Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Witam, pisze tu zamiast pisanie postu bo moj polski nie jest za dobry...
Chodzi o artykul "MESJASZ MA MIEĆ NA IMIĘ YEHOSHUA, CZYLI JEZUS" (http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2722)
A dokladnie o ten wpis przy video co jest : "Z tego co wiem to w Izraelu będą miały miejsce także wybory prezydenckie w 2014 roku."
No wlasnie pare dni temu cos mi sie rzucilo w oczy i poszukalam tego online "Moshiach is already in Israel". Skad to wzielam? A wiec ten Rabbi Yitzhak Kaduri to oznajmil i o tym i wiecej mozna poczytac w tym link:
http://www.biblesearchers.com/hebrews/jewish/messiah5.shtml#secretname
Pod tytulem "I have Seen the Face and today the Soul of the Messiah is Now in Israel" jest wlasnie o tym, ze Messiah jest juz w Izraelu.
A tu inne linki zwiazane z tymi wyborami itd..
The Mashiach Is Already In Israel
http://planet.infowars.com/resistance/the-mashiach-is-already-in-israel
Jerusalem Headlines!: Israel’s next Leader is Moshiach! The Messiah is in Tel Aviv!
http://destination-yisrael.biblesearchers.com/destination-yisrael/2012/09/jerusalem-headlines-israels-next-leader-is-moshiach-the-messiah-is-in-tel-aviv.html
Pozdrawiam!
czytaj dalej
Dość ciekawa obserwacja dotycząca wpływu Słońca na nasz sen.
[...] Od początku zeszłego roku regularnie obserwuję Słońce (www.helioviewer.org). Nie będę tym razem pisał o dużych obiektach znajdujących się blisko Słońca, ale o wypływie Słońca na nasze organizmy. Zauważyłem pewną prawidłowość, która jest związana z masywnym wyrzucaniem energii (wybuchy koronalne, wybuchy plazmy) ze Słońca, która dociera do Ziemi. Mianowicie każdorazowe dotarcie tego promieniowania słonecznego powoduje, że organizm potrzebuje w nocy więcej czasu na regenerację. Przeważnie śpię około 6,5 godziny i to mi wystarcza. Z niedzieli na poniedziałek i z poniedziałku (wczoraj) na dzisiaj ponownie spałem nienaturalnie dla mnie długo (8 godzin), nie obudziły mnie wcześniejsze budziki (pracuję w domu) i wstałem wypoczęty, ale ociężały po nocy. Moja żona miała takie same odczucia po nocy. Proszę to porównać z poniższymi informacjami:
http://zmianysolarne.pl/wiadomosc/wiatr-sloneczny-ogromnej-dziury-koronalnej-dotarl-ziemi
Zauważyłem tę prawidłowość zeszłego lata i powtarza się za zadziwiającą precyzją związaną z oddziaływaniem Słońca. Trudno określić w jaki sposób promieniowanie dochodzące ze Słońca wpływa na nas, ale mogę przypuszczać, że promieniowanie powoduje zmiany w naszych organizmach (może w DNA?) i przez to potrzebujemy więcej czasu na regenerację.
Pozdrawiam,
Robert [...]
czytaj dalej
Татьяна Белоус (Анисимова) умерла, увидела небеса и ад
Tatiana Biełous (Anisimowa) zmarła, zobaczyła niebiosa i piekło
http://www.pronebo.info/rai/video-r/tatjana-belous-anisimova.php
W treści tłumaczonego świadectwa podaję szereg uzupełnień z innych filmów video, poszerzających wiedzę na temat omawianego wątku lub opisów niektórych wydarzeń, których nie ma w tłumaczonym filmie z cerkwi „Światło Prawdy”. Jest to 6 – ty film z podanego wyżej wykazu filmów na stronie www.pronebo.info. Свидетельство в церкви „Свет Истины” (1,5 ГБ, 02:51:26, wersja z roku 2006) / „Świadectwo w cerkwi „Światło Prawdy”
Wykorzystano zapis z video Swietłany Nikiforowej.
W sumie w opracowaniu o świadectwie Tatiany Biełous podano:
1. Tłumaczenie świadectwa Tatiany Biełous w cerkwi „Światło Prawdy”
2. Dwa ciekawe pytania Aleksandra Szewczenko do Tatiany Biełous
3. Tłumaczenie wywiadu Arcybiskupa Eliasza z Tatianą Biełous z blogu gloria.tv na filmie: < http://gloria.tv/?media=50847 >
1. Tłumaczenie świadectwa Tatiany Biełous w cerkwi „Światło Prawdy”
Татьяна Белоус. Воскресшая в морге. / Tatiana Biełous. Wskrzeszona w kostnicy
http://skachate.com.ua/docs/2025/index-181063-1.html
05.09.2013
Powitanie przez Pastora:
Pastor: Dobry wieczór, przyjaciele! Chwała Bogu! Należymy do cerkwi „Światło Prawdy” (ros. «Свет истины») miasta Charkowa. Gościmy dzisiaj Panią Anisimową (po mężu Białous) siostrę Tanię. To, co ona dzisiaj wam opowie, to rzeczywiście jest wielki Cud Boży i przesłanie z Niebios dla każdego żyjącego na ziemi.
Przedstawienie się, lata młodzieńcze, pisanie artykułu o tym, że Boga nie ma
Tatiana: Drodzy przyjaciele! Witam was Miłością Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jak pastor już mnie przedstawił, jestem Białous Tatiana Michajłowna, w panieństwie Anisimowa. Wierząca od 16,5 roku. W 17 roku życia objawił mi się Pan Bóg. Wyrosłam w rodzinie oficera wojsk ochrony pogranicza. Tata marzył o chłopcu, urodziła się dziewczynka. Wychowywano mnie jak chłopca. Nie mając 17 lat byłam mistrzem sportu w koszykówce i mistrzem sportu w motokrosie. Strzelałam ze wszystkich rodzajów broni osobistej. Niekiedy celnie, niekiedy niezbyt, ale strzelałam. Było pięknie, wspaniale; byłam prymusem wojskowego przygotowania politycznego, sekretarzem POP na wydziale, było wesoło, wspaniale.
Byłam studentką Instytutu Medycznego i jako przyszłemu członkowi Partii Komunistycznej zaproponowano mi przygotowanie na Wielkanoc artykułu do gazety wielkonakładowej (jak powiedział wówczas sekretarz komitetu partii) “o obskurantyzmie religijnym,” że nie ma Boga. Zgodziłam się. Partia powiedziała: „Trzeba”, komsomoł odpowiedział: „Tak jest”.
Idę pisać artykuł, ale nie wiem, od czego zacząć. Z tatą byłam w wielkiej przyjaźni. Ze wszystkimi swymi problemami zwracałam się do taty. Pytam: „Tato, od czego zacząć?.” A on mówi: „Jeżeli możesz, odmów napisania tego artykułu. Z Bogiem nie ma żartów, córko. Mówię to tobie, jako frontowiec”. Odpowiadam: „Tato, no co ty? Nie mogę odmówić.”- „W takim razie, – mówi, – trzeba zdobyć pierwsze źródło”. A co może być tym pierwszym źródłem? Kiedy pisałam artykuły polityczne, to wiedziałam: pierwsze źródło – to Karol Marks, Fryderyk Engels, Włodzimierz Iljicz Lenin. Wszystko jasne. A tu – jakie pierwsze źródło? I ojciec mówi: „Biblia”. Biblia? Ale gdzie ja zdobyć?. „Spróbuj, – mówi,- w cerkwi”.
Poszłam do jednej, do drugiej prawosławnej cerkwi. Batiuszki (kapłani, popy – od. A.L.) nawet rozmawiać na ten temat nie chcieli. Wróciłam z niczym i poprosiłam o pomoc tatę. Zdobył on dla mnie przepustkę do biblioteki im. Gorkiego, gdzie wydano mi Biblie. Po raz pierwszy w rękach trzymałam tę księgę. Był to bardzo piękny stary foliał, oprawiony w skórę z dwoma srebrnymi klamrami. Odważnie otworzyłam i zaczęłam czytać. Z pierwszym rozdziałem jakoś jeszcze dałam radę: „Stworzenie świata”. Było to dość ciekawe, ale niezrozumiałe, byłam gotowa się kłócić – przecież Darwin udowodnił pochodzenie człowieka.. Ale kiedy doszłam do rozdziału, w którym podano, kto kogo zrodził, to już dalej nie posuwałam się. Mówię sobie: “No, nie może być! Czy jestem taka głupia, że nic nie rozumiem?. Tak, to na pewno przez to starosłowiańskie pismo. To przez nie nic nie rozumiem”. Ale dalej kartkowałam, kartkowałam, kartkowałam Biblię, aż trafiłam na Dzieje Apostolskie i przeczytałam: “Szawle, Szawle, jak długo będziesz Mnie prześladować?”. „Ciekawe, – myślę, – kto to jest ten Szaweł?”. I wtedy słyszę głos -“A ty, Tatiano, jak długo będziesz Mnie prześladować?” Zmieszałam się, obejrzałam się na boki – w tej maleńkiej salce była tylko bibliotekarka. Patrzy zdziwiona na mnie, a ja pytam ją: „Czy Pani coś do mnie mówiła?” A ona mówi: “Nie. A co Pani słyszała?”, – po angielsku, pytaniem na pytanie. Myślę: „No nie, jeżeli ona tak zapytała, to ze mną coś jest nie w porządku”. Mówię: „Nic”, i po cichu myślę: ”Trzeba jakoś to wyjaśnić”. Przyznaje się, przyjaciele, wydarłam stronę z Biblii. Wydarłam i schowałam do rękawa bluzki, a Biblię zamknęłam i oddałam. Mówię: „Nie, nie, więcej nie będę. Nie będę pracowała, nie chcę.” Odczułam strach, jeszcze nigdy nie bałam się tak bardzo, jak teraz, przyjaciele, Nigdy.
Wyszłam z biblioteki i myślę: “Nie, to powietrze, to niebo, wszystko jest piękne, to mi się tylko tak wydawało”. I znów usłyszałam głos: “Jak długo będziesz Mnie prześladować, Tatiano?”. Zaczęłam się rozglądać na boki. Ludzie idą ze swoimi sprawami, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Ogarnęło mnie przerażenie! Pytam: “Ktoś ty? Kim jesteś?”. Usłyszałam: “Jestem twoim Bogiem” – głos był władczy, smutny i kochający. Mówię: „ Ja Ciebie nie znam!”. – “Dlatego i prześladujesz, bo mnie nie znasz!”- odpowiedział Pan.
Kilka zdań uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
- „A jak mogę Cię poznać? Przecież Ciebie nie widzę?”. -”Twoje duchowe oczy są zamknięte. Poznaj Mnie, Ja poznałem cię jeszcze w łonie twojej matki”. – “Panie, boję się Ciebie! Boję się Ciebie! Nie wiem, kim Jesteś?”. – “Idź do cerkwi i dowiesz się.” Idę. Nie wiem dokąd. Idę po prostu tam, gdzie oczy patrzą.
——————————-
Pomyślałam, że zaczyna się u mnie jakaś psychoza. Przecież uczę się na lekarza, uczę się w Instytucie Medycznym, jestem prymusem. Myślę, ze trzeba pójść do katedry psychiatrii, może pomogą. Potem myślę: tak-tak, i od razu powiedzą: „schizofrenia”. Nie, nie pójdę do katedry psychiatrii. W takim stanie biegnę do domu. Potem myślę: nie, trzeba jednak do cerkwi – artykuł nie wychodzi. Trzeba porozmawiać z batiuszką (kapłanem – od. A.L.), opowiedzieć mu.
Takie miałam wątpliwości. Zobaczyłam świątynię. Weszłam do środka i zaczęłam batiuszce opowiadać, ale on mnie nie zrozumiał. Przepędza mnie. Powiedział: „Albo wyznasz grzechy, albo odejdź stąd”. Wolałam uklęknąć i mówię: „Tylko ja nie jestem grzeszna. Nie mam się z czego spowiadać. Absolutnie nie mam się z czego spowiadać. Nie grzeszyłam”. Batiuszka odpowiedział: „Nie ma ani jednego bezgrzesznego”, – nakrył mnie dalmatyką – „Powtarzaj za mną modlitwę grzesznika”. Zaczęłam powtarzać za nim modlitwę grzesznika i po każdym słowie mówiłam: „Nie zgrzeszyłam, tego nie było”. W końcu batiuszka schwycił mnie za kołnierz, wyciągnął z cerkwi i powiedział: „Odejdź stąd, bezbożnico. Przyszłaś deprawować lud Boży”. Przykro. Boli. Przepędzono mnie stąd.
Idę do domu. Nim przyszłam do domu, ojcu już widocznie powiedzieli. Wydział specjalny pracował bardzo dobrze. I tato powiedział: „Córko, chcesz, abym poszedł do łagru?”. Mówię: „Nie, tato, nie chcę”. – „A dlaczego poszłaś do cerkwi?”. Mówię: „Potrzebna mi była Biblia”. Tata chwycił się za głowę: „Biblia jej potrzebna. Odejdź”, – mówi,- „Odejdź. Niech wszystko się ułoży”.
Idę ulicą i płaczę. Jeszcze rano miałam rodzinę, był dom, był instytut. Wszystko miałam, a teraz już nic nie mam, dziękuję Ci, Panie… Odpowiedzi nie ma. Myślę: „A wiec, „dekiel” mój jest na miejscu i mózg w porządku, będziemy się układać.” Idę, płaczę, lituję się nad sobą. Naraz zrozumiałam, że doszłam do peryferii Odessy, dzielnicy Słobodki. Zaczyna siąpić deszczyk, zbliża się wieczór – był miesiąc kwiecień, przed Wielkanocą, przed Niedzielą Palmową. Zrobiło się zimno. Zaczęłam się rozglądać: może jest gdzie znajome miejsce, może do kawiarni wejść, ogrzać się.
W kościele Zielonoświątkowców
I naraz, w pewnym momencie widzę, jak ludzie wchodzą na jakieś podwórko – nie na zabawę i nie na pogrzeb. Idą z powagą. Kobiety w chustkach. Takie czyściutkie. Takie urodziwe. Takie spokojne i radosne były u nich twarze, że zechciało mi się pobyć koło nich, koło tych spokojnych ludzi.
Poszłam za nimi. Weszłam na podwórko. Patrzę, jak wchodzą oni do domu, opuszczając się o kilka stopni. Poszłam za nimi. Myślę: „Przepędzą, to przepędzą; a może nie przepędzą – ogrzeje się; popatrzę, co to takiego”.
Weszłam i patrzę: na ławeczce siedzą mężczyźni i kobiety, w różnym wieku, i dzieci, i starzy ludzie, i śpiewają. Jak ładnie oni śpiewali. „Czy słyszysz Głos Boży?” – śpiewali. Myślę: „Przecież to o mnie, przecież do mnie Bóg mówił”. „Czule tak ciebie woła”. A sama myślę: „Niezłe, czule.” I znów słyszę, jak On pyta mnie: „Jak długo będziesz Mnie prześladować?”
Usiadłam cichutko w kącie i zamarłam. Szła służba. Kiedy zakończyło się jedno kazanie, podszedł do mnie kaznodzieja, który głosił kazanie i zapytał: „Dziecko, a ty do kogo przyszłaś? Co tutaj robisz?”. Zmieszałam się i mówię: „Do Boga”. A sama myślę: “Dlaczego tak powiedziałam? A on mówi,- “Przyszłaś pod dobry adres”. Chwała Panu! Służba trwała dalej. Słowo głosili jeszcze dwaj kaznodzieje. Były pieśni, psalmy. Nie znałam wtedy słowa „psalmy” – pieśni. Wszystkie one były o mnie. Było mi tak dobrze. I, kiedy pastor powiedział, czy chciałby kto zawrzeć przymierze z Bogiem, okazać skruchę, wyspowiadać… Znów spowiadać się? Ale jeżeli już drugi raz człowiek mi mówi, że trzeba wyrazić skruchę i wyspowiadać się, to znaczy, że trzeba wyspowiadać się. Wyszłam do przodu. Nogi same poniosły mnie do przodu. W tym dniu Pan odnalazł mnie. A ja odnalazłam Pana. Zostałam członkiem tej cerkwi – Wspólnoty Chrześcijan Wiary Ewangelickiej – Pięćdziesiętników (lub Zielonoświątkowców – ros.- общины христиан веры евангельской — пятидесятников, od Pięćdziesiątnica – Zielone Światki – od A.L.).
Życie powróciło do swego zwykłego nurtu. Pastor pojechał ze mną do domu. Wszystko się wyjaśniło. Wkrótce ponownie przyjęto mnie do Instytutu. Jeszcze po kilku miesiącach przyjęłam święty chrzest wodny. Pan Bóg ochrzcił mnie Duchem Świętym, modliłam się różnymi językami. Było wspaniale!.
