Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




WIDZIAŁEM UFO WIELE LAT TEMU! OBSERWACJA 12 CZERWCA 1992 ROKU
Wt, 1 wrz 2020 11:19 komentarze: brak czytany: 3356x

[...] Witam serdecznie, Ostatnio na stronach Nautilusa pojawia się sporo relacji z "dawnych" wydarzeń, postanowiłem dołożyć swoje 5 groszy. Dotyczy to obserwacji z dnia 12 czerwca 1992 roku z około godziny 21-21.15 . Obserwacja miała miejsce nad jeziorem Rydwąskim, położonym przy trasie Mrągowo-Kętrzyn niedaleko miejscowości Rydwągi. Tego dnia wybraliśmy się wieczorem,  ja, mój ojciec i znajomy na.......

czytaj dalej


[...] Witam serdecznie, Ostatnio na stronach Nautilusa pojawia się sporo relacji z "dawnych" wydarzeń, postanowiłem dołożyć swoje 5 groszy. Dotyczy to obserwacji z dnia 12 czerwca 1992 roku z około godziny 21-21.15 . Obserwacja miała miejsce nad jeziorem Rydwąskim, położonym przy trasie Mrągowo-Kętrzyn niedaleko miejscowości Rydwągi. Tego dnia wybraliśmy się wieczorem,  ja, mój ojciec i znajomy na ryby. Około godziny 21 ojciec powiedział, że ktoś na drugim brzegu wystrzelił race oświetlajacą, podobną do tych używanych w wojsku.

Nie zwróciliśmy na to uwagi (ja i znajomy byliśmy zajęci rozplątywaniem żyłek). Po paru chwilach ojciec stwierdził, ze to nie może być raca, bo nie opada. Wtedy zaczęliśmy się temu przyglądać wszyscy.  Był to jasny obiekt, wielkości mniej więcej Księżyca w pełni, świecił jasnym, żółtobiałym światłem, jednak nierażącym w oczy, jakby matowym. Obiekt znajdował się po drugiej stronie jeziora, jakby nad drzewami rosnącymi na znajdującym się tam małym wzniesieniu. Podczas wędkowania słuchaliśmy radia, grało w samochodzie, akurat była relacja z meczu ME pomiędzy WNP a Niemcami. W trakcie obserwacji obiektu pojawiły się wyraźnie słyszalne zakłócenia, chwilami zanikało wszystko. Zakłócenia  były bardzo podobne do trzasków jakie pojawiają się w głośnikach, gdy ktoś na dużej głośności mocno uderzy w mikrofon, można też je porównać do odgłosu gniecionej koszulki na dokumenty, trzymanej zaraz przy uchu. Obiekt był widoczny kilka dobrych minut.  W pewnym momencie po prostu zgasł, jakby zgasić żarówkę i wszystko wróciło do normy. Do listu załączam dwa zrobione na szybko rysunki poglądowe, jeden z orientacyjnymi obliczeniami na jakiej wysokości mógł znajdować się obserwowany obiekt.
Serdecznie pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]



 

Obserwacja obiektu UFO w miejscowości Sixtes niedaleko Barcelony,relacja
świadka.
To byl koniec lata roku 1979 (ostatnie dni sierpnia) okolo godziny 4tej nad
ranem. Noc byla bardzo goraca i nie mogac zasnac stalam w oknie wpartujac
sie w ciemne niebo (nie widac bylo ksiezyca). Nagle skupilam wzrok na
swiecacym ponkcie, jedynym obiekcie widocznym na niebie. Wydawalo mi sie ze
robi sie on coraz wiekszy i w rzeczywistosci tak bylo. Kiedy sie znizyl nie
moglam uwierzyc w to co widzialam. To co wydawalo sie z daleka swiatlem,
"przeobrazilo" sie w dwa ogromne owale polaczone czterema
czesciami/kolumnami. W dolnej czesci, z prawej strony palily sie zielone
swiatla i pomaranczowe z lewej. Kiedy gasly jedne, zapalay sie drugie. Po
srodku swiatel znajdowaly sie duze drzwi, podobne do drzwi garazowych.
Obiekt wydawal sie lewitujacym miastem. Bylam tak blisko, ze widzialm cienie
ruszajace sie za polprzezroczystymi oknami. Obiekt nie ruszal sie przez
ponad godzine i pozniej znikanl w podobny sposob w jaki sie pojawil. uniosl
sie w gore, zanikajac
 w kilka sekund az znow widoczny byl jako blyszczacy punkt, niczym gwiazda.

oba owale pelne byly (compartimientos-musze to blizej sprawdzic), drzwi,
okien bialych i bardzo swiecacych, natomiast pozostale czesci byly bardzo
ciemne i wydawaly sie wystawac(?). Obiekt byl koloru szarego

 Swiadek miala wtedy jakies 12-15 lat
.







-----Original Message-----
From: [...]
Sent: Monday, March 23, 2009 6:25 PM
To: FN
Subject: Obserwacja UFO

Droga Fundacjo,
 
po kilkudziesięciu latach chciałbym opisać przypadek , który zaobserwowałem i osobiście przeżyłem..
 
To miało miejsce w Zakopanem  w okresie letnim (lipiec, sierpień)  35 lat temu czyli  w roku 1974.
Ta historia, to zjawisko nie daje mi spokoju do  dnia dzisiejszego.  Jestem absolutnie przekonany, że byłem świadkiem czegoś niezwykłego, niepowtarzalnego i pozaziemskiego.
Wiedziałem o tym już od pierwszsej chwili mojej obserwacji a kolejne lata jedynie utwierdziły mnie w tym przekonaniu.
 
Było lato 1974,  godziny wieczorne tj. około 22-24.oo
 
Znajdowałem się wówczas wraz z moją dziewczyną na tzw. Równi Krupowej w Zakopanem.  
Siedziliśmy na ławce a wkrótce na tej ławce położyliśmy się aby obserwować niebo, ponieważ pogoda była przepiękna i przepiękne gwiaździste niebo.
 
Nagle zaobserwowaliśmy jasny punkt  (a konkretnie ja i przekazałem to mojej dziewczynie),  który przesuwał się na niebie .
Punkt był wieklkości wielu innych gwiazd ale mimo wszystko dało się go odróżić od tła,  ponieważ nie wytwarzał wokół siebie żadnej poświaty i w jakiś niewutłumaczalny sposób można było odróżnić, że obiekt porusza się bardzo wysoko ale jednak pod gwiazdami.
 
Według mojej oceny którą podrzymuję do dzisiaj,  był to ogromny obiekt  poruszający się na ogromnej wysokości.
Powiedzmy obiekt wielkości boiska piłkarskiego na wysokości kilkudziesięciu kilometrów.
 
Przez około 3-4 minuty obserwacji obiekt poruszał się w linii prostej.  
Wówczas nie było w tym nic dziwnego i teoretycznie mogł być to sputnik lub inny nieznany ale ziemnski obiekt latający.
 
I wówczas stało się coś niezwykłego. Coś co właściwie zaważyło na całym moim życiu oraz postrzeganiu Śwata do dnia dzisiejszego.
 
Obiekt który  według mojej oceny  poruszał się z ogromną prędkością  (subiektywna ocena wysokości, wielkości obiektu i poruszania się na tle innych gwiazd), nagle zatrzymał się w miejsu.  Dosłownie w miejscu.  Bez jakiegokolwiek momentu zwolnienia prędkości.
Po kilkudziesięciu sekundach,  nagle z obiektu głównego zaczęło się oddalać promieniście i równomiernie kilka obiektów mniejszych, w ilości 5-6 sztuk.  Dokładnej ilości  nie pamiętam.  Oddaliło się na niebie na odległość ok. 2,5- 3,0 cm i zaczęły pojedynczo gasnąć i znikać.  Kilkadziesiąt sekund później zniknął nagle głowny obiekt.
 
Już wówczas byłem tego świadom,  że jest to zjawisko niezwykłe, i że żaden obiekt ziemskiej cywilizacji nie jest w stanie wykonać takiego manewru.
Manewru w postaci całkowitego i nagłego zatrzymania się w miejscu z ogromnej prędkości.  Nawet dziasiaj mimo postępu technicznego taki manwer jest niemożliwy.
 
Pamiętam, że leżałem na tej ławce jak zahipnotyzowany.   
 
Mimo, że obserwowałem to wraz z moją dziewczyna na niej nie wywarło to aż takiego wrażenia.  Po prostu nie zdawała sobie sprawy z niezwykłości zjawiska i technicznych możliwości naszej cywilizacji.
 
Dzisiaj mam już 51 lat i pamiętam to wydarzenie ze wszystkimi szczegółami jakby miało miejsce niedawno.
Wywarło to ogromny wpływ na moje późniesze i obecne postrzeganie Swiata.  Po prostu wiem co widziałem i nikt mi tego nie odbierze.
 
Tą obserwacją dzielę się na forum publicznym po raz pierwszy w życiu.
 
 
Pozdrawiam wszystkich,
[dane do wiad. FN]



zwiń tekst



WSZYSTKO WIDZIAŁEM JAK W FILMIE O ZWOLNIONYM TEMPIE
Nie, 10 gru 2023 21:12 komentarze: brak czytany: 1604x

[...]Dzień dobry,  Zainteresował mnie artykuł na Państwa stronie, "NA CHWILĘ PRZED WYPADKIEM - NIEZWYKŁY FENOMEN Z CZASEM" i chciałbym opisać też swój przypadek z 2009r. Do dziś wspominam ten wypadek, bo był to ciąg dziwnych zdarzeń i okoliczności ale skupię się na samym wydarzeniu. Latem 2009r. od rana towarzyszyło mi odczucie jakiegoś niepokoju, syn również, jak na 7-mio latka był nad wyraz.......

czytaj dalej


[...]Dzień dobry,  Zainteresował mnie artykuł na Państwa stronie, "NA CHWILĘ PRZED WYPADKIEM - NIEZWYKŁY FENOMEN Z CZASEM" i chciałbym opisać też swój przypadek z 2009r. Do dziś wspominam ten wypadek, bo był to ciąg dziwnych zdarzeń i okoliczności ale skupię się na samym wydarzeniu. Latem 2009r. od rana towarzyszyło mi odczucie jakiegoś niepokoju, syn również, jak na 7-mio latka był nad wyraz spokojny.

Miałem tego dnia pojechać do sklepu kilkanaście kilometrów od domu i wrócić. Wsiedliśmy do auta, pojechaliśmy, kupiliśmy co trzeba było i właśnie zbiegiem okoliczności pojechaliśmy inną drogą powrotną w innym czasie niż to odbyłoby się w normalnym trybie. Była to sobota lekko po południu, jechaliśmy w ciągu aut zmierzających zapewne w okolice pobliskiego zbiornika wodnego na weekendowy wypoczynek. Po minięciu przystanku owładnęło mną znowu nietypowe odczucie.

Syn milczał całą drogę, co na niego było to nietypowe ale przyznam, że wtedy nie zwróciłem zupełnie na to uwagi. Wydawało mi się wtedy, że ktoś stał na przystanku, kątem oka widziałem ubraną na ciemno postać mężczyzny. Wyglądała normalnie. Wtedy to poczucie czegoś zaczęło potęgować, poczucie, że zaraz coś się wydarzy. Nie mam teraz pewności ale wydaje mi się, że spojrzałem w lusterko i nikogo na przystanku nie było. Być może po prostu go nie dojrzałem, nie wiem.

Poczucie narastało i w gruncie rzeczy moje oczy jeszcze nie widziały co się przede mną dzieje, a wewnętrznie czułem jakiś nieoczekiwany przebieg wydarzeń. Przede mną jechały auta, za mną też, nic nie wskazywało na cokolwiek niepokojącego, a wrażenie było takie, że czas zaczyna stopniowo spowalniać. Przez myśl niespodziewanie przemknęło wspomnienie o dziadku, który zmarł ładnych parę lat wcześniej. Wydawało się, że auta wokół przemieszczały się jakby w zwolnionym tempie. Dopiero po chwili zobaczyłem, że jedno z aut z przeciwka w bardzo powolnym tempie wpadło na pobocze (jak się później okazało, uderzone przez jedno, bodajże 3-cie auto przede mną).

Postrzegałem to, jakby na filmie o bardzo zwolnionym tempie. Podświadomie widziałem to auto uderzające w mój samochód, a z drugiej strony nic nie wskazywało, że do tego dojdzie, wszak wypadło z drogi na przeciwne pobocze. Jednak to poczucie nie ustępowało. Czułem, że powinienem coś zrobić ale nadal nic nie wskazywało na to by samochód znajdujący się ok. 100m przede mną nie pozostał na poboczu. Film powoli przyspieszał i auto z pobocza z powrotem wjechało na drogę i uderzyło w nas czołowo. Widziałem powoli zgniatające się blachy przodu mojego samochodu, osobę z drugiego auta powoli przemieszczającą się do przodu w wyniku uderzenia.

Film gwałtownie przyspieszył, silnik wył, wokół dym i kurz pyłu z poduszek powietrznych. Poprzednie odczucia przeminęły. Poczułem się, jakby właśnie doszło do tego czego odczucie przez cały dzień dręczyło. Wyszliśmy z tego z synem prawie bez szwanku.

Co jakiś czas wracam do tego zdarzenia próbując sobie wyjaśnić to zwolnienie czasu, podświadomą wiedzę, że zaraz coś się wydarzy ale też głos rozsądku, że co by mogło się wydarzyć, wszyscy jadą grzecznie w rzędzie i wolno. Pamiętam też, że gdy już widziałem "driftujące" na mnie auto miałem poczucie, jakbym wiedział, że będzie to taki właśnie srebrny samochód, jakby deja vu. Po całym zdarzeniu rozmawiałem z synem w szpitalu (leżał dzień na obserwacji) i też przyznał, że tego dnia miał dziwne odczucie niepokoju, może stąd to jego wyciszenie.
Pozdrawiam serdecznie.

