Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[XXI PIĘTRO] Hejka. Wczoraj przeżyłam coś dziwnego. Siedziałam na kanapie i przeglądałam internet, syn był u siebie, a mąż na fotelu zajęty był grą WOT. Siedzę więc na kanapie i nagle poczułam jakby usiadł ktoś obok mnie. Szybkie spojrzenie, bo myślałam, że to nasza kotka, ale ona spała wygodnie na fotelu.
Po małej chwili poczułam jakby za mną ktoś podparł się ręką na kanapie. Później przeszedł mi po głowie prąd i włosy mi się zjeżyły. I wyczułam jakby zgęstnienie powietrza za mną, jakby tam faktycznie ktoś był. Syn mi się też niedawno skarżył, że nieraz w dzień słyszy z pokoju kroki do kuchni i nie są to moje kroki ani męża. Mieszkanie mamy małe, wchodzi się od razu na korytarz, który na prawo prowadzi do naszego pokoju, na lewo do kuchni i pokoju syna.
Do kuchni wchodzi się długim i wąskim korytarzem i tam właśnie syn słyszał kroki, takie łup łup. Kotka nasza czasami w dzień,wieczorem lub rano biega jak oszalała i wydaje takie dźwięki jakby się czemuś dziwiła. Nieraz wskoczy na fotel i patrzy się na ścianę i łapkami próbuje coś złapać.
To wszystko moi drodzy z obserwacji i własnego doświadczenia.
Pozdrawiam załogantów i całą ekipę!
[dane do wiad. FN]
/e-mail dostaliśmy 30 marca 2022/
czytaj dalej
[...] Od dłuższego czasu obserwuję u siebie ciekawe zjawisko. Gdy spoglądam na zegar bardzo często widzę godzinę w charakterystycznym formacie: 11:11, 13:13, 22:22 itd. Początkowo uważałem, że to przypadek, ale zdarza się to nieustannie.
Kilkakrotnie miałem też przygodę ze zmieniającą się godziną w smartfonie - sama się przestawiała - w tym raz na oczach moich i mojej żony - więc to nie halucynacja. Kładę to jednak na karb sygnału odbieranego przez telefon i ewentualnych błędów w sieci komórkowej.
Jako nastolatek miałem historię z "przeskokiem czasowym" podczas eksploracji kopalni kwarcu w okolicach Jakuszyc. Zegarki moje i kolegi pokazały późniejszą godzinę, by po chwili pokazać prawidłową - o trzy godziny wcześniejszą. Zegarki w tamtych czasach były mechaniczne więc to nie kwestia sygnału sieci. Opisywałem tę historię w osobnym mailu do Fundacji.
Wiem, że zjawiska synchroniczności badał Jung, ale nie spotkałem się nigdzie ze współczesną analizą obserwowanego przeze mnie zjawiska. Czy Fundacji Nautilus znane są podobne przypadki? Czy powinienem traktować je jako zwykłe zbiegi okoliczności i przypadek?
Pozdrawiam serdecznie,
[...] (dane do wiadomości Redakcji)
Pisaliśmy o tym wielokrotnie . Nazwaliśmy to zjawisko "klątwą czasu".
Na łamach naszych stron pisaliśmy już wiele razy na temat tego, że ktoś zaczyna być przekonanym, że dana liczba w jego otoczeniu nie pojawia się przypadkowo. Potrafi być to zwodnicze.
Na łamach naszych stron pisaliśmy już wiele razy na temat „Klątwy czasu”, czyli zupełnie dziwnego, niewytłumaczalnego zjawiska, w którym uporczywie powtarzają się cyfry w godzinach...
Jeśli nie jesteście wprowadzeni w ten temat (a wiemy, że każdego dnia na nasze strony wchodzą zupełnie nowi czytelnicy), zapraszam do przeczytania poprzednich artykułów i listów, które docierały do nas w tej sprawie: Artykuł 1: „Pomóżcie w sprawie tej upiornej godziny... o co w tym chodzi?” – do Fundacji trafiają czasami nietypowe prośby o wyjaśnienie różnych zagadek.
Czasami pytania czytelników wprawiają nas w zdumienie! Artykuł 2:
Nasz tekst o osobach, które ciągle widzą „tę samą godzinę” spowodował burzę. Oto kilka wybranych historii nadesłanych przez czytelników Nautilusa. Tymczasem jednemu z naszych Załogantów - udało się rozwikłać (a przynajmniej bardzo zbliżyć się do rozwikłania) tę zagadkę. Oto list, który nam w tej sprawie przekazał:
„Klątwa czasu” Gdy w Nautilusie pojawił się artykuł na temat czasu, który wydaje się płatać figle ludziom zaintrygowało mnie to gdyż sam miałem podobne doświadczenia i zdarzało mi się to bardzo często...
Właściwie za każdym razem, gdy spoglądałem na zegar była godzina, w której liczba godzin i minut była taka sama np. 13:13 22:22 lub 4:4 . Na pewno każdy słyszał o przesądzie, który mówi, że gdy ktoś notorycznie widzi takie „zjawisko” na zegarku jest przez kogoś skrycie kochany, więc było to nawet przyjemne. Postanowiłem jednak rozwikłać tę zagadkę i uzyskać jakąś logiczną odpowiedź, dlaczego tak się dzieje.
Założyłem, że cała sprawa ma podłoże psychologiczne, udałem się, więc do sympatycznej, doświadczonej pani psycholog, która przedstawiła mi następującą hipotezę zaznaczając jednak, że jest to tylko hipoteza. Czy jest prawdopodobna oceńcie sami… Każdy cywilizowany człowiek ma kontakt z wszelkiej maści zegarami od samego przyjścia na ten świat, a sam czas rządzi każdym dniem i jest nieodłącznym elementem całego naszego życia. Mało, kto wie, że przeciętnie spoglądamy na zegarek i odczytujemy godzinę średnio 80 razy dziennie (!!!), toteż ta czynność staje się w końcu dla człowieka tak bezwarunkowa, naturalna i podświadoma, że nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Spoglądamy na zegarki i przez moment w podświadomości przetwarzamy informacje, po czym od razu zapominamy. Gdy na zegarze jest godzina np. 19:43 nie jest to nic niezwykłego, sprawdzamy np. godzinę przyjazdu autobusu na rozkładzie albo godzinę wyświetlenia programu w telewizji, ale po chwili już o tym nie pamiętamy. Natomiast, gdy jest np. 19:19 sprawa ma się trochę inaczej - nie jest to już tak normalne.
Po pierwsze logicznie rzecz ujmując wydaje nam się niezwykłe, że spojrzeliśmy na zegar akurat o takiej godzinie po drugie przypominają nam się różne związane z tym zagadnienia jak np. ten przesąd, o którym wspomniałem wcześniej. Dzięki temu informacja odczytana z zegarka nie przelatuje nam przez podświadomość i znika, tylko trafia do świadomości i po prostu się nad nią przez chwilę zastanawiamy, co sprawia, że ją zapamiętujemy!!!
W rezultacie suma tych zapamiętanych godzin w ciągu dnia miesiąca czy roku daje nam mylne wrażenie, że za każdym razem jest godzina o tej samej liczbie godzin i minut.
Podobnie sprawa ma się, jeśli chodzi o pełne godziny albo godziny połówkowe, np.12:30. Co jednak wówczas, gdy ni stąd ni zowąd budzę się w nocy i odczytuję godzinę 04:04, czy w tym przypadku działa podobny mechanizm?? Dodam jeszcze, że teraz, gdy zostałem „uświadomiony” zwracam już uwagę na każdy odczyt z zegara a „klątwa czasu” została ze mnie zdjęta… Z pozdrowieniami dla ekipy oraz wszystkich miłośników FN.
czytaj dalej
[email z 2 marca 2022] obserwacja obiektu latającego nad Warszawą [...] Dzień dobry redakcjo,
Chciałbym podzielić się swoją relacją z obserwacji obiektu latającego, który zaobserwowałem wczoraj. Chciałbym prosić o zachowanie anonimowości oraz ukrycia konkretnego miejsca zamieszkania. Zdarzenie miało miejsce wczoraj, 1 marca 2022 około godziny 16.00 . Mam na imię [...] i mieszkam w Warszawie, na Pradze północ przy placu Hallera. Pracuję z domu i moje okna wychodzą na niebo od południowej strony Warszawy.
Wczorajsze niebo było niesamowicie przejrzyste bez żadnej chmury, a ja zauważyłem gromadę ptaków, która latała niesamowicie wysoko i pamiętam, że po prostu przyglądałem się przez chwile tym ptakom ze zdziwieniem jak wysoko latają, tak ze ledwo można było je dostrzec.
W pewnej chwili, w obszar mojego wzroku wleciał obiekt o kształcie srebrnej kuli. leciał zdecydowanie niżej niż ptaki, które obserwowałem więc od razu zaciekawiłem się tym obiektem i próbowałem odgadnąć czym może on być. W pierwszej chwili pomyślałem, że jest to dron i zdziwiłem się jak to możliwe, że ktoś tak wysoko jest w stanie wylecieć dronem, po chwili zorientowałem się, że nie znam żadnego drona, który jest kulą i nie wydaje dźwięku. Ciężko określić mi wielkość obiektu, ale wydaje mi się, że wielkość piłki do koszykówki bądź trochę większy. Następnie pomyślałem, że musi to być dziecięcy balon z helem, który na srebrno odbija światło, który musiał zostać wypuszczony przez jakieś dziecko co się zdarza czasem zwłaszcza jęśli mieszka się przy zoo, ale wykluczyłem również tą możliwość, ponieważ balon porusza się w górę i jest często szarpany przez wiatr, natomiast ta kula przemieszczała się w jednej linii, poziomo, z południa na północ. Co więcej kula leciała względnie powoli, jednostajnym tempem. I mogłem obserwować ten obiekt przez dłuższą chwilę, powiedzmy pół minuty , do momentu aż nie zniknął nad dachem mojego bloku.
Dodam, że obiekt nie wydawał żadnego dźwięku, nie zostawiał za sobą śladów. Proszę wyobrazić sobie srebrną wypolerowaną kulę wielkości piłki do koszykówki, która po prostu przemieszcza się w powietrzu w linii prostej w dodatku względnie powoli. Ptaki zdecydowanie szybciej latały od tej kuli. Obiekt nie zmieniał swojej wysokości.
Myślałem również że może to być balon meteorologiczny, ale te są zdecydowanie większe i białe. Dochodzę do wniosku, że musiał to być jakiś niezidentyfikowany obiekt. Od wczoraj zastanawia mnie ten widok i nie daje mi spokoju, ponieważ było to coś zupełnie niecodziennego, czego nie widziałem do tej pory.
Pomyślałem sobie, że jeśli jest to UFO, a ja zaobserwowałem go przypadkowo w biały dzień, to musi być to zjawisko zdecydowanie bardziej powszechne niż to się wszystkim wydaje, ale po prostu w ciągu dnia, musi być na prawdę ciężko to dostrzec ze względu na to, że te obiekty są małe, latają bardzo wysoko i w świetle dnia są praktycznie niewidoczne dla ludzi. Zwłaszcza, że nikt nie spędza całego dnia wpatrując się w niebo.