Dorosłe życie, rodzina
Minęły lata. Pan podarował mi wspaniałego męża. Urodziło się pięcioro dzieci: trzech chłopców i dwie dziewczynki. Jedyne niepowodzenie: mąż niewierzący. Dobry człowiek. Wozi mnie do cerkwi, a sam siedzi w samochodzie. Zwracam się do pastora, a on mówi: „Siostro, nie trzęś drzewo, kiedy owoce zielone. Gdy dojrzeją, wstąpi.” Modlę się do Boga, aby szybciej dojrzał mój mąż. I nastała chwila, kiedy on również się nawrócił i przyjął chrzest wodny. Żyjcie, cieszcie się, chwalcie Boga, ale…
Choroba nowotworowa i operacja
Bóle głowy. Silne bóle głowy. Tłumaczyłam to tym, że pisałam pracę doktorską, byłam przemęczona, pięcioro dzieci. Mąż – marynarz, kapitan statków dalekomorskich, nieustannie był na morzu. To przemęczenie,- mówiłam do siebie, -to przemęczenie. Ale środki przeciwbólowe nie pomagały, i postanowiłam przebadać się. Zaczęłam badania na oddziale neurochirurgii, zaproponowano przekazać wyniki do onkologii. Wtedy serce zaczęło mi bić na trwogę. Wydano wyrok: sarkoma, mięsak mózgu. Rak. Umierałam. Umierałam na raka. Pobiegłam do cerkwi. Pytałam, co mam robić. I Pan pobłogosławił operację. Jak zaświadczył mój mąż, Pan powiedział mu: „Będzie żywa”. „Będzie żywa” – i on został z tą wiarą „Będzie żywa”.
Położono mnie w szpitalu, rozpoczęto przygotowania do operacji. Bracia i siostry w cerkwi modlili się. Wszystko szło zwykłym nurtem. Nastał dzień operacji. Zawieziono mnie na wózku do sali operacyjnej, położono na stół. Zaczęto podawać narkozę. Następne, co pamiętam: jestem w sali operacyjnej, znajduje się u góry, pod sufitem, patrzę w dół i obserwuję to, co się odbywa i myślę: kogoś operują, ale dlaczego mam taką niewygodną pozycję; trzeba stanąć obok chirurga.
Wyjście z ciała
Kiedy stanęłam obok chirurga, to zobaczyłam, że operują mnie. Głowa moja była rozcięta. Popatrzyłam na siebie – przecież stoję obok. Przyjaciele, kiedy człowiek porzuca tę chałupę, to marne ciało, on wychodzi jak ze starego domu, który nigdy nie będzie mu potrzebny, ponieważ jest u niego nowy, lepszy dom. Nie było mi żal tego ciała. Nawet czułam pewna odrazę do niego. Zaczęłam mówić: „Nie trzeba. Nie trzeba. Po co to robicie?”.
Nikt tego nie słyszał. Anestezjolog stwierdza: „Puls spada, puls spada, ciśnienie spada. Tracimy ją”. Rozpoczęto reanimację. I w chwili, kiedy chirurg daje komendę: „Od stołu! Włączyć!”, poczułam jakby mnie ktoś liną próbuje wciągnąć do mego ciała. Ale ja nie chcę. Opieram się, nie chcę. „Mi jest niepotrzebne,- krzyczę do nich,- mi jest niepotrzebne to ciało”. Nikt mnie nie słyszy. W końcu lekarz mówi: „Za późno. Koniec. Straciliśmy ją. Trzeba wyjść i powiedzieć rodzinie”. A ja mówię: „Ależ nie, jestem żywa”. Ale nikt mnie nie
słyszał. Zrozumiałam, że oni mnie nie widzą i nie słyszą. Razem z chirurgiem wyszłam z sali operacyjnej.
Na końcu korytarza na kolanach stał mój mąż i modlił się. Podnosił on ręce do góry i prosił Boga o miłosierdzie. Podeszłam, pogłaskałam go po policzku i powiedziałam: „Drogi, jestem żywa. Nic mnie nie boli. Tak mi dobrze”. Nie słyszał mnie. Podniósł głowę, spojrzał na boki i nie zobaczył mnie. Nie zobaczył. Słyszę, jak chirurg mówi: „Zrobiliśmy, co było w naszej mocy. Ona odeszła.” Mąż otarł łzy z twarzy i powiedział: „Nie. Mi Bóg powiedział: ona żywa i będzie żyć”. Chirurg spojrzał na zespół operacyjny i powiedział: „No, nie, porozmawiajcie wy. Tylko wariata mi teraz brakuje.” A mąż mówi: „Ależ ja nie jestem wariatem. Mówię wam naprawdę: ona żywa i będzie żyć.” Nie słuchałam, co było dalej, odwróciłam się i zaczęłam wychodzić z tego korytarza.
Kiedy zaczęłam wychodzić, to zobaczyłam, że weszłam nie do innego korytarza i nie na schody, a do jakiegoś tunelu. Było tam ciemno. Myślę: „Dokąd przyszłam?. Trzeba wrócić.” I naraz zobaczyłam światło. Było ono wyżej. I poszłam na to światło. Iść było ciężko. Nogi grzęzły, jak gdybym szła po pierzynie, od której jest trudno się odbić. Ze wszystkich stron zaczęły się rozlegać głosy: „Wróć i powiedz ludziom! Wracaj! Jeszcze nie czas! Wracaj!” Dokąd wracać? Tam, gdzie boli? Tam, gdzie brudno? Nie chcę. Nie chcę. Pan mi powiedział, że jestem Jego dzieckiem. Dusza moja uświadomiła sobie, że ciało jest jej niepotrzebne, że zaczęło się inne życie – lekkie, wolne. I z tą świadomością wolności wypadłam z tego tunelu. To było wstrząsające przeżycie.
Wizja niebios
Abyście, przyjaciele, zrozumieli, jaka to swoboda, lekkość, radość, przypomnijcie, jak byliście małymi dziećmi. Kiedy skakaliście na kanapie mamy, podskakiwaliście coraz wyżej i wyżej, jak się cieszyliście i śmiali. Nie trzeba przypominać, jak potem nas sztorcowała mama. Ale tę chwilę lotu i radości pomnóżcie jeszcze wiele razy i zrozumiecie to odczucie szczęścia.
Uzupełnienie ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
Z tego korytarza weszłam do tunelu, takiego ciemnego, długiego tunelu. I tylko daleko, na przedzie – było światło. Szłam przez ten tunel i czułam, jak nogi mnie nie słuchają. Ktoś mnie chwytał i zatrzymywał. Ze wszystkich stron było słychać głosy: “Stój! Stój! Wracaj! Wracaj! Jeszcze nie czas! Wróć i powiedz ludziom!”. Ale ja odpowiadałam: “Nie chcę! Nie chcę wracać! Nie chcę! Tam jest źle! Chce do Boga! Jestem Jego dzieckiem”!
I wyszłam przez ten tunel do innego świata, wypadłam z niego i uniosłam się w górę. To było piękne – uczucie latania, szczęścia, radości! Zewsząd iskrzyło się światło! Ono się mieniło! Na ziemi nie ma takich barw! Drodzy przyjaciele! Ja, nędzna, mogę porównać ten błękit – ze złotem, ale i to porównanie jest bardzo blade w porównaniu do tego, co zobaczyłam. To było tak piękne! Tak radosne! Zaczęłam śpiewać. Zaśpiewałam chwałę Panu Bogu: “Chwała Bogu! Za wszystko Mu chwała! On ma do tego prawo!”. To była szczelna zasłona. Z tej zasłony wychodzili inni. Wychodzili w pięknych błyszczących szatach i odchodzili gdzieś do góry, w dal. “Do wieczności” – pomyślałam. Byli oni piękni.
——————————-
Podróżowanie z Aniołem
Kiedy pierwszy zachwyt minął, zaczęłam się rozglądać na boki i zobaczyłam, jak zbliża się do mnie skupione światło. Było piękne i stawało się coraz jaskrawsze w miarę zbliżania się. W tym skupionym świetle zauważyłam figurę człowieka w powiewających szatach. „Dlaczego szaty powiewają, skoro nie ma wiatru?” – pomyślałam, ale nie zaczęłam się nad tym zastanawiać, ponieważ zdecydowałam, że to zbliża się Chrystus. Kiedy zbliżył się do mnie na tyle, że mogłam zobaczyć jego twarz, piękną, zachwycającą twarz, upadłam przed nim na kolana, wyciągając do niego ręce i powiedziałam: „Panie, chwała Tobie! Panie, przyszłam do Ciebie!” A on cofnął się do tyłu i powiedział: „Wstań! Wstań i nie rób tego. Ja nie Chrystus”. Mówię: „A ktoś ty? Kto jeszcze może być tak piękny?” – „Jestem Aniołem! Jestem posłańcem” – odpowiedział on. Mówię: „A ja chcę do Chrystusa. Chcę do Pana” – „A po coś przyszła?, – zapytał Anioł, – Czy nie słyszałaś głosów?” – „Słyszałam, ale chce do Pana. Nie chce wracać.”- „Dobrze, – mówi Anioł,- staniesz przed Panem. Chodź za mną.”
Gdy się obróciłam się, aby iść za nim, to w tej chwili zauważyłam to, na co do tej pory nie zwracałam uwagi – skąd wyszłam. Wyszłam zza zasłony. Nie z tunelu. To była ciemna brudna zasłona, jak brudna mgła. Była nieprzenikliwa. Wydało mi się, że można wybrudzić się o nią. Spojrzałam, ale brudu na mnie nie było. I w tej chwili z mgły tej wyszedł człowiek. Potem zauważyłam jeszcze i jeszcze jednego. Obróciłam się w inną stronę, ale i stamtąd, zza tej zasłony, z tej mgły wychodzili ludzie. I szli oni dokądś do przodu i do góry. „Do wieczności” – przemknęło mi w głowie. Nagle z mgły wyskoczył zupełnie goły człowiek. Grymas przerażenia był na jego twarzy. Przyjaciele, za każdym razem, gdy przypominam tę twarz, niedobrze mi się robi. Twarz zastygłą w niemym krzyku. On już nie mógł krzyczeć. On starał się wyrwać. Ale wstrętne łapy chwytały go za ramiona, za biodra, za golenie i wciągnęły go z powrotem. W tym niemym krzyku znikł on we mgle.
Byłam tak wstrząśnięta, że zatrzymałam się. Anioł poczuł, że nie idę za nim i obejrzał się. Zapytał: „Czemu nie idziesz?” – „Kto to”? – pytam. – „To”? – pyta Anioł. Zobaczyliśmy, jak jeszcze kilkoro ludzi wyszło z tej mgły i poszło do przodu. Anioł mówi: „To są dzieci Boże. One idą na spotkanie ze Zbawicielem”. – „A dlaczego oni idą sami? Za mną przyszedłeś ty. Dlaczego nikt po nich nie przyszedł?” – „Dlatego, że ty wrócisz” – powiedział Anioł. Mówię: „Ja nie chcę”. Anioł zignorował moje „nie chcę”.
I znów wyskoczył goły człowiek, tym razem kobieta. Mówię: „A to kto”. Poczułam, jak dosłownie przykleiłam się do tego miejsca. Nie mogłam się ruszyć, byłam jak sparaliżowana.
Anioł odpowiedział: :To są ci, którzy starali się uratować swoimi czynami. Oni nie przyjęli Chrystusa jako swego osobistego Zbawiciela. Myśleli, że będą się mogli uratować przez swoje czyny. Starają się wyrwać na Niebiosa, ale grzechy ciągną ich w dół”. Mówię: „I gdzie oni będą?”. – „Zobaczysz” – odpowiedział Anioł. „A dlaczego oni są goli?” – pytam. – „Oni są pozbawieni Chwały Bożej. Odzienie prawowiernego – Chwałą Bożą” – odpowiedział Anioł. Szybciutko spojrzałam na siebie. Byłam ubrana. Alleluja! Chwała Panu! Miałam na sobie odzież. Nie byłam goła! Chwała Panu!
Z Aniołem kontynuowałam podróż. Anioł nieco z przodu, ja za nim. Przyjaciele moi, teraz, kiedy wróciłam stamtąd, zrozumiałam słowa Chrystusa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.” On przygotował te miejsca. On przygotował. Przyjaciele, to, że widzicie tutaj na ziemi piękne kwiaty, słyszycie śpiew ptaków – to tylko słabiutka kopia tego, co czeka was na Niebiosach. Jaskrawość zieleni, jak jaskrawość szmaragdu. Światło, które lało się zewsząd, – to niebieskie złoto, to było zachwycające! Były tam wszystkie barwy, nawet więcej niż widmo tęczy. Światło to przelewało się. Nie było tam tylko jednej barwy – czarnej; nie widziałam jej nigdzie.
Posuwaliśmy się coraz wyżej i wyżej. Zachwycałam się każdym miejscem, które mijaliśmy, i potem pomyślałam: „A skąd światło? Słońca przecież nie ma. Jesteśmy gdzieś wyżej.” Kiedy o tym pomyślałam, to zobaczyłam, że Tron Boży oświetla te miejsca i przypomniałam Pismo:
“A miasto nie potrzebuje ani słońca ani księżyca, aby mu świeciły: oświetla je bowiem chwała Boża, a lampą jego jest Baranek.” Alleluja! Oto jak to się odbywa!
Uzupełnienie ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
Na Niebiosach są rzeki, jeziora. Rzeki biorą początek u Tronu Bożego. Jeziora, lasy, ogrody! To wspaniałe! Ileż nowych zwierząt zobaczyłam! Rozpoznawałam te, które znałam i widziałam te, których nie znałam. Było to bardzo ciekawe. I muzyka, muzyka! Tak mi się podobała! Widziałam ludzi z piękną skórą, wspaniałymi twarzami, poznawałam znajomych, poznawałam przyjaciół. Jedno mnie porażało: jakże to tak – przecież jej było ponad 80, a tutaj ona jest zupełnie młoda!. Tylko się dziwiłam i obracałam na wszystkie strony. Patrzę: a skąd światło? Staje się ono coraz jaśniejsze, milsze, delikatniejsze. I było ono namacalne! To było inne światło, nie takie, jak nasze. Ono było żywe! I jak tylko chciałam o nie zapytać Anioła, to naraz zatrzymaliśmy się. Światło lało się od Tronu Bożego. Tron Boży oświetlał te miejsca. A ja jestem oto taka maleńka (Tatiana rozwiera palce ręki na odległość 10 cm – od A.L.)
——————————–
Przed Tronem Pana
Byłam przepełniona uczuciami, ale trzeba było iść za Aniołem. I kiedy chciałam go zatrzymać, to zobaczyłam, że stoimy przed podnóżkiem Tronu. Zrozumiałam, że to podnóżek. Zobaczyłam, że jest on bardzo piękny. Był piękny! Jeszcze raz powtarzam: był piękny! Wspaniały! Tron Boży był wykonany z jakiegoś materiału, który przypominał kość słoniową, wysadzaną diamentami i szmaragdami. Kamienie były ułożone w określonej kolejności i tworzyły wzory, wzory niezwykłe, wstrząsająco piękne. Ale nawet wzory te nie zdołały odwrócić mojej uwagi od szaty, która zakrywała nogi Pana. Chciałam spojrzeć w Twarz Pana. Jak tylko myśl ta przemknęła mi przez głowę, Anioł położył rękę na moją głowę i pochylił ją w dół. Upadłam na kolana. Mówię mu: „Puść. Puść, chce zobaczyć Twarz mego Boga!”. Anioł odpowiedział: „Nikt z żyjących na ziemi nie widział oblicza Boga! Kto widział Chrystusa, ten widział Ojca. Kto widzi Ojca, ten widzi Chrystusa” – powiedział Anioł. Mówię: „Ja nie widziałam oblicza Chrystusa. Chcę zobaczyć oblicze Ojca”. „Ty wrócisz” – powiedział Anioł. On nie kłócił się ze mną.
2 uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
a) …Anioł odpowiedział: “Ty wrócisz. Nikt z żyjących na ziemi nie widział oblicza Boga!” – “Ale ja nie chcę wracać! Nie chcę wracać – tutaj jest tak dobrze!”. Zapłakałam. I usłyszałam głos Boga. To był głos, który wzywał mnie do nawrócenia. To był ten głos, który prowadził mnie w młodości. “Nie płacz, moje dziecko” – powiedział Pan. “Nie płacz, albowiem będziesz pocieszona. Musisz wrócić i powiedzieć ludziom. Jestem przy drzwiach! Oto przyjdę szybko! Nawróćcie się!” – “Panie! Panie, ja zrobię jak Ty chcesz. Panie! Ale mi tak się nie chce. Nie chce mi się tam iść, na tę ziemię.” …
b) Księga Życia, poznanie tajemnicy własnego urodzenia
… Dwaj Aniołowie wynieśli zwój. Kiedy ręka Boga zdjęła pieczęć, zrozumiałam, że jest to moja Księga Życia. Jeden z Aniołów trzymał zwój, odwijając go, a drugi rozwijał to płótno i zobaczyłam na nim, jak na szeroko formatowym ekranie, całe moje życie. Zobaczyłam na nim noc styczniową i kobietę na brzegu morskim, która zwijała się w bólach porodowych. Urodziła niemowlę, przegryzła pępowinę zębami i wrzuciła je do morza. Ale fala wyrzuciła niemowlę na piasek. Wtedy ona ze złością podniosła niemowlę, zawinęła je w szal i dokądś pobiegła. Padała w drodze, była słaba po porodzie. Przybiegła do jakiegoś domku, takiego fińskiego, rzuciła niemowlę na próg i uciekła. Po pewnym czasie wyszedł mężczyzna, potrącił zawiniątko, które potoczyło się po schodach i spadło na ziemię. Mężczyzna upadł i zakrył uszy rękoma – myślał, że to bomba. Ale takiej bomby on nie oczekiwał. Poznałam swego ojca. To był mój ojciec, a w tym zawiniątku byłam ja. Kiedy mnie brano z domu dziecka, to rodzice powiedzieli mi, że zgubili mnie podczas przejazdu do innego miasta. To był rok 1947, tylko co zakończyła się wojna i że mnie zgubili podczas przejazdu z jednego garnizonu do drugiego. Nikt mnie nie zgubił. Po prostu wyrzucono mnie. I kiedy u mego ojca zmarła córka, a żonie postawiono diagnozę – bezpłodność, po operacji ślepej kiszki, to żona mu powiedziała: przecież masz córkę, odszukajmy ją. Tak znalazłam się w rodzinie. Poznałam wiele szczegółów i tajemnic, które były ukrywane w mojej rodzinie. Ta kobieta, która mnie urodziła, moja matka, była kochanką ojca. Pracowała w tym samym garnizonie, razem z moim ojcem, oficerem wojsk ochrony pogranicza. Na ekranie było widać całe moje życie…
———————————–
Wizje z Księgi Życia: czytanie Pisma, modlitwy
I zauważyłam to, czego dotąd nie widziałam: że obok Tronu stoją dwaj Aniołowie. Trzymali zwój. Jeden Anioł trzyma i odwija płótno. A drugi rozciąga płótno i na tym płótnie widzę, jak na szeroko formatowym ekranie, trójwymiarowo, całe moje życie.