[dane do wiad. FN - opis trafił na pokład okrętu Nautilus 17 listopada 2021]

 

OD FN

Nasz czytelnik miała na myśli publikację w dziale XXI PIĘTRO, która jest dostępna po kliknięciu na link poniżej:

https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,1300.html





zwiń tekst



NA CHWILĘ PRZED WYPADKIEM - NIEZWYKŁY FENOMEN Z CZASEM
Nie, 10 gru 2023 21:12 komentarze: brak czytany: 2008x

Doświadczanie czasu. [...] Opiszę doświadczenie dzięki któremu zrozumiałem, że czas możemy odbierać w różny sposób. Zdarzenie miało miejsce ponad 10 lat temu. Podczas testów samochodowych i treningu, przy znacznej prędkości popełniłem błąd, w wyniku którego tor jazdy samochodu odbiegł od zamierzonego. Ratując sytuację wykorzystałem wszystkie możliwości jakie nabyłem w motorsporcie, ale okazało się.......

czytaj dalej


Doświadczanie czasu. [...] Opiszę doświadczenie dzięki któremu zrozumiałem, że czas możemy odbierać w różny sposób. Zdarzenie miało miejsce ponad 10 lat temu. Podczas testów samochodowych i treningu, przy znacznej prędkości popełniłem błąd, w wyniku którego tor jazdy samochodu odbiegł od zamierzonego. Ratując sytuację wykorzystałem wszystkie możliwości jakie nabyłem w motorsporcie, ale okazało się że to jednak za mało. W tym momencie wiedziałem że zrobiłem już wszystko i nic więcej nie mogę zrobić. Pozostało czekać na kontakt z dużym betonowym zbrojonym obiektem. O ile cała akcja mogła trwać 4-5 sek, to moment od chwili ostatecznej oceny sytuacji do chwili zderzenia powinien trwać ułamek sekundy. To była odległość około 5-8m. Jednak tu stało się inaczej. Ten moment wydawał się trwać bardzo długo. Na tyle długo że zdążyłem sobie przypomnieć większość mojego życia. Cały film historii przewinął się przez moją świadomość w tempie pozwalającym na rozpoznanie sytuacji i szybkiej ocenie tego, czy było to złe czy dobre. Mało tego, miałem tyle czasu że spokojnie mogłem wypalić papierosa. Chciałem to już mieć za sobą, bez względu na to po której stronie się znajdę. To wyczekiwanie było męczące. Nastąpiło wreszcie to co musiało. Poczułem ulgę. Auto skasowane, ja bez najmniejszego zadrapania i bez utraty świadomości. Ale doświadczenie tego wydłużonego czasu bezcenne. Tego nawet nie sposób dokładnie opisać. To była tak duża różnica czasu, że długo to analizowałem aby zrozumieć jak to działa. Do dziś nie wiem. Może kiedyś to pojmę, rozwijam się zgodnie z planem duszy. Zdarzenie mocno zapisało się w bibliotece mojej świadomości.
Pozdrawiam serdecznie (poza_czasem)

[opis dostaliśmy 15 listopada 2021]





 [poniżej fragment e-maila do FN z 15 listopada 2021]

[...] Mam swoją historię związaną z intuicją lub "przewidywaniem". Właściwie to kilka,ale dwie z niedawnego czasu.  
1. Po przeczytaniu pytania na profilu FB pewnej młodej, znanej malarki z USA-Akiane Kramarik(namalowała niesamowity obraz Jezusa gdy była jeszcze dzieckiem),.która spytała swoich obserwatorów jaki jest tytuł obrazu. który właśnie maluje-natychmiast w głowie pojawiło się słowo Autoportret . Było to zaskakujące bo impuls był krótki i mocny . Wahałam się czy napisać post, nie śledziłam aż tak mocno wszystkich dotyczczasowych  obrazów, wiec nie miałam pewności czy taki obraz nie znajduje się już w Jej dorobku.  Napisałam ja i około 1500 innych osób.  Jakie było moje zdziwienie gdy  na drugi dzień pokazała Autoportret! (Aż mi się gorąco zrobiło, niedowierzałam ). Nagrodą była kopia tego  obrazu,  której niestety nie dostałam. (Nikt się do mnie nie zgłosił) Natomiast w tym wszystkim to wcale nie było dla mnie ważne lecz to, co się stało,  moje osobiste doświadczenie.  Długo zajęło mi przejrzenie wszystkich komentarzy po angielsku, zdaje się że jeszcze tylko 1 osoba udzieliła takiej odpowiedzi. W załączniku przesyłam screen rozmowy.
2. Drugi przypadek a może nie przypadek to sytuacja z Kościoła gdy byłam na Mszy św . Ksiądz wyszedł do pary młodych rodziców trzymających dziecko do chrztu.  W momencie gdy zaczął zadawać  pytanie jakie imię wybrali dla swojego dziecka, nawet gdy jeszcze nie skończył jakby mi ktoś imię tego chłopca wrzucił do głowy.  Za kilka sekund padło to właśnie imię A ja zastanawiałam się czy to jest rzeczywista sytuacja czy coś mi się dzieje z głową że tak powiem wprost.
Piszę o tym bo wiem że różne i nie takie tylko  historie czytacie każdego dnia.  Opowiadam czasem rodzinie i znajomym moje nazwijmy to doświadczenia, prorocze sny itp, ale wiadomo że trudno uwierzyć. Od dziecka patrzyłam w niebo ,interesuję się życiem po życiu, reinkarnacją, UFO,  siłą przyciągania, telepatią,słucham z zaciekawieniem  Pana Krzysztofa Jackowskoego szczególnie jeśli chodzi o odnajdywanie ciał osób zaginionych.
 
Mam nadzieję  że nie zanudziłam.  Szczerze to pierwszy raz piszę i wysyłam wogóle wiadomość do redakcji i to jeszcze z taką treścią.  Chyba zbyt późna godzina sprzyja otwarciu się.  Mam nadzieję że jutro rano  gdy  obudzę się nie będę tego żałować
 
Pozdrawiam serdecznie. Fajnie że jesteście.
[dane do wiad. FN]

 


 

 


I jeszcze coś od naszego stałego załoganta  Orion_1957 

From: [...]
Sent: Saturday, November 13, 2021 10:33 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Nasi mniejsi bracia

 

Witam serdecznie Fundację Nautilus !

 

W nawiązaniu do art. ,,W oczach pieska jest tak wiele....- do projektu ,,Nasi mniejsi bracia " chciałbym powiedzieć, że w dniu 08.11.2021 r. w godzinach popołudniowych pojawił się w miejscu mojej pracy czarny kotek. Biedak nie miał praktycznie siły stać na nagach, był bardzo wychłodzony    a poza tym jak się okazało bardzo głodny. Jego zachowanie wskazywało, że kiedyś musiał mieć swój dom bo lgnął do ludzi mimo, że to oni prawdopodobnie zrobili mu krzywdę wyrzucając go z ciepłego mieszkania. Nic innego nie wypadało tylko szybko zapewnić mu ciepły kącik i jednocześnie przygotować mu posiłek. Muszę powiedzieć, że kocina spał w ciepłym pomieszczeniu całą noc a na drugi dzień załatwiłem mu szybką adopcję. Przygarnęła go koleżanka która podobnie jak Ja kocha zwierzęta a w swoim domu ma już dwa kotki które chętnie poznały nowego przybysza.

W załączeniu zdjęcie pięknego czarnulka.

Pozdrawiam ( Orion_1957 )




zwiń tekst



ZJAWA W SZPITALU
Sob, 22 sie 2020 21:06 komentarze: brak czytany: 1262x

[...] W 2013 roku przeszłam operacje, nieistotne, czego, grunt ze mogłam po niej chodzić. Poszłam do pielęgniarek, zaniosłam im owoce i jakieś gazety żeby umilić im nocna zmianę. Pogadałam chwile i poszłam obejrzeć TV, w pokoju byłam sama. Gdy zgasiłam telewizor, w pokoju była tylko poświata z korytarza wpadająca przez szybę w drzwiach, reszta sali był w mroku. Musiałam leżeć na wznak i nagle zobaczyłam.......

czytaj dalej


[...] W 2013 roku przeszłam operacje, nieistotne, czego, grunt ze mogłam po niej chodzić. Poszłam do pielęgniarek, zaniosłam im owoce i jakieś gazety żeby umilić im nocna zmianę. Pogadałam chwile i poszłam obejrzeć TV, w pokoju byłam sama. Gdy zgasiłam telewizor, w pokoju była tylko poświata z korytarza wpadająca przez szybę w drzwiach, reszta sali był w mroku. Musiałam leżeć na wznak i nagle zobaczyłam ze ktoś (cień) wchodzi od drzwi i szybko się przemieszcza po Sali. Myślę -pielęgniarka coś zapomniała, ale druga myśl, –czemu nie zapaliła światła?

Nagle ta postać stanęła przy mnie, patrzę nie ma nóg. Dobra, mówię do siebie: duch do mnie przyszedł. Wyciągłam rękę, ale nie zareagowała.Za to pokazała mi swoja postać: włosy kręcone do ramion, piżama w paski i szlafrok. Twarz była zamazana. Mówię do niej: umarłaś w tym szpitalu wiesz o tym, prawda? Czegoś potrzebujesz? Pomogę ci, ale teraz jestem słaba po operacji. Na to widmowa dziewczyna odwróciła się poszła od drzwi, przeszła przez nie i jeszcze popatrzyła przez szybę na mnie. Zobaczyłam jej twarz młodej osoby. A mnie odcięło energie i przespałam cało noc.

[dane do wiad. FN, email dostaliśmy w listopadzie 2021]




Dobry wieczór.
Właśnie przeczytałam o czarnej ścianie pyłu i byłam w szoku, bo gdzieś mniej więcej tydzień przed 1 listopada też śnił mi się sen o ścianie pyłu. We śnie byłam w mieszkaniu swojego dzieciństwa na Litwie ( teraz mieszkam gdzie indziej) i patrzyłam przez otwarte okno balkonowe. W pewnym momencie zza budynku naprzeciwko pojawiła się czarna ściana pyłu, wyglądająca trochę jak tsunami tylko bez wody i bardzo szybko zmierzała w moim kierunku. Zaczęłam szybko, z całej siły zamykać drzwi balkonowe by pył nie wdarł się do mieszkania. Obudziłam się z wysiłku, tak mocno musiałam pchać drzwi.
Pozdrawiam.

[dane do wiad. FN ]



From: [...]
Sent: Sunday, November 14, 2021 2:19 PM
To: Fundacja NAUTILUS
Subject: Podobny sen

 

Dzień dobry. 

Przeczytałam na stronie fundacji opis snu, w którym ktoś stał na balkonie i widział "ścianę pyłu". Proszę sobie wyobrazić, miałam bardzo podobny sen. Śniłam, że jestem na spacerze z moim dzieckiem, w naszym miasteczku (Łomża, podlasie), syn stoi na przeciwko mnie i pokazuje mi paluszkiem niebo. Odwracam się i widzę opadający z nieba pył. Wiedziałam, że za chwilę ten pył spadnie na nas, przytuliłam synka i obudziłam się.

To tylko zły sen, ale podobieństwo obu snów zadziwiające. 

Pozdrawiam serdecznie. 

[dane do wiad. FN]

Poza czasem.
Przyszedł ten moment, w którym postanowiłem opisać jedno z moich doświadczeń z czasem. Na pewnym etapie mojego życia uznałem że jestem niewolnikiem czasu. Postanowiłem to zmienić, przecież mam wolną wolę jaką dał mi Stwórca. Jako że w życiu miałem taki okres, że mogłem nie zwracać uwagi na czas, postanowiłem to wykorzystać. Z dnia na dzień eliminowałem z mojej świadomości poczucie czasu, stopniowo uwalniałem się od tej zależności. Nie wiem ile to trwało, to był pewien proces. Czułem się coraz bardziej wolny, niezależny. To było przyjemne uczucie. Funkcjonowałem w materii bez żadnych zakłóceń. Któregoś dnia to nastąpiło, w pełnej świadomości nagle i bardzo wyraźnie poczułem że zostałem całkowicie odcięty od czasu, pozostając w materii. Nagle znalazłem się pośrodku ogromu przestrzeni wypełnionej głęboką ciemnością i odczuwałem/odbierałem nicość. Nie znajduję słów aby dokładniej określić czym jest nicość. To się czuje, ale ja poczułem wtedy też ogromny lęk, wręcz panikę. Szybko wróciłem do poprzedniego stanu. Teraz już wiem że materia i czas są ze sobą połączone i są od siebie zależne. Nie można tych elementów oddzielać. Każda sytuacja czegoś uczy, każde doświadczenie powoduje rozwijanie naszej świadomości. To doświadczenie mocno zapisało się w bibliotece mojej świadomości.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie (poza_czasem)

I jeszcze taka krótka historia, którą opowiedział nasz kolega z okrętu Nautilus.



zwiń tekst



DZIWNA HISTORIA MOJEGO OJCA Z UFO… TWIERDZIŁ, ŻE TĘ KULĘ PRZYWOŁAŁ MYŚLAMI!
Nie, 10 gru 2023 21:12 komentarze: brak czytany: 1075x

[…] Witam Fundację! Zdecydowałem się do Was napisać o wydarzeniu, które opowiedział mi mój nieżyjący już niestety ojciec. Nie znam może zbyt wielu szczegółów, bo mówił o tym trochę niechętnie, ale wierzę mu, że to naprawdę przeżył. Był wtedy dzieckiem, a raczej nastolatkiem, bo miał 12 lat. Razem z kolegami poszli na działki, gdzie był jeden domek bez zamku w drzwiach i można było do niego wejść, .......

czytaj dalej


[…] Witam Fundację! Zdecydowałem się do Was napisać o wydarzeniu, które opowiedział mi mój nieżyjący już niestety ojciec. Nie znam może zbyt wielu szczegółów, bo mówił o tym trochę niechętnie, ale wierzę mu, że to naprawdę przeżył. Był wtedy dzieckiem, a raczej nastolatkiem, bo miał 12 lat. Razem z kolegami poszli na działki, gdzie był jeden domek bez zamku w drzwiach i można było do niego wejść, a dla takich dzieciaków to była nie lada atrakcja. Był 1963 rok, sierpień, ale dokładnego dnia ojciec nie pamiętał. Był na pewno wieczór, było czterech chłopców w tym mój ojciec. Rozpalili ognisko przy tym domku i planowali upiec ziemniaki w ognisku. W pewnym momencie kolega ojca zauważył, że na niebie jest bardzo jasna gwiazda, która przez chwilę zgasła, a potem zajaśniała znowu i znowu zgasła.

Mój ojciec opowiadał, że zaczął w myślach prosić tę gwiazdę, aby się im pokazała. Zdaje się, że nawet wtedy zamknął oczy. Koledzy się z niego śmieli, że zwariował, ale przestali się śmiać, jak najpierw ta gwiazda się pojawiła na niebie, a następnie zaczęła się do nich zbliżać błyskawicznie aż doleciała tuż nad polanę obok i okazała się jasną kulą o średnicy około 3-4 metrów. Nie było żadnego dźwięku, syczenia czy czegokolwiek – zero! Z opisu ojca wynikało, że była z metalu, który w jakiś dziwny sposób emitował białe światło. I potem stała się dziwna rzecz, bo cała czwórka chyba zasnęła. Obudzili się w nocy, leżeli obok dopalającego się ogniska i niczego nie pamiętali, tylko że ta kula zawisła nad polaną i potem już nic. Tak się wystraszyli tej historii, że przez kilka tygodni nawet bali się iść w to miejsce. Proszę pamiętać, że to były czasy, kiedy nikt nie słyszał nawet, że istnieje coś takiego jak UFO. W każdym razie ojciec mówił, że on tę kulę przywołał myślami wtedy na tej działce. Był przekonany, że kula czy ten obiekt raczej był pod inteligentną kontrolą. Niestety zarówno mój ojciec, jak i jego najlepszy kolega już nie żyją, a pozostała dwójka nie wiem nawet, jak się nazywali, więc trudno ich dzisiaj odnaleźć. Pomyślałem, że ta historia może Was zainteresować.

