Dziś jest:
Piątek, 22 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[…] Dzień Dobry, Chciałbym opowiedzieć historię, której uczestnikiem była moja 23 l. córka w kwietniu ub. roku. Prosiłem ją, aby sama to opisała, ale tłumaczy, że boi się reakcji jej znajomych, więc opiszę to tak, jak ona to relacjonowała. Mieszkamy pod Szczecinem. Był 17-sty kwietnia 2019 ok. godziny 15.20. Moja córka tego dnia pojechała na zajęcia z aerobicu i wracając do swojego mieszkania postanowiła zajrzeć także do nas. Kiedy była tuż przy klatce kątem oka zauważyła, że niebo błyskawicznie przeciął lot obiektu w kształcie talerza. Jej opis był zdumiewający. Mówiła, że obiekt miał średnicę co najmniej 20 metrów i leciał na bardzo niskiej wysokości, czyli najwyżej 100-120 metrów. Był szary i wydawał się być z metalu w odcieniu takiego szarego śniegu. Lot był błyskawiczny, dosłownie ułamek sekundy. Prędkość tego obiektu musiała być jakaś absurdalna, pewnie z kilka tysięcy kilometrów na godzinę. Córka opisywała, że to był dosłownie moment. Wszystko odbyło się w idealnej ciszy. Nikt poza nią tego przelotu nie zauważył, gdyż pytałem o to sąsiadów. Mogę jedynie zapewnić, że córka na pewno nie kłamała, gdyż bardzo podekscytowana opisała nam wszystko od razu po wejściu do domu. Wykonała nawet rysunek, ale nie mogę go znaleźć. Wiem, że macie pewnie takich wiele relacji, ale tę także wam przesyłam. Nie ma dwóch zdań – UFO jest zjawiskiem w 100 procentach prawdziwym. Nie jesteśmy sami na tej Ziemi.
Z serdecznymi pozdrowieniami
[dane do wiad. FN]
From: […]
Sent: Tuesday, January 21, 2020 4:37 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Chm.
Dzień dobry ,
W załączeniu przesyłam opis moich przygód z nieznanym . Przekazuję to Państwu dla wszystkich zainteresowanych .
Proszę nie udostępniać moich danych.
Pozdrawiam serdecznie .
[…]
czytaj dalej
[...] Witam serdecznie chciałbym opisać moja przygodę która wydarzyła się kilka lat temu.. Miałem wtedy z.. 17 lat może 18 nie pamiętam dokładnie bylo wtedy ciepło czerwiec lipiec jak to w tym wieku lubialo wypic sobie piwko ze znajomym a że moja matka była cięta na alkohol trzeba było się ukrywać :) zaczęło się od wiadomości od kolegi czy wypijemy sobie po piwku i pogadamy no spoko tylko gdzie żeby nikt nas nie widział bo matka mnie udusi jak ktoś jej powie więc pomyśleliśmy że przejdziemy się w polna drogę która prowadzi na około wioski bokiem kilka kilometrów mówię ujdziemy z kilometr staniemy posiedzimy pogadamy i zwijamy..
Było jeszcze jasno szaro.. Dochodzimy w te miejsce i zauważyliśmy że latają bardzo nisko samoloty te duże z Powidza nie wiem jak one się nazywają ale sąsiad mówi że to herkulesy.. Stoimy gadamy samoloty dwa latają przelatują nam bardzo nisko nad głowami i zawracają znowu nisko nam nad głowani mówię do kumpla co oni robią widzą nas czy co postanowiliśmy iść z kilometr dalej i mówię zobaczymy co teraz zrobią no i samoloty nawracają i znowu nam nisko nad głowami zrobiło się ciemno przyznam że trochę spanikowaliśmy zaczęliśmy tak isc kilka kilometrów i patrzyliśmy jak nam latają nad głowami bardzo nisko pamiętam mocne światła tych samolotów i takie zielone swiecace linie na samolocie jakby paski stwierdziliśmy trzeba uciekać do domu wiec nawrotka i idziemy oni ciągle nad nami byliśmy przerażeni bo nie wiedzieliśmy dlaczego tak robią gdy stanęliśmy na chwilę na fajkę zobaczyłem nad polem jak się coś unosi wyglądało to jak trójkąt i czerwona jakby kropka na każdym narożniku
bez dźwięku po prostu wisiało to w powietrzu bardzo duże większe od tych samolotów byliśmy w szoku mówię do kumpla nagrywaj to wyciągaj telefon wyciągnął telefon nagrywał chwilę ale wtedy to była nokia e51 chyba taka metalowa co tylko było coś tam lekko widać jakby kropki no i się zaczęło od tego momentu... Od tego momentu już nie było żartów samoloty tak nisko nad nami latały że myśleliśmy że nas zahaczą
byliśmy przerażeni tak że schowaliśmy się w krzakach i nie wiedzieliśmy co robić w pewnym momencie kolega do mnie co masz na bluzie wielka czerwona kropka jakby świecili w nas jakimiś laserami odrazu wstaliśmy i uciekaliśmy ile sił po drodze był park uciekając przez ten park mój brat że swoją dziewczyną siedział na ławce szybko podbiegamy i opowiadamy co się dzieje nagle duże jasne światło oświetliło park a mój brat krzycząc co wy odje [...] pamiętam tylko te słowa jakąś lukę i jak nad ranem szarówka jak wchodzę z kolegą w stronę mojego domu a tam brat przerażony z dziewczyną patrzą na nas i nic nie mówią wycięło nam jak doszliśmy do domu i dlaczego oni byli prędzej niż my nie wiem.. Następnego dnia sąsiedzi kurde co tak nisko wczoraj te samoloty tak latały...