Nagle usłyszałam ten głos. Ten głos, który wiele lat temu przemówił do mnie w bibliotece. On zapytał mnie: „A co ty zrobiłaś dla Mnie?” Zmieszałam się od tego pytania. Oczekiwałam dowolnego pytania, ale nie takiego. „A co ty zrobiłaś dla Mnie?”- zapytał Pan. „Modliłam się!. Modliłam się, Panie!. Ja stale się do Ciebie modliłam!”. I oto widzę na tym trójwymiarowym ekranie siebie czytającą Biblię. Trzymam Biblię na kolanach i czytam tak: „Aha, tylko żyjcie godnie – aha, to wiem, i nie bójcie się nieprzyjaciół,- aha, nie boję się, dobrze. Koniec rozdziału, wszystko”. I poszłam budzić dzieci. Było mi wstyd. Czytałam Biblię wybiórczo, to, co mi się podobało. Przy tym absolutnie nie myślałam o tym, co tam było napisane. Cały czas pamiętałam, że czas idzie, że trzeba obudzić dzieci, dać im śniadanie, jednych wyprawić do szkoły, drugich do przedszkola, a sama muszę iść do pracy. Wszystko to przelatywało w głowie, kiedy oczy moje czytały Biblię.
Pan powiedział: „Modliłaś się?”, i zobaczyłam w tej chwili swoje modlitwy: „Daj Boże. Zrób, Boże. Pomóż, Boże.” I Pan dawał, robił i pomagał. I ani jednego podziękowania, chyba że w cerkwi. Kiedy wszyscy dziękowali, kiedy pastor nawoływał: „Podziękujmy Panu”, wtedy i ja dziękowałam, ale tak, wspólnie ze wszystkimi. „Ty zrobiłaś ze Mnie sługę” – powiedział Bóg,- Mówiłem do ciebie przez Słowo. Nie słyszałaś mnie, chociaż czytałaś. Jest napisane: „Pisma badajcie”. Badajcie. I gdybyś badała Pisma, to słyszałabyś Mój głos.”
„Panie, przebacz mi! Panie, przebacz mi! Jak dziecko zaczęłam paplać: „Więcej nie będę! Więcej nie będę! Pan mi na to nie odpowiedział, ponieważ zostało mi to wybaczono przez Ofiarę Golgoty. Ale: „A co ty zrobiłaś dla Mnie?”- zapytał Pan.
2 uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
a) I Głos zapytał mnie: „A co ty zrobiłaś dla Mnie?” Nagle usłyszałam głos, który wiele lat temu zapytał mnie: „Jak długo będziesz mnie prześladować?” (w bibliotece). Ten głos pocieszał mnie, kiedy chowałam swego pierworodnego chłopczyka. Ten głos piętnował mnie, a ja Mu mówiłam: „Wiem, ciszej, wyspowiadam się i wszystko będzie w porządku”. Ja znałam ten Głos. To był Głos Boga.
——————————-
b) … Odpowiedziałam: „Panie, ja czytałam Słowo Twoje! Czytałam rano i wieczorem po rozdziale”. Na ekranie Księgi Życia widzę siebie nie tylko, jak czytam Biblię, ale równocześnie, co myślę i co robią moje ręce. Oto pewnego ranka zaspałam, zerwałam się z pościeli, szybko jedną ręką stawiam czajnik na gaz, drugą ręką dostaję kanapki, smaruję, trzeba budzić dzieci, budzę je; oj, trzeba przecież przeczytać rozdział z Biblii, przecież to trzeba każdego ranka. Otwieram Biblię na chybił-trafił: psalm 118 (119 w Biblii 1000-lecia – od A.L.). Boże, dlaczego psalm 118 dzisiaj? Drodzy moi, wiecie przecież, że to najdłuższy psalm w Biblii! Dlaczego właśnie dzisiaj, kiedy zaspałam? Dzisiaj przeczytam 149-ty. (150 w Biblii 1000-lecia – od A.L.). Jest najkrótszy. Bóg mówi: „Chciałem, aby twoja dusza się uczyła. Mówiłem do ciebie, a ty nie chciałaś mnie słuchać”. I zobaczyłam, jak żyłam dla siebie, a nie dla Boga… Dlaczego od razu nie powiedziałam Mu, że nic dla Ciebie nie zrobiłam?.
———————————-
Wizje z Księgi Życia: płacenie dziesięciny, ofiary
W głowie przemknęły mi myśli: kiedy czytałam Biblię, to wynika z tego, że czytałam ją dla siebie – a Pan do mnie mówił. Modliłam się – i On mi dawał. Prosiłam – i On odpowiadał. On dawał mi wszystko. I rzeczywiście, co ja zrobiłam dla Pana? Przypomniałam – płaciłam dziesięcinę!. „Boże, płaciłam dziesięcinę!” – mówię. Ze wszystkich dochodów płaciłam dziesięcinę, ponieważ dziesiąta część należy do Pana. Jak tylko to wymówiłam, zobaczyłam znów na tym płótnie, jak na ekranie, jak płaciłam dziesięcinę. Mąż, wtedy jeszcze niewierzący, przynosi swój zarobek, ja swój. Ze swego zarobku oddzielam dziesiątą część, żeby odnieść do cerkwi, a z zarobku męża? – przecież on niewierzący, on nie musi dawać. I dzieci u nas jest pięcioro, a Słowo Boże mówi, że wpierw swoim. Wytłumaczyłam siebie.
Nagle zza Tronu wyszedł Malachiasz. Wyszedł, trzymał w rękach Słowo i czytał: „Czy dobrze jest człowiekowi okradać Boga”? Zamarłam. A on czytał dalej: „Przynieście dziesięciny i ofiary do domu Mego, żeby w nim zawsze było pożywienie. Dokąd będziesz okradać Mnie?”. Ofiary… – wcześniej czytałam, ale ani razu dalej swego rozumu słów tych nie puściłam. Mówię: „Panie, to znaczy, że okradałam Ciebie? Przebacz mi, Boże, przebacz”. Zaczęłam płakać. Z oczu poleciały łzy jak grochy. Pan wziął mnie za głowę. Wytarł palcami moje oczy i powiedział: „Nie płacz, dziecko. Przebaczył grzechy twoje Mój Syn na Golgocie.”
4 uzupełnienia do wizji przed Tronem Boga ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
a) o dziesięcinie i ofiarach
… Otrzymuję 120 rubli, 12 rubli kładę do Biblii – to dziesięcina… Potem pomyślałam i 6 rubli biorę z powrotem. Boże, synowi buty się rozleciały. Boże, Ty Sam mówiłeś, że wpierw swoim. Boże, w następnym miesiącu położę więcej. Nic nie położyłam w następnym miesiącu.
… Widzę na ekranie: zbierają ofiary. Z dziesięciną mniej więcej jest zrozumiałe, a i to oszukiwałam Pana, a z ofiarami – dlaczego ja? Mam pięcioro dzieci. Bóg jest bogaty. On wspomoże nędzę: tamtemu bratu lub siostrze, szczególnie jeżeli zbiera się na tych, kogo nie znam. A kiedy ofiary na ewangelistów: oni gdzieś tam chodzą, a ja tu mam płacić?… Dobra sprawa. Tak, przyjaciele. Ja o tym myślałam, ale nigdy nie mogłam przypuszczać, że jest to zapisane i że ja to zobaczę. Jeżeli do tego czasu starałam się jeszcze wyrwać spod ręki Anioła, to tutaj teraz zamarłam: jakże mała ręka jest u tego Anioła? Że on nie może mnie zakryć. Jak się schować przed oczami Boga? Mówię: „Panie, okradałam Cię. Przebacz mi, Panie!” Zaczęłam płakać. Z oczu poleciały łzy jak grochy.
b) wizja składania przed Tronem uczynków, owoców
„A co ty zrobiłaś dla Mnie?”. Ja już nie wiem. W końcu powiedziałam: „Ja nie wiem, Boże, co powinnam była zrobić” – „A co Ja powiedziałem Apostołom Piotrowi i jego bratu Andrzejowi, gdy ich wybrałem, przecież czytałaś”. Mówię: „Ale ja nie pamiętam”. Ale Anioł, mój dobry Anioł, podpowiada mi: „Pójdźcie za mną!”. O, wiem: „Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami dusz ludzkich”. – „Tak. A ile dusz przyprowadziłaś do mnie? Gdzie jest snop twój?”. Spojrzałam na swoje ręce. Do tej chwili wydawało mi się, że stoję sama przed Tronem Pana. Bóg zakrył przede mną otoczenie. Zobaczyłam, że przed Tronem wraz ze mną stoją inne dusze, jeszcze inne wychodziły i też stawały przed Tronem. I dusze trzymają snopy. „Pokaż Mi owoce swoje” – mówi Pan. Patrzę na Anioła, on trzyma koszyczek, a w nim tak mało owoców, nawet dziewięciu nie było i nie najlepszej jakości. A obok stoją dusze. Ich Anioły trzymają kosze z pięknymi owocami, a dusze trzymają snopy. U jednego ręce nie mogą go objąć – taki wielki był snop. A inny kładzie swój snop u podnóżka Tronu, a w rękach jego pojawia się inny snop, on znów go kładzie i znów pojawia się u niego nowy… A ja stoję z jednym kłoskiem. Jeden, jedyny kłosek, przyjaciele. Tak się wstydzę. Tak wyciągam ten kłosek do Pana. I myślę, że powinno być jeszcze chociaż pięć – mam pięcioro dzieci. Ale na mój wstyd, to nie moje kłosy. Byłam matką nierozumną. Nauczyłam swoje dzieci bać się Boga. Nie nauczyłam ich kochać Boga.
c) wizja porannej wyprawy do cerkwi
I Pan pokazał mi na ekranie tylko jeden poranek z mego życia i moje dzieci. Kiedy rano przyszłam zdenerwowana z nocnego dyżuru, a tu niedziela – trzeba jechać do cerkwi, a to 30 km! Chwytam dzieci, budzę je, a młodszy woła: „Jeść!”. – „Jakie jeść? Jest post!. Do cerkwi trzeba zachować post”! I oto przyciągam je do cerkwi, na przednią ławkę: „Siedzieć! Ręce!”. Dzieci moje kładą rączki na kolanka i patrzą. – „Tak, Bóg wszystko widzi! Wiedźcie o tym! Tylko niech się które poruszy!”. A sama myślę: „O, jest już nowy katalog mody”. Siadam i z siostrą (we wierze – od A.L.) zaczynam przeglądać zagraniczny katalog mody, który dopiero co pojawił się na Ukrainie. Tak, tego mi nie trzeba; o, to nowość, krem chyba wezmę. I nagle zauważam, że pastor jest przy mównicy. Zaczyna modlitwę. No, nie, nie mógł ze dwie minuty później przyjść! Abym mogła zrobić zamówienie …
Wstyd straszny. Już płaczę. A moje dzieci siedzą, patrzą na kaznodzieję i cicho nienawidzą Boga. Zewnętrznie szczęśliwe, moje dziatki, cicho nienawidzą Boga. To zrobiłam ja, ich matka! To okropne. Dlatego Pan Bóg pozwolił mi wypić bardzo gorzki kielich z każdym z moich pięciorga dzieci. I jeżeli dziś, każdy z moich pięciorga dzieci, i dziewięciorga wnucząt, jest uratowany, wszyscy kochają Boga i służą Mu, to tylko dlatego, że Miłosierny Pan dał im mądrego ojca. Chwała Bogu!
d) wizja szatana przy Tronie
I oto płaczę przed Tronem. Jest mi bardzo źle. Ale rozległ się głos, okropny głos, skrzypiący, obrzydliwy, chichotał, on chichotał i mówił Panu: „Oddaj mi ją, ona mi służyła, ona jest moja”. Z przerażeniem popatrzyłam: kto ubiega się o mnie?. To był diabeł. To on przyszedł. Nie pamiętam rysów jego twarzy, ale jego oczy dosłownie nienawidziły mnie. I naraz z przerażeniem zobaczyłam, że u niego koszyk był pełny. Widzę, że to są zupełnie świeże owoce. To było wszystko, co on nazbierał od mojej ostatniej Spowiedzi i Komunii św. do mojej śmierci. Koszyk był pełny. I było w nim wszystko: nieposłuszeństwo, gniew, zawiść, rozdrażnienie, złe słownictwo… Nie zgubił on niczego! Rozumiecie, on nic nie zgubił! On przyniósł wszystko. I w tej chwili ku swemu przerażeniu zrozumiałam, że jeżeli teraz Pan powie „Bierz!” – to będzie to najwyższa sprawiedliwość. To będzie sprawiedliwe. Nie miałam już nadziei na nic. Ale zobaczyłam Golgotę.
——————————–
Wizja z Księgi Życia: Golgota
Pan Bóg otworzył ziemię i zobaczyłam Golgotę. Przyjaciele, to, co zobaczyłam, pogrążyło mnie w przerażeniu. Chrystus patrzy na mnie. Jego oczy… On tak na mnie patrzył, tak strasznie cierpiał, patrzył, ale nie sądził mnie. Patrzył z Miłością. Wśród krzyczących „Ukrzyżuj!” byłam ja. To ja na dole ze wściekłością potrząsałam pięściami i krzyczałam: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go, ukrzyżuj, uwolnij Barabasza”. Krzyczę: „Panie! Jakże to tak? To niemożliwe! Dwa tysiące lat temu mnie jeszcze nie było na ziemi”. Ale Pan z wielkim smutkiem powiedział: „Grzech twój był wtedy. Każdy raz, gdy grzeszysz, to jego krzyżujesz”.
Wyobraźcie sobie przyjaciele, kiedy ktoś wam mówi, że jesteście zabójcą i nie prosto zabójcą, a Boga zabójcą, to gdybym była na ziemi w ciele, to ciało rozsypałoby się w proch. Pan Bóg pocieszył mnie. Powiedział: „Słuchaj.” I usłyszałam, jak Chrystus mówił, uspokajając nierządnicę: „Przebaczone są grzechy twoje. Idź i więcej nie grzesz.” – „Nie będę, nie będę, nie będę więcej grzeszyć!”. – „To dobrze” – powiedział Pan, – żeś to pojęła. A teraz wrócisz.” – „Tak, Panie, wrócę.”- „Patrz” – powiedział Pan.
Wizja ziemi
Zobaczyłam – niebo się rozstąpiło i zobaczyłam całą ziemię, od „krańca do krańca”, jak pisze Biblia. Doskonale wiedziałam, że ziemia jest okrągła, że mapy sporządza się w rzucie merkatowskim. Wszystko to wiem, ale to, co zobaczyłam, nie mógł nawet merkator sobie przedstawić podczas sporządzania map. Zobaczyłam nie tylko całą ziemię równocześnie, zobaczyłam każdego człowieka. Dachy na domach były jakby zdjęte. W jednych domach ludzie spali, w innych się bawili, w trzecich pracowali. Każde słowo było zapisywane albo przez Anioła, albo przez demona, którzy szli za człowiekiem. Każda myśl była wyświetlana jak na ekranie i zapisywał ją albo Anioł, albo demon.
Ich twarze! Twarze były przerażające! Było tyle potwornie brzydkich, wstrętnych twarzy, że niemożliwe było, aby człowieka nie ogarnęła zgroza. Mówię: „Panie! Jakże to, tylko co byłam na ziemi i nie widziałam tylu tak brzydkich twarzy. Dlaczego są oni tacy potworni? Co się stało?” Pan powiedział: „Widziałaś tylko powłokę, ich ciała. A teraz widzisz ich istotę. To, czym oni są w istocie. Wróć i powiedz ludziom: Czas się kończy! Jestem przy drzwiach. Nawróćcie się! – „Tak, Panie, tak Panie! Ja wrócę! Ja powiem! Powiem, że czas się przybliżył. Powiem, że Jesteś przy drzwiach! Powiem, żeby się nawracali”. – „A teraz zobaczysz to, co widziało niewielu” – powiedział Pan.
