę nad którymś z uczestników takiego seansu. Ale powód drugi był ciekawszy.
Twierdziła ona bowiem, że tego typu „przywołania duchów ludzi zmarłych” mogą spowodować śmierć osoby żywej! Dlaczego? Gdyż dusz dziadka inkarnowała się w nowe ciało i może „usłyszeć sygnał” i to ciało opuścić, ale powrót z powrotem będzie już niemożliwy. Wtedy umiera nagle, bez powodu nawet młody człowiek i nikomu przez myśl nie przejdzie, że jest to wesołej zabawy w wywoływanie duchów np. jego wnuczka.
Egzorcystka mówiła, że tego typu sytuacje są tak częste, że nawet w gazetach dawałaby ogłoszenia z apelem do ludzi, aby nigdy nie wywoływać duchów. I tak przechodzimy do Pani pytania: a jak się ma pojawianie ducha dziadka w domu do tematu reinkarnacji? Czy jeśli człowiek umiera, to w niebie czekają nie niego „zmarli wcześniej rodzice”? Czy oni się nie inkarnowali?
Odpowiedź na to pytanie wymaga jednego zastrzeżenia. Sytuacje „duch dziadka chodzi po strychu” zdarzają się rzadko. W przytłaczającej większości wypadków ludzie po śmierci nie zostają w domach, ale ruszają dalej, w kierunku światła. Z naszej wiedzy wynika, że wejście w nowe ciało odbywa się najczęściej w 2-6 miesięcy od śmierci fizycznej. Oczywiście nie jest to reguła, ale tak rzeczywiście jest najczęściej. Dusze rozwinięte duchowo, na wyższym poziomie rozwoju mogą wchodzić w kilka ciał równocześnie! Tak, to jest nie do pojęcia nam, którzy na co dzień używamy laptopów i smartfonów, ale naprawdę są takie przypadki tzw. inkarnacji złożonej. Polecamy obejrzenie znakomitego filmu „Mały Budda” Bernardo Bertolucciego – naprawdę pozycja obowiązkowa dla wszystkich załogantów okrętu Nautilus!
FILM ‘MAŁY BUDDA’ MOŻNA OBEJRZEĆ PO KLIKNIĘCIU NA TEN LINK!
I tu dochodzimy do kolejnego pytania: kto w takim razie wita nas po śmierci fizycznej, skoro np. nasi nieżyjący rodzice już pewnie się inkarnowali i prowadzą żywot jako małe dzieci? Mamy tutaj jedynie hipotezy, gdyż są to rzeczy, których „ludzki umysł nie pojmie i nawet nie powinien próbować, bo się i tak pogubi”. Jest jednak wielce prawdopodobne, że tzw. „wyższa jaźń” naszych dusz jest cały czas w owym rajskim świecie duchowym. Jest nawet wtedy, kiedy my jako „mężczyźni i kobiety” przeżywamy swoje przygody na tej naszej zabawnej planecie. I to owa wyższa jaźń naszych bliskich jest tym, co wprowadza nas w tamten świat. Ale jest jeszcze jedna możliwość.
Wiadomo, że przejście do krainy „po śmierci fizycznej” jest wspomagane przez wyższe byty duchowe. Spotkaliśmy się z taką tezą, że to one przyjmują fizyczny wygląd naszych bliskich, aby owo „wejście w świat ducha” było dla nas łatwiejsze. W tamtym świecie „wszystko jest jednością” i nie jest traktowane to jako „oszustwo”, lecz raczej jako „ułatwienie”. Ale to tylko hipotezy. W każdym razie obiecujemy, że ten temat będzie się pojawiał przy każdej okazji, kiedy będziemy mieli okazję zadawać pytania „naszym mistrzom”.
I jeszcze jedna sprawa, czyli „inkarnowanie się” na linii czasu. O ile nam wiadomo inkarnacje „w przeszłość” zdarzają się rzadko, ale jak najbardziej się zdarzają. Nie ma bowiem przyszłości, teraźniejszości i przeszłości – to tylko atrybuty naszej czasoprzestrzeni. Nasze umysły rozumują liniowo i nie jesteśmy w stanie wzbić się ponad barierę czasu, co bez problemu robią wyższe istoty duchowe. Według naszych informacji jest wiele światów równoległych, w których dusza danego człowieka może być „w kilku ciałach równocześnie”. Wtedy jej rozwój jest szybszy, gdyż jednocześnie przeżywa więcej doświadczeń. Jak to jest możliwe? Nie wiadomo i oczywiście „w głowie nam się to nie mieści”, ale musicie Państwo pamiętać o jednym: zrozumienie tajemnicy czasu dla nas istot na najniższym poziomie rozwoju duchowego jest praktycznie niemożliwe. Możemy próbować, kombinować, ale… nijak tego nie pojmiemy, gdyż dla nas jak jest wtorek, to po wtorku jest środa. A po niej czwartek. Tymczasem czas jest złudzeniem, któremu podobno ulegamy na takiej samej zasadzie, jak małe dzieci obserwujący śmieszne sztuczki robione przez rodziców... Mamy nadzieję, że te odpowiedzi choć trochę pomogły zrozumieć tę skomplikowaną złożoność zasad reinkarnacji.
czytaj dalej
Taką ciekawą informację przysłała do nas czytelniczka serwisu. Nie możemy jej w żaden sposób potwierdzić, ale... przedrukowujemy ją poniżej.
To: REDAKCJA FN
Subject: starożytne cywilizacje
Witam Państwa
W trakcie poszukiwań w internecie ciekawych informacji znalazłam coś takiego:
Dokumentacje archeologiczne z ostatnich pieciu lat sa fantastyczne i niewiarygodne....tego tez dotyczy dokumentacja otwartych trzech sarkofagow przez rosyjskich uczonych w Iranie.nie mniej sa to fakty potwierdzone i prawdziwe...Zaczely sie ujawniac rozne rodzaje artefaktow,ruin,i inne intrygujace dowody na istnienie starozytnych cywilizacji,nieznanej lepszej technologii oraz kontakty z obcymi.Jest to juz oficjalnie potwierdzone,ze do takich kontaktow dochodzilo.Byly to cywilizacje z innych planet a nawet wszechswiatow...Wszystko to bylo przed nami ukrywane...
Wiosna 2008 r., zupelnie przypadkowo zostaja odkryte w grobowcach pod ziemia trzy sarkofagi.W zwiazku z tym,ze z Rosja nie bylo dobrych stosunkow,sprawa przycichla i nie wyszla na jaw...chciaz w rosyjskich mediach poruszano ten temat.
Przez warstwy wykopalisk ustalono,ze zawieraja one pozostalosci starozytnych cywilizacji oraz ruiny miasta.Archeolodzy ustalili wiek na ok.10 tys-12 tys lat.Wladze Iranu potwierdzily publicznie wiek na 850 lat,co oczywiscie nie jest zgodne z prawda.Wsrod tych trzech sarkofagow mamy pewnosc co do dwoch ale nie wiadomo co kryje trzeci oraz co sie z nim stalo.Poastac znajdujac sie w sarkofagu pierwszym jest gigantyczna ,w koronie co sugeruje,ze byl to krol miasta.Przypuszczenia co do trzeciej trumny sa takie,ze byla tam jego zona.To,ze byl to wladca takze sugeruja zlote monety na oczach co bylo przyjete w owczesnych,starozytnych czasach.Juz ten fakt dyswalifikuje poglad,ze bylo to 850 lat temu.Cialo bylo przepasane pasem,wysadzanym kamieniami drogocennymi i pokryty jest zlotem.Inkrustowany jest takze dziwnymi,swiecacymi kamieniami...
Drugi sarkofag zawiera cialo olbrzyma,posiadajacego miedziany odcien skory z uroda kaukaska.Nazywa sie Jaromir i byl magiem. Mierzy 2,6 metra wzrostu.takich samych gigantow odkryto rowniez w Ameryce Pd,gdzie wiedzie szlak starozytnej kultury( narzedzia,pism,rzezby etc)...Cialo otoczone jest zlotymi urnami.Po prawej stronie znajduje sie taca i dwie urny,ktore sa wyraznie egipskie.Nawet ten fakt wskazuje na starozytnosc a nie na sredniowiecze.Po lewej stronie widzimy zlote pudelko,dwa sondaze i zloty wazon,ktore tez sa wyraznie egipskie..Kultura egipska datuje sie na 3150 lat a tutaj oceniaja archeolodzy wiek na 10-12 tys lat,a wiec cos jest nie tak. Aby poznac prawde,trzeba sie cofnac do Herodota,ojca historii,ktory zapisywal wszystkie swoje prace,opieral sie na licznych podrozach i przekazach.W ,,Opowiesciach II" Herodota str.142-147 wyd francuskie,opisuje on wizyte kaplanow Mempfis.Jest takze lista wszystkich mionarchow,ktorzy panowali nad Egiptem.cytat; ,,W tym momencie w mojej historii to Egipcjanie i ich kaplani,moieli slowo"; Widzaialm ,ze od pierwszego krola do Hefajstosa bylo 141 ludzkich pokolen.W czasie tych pokolen byla ta sama liczba kaplanow i krolow.Obliczenia w/g pokolen szacuja na 11140 lat laczny czas trwaniatego okresu,ktory rozwija sie w ciagu 340 pokolen.Ankiety takze potwierdzaja istnienie Herodota i chronologie egipskich kaplanow uwazanych za mit oficjalnej historii.Mozna w tym momencie odrzucic spekulacje i idee falszerstwa.