Czytam serwis codziennie, robicie dobrą robotę!

[dane do wiad. FN]

 

From: […]

Sent: Sunday, September 19, 2021 8:35 PM

To: FN

Subject:

Witam, pisałem już kiedyś do państwa, jak i do innych osób np. Pana […] i nikt mi wtedy nie odpowiedział, to było 9 lat temu, gdy przywołałem telepatycznie ufo. Chętnie bym to Państwu opowiedział.

Obejrzałem kiedyś program, gdzie ktoś mówił o tym jak przywołać ufo, mówili tam zeby wyobrazić sobie błękitny trójkąt i zacząć mówić myślami, zacząłem medytować na wielkiej polanie i powiedziałem : Plejadjanianie, mam na imię Przemek, jestem z planety ziemia i proszę was o kontakt. Po około 30 sekundach na wprost mnie na horyzoncie pojawił się klasyczny dysk coś w kształcie oka i pierwszy raz w życiu przetarłem oczy żeby zobaczyć, czy nic mi się nie wydaje i ten obiekt był tam cały czas, na lewej krawędzi zapalało się i gasło błękitne światełko i obiekt zaczął się delikatnie obniżać i zaczął lecieć w moją prawo stronę, obróciłem się o 45 stopni, aż zniknął za drzewami i powróciłem do poprzedniej pozycji i zobaczyłem, że dogania go identyczny lecąc już szybciej i w tym te błękitne światło paliło się już cały czas na na lewej krawędzi.


 

From: […]

Sent: Monday, September 20, 2021 1:10 AM

To: FN

Subject: zaobserwowanie niezidentyfikowanego obiektu.

 

Serdecznie witam

 11-tego września 2021 około 21-wszej spotkało mnie coś niesamowitego i ważnego dla mnie. Spoglądając w niebo na parkingu u podnóża Świętego Krzyża w Nowej Słupi wpatrywałem się w gwiazdy, które od ponad godziny pojawiały się na niebie i było ich coraz więcej. Oczywiście moim celem była obserwacja czy na niebie wydarzy się coś dziwnego. W pewnym momencie zauważyłem kontem oka jakiś ruch i od razu spojrzałem w tym kierunku. Lekko obróciłem głowę w lewo i zobaczyłem obiekt wielkości gwiazdy który poruszał się niesamowicie szybko w linii prostej. Straciłem go z oczu gdzieś na kącie 45% po prawej. Trwało to może dwie sekundy. Byłem ogromnie zaskoczony i szczęśliwy że mogłem zaobserwować to na własne oczy. Patrząc dalej w tym kierunku, po kilku sekundach obiekt pojawił się w podobnym miejscu gdzie straciłem go z oczu i w tym samym tempie i przeciwnym kierunku, przeleciał w linii prostej gdzie na kącie około 45% z lewej, jak by się rozpłynął.



zwiń tekst



JAK TA CZARNA ŚCIANA PYŁU DO MNIE DOCHODZIŁA, TO SIĘ OBUDZIŁAM
Nie, 10 gru 2023 21:12 komentarze: brak czytany: 3705x

 […] Dzień Dobry, Odkryłam serwis waszej fundacji kilka tygodni temu i prawie cały czas jestem na pokładzie okrętu Nautilus. Chciałam opisać dziwny sen, jaki miałam ja i moja siostra w odstępie trzech dni. O tym, że miałyśmy taki sam sen dowiedziałyśmy się 1 listopada, kiedy była okazja porozmawiania ze sobą w domu rodziców. Ja mam 26 lat, a moja siostra jest starsza o 4 lata. Sen był praktycznie.......

czytaj dalej


 

[…] Dzień Dobry, Odkryłam serwis waszej fundacji kilka tygodni temu i prawie cały czas jestem na pokładzie okrętu Nautilus. Chciałam opisać dziwny sen, jaki miałam ja i moja siostra w odstępie trzech dni. O tym, że miałyśmy taki sam sen dowiedziałyśmy się 1 listopada, kiedy była okazja porozmawiania ze sobą w domu rodziców. Ja mam 26 lat, a moja siostra jest starsza o 4 lata. Sen był praktycznie identyczny, a to przecież rzadko się zdarza. To powód, dlaczego postanowiłam go opisać i przesłać fundacji. Sen był taki: śniło mi się, że idę przez miasto, które jest całkowicie wymarłe. To chyba nie było moje miasto (mieszkam w [dane do wiad. FN], bo bloki były bardzo niskie. Zobaczyłam, że zbliża się jakaś ciemna ściana pyłu czy jakiego dymu. Wiedziałam, że jak wejdę w ten pył, to umrę. Zaczęłam uciekać. We śnie próbowałam znaleźć drzwi do jakiegoś domu, ale wszystkie były chyba pozabijane deskami. Wreszcie jak już ta czarna ściana pyłu do mnie dochodziła, to się obudziłam. Moja siostra miała praktycznie identyczny sen poza jedną różnicą. Jej się przyśniło ta sama co mnie ściana pyłu, ale opisała to coś jako czarną chmurę gazu, która także powoli zalewała miasto. Kiedy siostra znalazła się w tej chmurze, to wtedy się obudziła.

Przed tym snem nie kontaktowałyśmy się ze sobą i nie rozmawiałyśmy o czymś takim, więc naprawdę to bardzo dziwne wydarzenie. Nigdy wcześniej nie miałyśmy wspólnych snów, to pierwszy raz. Mam nadzieję, że ten temat was zainteresował.

Pozdrawiam  razem z siostrą, która także zaczęła czytać serwis Fundacji Nautilus

[dane do wiad. FN]

 

 

-----Original Message-----
From: […]
Sent: Sunday, November 7, 2021 12:27 PM
To: FN
Subject: wazny telefon

 

Witam serdecznie,

 dzisiaj mojej babci przyśniło się że dzwonił do niej nieżyjący juz dziadek. Powiedział jej ze mamy kupić jedzenie bo niedługo nie będzie.

 Babcia ogląda hipnotyzujący telewizor szczęścia i dobrobytu i jest bardzo podatna na propagande ze jest ok.

 Uważam że to ważna wiadomosc wiec od razu pojechałem kupic jedzenie za to co mogłem.

 Pozdrawiam

 [...]

From: [...]
Sent: Sunday, November 7, 2021 10:49 AM
To: Fundacja NAUTILUS
Subject: Sen z września 2020 r.

Witam Załogę
Piszę do was może to nie jest tak istotne ale wczoraj sobie to przypomniałem i postanowiłem to sprawdzić.
Otóż dnia 7.09.2020 wysłałem do fundacji maila o śnie jaki miałem we wrześniu 2020 r.
Zdaje sobie sprawę że treść nie mówi dosłownie o wydarzeniach ale można stwierdzić że w pewnym sensie się to pokrywa.
A oto ta treść.

 
From:[...]
Sent: Monday, September 7, 2020 10:07 PM
To: nautilus
Subject: Sen związany z mobilizacja wojska
 
Ahoj Załogo
Postanowilem napisać do was bo to mi nie daje spokoju. Mialem sobie odpuścić żeby oszczędzić wam czasu ale jednak musze to napisać.
Otóż z czwartku 03.09.2020 na piatek 04.09.2020 mialem sen związany z mobilizacja wojska w Polsce. To troche dziwnie wygladalo bo mialem odczucie że ta mobilizacja służy jakby pokazaniu albo nauczaniu jak wogóle funkcjonuje wojsko. Obraz jaki widziałem w tym śnie był taki że patrzyłem z perspektywy kamery która jest na wysokości pasa i jest skierowana pod kątem około 45 stopni na lewą strone twarzy jednego z żołnierzy stojacego z innymi żołnierzami w szeregu. Najdziwniejsze jest dla mnie to że ten żołnierz na którego był skierowany obraz pełnil taką funkcje jak ,p
,,prezenter telewizyjny,, albo ,,instruktor-komentator,,
W moim odczuciu jego rolą bylo medialne uczenie zasad w wojsku.
I jeszcze jedno w tym śnie było, czy też dało sie odczuć slowo ,,MOBILIZACJA,, ale na pewno nie słowo wojna.
Dziękuję wam za poświęcenie czasu na przeczytanie tego maila.
Bardzo możliwe że tu już mózg nabiera sobie za dużo informacji do głowy i myśle że to własnie stąd takie sny. Ale nie pisał bym tego gdyby to za mna nie chodzilo.
Pozdrawiam całą Załoge i Kapitana w tych cìężkich lecz ciekawych czasach.
Cała Naprzód

=====================================

Wyjaśnie teraz o co mi chodzi.
Otóż dnia 2.09.2021 r. czyli niemal rok po moim śnie prezydent RP wprowadził stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią.

Mam jeszcze pytanie czy Fundacja zamierza zrobić live w tym roku gdyby jakimś cudem znalazła na to czas.
A ja jeśli mogę to proponował bym zrobić live z Panem Krzysztofem Jackowskim co może się wydarzyć w następnym roku i jak świat może wyglądać za 5 czy 10 lat.
A żeby Pan Krzysztof miał pewien bodziec do wizji to proponował bym żeby Fundacja zebrała pewną ilość pytań od załogantów i wyprała np. 6 czy 8 pytań.
Tylko nie wiem czy to nie zasypie Fundacji tysiącami pytań od czytelników.

Pozdrawiam Załogant Papa117



zwiń tekst



MOJA ŚMIERĆ
Pon, 17 sie 2020 22:23 komentarze: brak czytany: 3815x

[...] Witam Fundację! Długo myślałem, aby opowiedzieć a raczej opisać Wam tę moją historię, ale pomyślałem, że skoro wchodzę na serwis FN codziennie od roku, to jesteście mi bliscy i powinienem opisać Wam moją śmierć. Bo ja przeżyłem śmierć, byłem martwy!Wszystko zdarzyło się w lipcu 2020 roku, kiedy wracałem od moich rodziców samochodem. Jechałem sam, niestety bardzo szybko. Nagle straciłem panowanie.......

czytaj dalej


[...] Witam Fundację! Długo myślałem, aby opowiedzieć a raczej opisać Wam tę moją historię, ale pomyślałem, że skoro wchodzę na serwis FN codziennie od roku, to jesteście mi bliscy i powinienem opisać Wam moją śmierć. Bo ja przeżyłem śmierć, byłem martwy!

Wszystko zdarzyło się w lipcu 2020 roku, kiedy wracałem od moich rodziców samochodem. Jechałem sam, niestety bardzo szybko. Nagle straciłem panowanie nad samochodem, czułem, że nie mam nad nim kontroli i liczyłem, że wylecę z drogi i może się uda jakoś przeżyć. Niestety samochód zaczął koziołkować, a że jechałem bez pasów, to wypadłem przez prawdopodobnie przednią szybę. Piszę prawdopodobnie, bo ja tego nie pamiętam.

Nagle odzyskałem świadomość, kiedy unosiłem się na wysokości ok. 4-5 metrów nad moim ciałem, które w takiej śmiesznej pozie leżało w rowie, a mój samochód poleciał koziołkując jakieś 25 metrów dalej. Początkowo nie wiedziałem, że nie żyję i tylko bawiła mnie myśl, że wszystko widzę z góry i jest mi super dobrze.

Potem nagle znalazłem się z tym słynnym tunelu ze światłem na końcu, o którym tyle razy czytałem w waszym serwisie. Miałem świadomość, że jestem czymś w rodzaju punktu, który poruszał się do tego światła. Było ciepłe, cudowne, pełne miłości, nie do opisania. Nagle usłyszałem głos – taki ciepły, jak dobrego ojca. Te słowa brzmiały jakoś tak: twój czas jeszcze nie nadszedł, musisz wracać. I od tego momentu nie pamiętam nic.


Obudziłem się już w szpitalu trzy tygodnie później, kiedy wybudzono mnie ze śpiączki. Mam uszkodzoną nogę na tyle, że uczę się chodzić normalnie, chodź minął już rok od wypadku. Chcę powiedzieć wam jedno: śmierci nie ma dokładnie tak, jak piszecie w serwisie! Jest życie po śmierci fizycznej, choć ten stan jest nie do opisania. Mam teraz 21 lat i to doświadczenie śmierci uważam za najważniejsze w życiu. Nie boję się śmierci, wiem, że kiedyś będę w tym świetle, do którego nie doleciałem. O moim doświadczeniu śmierci wiedzą tylko moi rodzice i siostra, a teraz także wy. Pozwalam przedstawić moją historię, choć proszę nie podawajcie moich danych, czyli imienia i nazwiska, a także miejscowości, bo na pewno ludzie się kapną, o kogo chodzi. Robicie świetną robotę i codziennie zaczynam dzień od sprawdzenia, co tam jest na serwisie Fundacji Nautilus.

Nie możecie się zatrzymać, bardzo Was o to proszę

[dane do wiad. FN] /opis wydarzenia dostaliśmy na pocztę FN 5 listopada 2021/


Rozmowa została opublikowana w Nowinach Jeleniogórskich, 3 listopada 2021 roku

Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Rozmowa z Robertem Bernatowiczem, badaczem zjawisk niewyjaśnionych

Robert Bernatowicz – z wykształcenia ekonomista i politolog, z zamiłowania dziennikarz. Na studiach planował zostać prywatnym detektywem i ukończył stosowne kursy. Potem rozpoczął karierę prywatnego przedsiębiorcy i posiadał znakomicie prosperującą firmę transportową. I wtedy w 1991 roku przez przypadek usłyszał o poszukiwaniu ciekawych głosów przez lokalną wtedy rozgłośnię Radio Zet. Spośród tysiąca chętnych wybrano dwie osoby, w tym jego. Tak zaczęła się przygoda z dziennikarstwem, która zmieniła jego życie. W 1996 roku poprowadził audycję Nautilus Radia Zet, która była początkiem największej pasji jego życia, czyli badania zjawiska niewyjaśnionych. W 2001 roku założył Fundację Nautilus, która do dziś zgromadziła dziesiątki tysięcy relacji o spotkaniu ludzi z „nieznanym”.

– Nie lubi Pan określenia „zjawiska paranormalne” – dlaczego?

– Już w samym tym słowie tkwi zaprzeczenie. Jeżeli coś nie jest „normalne” od razu nasuwa się sugestia, iż to coś staje się mało prawdopodobne, lub nawet nieprawdopodobne – niemożliwe. Przywykliśmy zresztą do założeń, że „normalne” ma prawo zaistnieć, a „paranormalne” nie. Ja, co więcej wcale nie uważam, iż nie poznane jeszcze dokładnie przez naukę zjawiska, muszą być przeciwne naturze. Z tego powodu preferuję bardziej adekwatne określenie…

– „Niewyjaśnione”?