Pozdrawiam całą redakcję.
[...]
/poniżej zdjęcie podobnego obiektu jak z relacji świadka - do helikoptera podleciała metaliczna kula, 28.08.2019, Archiwum FN/
czytaj dalej
Dzień dobry, chciałam się z Państwem podzielić tym co ostatnio mi się przytrafiło. Na wstępie zaznaczę, iż co do mojej osoby mam bardzo silną intuicję... np intuicyjnie rozpoznaję jakiego wyboru mam dokonać lub czy coś się wydarzy / dokładnie to w momencie "zagrożenia" odczuwam silny niepokój/.
Są to jakieś małe wydarzenia dotyczące mnie... przyznam, że od początku pandemii ani razu nie odczuwałam strachu w związku z covidem /wręcz jest mi obojętny/ i do tej pory nie odczułam pandemii w ogóle / brak zachorowań i ciężkich przypadków w najbliższej rodzinie i otoczeniu/ pomijając maseczki itp... w sumie kiedy pomyślę o widmie rozszerzenia się wojny, która toczy się obecnie na Ukranie, na Polskę to też nie odczuwam strachu....
Ale nie o tym chciałam się z Państwem podzielić.
Przechodzę więc do rzeczy...
Kilka tygodni temu postanowiłam zrobić sobie popołudniową drzemkę.. spojrzałam na zegarek i mówię do córki, że za dwie godziny ma mnie obudzić. Kładąc się do łóżka byłam całkiem spokojna.. wręcz w tym dniu emanowałam radością.. kiedy się położyłam dosłownie po minucie poczułam ogromny strach ... pierwsza moja myśl... stanie się coś strasznego..
uczucie strachu nie ustępowało.. nie mogłam zasnąć... w myślach szukałam odpowiedzi.. nawet zadzwoniłam do męża, który był w delegacji pod pretekstem jak mu mija dzień ... tak naprawdę chciałam się upewnić czy wszystko u niego ok... leżałam jeszcze chwilę z tym paskudnym uczuciem.. powiedziałam sobie w myślach ... idę spać i już.. i zamknełam oczy... i wtedy zobaczyłam twarz chłopaka... jakby kogoś kogo znam... co dziwne na twarzy miał czerwone tatuaże... były to jakby spłaszczone pół-elipsy... na policzkach i na czole... w tle widziałam coś jeszcze ale niestety nie pamiętam co... dodam, że jeszcze nie spałam kiedy go zobaczyłam... pamiętam, że pomyślałam wtedy dlaczego zobaczyłam tą twarz.. wtedy jakby się uspokoiłam .. nie mineło dużo czasu i już spałam...
kiedy się obudziłam po ok 2 godzinach po uczuciu strachu nie było ani śladu... po ok pół godziny od przebudzenia usłyszałam o strasznym wypadku, który wydarzył się w okolicy... a w następnym dniu dowiedziałam się kto zginął... zginął między innymi właśnie ten chłopak, którego wcześniej widziałam przed zaśnięciem... Dziwi mnie tylko dlaczego widziałam tego chłopaka, ponieważ był on z mojego bliskiego otoczenie... był to chłopak który mieszkał w tej samej miejscowości i znałam go tylko z widzenia...
Chciałabym więc podpytać czy da się jakoś to wytłumaczyć. Czy jest to tylko zwykły przypadek.
Pozdrawiam.
czytaj dalej
[...] Witam. Co do snów o wojnie czy braku wojny to ja również miałem sen o wojnie na wschodzie. A nadmieniam iż mi się cokolwiek śni raz na "ruski rok", tak w tym przypadku było to na tyle dziwne gdyż nawet o tym nie myślałem poprostu sen się pojawił. Było to prawie 2 lata temu jakoś marzec, kwiecień 2020. Byłem wówczas jeszcze w Irlandii za pracą (wróciłem pół roku później).
Sen był krótki ale dokładnie go pamiętam. W tym śnie byłem już w Polsce (w tamtym okresnie nie myślałem o powrocie) stałem sobie na swojej działce (mieszkam 36 km od granicy w okolicach Terespola) był zwykły dzień i nagle spojrzałem w niebo a na nim w strone granicy leci grupa rakiet i spada zaraz za tym odciniem przygraniczym gdzie tylko widać podmuch i ogien. Wówczas mój sen się skończył i nigdy się nie powtórzyło nic na ten temat. Był to czas gdy nie śniło się nikomu o zadnej inwazji na Ukraine czy Białoruskich problemach na granicy.
Mam też świadomość na temat proroctw na temat 3 ww także gdy tylko doszło do wydarzen czego jesteśmy świadkiem na wschodzie zaczęło mnie to naprawde niepokoić. O swoim śnie mówiłem tylko najbliższym osobom także to co tu piszę jest moim pierwszym opisaniem szerzej mojego snu.
Pozdrawiam.
[..]
From:[...]
Sent: Friday, February 11, 2022 8:34 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Sen dotyczący Wojny
Miałem sen kilka dni temu na temat wojny, ale możliwe że to od tych informacji w mediach, chociaż sen był określony, w sensie dotyczył mojej miejscowości, jak różne służby były w centrum np. wojsko, jakieś ciężarówki i osoby wyznaczone zajmowały się jakimiś formalnościami tak jakby mieli sprawdzić/przygotować cywilów. Charakterystyczne było również to że dano mi coś co miało zastępowac leki które biore, rzeczywiście to było logiczne bo pewnie miałbym problem z dostępem do leków. Później byłem kierowany w pewne miejsce gdzie znajduje się u nas plac zabaw i coś jakby mały park, we śnie był tam schron ale na powierzchni coś jak hangar i tam byli ludzie.
Podejrzewam że takich maili teraz dużo dostajecie ale warto przyznać że ciekawe jest ukazanie się akurat konkretnej sceny/snu którego bym nie wymyślił. Wiadomo że można potraktować to jako sen. Co ciekawe od pewnego czasu śnie każdej nocy i pamiętam sny - ogólnie.
From: [...]
Sent: Monday, February 7, 2022 5:51 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Moje 3 grosze do najnowszego artykułu o snach.
Dzień Dobry [...] Fundacjo.
Jestem świeżo po lekturze najnowszego artykułu, a w sumie artykułów u Was na portalu względem snów, seansu i przypomnienia wizji Pana Krzysztofa. Przypomniał mi się sen, który pamiętam do dzisiaj, a który przyśnił mi się ładnych kilka lat temu (8/10?). Nie mówiło się wtedy o wojnie, ani niczym podobnym więc sen wpisał się mi w pamięć jeszcze mocniej bo wydawał się nie mieć podwalin w zgiełku informacyjnym, który każdego dnia do nas dociera. Postanowiłem więc przesłać i swoje 3grosze bo kto wie, może komuś się przydadzą jeżeli sen miałby mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości czego bym nie chciał…bardzo, z całego serca bym nie chciał.
Sen był następujący:
Czułem, że czeka nas jakieś niebezpieczeństwo. Wojna? Ktoś ma atakować? Coś się ma zdarzyć, ale w sensie, że zagrożeniem jest człowiek, a nie natura. Mieszkam w Krakowie, a o dziwo w śnie byłem w rodzinnych Wadowicach gdzie wraz z rodziną uzgadnialiśmy co robimy i czy gdzieś uciekamy. Dziadkowie powiedzieli wtedy, że są za starzy i rodzice i że oni zostaną. Rozmowa odbyła się przy oknie w blasku takiego porannego wiosennego/ wczesno wiosennego słońca gdy wstaje (błękitne niebo z małymi chmurami robi się coraz bardziej pomarańczowe, koło 5/6 rano). Czuję strach i odpowiedzialność żeby pomóc najbliższym. Następne ujęcie jest gdy przenoszę się do najwyższego punktu w rodzinnym mieście gdzie jest park. Nagle nastaje bombardowanie, a ja zaczynam skakać jak oszalały pomiędzy budynkami, które są spustoszone, aby uratować się spod spadających bomb. W pewnym momencie czuję odrzut i wiem, że bomba trafiła w ścianę budynku, w którym się skryłem.
Logika snu jest taka, że w tym momencie powinienem się obudzić. Nic takiego się jednak nie stało pomimo wielkiej grozy sytuacji i odczucia wręcz uderzenia. W następnej chwili czułem, że jestem zawieszony w powietrzu nad miejscem, w którym zginąłem i patrzę w dół na tereny mojego rodzinnego miasta. Co dziwne w tym całym zawieszeniu nie czuję nic, nie mam żadnych myśli, pustka w głowie jestem tylko obserwatorem, który rejestruje to co widzi, ale nie przetwarza tego w głowie, nie czuje nic więcej tylko widzi. A to co widzi wygląda jakby czas zaczął mijać skokowo.
Pierwsza scena to wszystko w dole płonie. Dosłownie, cała dolina pod zniesieniem i miasto jest w ogromnym ogniu, nie widzę domostw, a tylko drzewa, które płoną. Następnie zaczyna padać deszcz i to coraz mocniej. Następuje powódź, cała paląca się dolina, aż po horyzont zostaje zalana. Jest zupełna cisza, nie ma ludzi tylko drzewa, które są zwęglone i giną w deszczu pod wodą. Ostatnią klatką jest moment gdy woda ustępuje, a ja widzę totalnie spalone i zwęglone wszystko, przyrodę, drzewa, trawę. Nie ma nic tylko zniszczona ziemia, nie ma życia. Dopiero w tym momencie się budzę oszołomiony.
Moc z wami!
czytaj dalej
[email z 28 stycznia 2022] Szanowny Kapitanie i Załogo, Kłania się nisko Wasz stały czytelnik z Krakowa. Kilka razy podrzucałem Wam w przeszłości maile (dosyć dawno, jakieś 10-13 lat wstecz), które z resztą opublikowaliście na stronie FN, z opisem moich snów, które zdecydowanie mogę zaliczyć do tych niezwykłych. Co jakiś czas miewam sny, co do których mam pewność po przebudzeniu, że będą mieć istotne znaczenie dla mojej osoby, moich bliskich, przyjaciół czy świata wokół mnie.
Najczęściej nie mylę się. Kilka miesięcy temu, miałem krótką migawkę wśród marzeń sennych, w której pojawiłem się na pustyni, na której było widać, twardą jak skała, spierzchniętą, suchą, spękaną ziemię, suche drzewa, czarne konary i gałęzie drzew bez liści, momentami kępki, suchej, wyschniętej na wiór, zżółkłej trawy i gorący, suchy wiatr smagający twarz. Zero zabudowań, dróg itd. Koło mnie stał nieznajomy, ubrany jak na co dzień człowiek, który zagaił ze mną rozmowę, wyrażając zdziwienie i przerażenie, że przecież w tym miejscu, w którym stoimy, było zawsze pięknie, zielono. I nagle w moim umyśle pojawił się głos, czy rodzaj poczucia brzmiący mniej więcej "To Europa, Polska już niedługo, już niedługo..."