Nie mówiliśmy nic na ten temat tylko ja po tylu latach niedawno napisałem do kolegi ej pamiętasz ta nasza sytuację to było naprawdę??? A on odpisał tak mam gdzieś nawet to nagranie... Brat już nie żyje a jego byłej dziewczyny wstydzę się pytać o tej sytuacji.. Od tamtego czasu minęło kilka lat oby dwóch czujemy się źle zawroty głowy i inne objawy tak dzień w dzień szkoda że nie było takich telefonów jak teraz no i człowiek może aż tak by się nie bał tego mówiłem kiedyś o tym sąsiadowi jego mama mieszka blisko tego miejsca mówił że widział tam kule co robiła zygzaki i wystrzeliła szybko w powietrze i mi wierzy może wy wiecie co to miało być i dlaczego takie zachowanie pilotów pozdrawiam
[relacja trafiła na pokład okrętu Nautilus 27 stycznia 2020]
czytaj dalej
Dzień dobry,
Chciałbym opowiedzieć historię, która wydarzyła się naprawdę. Mniej więcej od końca wakacji mamy w naszym domu pieska. Mieszkamy w bloku z połowy lat 50 XX wieku, w którym mieszkali kiedyś moi pra-dziadkowie. W czym problem ? Jakiś czas temu nasz piesek dziwnie się zachowywał. Było to w okolicach wieczornych kiedy to już szykowaliśmy się do snu. W pewnym momencie pies zaczął w moim pokoju wpatrywać się w jedno miejsce, szczekał, skakał na źródło zainteresowania. Był to kiedyś pokój tego dziadka. Następnym miejscem podobnych zachowań jest nasz salon. Pies podobnie reaguje wpatrując się w miejsce gdzie kiedyś stało biurko dziadka gdzie często przy nim pracował. Oni też mieli psa. Po jego śmierci ich pies również się wpatrywał w te miejsca i podobnie reagował. Da się to jakoś wytłumaczyć ?
[...]
czytaj dalej
Witam szanowną Fundację Nautilus. Od jakiegoś czasu zbieram się , aby opisać moją historię znaków danych mi przez osoby zmarłe, wkrótce po ich pogrzebach. Postaram się pisać , krótko i zwięźle. W połowie ubiegłego roku zmarł pewien mój sąsiad, starszy już poczciwy , bardzo spokojny człowiek, którego znałem od urodzenia.
Msza pogrzebowa w kościele,siedzę w ławach kościelnych i wspominam sobie tego człowieka, naszła mnie myśl, że dusza zmarłego może przechadza się tu po kościele między żałobnikami, i przygląda się uroczystościom pogrzebowym.
Wpadłem na pomysł ,żeby w myślach rozmawiać z duszą zmarłego, oczywiście bez odpowiedzi z jej strony, w pewnym momencie wpadłem na szalony pomysł, że jeżeli mnie słyszy, niech da jakiś znak , że istnieje i żyje w jakiejś formie-bez rezultatów.
Kilka dni później wieczorem leżę sobie no kanapie w domu, i ponawiam próbę , myślę: sąsiedzie jeśli możesz daj mi jakiś znak-no i nic. Po chwili wstałem i poszedłem do kuchni ,nalałem wody do czajnika elektrycznego i włączyłem go aby zaparzyć sobie herbatę. podszedłem do zlewu, żeby umyć w nim zalegające tam szklanki, i w tym momencie wieczko czajnika otworzyło się samoistnie.
Wiedziałem że to jest dany mi znak.
Sprawdzałem czajnik wiele razy czy możliwe jest zamknięcie wieczka czajnika w taki sposób aby było niedomknięte i mogło się otworzyć samo-okazało się to niemożliwe. Wieczko posiada silną sprężynę która podnosi wieczko do góry natychmiast jeśli zapadka w wieczku nie zarygluje wieczka do pozycji zamkniętej.
Nigdy przedtem , ani potem nie zdarzyło się żeby wieczko czajnika otworzyło się samo.
Kilka miesięcy później zmarł tragicznie mój znajomy z sąsiedniej wsi, to był młody chłopak -dobry człowiek. Podobnie jak wcześniej. leżę sobie na tej samej kanapie, i myślę: daj jakiś znak.
W tym momencie słyszę w kuchni głośny szelest woreczka foliowego, takiego po chlebie. Szelest głośny i tak intensywny jakby ktoś bawił się rozcierając taki właśnie worek dłońmi. Wstaję - szelest nie milknie idę sprawdzić co to hałasuje, wchodzę do ciemnej kuchni-szeleści dalej , wyciągam rękę do włącznika, żeby włączyć światło , nagle szelest cichnie. Włączam światło kuchnia pusta ; woreczek z do połowy wybranym chlebem leży na stole. Tą brakującą połowę chleba zjadłem prędzej w ciągu dnia.
Nie ukrywam byłem w lekkim szoku.
Może nie potrzebnie zawracam głowę duszom zmarłych , ale teraz wiem że jak ktoś bardzo chce znaku od zmarłych, to taki znak otrzyma.
Pozdrawiam.
[dane do wiad. FN]
/wiadomość dostaliśmy 24 stycznia 2020/
czytaj dalej
[...] Szanowni Państwo,
Od wielu lat śledzę działalność Nautilusa, pana Roberta słuchałem jeszcze w czasach Radia ZET. Nie
przypuszczałem, że kiedykolwiek napiszę. Jeśli zdecydują się Państwo wykorzystać to, bardzo proszę
o informację i o linka.
W zeszłym tygodniu zmarł mój Tata. Chorował od kilku lat, ale ostatnio jego stan bardzo się pogorszył
i kilka dni przed śmiercią był świadomy, że odchodzi, powiedział o tym Mamie. Nie chciał być zabrany
do szpitala. We wtorek w nocy Mama wezwała pogotowie, ponieważ Tata odczuwał ból w klatce
piersiowej. Lekarz nie był nawet w stanie zmierzyć ciśnienia krwi, tak było niskie. Dał mu kroplówkę i
leki przeciwbólowe.
Pojechałem do Rodziców. Tata spał, oddech miał regularny. Czuwałem do ok. 2:30 rano. Rano miałem
wstać o 6:00, żeby pojechać do pracy. Jeszcze przed pójściem spać przykryłem Tatę, a jego regularny i
spokojny oddech dał mi nadzieję, że jego czas jeszcze nie nadszedł. Ustawiłem budzik w telefonie na
6:00 i poszedłem spać.
Obudził mnie sygnał w telefonie o 5:45. To był sygnał budzika, którego nigdy wcześniej nie używałem.
Od razu poszedłem do pokoju Taty. Jego ciało było chłodne. Nie był przykryty kołdrą. Byłem w szoku,
ale moja reakcja była nadspodziewanie spokojna, pocałowałem go kilka razy i pogłaskałem. Nigdy
wcześniej nie miałem kontaktu z martwym człowiekiem, ale ciało Taty było mi bliskie, jakby nadal żył.
Niedługo później przyjechała moja żona. Jej zegarek (wskazówkowy, na baterie) zatrzymał się równo
na godzinie 6:00.