– W rzeczy samej. To słowo znacznie lepiej oddaje istotę fenomenów, których ortodoksyjna nauka nie jest (jeszcze) w stanie zbadać.

– Wierzy Pan w rzeczy, których nie da się wytłumaczyć językiem nauki?

– „Wierzę” to kolejne nietrafione słowo. Ja wiem, mam stuprocentową pewność, że zjawiska o których nie śniło się filozofom – dzieją się obok nas i to od dawien dawna.

– Znaczna cześć społeczeństwa dopuszcza istnienie duchów, niektórzy ludzie, z którymi przyszło mi rozmawiać zaklinają się, że byli świadkami ich aktywności, że widzieli taką, czy inną zjawę na własne oczy, że słyszeli je, bądź czuli ich obecność. Czym według Pana są – najprościej rzecz ujmując – duchy? Wymysłem naszej fantazji, marzeniem o nieśmiertelności? A może tworem chorej wyobraźni, zwidami, halucynacjami?

– Bez wątpienia po części wszystkim tym. Najczęściej widzimy to, co chcielibyśmy widzieć – słyszymy podejrzany dźwięk, szelest, dostrzeżemy kątem oka jakiś cień – wielu z nas myśli od razu – duch! Najczęściej są to właśnie przywidzenia. Oczywiście zdarzają się halucynacje, wynikłe z przemęczenia, czy choroby psychicznej. To wszystko prawda…

– Ale?

– Ale zdarza się również, że mamy do czynienia z prawdziwym duchem – duszą zmarłej osoby, która z jakiś powodów nie chce odejść na tamten świat. Z kimś, kto na przykład zmarł nagłą śmiercią i nie daje sobie sprawy z tego, że nie żyje, lub pozostawił po sobie niedokończone sprawy. I błąka się pośród nas, cierpiąc i przyprawiając o cierpienie żyjących…

– Sceptyk, człowiek stąpający twardo po ziemi, powie od razu – brednie! Głupoty, bajki, przesądy, wymysły!




– Ba! Ja też stąpam twardo po ziemi. Zarabiam pieniądze, gram na giełdzie, jestem – jak każdy dziennikarz z prawdziwego zdarzenia – osobą publicznego zaufania. Nie oznacza to jednak, że gdy słyszę historie, które z przejęciem opowiadają mi ludzie – łapie się pod boki i zanoszę śmiechem, kpiąc z nich ile sił. Nie jestem ignorantem, nie odrzucam wszystkiego, czego człowiek nie jest w stanie zrozumieć. Nauka, która dziś chce nam zastąpić Boga, nie wie wszystkiego, nie zapewnia nam odpowiedzi na każde pytanie. A duchy? Są były, i będą. Wielu je widziało, w każdej rodzinie znajdzie się jakaś prawdziwa, choć dla niektórych nieprawdopodobna historia.

– Widział Pan ducha na własne oczy?

– Owszem. Widziałem. Jasno i wyraźnie – widziałem tak jak pana tutaj przede mną.

– Skąd Pan wie, że to był duch?

– Skąd? Stąd, że był to człowiek już nie żyjący, a mimo to potrafił się komunikować. Zajmuje się tą dziedziną bez mała dwadzieścia lat. Wiem o tym co nieco, a nawet znam się na rzeczy bardzo dobrze. Nie obserwowałem zresztą duchów sam, mam rozmaitych świadków, a taka i podobne sytuacje, zdarzały się w moim życiu nie raz.

– Sceptyk zapytałby teraz – a dlaczego Pan widział, a on nie? Ani razu w życiu?

– To skomplikowana sprawa. Po pierwsze ja zazwyczaj udaję się tam, gdzie duchy się pojawiają. Ludzie nierzadko proszą mnie o pomoc – podróżuję po całym świecie i dane mi było widzieć niejedno – miejsca, gdzie niewytłumaczalne naukowo zjawiska dzieją się naprawdę i obserwowane są przez dziesiątki naocznych obserwatorów. Po drugie – żeby zobaczyć ducha, trzeba mieć najczęściej jakieś ku temu predyspozycje. Jakąś wrażliwość. I muszę panu powiedzieć, że dziś mało już mnie obchodzi, co mówią sceptycy. Jeśli ktoś pragnie tkwić w ignorancji – to jego sprawa.

– Kiedyś starał się Pan tłumaczyć ludziom pewne zjawiska, wyjaśniać, przekonywać…

– Zrezygnowałem z tego już jakiś czas temu. To zupełnie nie ma sensu. Jeśli ktoś nie zechce – to nie uwierzy – nic go do tego nie zmusi. To, że się myli, to inna kwestia. Ale niektórym z niewiedzą chyba wygodniej…

– Wedle badań, jakie przeprowadzano w USA – ale i na całym świecie, okazuje się że około 25 procent ludzkości wierzy w duchy…

– Z moich obserwacji wyłania się podobny wniosek. Jedna, na pięć osób przyjmuje taką możliwość, bądź gorąco w to wierzy. I nie mówię tu o chorych umysłowo ludziach.

– Sceptycy za chorych umysłowo uważają tych, którzy o duchach mówią całkiem poważnie i z przekonaniem.

– Sceptycy mówili na początku ubiegłego wieku, że samochody się nigdy nie przyjmą, że ludzie nigdy nie będą latać, że podróż z prędkością dźwięku to właśnie bzdury i brednie. Dziś nasze maszyny taką prędkość biją kilkukrotnie, a kto wie co będzie jutro. Zatwardziały sceptyk to niestety osoba ograniczona – przez samą siebie. To, że ktoś w coś nie wierzy, lub czegoś nigdy nie widział, oznacza że tego czegoś nie ma? A co ze promieniowaniem podczerwonym, polem magnetycznym, itd.? Nie ma ich, bo ktoś nie zobaczył tego na własne oczy?

– A nie zdarzyło się Panu przekonać takiego sceptyka do własnych poglądów?

– A żeby to raz…Jeśli człowiek uparcie twierdzący, że nie istnieje nic poza materią, dostaje w głowę dziesięciokilogramowym garnkiem, który – wydawało by się – sam z siebie leci przez pokój – zaczyna dopuszczać do siebie pewne rzeczy, zaczyna zastanawiać się, czy faktycznie nie dzieje się czasem wokół nas coś niezwykłego.

– Oberwanie po głowie garnkiem, który rzucony jest przez niewidzialną istotę – brzmi komicznie…albo groźnie…

– Niestety nie ma w tym nic śmiesznego, proszę mi wierzyć. Prześladowanie przez tak zwane duchy zdarza się na całym świecie, zjawisko to przyjmuje czasem bardzo groźne formy. Zdarza się, że całe rodziny cierpią z powodu nawiedzeń i szukają pomocy gdzie się da.

– A mnie całe życie powtarzano, że bać się należy żywych ludzi, nie duchów!

– Najczęściej tak jest. Ale duchy – mówiąc bardzo ogólnie – również potrafią być dla nas bardzo szkodliwe. Posłużę się przykładem, opowiadając panu historię z życia – najprawdziwszą! Chce pan?

– Bardzo proszę!

– Grupa młodych ludzi wpadła na pomysł urządzenia sobie spirytystycznego seansu. Jedna z siedzących przy okrągłym stoliku dziewczyn zaczyna mówić nagle męskim głosem, przeraźliwie kląć, rzucać przedmiotami, zachowywać się bardzo agresywnie. Jeden ze świadków zdarzenia mówił, że nie słyszał nigdy wcześniej bardziej makabrycznych dźwięków. Ktoś mógłby powiedzieć – ściema, bajka. Problem w tym, że ta dziewczyna rzuciła się krótko po tym z okna, popełniając samobójstwo. W rodzinie nie było przypadków psychicznych chorób, a ona sama była wcześniej wyjątkowo serdeczną, pogodną osobą…takich historii są setki, tysiące. Duchy istnieją i bynajmniej nie jest to powód do żartów.

– Gdzie Pana zdaniem można spotkać ducha?

– Najczęściej tam, gdzie umierają ludzie. A więc tereny bitew, miejsca kaźni, szpitale… We Wrocławiu znajduje się pewien hotel, w którym ktoś, lub coś ustawicznie odkręca wodę w kranach, rozlewa ją po pokojach, hałasuje nocą po korytarzach. Takich lokacji jest zresztą więcej – Dolny Śląsk nie jest wyjątkiem – zwłaszcza tu odnaleźć można wiele nawiedzonych miejsc…

– Jesteśmy dziś świadkami wielu niepokoi na świecie. Konflikt między Ukrainą, a Rosją, niekończąca się agresja na Bliskim Wschodzie – wymieniać można by jeszcze długo. Czy owa wiara w duchy, nie jest Pana zdaniem w jakimś stopniu zależna od tego, co dzieje się na wokół nas? Czy natężenie kłopotów i zmartwień dnia codziennego nie odpycha nas w stronę tematów lżejszych, intrygujących, atrakcyjnych i mimo wszystko – spokojniejszych?

– To kwestia indywidualna. Dla jednego duchy będą odskocznią od polityki, od finansowych zmartwień, dla innych to właśnie niewyjaśnione fenomeny będą owych zmartwień bezpośrednim powodem. Ludzkość lubi się bać – oglądamy horrory, czytamy powieści grozy. Ale z prawdziwymi duchami, nie mają one zazwyczaj wiele wspólnego…

– Od wielu lat prowadzi Pan Fundację Nautilus. Czym się ona zajmuje?

– Przede wszystkim pomagamy ludziom, którzy stanęli w obliczu trudnej, bądź kłopotliwej sprawy związanej z jakimś niewyjaśnionym zjawiskiem, a którzy nie mogą znaleźć ratunku nigdzie indziej. Bardzo często odwiedzamy takie osoby, bądź rodziny i staramy się im jakoś pomóc.

– W jaki sposób na przykład?

– To, rzecz jasna zależy od sytuacji. Może to być skontaktowanie ich z jasnowidzem, bądź księdzem egzorcystą…

– Nie jest Pan przeciwko Kościołowi?

– Absolutnie nie! Wielokrotnie broniłem publicznie Kościoła. Jak mogę być przeciwko instytucji, która daje ludziom nadzieję, która uczy jak żyć, jak godnie postępować, która mówi o Bogu!

– Jest pan osoba wierzącą?

– Oczywiście, że jestem! Ewangelia i słowa Chrystusa to nauki i przekaz chyba najmądrzejszy ze wszystkich. Oczywiście szanuję każdą inną religię, jest wiele dróg do Boga…

– Pańska fundacja prowadzi również zakrojone na szeroka skalę badania nad UFO. Czym jest UFO?

– Najprościej rzecz ujmując jest to niezidentyfikowany obiekt latający.

– Z pojęciem tym związane jest przekonanie o odwiedzinach naszej planety przez pozaziemskie cywilizacje. Wierzy Pan w to, iż nie jesteśmy sami we Wszechświecie?

– Proszę pana, wkroczyliśmy już dawno w XXI wiek. Największe autorytety z dziedziny kosmologii mówią otwarcie o życiu poza Ziemią. Na meteorytach znajdowane są od dawien dawna ślady DNA organizmów pochodzących z innych miejsc galaktyki. Zaprzeczanie tym teoriom staje się dziś powoli anachroniczne, staje się oznaką zacofania i niedouczenia.

– Ale niepodważalnych dowodów na istnienie kosmitów nikt jeszcze nie przedstawił…

– Nasza fundacja dysponuje największym archiwum w tej dziedzinie w całej Europie. Mamy terabajty danych. Zdjęcia, filmy, doniesienia świadków, niezliczona ilość informacji, które gromadziliśmy ponad dwadzieścia lat. Dowody istnieją, tyle tylko że nie każdy ma do nich bezpośredni dostęp.

– Polacy nadal zdają się śmiać z UFO. Kpić z tego tematu. Różnimy się pod tym względem od innych narodów?

– Rzeczywiście wciąż podchodzimy do sprawy z wielkim dystansem. A nawet lękiem. Ale niepotrzebnie. Minie jeszcze trochę czasu, a ufologia stanie się czymś „normalnym” – pozwolę sobie posłużyć się tu słowem od którego zaczęliśmy rozmowę. Świadomość ludzka musi się jeszcze zmienić, przywyknąć do nowych norm, otworzyć się na możliwości inne, niż te znane z podręczników. Zachód już zaczął zmieniać się pod tym względem, ja mam nadzieję, że nie zostaniemy daleko w tyle.

– Odwiedza Pan czasem Dolny Śląsk?

– To chyba mój ulubiony region Polski. Nie tylko dlatego, że tyle się tu dzieje, że wciąż znajduje się tu tak wiele niezbadanych tajemnic, że znaleźć tu można całe multum zagadkowych spraw. Mieszkańcy Dolnego Śląska są chyba nieco bardziej otwarci na kwestię „niewyjaśnionego”, nie podchodzą do owych zagadnień z ignorancją i lekceważeniem. To mi się u nich szalenie podoba!

Dziękuję za rozmowę.

Antoni Gąssowski

Fot.: archiwum prywatne

Archiwum Nowin Jeleniogórskich 2021



zwiń tekst



OJCIEC POŻEGNAŁ SIĘ ZE MNĄ WE ŚNIE
Pt, 14 sie 2020 06:48 komentarze: brak czytany: 2460x

[...] Witajcie, dzisiaj opiszę Wam dwie historie. Obie dotyczą snów. W pierwszym śnie śniło mi się, że mój ojciec spadł z dachu, z bloku, bo naprawiał antenę. Później był pogrzeb i zagrano na nim piosenkę Wilków "Son of the blue sky". Nie był on dobrym ojcem, chociaż mam migawki z dzieciństwa też dobrych chwil. Mój ojciec był alkoholikiem, głęboko mnie zranił w dzieciństwie.Całe życie nie leczył się.......

czytaj dalej


[...] Witajcie, dzisiaj opiszę Wam dwie historie. Obie dotyczą snów. W pierwszym śnie śniło mi się, że mój ojciec spadł z dachu, z bloku, bo naprawiał antenę. Później był pogrzeb i zagrano na nim piosenkę Wilków "Son of the blue sky". Nie był on dobrym ojcem, chociaż mam migawki z dzieciństwa też dobrych chwil. Mój ojciec był alkoholikiem, głęboko mnie zranił w dzieciństwie.

Całe życie nie leczył się, doszła do tego schizofrenia. Po rozwodzie rodziców cierpiałam, byłam przez lata zła na niego, ale dziesięć lat temu ostatecznie w swoim sercu mu wybaczyłam. Wszystko. "Zachowaj piękne wspomnienia" - ten wers przewija się przez tą piosenkę i mimo, że nie było kolorowo, to mam łzy w oczach. Widzę ojca jako młodego zagubionego człowieka, który nie wie co się z nim dzieje, nie rozumie nic i ucieka w alkohol. Po wypiciu jest nerwowy, wręcz agresywny, ale zachowam piękne wspomnienia, jak prosił mnie słowami tej piosenki: https://youtu.be/bix1tb6rVeU.