Powiem szczerze trochę przerażające, obudziłem się mocno przygnębiony tym co zobaczyłem, było to niezwykle realistyczne...
W ostatnich tygodniach - końcówka 2021 i styczeń 2022 pojawiają się sny, co do których mam to znane mi poczucie, że coś znaczą i są ważne, niektóre z nich są nie lada łamigłówkami, nad których znaczeniem cały czas się zastanawiam, ale dotyczą one bardziej mojego życia prywatnego.
Około połowy stycznia 2022 miałem dziwny sen, w którym śniło mi się, że pojawiła się jakaś mega ciekawa perspektywa zadań służbowych, co poskutkowało, że zostałem z własnej inicjatywy przeniesiony do innego (nie istniejącego z resztą w rzeczywistości) działu u mnie w firmie. Firma działa wyłącznie na rynku polskim, ale we śnie jakimś dziwnym trafem miała filię w czeskiej Pradze, do której zostałem wysłany, w celu... jej ewakuacji i zabezpieczenia oraz przetransportowania do Polski naszych ludzi z rodzinami oraz mienia firmowego, gdyż jak otrzymywaliśmy w komunikatach, armia rosyjska grozi uderzeniem na Słowację i Czechy od strony Ukrainy i Praga jest zagrożona, wszystkie firmy zagraniczne, obsady ambasad i konsulatów, obcokrajowcy przebywający w Pradze uciekają z miasta, zagrożenie jest realne i jeśli nie dni, to już godziny dzielą od uderzenia Rosjan.
Ja wiem, że sen mógł się urodzić w moim umyśle skutkiem napięcia i co raz groźniej wyglądającej sytuacji geopolitycznej na świecie, ale jednak sen dosyć dziwny i oby nie znaczył nic militarnego
dla przyszłości Europy.
Jeśli chcecie opublikować materiał to jak najbardziej tak, ale prośba aby moje dane pozostały do wiadomości Redakcji.
Z pozdrowieniem dla całego zespołu FN,
[...]
Kraków
Poniżej list do Krzysztofa Jackowskiego
---------- Forwarded message ---------
From: [...]
Date: Tue, 23 Nov 2021 at 03:36
Subject: [...]
To:
Witam panie Krzysztofie
Mam nadzieje, ze moja wiadomosc przebije sie przez morze innych, oraz, ze znajdzie pan chwile na przeczytanie ponizszego i moze na odpowiedz. Mieszkam w UK (Wielka Brytania) od 2011 roku. Mam zone i dwoje dzieci. Przyzwoita prace.
Odziedziczylem po mojej mamie zdolnosc snow przepowiadajacych przyszlosc, przeczucia itd. Na koncu tego listu podam dwa przyklady sprawdzonych, potwierdzonych przez swiadkow. Jakos dwa - trzy lata temu, mialem jednak sen, ktory byl tego typu, czulem ze jest znaczacy i przesyla wiadomosc. Jednakze jest o inwazji UFO :)
I to wlasnie sprawia, ze mam z tym problem. Moje sny czasem nie sa doslowne i trzeba je zinterpretowac, dopasowac. Czasem chodzi tylko o charakter sprawy a nie srodki, ktore byly pokazane. I wlasnie tego typu problem mam w tym wypadku.
Moj sen:
Stalem na podworku otoczonym budynkami w ksztalcie litery U, byl tam plac zabaw i kilka drzew, bylo juz ciemno ale wciaz byli tam ludzie i nawet dzieci, czyli nie bylo to w nocy lecz pod wieczor,
Nagle zobaczylismy na niebie klucze lecacych pojazdow, nie byly to ziemskie samoloty, tylko cos w ksztalcie bumerangow, ktore obracaly sie w plaszyznie poziomej i lekko, srebrzyscie swiecily.
Nagle kilka odzielilo sie od reszty, znizylo na nasza okolice, a jeden zawisl nad nami i zaczal chwytac ludzi niewidzialna moca.
Zobaczylem drzwi w budynku i zaczalem uciekac w ich kierunku, gdy juz w nie wpadalem, poczulem unieruchamiajaca mnie moc, natychmiast nawiazalem mentalny kontakt z agresorami, byla to zimna i wyrachowana jazn, zasugerowalem im, ze gdyby mnie oszczedzili, moge byc dla nich lacznikiem z ludzmi, aby przekazywac ich wiadomosci.
Ten sen wydaje sie niedorzeczny i smieszny, jednakze wiem, ze cos znaczyl, jak kilka moich poprzednich, ktore sie sprawdzily. Moze byc, ze tu chodzilo nie o UFO tylko o jakies Sily ubezwlasnowolniajace spoleczenstwo.
Z tad moja prosba, czy mial pan jakies przeczucia zwiazane z UFO? Wiem, ze takich spraw, nie poruszy pan na You Tube, dlatego pytam w prywatnej wiadomosci.
Dwa sny, ktore byly oficjalnie potwierdzone przez swiadkow zanim sie sprawy wydarzyly: Jeden dotyczyl wielkiej powodzi w Polsce w latach 90-tych. trzy dni przed. Ostatni niedawno, atak terrorystyczny samochodzem w UK kolo Westminster, miesiac przed.
W pierwszym, snily mi sie trumny, ktore lezaly w podmoklym rowie, jedna miala szybke na wysokosci twarzy nieboszczyka, zajrzalem tam i zobaczylem pecherzyk powietrza lub gazu, wydobywajacy sie z ust, to znaczylo, ze trumna jest pelna wody.
Trzy dni pozniej pokazano w telewizji jak wezbrana rzeka podmyla brzeg, na ktorym byl cmentarz i trumny wpadaly do wody...
Sen o ataku w UK:
Szedlem kolo budynkow Westminster w Londynie po chodniku kolo masywnych barier, strzegacych dostepu dla pojazdow. Po drugiej stronie tych barier, szedl mezczyzna z obnazona gorna czescia ciala do pasa i niosl na reku moja corke.
Nagle zza zakretu wyjechal pojazd, ktory wygladal jak rzeczna barka ale byl na kolach i bardzo szybko jechal, udezyl w bariere, wlasnie tam gdzie byl ten mezczyzna z moja corka. Podbieglem i zobaczylem, ze oboje sa martwi!
Opowiedzialem ten sen koledze z pracy i zaznaczylem, ze to wazne. Zastanawialem sie nawet, czy nie powiadomic wladz, ale doszedlem do wniosku, ze raczej wysla mnie do lekarza. Rowno miesiac pozniej, nastapil atak terrorystyczny. Napastnik jechal samochodem przez most nad Tamiza, zakrecil do Westminster, wysiadl z auta i zabil nozem policjanta. Wszystko sie w moim snie zgadza!
Pojazd wygladajacy jak barka - poniewaz przyjechal od strony wody. Mezczyzna bez ubrania do pasa, tam byl ugodzony nozem, oraz lezacy niezywy.
czytaj dalej
[e-mail dostaliśmy 26 stycznia 2022] Dobry wieczór, Piszę w temacie dotyczącym snów z moją zmarłą babcią. Pisałem już na ten temat wiadomość opisującą cztery sny, która została opublikowana na łamach Państwa serwisu w dniu 23 kwietnia 2020 r. pod tytułem "Sny ze zmarłą babcią".
Obecnie chciałbym przedstawić kolejne dwa sny, które miały miejsce w 2021 r.
W dniu 14.06.2021 r. po ponad roku przerwy miałem nad ranem sen, w którym przyśniła mi się moja zmarła babcia. Sen rozpoczął się w ten sposób, że podchodzę do drzwi, otwieram je i wchodzę na stołówkę hotelową OSiR (dawny Ośrodek Sportu i Rekreacji). Jako nastolatek stołowałem się z rodziną na tej stołówce na początku lat 90-tych XX w. i we śnie również mniej więcej tak to wyglądało jeżeli chodzi o wnętrze pomieszczenia. We śnie byłem już jednak dorosły zgodnie z obecnym rzeczywistym wiekiem. Na stołówkę wszedłem sam aby zjeść obiad. Ku mojemu zdziwieniu sala była pusta.
Nie było ani jednej osoby. Siadłem przy jednym ze stolików, zjadłem i zacząłem kierować się do drzwi wyjściowych. Cały czas czułem się trochę nieswojo, jakiś niepokój. Gdy zbliżałem się już do drzwi to nagle okazało się, że towarzyszy mi kilku moich znajomych choć wcześniej ich nie było. Nie zdziwiło mnie to jednak. Przepuściłem ich aby pierwsi wyszli ze stołówki i gdy jako ostatni byłem już przy drzwiach nagle kątem oka spostrzegłem, że chociaż sala była pusta to ktoś siedzi około 3 metrów za mną przy pobliskim stoliku. Odwróciłem się i widzę, że na krześle na wprost mnie siedzi moja babcia ale jest skulona do tego stopnia, że ręce i twarz ma opartą na swoich udach i widać jedynie jej włosy na głowie. Zatem twarz była całkowicie niewidoczna, ale wiedziałem, że to moja babcia. Cały czas była w bezruchu.
W pewnym momencie usłyszałem jej głos i wypowiedziała tylko jedno zdanie: "Jak widzę co Cię czeka to pękam w pół". W tym samym momencie zwróciłem uwagę, że babci cały czas ktoś/coś towarzyszy jako bardzo rozmazana postać stojąca lekko z tyłu przy jej lewym boku. Babcia i cały sen był bardzo wyraźny, a ta postać była półprzeźroczysta i rozmazana do tego stopnia, że dało się rozróżnić tylko jej kontury. Wyglądało to trochę tak jakby ta postać pilnowała lub nadzorowała babcię. Po usłyszeniu wspomnianego zdania nic nie odpowiedziałem tylko zacząłem wychodzić ze stołówki i się obudziłem. Szczerze mówiąc ten sen trochę mnie wystraszył bo przecież ostrzeżenia zmarłych lub ich zapowiedzi przyszłych zdarzeń to dość realny proceder, który wielokrotnie był opisywany na łamach FN.
Mimo, że we śnie nie padły jakieś konkretne doprecyzowania o co chodzi to zwrot "jak widzę co Cię czeka to pękam w pół" raczej nie oznacza nic dobrego. To co jeszcze we śnie zwróciło moją uwagę to odczucie, że wypowiedź babci raczej nie dotyczy tego, że coś mi lub bliskim się konkretnie stanie lecz okoliczności jakby zdarzeń w jakich przyjdzie nam żyć/funkcjonować. Byłem trochę poddenerwowany całym zajściem i po obudzeniu opowiedziałem żonie o całym zdarzeniu, a potem jeszcze zadzwoniłem z tą informacją do rodziców i brata informując wszystkich na wszelki wypadek, że jeżeli coś mi się stanie w niedługim czasie to niech nie rozpaczają bo tak miało być i nic tego nie jest w stanie zmienić. Przez parę dni ten sen siedział mi w głowie i burzył spokój. Minęło ponad pół roku i Bogu dziękować wszystko jest OK, a nawet są ciekawe perspektywy poprawy losu. Natomiast bacznie obserwuję sytuację geopolityczną na świecie, a szczególnie poczynania Białorusi i Rosji oraz lewacki totalitaryzm, który obezwładnia i prowadzi Unię Europejską do upadku.