Urny w sarkofagach tez wskazuja na wiek 8-12 tys...Nie mieli kontaktu z mieszkancami Kurdystanu a wiec mozna obalic teorie ,ze byli to kaukascy olbrzymi..a wiec na lewo widzimy urne (0,31min filmu) bardzo dziwna,przedstawia stworzenie siedzace w pozycji lotosu i z duza czaszka i wielkimi ,migdalowymi oczami..Przypomina nam to bostwo Ganesh ale szczerze mowiac jest to obcy cudzoziemiec.Podobny jest zupelnie do stworzenia opisanego przez Roberta Ervina Howarda w historii,,Wiezy Slonia".Obok urny,znajduje sie piec ksiazek ze zlota i mapy geograficzne obszaru pokazujace topografie 12 tys lat po potopie!!!!!!!!!!!!!!! Jak czytamy w rosyjskich zrodlach mapy te maja unikatowe funkcje,nazwy i oznakowania sa w nowoczesnym jezyku rosyjskim!!!!!!Jak to mozliwe?
Cialo maga pokryte jest rodzajem oslony na ktorej znajduja sie dziwne symbole.Tez trzyma jak wladca rodzaj miecza,kija lub berla.Iranska kamera obejmuje tylko gorna czesc obiektu i nie mozna stwierdzic co to jest.Dlaczego ukrywany jest ten obiekt? Co to jest szczegolnego?
Jaromir nosi zloty diadem ozdobiony kamieniami i zlote bransolety na ramionach co swiadczy o wysokim poziomie spolecznym.Rowniez sarkofag krola rozni sie od sarkofagu maga.Monarcha ma wykonany sarkofag z kamienia wylozonego zlotem wewnatrz.Sciany sarkofagu maga sa dosc cienkie z materialu trudnego do zidentyfikowania,najprawdopodobniej sztuczny kamien.
Otwarcie tego mauzoleum nie obylo sie bez walki i ofiar.Wiele osob nadal jest w szpitalach w spiaczce.Lokalni urzednicy probowali kupic to mauzoleum ale rzad iranski sie nie zgodzil.Tajne sluzby roznych krajow dowiedzialy sie o odkryciu,w tym Usa i Rosja.Wiadomosc dotarla do Putina i kilku waznych czlonkow Rosyjskiego Kosciola Prawoslawnego.USA wyczulo zagrozenie,wywolali akcje terrorystyczna Bin Ladena a w przyszlosci nowa Hiroshime gdyby ktos mial dostep do wynikow ale Iranczycy zaszantazowali USA i nagle doszlo do zmiany w polityce zagranicznej USA i IRanu,ktora byla kompromisem w kwestii broni jadrowej z rezimem Ajattolakow.Skad ta zmiana? Co jest wazne w tym uzaleznieniu?
Czy ktos zauwazyl ,ze ciala te sa bardzo dobrze zachowane,jakby byly tuz przed pogrzebem.Wiemy z cala pewnoscia,ze Jaromir jest biologicznie aktywny.Rzeczywiscie zyje.Pierwsza osoba ,ktora rozprowadzila ta wiadomosc po swiecie zachodnim byl Corey Coode wraz z dobrze znanym badacuem Davidem Vilcock.Pierwszy raz zaczeli mowic o exobiology.A wiec slowo exobiology zastapiono slowem exopolitics.Jest strona w internecie exopolitics org. gdzie poruszane sa sprawy stosunkow,dyplomatycznych pomiedzy obcymi a naszymi rzadami w kwestii,ktore maja wplyw na populacje etc..Zrozumienie tego daje swiatlo na podjecie decyzji pomiedzy panstwami czasami niepojetymi dla nas,dziwnymi i nieoczekiwanymi,tj.Ameryka i Iran.
Corey Coode pracowal nad Projektem Solar Warden.Jest to projekt scisle tajny,na ktory natrafil hacker Gary McKimmon,ktory szukajac prawdy o UFO ,natrafil na oficjalna stone Petagonu,NASA i innych instytucji.NASA jest tylko przykrywka dla publicznosci.
Vanderberg Basa jest nieoficjalnym programem CIA dotyczacym obcych technologii,kontaktow etc. Wiedza o cywilizacjach bylych na ziemi tysiace lat wstecz,wiedza o wybuchach jadrowych,stacjach orbitalnych i pojazdach antygrawitacyjnych(Vimana).Dopiero niektore z tych danych mozna bylo zrozumiec po wybuchu bomby na Hiroshime.Dane w tych dokumentach wskazuja na to,ze w roznych zakatkach swiata ukryte sa tajne komory,w ktorych giganci leza w letargu.Goode po przeczytaniu akt stwierdzil,ze panstwa sa tak zainteresowane tym problemme,ze ida na ustepstwa aby tylko wyjasnic technologie i przyczyne letargu.Goode wyjasnia,ze komory te byly wykonane przez gigantow Annunalis.W komorach wiaze sie krysztaly ,ktore sa wykorzystywane jeszcze przez nieznana technologie w postaci baniek,w ktorych czas bardzo wolno plynie.30min przeszlosci w jednym z pecherzykow odpowiada 30tys lat .Istnienie tych komor gigantow jest zachowane w jak najwiekszej tajemnicy.Juz Abraham Lincolnbyl zaaferowany badaniem i wykupem jednej z nich znajdujacej sie pod Niagara.Wspominajac o Niagarze pisze-,,Oczy tych gatunkow giganta,ktorego kosci sa porozrzucane po calej Ameryce sa utkwione w wodospad Niagara i zdaje sie jakby kontemplowaly"
Dr Hall twierdzi o 100% autentycznosci tego filmu i o komorach gigantow o ktorych wspomina Coode. Coode wyjasnil ,ze powodem dla ktorego giganci zapadli w hibernacje jest wlasnie nasz czas.Wiedzieli ,ze nasza planeta bedzie podlegac energii kosmicznej,ktore dzialaja jak ewolucyjny spust tj,ewolucyjny proces,ktory wplywa na nasze ciala umozliwiajac fizyczna ewolucje gatunkow.Kreacjonisci uwazaja ,ze nie ma ewolucji lecz sa skutki nagle,ktore sa oznaka Stworcy.poniewaz zmiany nie wystepuja przez miliony lat ale w bardzo krotkim czasie.Coode twierdzi,ze istnieje teoria fal kosmicznych,ktore wyjasniaja te skoki.A co wazne ,ze US Air Force jest bardzo zainteresowana tym zjawiskiem.
Oryginalny artykul rosyjski wyjasnia dlaczego Jaromir jest stopniowo aktywny,manifestujac sie w pierwszym rzedzie telepatia.Wspomina o sufickich przekazach,ktore mowia ,ze obudzi je dotkniecie innego czlowieka.Wtedy obudzi sie Mag i spotka sie z przedstwicielami innych religii i bardzo duzo wspominaja sufickie przekazy o obcych.Byc moze Jaromir jest Annunaki?Biologicznie aktywny jest tylko Mag bo wladca przez robotnikow i archeologow mial uszkodzona banke i umarl.Pozniejsze badania genetyczne wykazaly,ze ludnosc miejscowa Iranu ma gen wspolny taki jaki ma Jaromir,co oznacza ,ze sa bezposrednimi potomkami giganta. przetlumacz: A. Siedlecka
czytaj dalej
W naszej poczcie e-mailowej czytelnicy serwisu FN zadają bardzo dużo pytań. Niektóre z nich są bardzo ciekawe i stąd pomysł, aby na stronie stworzyć oddzielny dział "PYTANIA DO FN". W oczekiwaniu na jego debiut warto zaprezentować jedno z takich własnie pytań z "ostatnich godzin". Na samym dole odpowiedź od FN:
From: k. [imię i inne dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, December 29, 2015 4:03 PM
To: FN
Subject: ŚWIADOMOŚĆ DUCHÓW JEST INNA NIŻ LUDZI ŻYJĄCYCH
Droga redakcjo
Na poczatku chcialam zapewnic ze bardzo mnie interesuje wszystko to co robicie i lektura ''Nautilusa '' jest od kilku lat prawdziwa przyjemnoscia. Choc dopiero od niedawna moje zapatrywanie na tego typu sprawy zrobilo sie '' poważne '' gdyz wczesniej traktowalam je raczej w ramach rozrywki i przyjemnosci . Jak zwykle w takich przypadkach nastapilo cos co uruchomilo moje myslenie a byla to smierc mojego Taty .