Uzupełnienie ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
Wizja demonów w cerkwi
Przyjaciele moi! Zobaczyłam całą ziemię, od krańca do krańca! Zobaczyłam swoją cerkiew, zobaczyłam prawosławną cerkiew. Widziałam, jak w jednej prawosławnej cerkwi dzwony kołyszą na dzwonnicy demony. A na dźwięk tych dzwonów idą ludzie, mówią coś między sobą na świeckie tematy, o swoich sprawach. Potem ci ludzie wchodzą do cerkwi, kupują świece, a stojący obok wielki demon dostaje skądś z dołu, z piekła, ogień i podaje im zapalić świeczki. Małe biesy wskakują na ikony, stają tam i robią miny. Ludzie tego nie widzą. Stawiają świece, żegnają się i odchodzą. To straszny widok. Ale zobaczyłam też coś innego, cerkiew prawosławną. Gdzie stał kapłan ze Słowem Bożym i lud na kolanach wielbił Pana. Tam na dzwonach nie było demonów. Nie było. Zakrzyczałam: „Panie, w naszych cerkwiach tego nie ma!”. I zobaczyłam swoją cerkiew. Zobaczyłam, jak idę na Służbę Bożą, czym są zajęte moje myśli. Zobaczyłam braci i siostry (w wierze – dod. A.L.). Na niektórych z nich jechały biesy, one również witały się ze sobą, przeskakiwały z jednego człowieka na drugiego. Szczypały dzieci, aby dzieci grymasiły. I oto wchodzę do cerkwi i biesy również wjeżdżają. Figlują, skaczą po ławkach. To okropne. Mówię: „Jak takie coś może być?” I oto zaczęły się śpiewy. I zrobiło im się nieprzytulnie. Biesy zaczęły się gromadzić grupkami. Zbierają się na jednym, na dwóch… Już nie skaczą po całej świątyni. A kiedy kaznodzieja otworzył Słowo Boże i zaczął czytać, biesy w panice rzuciły się w różne strony. Wciskały się w każdą szczelinę, wyskakiwały przez drzwi, okna, ale daleko nie odchodziły, zostawały obok drzwi. Po spotkaniu (nabożeństwie? – od A.L.) widziałam duszę, która była po spowiedzi, która wyraziła skruchę i odnowiła swoje nawrócenie, przy wyjściu napotkała 2-3 biesów, które na niej jechały przy wchodzeniu do cerkwi. Biesy rzuciły się na nią – ale, aha! Napotkały ogrodzenie! I nie mogą już dostać się do tej duszy przez to, jak ze szkła, niewidoczne ogrodzenie, które odrzuciło ich do tyłu. Ale one nie chcą zostać same, bez gospodarza. Widziałem, jak jeden z braci, gdy wchodził do cerkwi, niósł na sobie jednego biesa, a kiedy wychodził, to rzuciła się na niego cała zgraja. I odszedł on jak grono winogronowe, obklejone jagodami, czyli biesami. Dlatego, że on nie okazał skruchy, nie wyspowiadał się. Pozostał w tym stanie, w jakim przyszedł do cerkwi. Później dowiedziałam się, jak byłam w piekle, że biesom w piekle tez jest bardzo źle. One tam się męczą. I wielkim darem dla nich jest wyjście na powierzchnię. A bies, który utracił swego podopiecznego, wraca do piekła. W piekle przez diabłów jest on karany. Dlatego stara się on przyczepić. Ale te biesy, które jechały wcześniej na swym podopiecznym, one tego nowego spychają. Taki sąsiad jest im niepotrzebny. Nie podejrzewałam, że taka duchowna wojna jest na ziemi. To okropne.
Przyjaciele, dachy domów były jakby zdjęte. Widziałam tych, co śpią i jak, kto i jakie sny im napędza. Jeżeli człowiek, idąc spać, na kolanach prosił Błogosławieństwo od Pana i Pan posłał Anioła ochraniać jego sen, to demony i biesy nie mogą podejść. Człowiek śpi spokojnym snem. A jeżeli człowiek zasnął z grzechami, z których się nie oczyścił, to one (biesy, demony – od A.L.) napędzają koszmary. Pisma Święte mówi: „Niech słońce nie zachodzi nad zagniewaniem waszym”. Zrozumiałam, że jest to po to, aby wróg, kiedy śpimy, nie mógł podejść do nas. Pojednajcie się ze swymi bliskimi.
——————————–
Wizja Niebieskiego Jeruzalem
Anioł wziął mnie za rękę i zaczęliśmy się oddalać od Tronu Pana. Nie chciało mi się odchodzić z tego miejsca. Było tam tak dobrze. Opuszczaliśmy się coraz niżej. Zobaczyłam piękne miasto.
Piękne miasto. Miało ono niejedne wrota, ale te, do których zbliżaliśmy się, były wykonane z pełnej perły. Otwierały się one jak skrzydła drzwi. Były to dwie pełne niezwykłej piękności perły. Mieniły się one najróżniejszymi barwami. Były one tak piękne, tak ciepłe i tak delikatne, że chciało się stać wiecznie i patrzeć tylko na nie. Gdy wrota się otwarły, zobaczyłam ten niebieski gród. „Jeruzalem?” – pomyślałam. I Anioł odpowiedział: „Tak. Niebieskie Jeruzalem”. Ulice złote. Nie wiem, może to nie było złoto-metal, ponieważ te kamienie ulic wyglądały jak szlifowane złoto najwyższej próby. Były one tak piękne. Nie można było oderwać od nich oczu.
Zawsze marzyłam, aby pojechać do Paryża i obejrzeć Sobór Paryskiej Bogurodzicy (Katedrę Notre Dame – od A.L.), ponieważ zaliczono go do jednego z cudów świata. To dzieło sztuki. Ale zobaczyłam je na Niebiosach. Było jeszcze piękniejsze, niż na ziemi. I przypomniałam, że i Salomon miał świątynię w widzeniu. Zrozumiałam, że twórcom, którzy kochali Boga, Pan pokazywał to, co czeka nas na Niebiosach i oni starali się powtórzyć to w kopiach. Bez błogosławieństwa Bożego nie mogli by oni stworzyć takiego piękna na ziemi. Ale na ziemi to była tylko kopia, a tutaj te dzieła są jeszcze piękniejsze.
Chciałam wejść do miasta, ale Anioł powiedział: „Nic nieczystego nie wejdzie do niego”. Spojrzałam na swoja odzież i ujrzałam kilka plam. Nie wiedziałam, skąd się wzięły, do tej pory ich nie widziałam, ale one były. One były. I wrota się zamknęły. Żałowałam. Żałowałam, że nie wszystko obejrzałam dokładnie. Ale nie mogłam protestować. Szliśmy dalej.
4 uzupełnienia ze świadectwa w cerkwi „Źródło życia”:
a) … To było Niebieskie Jeruzalem. Budynki w tym mieście były doskonałe, prawdopodobnie wszystko, co kiedykolwiek zostało stworzone przez geniuszy, zostało tam zgromadzone: zdumiewającej piękności pałace, domy, dzwonnice – wszystko to było ozdobione zadziwiająco pięknymi malowidłami, płaskorzeźbami, ulice wyłożone jakby złotymi płytkami. Chodzą weseli, radośni ludzie, wchodzą do tych domów, bawią się ptaki i zwierzęta, takie wszystkie piękne, takie niezwykłe. Podziwiałam je. Ludzie mnie zauważyli i zaczęli zbliżać się do bramy, ale Anioł wyciągnął prawą rękę i powiedział: “Ona wróci”, i ludzie zatrzymali się. Widziałam braci i sióstr w wierze, tych, którzy odeszli do Wieczności. Machali mi ręką i mówili: “Tobie jeszcze za wcześnie, idź i powiedz, powiedz, że Królestwo Niebieskie jest blisko”. Tak, ja tak bardzo chciałam do nich, przekroczyć granicę do nich, ale Anioł trzymał mnie za rękę. Zrobiliśmy krok do tyłu, brama się zamknęła. Ruszyliśmy dalej. To było zachwycające!
b) …W Niebieskim Jeruzalem jeszcze teraz nie ma mieszkańców. To miasto jest przygotowane dla Kościoła. Jest ono gotowe – Jeruzalem Niebieskie! W którym będzie królował Chrystus ze Swoim Kościołem. Jest ono piękne! Widziałam szklane morze, na którym stanie Narzeczona (Oblubienica) Baranka. I mgiełkę nad tym morzem, jak woalkę w stroju Narzeczonej.
c) spotkanie znajomego pastora – Murzyna
… Widziałam mieszkańców Nieba, moich znajomych, przyjaciół, którzy odeszli do wieczności. Zobaczyłam pastora z Ghany, to kraj na południu Afryki. Tutaj, na ziemi, bardzo się z nim przyjaźniliśmy się. I kiedy odszedł on do wieczności, z mężem ciężko to przeżywaliśmy, że jeszcze o jednego dobrego człowieka stało się mniej na ziemi. Ale kiedy go zobaczyłam, to zakrzyczałam: „Bracie Nelson! A czemu ty nie czarny?” On był Murzynem. A on odpowiedział: „A ty też nie jesteś biała!” Ze zdziwieniem popatrzyłam na siebie. Przyjaciele! Miałam perłowa skórę, jak różowa perła, podświetlona od wewnątrz. I przypomniałam… „Nie wszyscy umrzecie, ale wszyscy zmienicie się”. Pan Bóg da nam inne ciała. Chwała Mu!
d) spotkanie syna, który zmarł w 10 miesięcy po urodzeniu
Na początku spotkania śpiewano „Chwała Panu”. Po raz pierwszy ten psalm usłyszałam na Niebiosach. A teraz usłyszałam go po raz drugi. Pamiętacie, jak dwie piękne dziewczynki tutaj tańczyły? Tak też tańczyli tam młodzieńcy, grupa młodzieńców pod muzykę tego psalmu. Oni tańczyli i wielbili Boga. Od grupy tej Anioł oddzieli jednego chłopca i podprowadził do mnie. I mówi: „Patrz, kogo przyprowadziłem do ciebie!” Patrzę na niego, coś znajomego, ale czy ja go znam? A chłopiec otworzył usta i powiedział: „Mamo! Mamo, dziękuj Bogu!”. A mi jak zasłona spadła z oczu, poznałam swego syna, ale nie 10-miesięcznego. Nie, przyjaciele! To był dorosły młodzieniec. I on tam tańczył i wielbił Pana!. Mówię: „Synku, dlaczego tak wcześnie mnie zostawiłeś? Twoi pięcioro braci i sióstr nie mogli mi ciebie zastąpić”. Chciałam go objąć. I on też zrobił krok ku mnie, ale Anioł wyciągnął rękę i powiedział: „Ona wróci!”. I syn mój cofnął się i powiedział: „Mamo, chwal Boga! Gdybym został na ziemi, to nigdy bym nie trafił do Nieba”. – „Chwała Ci, Panie, żeś rozpoznał mego syna przed tym, nim wpadł w grzech i wziąłeś go wtedy, gdy był on święty! Chwała Tobie, Panie!” Dziś, kiedy męża pytają, ile ma dzieci, mąż odpowiada: sześcioro, pięcioro na ziemi i jeden w niebie.
———————————–
Szliśmy dalej piękną drogą. Owoce na drzewach. Drzewo kwitnie, zawiązują się owoce i dojrzewają. To wszystko dzieje się równocześnie na jednym drzewie. Kiedy wyciągnęłam rękę, gałązka się nachyliła i owoc znalazł się w mojej ręce. Nie wiem, jak się nazywa ten owoc, nie ma go na ziemi. Był aromatyczny. Wdychałam ten aromat. I, co było dziwne, głodu nie odczuwałam, i nie chciałam go ugryźć. Ale to zrozumiałam dopiero później, wtedy mi to nawet do głowy nie przyszło. Po prostu wdychałam aromat i śpiewałam Chwałę Bogu. Śpiewałam Chwałę Bogu i widziałam, jak z ziemi podnoszą się również kwiaty. Kwiaty były różne. Były najrozmaitsze. I dokądś się unosiły. Mówię: „Dokąd te kwiaty ulatują?” – „To,- mówi Anioł,- Chwała Bogu. Ona niesie się z ziemi, przemienia w kwiaty, splata się we wianek i kładzie się Panu na kolana.” Znów zobaczyłam ziemię oraz śpiewających i chwalących Pana. To były śpiewy cerkiewne. To były śpiewy cerkiewne. Całe życie marzyłam chwalić Boga i mieć ładny głos. Prosiłam Pana: „Panie, daj mi ładny głos, abym mogła śpiewać w chórze. Daj mi słuch, abym słyszała poprawnie muzykę”. Pan mi nie odpowiedział i dopiero tam, na Niebiosach zrozumiałam, dlaczego On jest wielki w różnorodności. I moje śpiewanie i moja chwała – tak, wzlatywały bardzo skromnym kwiatem, ale kiedy wplatały się one we wianek, uzupełniając go, oczu oderwać nie można było. I wianek kładł się na kolana Pana, a On błogosławił.
Zaczęłam się oddalać, obróciwszy głowę do tyłu. Anioł dotknął mnie i powiedział: „Patrz do przodu, a nie do tyłu”. I kiedy jeszcze raz w swym nieposłuszeństwie spróbowałam odwrócić głowę, to już tam nic nie zobaczyłam, ponieważ było tam jasne światło, przez które trudno było cokolwiek zobaczyć. Ale ja już chwaliłam Boga. Cieszyłam się. Zrozumiałam: ładny głos jest mi niepotrzebny. Komu Pan dał chwalić Go ładnym głosem, niech chwali. Kto nie ma ładnego głosu, niech chwali takim głosem, który został mu dany od Pana. Bogu jest to przyjemne. To przyjemne.
Aromat chwały! Nie zauważyłam, gdzie się podział owoc z mojej ręki, ale nie żałowałam, ponieważ dalej następowały miejsca jeszcze piękniejsze, jeszcze ciekawsze. Wyszliśmy na skraj lasu, gdzie drzewa – każdy listek chwalił Boga. Pięknym dźwiękiem chwalił Boga: „Hosanna! Hosanna na Wysokościach!”. Wszystko się radowało.
Zobaczyłam morze. Szklane morze, jak w Objawieniu Jana. Ale szkło – to nie było szkło okienne. Nawet nie kryształ. Było jeszcze bardziej przeźroczyste, piękne, jak woda. Pytam: „A tam co, są ryby?” Anioł mówi: „To jest miejsce dla Narzeczonej. Narzeczony przygotował miejsce dla niej.” Jakże to jest piękne – Kościół – Narzeczona Boga – na tym szklanym morzu. Tak mi się zechciało pozostać tam i poczekać na Kościół. Ale Anioł powiedział: „Twoja pycha może cię zgubić”. Znów zawstydziłam się. „Panie, przebacz mi” – wyszeptałam.
Szliśmy po trawie, która pomagała iść. Nie było żadnego zmęczenia. Nogi zanurzały się w wilgotnej, delikatnej trawce, która pieściła stopy i odczuwałam lekkość od tego dotyku. Lekkość we wszystkim, święto i radość.
Zobaczyłam piękny domek. Zawsze porównuję go z domkiem piernikowym, ponieważ mój biedny rozum nie może znaleźć nic lepszego, ładniejszego dla porównania. Zechciało mi się wejść do niego. Zapytałam: „Kto mieszka w tym domku? Czy jest on zamieszkały?” – „Zaraz zobaczysz” – powiedział Anioł i znów mocno wziął mnie za rękę.
czytaj dalej
Niezwykła relacja o pobycie "w innym świecie" Rosjanki, która potem opisała to jako "cud nawrócenia". Tekst przysłał jeden z czytelników FN.
Cud w Barnauł (Syberia, 1965) - uzdrowienie duszy i ciała ateistki
Boski Cud przywrócenia Życia ciału 40-letniej niewiasty, po 4 dobach pobytu Duszy poza ciałem w Nadprzyrodzonej Rzeczywistości Pana Boga. Kławdij Ustisina (ateistka), matka dziecka, zmarła podczas operacji chirurgicznej 19 lutego 1965 roku, o godz. 11:00, a powróciła do Życia ziemskiego 23 lutego 1965 roku, o godz. 4:00. Na powrót stała się żyjącym Człowiekiem za Wolą Pana Boga. Poniżej relacja niewiasty Cudownie Przywróconej do Życia ziemskiego i jednocześnie Cudownie Uzdrowionej.
Byłam wielką grzesznicą. Bardzo bluźniłam przeciw Cerkwi Świętej. Żyłam grzesznie i całkowicie oddana ciemnej mocy szatańskiej – lecz Miłosierdzie Boskie nie pozwoliło przepaść mej Duszy.
Zachorowałam na raka w 1963 r. Chorowałam 3 lata. Nie leżałam, leczyłam się chodząc do lekarza. Pragnęłam otrzymać pomoc w cierpieniach, lecz nie było skąd jej otrzymać. Na ostatnie 6 miesięcy zaniemogłam tak, że nie mogłam nawet napić się wody.
Następowały silne wymioty. W końcu zostałam umieszczona w szpitalu. Byłam wielką ateistką, to specjalnie dla mnie wezwano z Moskwy najlepszego specjalistę profesora. 19 lutego 1965 roku, o godz. 11:00, dokonano operacji, podczas której stwierdzono złośliwy nowotwór w jelitach. Podczas tego nastąpiła u mnie śmierć. Gdy otwierano jamę brzuszną, Dusza moja uniosła się ponad moje ciało i została między dwoma lekarzami. Ze strachem patrzyłam na moje ciało, na moją chorobę. Cały żołądek i jelita pokryte były guzami.
Dziwiłam się, dlaczego jest nas dwie. Równocześnie stoję i leżę. Zobaczyłam, jak lekarze wyciągają moje wnętrzności i kładą na stół, mówiąc: „W miejscu, gdzie winna znajdować się dwunastnica, jest jeden śluz. Wszystko przeżarte”. Gdy wszystko wybrano, powiedzieli: „Jak ona żyła, jeśli w niej nie ma nic zdrowego?”. Potem lekarze założyli klamry na brzuch. Operacji dokonywał Żyd (Izrael Isajewicz Nieimak) w asyście swoich 10 lekarzy, którzy powiedzieli, żeby ciało moje oddano młodym lekarzom na praktykę. Zaniesiono je do trupiarni. Widzę, że leżę nago. Następnie przykryto mnie prześcieradłem.