I tu moje pytanie do załogi Nautilusa: po jakim czasie następuje wychłodzenie ciała, które przebywało
w małym pokoju i przy włączonym centralnym ogrzewaniu? Gdyby Tata zmarł o 5:45, kiedy do niego
poszedłem, jego ciało byłoby nadal ciepłe. A może nie chciał nas wcześniej budzić i poczekał, zanim
dał nam sygnał? Zawsze bardzo troszczył się o mnie i Mamę, był wyjątkowo opiekuńczy.
Czy często się zdarza, że ludzie odchodząc dają sygnał bliskim? Czy robią to dokładnie w momencie
śmierci? Bardzo żałuję, że nie czuwałem przy Tacie przez całą noc. Nie powinienem był kłaść się spać,
tylko być z nim aż do końca. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Kilka dni po pogrzebie przygotowałem portret Taty i oprawiłem go w elegancką ramę. Zdjęcie
tymczasowo postawiłem obok telewizora. Ostatecznie planowałem postawić je na honorowym
miejscu na półce w salonie. W tym celu musiałem przestawić inne zdjęcia. Któregoś dnia po powrocie
z cmentarza zauważyliśmy, że inna ramka, która stała na tym upatrzonym miejscu leży. To musiał być
znak od Taty, że chce, abym wreszcie postawił jego zdjęcie właśnie na tym honorowym miejscu. Tak
też zrobiłem.
Cały czas mam nadzieję, że Tata da mi znak, że wszystko z nim w porządku. Nadal czekam, że
przyjdzie do mnie we śnie i porozmawiamy. Bardzo za nim tęsknię.
Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź i wszelkie rady, czy i jak mógłbym skontaktować się z Tatą.
Pozdrawiam całą załogę.
… (imię do wiadomości redakcji).
To rzecz niepojęta ludzkim umysłem – mamy setki relacji ludzi, którzy zaobserwowali zatrzymanie się
zegara w momencie śmierci bliskiej osoby. Wiele osób błędnie interpretuje to w ten sposób, że to ów
umierający człowiek w momencie opuszczenia ciała fizycznego „daje znak”. Nic bardziej błędnego! W
momencie śmierci fizycznej ilość przeżyć i wrażeń związanych z przebywaniem w nowej
rzeczywistości jest tak potężna, że taki człowiek nie ma głowy do zatrzymywania zegarków czy
zrzucania obrazów czy rozbijania talerzy… Są dwie możliwości. Albo energia opuszczająca ciało
fizyczne daje ów „efekt uboczny”, ale o wiele bardziej prawdopodobne jest działania innej istoty,
którą możemy nazwać umownie „Aniołem Śmierci”. To on czasami daje znaki bliskiej rodzinie, że ktoś
właśnie teraz przechodzi na stronę światła. Ta hipoteza wydaje nam się najbardziej prawdopodobna.
Odpowiadając na pytanie czytelnika, który wyczekuje „znaku od osoby po drugiej stronie” trzeba
powiedzieć, że jak najbardziej odradzamy tego typu postępowanie. Wiemy bowiem, że osoby „po
tamtej stronie” mają naprawdę bardzo dużo zajęć (i choć brzmi to dziwnie – nie jest to żart) i ciągłe
utyskiwania bliskich, domaganie się „znaków i snów” i inne tego typu życzenia tylko stanowią
poważny balast dla duszy. Zamiast pomagać – bardzo przeszkadza. Stąd nawet radzimy opłakiwać
odejście bliskiej osoby w granicach rozsądku. Jest ciężko, jest trudno, ale wyposażeni w wiedzę z
pokładu Nautilusa każdy musi wiedzieć, że śmierć nie istnieje, zaś nasz bliski człowiek ma teraz
wspaniały czas, kiedy przeżywa prawdziwą euforię powrotu do światła. Dajmy mu szansę
zamanifestować to, że żyje nadal, ale nie domagajmy się tego i nie dręczmy ciągłymi prośbami i
żalami.
To nawet nie jest nasza wskazówka, ale ludzi, którzy mają stały kontakt z duchami i przekazali nam
swoją wiedzę. Nasze myśli są odbierane przez tych, którzy są po tamtej stronie – warto o tym
pamiętać.
czytaj dalej
[...] Piszę do Państwa, ponieważ chciałabym podzielić się moją historią i może ktoś pomoże zrozumieć i odpowiedzieć na kilka kwestii lub podzielić się swoimi przeżyciami, opinią itp. Nurtuje mnie pewna sprawa z lat mojej młodości. Obecnie jestem już 21 lat po tej tragedii, ale pytania ciągle wracają.
Z racji wieku mam już trochę inne spojrzenie na to wszystko, ale do rzeczy...
Moja mama popełniła samobójstwo, bardzo to przeżyłam z moim bratem i tatą. Na dzień dzisiejszy wiem, że to była głęboka depresja. Na ok. dwa miesiące przed tym tragicznym wydarzeniem zostałam sama w domu i pamiętam, że był już późny wieczór i nagle poczułam jakiś niepokój, lęk, jakby wtargnął do domu. Leżałam w łóżku przed tv i nagle dziwny niepokój, strach mnie ogarnął i jakbym czuła to w pokoju, coś złego stało za mną.
Później miałam kilka przypadków, na zasadzie złego przeczucia, coś na zasadzie intuicji.Nie odczuwałam tego aż tak intensywnie, może dlatego,że bliscy byli gdzieś zawsze w pobliżu. Po śmierci mamy wiem, że była w domu. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale czasami wiedziałam z którego miejsca na mnie patrzyła, gdzie stała. Absolutnie nie budziło to we mnie lęku, wręcz odwrotnie radość, że jest z nami. Tak samo mój tato i brat też odczuwali jej obecność. Czasami drzwi się same otworzyły, ktoś zapukał do okna. Po ok. 3-4 latach coraz mniej było tych "sygnałów". Obecnie mieszkam już w mieście i jak odwiedzam mój rodzinny dom na wsi, to moja intuicja milczy, nie wyczuwam żeby mama była z nami. Wiadomo, że jak wspomniałam już minęło 21 lat, a też zauważyłam, że wraz z wiekiem i po tym jak wyjechałam, to wiele mniej dostrzegam i wyczuwam.