Drugi sen jest na tyle dziwny, że nie wiem o co w nim chodziło: siedzę z ciotkami i mamą w pokoju, nagle dzwonek do drzwi i pada moje nazwisko. Śmierć przyszła do mnie. Rozmawiałam z Nią o Bogu i różnych takich rzeczach, a ona do mnie: koniec wcieleń. I nie wiem czy to oznacza, że o śmierci wyzwolę się z kręgu wcieleń?

Pozdrawiam całą załogę!

Zapomniałam dodać, że w historii o ojcu, kiedy mi się śniła jego śmierć, to było może gdzieś tak kilka miesięcy temu, a latem dowiedziałam się że naprawdę zmarł. Chciał się ze mną pożegnać tym pięknym utworem. Dopiszcie to do mojej historii o śnie o moim ojcu. Dziękuję!

[dane do wiad. FN]

/opis dotarł do FN 2 listopada 2021/

[...] Opiszę Wam moją historię. Niedawno szwagier rozstał się ze swoją żoną. Była ona postrzegana jako bardzo negatywna osoba. Minęło trochę czasu i zaczęłyśmy pisać na messengerze. W końcu do mnie zadzwoniła. Rozmawiałyśmy 1,5 godziny,po rozmowie byłam tak roztrzęsiona, chociaż nie padły złe słowa od niej do mnie. Dochodziłam do siebie dwa dni, skończyło się na tym, że musiałam zażyć ziołowe tabletki na uspokojenie. Taką złą aurę rozsiewa wokół siebie ta kobieta. Jestem osobą wysoko wrażliwą, więc po takich rozmowach czuję się wyczerpana i roztrzęsiona. Na szczęście minęło mi to i dzisiaj czuję się znakomicie. Teraz wiem jak niektóre osoby mogą źle wpływać na kogoś nawet przez telefon. [...]




zwiń tekst



DUCH NA STACJI BENZYNOWEJ - TA […] POSZŁA ZA MNĄ!
Nie, 10 gru 2023 21:13 komentarze: brak czytany: 3400x

[…] Chciałem opisać historię, którą opowiadała mi moja dziewczyna i w której prawdziwość wierzę, bo potwierdził ją także jej kolega pracujący z nią wtedy, którego znam. Poza tym wiem, że ona i tak mówiła prawdę. Miało to miejsce w [dane do wiad. FN], gdzie jest całodobowa stacja benzynowa […] przy wylotówce w kierunku na Warszawę. To miało miejsce pod koniec lipca albo na początku sierpnia 2015 roku.......

czytaj dalej


[…] Chciałem opisać historię, którą opowiadała mi moja dziewczyna i w której prawdziwość wierzę, bo potwierdził ją także jej kolega pracujący z nią wtedy, którego znam. Poza tym wiem, że ona i tak mówiła prawdę. Miało to miejsce w [dane do wiad. FN], gdzie jest całodobowa stacja benzynowa […] przy wylotówce w kierunku na Warszawę. To miało miejsce pod koniec lipca albo na początku sierpnia 2015 roku, dziś już trudno ustalić mi dokładną datę, W każdym razie była noc, a moja dziewczyna pracowała na stacji i miała nocny dyżur z kolegą.

Klientów było mało, więc mieli niewiele do roboty. Około godziny drugiej w nocy przyjechał facet około 50-tki, który zaparkował samochód na parkingu przy stacji, a potem wszedł do środka i zapytał, czy może spędzić noc siedząc przy stoliku w barze i czy to nie będzie nikomu przeszkadzało. Moja dziewczyna była zaskoczona, ale powiedziała, że może oczywiście tu być, ale nie wolno mu się kłaść na podłodze i spać. On się zgodził i dodał, że nigdy by nie usnął, bo właśnie uciekł z własnego domu, bo go atakuje duch pewnej złej kobiety. To były bardzo dziwne słowa, ale moja dziewczyna nic nie powiedziała, tylko porozmawiała z tym kolegą, że jest taki dziwny klient. Ustalili jednak, że skoro  facet nie chce pić alkoholu czy spać, a tylko siedzieć przy stole, to niech siedzi. To zaczęło się dziać tuż po tym, jak ten mężczyzna zdjął kurtkę i usiadł. Z półek sklepowych zaczęły spadać drobne przedmioty, jakby ktoś je zrzucał, choć przecież nikogo na stacji nie było.

Moja dziewczyna powiedziała, że w kierunku tego mężczyzny poleciała tacka, jakby ktoś niewidzialny wziął ją ze stolika i w niego rzucił. Facet zerwał się na równe nogi, chwycił kurtkę i pobiegł do samochodu, a wcześniej zdążył tylko powiedzieć coś takiego:

- Przepraszam was, ale ta k… poszła tutaj za mną.

Pobiegł do samochodu i odjechał, a biegnąc do auta wykrzykiwał jakieś przekleństwa. Kiedy odjechał już nic z półek nie spadło, ale zarówno moja dziewczyna, jak i ten kolega byli tak wystraszeni, że zrobili tzw. przerwę techniczną i zamknęli na kilka godzin stację, bo bali się tam być. Wrócili, jak zrobiło się widno. Nikomu o tej sprawie nie opowiadali, ale jak chcecie, to mogę spróbować ich namówić, żeby anonimowo to opowiedzieli. Daję gwarancję, że to prawdziwa historia. Pomyślałem, że idealna do Waszego XXI PIĘTRA. Bardzo pozdrawiam.

[dane do wiad. FN]

 

 

From: [...]
Sent: Monday, October 18, 2021 11:11 PM
To: FN
Subject: Nagrania CCTV

 Witam serdecznie! W roku ubiegłym pracowałem jako agent mobilny w ochronie. Moja praca polegała na obserwacji sali sprzedaży pewnej sieci sklepów, oraz ujęciach sprawców kradzieży. Filmy, które do Państwa wysyłam ukazują dwie 'dziwne' sytuacje. Osobiście widziałem wiele dziwnych zjawisk w tym obiekcie jak samoczynnie otwierające się drzwi, przesuwające się rzeczy itp. Definitywnie były tam wówczas jakieś byty.  Filmy nagrałem swoim starym telefonem Xiaomi Redminote 7 niestety były to wybrane momenty z CCTV i nagrywałem z monitora w sklepie stąd taka jakość. Postanowiłem się tym z Państwem podzielić. Nigdy nie publikowałem tych nagrań, ani nie pokazywałem nikomu. 

/poniżej filmy zamienione przez nas do postaci animacji/



 



zwiń tekst



DZIWNE WYDARZENIE Z MOTYLEM W MOIM POKOJU - 12 września 2021
Nie, 9 sie 2020 01:34 komentarze: brak czytany: 1234x

[…] Witam FN, Chciałem opisać dość niezwykłą sytuację, która chyba ma związek z Sai Babą i panem Robertem. W sumie o wydaje się banalne, że na mnie zrobiło ogromne wrażenie. To było 12 września tego roku (2021 – przyp. FN), kiedy w domu na youtube słuchałem audycji pana Roberta, w której opowiadał o Sai Babie i o tym, że awatarzy jak Sai Baba posługują się w komunikacji z ludźmi zadziwiającymi zbiegami.......

czytaj dalej


[…] Witam FN, Chciałem opisać dość niezwykłą sytuację, która chyba ma związek z Sai Babą i panem Robertem. W sumie o wydaje się banalne, że na mnie zrobiło ogromne wrażenie. To było 12 września tego roku (2021 – przyp. FN), kiedy w domu na youtube słuchałem audycji pana Roberta, w której opowiadał o Sai Babie i o tym, że awatarzy jak Sai Baba posługują się w komunikacji z ludźmi zadziwiającymi zbiegami okoliczności. Była tam historia o tym, że jego ulubionym znakiem jest pojawienie się motyla. Kiedy tylko w audycji padły te słowa na laptopie wylądował motyl!!! Pobiegłem do drugiego pokoju po telefon komórkowy i chwilę go szukałem, żeby zrobić zdjęcie, tak że trzy minuty mi to niestety zajęło. Jak wróciłem z telefonem, to już motyla nie było. Potem przeszukałem cały pokój, ale go nie znalazłem. Miałem otwarte okno i pewnie wyleciał, ale i tak uważam całe zdarzenie za tak dziwne, że już dawno chciałem Wam o tym opowiedzieć. Może mój opis przyda się do archiwum fundacji. Ja myślę, że to nie był przypadek, bo dosłownie motyl wylądował na laptopie w momencie, kiedy z głośnika padły słowa ‘i posługuje się motylami jako znakami’. Pozdrawiam załogę FN, robicie świetną robotę!

[dane do wiad. FN]

 

From: […]

Sent: Thursday, April 29, 2021 5:08 PM

To: Fundacja NAUTILUS

Subject: moja przygoda z Sai Babą

 

Dzień dobry,

chciałbym coś Państwu na gorąco napisać.

 Otóż parę miesięcy temu - to był styczeń albo luty, przeczytałem bodajże na Nautilusie historię o Sai Babie - to była jakaś relacja związana z dwoma radiestetami z ich wizyty w jakimś mieszkaniu. Jeden z nich zauważył, że w pomieszczeniach gdzie wisiał na ścianie wizerunek Sai Baby był "dobra energia". Zaciekawiony tym tekstem wydrukowałem sobie wówczas dwa zdjęcia Sai Baby. Szczerze mówiąc chciałem zrobić "eksperyment" czy cokolwiek się dzięki temu zmieni. Jedno powiesiłem w kuchni, a drugie obok biurka w pokoju (zdjęcie w załączeniu). Wiszą tak do dziś. Pamiętam, że chciałem sobie wtedy kupić na allegro jeszcze  jakąś książkę o Sai Babie żeby poczytać coś więcej o jego naukach z ciekawości. Pamiętam, że nie mogłem się wtedy na nią zdecydować i w efekcie jej nie zamówiłem.

Dzisiaj moja żona wróciła z pracy. Rzadko jest w pracy bo pracujemy od początku roku zdalnie z domu. Była w pokoju socjalnym z czajnikiem po wodę. Nalewa wodę z kranu i odruchowo zawiesiła wzrok na regale z książkami. Mamy w pracy taki regał w pokoju socjalnym, gdzie jak ktoś nie potrzebuje książek to może je tam zostawić, a ktoś inny może je sobie zabrać do domu.

I wzrok mojej żony zatrzymał się na książce, którą przyniosła mi dziś do domu (zdjęcie w załączeniu). Jak zobaczyła okładkę od razu rozpoznała ten wizerunek, który przecież "wisi" z nami od kilku miesięcy. Muszę przyznać, że jak zobaczyłem okładkę wydania z 1993 r., które moja żona wyciągnęła z torebki absolutnie mnie zamurowało mnie i poczułem zimny powiew kosmosu na plecach....

PS: Zabieram się za lekturę!

 

pozdrawiam

[…]



Sathya Sai Baba – hinduski mistrz duchowy, guru, przywódca religijny. Sathya Sai Baba uważał się za reinkarnację indyjskiego guru Shirdi Sai Baby. Liczba wyznawców Sathya Sai Baby nie jest dokładnie znana. Organizacja Sathya Sai posiada 1200 ośrodków w 126 krajach świata. Wikipedia
 
Data i miejsce urodzenia: 23 listopada 1926, Puttaparthi, Indie
 
Data i miejsce śmierci: 24 kwietnia 2011, Puttaparthi, Indie
 

 
 

Subject: Obserwacja UFO z dnia 20 sierpnia 2021

Dzień dobry.
Chcę podzielić się moją obserwacją Nola/UFO z dnia 20 sierpnia 2021 r.
Był to piątek . Wracałem z pracy do domu swoim autem. Trasa Słupsk- Barcino.(woj.Pomorskie).
Pomiędzy miejscowościami Kończewo a Kuleszewo  po mojej lewej stronie zauważyłem błyszczącą kulę wiszącą nieruchomo w powietrzu na wysokości 40 / 50 metrów nad polem. Dla określenia wysokości posłużyły mi drzewa lasu po mojej prawej stronie. Gdy to zobaczyłem zwolniłem z 90 do 50 km/h i prowadziłem obserwację. Była godzina 17.50. Jadący za mną kierowca Volvo też musiał to widzieć. Widziałem go w moim lusterku wstecznym. On też zwolnił o patrzył w to samo miejsce. Była to metaliczna kula z małą obwódką. Bez żadnych świateł, kolorów.
Średnica na  tej wysokości ok 5 m.
Jestem budowlańcem i porównałem to do małego pokoju w bloku na tej samej wysokości.
Obiekt wisiał nieruchomo po czym delikatnie ruszył w lewo  potem szybciej w górę i na końcu strzelił w największy biały obłok. Całość obserwacji trwała ok 15 sekund.
W załączniku zdjęcie jak wyglądał obiekt.
Ciągle wiedziałam, że gdzieś już widziałem taką kulę ... Okazało się, że w waszym serwisie. Kiedyś byłem z Państwem na bieżąco. Zdjęcie z waszego archiwum.
 
W razie pytań proszę o kontakt.
[dane do wiad. FN]
 Pozdrawiam serdecznie całą Załogę.
 
 /poniżej grafika przysłana przez świadka/




zwiń tekst



CO CHCESZ OD MOJEGO SYNA?!
Śr, 5 sie 2020 21:51 komentarze: brak czytany: 1496x

[...] No więc było to w latach 70 ub. stulecia. Rok 1975 lub 1976. Pamiętam, że chodziłem jeszcze do przedszkola, miałem wtedy 5-6 lat. Mieszkałem z rodzicami na jednym z warszawskich osiedli w bloku z wielkiej płyty. Pewnego dnia, ojciec zabrał mnie ze sobą do sąsiada mieszkającego kilka pięter niżej, ponieważ nie chciał zostawić mnie samego w domu. W tamtych czasach niemal wszystkie sąsiadki i sąsiedzi.......

czytaj dalej


[...] No więc było to w latach 70 ub. stulecia. Rok 1975 lub 1976. Pamiętam, że chodziłem jeszcze do przedszkola, miałem wtedy 5-6 lat. Mieszkałem z rodzicami na jednym z warszawskich osiedli w bloku z wielkiej płyty. Pewnego dnia, ojciec zabrał mnie ze sobą do sąsiada mieszkającego kilka pięter niżej, ponieważ nie chciał zostawić mnie samego w domu. W tamtych czasach niemal wszystkie sąsiadki i sąsiedzi byli wujkami i ciociami i wszyscy się znali.