Do trupiarni przyszedł brat z moim synkiem Andrzejem, który podszedł do mnie, pocałował w czoło; płacząc mówił: „Mamusiu, umarłaś. Jestem jeszcze malutki. Jak będę bez ciebie żyć. Nie mam też ojca”. Obejmowałam go i całowałam. On jednak nie zwracał na to uwagi. Widziałam wszystko, jak płakał mój brat i syn.
W pewnym momencie znalazłam się w domu, gdzie przyszła teściowa – matka pierwszego męża mojego. Była tu również moja siostra. Z pierwszym mężem rozeszłam się, gdyż był wierzącym i praktykującym. Zaczął się podział mojego majątku. Byłam bogata. Wszystko zdobyłam nieuczciwie. Siostra zaczęła wybierać najlepsze rzeczy, a teściowa prosiła, by zostawiła cokolwiek dla mojego syna. Ona jednak nic nie dała i zaczęła ubliżać teściowej. Mówiła, że to dziecko nie jest jej synem i że ona nie jest dla niego krewną. Gdy wymyślała, widziałam diabłów. Notowali każde obelżywe słowo, ciesząc się. Następnie siostra i teściowa zamknęły drzwi i wyszły. Siostra z tobołem udała się do domu.
Będąc grzesznicą, bardzo się dziwiłam, że znowu lecę na wysokości. Znalazłam się nad miastem Barnauł, a potem zrobiło się ciemno, ciężko. Widziałam miejsca, gdzie niegdyś bywałam w młodości…
Nad czym leciałam, nie wiem – na powietrzu czy na obłoku – wyjaśnić tego nie potrafię. Gdy doleciałam do pierwszego podniebnego przystanku, dzień był pochmurny. Następnie zrobiło się bardzo jasno, nie mogłam patrzeć. Położono mnie na czarną platformę. W czasie mojego dalszego lotu znajdowałam się w pozycji leżącej. Na czym leciałam, nie wiem. Niby na dykcie, lecz miękkiej i koloru czarnego. Zamiast ulicy była tu aleja, wzdłuż której rosły niewysokie krzewy i gałązki, jakich nigdy nie widziałam i na których były cienkie liście, jakby zaostrzone z obu stron; dalej widać było piękne drzewa, a na nich bardzo piękne liście różnych kolorów. Między drzewami nowiutkie domki, w których nikogo nie widziałam, a wkoło nich przepiękna trawa…
Gdzie jestem? Gdzie ja przybywam? Do wioski czy miasta? Nie widzę żadnych zakładów, fabryk ani ludzi. Kto tu mieszka? A potem patrzę niedaleko: Wysoka i Piękna Kobieta w długim odzieniu i złocistej pelerynie. Za Nią chłopiec, który rzewnie płacze i o coś prosi, lecz Ona nie zwraca na niego uwagi. Pomyślałam: „Cóż to za Matka, która nie chce tego dać, o co ją prosi?”. Kiedy Ona zbliżyła się do mnie, chłopiec upadł pod jej nogi, znowu zaczął o coś prosić, lecz ja nic nie rozumiałam. Chciałam Ją zapytać, gdzie jestem. Podeszła do mnie i Mówi: „Boże, gdzie ją dać (umieścić)?”. Stała, złożywszy ręce na piersiach i patrząc w Niebo.
Zadrżałam mocno, gdyż zrozumiałam, że umarłam, a Dusza moja znajduje się w Niebie, ciało na ziemi. Natychmiast pomyślałam, że mam dużo grzechów i przyjdzie mi za nie odpowiedzieć. Zaczęłam mocno płakać. Obróciłam głowę, by zobaczyć BOGA, usłyszałam jak Powiedział: „Odeślij ją z powrotem. Przyszła za wcześnie”.
Zrozumiałam wreszcie, że Kobieta to Królowa Niebios, a chłopiec to mój Anioł Stróż, który chodził za Nią i płakał, prosząc o mnie.
PAN BÓG Mówił dalej: „Naprzykrzyło MI się bluźnierstwo i grzeszne Życie. Chciałem Zetrzeć ją z powierzchni ziemi za karę, ale jej ojciec ubłagał MNIE”.
Dobroć mego rodzonego ojca: ciągłe jego Modlitwy spowodowały Miłosierdzie Boże.
Potem PAN BÓG Powiedział: „Należy jej pokazać na co zasłużyła”. W mgnieniu oka znalazłam się w piekle. Po mnie zaczęły łazić straszliwe gady, ogniste języki, z języków leci ogień, inne gady wokół mnie. Smród nieznośny, żmije wpijały się we mnie, zaczęły po mnie łazić robaki grubsze od palca – ogony o długości na ćwierć palca. Łaziły po mnie włażąc d otworu tylnego i przedniego, do uszu, nosa, ust. Ból nie do zniesienia. Krzyczę w niebogłosy, lecz zmiłowania i żadnej pomocy znikąd.
Zjawia się zmarła po spędzeniu płodu [przerwaniu ciąży – aborcji]. Widzę, stoi kobieta i prosi BOGA o Miłosierdzie. ON Powiedział: „Jak MNIE na ziemi nie uznawałaś, dzieci zabijałaś w łonie swoim, ludziom radziłaś nie rozmnażać „biedoty” – wam dzieci niepotrzebne, a u MNIE zbędnych nie ma. Daję wszystko wszystkim, wszystkiego starcza dla Mego Stworzenia”.
Wtedy BÓG Powiedział do mnie: „Dałem ci chorobę, żebyś pokutowała. Ty do końca bluźniłaś MI. Teraz nie Uznaję ciebie”. Zawirowało wszystko ze mną i poleciałam. Stamtąd buchnął smród, a Ziemia się wyrównała, bym mogła na nią patrzeć. Następnie zobaczyłam swoją Cerkiew, którą lżyłam. Kiedy otworzyły się drzwi, wyszedł duchowny w białej szacie. Wtedy BÓG Zapytał: „Kto to jest?”. Odpowiedziałam: „To jest duchowny”. A GŁOS Mówił dalej: „A ty mówiłaś, że to nierób. Lecz on nie nierób, tylko prawdziwy pasterz, nie zdrajca. Wiedz, że jakiego by nie był stopnia służy BOGU. Jeśli Ojciec Duchowny nie przeczyta, nie wypowie nad tobą Modlitwy Rozgrzeszenia, to JA ci nie Przebaczę”.
Wtedy zaczęłam prosić: „BOŻE, Pozwól mi wrócić na ziemię. U mnie jest chłopiec”. BÓG Odpowiedział: „Wiem, u ciebie jest dziecko, tobie go bardzo żal. Tak, żal ci jednego, a u MNIE was tyle, że nie do zliczenia. Żal mi was trzy tysiące razy więcej, na jakiej byście się złej drodze nie znaleźli. Po co pragniecie nabywać duże bogactwa? Po co czynicie przestępstwa? Widzisz, jak teraz rozchwytują twój majątek. Do kogo trafiło całe twoje bogactwo? Dziecko dali do przytułku, a twoja nieczysta Dusza przyszła służyć tu ideologii piekła. Do kina uczęszczacie, pieniądze ofiarujecie diabłu, do Cerkwi nie chodzicie.
Czekam, kiedy się przebudzicie ze snu grzesznego i wyrazicie skruchę. Ratujcie się sami i ratujcie Dusze wasze.
Módlcie się. Czasu zostaje niewiele. Wkrótce PRZYJDĘ SĄDZIĆ ŚWIAT. Módlcie się!”.
Mówię: „BOŻE, jak się modlić – nie wiem”. „Ta Modlitwa jest MI Droga, którą mówicie ze szczerego serca, z głębi Duszy. Mówcie: <>. Módlcie się z serca, ze łzami skruchy i taka Modlitwa będzie dla MNIE przyjemna”.
Potem zjawiła się MATKA BOŻA i znów stanęłam na tę platformę. Nie leżałam, lecz stałam. KRÓLOWA NIEBIOS Mówi do BOGA: „Na czym ją opuścić. U niej włosy są krótkie”. GŁOS BOSKI Mówi: „Daj warkocz do prawej ręki, pod kolor włosów”.
Kiedy KRÓLOWA NIEBIOS poszła po warkocz, to widziałam, jak ONA przeszła do dużych Wrót, które składały się ze splotów warkoczy o linii ukośnej, jak Wrota Ołtarza w Cerkwi o niewypowiedzianej piękności. Podeszła do nich KRÓLOWA NIEBIOS i one same się otworzyły. Weszła do środka, do jakiegoś ogrodu. Ja zostałam w miejscu, gdzie stałam. Obok mnie stał Anioł, ale nie pokazał twarzy. Zapragnęłam prosić BOGA o pokazanie mi Raju! „BOŻE – mówią, że tu jest Raj”. BÓG przemilczał, a kiedy przyszła KRÓLOWA NIEBIOS, Powiedział do NIEJ: „Pokaż jej Raj”. I podniosła Zasłonę i po lewej stronie zobaczyłam czarnych osmolonych ludzi, podobnych do szkieletów. Była ich wielka niezliczona ilość. Bił od nich straszliwy smród. Z ich wyschniętych gardziel wydobywał się jęk proszący o picie, lecz nie podaje im nikt ani kropli wody. Słyszę, jak mówią: „Ta Dusza przyszła z Ziemskiego Raju, idzie od niej wonny zapach”. Wspominam, jakby to było teraz.
Czuję ten nieznośny smród i rozważam, że Człowiekowi jest Dane na ziemi Prawo Wyboru i Czas Osiągnięcia Zbawienia swej Duszy do Życia Pozagrobowego. Jeśli nie pracuje nad Zbawieniem, to czeka Człowieka znalezienie się w tych strasznych miejscach, które oglądałam.
KRÓLOWA NIEBIOS wskazała na tych czarnych ludzi i Powiedziała: „I u was w Ziemskim Raju jest Droga Miłosierdzia, nawet ta woda. Dawajcie jałmużnę, ile kto może ze swojego serca, jak Powiedział BÓG w Ewangelii: <> i u was jest nie tylko dużo wody, ale także wszelkich innych dostatków. Należy starać się wspomagać potrzebujących, szczególnie tą Wodą (Święconą), którą mogą ugasić pragnienie niezliczone rzesze męczących się tu ludzi. Dobrodziejstwa tego niewyczerpalne zasoby zawierają morza i rzeki, znajdujące się u was. >”.
W oka mgnieniu doznałam męczarni jeszcze większych niż te, które wiedziałam na początku. W ciemności i ogniu przybiegały do mnie biesy (szatani) i pokazywały wszystko, co najgorsze i mówiły: „Oto ci, którzy nam służyli na ziemi”. I ja sama czytałam swoje uczynki, zapisane dużymi literami i dziwiłam się. Z ust biesów wylatywał ogień, zaczęli bić i męczyć mnie. Od nieznośnego bólu krzyczałam. Słychać było słabe jęki, a kiedy błysnął ogień widziałam ich wszystkich. Wyglądały strasznie. Chude szyje, wyciągnięte – oczy wyłupiaste i mówią do mnie: „Oto i ty przyszłaś do nas koleżanko. Żyłaś na ziemi, nikogo nie lubiłaś i myśmy nikogo nie kochali – ni sług Bożych, ani biednych, lecz tylko grzeszyliśmy i bluźniliśmy BOGU, słuchaliśmy odstępstw od BOGA, a prawdziwych pasterzy potępialiśmy i nigdy nie wyrażaliśmy skruchy. Ci, którzy grzeszyli tak, jak my – lecz okazali skruchę szczerego serca – uczęszczali do Cerkwi, dawali jałmużnę, pomagali biednym, to oni znajdują się na wierzchu, w Czyśćcu i będą Zbawieni do Życia Wiecznego”.
Bardzo się przestraszyłam, zadrżałam. Wydało mi się, że już jestem tu wiecznie. Zrobiło mi się bardzo ciężko, a oni dalej: „Będziesz z nami żyć i męczyć się na wieki, jak my”.
Zjawiła się MATKA BOŻA. Zrobiło się jasno, wszystkie biesy upadły, a Dusze zwróciły się do KRÓLOWEJ NIEBIOS: „Nie zostawiaj nas tu, tyle się męczymy”, wody nie ma ani kropli, a upał nieznośny”. Wylewają gorzkie łzy.
MATKA BOŻA bardzo płakała i Mówiła: „Kiedy żyliście na ziemi, nie uznawaliście MNIE. Nie prosiliście pomocy. Nie kajaliście się. Nie modliliście się do SYNA MOJEGO i do BOGA. JA nie Mogę przekroczyć Woli OJCA NIEBIESKIEGO i dlatego nie Mogę wam Pomóc i Prosić za wami. Pomogę tym cierpiącym, za których modli się Cerkiew i rodzina oraz pomogę czyniącym dobre uczynki”.
Gdy byłam w piekle, dawali mi jeść różne robaki – żywe i zdechłe, śmierdzące. Krzyczałam i mówiłam: „Jak ja będę to jeść!” A mnie powiedziano: „Postu nie przestrzegałaś, gdy żyłaś na ziemi. Teraz robaki jedz, żaby i wszystko paskudztwo”.
Potem zaczęliśmy się podnosić z MATKĄ BOŻĄ. Ci, którzy byli w tym piekle, zaczęli głośno krzyczeć: „Nie zostawiaj nas MATKO BOŻA”. I znów nastąpiła ciemność.
Ja stałam na tej platformie. Gdy KRÓLOWA NIEBIOS złożyła Ręce na Piersiach, Zapytała PANA BOGA: „Jak Mam z nią postąpić? Gdzie ją dać?”. BÓG Odpowiedział: „Opuść ją na ziemię za włosy”. I tu pojawiły się taczki bez kół, ale one jechały. Było ich 12 sztuk. KRÓLOWA Powiedziała: „Stawaj prawą nogą i idź naprzód, i idź tak do ostatniej taczki, zawsze prawą nogą naprzód, a lewą przystawaj”.
I tak szłam, KRÓLOWA NIEBIOS szła obok mnie. Gdy doszłam do ostatniej taczki, za nią była przepaść. MATKA BOŻA Mówi: „Opuszczaj prawą nogę, potem lewą”. Powiedziałam: „Boję się upaść”. ONA Odpowiada: „Tak trzeba”. Spytałam czy się nie zabiję. Odpowiedziała: „Nie, nie zabijesz się”. Dała mi warkocz do prawej ręki. Wstrząsnęła i poleciałam na ziemię.
Widzę na ziemi jeżdżące samochody. Ludzie idą do pracy i widzę, że lecę na plac nowego bazaru i cicho lecę do trupiarni, gdzie leżało moje ciało i w oka mgnieniu stanęłam na ziemi.
Ale co było robić… Poszłam do trupiarni. Była zamknięta, lecz weszłam i patrzę, leży moje ciało martwe, głowa i ręce zwisały. Jedna strona ciała była przełożona nieboszczykiem. A kiedy Dusza weszła w ciało – ja tego nie wiem, tylko odczułam zimno. Mocno zgięłam kolana, przycisnęłam do łokci. W tym czasie przynieśli na noszach martwego mężczyznę z obciętymi przez pociąg nogami.
Otworzyłam oczy i wszyscy, którzy to zobaczyli, ze strachu uciekli. Widzę, że leżę na boku, a kiedy mnie kładli to leżałam na plecach. Wszystkich kładą na plecach.
Gdy ci, którzy pozostali jeszcze w trupiarni zobaczyli, że leżę zgięta, przestraszyli się i też uciekli. Potem przyszło dwóch sanitariuszy i dwóch lekarzy. Zarządzili, by natychmiast przenieść mnie do szpitala.
Zebrało się mnóstwo lekarzy, zaczęli ogrzewać ciało. Działo się to 23 lutego 1965 roku, o godz. 4:00. Na moim ciele było 8 szwów: 3 na piersiach, pozostałe na rękach i nogach. Lekarze praktykowali na mnie. Kiedy mnie rozgrzewali, otworzyłam oczy i za dwie godziny zaczęłam mówić.
Stopniowo przychodziłam do siebie. Odżywiano mnie sztucznie. Na dwunasty dzień otrzymałam śniadanie: bliny (placki ziemniaczane) ze śmietaną i kawę.
Powiedziałam, że jeść nie będę tego. Krzyczeli na mnie. Wszyscy na sali zwrócili na mnie uwagę. Natychmiast przybiegli lekarze i pytali, dlaczego nie chcę jeść. Odpowiedziałam: „Dzisiaj jest piątek, niepostnych posiłków jeść nie będę”. Zaczęłam lekarzom i siostrom opowiadać gdzie byłam i co widziałam. Kto nie przestrzega Postu w środę i piątek oraz narusza każdy inny Post, to zamiast mięsa czy innego posiłku po śmierci będzie dostawał robaki, a w miejsce mleka – ropuchy i inne paskudztwa. Wszystkich grzeszników, którzy nie ukorzą się przed duchownym, nie otrzymają rozgrzeszenia, czekają w piekle gady…
Jedna kobieta, lekarz, w czasie mego opowiadania czerwieniła się i bladła, a inni z wielkim zainteresowaniem słuchali. Potem zebrało się dużo lekarzy i ludzi, a ja wszystkim opowiadałam co widziałam i słyszałam, a najważniejsze to, że mnie nic nie boli.