Niestety moj tata nie odwiedza ani mnie ani mamy po smierci ( choc moze to robi tak ze żadna z nas tego nie odczuwa ) ale bardzo czesto przychodzi do nas w snach . Wiele razy przychodzil w snie ostrzegajac nas przed czyms , dzialo to sie w pierwszym roku po jego smierci . Lecz po ofiarowaniu mszy swietej w dniu Wszystkich Swietych na drugi dzien tata sie przysnil jakby żegnajac sie z nami . Stal w oknie tak jakby na drabinie w uchylonych drzwiach z ktorych swiecilo piekne , jasne swiatlo i machał ręką na pożegnanie . Dodam jeszcze ze tata był ateistą i nie wierzył w Boga , wiec po jego smierci nasze sily'' modlitewne '' zostaly zwielokrotnione .
Czy moglo to oznaczac odpuszczenie mu jego kar , czy tez opuszczenie czyśćca i wejście do królestwa bożego ?
Drugą historią która chcialam opowiedziec jest historia mojej kolezanki , ktorej mama zmarla jak miala 9 lat a jej brat 11 i wychowywal ja tata . Wiadomo ze dzieci bardzo mocno przeżyly odejście mamy , choć kazde na swoj sposób . Kolezanka bardzo rozpaczała , natomiast jej brat nie dając sobie z tym rady jakby wyparl sie mamy i nie rozmawial o tym cosie stalo ani nie modlil sie za nia . To troche tak trwalo , kiedy pewnej nocy brat przebudzil sie i uslyszal ze bramka , ktora bardzo skrzypiala otworzyla sie i zamknela , pies nawet nie szczeknął więc musial znac osobe ktora weszla . Nastepnie osoba weszla na gore po drewnianych schodach , otworzyla drzwi do pokoju brata i wtedy on zobaczyl swietlista kule . Kula ''wisiala ''jakby przy suficie , poruszając się w różne strony az w koncu zbliżyła sie do dziecka leżącego w łóżku , przeleciala kilka razy od golowy do nóg , a następnie wszystko się powtórzylo . Otworzyla drzwi od pokoju , zeszla po schodach , otworzyla skrzypiacą bramke , zamknela i poszla . Dziecko od tej pory juz nie 'wypieralo ''z siebie bólu , zaczęlo uczestniczyc w żałobie po mamie i historia nigdy sie nie powtórzyła
Pozdrawiam calą załogę , życzę wielu udanych odkryć w Nowym Roku
Ps . Nie wiem czy Panstwo slyszeli o książce Kardecka '' Duchy '' , '' Media''i '' Pieklo i Niebo '' . Ksiazka naukowego spirytyzmu , która bardzo dużo dodaje do Waszych odkryć - detali . Serdecznie polecam
K.
[imię i inne dane do wiad. FN]
ODPOWIEDŹ OD FUNDACJI NAUTILUS
Pytanie "czy ateiści idą do nieba" jest pytanie o tyle ciekawym, że natychmiast pojawia się pytanie: czym jest niebo? Jeśli „niebem” nazwiemy świat, do którego idzie człowiek (lub jak kto woli jego dusza) po śmierci, to oczywiście niebo istnieje. Ateiści bardzo zabawnie odczuwają przejście „na drugą stronę”, gdyż przecież bardzo często poświęcają całe swoje życie na negowanie tego, co nagle ze zdumieniem odkrywają, że jednak istnieje… Dochodzi do naprawdę śmiesznych sytuacji, kiedy przeżywają na przykład śmierć kliniczną, w czasie której poznają zaskakującą informację, że tak naprawdę ich ciała są jedynie „pojazdami”, które napędza prawdziwy kierowca, czyli właśnie „dusza” (lub ciało astralne). Po powrocie z tamtego świata zmieniają się diametralnie, a ich podejście do tematów „życia po śmierci” jest jednym z najlepszych dowodów na to, że nic tak nie zmienia człowieka jak „porządne wyjście z ciała”. Mieliśmy o tym okazję przekonać się wiele razy.
Podsumowując: prosimy być spokojnym o losy Pani ojca – jest tam, gdzie wszyscy będziemy, a nawet skąd tutaj przyszliśmy. To wspniałe miejsce, które w pełni zasługuje na słowo "niebo". A że stamtąd przyszliśmy? Fundacja Nautilus od lat mówi bowiem wyraźnie, że reinkarnacja jest niczym prawo powszechnego ciążenia Izaaca Newtona – po prostu jest.
Co się dzieje po śmierci z bardzo złymi ludźmi za życia? Jak wygląda owo „piekło”, o którym straszą wielkie światowe religie? Tym tematem zajmiemy się innym razem, ale na koniec mała wskazówka w sprawie ateizmu.
Proszę zapamiętać te słowa:
JEST JEDNO CENTRUM, JEDEN PUNKT, DO KTÓREGO WSZYSCY ZMIERZAMY. PROWADZI DO NIEGO WIELE ŚCIEŻEK. JEDNA TO KATOLIZYCM, INNA BUDDYZM, JESZCZE INNA ATEIZM. KAŻDA Z TYCH ŚCIEŻEK JEST POTRZEBNA DO ZDOBYCIA INNEGO DOŚWIADCZENIA DLA TEGO, KTÓRY JĄ ZMIERZA. NIE MA ŚCIEŻEK LEPSZYCH LUB GORSZYCH. NIE MA PRZYPADKU, ŻE JEST TYLE ŚCIEŻEK, ALE WSZYSTKIE ONE PROWADZĄ DO TEGO SAMEGO ŹRÓDŁA.
NIE TRZEBA ZMIENIAĆ ŚCIEŻKI. TRZEBA TYLKO ZROZUMIEĆ, PO CO JEST... I STARAĆ SIĘ BYĆ CORAZ DOSKONALSZYM I LEPSZYM CZŁOWIEKIEM.
czytaj dalej
Codziennie ludzie opisują swoje momenty "spotkania z nieznanym". Oto e-mail, który dostaliśmy 27 grudnia 2015, a jego autorem jest p. Ewa.
From: Ewa [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, December 27, 2015 11:44 PM
To: NAUTILUS
Subject: Zjawiska paranormalne w moim życiu:)
Witam serdecznie całą Załogę Fundacji Nautilus!
Mam na imię Ewa, mam 25 lat, mieszkam w jednym z największych miast w Polsce. W tym miejscu proszę o anonimowość. Od dawna zbieram się do napisania tego, co mi się przydarzyło i nastał ten moment, w którym nareszcie to uczynię ;) Pragnę dodać, że jestem ogromną fanką Naulitusa, mentalnie jestem z Wami od dawna. Robicie kawał dobrej roboty i za to serdecznie Wam dziękuję!!!
Chciałam opowiedzieć o pewnych zdarzeniach z mojego życia. Od zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą, jestem też dobrym obserwatorem, badaczem oraz mam wysoki poziom empatii. Często zdarza mi się, że wyczuwam podskórnie pewne rzeczy, choć logika wskazuje na coś innego. Często polegam na intuicji, jestem religijna, wierzę, że każdy z nas ma Opiekuna- Anioła Stróża, który jest zawsze z nami.
Na początek opiszę zdarzenia związane z duchami.
To było kilka lat temu. Wczesna jesień. Szłam na przystanek autobusowy. Idąc myślałam o moich sprawach - między innymi o tym, że muszę kupić sobie nowe kozaki zimowe, bo te z zeszłego roku są już nieładne :) Z tyłu za mną słyszałam kroki kobiety, która szła za mną. Nie widziałam jej. Wywnioskowałam, że to kobieta, ponieważ idąc, jej buty wydawały odgłos butów na obcasach. Zaciekawiona tym, jakie kobieta ma buty zwolniłam i w momencie, gdy powinnyśmy się zrównać krokiem, ona... rozpłynęła się w powietrze?! Nie mam pojęcia gdzie to kobieta wyparowała. "Zrównywałyśmy się" krokiem gdy byłyśmy przy przystanku, wokół przystanku jest trawa, wolna przestrzeń. Gdyby wsiadła do autobusu bądź samochodu to bym widziała ją wsiadającą. Wiele razy zastanawiałam się nad tym i nie znalazłam logicznej odpowiedzi.