Być może to są zapowiedzi tego co nas wszystkich czeka w jakiejś zbytnio nieodległej przyszłości i tego dotyczyło ostrzeżenie. W całej tej sprawie moją uwagę zwrócił w czasie snu jeszcze jeden szczegół. W przeciwieństwie do wcześniejszych czterech snów tym razem choć wiedziałem, że śni mi się moja babcia to nie była ona do końca taka sama jak w rzeczywistości. Zwróciłem uwagę, że ma inne włosy, ubranie i ogólnie odczucie, że nie wszystko jest tak jak powinno być. Ta towarzysząca jej postać też nie do końca pasowała do całej sytuacji. Nie wiem co to miałoby oznaczać. Zastanawiałem się już po obudzeniu, czy czasami babcia nie była pod wpływem tego bytu lub czy ktoś/coś nie podszywało się pod nią. Ogólnie rzecz biorąc sen odebrałem jako coś mało przyjemnego.
W dniu 30.12.2021 r. miałem kolejny sen. Byłem z rodziną w odwiedzinach u teściów i mocno po północy siedząc w kuchni na wersalce przy stole z komputerem zasnąłem w pozycji siedzącej. Sen rozpoczął się od momentu, gdy jestem w kuchni babci i wchodzę do jej pokoju. Wszystko wygląda tak jak w rzeczywistości, również wygląd i ubiór babci. W momencie wejścia do pokoju spostrzegam, że od razu po prawej stronie przy drzwiach na rozłożonej wersalce siedzi babcia. Styl siedzenia raczej przypominał nastolatka, bo na jednej podwiniętej nodze babcia siedziała, a kolano drugiej miała mniej więcej pod brodą. Minąłem wersalkę i wszedłem głębiej w pokój nie zwracając więcej uwagi na babcię. W tym momencie jakby cofam się do pozycji wyjściowej i znowu jestem w kuchni kierując się do tego samego pokoju.
Tak jakby drugi raz rozgrywała się ta sama scena, "drugie podejście". Zatem ponownie wchodzę do pokoju, tak jak poprzednio zauważam po prawej stronie siedzącą na rozłożonej wersalce babcię. Różnica polega jednak na tym, że wchodzę w trakcie jakiejś ożywionej dyskusji, w której uczestniczy babcia oraz siedząca na krzesłach przy stole znajoma starsza osoba spoza rodziny oraz jeszcze ktoś z rodziny (obie osoby żyjące). Gdy tylko wchodzę do tego pokoju znajoma starsza osoba zwraca się do mnie zawadiacko czy już zrobiłem zdjęcie. Widzi moją konsternację, że nie wiem o co chodzi więc przypomina mi, że przecież miałem zrobić od dołu fotografię żyrandola, który jest w tym pokoju. Nie miałem pojęcia po co miałbym to robić ale odpowiedziałem zbywając temat, że potem zrobię tę fotkę. Tym razem zdawałem sobie sprawę, że babcia nie żyje, ale jednocześnie nie dziwił mnie fakt, że widzę ją żywą jak rozmawia ze wspomnianymi osobami. Był włączony telewizor więc niewykluczone, że rozmawiali na jakiś temat związany z tym co było aktualnie w TV. Cały czas miałem jednak w głowie myśl, że babcia nie żyje. Czułem z tego powodu pewien respekt przed nią i trzymałem dystans będąc w tym pokoju. Jednocześnie zauważyłem, że babcia unika mojego spojrzenia i jakby odwraca ode mnie głowę lub schylając ją patrzy w wersalkę. Ani razu nie spotkały się nasze spojrzenia i nic do mnie nie mówiła. Traktowała mnie jak powietrze.
W pokoju było pozasłaniane większość firanek i raczej panowało coś zbliżonego do półmroku choć było to dopiero późne popołudnie i w miarę widno na dworze. Słabym światłem świecił żyrandol choć nie wiele to dawało. Następnie wszedłem do niedużego pokoju obok z zapalonym światłem i stamtąd przez otwarte drzwi cały czas zerkałem na babcię, która nadal unikała kontaktu wzrokowego. Mając na uwadze, że babcia nie żyje zacząłem zbierać w sobie odwagę aby do niej podejść powtarzając sobie, że przecież to moja babcia i nie zrobi mi krzywdy. Stopniowo we śnie ujawniała się moja intencja pobytu w tym pokoju. Chciałem się babci zapytać jak "tam" jest po śmierci. W końcu zebrałem odwagę i z bocznego pokoiku wszedłem z powrotem do głównego i skierowałem się w stronę babci.
Dokładnie w momencie gdy podchodziłem do niej i już zaczynałem zadawać pytanie nagle przez sen zaczął przebijać się głos mojej teściowej, która momentalnie mnie obudziła pytaniem czy śpię. Była piąta rano. Jak później ustaliłem nikt z domowników, ani moja żona, tej nocy nie korzystali z łazienki. Tylko teściowa ten jeden raz, w tym konkretnym momencie poszła do toalety i zobaczyła zapalone światło i zajrzała do kuchni budząc mnie. Od razu wiedziałem, że to nie był przypadek wybudzenie ze snu przerwało zadawanie pytań, na które nie miałem prawa usłyszeć odpowiedzi. Może babcia we śnie wiedziała do czego zmierzam i celowo unikała kontaktu ze mną. A gdy mimo to usiłowałem brnąć do celu to sen został przerwany. Jestem w 100% pewny, że wizyta teściowej w kuchni dokładnie co do sekundy w kulminacyjnym momencie snu nie była przypadkiem. Aż mnie zmroziło, gdy mnie obudziła dokładnie w tym momencie. Tym bardziej, że w 2020 r. opisywałem jeden ze snów, gdzie również zadając takie pytania zostałem natychmiastowo odcięty od babci i wybudzony ze snu przez jakiś byt, który z tego wniosek pełnił wtedy rolę cenzora.
Wspomniane sny mają jeszcze jedną ciekawą wspólną cechę. Zarówno w ich trakcie jak i po obudzeniu cały czas zdawałem sobie sprawę, że to nie są zwykłe sny. To po prostu się wie. Jestem pewien, że to jest forma kontaktu z duszą babci, ale faktyczne przyczyny i cele pozostają jednak ukryte.
Dane do wiadomości FN.
Pozdrawiam,
[...]
czytaj dalej
Witam całą załogę Nautilusa! postanowiłam podzielić się z Wami pewnym moim przeżyciem. Kilka lat temu spotkałam się w jednej z książek z pewnym opisem technik, które w jasny sposób wyjaśniały jak i co zrobić aby opuścić ciało. Były to proste techniki, polegające bardziej na wyobrażaniu sobie scen, które miały za zadanie ułatwić, albo wręcz sprawić, iż po wykonaniu ich dusza opuszczała ciało. Szybko skusiłam się, aby wypróbować owe techniki. Jednak każda próba nie przynosiła żadnego efektu. Przez dwa tygodnie próbowałam wykonywać pewne metody, ale i tak nie przyniosło to żadnego skutku, więc postanowiłam sobie odpuścić. Nie ukrywam, że czułam wtedy wielkie rozczarowanie z powodu zawodności tej metody. Szybko jednak o tym wszystkim zapomniałam
Gdy minęły dwa lata, wtedy w moim życiu miało miejsce dziwne zdarzenie. Pewnego wieczora położyłam się spać. Szybko zasnęłam, nie zdając sobie sprawy, że około pierwszej w nocy coś się wydarzy. Kiedy nadeszła pierwsza nagle poczułam, że coś dzieje się z moim ciałem. Zaczęło mną rzucać, wybudziłam się więc szybko ze snu nie wiedząc co sie dzieje. Coraz bardziej czułam jakieś dziwne wstrząsy i wibracje. Nie miałam na to żadnego wpływu. Po chwili stało się coś niesamowitego, pierwszy raz w życiu zobaczyłam swoje ciało z góry, unosząc się nad nim. Byłam prawie pod sufitem widząc ciało jak sobie leży. Zaczęłam więc rozglądać się po pokoju. Przemieszczałam się z taką łatwością, że mogłam w mgnieniu sekundy zmienić swoje położenia, i w ten oto sposób znalazłam się w domu pewnej osoby, która zamieszkuje moją miejscowość. Pamiętam, że byłam u niej wtedy na piętrze wyglądając przez okno. Tamtej nocy była u niej policja, zauważyłam to wyglądając przez jej okno. Wyraźnie widziałam radiowóz policyjny i dużo światła. Po tej scenie powróciłam do swojego pokoju, gdzie leżało moje ciało. Usłyszałam wtedy jakiś głos, który powiedział mi, żebym już wracała bo inaczej nigdy nie wrócę. Chwilę później ocknęłam się będąc pod wrażeniem tego co mi się przytrafiło. Nie tracąc czasu zanotowałam datę całego zdarzenia. Później już niecierpliwie czekałam rana , aby móc się z kimś tym podzielić.
To jednak nie koniec tej historii. Rano pojechałam do szkoły, po czym razem z klasą udałam się na rekolekcje na które mieliśmy wtedy obowiązek pójść. Mieliśmy przez to skrócone lekcje, więc miałam też okazję szybko wrócić do domu. Dodam, że mieszkam na wsi, więc połączenie jest beznadziejne. Dlatego ucieszyłam się, że zdążę na autobus. Kiedy autobus już przyjechał i weszłam do niego, zauważyłam tylko jedno wolne miejsce. I tu zaczyna się potwierdzenie tego co zaistniało w nocy. Siadłam koło osoby u której byłam w nocy, kiedy opuściłam ciało. Wracała ona z posterunku policji. Rozżalona całym wydarzeniem zaczęła coś mówić pod nosem do siebie. Była u niej policja w nocy a ja o tym wiedziałam. A ta sytuacja była dla mnie dowodem tego, że to wydarzenie naprawdę miało miejsce. Kiedy wróciłam do domu
o wszystkim dowiedziałam sie dokładniej, gdyż mieszkamy niedaleko tej osoby a wieści na wsi
w szybkim tempie się rozchodzą.
Na tym pojedynczym przeżyciu się nie skończyło. W ciągu kilku lat 34 razy opuściłam ciało. Daty wszystkich "podróży poza ciałem" mam zapisane w notesie. Od razu zaznaczę, że żaden z przypadków nie był zaplanowany ani sprowokowany jakąkolwiek metodą. To po prostu samo przychodziło. Jednak tylko w pierwszym przypadku udało mi się pójść gdzieś dalej. A w pozostałych najczęściej poza swój pokój się nie udawałam.