Przychodziło do mnie dużo ludzi, ja opowiadałam wszystkim i pokazywałam swoje rany.
Milicja zaczęła odpędzać ode mnie naród, a w końcu przewieziono mnie do innego szpitala. Na drugi dzień położyli mnie na stół operacyjny. Główny lekarz (Walentina Wasilewna Alabiewa) zdjęła klamry i odkryła brzuch i powiedziała: „Dlaczego kroili człowieka? U niej wszystko zdrowe”. Poprosiłam, żeby mi nie zakrywać oczu, gdyż nie będzie to dla mnie przykry widok. Lekarze znów wyciągnęli mi wnętrzności na stół, a ja patrzyłam w lustro. Zapytałam: „Co u mnie za choroba?”. Lekarz powiedział: „U pani wszystko zdrowe, wszystkie wnętrzności jak u niemowlęcia”. Przyszli także lekarze, którzy wykonywali pierwszą operację. Ze zdumieniem mówili: „Gdzie ta poprzednia choroba? U niej wszystko było zgniłe. A teraz zdrowe!”.
Między innymi pytano: „Kławdij, czy coś cię boli?”. Powiedziałam, że nie. Lekarze biegali po sali, jak nieprzytomni. Ze strachu brali się za głowy, załamywali ręce, bledli i byli jak martwi. Powiedziałam, że BÓG Objawił SWOJĄ MOC, po to, żebym żyła i mówiła innym, że nad nami JEST MOC NAJWYŻSZEGO. Potem powiedziałam prof. Izraelowi Izajewiczowi: „Jak mogliście się tak pomylić?”. Odpowiedział: "W tobie nie było niczego zdrowego, NAJWYŻSZY ciebie Przerodził”. Wtedy ja jemu: „Jeżeli JEMU wierzycie, to ochrzcijcie się i weźcie ślub”. On był żydem i słuchał z niedowierzaniem. Widziałam całe swoje wnętrzności, jak lekarze zakładali szwy i gdy założyli ostatni, Alabiewa Wasilewna Walentina, która robiła drugą operację, wyszła na korytarz, padła na stopnie i głośno płakała. Zapytano ją: „Co, Kławdij umarła?”. Ona: „Jestem tym zdumiona, że u niej taka siła. Ona nawet nie stęknęła. Czy to nie CUD BOSKI? To widać, że BÓG jej Pomaga”. I mówiła jeszcze, że kiedy leżałam pod narkozą, prof. Izrael Isajewicz – który robił pierwszą operację 19 lutego 1965 roku – starał się wszelkimi sposobami namówić lekarzy do uśmiercenia mnie, lecz ona kategorycznie sprzeciwiła się. Przy drugiej operacji uczestniczyło wielu lekarzy z różnych szpitali.
Prosiłam o wezwanie tego duchownego, którego dawniej lżyłam i wszystko mu opowiedziałam, wyspowiadałam się i przyjęłam Komunię Świętą. Ojciec ten odprawił Nabożeństwo, otrzymałam rozgrzeszenie i natychmiast po tym poszłam do Komitetu Miejskiego Partii i oddałam legitymację. Dawna Kławdij – bezbożna aktywistka – już nie istnieje.
- - - -
Obecnie mam 40 lat i przy Pomocy KRÓLOWEJ NIEBIOS odzyskałam zdrowie i z Miłości do BOGA NAJWYŻSZEGO chodzę do Cerkwi i staram się prowadzić Życie po chrześcijańsku.
Chodzę po drogach, dworcach, pociągach i opowiadam wszystkim wszystko, co mnie się przydarzyło, a BÓG mi we wszystkim Pomaga.
A teraz radzę wszystkim, kto nie chce narazić się na Wieczne Potępienie i męki po śmierci, niech Wierzy w BOGA.
Jeżeli w tym liście jest coś niezrozumiałego, proszę Pisać do mnie. Mój adres [stan na rok 1965] to:
Ałtajski Kraj (ZSRR), Zachodnia Syberia, Gorod Barnauł, ul. Krupakoj 95, Ustisina Kławdij. Rok 1965.
czytaj dalej
Sny prorocze - oczywiście istnieją. Ale czy jest możliwy sen, w którym jest tyle konkretnych dat? Zobaczymy... Oto e-mail:
From: [....]
Sent: Monday, January 20, 2014 2:28 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: przepowiednia???
Witam serdecznie fundację. Postanowiłem napisać do Was ten list pod namowami żony - waszej stałej czytelniczki. Nigdy nie zwracałem większej uwagi na zjawiska (nadprzyrodzone), którymi się zajmujecie. Nigdy też jednak nie negowałem możliwości występowania w naszym świecie zjawisk nie do końca dających się wyjaśnić nauce. Jestem osobą wierzącą i choćby z tego faktu jasno wynika, że uznaję istnienie drugiego, równoległego świata bytów nie materialnych, wierzę w cuda opisane w biblii, itd. Dlatego nie nazwę się sceptykiem ale również fanatykiem nieznanego. Ale do rzeczy. Małżonka moja namówiła mnie bym opisał Wam swój sen jaki miałem dokładnie w noc sylwestrową. Nie był to zwykły sen bo zawierał mnóstwo szczegółów z przyszłej historii świata. Można więc powiedzieć, że był niejako snem proroczym. Nigdy nic podobnego nie przytrafiło mi się wcześniej. Zapewne brzydko mówiąc "olał" bym go gdyby nie jego wyjątkowość i nierealna wręcz szczegółowość.
Sen dotyczył dramatycznych wydarzeń na świecie. Co bardziej dziwne zawierał bardzo dokładne daty wydarzeń, które mają nastąpić. Jako, że pamięć mam dość dobrą większość dat udało mi się zapamiętać i będąc pod ogromnym wrażeniem spisałem je zaraz po przebudzeniu. Poniżej postaram się odtworzyć owy sen w porządku kalendarzowym. Co ciekawe sen dotyczy dosyć bliskiej przyszłości. Ale do rzeczy:
16 czerwca 2014 - zamieszki na Ukrainie - dalszy ciąg tego co widzimy aktualnie, ale ze wzmożoną siłą. We śnie pokazane mi było tylko, że ktoś ważny z opozycji (któryś z liderów) - ale na pewno nie Kliczko został dotkliwie pobity a jego córka uprowadzona. Dochodzi do zmasowanego ataku na instytucje państwowe. Rząd z prezydentem uciekają z Kijowa.
17 czerwca - wprowadzono stan wyjątkowy na Ukrainie. Rządzący oficjalnie proszą Rosję o interwencję (ukraińskie wojsko w dużej mierze odmawia współpracy z rządem)
18 czerwca - Rosjanie oficjalnie odmawiają i nawołują do rozmów
w całej zachodniej Ukrainie i Kijowie wrze, są ranni i zabici
ONZ wysyła obserwatorów. Cała UE nawołuje do pokojowych pertraktacji. Ludność ukraińska nie odpuszcza szturmu.
19 czerwca - ewakuowania większości ambasad z Ukrainy w tym polskiej
Ukraina wydaję się być numerem 1 we wszystkich wiadomościach na całym świecie ale od kilku tygodni wcześniej równie głośno tylko bez rozlewu krwi było o republice Naddniestrza - chcącej przyłączenia do Rosji
20 czerwca wybuchają zamieszki w Tyraspolu w Naddniestrzu. Ludność skanduje anty mołdawskie hasła i wzywa Rosję do przyłączenia Naddniestrza do swego terytorium
21 czerwca samozwańcze władze Naddniestrza oficjalnie ogłaszają się częścią federacji rosyjskiej - strona rosyjska nie zabiera głosu w tej sprawie. Mołdawia nie uznaje tego dokumentu i próbuje siłą zaprowadzić porządek w naddniestrzu. W tym samym czasie ginie wiele osób w Kijowie i większych miastach Ukrainy.
22 czerwca Rosja wzywa ukraińców do zaprzestania demonstracji pod groźbą użycia siły.
23 czerwca Rosja dokonuje demonstracyjnych lotów wojskowych nad ukrainą (z baz czarnomorskich) wywołuję to ogromny sprzeciw NATO
i wprowadza swoich negocjatorów do Naddniestrza - wstrzymując ofensywę Mołdawską - co wywołuje protesty Rumunów. Nato wydaję się niezauważać sprawy naddniestrza a koncentruje się na krytyce lotów nad ukrainą. Przegrupowania wojsk NATO jednak nie są oficjanie przeprowadzane. Rosyjskie samoloty bezkarnie latają nad Ukrainą. Patrolując również granicę z Polską.
24 czerwca lądowe siły rosyjskie pacyfikują kijowskich powstańców
NATO wzywa do natychmiastowego zaprzestania interwencji rosyjskiej.
25 czerwca puste ulice w Kijowie, rząd z Janukowyczem przywrócony
ludzie boją się wychylać
Trwają dyskusję nad faktycznym przyłączeniem Naddniestrza
26 czerwca zachęcona sukcesami Rosja najeżdża Gruzję
NATO ostro reaguje dając ultimatum Rosji - 3 dni na wycofanie wojsk z Gruzji i Ukrainy w zamian Rosja dostanie Naddniestrze
27 czerwca - Rosjanie przyjmują ofertę i do końca czerwca wycofują wojska z Gruzji i Ukrainy
1 lipca oficajnie Naddniestrze wcielono do Rosji - co wywołało niepokoje i protesty w Rumunii i Mołdawii. Premier Rumunii oficjalnie wspomina o wystąpieniu Rumunii z NATO
połowa lipca 2014 - ponowne zamieszki na Ukrainie w Mołdawii antyrosyjskie protesty na umacnianej przez Rosjan nowej granicy z nowopowstałą rosysjską rep. Naddniestrza.
We wschodniej Europie panuje bardzo napięta atmosfera. Polacy mocno wpierają Ukraińców spotykając się z ostrą krytyką Rosji - ocierającą się o groźby.
W nocy któregoś z ostatnich dni lipca Rosjanie zajmują Wschodnie tereny Ukrainy
od Harkowa aż po Odessę i Krym.
Nato wydaje oficjalne ultimatum do końca sierpnia Rosja ma wycofać się z ukrainy Rosja odpowiada groźbami nuklearnego ataku. Nato ulega - prawie cała Ukraina zostaje wcielona do Rosji ale ludność bardzo zaciekle prowadzi partyzantkę wobec okupanta.
Sprawa wydaje się przegrana NATO na arenie światowej gnie się przed Rosją. Panują w wielu krajach anty natowskie poglądy.
14 września okazuje się, że to tylko przykrywka. Nato dokonuje ataku atomowego na cele rosyjskie. Armię Niemiecka, Polska, Rumuńska, Włoska wkraczają na Ukrainę. Trwa ostrzał Krymu z Morza i naloty na cele rosyjskie.
Rosjanie odpowiadają atomowym uderzeniem na Berlin, Warszawę, Londyn, Bukareszt, i Zachodnie wybrzeże USA. Okazuje się, że NATO ma tarczę, która działa. Celu dosięgają tylko rakiety wystrzelone na Bukareszt i Londyn. Ginie wielu ludzi. Kolejna seria atomowych rakiet uderza w Rosję. Rosja jest ruiną. Ginie większość jej mieszkańców, nie istnieją większe miasta. Rosja kapituluje.
1 stycznia 2015 roku terytorium Rosji zostaje podzielone na 3 strefy wpływu: europejską, amerykańską i chińską. Traktowane są one jako baza surowcowa dla UE USA i Chin w Rosji nikt nie żyje. Państwo Rosja nie istnieje, z nią znika Białoruś podzielona między Ukrainę, Polskę i Litwę.
Wiem, że brzmi to niedorzecznie ale przyznacie, że dosyć szczegółowy to był sen.
Pozdrawiam i bardzo proszę o niepublikowanie moich danych osobowych
[...]
czytaj dalej
Tak wynika przynajmniej z zapisu, który trafił na naszą skrzynkę email. Oto treść tej przepowiedni/nieprzepowiedni:
Posted w dniu 21 Styczeń 2014
Moi drodzy, nie chciałbym nikogo straszyć, udostępniam ten status, aby uświadomić sobie że warto dążyć do tego abyśmy byli cały czas w Łasce Uświęcającej – warto się zastanowić
Ks. Egzorcysta R.Ch.(imię i nazwisko nie podaję dla bezpieczeństwa)
Ukochani. Jeszcze raz potwierdzam, że rok 2014 ma być rokiem oczyszczenia.Ma dojść do:
kataklizmu,
trzech dni ciemności
i wiele milionów ludzi ulegnie zagładzie.
Jedna z widzących w Medjugorie potwierdza to mówiąc, że Matka Boża powiedziała, ze będzie to rok wielkiego oczyszczenia dla Kościoła Katolickiego.
Nieżyjący już o. Badeni ( zm. 11 marca 2010 r.) napisał książkę: “Uwierzcie w koniec świata”. Pisze w niej, że w czasie odprawiania Mszy św. dostał nakaz od Jezusa mówienia o Paruzji. Pisze też w swojej książce: “Pewien rodzaj zła bardzo wyraźnie prowokuje gniew Boga. (…) Masowa aborcja i pedofilia. To są dwie zbrodnie, które budzą gniew Boga, wyraźnie to widzę. Aborcja dokonywana w milionach, pedofilia popełniana wśród ludzi z różnych środowisk, także katolickich!”
Osoba widząca ze Stalowej Woli mówi również iż Matka Boża potwierdza wybuch atomu na ziemi i jest to już dopuszczone przez Boga Ojca.
Postarajmy się więc w tym roku szczególnie żyć w Łasce uświęcającej, bo chociaż ta katastrofa i oczyszczenie ma byc zapowiedziane na 3 dni przed tymi wydarzeniami przez widzących i kapłana to jednak nie zawsze będziemy może mieli dostęp do konfesjonału.
Kupcie świece i proście kapłanów aby wam poświęcili na te trzy dni ciemności.
Mówicie innym o tym co ma nadejść. Nie dziwcie sie jeżeli ludzie was wyśmieją w domu, w zakładach pracy i wśród znajomych. Wy mówcie z całą powagą, a może ktoś się nawróci i pójdzie do spowiedzi i tak uratujecie jedna duszę od potępienia.
Z błogosławieństwem i powagą ks. R. Ch. michalita, egzorcysta.
czytaj dalej
Mam Ciekawy material dla Was , także do zbadania .
Przesylam Wam Film National Geographic w ktorym nie wiem czy celowo czy nie ale producenci nie wytuszowali NOL'i , podobnego do tego co sfotografowal Polak. przesylam Link i krotki opis do filmu z wyszczegolnieniem tego co spostrzeglem. Prosze Was o publikacje tego poniewaz jest to niepodwazalny dowod na to ze zjawisko NOL jest sprawa faktyczna i powazna.
Z drugiej strony ten film mnie uswiadomil w tym ze nie jestesmy sami i ze warto wpatrywac sie w filmy ... jak i niebo i nie tylko w nocy :) Szkoda ze nie mam kamery ktora by potrafila na sekunde uchwycic 2000 klatek ... bo bym wam dostarczyl szokujacych dowodow ( szczegolow nie zdradze przez maila )
Richard Hammond's Engineering Connections S03E05 Space Shuttle HD
opis:
14,25 lewy gorny rog ... metaliczny obiekt kolo znaczka national geographic ( automatyczna sonda ...)
16,25 cos w zwolnionym kadrze przelatuje z zawrotna predkoscia po niebie miedzy rakietami
16,57 ten sam obiekt w zwolnionym tempie , po moich obliczeniach wzgledem wielkosci rakiet to obiekt poruszal sie z przyblizona predkoscia okolo 45 000 km/h ???? (szok)
obiekt jak widac na filmie przelatuje pomiedzy warstwami chmor czyli pomiedzy 2000m do 22000m
25,45 bardzo szybki obiekt pod logo national geographic... lot z lewej strony do prawej ....
P.S. napiszcie co o tym myslicie ? A doprowadze was do miejsca gdzie po przeprowadzeniu swoich badan ( bedziecie zszokowani )
POZDRAWIAM WIELKI FAN :)
--
Mvh "Yare"
czytaj dalej
Jedną z najsłynniejszych centurii Nsotradamusa jest ta o przylocie "króla z nieba". Jeden z czytelników serwisu twierdzi, że znalazł wyjaśnienie tej zagadki.
Nostradamus i słynna centuria o roku 1999
Witam.
Chciałbym poinformować was, że najprawdopodobniej rozwiązałem zagadkę związana ze słynna centurią Nostradamusa mówiącą o Królu grozy i o roku 1999.
Centuria 10 Czterowiersz 72
L'an mil neuf cens nonante neuf sept mois, Du ciel viendra vn grand Roy d'effrayeur:
Resusciter le grand Roy d'Angolmois,
Auant apres Mars regner par bon-heur.
............................................
Według Arteuzy załozyciela tematu o III wojnie światowej
(http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=47796&st=0&sk=t&sd=a)
Przedstawiam różne tłumaczenia znanego czterowiersza Nostradamusa dotyczącego szczególnego wydarzenia Autor Aleksander N Centurio-tłumaczenie z języka niemieckiego -Ewa Jurczyk.
Wydano w języku niemieckim w roku 1973-numeracja tłumacza.A.N Centurio
W roku 1999 w siódmym miesiącu
Na niebie pojawi się król przestrachu
Wskrzesi wielkiego króla z Angouleme
Przed i po wojnie światowej panować będzie -zgodnie ze swoim korzystnym horoskopem
Angouleme to miasto w którym koronowali się królowie Francji.