Mam pytanie odnośnie do tych moich przeczuć przed tym wydarzeniem, bo wydaje mi się, że nie była to tylko moja intuicja.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
/wiadomość dostaliśmy 12 stycznia 2020/
Od FN
Osoby, które popełniły samobójstwo bardzo często decydują się pozostać na Ziemi. Są ciekawe, jak ich czyn został odebrany przez innych. Potem odchodzą w stronę światła - wcześniej czy później. I wtedy wszelka "aktywność" w domu zanika. I trzeba się tylko z tego cieszyć, gdyż to oznacza, że po burzy wszystko się uspokoiło. Nie zmienia to faktu, że ludziom trzeba 24 godziny na dobę powtarzać, że samobójstwo jest błędem. Niczego nie rozwiązuje, a jedynie komplikuje przyszłe życie takiej istoty, która i tak będzie musiała się w nowym życiu zmierzyć z tymi problemami i ponownie odrobić lekcję. O cierpieniu najbliższych nawet nie ma sensu pisać.
czytaj dalej
[...[ Różne rzeczy w życiu widziałem i słyszałem jeśli chodzi o rzeczy paranormalne. Długo by opowiadać...
Najbliżsi mówią ,że jestem chyba podatny na widzenie i słyszenie...Może.
Ale teraz od co najmniej dwóch lat sytuacja w mieszkaniu ma wpływ nie tylko na mnie, ale i moją żonę.
Odkąd tu mieszkamy pierwszą sprawą jaką nas wykańcza jest sen a raczej jego brak. Jest tak, iż z wielkim zmęczeniem kładziemy się do łóżka,zasypiamy i po niedługim czasie budzimy się nagle z oczami szeroko otwartymi. I tak jest całymi nocami,po kilka razy na noc , tygodniami,miesiącami. I pomimo poczucia totalnego wyczerpania fizycznego ( czasami tak się czujemy) spać dalej nie możemy.
Przestawialiśmy łózko.Nie pomogło. Co pomaga na jakiś czas to poświecenie pomieszczeń. Ale sytuacja wraca.
Generalnie nic nas nie straszy.Pojawiają się dziwne sytuacje. Np. w święta Bożego Narodzenia rok temu w dniach 24,25,26 dokładnie tuner telewizyjny. W nocy nie dochodził prąd do niego. Gdy jest włączony dioda jest mocno świecąca, w opcji standby- światło blade,ale widoczne. Ale w w/w dni nocą około północy gdy nie oglądaliśmy nic w tv dioda gasła. Nie świeciła się w ogóle. W tym roku powtórzyło się to w święta. Z tego powodu nagrywam filmy od świąt. Reszta roku jest wszystko OK.A najlepsze jest to ,że telewizor,wieża hi fi ,modem do internetu podłączone są pod te samo gniazdo i nic się z nimi nie dziej.
Następną dziwna sprawa to gniazdo HDMI w jednym z laptopów. Przestało działać.Nie podawało ani wizji ani audio.Tak po prostu.Po prawie roku ponownie działa. Próbowałem przez ten czas trzy rożne kable HDMI i nic. Jak przestało działać tak samo ponownie zaczęło. I działa na wszystkich trzech kablach.
Żarówka.Też przestała świecić.Na przedpokoju mamy dwie wiszące lampy pod jednym włącznikiem.Jedna z nich przestała działać. Wyciągnąłem żarówkę,sprawdziłem czy nie jest przepalona,sprawdziłem kabel,połączenia itd. Wydawało się wszystko ok.Moja żona stwierdziła ,że może lepiej iż nie świeci bo jest przyjemniej.Więc pozostawiliśmy to.Po roku żarówka w lampie zaświeciła. Nie mogliśmy uwierzyć.Po kilku tygodniach znów przestała.
Odświeżacze powietrza na baterie. Potrafią pachnieć nie włączone wcześniej. Ale to bardzo rzadko.
Stukania,pukania,czasami powiew chłodu,ale nie taki wszechobecny tylko np. w jednym miejscu na ciele. Ale co najczęściej czujemy to silną obecność kogoś lub czegoś. I nie jestem pewny, ale często mamy wrażenie,że ktoś po prostu jest w domu. Na początku wydawało mi się,że widzę cień,który przemyka po domu.Ale od dłuższego czasu i moja żona też ma takie złudzenie. Jest czasami tak,że cos oglądamy w tv i nagle obracamy się w tą sama stronę i ona i ja mamy wrażenie,ze ktoś przechodził.
Najdziwniejsze jest to,że w jednym z pokoi pomimo tego iż kaloryfer jest gorący,w domu ciepło,drzwi otwarte w pomieszczeniach żeby temperatura była wszędzie jednakowa to w tym jednym pokoju zawsze jest chłód i to bardzo odczuwalny.Wydaje się iż jest kilka stopni różnicy pomimo tego iż tej różnicy nie ma. Dziwne uczucie.
Jeszcze jedna kwestia był mój telefon. Około 6-7 tyg temu przez trzy może cztery dni rozładowywało w nim baterie. W tępię około 15-20 procent na godzinę. Dziwnym jest to,że gdziekolwiek byłem bateria była rozładowywana z tą samą prędkością. Sprawdziłem ponownie wszystkie ustawienia w telefonie. Wszystko co niepotrzebne miałem wyłączone. Aplikacje,internet-wszystko wyłączone.Po tych kilku dniach wróciło wszystko do normy.Wciąż używam ten telefon. Wartym nadmienienia jest to iż dzień lub dwa dni wcześniej u mnie w pracy zginął mężczyzna. Przygniotła go ciężarówka. Nie łączę tych dwóch faktów,ale kto wie...
Sam nie wiem co myśleć. Dzieckiem nie jestem , ale strach czasem ogarnia wielki...
Pozdrawiam serdecznie.
[...]
czytaj dalej
[...] Droga FN! Chcę opisać coś, co może was zainteresować, ale po kolei. Mam firmę, która współpracuje z amerykańskim ośrodkiem naukowym, dzięki czemu często podróżuję do USA. Ostatnia moja wizyta miała miejsce na początku stycznia 2020 i właśnie wróciłem do Polski. Miałem tam okazję rozmawiać z moim znajomym, który jest racjonalnym naukowcem i pracuje nad nowymi materiałami używanymi w produkcji nowej generacji ogniw fotowoltaicznych. On ma 3 letniego syna i opowiedział mi ciekawą rzecz, która może zainteresować Fundację Nautilus.