Całą tą historię opowiedziałam kiedyś nawet księdzu egzorcyście myśląc, że jest coś ze mną nie tak lub że jakaś nieczysta siła to powoduje. Szukałam nawet odpowiedzi w literaturze.
Wszędzie opisy mówiły o stosowaniu jakiś sposobów aby odnieś jakikolwiek rezultat. Natrafiłam jednak na dobrą książkę, która pozwoliła mi to zrozumieć. W tejże książce pt.:"Intuicja" - Penney Peirce wyjaśnia, że zdolności paranormalne są skutkiem ubocznym rozwoju intuicyjnego. Dzięki tej książce zrozumiałam, że to co się ze mną działo było wynikiem mojego rozwoju intuicji.
Na koniec pozdrawiam ciepło całą załogę Nautilus.
Witam serdecznie Kapitana i całą załogę ,panie Robercie zastanawiam się jak w ogóle zacząć pisać do pana bo to co się wydarzyło jest ciężkie do opisania i wyobrażenia na ludzki rozum , nawet dla mnie a obserwuję te zjawiska i ludzi od bardzo dawna, dlaczego to robię po prostu czuje że mnie to fascynuje i jest częścią mojego bycia, no ale do rzeczy .
Pewnie pan słyszał nie raz o wyjściach z ciała a wiec ten temat nie jest dla pana obcy, ja do teraz nie mogę uwierzyć i wyjaśnić samemu sobie ,po co i dlaczego tak się stało, jedno co wiem to to że jakaś energia sprawiła tak bym trafił na pana w Internecie bo jeszcze do niedawna nawet nie miałem pojęcia że taki człowiek jak pan istnieje i że prowadzi pan takie tematy UFO,OBCY i DUSZA, przyznaje że pisząc to lecą mi łzy, czuje radość dziwne zjawisko, przepraszam, tak w ogóle to słuchając pana Krzysztofa Jackowskiego usłyszałem pana imię i nazwisko po czym zacząłem słuchać pańskich wypowiedzi.
Nie wie pan jak bardzo się cieszę że pan istnieje i walczy o prawdę żeby ludzie się obudzili bo naprawdę jestem załamany to co widzę, pan pewnie też panie Robercie chodzi mi o ludzi, ale dobra bo się rozpisałem, wiec co do pana Billa Meiera byłem w szoku jak zobaczyłem tego gościa w jednych z pana filmików i to chyba nie przypadek bo ja przed wieloma latami miałem wyjście z ciała i leciałem jako energia gdzieś daleko z początku było ciemno ale już po chwili widziałem drogi i bardzo duże zielone pola, przepiękny to widok a na tym polu stała duża stodoła i dom obok w kolorze czerwień, brązowa coś takiego a rogi na biało, pomyślałem że jestem w innym wymiarze bo po chwili spojrzałem w lusterko a znajdowało się ono w stodole powieszone blisko drzwi byłem zaskoczony kiedy w nie spojrzałem bo zobaczyłem innego człowieka który patrzy moimi oczami ale wygląd mi nie pasował i w dodatku rudy z długą brodą, uśmiechnąłem się pod nosem i pomyślałem to chyba inne moje wcielenie.
Po chwili widzę dwójkę małych dzieci chłopca i dziewczynkę, chłopiec był młodszy, pogłaskałem go po głowie i w tym momencie zobaczyłem piękną kobietę, miała na głowie tak jak kiedyś nosiły kobiety rodzaj czapki zawiązywanej wstążkami a obramowanie przodu miało koronkę białą ona sama była ubrana w długą suknie o kolorze brązowawym, przytulając ją czułem że to moja żona, miałem na sobie gumowce i kamizelkę, w momencie jak tak staliśmy przytuleni powróciłem do swojego ciała i czułem że jestem u siebie w domu.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Dzień dobry,
chcę opisać wydarzenie, które moim zdaniem jest dowodem na to , że my ludzie możemy się ze sobą porozumiewać na odległość telepatycznie. Mój kochany tata brał silne leki podczas choroby, pod koniec życia już nie mówił, nie miał ocznego kontaktu z bliskimi. Nie zapomnę jak jednej nocy śnił mi się w ten sposób, że otoczył się i patrzył na mnie tak intensywnie, jakby mi chciał coś powiedzieć.
JEGO twarz była bardzo blisko mojej. Nie zapomnę nigdy tego spojrzenia, czułam że śni mi się to całą noc, w kółko. Rano obudziłam się z wielkim bólem całego ciała. Zaraz potem mama napisała mi, żebym przyjechała do taty, bo była to ciężka noc. Powiedziałam, że przyjadę, mieszkam na Słowacji i postanowiłam, że zaraz po pracy przyjadę. Z powodu bardzo złego samopoczucia wrociłam do domu wcześniej, położyłam się, aby nabrać sił na drogę. O 14.30 mama poinformowała mnie, że tata zmarł. Ból fizyczny zniknął. Czułam, że muszę Wam to napisać. 31.1.jest druga rocznica śmierci mojego taty.
[..]
From: [...]
Sent: Sunday, October 24, 2021 6:40 PM
To: FN
Subject: Reinkarnacja
Witam piszę w sprawie ponownym wcieleń człowieka. Dzisiaj rozmawiałem z moją teściową i opowiadała mi, że pamięta swoje poprzednie wcielenie mówiła jak była na wycieczce że znajomymi i przewodnik wycieczki opowiadał co znajduje się w danym miejscu, a moja teściowa mówiła ludziom z wycieczki co jest w tym czy w tamtym miejscu. Ludzie i przewodnik wycieczki nie mogli uwierzyć jej myśleli że zmyśla jednak gdy dotarli do tego miejsca okazało się, że faktycznie była tam szkoła o której wcześniej mówiła że tam jest też park. Ludzie pomyśleli że posiada jakiś dar, a to nie był dar tylko pamiętała z poprzedniego wcielenia co się tam znajduje. Pozdrawiam [...]
czytaj dalej
[...] Witam Mostek i Kapitana, Jestem świeżo już po drugim oglądnięciu opublikowanego niedawno materiału wideo z prelekcją Pana Roberta chyba z 2019 roku, którą nie mogę przestać się zachwycać.
W trakcie wideo przypomniane były najważniejsze projekty i sprawy Fundacji Nautilus tj. projekt Kontakt czy tzw. ,,list z Transscendencji”, o którym sobie przypomniałem w trakcie oglądania i naszła mnie ochota, aby wyszukać Waszą publikację listu na stronie FN.
Musiałem przedrzeć się przez wiele artykułów i naglę moją uwagę zwrócił jeden, który dodałem do przeglądarki do odczytania „na później” bo zaciekawiła mnie jego nazwa. Chodziło o statki widmo wokół San Francisco czyli wykrywane przez radary dziwne ruchy prawdopodobnie łodzi, które są widoczne na radarach ale po sprawdzeniu okazuje się, że na miejscu nic nie ma. W artykule była mapka tych tajemniczych ruchów, która wprawiła mnie w osłupienie. Może to przypadek, może nie. Może skojarzenie ze względu na świeżo oglądnięty materiał wideo z informacjami na temat projektu kontakt… ale sprawa jest na tyle ważna, że jeżeli może coś wnieść do sprawy to nie mogę nie podesłać. Mianowicie zaznaczone ruchy łodzi do złudzenia przypominają mi znak, który był pod statkiem w projekcie kontakt, jak i ten który ukazał się na niebie w Warszawie. Jest zarówno spirala jak i zagadkowe trzy kropki/koła jak w znaku. W załączniku przesyłam screeny.
Moc z Wami!
Załogant [dane do wiad. FN]
From: [...]
Sent: Monday, November 1, 2021 10:53 PM
To: FN
Subject:
Witam
Widzialem w nocy niezwykły oboekt, nim o tym opowiem krotki wstep mojego spojrzenia na temat ufo.
Od dziecka lubilem wpatrywac sie wieczorem w czyste niebo pelne gwiazd, nie bylo godz zeby nie bylo obiekt ktory roznil sie oznakowaniem swietlnym od samolotu. Zawsze mnie ten temat fascynowal i ekscytowal.jednak procz jednego incydentu za dnia zaden z tych obiektow nie wprawial w oslupienie poniewaz nigny do tej pory nie widzialem rzeczy ktore mozna poogladac w internecie.
Zaden oboekt nigdy nie zmienil trajektorji i wszystkie lataly wolno jedynie czasem potrafily przygasac na czystym niebie. Wracajac do incydentu za dnia : bedac z bratem na budowie w wolnej chwili zaczepil mnie i powiedzial ze o tej wlasnie godzinie , byla 12 00 widzial dziwny obiekt przypominajacy male jasne slonce, to byl jeden z cieplejszych dni lata, bezchmurne niebo, kiedy pokazywal mi punkt obserwacji ten obiekt pokazal sie na horyzoncie . byla to biala kula kiedy przelatywala na tle slonca nadal bylo ja widac, leciala wysoko i prawdopodobnie musiala miec rozmiary 2 boingow.
Obserwowalismy ja przez ok 5 sekund w tym czasie przeleciala od horyzontu do horyzontu. Dziwne bylo to ze nie rozmawialismy o tym. Pytalem sie brata czy pamieta to wydarzenie po 8 latach on twierdzi ze nie. Kolega z kolei opowiadal ze w wieku 15 lat wybrali sie grupka 10 rowiesnikow do lasu parku krajobrazowego w sulejowie o 2 w nocy , byli wiele kilometrow w glab lasu, kiedy siedzieli nagla cos nadlecialo nad nich bylo tak ogromne ze sprawialo warazenie ze niebo zrobilo sie pomaranczowe, a bylo na wysokosci czubkow drzew. Zadziwilo go to rowniez ze nikt o tym nie rozmawial a po latach czesc osob nie pamieta tego.
Nie twierdze ze to obcy mieszaja w glowach poniewaz kiedy grupka 20 osob widzielismy jak kolega rzuca sie w przepasc ok 4 m gdzie do ziemi bylo 90 i lapie sie rusztowan i idziemy dalej jak gdyby nic sie nie wydarzylo nikt o tym nie rozmawial. Widac taka funkcja umyslu. Juz mniejsza o to, to co zobaczyle z soboty na niedziele bije wszystki filmy ktorych wiarygodnosci nie bylem w stanie sprawdzic.
Celowo z mojego zamilowania w moim nowym domu kupilem sobie okno dachowe prawie 2m x2m kadzego dnia moge obserwowac niebo. Jednak nie sadzilem nigdy ze zonacze takie rzeczy . obiekt musial miec wicej niz kilometr szerokosci. Na początku obserwowalem podejzane swiatlo , bardziej niebieski i duze jak na gwiazde migalo rowno co sekunde i nagle doznalem szoku, niedaleko od niego dryfowalo ogromne swiatlo w chmurach. Ksiezyc byl po lewej o to swiatlo po prawej , bylo 3 razy wieksze od ksiezyca, bez problemu przez cienkie i zadkie chmury dalo sie dostrzec ze sklada sie z niebieskiego poerscienia w srodku i 2 trujkatow symetrycznie od pierscienia , jednak dopasowany ksztaltem do tego kola, trujkaty skladaly sie z ok 6 pasów. Mimo iz tak niezwyke zjawisko mialem nad glowa zasolem w ciagu10 minut.