Starzy siedzieli w swoim pokoju, ja z córką sąsiada u niej w pokoju i w pewnym momencie ona wyjęła jakąś książkę dla dzieci. Nie przypomnę sobie tytułu, ale jak przez mgłę pamiętam, że był w niej krokodyl, jakieś dzieci i zdaje się, że jakaś czarownica, lecz nie dam sobie ręki uciąć. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wydaje mi się, że ma ona związek z późniejszymi wydarzeniami. Po spędzonym czasie u sąsiadów, wróciliśmy do nas do mieszkania.

Matka już była w domu, wróciła z pracy. Był wieczór i pora spania. Coś około godziny 19-20. Za oknami było już ciemno. Pamiętam, że leżałem na łóżku. Trochę dalej, niż wysokość głowy stała szafa z lekko uchylonymi drzwiami. Co chwila zerkałem w jej stronę i patrzyłem na uchylone drzwi. Za którymś z kolei razem ujrzałem postać, która powoli przesuwała się w kierunku mojego łóżka. Jakby zawieszona w powietrzu sunęła powoli w moją stronę, bezszelestnie.




Przeraziło mnie to co ujrzałem. Zerwałem się z łóżka i wybiegłem z pokoju. W kuchni matka chyba coś gotowała, bo miała chochlę w ręku. Krzyknąłem do niej:

- Mama! Duch! - wskazując ręką na mój pokój.

Matka nie odkładając chochli weszła ze mną do pokoju i zapaliła światło. Przez dwie, trzy sekundy doskonale było widać tę zjawę i wtedy matka odezwała się:

- Co chcesz od mojego syna? lub -Zostaw mojego syna. Coś w tym rodzaju. Wydaje mi się, że zamachnęła się tą chochlą przy tym. Po czym zjawa zniknęła. Rozpłynęła się autentycznie w powietrzu.


Po tym całym widowisku bałem się spać w swoim pokoju, więc przez kilka dni spałem z matką, a ojciec u mnie. Po dwóch czy trzech nocach, ojciec stwierdził, że nie ma żadnych duchów i wróciłem do siebie. Kolejna noc była bez przygód, ale za to poranek zaskakujący. Była chyba sobota, miała przyjść sąsiadka, żeby pinować mnie zanim rodzice nie wrócą z pracy.




Przedszkole nieczynne, więc musiał ktoś ze mną zostać. Po przebudzeniu leżałem z głową skierowaną w stronę ściany kilka minut. W pewnym momencie usłyszałem głos zza pleców, jakby z głębi pokoju

- A tu jesteś Marcinku.

Głos był kobiecy. Poczułem jak łóżko unosi się delikatnie do góry i zaczęło mi w głowie wirować. Trwało to może ze trzy
sekundy. I nagle cisza i spokój. Myślałem, że to może sąsiadka, ale musiałaby być w tym momencie w mieszkaniu i wejść do pokoju, a byłem sam.


Po Kilkunastu latach zapytałem matki, czy pamięta to całe wydarzenie, odpowiedziała, że nie. Tylko nie wiem czy faktycznie nie pamiętała, czy nie chciała pamiętać. Będąc już dorosłym, starałem się przypomnieć sobie jaka to była książka i co w niej było, że wydarzyło się po jej przeczytaniu to co napisałem powyżej. Zapomniałbym o najciekawszym. W przedszkolu, na drugi dzień lub dwa dni później zapytałem tę córkę sąsiada, z którą czytaliśmy książkę, czy był u niej duch? Odpowiedziała, że tak.

W załączniku rendery jak to mniej więcej wyglądało. Drzwi w pokoju były z szybą, więc wpadało światło z kuchni.

Sama postać wyglądała coś w stylu jak na załączonych obrazkach. Podobnie też unosiła się w powietrzu.

Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]


To niezwykła historia z wielu powodów. Jej opis trafił na pokład okrętu Nautilus 10 października 2021, choć autor wcześniej zapowiedział w e-mailu, że opisze to, co przeżył wiele lat temu. Wierzymy w 100 procentach że opisał prawdziwe wydarzenie (podobne opisy mamy w Archiwum FN). Ale w tym przypadku autor jest także znakomitym grafikiem (prosimy spojrzeć na jakość grafik, które załączył do e-maila). To z kolei sprawia, że dokładnie oddał rysunkiem wygląd zjawy, czyli z pewnością udało mu się włożyć w grafikę odrobinę energii tej istoty. Co to oznacza? Będziemy mogli zrobić z tymi grafikami bardzo ciekawe doświadczenie w ramach Projektu Messing. Nie chcemy zdradzać, na czym ono będzie polegało, gdyż wtedy mogłoby się nie udać, ale spróbujemy ustalić z pomocą potężnych polskich mediów kim/czym była ta zjawa.

Autorowi relacji pięknie dziękujemy za opis i rewelacyjne grafiki.



zwiń tekst



DZIWNE WYDARZENIA PO ŚMIERCI BLISKIEJ OSOBY
Nie, 10 gru 2023 21:14 komentarze: brak czytany: 1358x

[email z 8 października 2021]Na wstepie chcialabym sie przedstawic,mieszkam w Niemczech juz przeszlo 30 lat,jeszcze nigdy nie widzialam cos takiego jak teraz ogladam,pisze do panstwa w zaufaniu bo szczerze mowiac,nie wiem do kogo mam sie zwrocic,wasza strone odkrylam przed paroma dniami,bo szukalam kogos kto zna sie na takich sprawach,albo ewentualanie moze dac mi kontakt z kims kto zajmuje sie zmarlymi.......

czytaj dalej


[email z 8 października 2021]Na wstepie chcialabym sie przedstawic,mieszkam w Niemczech juz przeszlo 30 lat,jeszcze nigdy nie widzialam cos takiego jak teraz ogladam,pisze do panstwa w zaufaniu bo szczerze mowiac,nie wiem do kogo mam sie zwrocic,wasza strone odkrylam przed paroma dniami,bo szukalam kogos kto zna sie na takich sprawach,albo ewentualanie moze dac mi kontakt z kims kto zajmuje sie zmarlymi.duchami.

Nie wiem cos niedobrego dzieje sie w w domu.W maju zmarl moj [...], z poczatku bylo spokojnie.ale od niedawno jest dziwna atmosfera,czuje to,mam takze koty,w domu i w garazu ktore dokarmiam.jeden z nich dziwnie sie zachowuje,a ostatnio nawet nie nocuje,tylko przychodzi rano po karme.Nie mozna tak dokladnie wszystkiego opisac,ale np.swieczki ktore zapalam plona bardzo nerwowo niespokojnie przy tym na scianie powstaja,dziwne zjawiska,w srodku swieci strasznie iskrzy i nawet brzegi sa spopielone,jezeli jest to swieca np. w szle zapachowa.itd zrobilam pare zdjec z handy i jest to naprawde bardzo dziwne,naprzykad gotowalm makaron,woda nie rozlala sie z garnka,spod byl czysty a na piecu byla blyskawica z rdzy.

Twarz ktora na krotko ukazala sie mi na kafelkach podlogowych w kuchni,stukanie dwa razy w komode ,a potem silny stukniecie w mebloscianke i w komputerze widze jak mi ktos przeszkadza,slyszac niezrozumiale odlosy,nie zawsze ale lubie mnie ktos denerwowac,i to bardzo,ktoregos razu gdy wyszlam przed dom,a bylo to juz pod wieczor ,widzialam jak od mojego miejsca gdzie stalam ,odlecialo cos w niebo wygladalo to jak swietlista blyskawica,na kafelkach w kuchi widze cos jasnego nie to nie jest zaden cien, czy cos w tym rodzaju,razem z corka kazda swoim hany zrobilysmy krotkie ujecia,tam sie cos poruszalo,trudno mi to okreslic,to wyglada jakby to byl jakis okragly przedmiot, moze tak to opisze,obok jakas twarz, corka mowila ze wyglada dziwnie jakby jacys obcy,albo to tylko ciala astralne nie wiem.

Mialam juz duzo roznych dziwnych znakow,pokazywalam mezowi ale on nie wierzy w takie rzeczy,choc osobiscie byl swiadkiem,gdy byl na cmentarzu z corka to on jest ta wdowa i slyszeli krotkie stukanie zza grobu,bylo to 3 razy,maz corki zmarl w maju tego roku.Jest pochowany na cmentarzu w lesie.bo byl czlowiekiem ktory kochal nature przyrode ptaki .

Naturfriedhof St. Ursula bei Alsleben tak nazywa sie ten cmentarz,bo tylko urny wiec,nie ma ciala,to jakim sposobem stukanie z ziemi Innym razem byl to tylko jeden raz jak bylam z corka ,uslyszelismy przerazajacy krzyk,krotki przed jego grobem,a potem mozna bylo wyczuc,ze sie oddala,bylo to straszne przezycie,,Zaznaczam ze grob,choc w lesie jest regularnie przez nas odwiedzany i dbamy o jego miejsce.

Mam pare dziwnych zdjec,itd.ale nie wiem z kim sie skontaktowac.Tego nie mozna tak dokladnie opisac,nie jestem takze nawiedzona ,nie mam zadnych innych chorob psychicznych.Halucynacji itd..jestem osoba wierzaca,nie mam wstretu do krzyza sw.Pana Boga,modle sie normalnie,wiec chyba to nie jest opetanie przez demony,tak przynajmniej mysle.

To co widzialam,u nas widziala takze corka,ale u niej w domu takze byly juz dziwne rzeczy..balam sie do panstwa napisac,bo komu mam o tym opowiedziec,kazdy inny pomysli,ze mam cos z glowa,bo niestety tak reaguje wiekszosc spoleczenstwa.Przez to wszystko oczywiscie stracilam nerwy,bo nie wiem dlaczego sie tak dzieje,moga to byc istoty astralne,ale to tylko moja opinia,taka z obserwacji,przepraszam ze tyle napisalam ale naprawde nie wiem do kogo,mozliwe ze znaja panstwo kogos kto moglby mi wiecej pomoc,dziekuje za przeczytanie i przepraszam ze pisze takim tekstem,ale to z niemieckiej klawiatury..z powazaniem  [...]





zwiń tekst



BYT? ENERGIA? INNY WYMIAR?
Nie, 10 gru 2023 21:14 komentarze: brak czytany: 2167x

Witam serdecznie Fundacje Nautilus, nie jestem sceptykiem, wierze w zjawiska UFO i światów równoległych, wielokrotnie byłam świadkiem zjawisk zbliżonych do kontaktu z innym wymiarem, zjawisk olśnień (?) o których mówi K.Jackowski. Mój ojciec miał zdolności przeczuwania i przewidywania przyszłości. Ja odziedziczyłam po nim ułamek czegoś, co mnie czasem spotyka (olśnień, intuicji) spotykam człowieka.......

czytaj dalej


Witam serdecznie Fundacje Nautilus, nie jestem sceptykiem, wierze w zjawiska UFO i światów równoległych, wielokrotnie byłam świadkiem zjawisk zbliżonych do kontaktu z innym wymiarem, zjawisk olśnień (?) o których mówi K.Jackowski. Mój ojciec miał zdolności przeczuwania i przewidywania przyszłości. Ja odziedziczyłam po nim ułamek czegoś, co mnie czasem spotyka (olśnień, intuicji) spotykam człowieka i wiem kim on jest (najczęściej), mam olśnienia dotyczące przyszłych zdarzeń.

Nigdy tego nie udowadniałam, ani nie rozpowszechniałam.

Przychodzą okresy, kiedy nic nie czuje, im byłam młodsza tym było tych zdarzeń więcej.

 Jako dziecko, we wczesnym bardzo dzieciństwie miałam wspomnienia z obozu koncentracyjnego. Dorosli nie chcieli mnie słuchać, rysowałam wiec bardzo dużo obrazków z tematyką wojenną. Dziś praktycznie nic nie pamietam. Pamietam tylko te obrazki. Myśle, ze były to wspomnienia z poprzedniego wcielenia.

 Nie to jednak jest tematem przewodnim mojego maila. Obserwuje Państwa działalność od dawna. Dopinguje w każdy możliwy sposób i popieram działalność. Przesyłam zdjęcia wykonane w tym samym czasie jedno po drugim Zdjęcia wykonane zdjęciom. (Mogę państwu dosłać oryginały lub wykonać lepsze)

 Zdjęcia, które przesyłam były wykonane aparatem analogowym moim w 2005 roku aparat był mój kliszy nie mam, (możliwe, ze jest gdzieś w moim rodzinnym domu w Polsce- mieszkam w Niemczech) wywołane w zwykłym studiu do wywoływania zdjęć, jakich było w tamtych czasach wiele.

Robione były w biurach , które usytuowane były w starym dworze - budynku po starym zamczysku  (lokalizacja na ostatnim zdjęciu) w pomieszczeniu z tylu nikogo nie było wyraźnie widać ucięcie się plamy na futrynie drzwi krawędzie czerni są jakby podwójne (?) na zdjęciu jestem ja, zdjęcia robiła moja koleżanka nie są fotomontażem ani błędem fotograficznym (wyraźne odcięcie na futrynie) Myśle, ze mógł to być inny wymiar.

Byt, energia

Są dziwne. Upoważniam Państwa do publikowania tych zdjęć, nie mam wiekszych oporów przed ujawnianiem swoich danych, wizerunku, czy mówieniem o tym głośno. W razie zainteresowania z Państwa strony, mogę wykonać ich lepszą jakość, lub przesłać oryginały do Fundacji Popieram to co robicie, wiec dla mnie to żaden kłopot

 Pozdrawiam serdecznie

Renata Wodzki


Pięknie dziękujemy za opis i zdjęcia. E-mail przyszedł na pokład okrętu Nautilus 4 października 2021, sprawa trafiła do naszego archiwum. Prezentujemy zdjęcia poniżej z zaznaczoną dziwną plamą.

Najpierw mapa, gdzie jest ten zamek.


 I teraz zdjęcia.



 

/zgłoszenie dotarło do FN 4 października 2021/

From: [...]
Sent: Monday, October 4, 2021 7:36 AM
To: FN
Subject: Światło w Niemczech

 Dzień dobry.

 Piszę do Państwa, bo nie ukrywam, przed godziną (czyli gdzieś tak po 6:00 rano) widziałam prawdopodobnie UFO na niebie.

 Było to wyraźne światło, poniżej chmur. Było jeszcze dość ciemno. Słońce jeszcze nie wypuściło nawet jednego promienia. To było ,,ciepłe” światło pomarańczowe przechodzące w białe. Nie umiem konkretnie opisać. Ale było bardzo wyraźne.

 To był wyraźny punkt na niebie, który pojawił się jako błysk czy coś i później zniknął. Za chwilę pojawił się znowu, tym razem się nienaturalnie szybko przemieszczał. Pionowo i trochę nieskoordynowanie. A może było tak, że w obu przypadkach się przemieszczał… Jestem w szoku więc trochę trudno mi to dokładnie opisać.