Jakieś 1.5 roku temu syn zaczął wyraźniej mówić. I wtedy pierwszy raz powiedział, że on kiedyś był duży, ale umarł, bo pracował wysoko, a tam był pożar, bo uderzył samolot. I skoczył z tego wysokiego domu, a potem trafił do nieba, gdzie spotkał „duszki”. Ten dzieciak według mojego znajomego dokładnie opisał śmierć jako słynny „jumper”, bo tak nazywano ludzi, którzy skakali z WTC i ginęli uderzając o Ziemię. Mówi, że skoczył i umarł, a wcześniej się palił i dlatego skoczył.
Chłopiec pamięta, że miał na imię John i był czarny, choć jest to rodzina biała. Dodam tylko, że mój znajomy jest mormonem i przed tą historią w ogóle nie interesował się reinkarnacją. Ale teraz się zainteresował bardzo. Czyli chyba ch[….] jasna macie rację z tym, że dusze się wcielają ponownie.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2020
[…]
/email dostaliśmy 5 stycznia 2020/
czytaj dalej
[…] Witam, Chciałem opowiedzieć wam historię, która wydarzyła się wiele lat temu, bo w 1987 roku. Miałem wtedy 11 lat i razem z moim bratem (starszym ode mnie o rok) mieliśmy taki wakacyjny zwyczaj, że rozbijaliśmy sobie namiot niedaleko domu nad rzeką i tam spędzaliśmy noce. Rodzice zgadzali się na to bez problemów, gdyż to miejsce było dosłownie trzy minuty od naszego domu. Taka niegroźna zabawa nastolatków w przygodę pod namiotem.
Był 21 lipca 1987 roku (zapisałem sobie tę datę), kiedy jak co dzień poszliśmy najpierw na kolację do domu, a potem do namiotu. Tego dnia mieliśmy zamiar jeszcze zaprosić do nas jeszcze jednego kolegę, ale on nie mógł. Więc poszliśmy we dwóch. Było ok. godziny 22.00, więc już było ciemno i drogę do namiotu oświetlaliśmy sobie latarkami. Było bardzo cicho, nie było słychać dosłownie nic, co mnie zdumiało i powiedziałem bratu, że tak cicho to jeszcze chyba nigdy nie było. Pamiętam, że nagle zgasły nam latarki, moja i brata jednocześnie. Próby włączenia tych latarek nic nie dawały, ale najciekawsze zdarzyło się chwilę potem. Nagle błysnęło światło i wokół nas zrobiło się o wiele bardziej jasno niż w dzień. Było tak jasno, że i ja i brat musieliśmy zakryć oczy. Zrobiło mi się od tego światła słabo i położyłem się na ziemi, a potem nic nie pamiętam. Obudziłem się rano ok. 6.00 leżąc w namiocie. Nic nie pamiętałem.
Wybiegłem z namiotu, a obok leżał mój brat i o dziwo spał zwinięty w taki kłębek jak pies. Obudziłem go i natychmiast uciekliśmy z tego miejsca. Rodzicom nic nie powiedzieliśmy. Dopiero wieczorem brat opowiedział mi to, co zapamiętał. Jemu też urwał się film, ale zanim to się stało zapamiętał, że coś zaczęło go unosić w górę do tego światła. I potem już nic – czarna dziura w pamięci.
Minęło tyle lat od tego wydarzenia, a ja cały czas o nim pamiętam. Z bratem często o tym rozmawiamy i to on powiedział, żebym opisał wam to, co się wtedy stało. Nie był to żaden efekt narkotyków czy alkoholu, bo byliśmy bardzo grzecznymi chłopcami, którzy nigdy nie sprawiali rodzicom kłopotów. Jestem gotowy się zgodzić z tym, że tego dnia przeżyliśmy coś, co wy nazywacie Bliskim Spotkaniem Trzeciego Stopnia z UFO.
Pozdrawiam was serdecznie i życzę FN Szczęśliwego Nowego Roku 2020!
[…]
From: […]
Sent: Tuesday, December 31, 2019 6:45 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Re: Zdjęcia UFO ze Słowacji cz.3
Dzięki za życzenia! Ja Wam również życzę samych niezwykłych odkryć w nadchodzącym 2020 roku!
Ale to nie wszystko. Jest jeszcze jedna sytuacja o której muszę napisać.
Jestem członkiem Stowarzyszenia Orkiestra Dęta Gminy[…]. W dniach 25-27.10 mieliśmy wspólny wyjazd do [….] (gm. […]) w celu realizacji nagrań na płytę. Nagrania były dokonywane w sobotę 26.10. Pozostały czas to próby i relaks. W pewnym momencie nasz realizator zasygnalizował problem ze sprzętem. Po prostu komputer się zbuntował i przestał reagować na polecenia. Dzisiaj wszystko nagrywa się komputerowo, dawniej były magnetofony wielośladowe z taśmą 2". Została więc ogłoszona przerwa techniczna. Ja cały czas miałem "z tyłu głowy" sytuację kiedy próbowałem na swoim komputerze rozpracować sygnał z projektu "Kontakt" i też miałem problemy ze sprzętem wcześniej mi nie znane. No więc wychodzimy wszyscy na pole, ja biorę mój telefon i jak wariat pstrykam zdjęcia nieba mówiąc że tam pewnie jest ktoś, kto za tym stoi.
Realizator popatrzył na mnie ze zdziwieniem, ale nic nie powiedział. Po obiedzie wróciliśmy do nagrań i wszystko już działało normalnie. Po powrocie do domu przerzuciłem zdjęcia z trzech dni pobytu na komputer i niestety poza bardzo arcyciekawymi chmurkami, czy smugami nie widziałem nic. Tu chwila przerwy. Mamy 31.12. Pomyślałem, może złapię jeszcze jakieś UFO w tym roku i wsiadłem w samochód i pojechałem do miejscowości[…], gdzie lata temu mój znajomy absolutnie nie wierzący w UFO fotografował zachód słońca i przy okazji sfotografował start UFO na kilku zdjęciach. Zdjęcia macie zapewne w swoim archiwum. Zatem napstrykałem kilkanaście zdjęć i wróciłem do domu. Przeglądam na komputerze ale przez kabel z telefonu. Niestety, tym razem nic. No więc przeglądarka doszła do końca i zaczęła jechać od początku tego, co mam na karcie telefonu. No i doszło do zdjęć z […], gdzie mięliśmy nagrania.