Jednak o 6 sie przebudzilem myslac ze tylko drzemalem. Probowalem dostrzec w tym samym miejscu tego ogromnego swiatla, nie bylo, nawet nie bylo podejrzanej gwiazdy jednak moja. Ciekawosc zbudzila nadzwyczaj symetryczna trojkatna formacja 3 gwiazd rowniez duzych, wszystkie tych samych rozmiarow, trojkat zdawal sie dryfowac i odnosilem wrazenie ze punkty sa ze soba polaczone, juz miale rezygnowac z obserwacj kiedy zobaczylem nikle swiatelka ktore nie lataly po jednym torze, krecily sie wokol tego trojkata , zmienialy kierunki i znikaly kiedy wlatywaly w trojkat. Az tu nagle do formajcji trojkata leci powoli podobnej wielkosci swiatlo. Najblizsze niego swoatlo z trojkota ruszylo rowniez w powolnym tempie w jego kierunk. Nagla zaczey wirowac ze soba z duza predkoscia w rownych odleglosciach, jak by sie ze soba bawily, trwalo to ok 5 sekund.
Probowalem dobudzic zone ale ana sobie darowala bo bardzo slabo widzi a ja nie powiedzialem jej z wrazenia co sie dzieje. W ok 10 minucie obserwacj z oddolu trojkata z ogromna predkoscia wystrzelilo niebieskie swiatlo niczym iskra przygasajac jak by sie wypalalo w ulamku sekundy pokonalo ogromny dystans i zmienilo trajektorie o okolo 130 stopni. Oczy mialem az suche z braku odruchu mrozenia, wyszedlem na dwor i po krotkiej obserwacj z przerazenia wbieglem do domu bo nisko nad lasem pojawily sie 2 obiekty przeciely sobie droge. Jeden z nich nieznacznie zmienil kierunek i zaczął leciec coraz szybciej w moim kierunku . to byla duza kula byl nisko ok 1 kilometra, ale byl bardzo duzy , musial byc wielkosci domu.
Nie spodziewalem sie u siebie takiej panicznej reakcji jednak te wszystkie rzeczy jakie widzialem lacznie przez maks 40 minut sprawily ze bylem w stanie wtedy uwierzyc w opowiesci o porwaniach, po chwili wrocilem na zewnatrz, ciekawosc nie dawala mi spokoju, obiekt stanowczo zwolnil ale lecial dalej. Patrzylem jeszcze raz wnikliwie w formacje trojkata , bylo juz po 6 robilo sie widno, widac bylo ze tamte swiatla sa przed chmurami przez kolejne 15 minut wlecialy w nigo jeszcze 2 obiekty i znikly, ale pomidzy punktami nie bylo zauwazalne zeby tam byl jakis ogromny obiekt.
Kiedys bym z siebie takich twierdzacych slow nie wydusil ale dzis to powiem bez ogrodek, ten ogromny obiekt musial miec kamuflarz i musial byc znacznie wiekszy niz te gigantyczne swiatla. Najprawdopodobniej widzialem wylot z silnika, pozniej jak juz te 3 punkty sie pojawily smiem twierdzic ze to silniki zastepcze jednostek niezaleznych ktore maja imitowac gwiazdy. Ten ogrobny obiekt usiał pozniej wisiec nad lasem na wysokosci chmur wylotem silnika do dolu wiedzac ze juz tylko zwierzyna to zobaczy albo zostalo to wylaczone jak juz si pojawily te 3 punkty. One kryja sie w symetrycznych formacjach imitacji gwiazd , obserwojcie bo warto, to bylo niezwykle.
Witam,
Od wczorajszej audycji Jackowskiego zastanawiam się nad jedną rzeczą. Wiem że FN a szczególnie RB ma uczulenie na wszelkie teorie spiskowe :) ale jednak w obecnej sytuacji jakoś blizsza jest mi wizja pana Jackowskiego z tym ze owa nadchodząca wojna jest zaplanowana.
Więc pytanie czy wyłaczanie w Niemczech elektrowni atomowych i zastępowanie ich węglowymi nie jest zabezpieczeniem się na wypadek jakiejś zabłąkanej rakiety? Wiadomo czym grozi wybuch elektrowni atomowej. Przy węglowych nie ma prawie żadnego ryzyka.
Przecież jest to kraj który najgłośniej krzyczy odnośnie CO2 a ty nagle zmiana kierunku i zwiekszenie owego znienawidzonego CO2. Milego zastanawiania się i cieszę sie ze przez tyle lat jesteście.
czytaj dalej
Mialam wtedy 17 lat ,chodzilam do szkoly rolniczej za Wroclawiem i mieszkalam w internacie . Ktoregos dnia ,podczas babskich ploteczek o wszystkim i o niczym -jedna z dziewczyn zaproponowala nam fajna ''zabawe'' w ''podnoszenie'' ,ktora kiedys przezyla. Wyjasnila nam o co chodzi i zaczelysmy eksperymentowac.
Do ''Podnoszenia'' potrzeba 8 osob . Jedna osoba [ktora bedzie podnoszona] kladzie sie na ziemi twarza do sufitu ,rece krzyzuje na klatce piersiowej ,dlonie wyprostowane,czubki palcow dloni dotykaja ramion ,palce zlaczone [nie wiem czy to wszystko ma znaczenie ale na wszelki wypadek opisuje wam dokladnie].wokol osoby lezacej ustawia sie 7 osob-tzn. jedna za glowa [i jest to osoba''prowadzaca''] ,3-z pawej strony i 3 -z lewaj strony ,[ dwie osoby przy stopach lezacego ,dwie przy biodrachi dwie przy ramionach ].Wszyscy klekaja na jedna noge ,[tak by mozna bylo wstac bez podpierania sie ]i wsuwaja po dwa palce [ wskazujacy i srodkowy] z kazdej reki pod cialo lezacego [pod ramiona, pod biodra i pod nagi przed kostka. Sumujac -z kazdej strony jest 12 palcow -i 4 palce pod glowa .Sprubojcie podniesc lezacego... nie dacie rady .
Teraz - wszyscy musza byc powazni i skupieni . W tym celu wszyscy schylaja glowy [dobrze jest zamknac oczy ] i z minute pozostac ze swoja wewnetrzna zaduma .Osoba lezaca- od pocztku do konca - nic nie robi-tylko lezu i ma zamkniete oczy. Prowadzacy powoli mowi-''ah, jak mi ciezko''-po czy po kolei kazdy powtarza zaczynajac od lewej strony [prowadzacy, osoba przy lewym ranieniu lezacego, osoba przy lewym biodrze itd.]trzeba wiezyc w to co sie mowi. Po skonczeiu obiegu - osoba prowadzaca odczeka z pol minuty i mowi''ah,jak mi lekko '',potem nastepna itd. - caly obieg. ,ktory trzaba wykonac dwa razy [w sumie wszyscy mowia po dwa razy''ah,jak mi lekko'' ]. Potem wszyscy podnosza glowy i na znak prowadzacego [ruch glowa, badz mrugniecie oczami] wszyscy jednoczesnie powoli podnosza lezacego rownoczesnie powoli wstajac.
Powodzenia i udanych ''eksperymentow''
Mysmy podnosily sie wszystkie nawzajem po kilka razy, bo kazda chciala ''fruwac'' .Uczucie niesamowitej lekkosci piorka ,lecz gdy ktorakolwiek sie zasmiala -ciezar powracal momentalnie i to w miejscu osoby sie smiejacej. Zreszta sami sprawdzcie. Mysmy ''fruwaly'' pod sam sufit- [ dotknelam go ] , zas podnosilusmy- stajac w koncowym etapie na palcachi trzymajac lezaca - czubkami palcow. Bylysmy same dziewczyny [ nie wiem czy to ma znaczenie ] i bawilysmy sie chyba z godzine. Nie wiem jak to dziala - polaczenie mysli i energi ?
Mam nadzieje ze wam sie uda -a warto sprubowac.Jesli cos jest nie zrozumiale ,chetnie odpowiem na pytania.
Chyba lepiej nie pyblikowac ''instrukcji'' bo nie wiem czy to dobrze sie w ''to'' ''bawic'' .sami zdecydujcie.
Konczac - chce wam podziekowac [w imieniu swoim i chyba wszystkich waszych wiernych czytelnikow] za wasz trod ,prace i strone na ktorej dzielicie sie z nami swoja wiedza - oswiecajac naszym zmysly. Dodajecie nam wiary w sens istnienia, cierpienia , wybaczania , i ufnosci dodajac naszej hierarchi wartosci glebszego wymiaru .To dzieki wam czlowiek zaczyna byc bardziej ufny ,odwazny i otwaty na otaczajacy go swiat -starajac sie byc przy tym leprzym czlowiekiem wobec innych.
Dziekuje -[dane do wiad. FN]
Anioł Stróż.
Chciałbym podzielic się doświadczeniem, w którym fizycznie odczułem ingerencję siły wyższej. Około 13 lat temu jechałem z dużą prędkością po autostradzie, tak ciut powyżej 250km/h. Wyjaśniam że są na świecie autostrady bez ograniczeń prędkości. Uwaga moja skupiona była na wszystkim co dotyczyło jazdy, to znaczy na obserwacji drogi jak również na tym co dzieje się z samochodem.
Tak już mam, że muszę w tej dziedzinie mieć wszystko pod kontrolą, muszę wyczuć najmniejszą zmianę w zachowaniu samochodu oraz każdy dźwięk, który choćby trochę odbiega od normy. Jadąc w takim skupieniu i nastawieniu na odbiór wszystkiego, w pewnej chwili wyraźnie poczułem że coś mocno naciska na moją prawą stopę od spodu. Tak jakby jakiś hydrauliczny siłownik wypychał prawą nogę która spoczywała na "gazie" Nie poczułem strachu lecz ogromne zdziwienie. Przecież to niemożliwe ! Jako że zwracałem uwagę na każde ostrzeżenia w życiu, a zdawałem sobie sprawę z tego, iż mój Anioł Stróż nigdy się nie nudził, nie naciskałem ponownie pedału przyspieszenia.
Prędkość spadła do przyzwoitej i tak podróżowałem dalej bacznie obserwując czego może uniknąłem. Jednocześnie rozmyślałem o tym co się wydarzyło i nie mogłem pojąć jak to możliwe. Technicznie nie ma takiej możliwości, co najwyżej może być odcięcie paliwa w pewnych sytuacjach. To nie było nieświadome odpuszczenie "gazu", to nie był skórcz w nodze, czy tym podobne reakcje. To było wyraźne i jednoznaczne.