Kolejne zdarzenie miało miejsce też kilka lat temu. Był to listopadowy wieczór, godzina ok. 18.00. Poczułam się senna i położyłam się spać. Spałam smacznie, aż nagle ktoś zaczął mnie wybudzać ze snu. Poczułam, że ktoś dotyka łóżka w taki sposób, że dłonią dotyka łóżka w odległości 5cm od mojej głowy. Zaczęłam się wybudzać i pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy była taka, że to babcia chciała obejrzeć coś w TV i chciała bym jej włączyła telewizor. Zła, że mnie obudziła powiedziałam jej, że "... co mnie budzisz?! Ja tu sobie śpię a Ty przyszłaś mnie tu budzić! Idź sobie do pokoju rodziców, tez mają telewizor!" No i "babcia" poszła w kierunku drzwi mówiąc pod nosem "No już dobrze, dobrze". Gdy wychodziła, wychyliłam głowę do góry i ujrzałam, jak na telewizorze wyświetla się szary migoczący ekran- taki sam, jak w telewizorach starej generacji, gdy np. nie było odbioru kanału, i dodatkowo pojawiał się odgłos szeleszczący. Tyle, że ja widziałam tylko ten migoczący szary ekran, nie wydawał żadnego odgłosu. Położyłam głowę na poduszkę, by sobie jeszcze chwilę poleżeć. Gdy już całkowicie doszłam do siebie zaczęłam analizować co się zdarzyło... Jak to jest możliwe, że moja babcia weszła w ogóle do mojego pokoju w całkowitej ciemności (rolety spuściłam) ??? Babcia poruszała się o jednej kuli, ogólnie mało chodziła. Normalnie by się o coś uderzyła, nie byłaby w stanie poruszać się po omacku w ciemnym pokoju. I jeszcze ten szary ekran w telewizorze... Przerażające. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Tam siedziały mama i babcia. Gdy babcia wyszła do toalety spytałam się mamy czy babcia wchodziła do mojego pokoju. Mama zaręczała, że cały czas rozmawiały w kuchni i się z niej nie ruszała. Nie wiem kim była "babcia", w ogóle co miało znaczyć to zdarzenie. Zapewniam, że to mi się nie przyśniło a "babcia" wybudziła mnie właśnie z fajnego snu, w którym śnili mi się bohaterowie mojego ulubionego serialu.
To zdarzenie utkwiło mi bardzo w głowie. Ponad 10lat temu, byłam z moją przyjaciółką w sklepie kupując słodycze. Miałyśmy taki zwyczaj, że wszystkie koszty zakupów zliczałyśmy, a mnie, jako zdolnemu analitykowi, przypadało liczenie sum, co zresztą uwielbiałam i zawsze mi wychodziło :) Lecz tym razem coś mi nie wyszło. Byłyśmy przy kasie i pakowałam zakupy, gdy w tym momencie kasjerka kasowała ostatnie rzeczy a mi pojawiła się w głowie myśl: „Nie starczy!” Byłam w szoku co się dzieje, przecież zawsze wszystko liczyłam i było dobrze. I faktycznie, nie starczyło nam pieniędzy i z jednego produktu zrezygnowałyśmy. Nie mogłam tylko wyjść z podziwu skąd pojawiła się w mojej głowie ta myśl, to tak jakby ktoś „wsadził” mi ją do głowy.
Kolejne zdarzenie mnie osobiście tak przeraża, że pisząc je teraz w tym momencie mam ciarki a zdarzyło się to już jakiś czas temu. Jakieś 3 lata temu, było to pod koniec sierpnia. Pamiętam, że w tamtym okresie miałam wątpliwą przyjemność chorowania na zapalenie jamy ustnej i „ataki gorąca” zdarzały się o każdej porze dnia i nocy. Przez to w nocy nie mogłam spać. Tamtego dnia wyjątkowo pod wieczór udało mi się zdrzemnąć na ponad 2h i czułam się wypoczęta. Nastała noc, godzina 1.30, nie byłam senna. Położyłam się na łóżku, bardzo ważne: PLECAMI DO ŚCIANY! W pewnym momencie za moimi plecami nagle usłyszałam płacz i zawodzenie… Zaczęłam się temu przysłuchiwać, włączył mi się instynkt badacza, byłam też nieco wystraszona. Ten płacz jakby „zbliżał się” coraz bardziej do mnie i wtedy poczułam, że ten ktoś pcha mnie, wgniata się we mnie czy raczej wtula się w moje plecy, ale tułowiem – nie było żadnej ingerencji rąk. I tak leżałam w szoku a to coś coraz bardziej wtulało, wgniatało się w moje plecy. Miałam lekko uchylone usta, ale ze strachu nie mogłam nic powiedzieć! Udało mi się tylko wyjąkać „eee”, i w tym momencie ten ktoś zastygnął w bezruchu (tzn. przestał bardziej na mnie napierać) jakby się zdziwił, że wydałam z siebie dźwięk a jedyne, co mi przyszło do głowy to modlitwa. Zaczęłam się modlić i od razu ta istota odleciała. Modliłam się ponad 20min, gdy skończyłam to usłyszałam stukanie palcem w ścianę, 5-7 stuknięć. Nie pojawiła się już ta istota tamtej nocy, nie przespałam wtedy już ani minuty. Leżałam tak do rana. Chociaż nie wrócił ten ktoś, czułam się obserwowana do rana. Najlepsze w tym wszystkim było to, że w tamtym okresie dzieliłam pokój z moim bratem, spał po drugiej stronie pokoju i ani drgnął! Nie obudził się nawet gdy wyjąkałam „eee”!!! A przecież ten ktoś głośno płakał, każdy by się obudził. Potem już do rana myślałam o tym kim mogła być ta istota. Jako pierwsza na myśl przyszła mi zmora. Ale to nie pasuje, bo zmory dręczą ludzi a od tej istoty czuć było… jej cierpienie, ona płakała i czułam jej wielkie pragnienie miłości. Później postawiłam na mojego Anioła Stróża – mam trudne życie, zmagam się z depresją, mam okresy „życiowego zastoju” i może On chciał mi przypomnieć o sobie, popchnąć mnie do przodu. Ale to chyba nie to. Bo w końcu intuicja mi podpowiadała i miałam takie silne poczucie, że jest to dusza dziecka – dziecka które doznało jakiegoś cierpienia, miałam silne odczucie że to mogło być dziecko poddane aborcji, czułam jej potrzebę miłości, ono chciało modlitwy, wsparcia, nie wiem dlaczego przyszło do mnie (podejrzewam, że mogę być dla tych z drugiej strony rodzajem kanału – mam w sobie ciepło i to może przyciągać), ale wiedziałam też, że mnie potrzebuje, że muszę ją ochronić. Było mi jej żal, cokolwiek jej się przydarzyło.
Dodam, że byłam naprawdę wystraszona, nie wiem jak wyglądała ta postać, ponieważ ze strachu bałam się obejrzeć, bałam się tego, co zobaczę za sobą. To było jak dotąd moje najsilniejsze, najbardziej przerażające spotkanie. Trwało może z 2-3min. Mam nadzieję, że ta istota odnalazła spokój.
Sukcesywnie będę przesyłać dalsze relacje.
Pozdrawiam serdecznie, życzę powodzenia w nadchodzącym Nowym Roku i owocnej pracy przy kolejnych projektach :)
Ewa.
czytaj dalej
Planujemy uruchomić nowy dział w serwisie FN, który będzie się nazywał "PYTANIA DO FUNDACJI NAUTILUS". Bardzo często ludzie zadają nam pytania, my odpowiadamy, a owe odpowiedzi na pewno zainteresują także innych czytelników serwisu. Oto przykład takiego właśnie "pytania i odpowiedzi", które trafią do tego działu.
UFO NAD PARKIEM - STYCZEŃ 1999 ROK
Nagle pojawiło się jasne światło nad drzewami. Obiekt po kilkunastu sekundach błyskawicznie odleciał.
Autorem relacji jest czytelnik serwisu. Obserwacja miała miejsce w 1999 roku.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Saturday, December 26, 2015 4:00 AM
To: FN
Subject: pytanie do nautilusa
Dzień dobry. To co chciałbym napisać nie ma dla mnie zbyt dużego znaczenia. nie zajmuje to mojej uwagi w stopniu żadnym prawdę mówiąc. Chciałbym byście mnie potraktowali poważnie , choć też nie jest to też dla mnie istotne. W 1999 w styczniu , to był chyba 22 miałem nad sobą ufo. Ciepły styczeń, koło 12 - 15 stopni w dzień.
Noc bez blasku księżyca, koło 19.00 przechodziłem przez park w okolicy mego domu na peryferiach miasta. Ulica , która prowadziła do tego parku była, jak nigdy nie oświetlona, przechodząc przez park było tak ciemno , że miałem wyciągniętą rękę , by nie wejść na drzewo ,bo dosłownie nic nie widziałem. W pewnym momencie usłyszałem świst i nade mną pojawiło się światło, jak z lampy ulicznej , wiedziałem że coś jest na górze powyżej drzewami, jakieś 30 m powyżej i wiedziałem, że jest to ufo.
Przyspieszyłem kroku by wyjść w kręgu światła, cień rzucany przez drzewa z tego światła bardzo wolno się przesuwał , z prędkością moich kroków, jakby podążało światło będące nad drzewami , za mną.