Postanowiłem przetrzepać te zdjęcia tak jak te ze Słowacji. Powiększam, przesuwam w lewo prawo do góry i w dół każde z osobna. Na jeden moment przeglądarka zawisła na jednym ze zdjęć i nie dało rady pójść do przodu ani się cofnąć, a cały komputer się zamulił. Wyświetlił się nieznany błąd systemu. Okazało się, że to było jedno z tych zdjęć wykonanych po tym, jak nawalił komputer realizatora dźwięku. Żeby mieć pewność, zacząłem przeglądać od drugiej strony. To samo. Dochodzi do tego zdjęcia i się zawiesza. Na tym zdjęciu jest taka ciekawa formacja, którą na prędko nazwałem "nóż i widelec". Po prawej stronie świeci Słońce. Po powiększeniu zdjęcia zauważyłem mały czarny obiekt, którego nie ma na pozostałych zdjęciach. Co ciekawe. Kopia tego zdjęcia z twardego dysku nie powoduje zawieszania przeglądarki, jedynie oryginał z karty pamięci aparatu.
Na koniec muszę się przyznać, że sprawcą tego wszystkiego byłem ja sam, bo jadąc tam, chciałem koniecznie złapać jakieś UFO, bo to też teren górzysty. Możliwe że przyleciało, żeby się mi pokazać, a nawet zademonstrować swoje możliwości paraliżowania sprzętu komputerowego.
W załączniku "to" zdjęcie, oraz kilka screenów.
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w Nowym Roku!
[…]
czytaj dalej
[...] Witam ,dzisiejszej nocy moja babcia która mieszka obok mnie zauważyła dość nietypową rzecz W nocy obudziła się I jakieś światło migło po zasłonach po chwili babcia poszła do swojej córki powiedzieć jej że ktoś kręci się po podwórku podeszły do okna
A na pieńku drewna były tak jakby kolorowe lampki choinkowe które migały w kółko jedna po drugiej, córka babci wyszła na dwór a to nadal migało, po jakiś czasie babcia która miała na oknie lampki zgasiła je aby sprawdzić czy przypadkiem coś się nie odbija od nich ,coś tak jakby sie ,,spłoszylo" po zgaszeniu tych lampek to coś znikło po około 10 sekundach wygaszając sie ,jeszcze chciałbym dodać że na początku psy szczekały
A po pojawieniu się tej dziwnej rzeczy psy ucichły całkowicie. Jeżeli ta treść miała by być umieszczona w mediach, prosze o anonimowość ,Pozdrawiam.
[relacja dotarła do nas 31 grudnia 2019 roku]
czytaj dalej
Witam,. Pozwólcie, że się przedstawię. Nazywam się […], mam 28 lat i mieszkam w Czechach. Chciałbym podzielić się z Wami moim doświadczeniem i zapytać, czy znacie coś podobnego. Stało się to około pięciu lat temu.
Zasnąłem i wyobrażałem sobie, jak to jest latać z ziemi bez pomocy silnika lub skrzydeł. Nagle znalazłem się w przestrzeni, w której nie było nic, nie miałem ciała poza świadomością. Ale takie było moje uczucie. Całkowite poczucie bezpieczeństwa i beztroski.
Wszędzie w nieskończonej przestrzeni był ciemnofioletowy kolor. A teraz najważniejsze. Nagle nie byłem sam. Ale dwoje „ludzi”, których nie było widać, przemówiło do mojej głowy. To musiały być jakieś wyższe stworzenia.
Nie słyszałem ich głosu jak zwykle, ale mogłem usłyszeć komunikację w mojej głowie. Powiedziano mi: kochamy cię, wszyscy jesteście naszymi dziećmi i nie martwcie się.
Zrozumiałem, że mówił o całej ludzkości. Planeta Ziemia nagle pojawiła się w nieskończonej przestrzeni, ale została zmniejszona o połowę na dwie półkule obok siebie. Rodzaj kanału informacyjnego wprowadzanego z obu stron przestrzeni.
Wiem, że to brzmi dziwnie, ale wiedziałem, że informacje płynęły w obu kierunkach jednocześnie, jak rzeka płynęła w wielu kierunkach. (Wysyłam Wam rysunek dołączony do e-maila) Potem zacząłem wracać do mojego ciała.
To była niesamowita prędkość. Porównałbym to do prędkości światła, chociaż nikt jeszcze tego nie doświadczył. Całe doświadczenie wywarło na mnie bardzo silne wrażenie. I nawet po tych latach pamiętam każdy szczegół tego, co widziałem. Dziękuje za opinię i czas poświęcony na przeczytanie tego listu. Z poważaniem, […]
PS: Przepraszam za błędy gramatyczne. Użyłem tłumacza google :-)
czytaj dalej
Od jakiegoś czasu przeglądam z zainteresowaniem Państwa stronę. Jako, że staracie się przekazywać fakty, a nie opinie postanowiłem podzielić się historią, którą przeżyłem jako licealista.
W czasach licealnych sporo chodziłem po górach. Należeliśmy do jeleniogórskiego klubu turystycznego, którego szef zaraził nas pasją nie tylko do wędrówek, ale również do zbierania minerałów i eksploracji starych sztolni. W ramach jednej z wycieczek wybraliśmy się z kolegą do kopalni "Stanisław" w Górach Izerskich na poszukiwania kryształów górskich. Gdy już wykuliśmy ze skalnej ściany sporo ładnych okazów postanowiliśmy zjeść kanapki i napić się herbaty. Spojrzałem na zegarek - dochodziła szesnasta, co znaczyło, że mamy bardzo mało czasu, by złapać ostatni autobus i przed zmrokiem wydostać się z gór. Poinformowałem o tym kolegę, który szybko zaczął zbierać się do drogi. Jakież było moje zdziwienie, gdy za chwilę ponownie spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest dopiero czternasta! Taka godzina powinna być, gdyż przyjechaliśmy do Jakuszyc rano, a poszukiwania nie były zbyt długie.
Oczywiście moją historię można skwitować wzruszeniem ramion i wytłumaczyć zwykłym błędem przy spojrzeniu na zegarek, gdyby nie to, że w historii uczestniczyła druga osoba, w której informacja, że dochodzi szesnasta nie wzbudziła żadnych oporów. Dodam, że zegarek był mechaniczny, co wyklucza możliwość wyświetlenia się błędnego czasu - jak czasem ma to miejsce w smartfonach. Jestem w 100 % pewien tego, że pierwotnie zegarek pokazał późniejszą godzinę.