Co do dalszej podróży nic nie wskazywało na wystąpienie zagrożenia, ale z doświadczenia wiem, że gdyby nie doszło do tej ingerencji, sytuacja w danej chwili byłaby inna i wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Teraz z perspektywy czasu powtarzam niekiedy takie żartobliwe powiedzenie "Nie jedź szybciej niż twój Anioł Stróż potrafi latać" Ja wiem, że to nie żart. Zdarzenie to mocno zapisało się w bibliotece mojej świadomości.
Pozdrawiam serdecznie (poza_czasem)
czytaj dalej
Witam Szanowną Fundacje Nautilus. Długo się zastanawiałem nad napisaniem i opowiedzeniem Państwu mojej historii z obserwacji niezidentyfikowanych obiektów latających. Z Uwagi na zawód jaki wykonuje, prosiłbym aby w razie jakiejkolwiek potrzeby nie upubliczniać informacji odnośnie miejsca mojego zatrudnienia ( Różne mogłyby być reakcje od osób z mojego środowiska pracy ). [...]
Około godziny 03:10 z tego co pamiętam, stanęliśmy naszym radiowozem w ustronnym miejscu celem naszej dokumentacji oraz obserwacji pojazdów, pieszych itp.. Jak to ja, lubię sobie często popatrzeć w górę na gwiazdy, mając nadzieje ujrzenia czegoś interesującego. Po upływie kilku minut, około godziny 03:15 - 03:20 zauważyłem na niebie biały obiekt ( Około dwukrotna wielkość średniej gwiazdy ). Poruszał się on powoli w lewą stronę, minął on przy tym gwiazdę zasłaniając ją na ułamek sekundy - świadczyło to o tym z tego co zaobserwowałem, że obiekt ten znajdował się o wiele niżej niż powyższa gwiazda.
Po chwili przedmiotowy obiekt zmienił płynnie kierunek i zaczął lecieć nadal powoli w prawą stronę. Następnie po upływu około 5 sekund zaczął on gwałtownie i bardzo szybko latać w lewo, prawo, górę oraz dół. Po wykonaniu kilku takich manewrów zatrzymał się i stał nieruchomo. Po około 3 sekundach na niebie pojawiły się dwa kolejne białe obiekty. Były one mniej więcej tej samej wielkości co wyżej opisany obiekt, znajdowały się z mojego punktu widzenia około 2 metry ( Rzeczywista odległość z uwagi na to że były daleko ode mnie musiała być napewno dużo większa ) od obiektu który na początku zauważyłem. Jeden znajdował się z lewej a drugi z jego prawej strony.
Zaczęły one powoli lecieć w kierunku środkowego obiektu, po czym złączyły się najprawdopodobniej w jedność ( Wielkość tej jak to ja sobie nazwałem ``matki`` pozostała bez zmian ). Po chwili widoczny już tylko ten jeden obiekt zaczął wykonywać szybkie okrężne ruchy. Po dosłownie krótkiej chwili duża część nieba w obrębie obiektu rozświetliła się na około pół sekundy na kolor jasny biało-niebieski. Przypominało mi to widok jaki często widzimy podczas burzy. Po ustaniu światła, obiekt początkowo powoli a nagle z niesamowicie dużą prędkością poleciał w górę znikając. Jestem pewien, że nie była to ani żadna satelita, helikopter lub inny znany powszechnie obiekt-pojazd. Warunki atmosferyczne były dobre, więc nie ma mowy o np. Błyskawicy.
Nie mówiłem koledze z którym pełniłem służbę nic o tym zdarzeniu ponieważ nie chciałem później niepotrzebnych mi tekstów na jednostce w której służę. Sam jednak zauważył on krótkotrwałe rozświetlenie nieba, pomyślał wówczas że mogło to paść jakieś światło z mieszczących się niedaleko zakładów chemicznych. Znajdowały się one bardziej na zachód, więc jestem pewien że światło powstało od obserwowanego obiektu. Nie był to pierwszy raz, kiedy widziałem latające niezidentyfikowane obiekty.
Oprócz tego zdarzenia jeszcze dwukrotnie byłem świadkiem podobnych fascynujących widoków, jednak było to około 17 lat ( w okolicach Koszalina ) i 10 lat temu ( w Niemczech, Monachium ). Przypadek z Niemiec razem z tatą zapamiętamy do końca życia. Widzieliśmy wówczas 8 żółto-pomarańczowych obiektów w kształcie kuli. Tworzyły one jeden wielki trójkąt i sprawiał on wrażenie znajdowania się bardzo nisko lądu. Napisałem wtedy jeszcze jako dziecko razem z tatą E-Maila do Państwa i z tego co pamiętam zostało to opublikowane na stronie. Serdecznie pozdrawiam.
[...]
Witam
Widzialem w nocy niezwykły obiekt, nim o tym opowiem krotki wstep mojego spojrzenia na temat ufo.
Od dziecka lubilem wpatrywac sie wieczorem w czyste niebo pelne gwiazd, nie bylo godz zeby nie bylo obiekt ktory roznil sie oznakowaniem swietlnym od samolotu. Zawsze mnie ten temat fascynowal i ekscytowal.jednak procz jednego incydentu za dnia zaden z tych obiektow nie wprawial w oslupienie poniewaz nigny do tej pory nie widzialem rzeczy ktore mozna poogladac w internecie.
Zaden oboekt nigdy nie zmienil trajektorji i wszystkie lataly wolno jedynie czasem potrafily przygasac na czystym niebie. Wracajac do incydentu za dnia : bedac z bratem na budowie w wolnej chwili zaczepil mnie i powiedzial ze o tej wlasnie godzinie , byla 12 00 widzial dziwny obiekt przypominajacy male jasne slonce, to byl jeden z cieplejszych dni lata, bezchmurne niebo, kiedy pokazywal mi punkt obserwacji ten obiekt pokazal sie na horyzoncie . byla to biala kula kiedy przelatywala na tle slonca nadal bylo ja widac, leciala wysoko i prawdopodobnie musiala miec rozmiary 2 boingow.
Obserwowalismy ja przez ok 5 sekund w tym czasie przeleciala od horyzontu do horyzontu. Dziwne bylo to ze nie rozmawialismy o tym. Pytalem sie brata czy pamieta to wydarzenie po 8 latach on twierdzi ze nie. Kolega z kolei opowiadal ze w wieku 15 lat wybrali sie grupka 10 rowiesnikow do lasu parku krajobrazowego w sulejowie o 2 w nocy , byli wiele kilometrow w glab lasu, kiedy siedzieli nagla cos nadlecialo nad nich bylo tak ogromne ze sprawialo warazenie ze niebo zrobilo sie pomaranczowe, a bylo na wysokosci czubkow drzew. Zadziwilo go to rowniez ze nikt o tym nie rozmawial a po latach czesc osob nie pamieta tego.
Nie twierdze ze to obcy mieszaja w glowach poniewaz kiedy grupka 20 osob widzielismy jak kolega rzuca sie w przepasc ok 4 m gdzie do ziemi bylo 90 i lapie sie rusztowan i idziemy dalej jak gdyby nic sie nie wydarzylo nikt o tym nie rozmawial. Widac taka funkcja umyslu. Juz mniejsza o to, to co zobaczyle z soboty na niedziele bije wszystki filmy ktorych wiarygodnosci nie bylem w stanie sprawdzic.
Celowo z mojego zamilowania w moim nowym domu kupilem sobie okno dachowe prawie 2m x2m kadzego dnia moge obserwowac niebo. Jednak nie sadzilem nigdy ze zonacze takie rzeczy . obiekt musial miec wicej niz kilometr szerokosci. Na początku obserwowalem podejzane swiatlo , bardziej niebieski i duze jak na gwiazde migalo rowno co sekunde i nagle doznalem szoku, niedaleko od niego dryfowalo ogromne swiatlo w chmurach. Ksiezyc byl po lewej o to swiatlo po prawej , bylo 3 razy wieksze od ksiezyca, bez problemu przez cienkie i zadkie chmury dalo sie dostrzec ze sklada sie z niebieskiego poerscienia w srodku i 2 trujkatow symetrycznie od pierscienia , jednak dopasowany ksztaltem do tego kola, trujkaty skladaly sie z ok 6 pasów. Mimo iz tak niezwyke zjawisko mialem nad glowa zasolem w ciagu10 minut.
Jednak o 6 sie przebudzilem myslac ze tylko drzemalem. Probowalem dostrzec w tym samym miejscu tego ogromnego swiatla, nie bylo, nawet nie bylo podejrzanej gwiazdy jednak moja. Ciekawosc zbudzila nadzwyczaj symetryczna trojkatna formacja 3 gwiazd rowniez duzych, wszystkie tych samych rozmiarow, trojkat zdawal sie dryfowac i odnosilem wrazenie ze punkty sa ze soba polaczone, juz miale rezygnowac z obserwacj kiedy zobaczylem nikle swiatelka ktore nie lataly po jednym torze, krecily sie wokol tego trojkata , zmienialy kierunki i znikaly kiedy wlatywaly w trojkat. Az tu nagle do formajcji trojkata leci powoli podobnej wielkosci swiatlo. Najblizsze niego swoatlo z trojkota ruszylo rowniez w powolnym tempie w jego kierunk. Nagla zaczey wirowac ze soba z duza predkoscia w rownych odleglosciach, jak by sie ze soba bawily, trwalo to ok 5 sekund.
Probowalem dobudzic zone ale ana sobie darowala bo bardzo slabo widzi a ja nie powiedzialem jej z wrazenia co sie dzieje. W ok 10 minucie obserwacj z oddolu trojkata z ogromna predkoscia wystrzelilo niebieskie swiatlo niczym iskra przygasajac jak by sie wypalalo w ulamku sekundy pokonalo ogromny dystans i zmienilo trajektorie o okolo 130 stopni. Oczy mialem az suche z braku odruchu mrozenia, wyszedlem na dwor i po krotkiej obserwacj z przerazenia wbieglem do domu bo nisko nad lasem pojawily sie 2 obiekty przeciely sobie droge. Jeden z nich nieznacznie zmienil kierunek i zaczął leciec coraz szybciej w moim kierunku . to byla duza kula byl nisko ok 1 kilometra, ale byl bardzo duzy , musial byc wielkosci domu.
Nie spodziewalem sie u siebie takiej panicznej reakcji jednak te wszystkie rzeczy jakie widzialem lacznie przez maks 40 minut sprawily ze bylem w stanie wtedy uwierzyc w opowiesci o porwaniach, po chwili wrocilem na zewnatrz, ciekawosc nie dawala mi spokoju, obiekt stanowczo zwolnil ale lecial dalej. Patrzylem jeszcze raz wnikliwie w formacje trojkata , bylo juz po 6 robilo sie widno, widac bylo ze tamte swiatla sa przed chmurami przez kolejne 15 minut wlecialy w nigo jeszcze 2 obiekty i znikly, ale pomidzy punktami nie bylo zauwazalne zeby tam byl jakis ogromny obiekt.