Udało mi się wyjść z kręgu światła i pojazd w tym momencie odleciał gwałtownie w górę , z przyspieszeniem, jakiego nie jest w stanie osiągnąć żaden pojazd ziemski. O tym przyspieszeniu wiem, bo świst przecinanego powietrza bardzo szybko się oddalił. Zresztą tak szybko jak się wcześniej pojawił. Gdy był jeszcze nade mną wtedy nie słyszałem żadnego dzwięku, choć mogę powiedzieć, że być może był jednak. A na pewno był trudny do usłyszenia. Przypominał dzwięk twardego dysku z komputera słyszanego z oddali, o bardzo małym nasileniu pracy. Nawet jeden z moich znajomych będący gdzieś w oddali widział to światło, jakiś czas później się o tym dowidziałem, choć nie mówiłem mu, że tam byłem. To był tylko dla mnie dowód , na zaistnienie tego, co przeżyłem, choć byłem świadomy wszystkiego, i nawet bez jego zdziwienia obecnością tego światła, miałem świadomość tego, co miało miejsce. [...]
Pytanie do Was - jestem osobą religijną i to zdarzenie nie zachwiało moim postrzeganiem świata, tylko zastanawiam się, czemu z perspektywy czasu, nie słyszę o tego typu przypadkach w telewizji. Wiem, sam o tym nie mówię nikomu, moi rodzice nie wiedzą, bo nie ma sensu o tym mówić, ale może nie każdy myśli jak ja. Nie słyszę o takich wydarzeniach na świece w mediach
Dziękuję
ODPOWIEDŹ OD FUNDACJI NAUTILUS
W zasadzie sam Pan sobie udzielił odpowiedzi. Największym problemem jest milczenie świadków. Głównie z obawy przed ośmieszeniem, wytykaniem palcami przez rodzinę i znajomych, a nawet lęk przed utratą pracy. W mediach panuje powszechne przekonanie, że "UFO jest bujdą na resorach". Fajnie się o tym czyta, ale "świadkowie jakoś nie chcą mówić", a w ogóle to naukowcy gdyby UFO istniało, to na pewno by to ogłosili... Tak myślą ludzie. Prawda jest zupełnie inna.
Zjawisko związane z Niezidentyfikowanymi Obiektami Latającymi (UFO) dosłownie obezwładnia swoją prawdziwością. Ilość relacji, zdjęć, filmów, obserwacji, przypadków przejęcia kontroli nad wojskowymi samolotami przez obiekty UFO i tak dalej - ilość tego wszystkiego odbiera dech w piersiach. Owo "milczenie świata na temat UFO" jest nie tylko rozbrajające swoją głupotą, ale przede wszystkim jest śmieszne. Podamy Panu przykład.
Nasz kolega z pokładu okrętu Nautilus opowiadał taką historię. Wiele lat temu miał spotkanie z bardzo znanym profesorem, który pełnił wtedy funkcję Prezesa PAN (Polskiej Akademii Nauk). Po spotkaniu profesor podszedł do niego i poprosił o chwilę rozmowy "na stronie". I wtedy doszło do mniej więcej takiej konwersacji:
- Wie Pan co... Pan się zajmuje tym całym UFO, a to jest prawdziwe zjawisko, bo moja żona z bratem widzieli start takiego obiektu... nikomu o tym nie mówiłem, ale panu mogę.
- To bardzo ważna wiadomość panie Profesorze! Opowie o tym pan przed mikrofonem?
- Pan chyba żartuje! To oznaczałoby koniec mojej kariery, ośmieszenie mojej rodziny, koniec wszystkiego.
- No tak, ale przez taką postawę to ludzie zawsze będą myśleli, że UFO to wierutne bzdury, przeinaczenia, źle zinterpretowane samoloty, balony i gęsi... Ja wiem, jaka jest prawda. Pan, jak widzę, także wie. Czy ma pan na tyle dużo odwagi, aby przełamać tę zmowę milczenia?
- Nie mam. Wie pan, może kiedyś... teraz to oznaczałoby koniec dla mnie i dla całej mojej rodziny.
Niech ta rozmowa będzie dla Pana naszą najlepszą odpowiedzią na zadane pytanie.
czytaj dalej
Nasz czytelnik poinformował pokład Nautilusa o opisie śmierci klinicznej, który przeżył słynny Stan Tymiński, kiedyś kandydat na Prezydenta Polski i lider Partii X. Znalazł go na stronach Wirtualnej Polonii.
Oto ten tekst:
Stan Tymiński: Trwanie po śmierci
trwanie po śmierciKiedy miałem 17 lat przeżyłem śmierć kliniczną co było dla mnie tak frapujące, że bardzo długo nie mogłem o tym mówić ani pisać. Musiałem dać sobie sporo czasu na dystans i refleksję tego wydarzenia. Niewielu ludzi miało takie doświadczenie i trudno było ich znaleźć aby je z nimi porównać i przedyskutować. Nasz język jest nieadekwatny do opisu jakie jest „życie” po śmierci. W podsumowaniu moich doświadczeń nasza dusza trwa bo trudno powiedzieć ze żyje – wiecznie.
Późno zimowym wieczorem wracałem z Warszawy do Komorowa kolejką WKD ze szkolną koleżanką Moniką Kaletą (obecnie mieszka w USA) i szarmanckim zwyczajem postanowiłem ją odprowadzić do domu. Za nami ze stacji poszło czterech nastolatków, których znałem z widzenia bo chodzili ze mną do tej samej szkoły podstawowej. W połowie drogi nagle zaatakowali mnie z tyłu. Instynktownie zacząłem się bronić pięściami i udało mi się w końcu stanąć plecami do siatki ogrodowej. Spojrzałem im prosto w twarze – spuścili wzrok i odeszli.
Ja też zacząłem iść w kierunku domu Moniki, ale po klikudziesięciu metrach nagle poczułem wilgoć na plecach i kiedy pod latarnią włożyłem tam rękę to była pełna krwi. Szczęśliwie pierwszy z brzegu dom miał dzwonek przy furtce i właściciele pozwolili nam wejść – mieli telefon aby zadzwonić na pogotowie. Stanąłem przy ścianie w przedpokoju, krew zaczęła wychodzić z moich ust, poczułem się słabo i osunąłem się przy ścianie aby usiąść na podłodze. Czułem że umieram i ręką dałem znak Monice aby przy mnie uklękła. Cichym głosem powiedziałem: „Przekaż mojej mamie że odszedłem bez bólu aby się o mnie nie martwiła”. Zaraz potem zamknąłem oczy, wszedłem w różowy tunel i szybko w nim posuwałem się do góry. Nagle obudziłem się w karetce, która mnie zawiozła na pogotowie w Pruszkowie gdzie dyżur miała dr. Kowalska, które mnie 17 lat wcześniej odebrała przy porodzie. Zaszyła mi ranę kłutą poniemieckim bagnetem na plechach. Miałem przebite lewe płuco a bagnet zatrzymał się 7 milimetrów od mego serca.
Po opatrzeniu rany na plecach położono mnie na wojskowych noszach na podłodze w osobnym pokoju. Zapadłem w sen a kiedy się obudziłem, okazało się że nosze są pełne krwi. Moje jęczenie (nie mogłem krzyczeć bo miałem płuca pełne krwi) ktoś usłyszał przez uchylone drzwi i znowu znalazłem się na stole operacyjnym, gdzie dr. Kowalska opatrzyła drugą ranę kłutą na prawym pośladku. Mogłem umrzeć drugi raz tej samej nocy z powodu ubytku krwi. Rano przewieziono mnie do szpitala na Pradze w Warszawie, gdzie trzymano mnie przez miesiąc czasu aby zapobiec infekcji.
Od tego czasu zawsze interesowało mnie co jest po wyjściu z tego różowego tunelu. Moja ciekawość została zaspokojona kiedy w Peru ponownie dwa razy przeżyłem śmierć kliniczną i wyszedlem na drugą stronę z pełną świadomością i pamięcią tego co było.
Śmierć zaczyna się od wejścia w długi okrągły tunel, który prowadzi do wyjścia w zupełnie inny świat gdzie nie ma poczucia grawitacji, temperatury, głodu i materialnego bogactwa lub biedy. Czas jest praktycznie nieograniczony. Można trwać w czasie terazniejszym lub cofać się do tyłu wspomnieniami.
Pierwsza rzecz na którą zwróciłem uwagę to kojące białe światło w oddali. Zbliżyłem się do tego światła i było mi tak dobrze przy nim trwać, że przez długi czas stałem w tym samym miejscu. Byłem bardzo spokojny i szczęśliwy.