W smartfonach moim i żony współcześnie też miałem kilkakrotnie podobną historię, ale tutaj zakładam, że przyczyną jest błąd sygnału odbieranego przez urządzenie - widziałem moment, kiedy wyświetlany czas zmienia się na wyświetlaczu na ten "prawdziwy".
Jako, że historia sprzed lat jest nieprawdopodobna, zna ją zaledwie kilka najbliższych osób, ale może będzie interesującym wkładem do Archiwum.
Pozdrawiam serdecznie, proszę o zatrzymanie mojego nazwiska do wiadomości Fundacji.
--
Pozdrawiam serdecznie
[...]
/e-mail dostaliśmy 27 grudnia 2019/
czytaj dalej
Przesyłam Państwu do analizy nagranie obiektu jaki udało mi się zarejestrować aparatem Sony HX300 w dniu 16.09.2018 w godzinach popołudniowych. Obiekt pomimo cech balonu meteo pod względem charakterystyki lotu go nie przypomina z powodu na "ociężały lot" prawdopodobnie spowodowany ciężkim ładunkiem z którym skacze góra-dół, a sam przelot trwał niezmiernie długo, lot bardzo powolny. Może znacie Państwo jakieś podobne przypadki obserwacji takich obiektów i potraficie udzielić odpowiedzi na pytanie czym jest w/w obiekt ?
Pozdrawiam
[...]
From: [...]
Sent: Wednesday, December 18, 2019 5:44 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Pytanie
Witam, dnia 13 października 2019r w godzinach południowych nad Warszawa, w okolicach Muzeum Narodowego, al Jerozolimskie widziałem coś bardzo wysoko, stało to w miejscu około 20 minut, później przestałem to obserwować, na drona to nie wygląda, na balon też, proszę zerknąć, w załączniku przesyłam krótki filmik i powiększony screen z filmiku
... film poniżej.
[...]
Chcialbym sie jeszcze z Panstwem podzielic, dwoma sprawami jedna dotyczy UFO a druga pewnego miejsca w mojej miejscowosci a mieszkam w Piechowicach w malej miescinie pod Karkonoszami miedzy Jelenia Gora a Szklarska Poreba.
Zaczne od poczatku, nie wiem czy Panstwo pamietaja lub maja informacje o tym, ze w 1993 roku (chyba nie pomylilem daty)ludzie nad Sudetami (Mirsk, Swieradow Zdroj itp) obserwowali dziwne swiatla, ktos nawet mowil ze widzial pojazd (posiadam artykul z gazety "Miliarder", ktora byla kiedys wydawana, dzis wieczorem bede mial skaner to przeskanuje Panstwu artykul i wysle)niby mialy to bys swiatla z dyskotek z Czech, ale w czechach w Harrachovie nie bylo wtedy podobno dyskoteki, ktora by puszczala takie swiatal, to samo widzieli Czesi i mysleli, ze to z Polski, dziwne tez bylo to ze nie bylo zadnych smug na niebie, tylko siwatla ktore wirowaly. Przedstawilem Panstwu to wydazenie z 93 roku bo pare lat pozniej byl to chyba rok 1999 albo 2000 nie pamietam wracalem z dziewczyna w walentynki z Pizzeri, ktora znajduje sie w Sobieszowie-miejscowosci oddalonej o 3 km od Piechowic, bylo kolo godziny 21 szlismy droga wogole nie oswietlona, po prawej sa pola, laki szeroki na jakies 500 m pozniej jest droga, a po prawej lekko wznoszaca sie laka na calej dlugosci drogi, ktora ma szerokosc kolo 100 m pozniej jest las na gorze dosc wysoko, zaslania cale Karkonosze. Szlismy spokojnie ale nagle spojzalem w gore i zoabczylem swiatla byly koloru bialo pomaranczowego, dosc szeroki kolo 30 metrow unosily sie na oko mniej wiecej 80 metrow nad nami, myslalem wlasnie ze to swiatla z dyskoteki ale zadna dyskoteka w sobieszowie wtedy nie miala swiatel, w Jeleniej Gorze tak samo zreszta do Jeleniej jest 20 km od Piechowic, o CZechach nie ma co mowic bo cale Karkonosze je zaslaniaja, a w Piechowicach nie ma dyskoteki, swiatla byly dziwne skladaly sie z duzej kuli w srodku i malych ktore byly po bokach, cala kula sie krecila, nie bylo zadnej smugi ktora by sugerowala ze sa to jakiekolwiek swiatla z dyskoteki choc jak pisalem wyzej jest to niemozliwe, a druga sprawa bylo to ze unosily sie ponizej lini lasu ktory jest po prawej stronie a powyzej drzew ktore rosna przy drodze, troche sie przestraszylismy bo te swiatla szly za nami, obeserwowalismy je kolo 15 min pozniej zniknely, do dzis nie wiem co to bylo tym bardziej ze minelo 6, 7 lat a od zdarzen w mirsku juz 13 i nigdy sie to nie powtorzylo-takie swiatla, w zalacznikach zamieszczam moje skrome szkice.