Centurio uważa ,że w tym dniu urodzi się Henryk V Szczęśliwy -P(wielki Selin -Pogromca półksiężyca),który odmieni losy III wojny i pokona muzułmanów,Po wojnie będzie panował jako Król i Władca absolutny nad Zachodnią Europą.
Proszę też zwrócić uwagę na dość długi tekst(ale w polskim języku) ostatniej linijki czterowiersza.
Autor Andy Collins-tłumaczenie z języka angielskiego-tłumaczenie oficyna wydawnicza Rytm Pierwsze dostępne wydanie rok 1997 Centuria X 72.
Rok 1999.siódmy miesiąc ,
Z nieba nadejdzie wielki Władca Terroru
Wskrzesi wielkiego Króla mongołów,
Przed i po Marsie by panować szczęśliwie.
A więc uwaga temu tłumaczowi chodzi o to ,że narodzi sę nie król Francji -a władca Mongołów który od tego roku wprowadzi terror.
Angouleme w starofrancuskim odpowiednio zapisanym oznacza też Mongollię-są też inne różnice.
Jest w sumie 14 różnych tłumaczeń (znanych mi)tego czterowiersza - w tym moje z roku 1984 (interpretacja Arteuzy) Persage X 72 ,12
W roku 1999 w ósmym miesącu
Zaćmienie spowoduje przyjście nowych czasów W dawnym królestwie Mongołów Będzie rządził potwór przed i po III wojnie.
........................................
Tak naprawdę nie wiadomo co wizjoner chciał nam przekazać ponieważ sam czterowiersz nie jest zrozumiały, a istniejące interpretacje zdecydowanie różnią się od siebie. Największą popularnośc czterowiersz ten zdobył w roku 1999. Wszyscy czekali na nadejście tego Króla Grozy, który dla większości interpretatorów nie nadszedł. Szybko pojawiły się opinie o niespełnionym proroctwie Nostradamusa. Ale czy aby na pewno król grozy nie nadszedł?
L'an mil neuf cens nonante neuf sept mois, W roku 1999 w ósmym miesiącu,
Co takiego wydażyło się w lipcu roku 1999:
Za wykipedią http://pl.wikipedia.org/wiki/1999
1 lipca - Finlandia objęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
12 lipca - Guy Verhofstadt został premierem Belgii.
16 lipca - u wybrzeży atlantyckiej wyspy Martha's Vineyard rozbiła się awionetka pilotowana przez Johna F. Kennedy'ego, Jr., syna byłego prezydenta. W katastrofie zginęły też jego żona i szwagierka.
20 lipca:
z dna Atlantyku wydobyto kapsułę kosmiczną Liberty Bell 7, która zatonęła podczas wodowania po locie balistycznym Virgila Grissoma 21 lipca 1961.
23 lipca:
Muhammad VI został królem Maroka.
31 lipca - amerykański sztuczny satelita Księżyca Lunar Prospector rozbił się o jego powierzchnię podczas nieudanej próby wykrycia obecności wody.
W sumie nic ciekawego, no można się czepić króla Maroka ale na króla grozy to on nie wygląda.
Czyli nie chodzi o lipiec a o sierpień. Dlaczego? ano dlatego, że kalendarz juliański jest opóżniony do gregoriańskiego o 13 dni.
Co takiego wydażyło się w sierpniu 1999:
8 sierpnia - Władimir Putin został premierem Federacji Rosyjskiej.
11 sierpnia - ostatnie całkowite zaćmienie Słońca w XX wieku, w Polsce widoczne jako głębokie zaćmienie częściowe.
17 sierpnia - trzęsienie ziemi o sile 7,4 stopnia spowodowało śmierć ponad
17 tys. ludzi w Turcji. 44 tys. zostały rannych.
22 sierpnia - na lotnisku w Hongkongu rozbił się w czasie wichury chiński samolot MD-11; zginęły 3 osoby, 208 zostało rannych.
25 sierpnia - premiera filmu Dziewiąte wrota Polańskiego.
31 sierpnia - w katastrofie Boeinga 737 w Buenos Aires zginęło 65 osób (w tym 2 na ziemi), a 37 zostało rannych.
Du ciel viendra vn grand Roy d'effrayeur:
Zaćmienie spowoduje przyjście nowych czasów:
11 sierpnia Europejczycy mieli naprawdę rzadką okazję obejrzenia niezwykłego zjawiska przyrodniczego - całkowitego zaćmienia Słońca. Wprawdzie w samej Polsce było ono tylko częściowe około 87,8 procent średnicy tarczy Słońca, ale na terenie Francji, Niemiec, Austri, Węgier, Rumuni Słońce zostanie zupełnie zakryte przez Księżyc, w niektórych miejscach nawet na 2 minuty 22 sekundy. Zaćmienie to było wynikiem spektakularnej koniunkcji ciał niebieskich. w tym samym czasie niezwykły był również układ planet, głównie za sprawą w przybliżeniu kwadraturowego (co 90 stopni wzdłuż ekliptyki) wzajemnego położenia Słońca z Księżycem, Marsa, Urana i Saturna. Koniunkcje tą nazywamy Wielkim Niebieskim Krzyżem. Efekt koniunkcji dał się zaobserwować w postaci trzęsienia ziemi w Turcji, następnie w Grecji, Tajwanie, a także Meksyku. 4 potężne trzęsienia w okresie kilku tygodni.
Źródłem mogła być koniunkcja planet.
Resusciter le grand Roy d'Angolmois,
Wskrzesi wielkiego króla d'Angolmois,
8 sierpnia Putin wybrany na premiera Rosji. Przypatrzmy sie jego osobie.
W latach 1985-1990 służył na terytorium Niemieckiej Republiki Demokratycznej (oficjalnie pracował jako dyplomata), gdzie miał zajmować się werbowaniem tajnych współpracowników i inwigilacją wschodnioniemieckiego środowiska. W
1990 powrócił do ZSRR i objął stanowisko doradcy rektora w Leningradzkim Uniwersytecie Państwowym do spraw zagranicznych. W tym samym roku rozpoczął współpracę z przewodniczącym Rady Miejskiej Leningradu Anatolijem Sobczakiem. Po wyborze Sobczaka na stanowisko mera Leningradu (przemianowanego na Petersburg) Putin objął stanowisko przewodniczącego Komitetu Spraw Zagranicznych w urzędzie mera miasta. 20 sierpnia 1991, w trakcie trwania puczu moskiewskiego Putin wystąpił ze służby w KGB. W latach
1992-1996 pełnił funkcję zastępcy mera Petersburga, odpowiedzialnego za kontakty międzynarodowe i inwestycje zagraniczne. Dzięki swojej pozycji miał możliwość nawiązania licznych kontaktów najwyższych osób w państwie.
W sierpniu 1996 został powołany do pracy w administracji Prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. Inicjatorem ściągnięcia Putina do Moskwy był ówczesny szef administracji prezydenta Anatolij Czubajs. Putin objął stanowisko zastępcy szefa administracji nieruchomościami prezydenta, a w 1997 zastępcy szefa administracji prezydenta i szefa Głównego Zarządu Kontroli. Od maja do lipca
1998 był pierwszym zastępcą szefa administracji prezydenta. Od lipca 1998 do sierpnia 1999 był szefem Federalnej Służby Bezpieczeństwa (sukcesorki KGB).
Od marca 1999 był jednocześnie sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
W ciągu kilku lat pracy w centralnej administracji Federacji Rosyjskiej szybko zdobył zaufanie najważniejszych osób w państwie. Dzięki poparciu m.in. Anatolija Czubajsa i Borisa Bieriezowskiego został w sierpniu 1999 powołany na stanowisko premiera. W Putinie upatrywano potencjalnego następcę Jelcyna na stanowisku prezydenta. Od 31 grudnia 1999 roku, po rezygnacji Jelcyna ze stanowiska prezydenta, Putin pełnił obowiązki prezydenta Rosji. W wyborach prezydenckich, które odbyły się 26 marca 2000 został wybrany na stanowisko głowy państwa.
Auant apres Mars regner par bon-heur.
W Marsie będzie rządził nieprzerwanie.
Rodzina Putina posiada sięgające daleko wstecz tradycje "związków z władzą"
w Rosji. Dziadek Władimira Putina był kucharzem Rasputina i Lenina, a później szefem kuchni w jednej z willi Stalina. Można powiedzieć, że Putin pociąg do władzy ma we krwi. Ale nie o związki rodzinne tu chodzi ale o politykę. Jako premier Putin wprowadził ponownie wojska rosyjskie na terytorium Czeczenii. Jego polityka doprowadziła do katastrofy humanitarnej w tamtym regionie, a prawa człowieka są tam nagminnie łamane za całkowitym przyzwoleniem najwyższych czynników państwowych (obozy filtracyjne w Czeczenii). Krytycy Putina zarzucają mu, że swoimi działaniami doprowadził do eskalacji konfliktu na niespotykaną skalę i wzrostu zagrożenia terrorystycznego w samej Rosji. Putin działania w Czeczenii tłumaczy dążeniem do zachowania integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej oraz walką z międzynarodowym terroryzmem islamskim zmierzającym jego zdaniem do rozbicia Rosji. Obserwatorzy jednak zwracają uwagę na fakt, iż istotne mogą być dla Rosji znajdujące się w Czeczenii złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Zbiegły do Wielkiej Brytanii podpułkownik FSB Aleksandr Litwinienko (zm. w 2006) twierdził, że FSB po objęciu przez Putina funkcji premiera w 1999 na jego rozkaz przeprowadziła serię zamachów bombowych na bloki mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku. Hipotezę tę popiera również przebywający na emigracji Borys Bieriezowski. Wydaje się ona znajdować również uzasadnienie w przebiegu tzw. incydentu riazańskiego. Obarczanie Czeczenów odpowiedzialnością za zamachy oraz rajd czeczeńskiego oddziału, którego dowódcą był Szamil Basajew, na Dagestan pod hasłami zbudowania na Kaukazie islamskiego kalifatu stanowiły casus belli i posłużyły do rozpoczęcia nowej wojny w Czeczenii.
Dołóżmy jeszcze do tego działania "w Marsie" Putina wobec Gruzji, Libi, Syri, Iranu oraz ostatnie wydarzenia w Ukrainie.
Putin kocha władzę i zrobi wszystko, by ją utrzymać. Nie przeszkodziła mu w tym ani wojna w Czeczeni, ani zatonięcie okrętu wojskowego "Kurs" ze 108 osobami na pokładzie, ani nawet zamachy terrorystyczne w teatrze na Dubrowce czy w szkole w Biesłanie, których tragiczne skutki wiązały się z nieudolną akcją służb specjalnych. Takie wydarzenia innego polityka już dawno zmiotłyby z piedestału. Ale nie wiecznego agenta Putina. Tęsknota za radzieckim imperium jest w Rosji ogromna, a on potrafi to doskonale wykorzystać. W żadnym innym kraju demokratycznym człowiek z tajnych służb nie miałbym szans zrobić takiej kariery politycznej. Ale Putin to wielki gracz - zawsze jest kilka kroków przed swoimi rywalami.
Według mnie przepowiedznia ta mówi nam o wielkim wydarzeniu na niebie podczas którego do władzy dojdzie człowiek o wielkiej władzy. Wskrzesi on stare czasy (dzisiaj Putin utożsamiany jest z caratem) i będzie prowadził wiele wojen.
A oto moja intertpretacja tego czterowiersza.
Centuria 10 Czterowiersz 72
W roku 1999 w ósmym miesiącu,
Zaćmienie spowoduje przyjście nowych czasów:
Wskrzesi wielkiego króla d'Angolmois,
W Marsie będzie rządził nieprzerwanie.
Pozdrawiam
Norbertus
czytaj dalej
Czy to możliwe, że w 16 marca 2880 roku w Ziemię uderzy asteroida 1950 DA? Taką informację podali naukowcy.
Obiekt o średnicy ok. 1 km pędzi w stronę naszej planety z prędkością 15 km na sekundę. Według najnowszych prognoz asteroida może uderzyć w Ocean Atlantycki z prędkością prawie 70 tys. km/godz.
Naukowcy obliczyli, że jeśli asteroida uderzy w Ziemię, zrobi to z mocą 44800 megaton trotylu. Podobne zdarzenie w historii naszej planety miało miejsce jedynie raz - 65 mln lat temu, kiedy wyginęły wszystkie dinozaury.
Astronomowie z NASA zauważyli, że asteroida ma największe tempo wirowania, jakie kiedykolwiek zaobserwowali u obiektu tej wielkości.
Pocieszający może wydawać się fakt, że ryzyko zderzenia 1950 DA z Ziemią wynosi jedynie 0,3 proc. Jednak nadal jest o 50 proc. większe niż w przypadku wszystkich innych asteroid.
Planetoida została odkryta przez astronomów 23 lutego 1950 roku. Naukowcy obserwowali ją przez 17 dni, a potem obiekt zniknął im z oczu na całe pół wieku. Dopiero w grudniu 2000 roku ponownie odnaleziono zagubioną asteroidę.
Jednak nie wszystko stracone. Naukowcy liczą na to, że przy pomocy prostych metod, tj. zasypywanie powierzchni planetoidy kredą lub węglem, uda się zmienić trajektorię obiektu, i Słońce będzie mogło zepchnąć ją z drogi.
Specjaliści na bieżąco monitorują wirujące wokół Ziemi obiekty. Na razie wytypowano 1400 potencjalnie niebezpiecznych asteroid, które mogą minąć Ziemię w niewielkiej odległości.
czytaj dalej
To dość unikalny materiał wideo, bo pokazuje on pracę jasnowidza trochę "z drugiej strony", czyli tak, jak wygląda to ze strony policji. Krzysztof Janoszka z Niezaleźnego Forum Śledczego nagrał rozmowę z emerytowanym policjantem, który miał okazję pracować z Krzysztofem Jackowskim.
W czasie rozmowy ujawnia wiele rzeczy związanych z tym, jak wygląda praca jasnowidza. Opisuje historię poszukiwania mężczyzny, który został zamordowany w bestialski sposób (odcięto mu głowę).
czytaj dalej
Sprawa badania zdjęć ze Zdamów wkroczyła w niezwykle ciekawą fazę. Okazało się, że przesłanie zdjęcia nr 3 do laboratoriów kryninalistycznych, na którym widać odbicie linii przesyłowych, wprowadziło całą kwestię zdjęć ze Zdanów w nowy etap, który także dla nas jest zaskoczeniem.
Jeden z naszych kolegów z pokładu Nautilusa natrafił na dość niespodziewany problem, o którym informujemy już teraz. Musimy sobie z nim jakoś poradzić, ale chyba nie będzie łatwo! Oto krótka rozmowa zarejestrowana na pokładzie Nautilusa:
FN: Kiedy będzie kolejna część publikacji o Zdanach?
Publikacja będzie oczywiście gotowa, ale pojawił się inny, niezwykle ciekawy problem. Dość oczywisty, ale jednocześnie nieoczekiwany.
Czyli?
Od ośmiu lat jest skrajna determinacja wśród pewnej grupy ludzi, przeważnie w sposób konkurencyjny do FN zajmującej się UFO, aby za wszelką cenę zdemaskować Zdany. To jest dość zabawne, bo jak już ogłaszaliśmy to wiele razy, od praktycznie pierwszych spotkań ze świadkami czy ustalenia wszystkich okoliczności związanych z Faktem wiemy, że zdjęcia są prawdziwe. Śledzimy więc te wysiłki z rozbawieniem i trzeba przyznać, że sprawa Zdanów pozwoliła ocenić wiedzę i kompetencje tych… w każdym razie badanie zdjęć ze Zdanów wkroczyło w fascynującą, można by rzec zachwycającą wręcz fazę. Niezwykłe, że po ośmiu latach, ale może tak właśnie miało być. Ja jestem tym zachwycony!
Możesz to wyjaśnić?
Więcej opiszę to w artykule o Zdanach, więc nie chcę teraz za długo o tym, ale w największym skrócie: tuż po publikacji zdjęć ze Zdanów podniósł się wrzask, że to „sklejone miski”, wtedy także ruszyli na pola i zaczęli robić zdjęcia. W czym rzecz? Otóż wtedy nikt nie kwestionował tego, że obiekt czyli w mniemaniu tych zabawnych ludzi „dwie sklejone miski”, znajduje się nad polem. Po prostu: dwie proste miski, zlepione czy sklejone, ktoś mocno jebutnął stojąc z boku, zrobiono zdjęcia i tyle. O czym tu gadać? Wielkie mi mecyje… rzucili, cyknęli i tyle. Sprawa zaczęła się dopiero komplikować dramatycznie wtedy, kiedy pokazaliśmy zdjęcia i filmy pokazujące, jak perspektywa zżera obiekt złożony z dwóch sklejonych misek… I wtedy zaczęły się schody. Zaczęli kombinować!
To znaczy?
To proste. Robisz model z dwóch misek kupionych w sklepie. Nie żadnych „miniaturowych modeli, godnych mistrzów modelarstwa i rzemiosła metalurgii precyzyjnej”, ale takich zwykłych, burych, zwykłych misek dostępnych w sklepie z wyposażeniem kuchni czy sklepie dla zwierząt. Zlepiasz je, odchodzisz od aparatu na jeden metr – wszystko jest jeszcze jako tako, ale już jak odejdziesz na przykład 5 metrów, to… model znika! Perspektywa zabija go, po prostu zabija. Pamiętam, jak zrobiliśmy pierwsze próby z naszym modelem, to dosłownie nas zamurowało… Kiedy model ktoś trzymał w odległości 36 metrów od drogi do linii tworzonej przez druty wysokiego napięcia, to praktycznie modelu nie widać w ogóle. Gdybym sam nie robił tego eksperymentu, to bym nigdy nie uwierzył, że tak działa perspektywa! Nigdy! Pamiętaj proszę, że robiliśmy to tym samym modelem aparatu, więc… nie ma w ogóle o czym mówić. Te zdjęcia wręcz krzyczą: perspektywa zabija ten model!