Wzmocniony i ośmielony tym wspaniałym światłem poczułem się pewniej i zacząłem wyczuwać moją nową sytuację. Okazało się że dzięki sile woli mogłem się przemieszczać w czasie przeszłym. Nagle zachciało mi się być na wojnie Napoleona z Rosją i stałem się obserwatorem bitwy między nimi. Z góry w żywych kolorach „widziałem” jak na filmie atak francuskich żołnierzy, strzelających z armat i karabinów. Wyczułem grozę tego momentu poprzez rozrywane ciała i trupy. Później mogłem porównać kolorystykę ich mundurów ze obrazkami armii francuskiej z tego okresu opublikowanymi na internecie.
Następnie chciałem być z moją ŚP. ukochaną babcią, która pojawiła się taka jak ją pamiętałem, dumna, spokojna i pełna prawdziwej miłości. Chciałem być z nią dłużej ale coś mnie nagliło do powrotu do mego ciała na Ziemi.
Kiedy nagle doszedłem do siebie rozumiałem że przeszedłem przez śmierć bez strachu. Pamiętam wszystko tak jak jakby to było dziś. Choć moja dusza nie miała ciała mój „umysł” pracował, pamiętał i potrafił odczuwać emocje i się z nich uczyć. Mogłem się przemieszczać w czasie, w przestrzeni bo moim motorem była siła woli. Miałem kolorowe wizje tego co chciałem „widzieć” i odczucie emocji tego co było.
Potem przez rok czasu nie mogłem sobie znależć miejsca na Ziemi ponieważ brakowało mi tego kojącego białego światła i niebiańskiego spokoju bez żadnych stresów.
Po roku przemyśleń postanowiłem wykorzystać mój czas na Ziemi do pomocy dla tych ludzi, którzy jej rzeczywiście potrzebują. Z czasem zrozumiałem że można pomóc tylko tym, którzy proszą o pomoc.
Nie rozmawiam o mojej śmierci klinicznej ponieważ nie ma wielu ludzi, ktorzy ją przeżyli. Po tych przeżyciach przestałem się bać śmierci a nawet się cieszę że któregoś dnia moja świadomość przejdzie w inny wymiar i będę miął nieograniczony czas na rozpamiętywanie moich emocji z czasu pobytu na Ziemi oraz dalsze refleksje i poznanie Wszechświata.
Zdecydowana większość ludzi panicznie się bo śmierci, która jest nieunikniona. Przychodzimy na ten świat sami i odchodzimy sami z bagażem naszych emocji. Jesteśmy na Ziemi aby je zebrać aby je potem rozpamiętywać i się z tego uczyć. Dlatego powinniśmy unikać negatywnych emocji. Nasza dusza po śmierci będzie się dalej rozwijać na drodze do doskonałości.
Nie wiem jaki jest cel doskonałości duszy ponieważ podczas mojej śmierci klinicznej nie „patrzyłem” w przyszłość. Podejrzewam jednak że taka „doskonała” dusza stanie się w końcu aniołem.
Nasze życie na Ziemi jest bardzo krótkie w porównaniu do miliardów lat istnienia kosmosu a jednak ma one wielkie znaczenie dla naszego rozwoju. Czasem myślę, że nasze życie jest jak sen, który będzie trwał dalej w innej rzeczywistości. Takie myślenie daje mi zaufanie do Wszechświata, który jest piękny nie tylko tutaj ale i potem.
Dlatego przestałem się smucić jeśli ktoś umrze bo wiem ze jest to naturalny proces, który daje możliwość dalszego rozwoju.
Jedyne o co musimy się starać na Ziemi to dobre emocje aby potem nie mieć żalu do samego siebie ponieważ złe czyny i negatywne emocje zahamują nasze dążenie do doskonałości.
Te doświadczenia wzmocniły moją wiarę w uniwersalnego Boga, którego chwalą wszystkie religie, jako twórcę wspaniałego wszechświata, który jest mozolnie przez nas odkrywany frontami matematyki i fizyki. Największe jednak możliwości człowieka to jego rozwój duchowy i bagaż wszystkich emocji, które zbieramy w czasie życia na Ziemi. Po śmierci zostawimy tu wszystkie nasze materialne zabawki i wejdziemy w inny wymiar rzeczywistości, który jest równie piękny i ciekawy.
Dla Wirtualnej Polonii
Stan Tymiński
Acton, Kanada 13 grudnia 2015
http://www.rzeczpospolita.com
czytaj dalej
Planujemy utworzyć nowy dział, który będzie związany ze specjalną ikonką w serwisie. Będzie nosił tytuł PYTANIA DO FN. W tym dziale będziemy prezentować najprzeróżniejsze pytania, które przychodzą do nas, na które udzieliliśmy odpowiedzi. Tego typu korespondencja będzie - jesteśmy tego pewni - fenomenalnie ciekawa dla naszych czytelników. Oto przykład takiego właśnie zestawu 'pytania i odpowiedzi', który trafi do tego działu. Pytanie dotyczyło... byłego Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Saturday, December 19, 2015 2:12 AM
To: FN
Subject: Wypowiedź Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego
Witam Droga Fundacjo,
Już kiedyś miałem przyjemność podzielić się z Wami moimi doświadczeniami, natomiast w dniu dzisiejszym chciałbym zapytać Was o wypowiedź naszego byłego Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Mianowicie w dniu 15.12.2015 był gościem Konrada Piaseckiego w programie "Kontrwywiad" w radiu RMF. Z racji faktu, że interesuję się polityką często słucham tej audycji. Podobnie było we wtorek. Słuchałem uważnie, aż tu w okolicach 6'40 audycji na pytanie
"Każda władza mija, demokratyczna Polska przetrwa - piszecie w tym liście panowie i panie. Czy pan uważa, że kształt polskiej demokracji, z jej potężnymi słabościami, wadami, obszarami zaniedbań i biedy naprawdę wart jest obrony? Czy to jest system na tyle idealny, żeby pomyśleć "nie trzeba mu szarpnięcia cugli, nie trzeba mu takiej pół-rewolucyjnej zmiany"?"
Prezydent odpowiada:
"Nie, wie pan. Po pierwsze, to nie jest system idealny, bo niestety poza pewno życiem pozaziemskim, takich systemów nie ma. Po drugie..."
No i tu moje pytanie, czy on wie o czymś o czym my powinniśmy wiedzieć?
Gorąco pozdrawiam
ODPOWIEDŹ OD FUNDACJI NAUTILUS
Dziękujemy za e-mail!
Zainteresowanie Prezydenta A. Kwaśniewskiego UFO istnieje, o czym świadczą rozmowy z Prezydentem na ten temat, które prowadził z nim Prezes FN. I to wielokrotnie! Wygląda to tak, że kiedy tylko pan Prezydent zobaczy naszego kolegę na jakimś oficjalnym spotkaniu, podchodzi, wita się, a następnie pyta „Witam Panie redaktorze, jak tam ma się to UFO?”.
Ale jest to jedynie zwykła ciekawość, nie związana z jakąś „szczególną wiedzą”. To przynajmniej opinia naszego kolegi.
Ale miło, że ma Pan „wyczulone ucho” na takie informacje.
Pozdrawiamy serdecznie
FN
czytaj dalej
Bardzo ciekawy opis "niezwykłych momentów z życia", kiedy nagle otrzymuje się sygnał/ostrzeżenie o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Treść wiadomość prezentujemy bez korekty "znaków i składni", gdyż po prostu w okresie przedświątecznym brakuje na to czasu. ;)
Kochany Nautiliusie,
Zdarzylo sie to na poczatku lat 90atych. Pracowalem wowczas jako taksowkarz w Nowym Jorku. Rzecz zdarzyla sie w nocy. Jechalaem wtedy taksowka. Gdy zblizalem sie do skrzyzowania, zaznaczam ze mialem zielone swiatla. Zbliajac sie do skrzyzownai poczulem idacy od skrzyzowania starch (inaczej nie moge tego opisac). Czym blizej tym starch narastal. Gdy znajdowalem sie 10/20 metrow od skrzyzowania starch byl tak wielki ze doslownie mnie sparalizowal, zatrzymalem samochod. W tym momencie zobaczylem olbrzmia ciezerowke przejezdzajaca na czerwonym swietle. GDybym sie nie zatrzymal zderzenie byloby nieuniknione. Nie mialbym najmniejszych szans ujsc z zyciem z tego wypadku. Tym bardziej ze ciezarowka wjechala na skrzyzowanie od strony kierowcy. Ja natomiast moze pol metra od szyby poczulem obecnosc kogos lub czegos. Pomyslalem ze byc moze jest moj zmarly ojciec albo Aniol Stroz. Przez sekunde bylem przekonany ze to sie zmaterjalizuje I zobacze go na wlasne oczy. W tym momencie poczulem od nazwijmy to energia’ jakby wielkie “uffffffff” udalo sie I po prostu splynela po szybie samochodu, miala konsystencje oleju. Nie widzialem tego w sensie doslownym ale czulem to. Gdy enegria splynela, wszystko minelo I spokojnie pojechalem dalej.