Druga sprawa sa groty ktore znajduja sie w Piechowicach, a ktore podobno zostaly wykute podczas II wojny swiatowej, opowiada sie (podobno sa swiadkowie) ze odczas drugiej wojny z fabryki ktora znajduje sie niedaleko tych grot zbudowano podczas jednej nocy tory i wyjechal z fabryki pociag z dwunastoma wagonami zlota skarbow ktore kradli Niemcy itp wjechal w gore specjalnie usypana i wraz z zaloga zostal w niej zasypany podobno te groty prowadzily do wagonow ale bylo wszystko zaminowane zalane woda, ale mozna bylo do nich wchodzic nie byly zamkniete nigdy, ale pare lat temu zaczeto kopac cos na tej gorze zaczeto szukac, teren byl zamkniety, podobno sa zdjecia satelitarne czy cos takiego ktore ukazuja 12 rownych figur pod ziemia (wagony?) zadko tam chodze ale jak tam bylem 3 lata temu to sie bardzo zdziwilem bo groty zamurowano!!! wstawiono krate zalano woda i napisano kartke ze to dlatego ze tam sa nietoperze!!! tam nigdy nie bylo nietoperzy! no moze pare jak w kazdej grocie itp ale zawsze bylo otwarte a teraz zamurowane i zalane woda na jakis 0,5 , 1 metr, dziwne to jest, czyzby ktos cos tam znalazl pocichy wykopal zamknal wszystko i uciszyl sprawe? Nie jestem pewien na 100% ale sa ludzi ktorzy podobno znaja jakies miejsca gdzie byly zawory ktore w razie odkrecenia mialy zalac wszystko pod ziemia, kiedys w gazecie byl artykul ze jakis piechowiczanin- skromny czlowiek mial ule (pisze mial bo nie wiem czy dalej ma i czy zyje) i jakos tak z dnia na dzien stawal sie bogatszy kupil sobie nowe auto? dziwne moze wiedzial jak tam wejsc, nie wiem co o tym sadzic, ale byly tez programy w telewizji w lesie sa jakies dziwne ujecia wodne. Cos tam musialo byc bo kazdy o tym wie lub slyszal ze podczas wojny w ciagu jednej nocy wjechal tam pociag ze skarbami i zostal zakopany troche to dziwnie brzmi ale Niemcy robili wszystko aby ukrasc nagrabione skarby, przesle Panstwu zdjecia tych grot, moze cos Panstwo o tym slyszeli. To by byly te dwa tematy ktore chcialem poruszyc, ale mam jeszcze pytanko dotyczace Danikena a w sumie dwa, pierwsze odnosi sie do tego co mi Panstwo napisali ze Daniken powiedzial ze w najblizszych latach planowane jest spotkanie-kontakt ziemian z obca cywilizacja, skad on mial ta informacje i czy to ludzie maja sie skontaktowac z nimi czy Oni z nami i w jaki sposob, a drugie pytanie dotyczy jego czatu ktory byl zapisany jak on znajdowal sie w Polsce a dokladnie jego odpowiedzi o tym ze chyba sie domysla gdzie moze byc dowod odwiedzic Ziemi przez obca cywilizacje w zmierzchlych czasach, ale religia zabrania sie tam dostac do tego miejsca coz to za miejsce bo chyba o tym nie slyszalem?
dziekuje i pozdrawiam
[...]
x
czytaj dalej
[...] ta sytuacja miala miejsce kiedy mialem ok 8 lat ;). Mianowicie stalem z paroma kolegami przed klatka mojego bloku w ktorym mieszkam i rozmawialem na jakis temat ,chyba wlasnie pokrewny tematom typu straszne opowiesci itp spogladajac w niego na bardzo duzej wysokosci dostrzeglem dziwny obiekt o trójkatnym ksztalcie swiecacy pomaranczowym i żółtym swiatlem ,po wskazaniu tego obiektu koledze zaniepokojony odbiegal od tematu nie potrafiac tego wyjasnic (zaznaczam ze byl starszy ) .Wspomnienie to jest bardzo przelotne ale jak widac wzbudzam
zainteresownie parapsychologia itp od dziecinstwa .
Oto rysunek opisywanego obiektu :
From: [...]
Sent: Friday, December 20, 2019 9:34 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: kontakt
Witam
w zalaczniku zdjecie obiektu ktore obserwowalem z 30 moze 50 m . Obserwacja trwala okolo 5 do 10 minut. Natomiast to zostalo zrobione z odleglosci okolo 100 do 200 m . Jest to zdjecie wykadrowane z mini filmu o dlugosci 2 sec w formacie 4k.
Pozdrawiam
Piotr
Poniżej jeszcze jedna ciekawa relacja, która pochodzi sprzed kilkudziesięciu lat.
czytaj dalej
[...] Mając 18 lat mieszkałem jeszcze z rodzicami w zwykłym mieszkaniu w bloku. Któregoś dnia położyłem się spać zwyczajowo ok. 21:30, oczywiście trzeźwy. Jako sportowiec stroniłem od wszelkich używek poza kofeiną. Co istotne w tej historii spałem w tym okresie na podniesionej do góry wersalce niczym w kojcu, między ścianą a siedziskiem. Zresztą jeśli tylko u kogoś spotkam takie łóżko, chętnie śpię w ten sposób (rysunek w załączeniu).
Około godz. 22 (jak się dowiedziałem następnego dnia) usłyszałem metaliczny brzęk. Coś metalowego spadło na wyłożoną kafelkami podłogę w kuchni. Nic nadzwyczajnego - nóż, łyżka, miska, czasem coś wypadnie nam z rąk.
Jakąś chwilę po tym, usłyszałem nad sobą ciężkie, bardzo nieprzyjemne sapanie, klika oddechów i poczułem jak podniesione siedzisko wersalki dopycha się do mnie. Ewidentnie ktoś nade mną stał i jakby wbijał kolana. Było to dokładnie takie samo uczucie, które pamiętam z dzieciństwa. Wyjątkowo nie lubiłem, kiedy po drugiej stronie łączonego siedzenia w autobusie, np. takiego
http://www.garnek.pl/sebzio/29529472/wnetrze-autobusu-jelcz-m11-2641
ktoś siadał za moimi plecami i jako silniejszy mnie przepychał.
Chociaż miałem włącznik lampki na wyciągnięcie ręki byłem tak sparaliżowany, że jej nie włączyłem, żeby sprawdzić co to. Tak samo jak nagle to coś przyszło, tak i zniknęło.
Następnego dnia rozmawiałem o całym zdarzeniu z ojcem, który powiedział, że po tym jak usłyszał brzęk w kuchni przeszedł do niej ze swojego pokoju. Na środku podłogi znalazł leżącą pokrywkę od maselniczki. Sama maselniczka stała bezpiecznie na stole i nie było możliwości, żeby pokrywka sama spadła lub np. ześliznęła się. Coś ją podniosło i opuściło dobre 1,5 metra dalej. Maselniczka wyglądała prawie dokładnie tak:
https://www.empik.com/kela-maselniczka-baldo-srebrny-18-5x12-5x5-5-cm-kela,p1188375652,dom-i-ogrod-p
z tą różnicą, że nasza była jakby odwrócona do góry nogami - była pojemnikiem, do którego wkładało się masło i zalewało wodą, żeby się nie psuło.
Pozdrawiam
[...]
/poniżej grafiki przysłane przez autorkę e-maila/
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.