 Na początku myśl mi przebiegła przez głowę, że to było światło samochodu, bo tam poniżej jest ulica, ale jak za drugim razem się światło pojawiło – miałam pewność.

 To mogło być kilka, kilkanaście kilometrów od mojego mieszkania. Tam są łąki i lotnisko takie na łące do startowania szybowców. Byliśmy tam z mężem nie raz.

 Mieszkam w wiosce w Niemczech. Gerstetten. Badenia Wirtembergia.

 Chciałam nagrać telefonem, ale miałam włączoną kamerkę odwrotnie a ja myślałam, że może kamerka nie łapie jak jest ciemno, ale nie chciałam stracić z oczu tego kawałka nieba, gdzie przed chwilą takie cudo się pojawiło. Jednak nic już się nie pojawiło, więc nic nie straciłam.

 Na zdjęciu zaznaczyłam na pomarańczowo ulicę – jakieś 30 metrów od mojego okna. Na zielono miejsce gdzie dokładnie widziałam światło – tu może być odległość w linii prostej poziomo kilka, kilkanaście km. W górę? Trudno określić.

 Wykluczam STUPROCENTOWO: samolot, odblask, światło auta.

 Samoloty i odrzutowce latają nad moim niebem niemal codziennie więc wiem. Mamy w promieniu około 80km lotnisko w Stuttgarcie. Wojskowe chyba też.

 Jedynie jakieś zaawansowane wojskowe urządzenia może by to mogły odtworzyć, ale nie znam się na tym i nie mam pewności, czy już takim czymś dysponujemy jako ludzie.

 Nie było przy tym żadnego dźwięku – okna miałam co prawda zamknięte, ale jak się otrząsnęłam po kilku sekundach, to otworzyłam je i słyszałam tylko poranną ciszę. Chciałam nagrać tak, żeby szyba mi nie zrobiła odbicia tego światła. No ale się nie pojawiło.

 Przepraszam za chaos, ale chciałam napisać o wszystkim ze szczegółami.

 Będę wdzięczna za e-maila zwrotnego, jeśli Państwo przeczytają moją wiadomość.

 

Pozdrawiam serdecznie,

[dane do wiad. FN]

/poniżej zdjęcie dołączone do e-maila/




zwiń tekst



POD WODĄ USŁYSZAŁEM DZIWNE DZWONY
Nie, 10 gru 2023 21:15 komentarze: brak czytany: 3600x

[...] Dzień dobry, może moja historia, o której nikomu jeszcze nie mówiłem, nawet rodzinie, poczeka na wyjaśnienie. Nie mówiłem, bo obawiam się wyśmiania. Pływałem niedawno w Bałtyku, mimo, że woda zimna, ale słońce i ciepło na plaży, ponad 20 stopni, więc można było się wygrzać po kąpieli.  Gdy nurkowałem usłyszałem głośne dzwony. Byłem bardzo zaskoczony. Nadsłuchiwałem. Nie powtórzyły się. .......

czytaj dalej


[...] Dzień dobry, może moja historia, o której nikomu jeszcze nie mówiłem, nawet rodzinie, poczeka na wyjaśnienie. Nie mówiłem, bo obawiam się wyśmiania. Pływałem niedawno w Bałtyku, mimo, że woda zimna, ale słońce i ciepło na plaży, ponad 20 stopni, więc można było się wygrzać po kąpieli.  Gdy nurkowałem usłyszałem głośne dzwony.

Byłem bardzo zaskoczony. Nadsłuchiwałem. Nie powtórzyły się. Byłem daleko od brzegu, a gdy wyszedłem z wody i pytałem innych czy słyszeli dzwony, mówili, że nie bo w okolicy nie ma kościoła żadnego. Słyszałem je bardzo wyraźnie i głośno, aż uszy zaczęły mnie boleć. Było to w trakcie nurkowania, pod wodą. Naprawdę słyszałem tam dzwony.  

Innego razu byłem w jednym z warszawskich kin. Gdy kupiłem bilet i odwróciłem się stał przede mną wysoki, grubszy chińczyk z charakterystycznym wąsami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że miał żółtą albo złotą suknię. Zdecydowanie nie dzisiejszą. Zapytałem po chwili kolegę czy go widział, powiedział, że rzeczywiście kręcił się tu jakiś chińczyk wyglądający jak aktor z jakiegoś filmu historycznego.

Ulżyło mi, bo w przeciwieństwie do dzwonów, tego Chińczyka ktoś jeszcze widział. Choć nie kręcono żadnego filmu w okolicy więc jakim cudem jakiś aktor przebieraniec miałby się pojawić w przeciętnym, zwykłym kinie.
Zdumiewające było to, że gdy w internecie przeglądałem stroje Chińczyków ten akurat strój przypominał ten z XVII wieku...

Jeszcze dziwniejsza historia przydarzyła mi się gdy byłem uczniem w szkole. Kręcił się wokół mnie jakiś facet i pytał jaki mam rok. Myślałem, że to dziwak, ale miał inteligentne spojrzenie i mówił bardzo ciekawe rzeczy.

Kolejna historia kupiłem bilet do kina. Wydrukował mi się cały, ale dziwnymi szlaczkami. Później zobaczyłem, że to alfabet hebrajski. Byłem wstrząśnięty. Poszedłem do pracownika i pokazałem mu go. Powiedział, że nie wpuści mnie na film bo bilet powinien być wydrukowany po polsku. A ten bilet musi być jakimś żartem, u nich w kinie tylko po polsku są bilety. Nawet po angielsku nie ma biletów, wszystko drukowane po polsku, nawet jak obcokrajowiec kupuje. Nie ma po angielsku, tym bardziej nie ma po hebrajsku.
Miałem zachować ten bilet przy sobie. I zachowałem. Ale na drugi dzień rodzice mi sprzątanie zrobili i wyrzucili śmieci, wśród nich zapodział się ten bilet.

Pierwszy raz dziele się tymi historiami. Nie mówiłem nawet rodzicom ani nikomu. Gdyby ktoś mi je opowiedział, ktoś obcy, nie uwierzyłbym. Naprawdę byłem ich świadkami, choć jeżeli będziecie mieli wątpliwości to całkowicie Was zrozumiem. Mi też byłoby ciężko uwierzyć w taką relację kogoś obcego.

Życzę zdrowia, pomyślności i odkrywania, bo naprawdę świat jest pełen dziwnych tajemnic, sam się zastanawiam, czy nie byłem świadkiem podróżnika w czasie, zarówno tego faceta w szkole jak i tego Chińczyka, który wyglądał jakby go przenieśli z dawnych lat

P.S. proszę nie podawać moich danych, również w mejlu do Państwa zmieniłem swoje imie i nazwisko,  bo wstydze sie tych historii, staram sie o nich zapomnieć. Właśnie po przeżyciu tych historii zacząłem interesować się takimi rzeczami i trafiłem na stroonę nautilus, przed tymi wydarzeniami byłem bardzo racjonalistyczny i wręcz nie wierzyłem w świat duchowy

[email dostaliśmy 25 września 2021]



 

Dzień dobry Fundacjo Nautilus!

Nazywam się [...] mieszkam i pracuję w Szkocji. Wierzę, że zrozumiecie moją prośbę o anonimowość.
Od kilku miesięcy zapoznaję się z udostępnionymi filmami, live streamingami i relacjami na Waszym kanale YouTube. Nagrania odsłuchuję, oglądam, jeden za drugim. Zapoznałam się również z wykładami kapitana Roberta Bernatowicza dla [...]

Być może jestem tą konkretną jedną osobą, do której ma to trafić albo po prostu kolejną, która tylko się utwierdza w swoim osobistym przekonaniu, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. (Sądzę, że raczej to drugie.) Tak uważam, że niezbadany do końca rozmiar kosmosu nie jest tylko dla nas, to jest niemożliwe, że istniejemy tylko my. Nigdy osobiście nie widziałam i nie spotkałam kosmicznych przybyszów, ale coś (nie wiem, może jakaś intuicja, może fakt ogromu przestrzeni kosmicznej) mnie utwierdza, że są również inni oprócz nas Ziemian. To jest dla mnie pewne jak 2+2=4. Przestrzeń jest tak bezkresna, że wystarczy jej dla wszystkich żyjących istot. To jest moja osobista  podstawowa myśl na temat wszechświata. Choć miałam okresy, kiedy to negowałam i z powodu braku widzenia czy spotkania tego (UFO) odrzucałam temat, zamykając go krótkim "Nie ma UFO, pewnie to fantazja". Ale jeśli czegoś nie widzimy, nie znaczy, że tego czegoś nie ma.

Państwa materiały są wciągające, niezwykle ciekawe i najlepsze są livestream-y i wykłady. To jest skarbnica wiadomości. Da się odczuć, że nie wszystko jest upublicznione, że są na bank pewne historie ukryte dla szerszej publiczności, czyli wszystko to, co wiecie tylko Wy z różnych powodów, co sam Pan Robert zaznacza. Czuje się niedosyt i chęć na więcej, aby poznać inne perełki. W szkole się o tym raczej nie mówiło, wśród społeczeństwa raczej to wyśmiewano i dlatego mnie to nie interesowało. Był czas, że myśl, że nie jesteśmy sami była bardzo oczywista dla mnie, nie rozumiałam dlaczego wszyscy dookoła to negowali, skoro jesteśmy częścią tak ogromnego kosmosu, ale znając jak to jest odbierane, miałam myśli dla siebie.

Później, nic sama nie widziałam i przestawiłam się na nie. Nie ma tego. W końcu kilka lat temu w czeluściach YouTube zaciekawiona ciekawostkami archeologicznymi, historycznymi, przyrodniczymi, od filmiku do filmiku, doszłam do programu nieżyjącego już pana Stanisława Barskiego. Wszystko odżyło na nowo. Na kanale cw24tv opisywał tak nieprawdopodobne zjawiska, że po obejrzeniu części jego audycji aż nie mogłam uwierzyć w to wszystko i znowu zanegowałam ten temat. Poprostu tego nie ma.

Ale coś ciągle kiełkowało mi w głowie, że przecież wszechświat jest tak przeogromną przestrzenią, że musi być conajmniej jedna obca cywilizacja albo nawet kilka. Dla mnie to jest pierwszy podstawowy powód. Nie mieści mi się w głowie, że tylko jedna mała planeta jest zamieszkiwana a naukowcy próbują zobrazować nam jak to wszystko jest wielkie, potężne i niezbadane i jeszcze wyśmiewać przy tym wszystkich, którzy to badają swoimi sposobami opierając się na zeznaniach ludzi.  Dołóżmy do rozmiaru kosmosu jeszcze te właśnie  tysiące relacji ludzi z całego świata, ich przeżycia, doświadczenia, dowody, filmy, zdjęcia, utworzenie organizacji i konferencji dla badaczy UFO i ich zainteresowania tym tematem w różnych częściach świata, sam fakt ukrywania obserwacji wojska i jednostek rządowych zjawisk UFO a następnie upublicznianie raportów, odłożone w kąt i niezbadane odkrycia archeologiczne, to wszystko jak się doda do siebie, to daje do myślenia, jest tyle poważnych przesłanek, aby to rozszerzyć , aby na to otworzyć umysły i oczy. Ale może zapowiadana transformacja to zmieni. Odsłuchałam w całości wywiad z Alzbetą Sorfovą na czeskim kanale cestyksobe, i aż jestem ciekawa co to w tym listopadzie będzie mógł Pan Robert powiedzieć, że teraz sumiennie pracuje nad tym i nie zdradza nic na ten temat, to musi być coś niewiarygodnego, skoro ma to dotrzeć do rzeszy ludzi. Trzymam kciuki za sukces włożonego wysiłku.

Fundacja Nautilus zainteresowała mnie reinkarnacją, Krzysztofem Jackowskim, Stefanem Ossowieckim, kręgami w zbożu, Igorem Witkowskim, Sai Babą a nawet medytacją.

Ja sama nic nie widziałam i nie spotkałam się z niczym nadzwyczajnym w tych tematach, może poza jednym. Gdy z czystej ciekawości szukałam melodii, dźwięków do medytacji, a znalazłam tego mnóstwo, od uzdrawiania, poprzez otwieranie czakr i trzeciego oka, po przyciąganie dostatku; wtedy też odsłuchiwałam je wszystkie, aby wybrać dla siebie najbardziej pasującą. Gdy odsłuchałam wieczorem jedną propozycję, która miała przyciągnąć dobrobyt, to następnego dnia dostałam zamówienie na ozdoby świąteczne; pomyślałam, że to przypadek, gdy puściłam to samo mężowi, to dostał następnego dnia podwyżkę a ja dostałam swoją podwyżkę kolejnego dnia. Próbuję tej medytacji, ale coś słabo mi to wychodzi.

Ciekawostką jest też sytuacja pandemii i kurkumy. Odkąd pojawiły się pierwsze informacje o korona wirusie, to automatycznie zaczęłam szukać czegoś naturalnego na wzmocnienie odporności organizmu i znalazłam - szoty z kurkumy, imbiru, cynamonu, miodu, oliwy, świeżego soku z cytryny i ciepłej wody. Jak tylko zapoznałam się z wieloma opiniami, które mnie przekonały, tak następnego dnia już wypiliśmy pierwsze szoty i tak jest do dziś, z dosłownie pojedynczymi może 6-7 dniami, kiedy opuściliśmy zwyczaj. Codziennie wyciskamy świeży sok z pomarańczy, dodajemy pozostałe składniki i pijemy przed posiłkiem. Efekt jest, bo od marca 2020 (czyli początku picia szotów) mamy się dobrze i nawet kataru nie mieliśmy. Codzienne szoty są normą u nas w domu i nagle w ostatnim tygodniu słucham i oglądam materiały o Sai Babie i jest pokazany jego obraz, z którego sypie się biały proszek vibhuti oraz kurkuma, która w tym czasie może nawiązywać do tego, że jest sposobem na korona wirusa - no jakby potwierdzenie tego, co robimy od ponad 1,5 roku, chronimy się kurkumą. I to stało się w momencie, kiedy nacisk jest na te szczepionki a my mamy wątpliwości co do nich.

Ostatnią ciekawostką jest zdjęcie chmur, ukształtowanych w formę spodka - gdy już dłuższy czas słuchałam nagrań Fundacji Nautilus, Pana Roberta Bernatowicza z Nautilusa Radia Zet i wywiadów Igora Witkowskiego, to zastanawiałam się dlaczego tylu ludzi widziało a ja nie, tylu niedowiarków i niezainteresowanych tym, sami wiedzący o tym i badający to a ja nie. Po czym któregoś dnia, podczas zmywania naczyń, patrząc przez okno dostrzegłam chmury uformowane w spodek - przypadek? Nie sądzę. Przynajmniej ja widzę spodek. Zdjęcia w załączniku - coś co jest w lewym górnym kącie zdjęcia, to raczej plamka na szybie lub owad ze skrzydełkami.