Nastepna historia zdarzyla sie pol roku pozniej. Prace konczylem wowczas o piatej rano. Bylo to prawdopodobnie marzec. Pamietam ze o tej godzinie bylo jeszcze ciemno. Siedzialem za kierownica mojego samochodu. W pewnym momencie pomyslalaem “dobrze ze juz jade do domu” . Gdy przecieralem rekoma zmeczona twarz w tym momencie w glowie powstal obraz w ktorym zobaczylem moj samochod zatrzymajacy sie bardzo blisko od w poprzek stajacego samochodu. Do przejechania mialem doslownie kilka skrzyzowan I jakies 5 km autostrada. Obraz, nauczony juz doswiadczeniem, potraktowalem jako ostrzenzenie. W zwiazku z tym postanowilem jechac ostroznie. Zapialem pasy (czego nigdy nie robilem). Postanowilem ze skrzyzowania bede przezedzal wolno I po uprzednim upewnieniu sie. Jak wspominalem mialem jeszcze do przejchania jeszcze 5 km autostrada. Zawsze jezdzilem srodkowym pasem. Prosze sobie wyobrazic ze gdzies w polowie drogi na srodkowym pasie stal, jakby porzycony, w poprzek stojacy samochod, przed ktorym udalo mi sie doslownie w ostatniej chwili zatrzymyac tylko daltego ze naprawde jechalem wyjatkowo wolno I ostroznie.
Dwie nastepne historie dotycza nazwijmy to zjawiska ktore towarzyszy mi przez cale zycie. Nie mam pojecia skad to sie bierze.
Ktos albo cos ostrzega mnie lub podobowida mi co mam zrobic. Podpowiedz przychodzi zawsze w formie mysli, kotra absolutnie nie jest wynikiem mojego wysilku . Mam wrazenie ze przychodzi z zewnatrz, jest po prostu wtlaczana do mojej glowy.
Bylo to kilka lat. Spedzilem dzien z przyjaciolmi na plazy. odwiozlem ich do domu I pozna pora wracalem do siebie. Ktos kto troche pomieszkal w Nowym Jorku wie ze sa dzielnice gdzie zaparkowanie samochodu poznym wieczorem jest w zasadzie niemozliwe I to w drodze powrotniej zaprzatalo moja glowe. Bylem juz przygotowany na to ze bede musial kilka godzin spedzic w samochodzie czekajac az zwolni sie jakies miejsce. Co niestety w Nowym Jorku jest niczym szczegolnym. Pocieszalem sie tylko tym ze nastepnego dnia mialem wolne wiec moglem zerwac noc. Po drodze zajechalem jeszcze na stacje benzynowa aby kupic kawe. Mialem zamiar kupic kawe, wsiasc do samochodu I kontynuowac podroz. Gdy juz z kawa mialem wsiadac do samochodu zostala jakby wtloczona do mojej glowie mysl “nie jedz, wypij spokojnie kawe na miejscu, odpocznij, o samochod sie nie martw, zaparkujesz”. Tak tez uczynilem. Postalem 10/15 min w cieplo-letnia noc, wypilem kawe I kontynuowalem podroz. Prosze sobie wyobrazic gdy juz skrecilem w moja ulice gdzies w polowie zobaczylem zloty migacz wyjezdzajacego samochodu. Wygladalo to tak jak gdyby ktos celowo czekal na mnie. Tym sposobem zaparkowalem samochod.
Druga historia zwiazana jest rowniez z samochodem a glownym bohaterem jest kluczyk do samochodu. Jezdzilem wtedy saturnem. Samochod jak samochod, ale kluczyk do niego roznil sie od typowego kluczyka . Byl mianowicie znacznie dluzszy I cienki niczym blacha.
A bylo to tak. Odwozac znajomego zatrzymalem sie na przystanku autobusowym zeby go wysadzic. Wyszedelm jeszcze na zewnatrz aby sie z nim pozegnac. Nieopatrznie zatrzasnalem drzwi, na wlaczonym silniku. Powstal klopot; jak tu wejsc do srodka. Moj niezawodny przyjaciel podpowiedzial mi abym uzyl najdluzszego klucza od mieszkania ktory mialem przy sobie. Tym sposobem bez najwiekszego problem otworzylem drzwi od samochodu I spokojnie wrocilem do domu. Najciekawszy byl ranek nastepnego dnia. Zaczalem sie zastanawiac jak to mozliwe, ze kluczem o zupelnie innym gabarytach otworzylem drzwi od samochodu? Poszedlem do samochodu I sprobowalem ponownie uzywajac tego samogo klucza. Udalo mi sie go wlozyc do polowy zamka, ale o przekreceniu juz nie bylo mowy. Czyzby fizyka I mechaniaka kierowala sie innymi zasadami rana a innymi wieczorem? Czy po prostu to wszystko wyglada inaczej niz nam ludziom sie wydaje?
Sen ktory sie spelnil.
Mialem wtedy 9, 10 lat. Byly wakacje I cale dnie spedzalismy nad jeziorem. Ktoregos ranka obudzilem sie troche za wczesnie by wstac. Nie wstajac jeszcze z lozka zasnalem jeszcze raz na krotko. Snilo mi sie ze bawie sie z dwoma moimi kolegami w chowanego nad jeziorem.Pamietam ze w snie chowalem sie za duzym debem a oni usilowali mnie znalesc. Zabawie tej towarzyszyla atmosfera beztroskiej dzieciecej radosci, ktora byla najistotniejsza w tym snie. Dwa lub trzy dni pozniej ta scenka chowania sie przed dwoma kolegami za drzewem I ta sama atmosfera wydarzyla sie naprawde.
Spotkanie z duchem?
BYlo to kilka lat temu. Bardzo czesto chodzilem na basen I korzystalem z sauny, ktora byla obok basenu. Sauna miala oszkolone drzwi przed ktore dobrze bylo widac co dzieje sie na basenie. Po obydwu stronach byly natryski. Tego dnia wybralem sie na basen z rana, w zwiazku z tym bylo zaledwie kilka osob. Gdy wchodzilem do saunywidzialem, ze nikt nie korzystal z prysznicy, byly uste. Gdy tylko polozylem sie w saunie uslyszalem, ze lecaca wode z prysznica po lewej stronie. Troche sie zdziwilem,ze ktos zdazyl tak szybko wejsc pod prysznic. Minela dluzsza chwila i szum lecacej wody z prysznica zaczal mnie denerwowac.Nie zastanawiajac sie poszedlem I wylaczylem prysznic. Gdy wrocilem do sauny, ulozylem sie, znowu uslyszalem lecaca wode z prysznica. I tym razem zaczalem sie zastanawiac co sie satlo.. Prysznic nie sprawial wrazenia uszkodzonego, wiec pomyslalem, ze to duch byc moze zmarlej osoby ktora lubila przychodzic na basen tak sobie dokazuje. Nie poszedelm od razu aby zakrecic prysznic lecz pomodlilem sie za dusze a nawet zaczalem z domniemana dusza rozmawiac. Po prostu poprosilem ja aby sobie poszla I mnie nie niepokoila. Dopiero potem poszedlem zakrecic kurek. Oczywiscie sprawdzilem czy dziala prawidlowo. Wszystko bylo w jak najlepszym porzadku. Byl duch czy nie byl, tego nie wiem.. Ale sprawny prysznic dwa razy sam z siebie na pewno sie nie wlaczyl.
Moi rodzice
Moj tata zmarl tragicznie gdy mialem 13 lat. Dwa / trzy miesioca przed jego smiercia wiedzialem, ze wkrotce umrze. Pamietam szlismy z ojcem droga przez las bylo juz ciemno. Ojciec szedl przodem ja z tylu niego w pewnym momencie nagle poczulem niesamowity zal. Pamietam ze pomyslalem “Taki mlody I bedzie musial umrzec” mial wtedy 42 lata. Przypominam sobie ze przez chwile szedlem za nim przygladajac mu sie jakby zaciekawiony jak to sie stanie. Po chwili wszystko minelo, a z czasem zapomnialem o tym, jak to dziecko. Z nikim wtedy o tym nie rozmawialem. Gdy dowiedzialem sie ze moj tata nie zyje. Pierwsza mysl ktora przyszla mi do glowy byla “przeciez ja o tym wiedzialem”.
Moja mama dozyla sedziwego wieku 80 lat. Ja przez cale zycie wiezialem ze nie bede na jej pogrzebie. Nawet nieraz juz jako dorosly czlowiek zastanawialem sie jak to sie stanie ze syn nie bedzie na pogrzebie matki, ale wiedzialem ze nie bede. Za to bylo mi dane spedzic z mama dwa tygodinie tuz przed smiercia. Przyjechalem do Polski sam nie wiem dlaczego. W tak dziwnym miesiacu, jak marzec. Zatrzymalem sie u niej. Mama mimo podeszlego wieku byla absolutnie sprawna fizycznie I umyslowo. Snulismy nawet plany na przyszlosc. Gdy po 2 tygodniach wyjezdzalem bylem absolutnie pewny ze jeszcze sie zobaczymy. Niestety po tygodniu niespodziewanie zmarla. Nie pojechalem juz na jej pogrzeb.