Kiedys bym z siebie takich twierdzacych slow nie wydusil ale dzis to powiem bez ogrodek, ten ogromny obiekt musial miec kamuflarz i musial byc znacznie wiekszy niz te gigantyczne swiatla. Najprawdopodobniej widzialem wylot z silnika, pozniej jak juz te 3 punkty sie pojawily smiem twierdzic ze to silniki zastepcze jednostek niezaleznych ktore maja imitowac gwiazdy. Ten ogrobny obiekt usiał pozniej wisiec nad lasem na wysokosci chmur wylotem silnika do dolu wiedzac ze juz tylko zwierzyna to zobaczy albo zostalo to wylaczone jak juz si pojawily te 3 punkty. One kryja sie w symetrycznych formacjach imitacji gwiazd , obserwojcie bo warto, to bylo niezwykle.
[...]
czytaj dalej
[...] Droga Redakcjo, Zabierałem się do napisania do Was od dłuższego czasu ale ciągle stawało coś na przeszkodzie. Chciałem Wam napisać o swoim doświadczeniu "wyjścia z siebie" w sytuacji gdzie nie było śmierci klinicznej co może jest nie tak częstym zjawiskiem.
Było to dość dawno, prawie 20 lat temu. Zaczynałem wtedy moją przygodę z lataniem na paralotni. Żeby przyspieszyć naukę zapisałem się na kurs zaawansowanych manewrów. Pod koniec szkolenia miałem zrobić manewr przy pomocy którego traci się gwałtownie wysokość.
Manewr ten zrobiłem poprawnie ale ponieważ miałem jeszcze duży zapas wysokości mogłem powtórzyć go jeszcze raz. Nawet mi to wyszło ale przy wychodzeniu z tego manewru zaplatały mi się linki ze skrzydłem paralotni i nie mogłem poprawnie kontrolować mojego lotu. Krótko mówiąc wylądowałem w wodzie obrócony o 180 deg, i zamiast nogami zamortyzować kontakt z woda uderzyłem w wodę plecami. Uderzenie było tak mocne, że na chwilę straciłem przytomność (właściwie to raczej domyślam się, że straciłem przytomność). bo tego procesu “wyjścia” z ciała nie pamietam. Nie wiem też ile czasu upłynęło od tego uderzenia do momentu zobaczenia siebie.
Otóż zobaczyłem siebie jak “walczę” z linkami paralotni pod wodą. Woda była czysta a widok mnie próbującego się uwolnić od tego chłamu linek czy raczej “płynącego” miedzy tymi linkami był niesamowity. W tym miejscu jeziora woda nie była głęboka i widziałem również wyraźnie dno i rosnące na tym piaszczystym dnie z rzadka wodorosty.
Było to niesamowite przeżycie trwające może parę sekund/minut?
Jak przypłynęła po mnie ekipa ratownicza ja już byłem w swoim ciele, przytomny i na powierzchni wody. Miałem trochę trudności by dostać się do motorówki ale przy pomocy jakoś się to udało. Czułem bardzo mocny ból w dolnej części kręgosłupa w miejscu gdzie się kończyła kamizelka ratunkowa. Na szczęście nic poważnego się nie stało, wyszedłem z tego i dalej latam ale wspomnienie tego widzenia siebie pod wodą chyba będę miał do końca życia.
Po tym wydarzeniu wydaje mi się, że żeby doświadczyć “wyjścia z siebie” nie trzeba “umierać”, “wystarczy mieć udział w sytuacji extremalnie zagrażającej naszemu życiu albo przeżyć ekstremalny szok, Mam wrażenie że powrót do ciała przy takim “wyjściu z siebie” może nastąpić w każdej chwili bez dochodzenia do “światła” czy “tunelu” tak jak to ma miejsce w przypadkach doznań śmierci klinicznej.
Ciekaw jestem czy spotykacie się często z takimi przypadkami?
Pozdrawiam serdecznie Wasz wieloletni czytelnik i załogant
[...]
P.S.
Ciekaw jestem czy macie zamiar przeprowadzić doświadczenie z hipnozą odwrotną do “recesyjnej” czyli w przyszłość hipnotyzowanego? Jeżeli byście chcieli mój list udostępnić to proszę o usunięcie moich inicjałów. No i gratulacje za fantastyczna robotę.
From: [...]
Sent: Wednesday, January 19, 2022 9:16 PM
To: FN
Subject: Kolaż
Witam
jestem zagorzałym czytelnikiem waszego portalu. Doceniam wasz wkład w uświadamianie społeczeństwa na temat rzeczy, o których w mediach głównego nurtu się nie mówi. Otworzyłem oczy na prawdę w czasach wzmożonej aktywności UFO w okolicach Wylatowa (mieszkam niedaleko).
Od jakiegoś czasu mój syn - Karolek - również interesuje się zjawiskami NOL w Polsce. Tak bardzo go to zaciekawiło, że stworzył kolaż. Tak bardzo mi się on spodobał, że postanowiłem się nim z Wami podzielić, żebyście wiedzieli, że najmłodsze pokolenie też się tym interesuje. Czerpie on wiele informacji z Waszego portalu.
Dziękujemy, że tworzycie Fundację Nautilus i przyczyniacie się do poszerzania ludzkiej świadomości.
W załączeniu przesyłam dzieło syna.
Pozdrawiamy
[...]
czytaj dalej
[...] Sytuacja dziecinna z mojego punktu widzenia, bo jestem po 30stce, ale od zawsze wierzyłem, że jest coś ponad ten świat fizyczny, a od pewnego czasu już WIEM [...], że świat jest niesamowity i różnorodny fizycznie, a przede wszystkim duchowo. Zawsze wierzyłem w UFO, wierzyłem w duchy (i zdarzyło mi się je zobaczyć i usłyszeć), czułem obecność czegoś czego nie mogłem zidentyfikować, miałem wizję, widzenia i wierzyłem w dusze.
Sytuacja, o której teraz piszę miala miejsce max do 5 lat wstecz. Nie pamiętam kiedy dokładnie. Musiałbym odszukać swoje notatki wtedy może byłbym w stanie to określić. Na przełomie roków dokładnie w dzień sylwestrowy kilka godzin przed północą wziąłem notatnik i zapisałem sobie w nim kilka życzeń, postanowień i w sumie też marzeń na nowy rok. Jednym z wpisów było "spotkać kogoś z obcej cywilizacji". Kilka miesięcy później, a może nawet kilka dni (ten czas tak leci, że czasami trace orientację) mam sen. Widzę statek kosmiczny w kształcie spodka, z jego środka w dół leci promień bialego czystego światła i kiedy zobaczylem ten obraz we śnie, a może nawet na jawie, bo to wszystko było tak realistyczne, usłyszałem wyraźny męski łagodny głos "Jesteśmy 160 km nad ziemią".
Nie wiem co znajduje się 160km nad ziemią. Jedyne co przed chwilą wyczytałem, to to, że 160km nad ziemią umieszcza się satelity.
Trzymam kciuki za [...] Fundację Nautilus.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
p.s.
A może te "jesteśmy 160 km na ziemią" to nie tyle podpowiedź jak mi teraz chodzi po głowie, a wręcz zapewnienie o tym, że tu są.
czytaj dalej
Szanowna FN, Skoro tyle osób dzieli się z Wami opisami swoich snów, to pozwólcie, że ja także opiszę dziwny sen sprzed dwóch tygodni. Przyśnił mi się sąsiad, którego jedynie mijałem czasami na schodach (mieszkam w dużym bloku). Nigdy z nim nie rozmawiałem, nigdy nie miałem nawet z nim nic wspólnego. Ot po prostu znaliśmy się jak mieszkańcy jednego bloku. I właśnie on mi się przyśnił, jak wszedł do mojego pokoju. Był ubrany na biało, w jakiś biały strój, chyba garnitur. Był uśmiechnięty. Zapytałem go, co pan tutaj robi, a on odpowiedział, że - cytuję - jest teraz szczęśliwy i ma prośbę, aby to powtórzyć jego córce. Obudziłem się od razu i byłem zdumiony tym snem.
Dwa dni później znalazłem na wejściu do bloku przylepioną klepsydrę, że zmarł jakiś mężczyzna 44 lata. Nazwisko mi nic nie mówiło, ale zapytałem dozorcy, o kogo chodzi. Dosłownie o mało nie padłem, jak wyjaśnił mi, że zmarł ten sąsiad, który mi się przyśnił. Poprosiłem o numer mieszkania i zapukałem. Otworzyła młoda dziewczyna. Okazało się, że to jego córka. Była obecna także jego żona. Powiedziałem im o tym, co mi się przyśniło i co kazał przekazać. Obie wybuchnęły płaczem, a ja czułem, że uczestniczę w czymś wielkim. Pewnie macie wiele takich historii, ale ja myślę, że on naprawdę dał w ten sposób znak córce, że jest po drugiej stronie.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
8 stycznia 2022 Znak Krzyża. W środku nocy obudził mnie sen ,po raz pierwszy chodziły mi ciarki po ciele. A więc śniło mi się że byłem w starych dużych magazynach , ktoś do mnie mówi , mówiłeś że nie będziesz zabijać psów i nie będziemy ich jedli , niestety zabijałem bo już nic innego nie było , kroilem ostrym nożem porcje mięsa, ktoś za mną opiekał to mięso , jedliśmy je , pamiętam nawet ten smak. Mięso zanosilismy ludziom których było nie wielu .
Wyszliy z tego magazynu ubrani w kombinezony z przeciw wirusowe, byłem ja i jakiś kilkunastolatek , było bardzo ciepło obok był betonowy kanał z resztkami wody ,której nie wolno było pić , przeskoczyliśmy ten kanał i podeszliśmy do drewnianego 3 metrowego krzyża, bardzo się bałem żeby nas nie zauważono . Mówię do tego młodego człowieka pamiętaj że jak tu przychodzisz musisz gladzidz nożem stopy Jezusa Chrystusa, ,ale jego już tam dawno nie było ukradli go, więc gladzidz tylko drewno , to jest znak że żyjesz dla innych i musisz coś wbić w krzyż i zagiąć z drugiej strony , ja wbijalem jakiś stary klucz i powtarzałem ,pamiętaj musisz gładzić stopy Jezusa Chrystusa. Ta osoba towarzyszącą mi mówi do mnie z drugiej strony tego krzyża jest bardzo dużo wyrytych słów a wszystkie zaczynają się od PROSZĘ o jedzenie ITd. To były czasy gdy już nic na ziemi nie było nie było ludzi nie było nic. Koniec. Droga fundacjo przez tydzień nie jadłem mięsa a uwielbiam mięso bo mam grupę krwi 0-.
Nie wiem co znaczy ten sen , ale nadal jestem jeszcze pod wrażeniem . Może ktoś jest z podobnym snem , proszę o kontakt . Pozdrawiam serdecznie.
[dane do wiad. FN]
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.