Mówiłeś, że po tej publikacji coś się zmieniło. Co masz na myśli?
Już wyjaśniam. Powtórzę jeszcze raz: do tego momentu nikt, dosłownie nikt nie mówił o miniaturowych obiektach!!! Ta idiotyczna, zwariowana do imentu hipoteza, że obiekt nie był nad polem, tylko był miniaturowym dziełem sztuki rzemieślniczej precyzyjnie rzucony tuż przed aparatem fotografującego, nie tam gdzieś hen nad polem, ale tuż przed nosem wręcz, góra kilka metrów od aparatu, pojawiła się dopiero po publikacji zdjęć z serii „Perspektywa to super killer modelu z misek!”. Takie idiotyzmy wygłaszane przez tych ludzi naprawdę rozbawiały mnie wtedy do łez, bo nie tylko świadczyły o ich żenującej wiedzy i pojęciu w ogóle o zdjęciach, ale także o skrajnej, naprawdę skrajnej determinacji. /śmiech/ Ale oni oczywiście mają rację.
Mają rację?
Oczywiście. Oni muszą wykazać, że obiekt był blisko fotografa, a nie nad polem. Nie mają wyjścia – muszę wygadywać nawet największe idiotyzmy doszukując się w odbiciach drutów od powierzchni obiektu nóg Talachy, klapy poloneza, nitki rozwieszonej przez SB-ków jadących do burdelu , sznurze ptaków, dwóch cienkich ciężarówkach i innych bzdurach do potęgi n-tej, gdyż badanie tych zdjęć doszło w pewien sposób do punktu zero, do swoistej ściany. Dlaczego? Bo jeśli obiekt był nad polem, to musiał być duży. Co to znaczy duży? Metr albo większy. Co to oznacza? Że takim modelem z dwóch już nie misek, a balii chyba, to można sobie rzucić co najwyżej z taboretu na podłogę. Zdjęcia pokazujące działanie perspektywy w zasadzie zmieniły wszystko. I tak Talacha i jego pijany SB-ecki kolega pełniący najwyższą funkcję (top of the top!) w Komendzie Policji w Siedlcach stali się mistrzami miniaturowego modelarstwa! /śmiech/
Mówiłeś o problemie, na jaki natrafiłeś. Jaki to problem?
A tak, racja. Już tłumaczę, w czym rzecz.. Wyjaśniałem, że dosłownie dziesiątki ludzi na całym świecie ruszyło na pola, aby rzucać i robić takie zdjęcia, które miały udowodnić, że takie zdjęcia „da się zrobić”. A jak „da się”, no to fałsz.
Kompletny idiotyzm, bo tak można zanegować każde zdjęcie UFO na świecie.
Zgadza się. Idiotyzm, ale jest ciekawsza sprawa. My także rzucaliśmy miskami i na żadnym ze zdjęć, na którym widać obiekt w locie, nie da się w ogóle analizować jakiegokolwiek odbicia. Przejrzałem ok. 5 tysięcy zdjęć wykonanych przez nas w Zdanach podczas rzutów modeli. Nie ma nawet jednego, aby można było analizować odbicie czegokolwiek od powierzchni. Zero! Widać tylko coś, co mój kolega nazwał „rozmazanym i rozjechanym gów…kiem”. Ale jest jeszcze gorzej! Otóż ów obraz zwany tak barwnie przez mojego kolegę jest faktycznie tragicznie żałosny, ale jest. Znika natomiast wtedy, kiedy ten obiekt jest w powietrzu! Wtedy nie sposób czegokolwiek analizować, gdyż poza mniej lub bardziej rozmytym plamiskiem nie widać nic. Jeśli ma być jakiekolwiek odbicie, obiekt nie może rotować. Rzut bez rotacji jest niemożliwy, trzeba to sobie jasno powiedzieć.
Faktycznie, że też nikt nie zwrócił na to wcześniej uwagi…
Dokładnie. Mamy problem. Nie dajemy rady analizować tego, co odbija się od naszych modeli w powietrzu, bo są tylko rozmyte plamy! Wykonanie modelu z powierzchnią dającą takie odbicie jak UFO w Zdanach z 2006 roku wymaga zrobienia specjalnego modelu, który będzie miał powierzchnię sferyczną…. Nie, nawet tego sobie nie wyobrażam, w ogóle nie ma sensu nawet o tym mówić. Ale powtarzam raz jeszcze: przeglądam te tysiące zdjęć posiadanych przez nas, zarówno naszych modeli, jak i innych. W żadnym z nich podczas lotu nie odbija się obraz na tyle precyzyjnie, aby można było cokolwiek wyróżnić poza rozmazanym plamiskiem! Po prostu rotacja wpływa na jakość obrazu, rotacja i tragiczna jakość powierzchni misek, które użyliśmy do zrobienia modeli. Nawet kilka godzin pracy pastą polerską nie dały nic.
Fantastycznie ciekawa sprawa…
Też tak uważam! /śmiech/
A ten apel?
A tak, racja. Być może Państwo znacie warsztat, który podejmie się zrobienia modelu podobnego do tego, który był w Zdanach w 2006 roku, którego powierzchnia będzie równie doskonała. Można absolutnie zapomnieć o wszelkich miskach ze sklepów dla zwierząt czy sprzętem AGD, bo potem efekt jest tak tragiczny, jak na naszych zdjęcia. Jeśli ktoś zna taki warsztat, to prosimy o kontakt. Podasz na dole adres e-mail?
Oczywiście.
Nasz adres e-mail, na który czekamy na wszelkie informacje, uwagi i komentarze w sprawie Zdamów, to:
czytaj dalej
W sprawie Zdanów praktycznie każdego dnia na jedną z naszych skrzynek e-mailowych przychodzi korespondencja z jakiegoś ośrodka na świecie, który zajmuje się analizą tylko jednego zdjęcia. Rozesłaliśmy takie prośby po praktycznie wszystkich kontynentach, co było znakomitym pomysłem. Przygotowujemy większą publikację, ale na razie fragment naszej wewnętrznej korespondencji w tej sprawie.
04.01.2014
Drodzy Koledzy!
Dziękuję bardzo za pomoc i przesłane materiały, które są niezwykle pomocne. Odzew na apel umieszczony na stronach o analizę zdjęć i ocenę wielkości obiektu na podstawie zdjęcia nr 3 był spory i kilka osób przedstawiło różne metody wielkości liczenia wielkości obiektu, ale wszystkie one dają ten sam wynik. Nie ma cienia wątpliwości, że obiekt miał średnicę zbliżoną do tego, co podawali świadkowie w pierwszym wywiadach po zdarzeniu, czyli ok. 1,5-2 metry średnicy. W obiecanej publikacji przedstawię bardziej precyzyjną średnicę obiektu, która została policzona czterema różnymi metodami, które dały bardzo zbliżony wynik.
/oto przykład naszej korespondencji/
Materiał z prośbą o analizę położenia obiektu UFO w przestrzeni został przeze mnie przesłany do kilkunastu ośrodków kryminalistycznych w Polsce i na świecie i powoli przychodzą materiały. Najbardziej ciekawe są ekspertyzy z Nowej Zelandii, co już wcześniej sygnalizowałem. Musiałem im przesłać sporo fotografii terenu, drogi z różnych odległości, ale najbardziej cenne okazały się nagrania wideo wykonane z naszego drona, o czym za chwilę.
Wszystkie ekspertyzy powinny znaleźć się w książce o Zdanach, gdyż stanowić będą bardzo unikalny materiał. Trzeba będzie je przejrzeć i dokładnie ustalić, które z fotografii należy umieścić, gdyż jest tego sporo.
Odbicie przewodów linii przesyłowej od powierzchni obiektu daje ogromne możliwości na to, aby prawidłowo umiejscowić obiekt w przestrzeni. Zdjęcia wykonane z drona FN pokazują, że odbicie przewodów od powierzchni obiektu jest bardzo podobne do tego, co zarejestrowała kamera drona:
- jeden przewód znajdujący się bliżej obiektu jest pozornie „szerszy”, drugi zaś „cieńszy”, gdyż jest dalej i jest to absolutnie prawidłowe działanie perspektywy
- obraz przewodów odbijający się od powierzchni obiektu ulega w sposób naturalny zakrzywieniu ze względu na sferyczny kształt powierzchni
- oprócz przewodów na powierzchni obiektu można wyróżnić odbicia elementów terenu, w tym drzew, a także samochodu. Szczegółową analizę tego przygotuję na potrzeby publikacji, ale wymaga to sporo pracy, gdyż materiałów jest naprawdę dużo.
Oto kilka zdjęć z drona FN:
I jeszcze zmontowany film pokazujący materiał, który został wysłany do ośrodków zajmujących się analizą kryminalistyczną.
http://www.youtube.com/watch?v=CEKvNZhx4i8
Zdjęcie nr 3 jest bez wątpienia najważniejszym zdjęciem z całej serii. W zasadzie gdyby było tylko to jedno zdjęcie i nie istniały pozostałe fotografie wykonane podczas zdarzenia, daje ono wystarczający materiał do oceny wielkości obiektu.
Na prośbę naszych kolegów z Australii wybrałem jeszcze dwa zdjęcia do szczegółowej analizy, co sygnalizowałem Wam w korespondencji. Jedno ze zdjęć pokazuje obiekt, który znajduje się na wysokości 25-30 metrów i zgodnie z opisem świadków leci w kierunku samolotu, który zostawia smugę na niebie (przypominam, że zgodnie z ich opisem obiekt wręcz doleciał do tego samolotu).
Wśród zdjęć, które posłużą do analizy w Australii będzie także zdjęcie nr 8, kiedy obiekt jest za drzewami. To zdjęcie pokazuje, że obiekt musiał być w przestrzeni nad polem, a ponad to także daje możliwości policzenia wielkości obiektu, oszacowania jego rozmiarów. Co najważniejsze – wynik takiej analizy potwierdza wnioski, które przesłał nam A., czyli wynik dokładnie taki sam, jak w przypadku analizy zdjęcia nr 3, czyli średnica wynosi ok. 2 metrów.
Przypominam o potrzebie wykonania kilku dodatkowych zdjęć z dwoma modelami obiektu na miejscu w Zdanach. Warto także przypominać adres e-mail, na który czytelnicy serwisu mogą przysyłać swoje własne uwagi w sprawie tych zdjęć. Wśród nadesłanego materiału było naprawdę kilka fenomenalnie ciekawych spostrzeżeń, więc tego typu apele na stronach mają sens.
Pozdrawiam cały pokład!
….
W takim razie przypominamy adres e-mail, który służy do korespondencji w sprawie zdanów:
redakcjafn@gmail.com
czytaj dalej
Każdy, kto choć raz w życiu miał zbieg okoliczności "graniczący z absurdem" wie, że robi to ogromne wrażenie. Bardzo często takie właśnie "kosmiczne zbiegi okoliczności" były związane z nieżyjącym już Sai Babą. Oto przykład takiej historii sprzed lat, która zdarzyła się naszemu koledze z pokładu Nautilusa:
Proszę sobie wyobrazić historię związaną z niezwykłym przypadkiem sprzed lat. Mój kolega pisał scenariusz filmowy, miał to być film sensacyjny.
Pisał go na laptopie. To był 1997 roku. Tego dnia dostał aparat cyfrowy do robienia zdjęć. Postanowił zrobić pierwsze zdjęcie próbne, aby zobaczyć, jak aparat działa. Akurat z Indii dostał od znajomego kartkę z Sai Babą. Niewiele myśląc położył tę kartkę na laptopie, wyostrzył i… zrobił zdjęcie.
Kiedy potem wprowadził pliki z aparatu do komputera zauważył, że niezwykłym zbiegiem okoliczności jeden z dialogów ze scenariusza, który akurat był na ekranie komputera, w niezwykły sposób nawiązuje do fotografii Sai Baby i jest nawet „poświetlony” tzw. inversem. Jaki to tekst? Proszę zobaczyć zdjęcie (tekst jest po lewej stronie od Sai Baby).
Pozdrawiam serdecznie
.....
I jeszcze e-mail, który dostaliśmy od organizacji zrzeszających ludzi interesujących się postacią Sai Baby.
Wspólnym wysiłkiem “wyprodukowaliśmy” kilka nowych filmów:
1. Pięć zasad – wystąpienie dr N. Reddy’ego 25.11.2013 r. http://youtu.be/tNPusAWWEcM
2. Boska obietnica – Seema M. Dewan http://youtu.be/Xi10LEDUIXw
3. Spotkanie z boskością – Phyllis Krystal, 99 lat, wywiad nagrany 18.08.2013 r. http://youtu.be/C4TMxVVWiK0
Miłego oglądania!
czytaj dalej
[...]
skoro interesujecie się przepowie...dniami, może zaciekawi was Przepowiednia Wedyjska
W Bhagavat Gicie - świętej księdze Indii która należy do literatury wedyjskiej tak zwanej, jest podział na Ery, czyli Jugi. Najpierw była Złota Era, która trwała 4x432,000 lat, wtedy był jakby Raj, było najlepiej, ludziom żyło się najlepiej, nie było nienawiści i zła, potem była Srebrna Era, która trwała 3x432,000 lat, i było nieco gorzej, potem Brązowa Era, 2x432,000 lat - to był czas Atlantydy która zatonęła 10,800 p.n.e., teraz od 20 lutego 3102 roku żyjemy w Kali Judze - Żelaznej Erze, gdzie zło jest u szczytu, zło panuje. Ciekawe że data początku Kalendarza u Majów jest bardzo podobna, 3114 r. p.n.e.
Wielu mówiło że to jest wszystko co w tym temacie można powiedzieć, wiele dezinformacji zostało skutecznie rozpowszechnionej, i że Kali Juga planowo skończy się za 430,000 lat, i to jest prawda, ale ale w Pismach jest napisana przepowiednia, że około 5,000 lat od początku Kali Jugi 20 lutego 3102 r., zacznie się Mała Złota Era wewnątrz Żelaznej, i przygotowania do tego trwają od czasu narodzin Swami Prabhupady - założyciela Hare Kryszna w 1898 r. p.n.e., cały XX wiek to pierwsza fala zmian - zniknęły ustroje totalitarne, upadek kolonializmu, Monarchii.
Druga fala zmian miała rozpocząć się po roku 2000 od upadku Monarchi na Bliskim Wschodzie (arabska wiosna przepowiedziana w przepowiedni wedyjskiej!), koniec Dyktatury na Kubie i Monarchii w Wielkiej Brytanii. Koniec komunizmu w Chinach po 3 wojnie światowej.
Nikt nie zna dokładnie daty początku tej Małej Złotej Epoki, nie będzie bardziej złota niż bronzowa era.
Mała Złota Epoka miała zacząć się gdzieś po roku 2000.
czytaj dalej
Co najmniej miliard dolarów wydał w latach 1917-2003 Związek Radziecki, a potem Rosja na tajne badania dotyczące kontroli umysłu - pisze "New York Post", powołując się na raport niemieckiego badacza, który dotarł do odtajnionych dokumentów. Wynika z nich, że eksperymenty miały na celu wykorzystanie fal elektromagnetycznych.
Wyścig o dominację w kosmosie nie był jedynym aspektem walki ZSRR z USA w czasach Zimnej Wojny. Jak się okazuje, Moskwa rywalizowała z Amerykanami także na polu niekonwencjonalnej broni.
Dotyczy tego raport pt. "Niekonwencjonalne badania w ZSRR i Rosji" Serge'a Kernbacha z Research Centre of Advanced Robotics and Environmental Science w Stuttgarcie w Niemczech. Jak pisze "New York Post", naukowiec przeanalizował prace naukowe radzieckich uczonych i dotarł do odtajnionych niedawno dokumentów na temat radzieckich prac.
O szczególnym znaczeniu była tzw. psychotronika, zajmująca się badaniem związków między umysłem a fizjologią człowieka oraz metodami manipulacji ludzką psychiką przy użyciu fal elektromagnetycznych. Radzieccy naukowcy wierzyli, że ludzki mózg może odbierać i przekazywać pewnego rodzaju promieniowanie elektromagnetyczne o wysokiej częstotliwości i że to może mieć wpływ na inne przedmioty.
Z dokumentów wynika, że Sowieci zdołali opracować urządzenie o nazwie "cerpan" do generowania promieniowania elektromagnetycznego wysokiej częstotliwości, które było używane do testowania na ludziach. "Jeśli generator został zaprojektowany poprawnie, to był on w stanie zgromadzić bioenergię ze wszystkich żyjących obiektów: zwierząt, roślin i ludzi, a potem emitować ją na zewnątrz" - pisze naukowiec w raporcie.
"New York Post" przypomina, że Stany Zjednoczone prowadziły podobne badania nad ludzką psychiką. Począwszy od lat 50. aż do lat 70. XX w. w ramach tajnego programu MK-Ultra CIA eksperymentowała ze sposobami kontroli umysłu.
Szeroko zakrojone eksperymenty obejmowały testowanie narkotyków, hipnozy oraz fal elektromagnetycznych. Niektóre badania były prowadzone bez zgody uczestników.
/poniżej fragmenty odtajnionych dokumentów dotyczących radzieckiego programu nad kontrolą umysłu/
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.