Rods
Mialem w swoim zyciu okres, dwoch lat, w ktorym pisalem wiersze. Byl to piekny czas w moim zyciu. Nie wiem czy wiersze byly dobre czy zle, ale najwiekszay complement uslyszalem od mojej znajomej, ktora powiedziala “Kris gdybym nie wiedziala, ze to Ty je pisales to myslalabym, ze napisal je prawdziwy poeta”. W zwiazku z tym nieobce mi sa uniesienia poetyckie, natchnienia, jak I niemoc tworcza. Czyli te wszystkie stany, ktore przezywaja I prawdziwi poeci. Jednakoz sadze, ze nawet najbardziej natchniony poeta nie mysli o tworzeniu gdy o 7:00 rano wyjezdza do pracy. Przynajmniej mi nie zdarzylo sie to nigdy. A jednak przydarzylo mi sie cos takiego. Gdy wyjezdzalem do pracy, myslami bedac juz w pracy, a nie przy moich wierszach, zobaczylem jak w moim kierunku pedzi strzala, “przebija moja glowe” zostawiajac w niej strofe wiersza, ktora wykorzystalem pozniej w jednym z wierszy.Nie potrafie stwierdzic czy widzialem to “zywymi oczyma” czy oczyma wyobrazni, ale na pewno mialo to miejsce. Faktem jest ze w tym momencie ta strofa w mojej glowie powstala I z cala pewnoscia zostala w ten wlasnie sposob dostarczona do mojej glowy. Na pewno nie powstala z mojej inicjatywy. Zdarzenie to skojarzylem ze zjawiskiem RODS . Czy Rods nie sa po prostu nosnikami informacji. Pozwalam sobie zalaczyc jeden z moich wierszy, ktory jest, jak mysle w temacie.
Po drugiej stronie swiec
Czasami w duszy Ci cos gra
Chcialbys to opowiedziec
I nie wiesz, czy mysl ta w Twoim sercu jest
Czy moze mieszka w glowie
Jesli w Twym sercu jest
To pewnie bedzie o milosci
A jesli w glowie mieszka Twej
To pewnie bedzie o przyszlosci
Serce I rozum, czucie I dotyk
Zamkniete w jednym ciele..
Stworca dal rozum nam
Bys mogl swiat zawojowac
Serce abys byl piekniejszy
I jeszcze dusze dodal nam
By czlowiek byl pelniejszy
Rozumem mozna wszystko miezyc
Badac, kalkulowac
Choc nie we wszystko trzeba wierzyc
BO przeciez rownie dobrze
Swiat mozna sercem mierzyc
I chocbys mysla przebiegl wzdluz I wszerz
NIebianskie konstelacje to bez ducha
Nie pojmiesz w pelni go
Tak wszechswiat jest zlozony
Rozdarci miedzy czuciem I dotykiem
Zyjemy tu na Ziemi
Czasami gdy zamnkiesz oczy
Jest cisza I taki spokoj w Tobie
W duszy zaczyna Ci cos grac
Czujesz ze moglbys opowiedziec o tym
Co widac po drugiej stronie swiec.
[autor: dane do wiadomości FN]
czytaj dalej
Po naszej ostatniej publikacji na temat "niezwykłych przeczuć" dostaliśmy sporo e-maili od czytelników. Opisują w nich swoje własne doświadczenia, kiedy nagle staneli w trudnej sytuacji, ale nagle pojawiła się niezwykła myśl w głowie. Czasami sugerują, że mogła być to pomoc od... "kogoś innego". Oto trzy wybrane historie.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, December 14, 2015 7:41 PM
To: FN
Subject: NIEZWYKŁE PRZECZUCIA, DZIĘKI KTÓRYM MOŻNA ZACHOWAĆ ŻYCIE
Szanowni państwo ,
nawiązując do waszego artykułu jak w temacie e-maila chcę oświadczyć , że mi również zdarzyło się kilkukrotnie słyszeć we własnej głowie wyraźną myśl. Oświadczam że jestem w pełni władz umysłowych. Ta myśl była jednak perfidnie wroga i podstępna , sugerowała że żona mnie zdradza. Czułem całym sobą że ten kto podsunął mi takie myśli jest do mnie wrogo nastawiony.
Gdy się zorientowałem że nie są to moje myśli wszystko się skończyło . Zrozumiałem że ktoś niewidzialny jest moim wrogiem i próbował zasiać w moim umyśle chorobliwą zazdrość. Z żoną przeżyłem szczęśliwie 32 lata w wyjątkowej harmonii i nie miałem nigdy powodu jej nie ufać . Jest moim światłem w otchłani i ostoją , darem od Boga na mojej drodze życia.
Gdybym miał ponownie możliwość przeżyć jeszcze raz swoje życie wybrał bym tak samo .
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, December 15, 2015 11:15 AM
To: FN
Subject: Ostatnie publikacje
Wiele osób - bez najmniejszej wątpliwości - ma świadomość uzyskiwania podpowiedzi z lub od ... kogoś ???
Nie raz i nie dwa usłyszałem w głowie na tyle stanowczo wypowiedziane polecenie, że nawet przez chwile nie zastanawiałem się czy mam go posłuchać. Pamiętam kilka, jedne lepiej inne słabiej, niektóre wydarzyły się ponad 20 lat temu a pamiętam je wręcz słyszę. Inne wydarzyło się wczoraj ale - jak by to powiedzieć - jakimś dziwnym trafem ktoś zadbał abym je szybko zapomniał (wiem że było, wiem że mnie zaskoczyło ale nie potrafię go odnaleźć szczegółowo w pamięci) To z przed 20 lat jest w miarę prozaiczne ale bardzo namacalne. Studiowałem w Lublinie i często dojeżdżałem na uczelnie samochodem pokonując trasę z mojego miejsca, ówczesnego zamieszkania przez Radom, Zwoleń, Puławy do Lublina. Gdzieś za Zwoleniem jest taki odcinek prostej trasy biegnącej przez pola i las, wydaje się ona być prostą bez górek idealna do szybkiej jazdy. I właśnie o szybką jazdę chodzi. Tego dnia gnałem jak szalony na egzamin, nie to że byłem spóźniony ale chciałem jeszcze zdążyć na "bazar" przed egzaminem i trochę się dopytać. W tamtych czasach było nieco trudniej o mandat a nieoznakowane wideorejestratory znałem doskonale ( za inna przyczyną i nie tą mandatową). Wyprzedzałem - wbrew przepisom - wiele razy a prędkość rzadko spadała poniżej ... km/h (lepiej nie napiszę ). I wracamy do wspomnianej powyżej prostej, na tym odcinku jadąc w opisanym stylu, przed bardzo łagodnym (zdawało by się pagórkiem) już zacząłem wyprzedzać ciężarówkę. I wtedy usłyszałem - bardzo wyraźnie usłyszałem - hamuj !!!. Wbrew wszystkiemu co do tej pory robiłem zahamowałem i schowałem się za ciężarówkę. Pagórek nie był / nie jest tak niewielki jak się zdawało, z przeciwnego kierunku pojawił się pędzący mercedes, który do tej pory schowany był za górką. I jedno słowo wyjaśnienia. Niby nic nadzwyczajnego, zwolniłem przed górką z braku widoczności :-), ale
1. Ta górka nie jest widoczna, to bardzo niebezpieczne lekkie wzniesienie drogi za którą zaraz zaczyna się dołek. Jadące z przeciwka niskie samochody chowają się w cieniu wzniesienia i wydaje się ze droga jest pusta
2. w tym dniu już wiele razy wyprzedzałem bardzo ryzykownie a tu droga - przynajmniej jak patrzyłem wtedy - była pusta.
Nie ma wątpliwości jak by się to skończyło.
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, December 15, 2015 8:34 PM
To: FN
Subject: prośba do Boga o pomoc i natychmiastowy efekt
Witam,
Proszę odsłuchać od 50 sekundy. Pani pogryziona przez 3 agresywne psy, tracąc nadzieję na przeżycie kieruje swoje słowa do Boga. To są dowody na istnienie Boga.
Wiele podobnych cudownych zwrotów sytuacji przydarza się ludziom w chwilach kryzysowych, gdy proszą o pomoc niewidzialnego opiekuna duchowego.
LINK DO MATERIAŁU W DZIENNIKU FAKT
Pozdrawiam serdecznie,
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Czesc tu Wojtek. Znalazlem bardzo ciekawy wyklad Amerykanskiego naukowca o tym jak zjawiska takie jak duchy, jasnowidzenie, remote viewing, itp. moga byc wytlumaczone naukowo. Zastanawialem sie czy ktos z was o tym slyszal, jest w tym duzo ciekawych informacii wartych obejzenia. Po angielsku
LINK DO MATERIAŁU
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.