Nie mam oszałamiających zdjęć ani filmików ani informacji, ale odsłuchuję Wasze nagrania i aż chce się odwiedzić i poznać całe fascynujące historie archiwum. Chyba, że mój email to kolejny puzzzel, potrzebny do czegoś.
Pewna jestem, że są inne cywilizacje, które badają nas i Ziemię, bo za dużo jest tych wszystkich znaków tego zjawiska.
Pozdrawiam wszystkich z Fundacji Nautilus

 

[XXI PIĘTRO] Witam
Chciałbym podzielić się obserwacjami, które poczyniłem podczas urlopu, przebywając krótko nad morzem śródziemnym.
Kilka dni temu wróciłem, z Turcji. To były wrześniowe wakacje. Piękne złote słońce na błękicie, lazurowe ciepłe morze, piękne widoki, soczysta zieleń.
Przyleciałem do Turcji z ogromnym bagażem negatywnych emocji, z intensywnego okresu pracy oraz przeżyć osobistych. Pomimo, że radzę sobie nieźle z oczyszczaniem swojej energii, to pierwsze trzy dni pobytu na wczasach to była niemalże walka o dobry nastrój.
Ktoś mi wysyłał toksyczną energię, która dodatkowo powodowała u mnie bóle głowy i nerwobóle w różnych miejscach ciała.  Tak już mam od lat.
Wiem na pewno, że to ludzie powodują osłabienie organizmów, sobie wzajemnie. Kiedyś, przez pewien czas bardzo dobrze widziałem przepływy takich emocjonalnych energii. Ciemne energetyczne pasma płynące od jednej osoby do drugiej… To może doprowadzić osoby wrażliwe do stanów chorobowych, np. grypowych i dalszych następstw.

Czwartego dnia pobytu pływałem w ciepłym morzu, gdy nagle przyszła mi podpowiedź bym się teraz oczyścił. Poprosił o energię oczyszczająca morza, z którego my jako organizmy żywe pochodzimy. Dryfując w ciepłej wodzie pomyślałem, że otacza mnie żywa inteligentna energia, która jest w stanie naprawić świetliste dna komórek mojego ciała. Kiedyś przy innej okazji w momencie dobrej energetyzacji i uspokojenia, zobaczyłem jak na moją prośbę o uzdrowienie wnikają we mnie cząstki światła, troszeczkę kształtem przypominające pismo starohebrajskie. Poprawa jest odczuwalna, ale bardzo ciężko to utrzymać przy natarczywości napływających ciężkich energii od ludzi i własnych doświadczeń.
W tamtym momencie zobaczyłem małe kropelki światła, które pojawiając się znikąd wokół mnie, wnikały w moje ciało fizyczne. Nic nie odczuwałem specjalnie w wyniku tego działania, płynąłem bardzo powoli się poruszając i utrzymywałem stan dziękowania i miłości za otrzymywaną energię leczącą. Trwałem w tym stanie kilka minut po czym moja uwaga została rozproszona.
Ulga przyszła. Ten dzień, już od wyjścia z wody wydał mi się lepszy, jeszcze bardziej słoneczny. Od razu udało mi się zrobić kilka ciekawych zdjęć na plaży i w otoczeniu hotelu. Nabrałem energii, chęci do życia - zrobiło się bardziej kolorowo. Nazajutrz, obudziłem się w nastroju w jakim każdy by pragnął wstać z łóżka.
Od rana rozpoczął się mój prawdziwy wypoczynek i dobry humor już mnie nie opuszczał.

W końcu niestety nadszedł dzień zakończenia wakacyjnego relaksu, trzeba było lecieć do Polski.
Nie obawiam się lotów samolotem, lot przebiegał spokojnie. W końcu znużony siedzeniem w fotelu, czytaniem, rozmową, postanowiłem pomedytować. W uszach miałem wbite słuchawki, a spokojna muzyka odcięła mnie od otoczenia. W międzyczasie pilot poinformował, że będziemy zniżać się do lądowania. Zamknąłem oczy i zrelaksowałem się.
Od razu objęło mnie uczucie lotu, dryfowałem w powietrzu nad zielonym pejzażem. Ku memu zaskoczeniu lot w medytacji odbywał się dużo niżej niż w rzeczywistości fizycznej, a teren nad którym leciałem był porośnięty zielenią, drzewami, rosnącymi na pagórkach, wzgórzach. Opanowało mnie bardzo wyraźne widzenie i to wspaniałe uczucie unoszenia się w powietrzu. Rewelacja.
Zacząłem sterować moim lotem w wyobraźni, omijając wysokie wzgórza, przelatując dolinkami. Niesamowite uczucie - nigdy dotąd nie przyszło mi do głowy by medytować podczas lotu samolotem...
W rzeczywistości przelatywaliśmy już od dłuższego czasu nad rozległym miastem, pilot kierował samolot ku lotnisku. A w mojej medytacji nadal pode mną były piękne zielone tereny, wzgórza, dolinki.
W pewnym momencie doszło do mnie, że frunę przeźroczystej energii, która stanowiła tam atmosferę, lecz zniżając się do powierzchni astralnej ziemi ta jej przeźroczystość zmniejszyła się wyraźnie. Powietrze Tam było jakby zadymione, wyraźnie odcinała się ta warstwa ciemniejszej przeźroczystej energii.
Co to jest ? Czemu tak...?
Usłyszałem podpowiedź, że to zanieczyszczenie pochodzące od ludzkich negatywnych emocji. Jesteśmy otoczeni taką przydymioną energią, nasze ludzkie energie tym oddychają, co na wstępie powoduje już lekki efekt napięcia, rozdrażnienia.
No i tak to mi się potwierdziło przez przypadek po raz kolejny, że Ziemia jest specjalnym miejscem, gdzie nasze świetliste dusze zstępujące do ciał fizycznych, przebywają niemalże w ciemnościach i tu przerabiają przeróżne doświadczenia. A żeby się wyzwolić z kręgu reinkarnacji, z tego uzależnienia, o czym pisze nawet Robert Monroe w „Najdalszej podróży”, trzeba świadomie żyć w miłości bezwarunkowej, która rozjaśnia te ciemności i "wypycha" nas z uzależniającego kręgu reinkarnacji.
Ta warstwa ciemniejszej przeźroczystej energii wyraźnie odcina się od jaśniejszej warstwy, w której przebywałem, gdy samolot leciał na wysokim pułapie.
Podobno niektórzy astronauci przebywający na orbicie okołoziemskiej czasami przeżywają mistyczne odczucia jedności z `Bogiem. Teraz zaczynam rozumieć czemu.
Po minutach samolot lądował, a ja przerwałem lot w ziemskim astralu. Wiele lat zajmują mnie połączenia z wyższymi wymiarami i wiele mi się dzięki temu wyjaśniło, ale cały czas jestem czymś zaskakiwany. No ale przecież to co już zostało mi pokazane, to tylko kropelka w oceanie…
Ciekawi mnie czy ktoś z czytelników ma podobne doświadczenia i mógłby się podzielić swoimi przemyśleniami.
Pozdrawiam serdecznie
Maxxx
PS.
Po powrocie wyjaśniło kto mi wysyłał toksyczną energię, która powodowała u mnie bóle głowy. Ktoś z rodziny, komu spadła na kark nagła awaria hydrauliczna w mieszkaniu, czego usuwaniem zawsze zajmuje się ja. To był wysyłany do mnie żal, który został również wyartykułowany do mnie zaraz po moim pojawieniu się w domu. Tak się wzajemnie torpedujemy energiami, non-stop.
Czy odpowiedziano?        nie odpowiedziano

Witam
 
Pozwoliłem sobie przetłumaczyć krótki film z youtube. To zbiór relacji ze śmierci klinicznej ukazujący najważniejszy przekaz od tych ludzi !
Oczywiście umieściłem go na Vimeo , mam nadzieje że się przyda !
 
 

 



zwiń tekst



DZIWNY SEN MOJEGO DZIECKA Z UDZIAŁEM... UFO
Nie, 10 gru 2023 21:15 komentarze: brak czytany: 3806x

 [...] Dobry wieczor pisałem do państwa odnosnie mojego snu teraz napisze o snie mojej corki 5 lat 4 dni temu miała sen jak jest w przedszkolu są na placu zabaw corka z koleżanka siedzą sobie na huśtawkach i moja corka zauważyła cos lecącego z gory na ziemie bardzo szybko i nagle to cos uderza w ziemie i wtedy obudziła sie (ten sen pamięta do dzis ze szczegółami kazdemu to opowiada w przedszkolu.......

czytaj dalej


 [...] Dobry wieczor pisałem do państwa odnosnie mojego snu teraz napisze o snie mojej corki 5 lat 4 dni temu miała sen jak jest w przedszkolu są na placu zabaw corka z koleżanka siedzą sobie na huśtawkach i moja corka zauważyła cos lecącego z gory na ziemie bardzo szybko i nagle to cos uderza w ziemie i wtedy obudziła sie (ten sen pamięta do dzis ze szczegółami kazdemu to opowiada w przedszkolu tez sie pochwaliła) i dzis okolo 21 obudziła sie bardzo płacząc ale tak mocno ze sie mocno zapowietrzała pytamy sie czy cos sie niedobrego sniło odpowiedziała tak widzi bardzo duzo ludzi ubranych na zielono i pojazdy z takim długimi nie wiedziała jak to nazwać pokazałem jej czołg powiedziała ze własnie to i ze dzieci bardzo płaczą bo mama i tata są im zabierani to mnie bardzo zmartwiło pozdrawiam nautilusa

[dane do wiad. FN][email dotarł na pokład okrętu 27 września b.r.]



 

[...] Dzień dobry,
Chciałabym się podzielić pewną historią, która przydarzyła mi się pod koniec 2019 roku. Zacznę od tego, że jestem osobą z otwartym umysłem,mocno wierzę w reinkarnację, nie jest mi obcy temat ufo i miewam sny, które się sprawdzają a i pojawiają się w nich zmarli, którzy albo przed czymś ostrzegają, albo jak ostatnio chcą się pożegnać. Z drugiej jednak strony nie mam na tym punkcie obsesji i nie doszukuję się we wszystkim jakiejś szczególnej treści. Wracając jednak do historii, którą chciałam opisać...Był listopad 2019 roku, duże miasto w Polsce, środek dnia, parking podziemny i ja, a właściwie tylko ja, bo akurat tak się złożyło , że w oddali widziałam jakiegoś człowieka przy innym aucie. Już miałam odchodzić od samochodu, gdy nagle nie wiem skąd wyrósł przede mną starszy mężczyzna. Pojawił się zupełnie znikąd, był bardzo niski i ubrany zupełnie dziwnie, jakby z innej epoki, jednocześnie bardzo elegancki. Do tej pory jak o tym piszę mam ciarki i wtedy też tak było, choć dotarło to do mnie chwilę później. Mężczyzna zaczepił mnie słowami , "przepraszam, którędy do wejścia?".

Zupełnie jakby chciał zwrócić na siebie moją uwagę, bo wejście było tylko jedno, dobrze oznaczone i domniemam, że przybył tam samochodem, więc na pewno by je widział. Trochę odwróciło to moją uwagę, więc wskazałam ręką wejście i poszłam w tym samym kierunku. Mimo tego, że był środek dnia , a ja miałam głowę w zupełnie luźnych myślach, bardzo mnie zdezorientowało to spotkanie. Właściwie poczułam się nieswojo i długo myślałam o tym dziwnym spotkaniu. Być może był to tylko starszy mężczyzna, ale okoliczności, miejsce , strój tego człowieka, jego ogólny wygląd, wzrost i cała ta sytuacja gdzieś zatrzymały mnie w pędzie tego dnia i zastanawiam się do dziś kim był ów staruszek. Miałam też wrażenie, że bardzo chciał coś do mnie powiedzieć , żebym na pewno go zauważyła. Jest też kilka drobnostek, które świadczą o tym , że to spotkanie mogło wydać się dziwne nie bez powodu. Miejsce , w którym znalazł się staruszek to tylko parking sklepu z elektroniką oraz siłowni, przyszedł od strony, gdzie już minął wejście, ale jednocześnie wyglądało jakby był bez samochodu. Oczywiście wiem, że wszystko można wytłumaczyć, ale jednocześnie wierzę swojej intuicji i skoro wtedy spowodowało to we mnie swego rodzaju strach to myślę, że nie bez powodu. Piszę o tym, bo może ktoś jeszcze miał podobne spotkanie z kimś , kto wydawał się jak nie z tego świata. Zastanawiam się też co było kiedyś na miejscu tego parkingu...Pozdrawiam.  [dane do wiad. FN, e-mail z 27 września 2021]


From: [...]
Sent: Thursday, September 23, 2021 4:44 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Czarne dziury / konferencja

 

Witam serdecznie Panie Robercie .

Na ostatniej konferencji w Chojnicach ,została poruszona przez chwilę kwestia ,,czarnych dziur ,, 

Stąd też mój e-mail do Pana i do Pana wiedzy na ten temat .

Postaram się w skrócie opisać skąd wiem o czarnych dziurach na ziemi oraz jak do tego doszło. 

Moja córka ma teraz 7 lat , lecz odkąd pamiętam to co jakiś czas opowiadała o dziwnych latających kulkach. Jak dla mnie wyglądało to jak orbsy . Pewnego dnia zaczęłam robic zdjecia i faktycznie przy błysku tez je widziałam przez telefon  jak przelatują , niektóre udawało się również uchwycic na zdjęciach.  

Od roku nawet z nimi rozmawiała, lecz to nie są jakieś rozwinięte kulki.

Ostatnie miesiące zaczęła widzieć czarne dziury , aby nie bała się tego ,powiedziałam jej ,że to mogą być bramy do innych światów.  

Nic nie byłoby strasznego ,lecz dziecko pomysłowe zechciało odwiedzić te inne światy.  Jednego wieczoru , gdy się zjawiły, wypowiedziała na głos że chce pójść  do innego świata. 

Wtedy przeraziła się bardzo bo usłyszałam głos jakby komputerowy i spod kołdry który powiedział  ,, wyjdz z tego świata i chodź do naszego ,,

Byla przerażona.  Innego wieczoru ja sama postanowiłam wygonić tą czarną dziurę, ruchem ręki wykonując ruch odganiania ,wtedy ona znikła na chwilę ,to były sekundy i pojawiło się na  suficie ogromna ilość czarnych dziur.  Te jasne kulki przekazywały informacje na temat tych czarnych dziur i w ten sposób mogłyśmy się dowiedzieć co chcą i skąd pochodzą. 

 Nie wiem czy Pan mówił o tych samych czarnych dziurach występujących tu na ziemi ,ale pomyślałam, że może napiszę do Pana i coś się dowiem więcej....

 Pozdrawiam serdecznie

[dane do wiad. FN]

 



zwiń tekst



STRONA
1 20 21 22 23 24 25 26 50 86
Strona 23 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.