
Dziś jest:
Sobota, 6 grudnia 2025
Życie niemal na pewno ma sens.
/A. Einstein/
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
Nasz czytelnik kilka tygodni temu w dziale XXI PIĘTRO opublikował opis niezwykłego przeżycia z duchem w więzieniu. Tym razem przysłał tekst o wiele dłuższy, który nazwał "Wspomnienia Hioba". Jego pierwsze spostrzeżenie jest absolutnie zgodne z tym, co my mówimy od dawna - ludzkość nurza się w wymyślonych historiach, co jest stratą czasu i energii. Pozostałe przemyślenia są równie ciekawe, więc... tekst jak najbardziej nadaje się do publikacji w XXI PIĘTRZE, a raczej jego fragment, choć dość obszerny.
Od Autora tekstu
Załączam początek moich "Wspomnień Hioba" pisanych w Areszcie Kraków-Montelupich , gdzie doświadczyłem zjawisk paranormalnych, które potem spowodowały u mnie takie zainteresowanie tematyką ostateczną i "Życia po życiu". Pozdr.
Dzień I - Co widać na skrzyżowaniu dróg życia
W moim życiu ( pewnie podobnie jak w Twoim Czytelniku ) od czasu szkoły zmuszano mnie na lekacjach „humanistyki” do czytania wielu książek, które były stratą czasu -bo były o fikcyjnych postaciach i niezaistniałych zdarzeniach -podobnie jak stratą czasu było wiele obejrzanych filmów o nigdy nie zaistniałych postaciach i fikcyjnych rzeczach.
Ale takich rozważań nad życiem jak tu, które powstały na granicy śmierci ,napisanych wobec prawdziwych morderców z karabinami w paskudnych kominiarkach na łbie i bijących i mordujących ludzi ,-ze świadomością że już nigdy nie zobaczę swoich bliskich- to nie czyta się zwykle . Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw w życiu że napiszę w ukryciu taki „pamiętnik” -bez dostępu do „fachowej literatury” i źródeł . Stąd mimo odniesień do znanych filozofów i naukowców zachowałem oryginalą formę pierwotnych zapisków pisanych „resztkami pamięci” z wrażeniem że wkrótce mnie rozstrzelają -stąd proszę o wybaczenie ,że nie podałem szczegółowo jak w jakiejś pracy doktorskiej żródeł literackich tego skąd wiem to co pisałem. Był to raczej „przedśmiertny pamiętnik z głowy”, niż ściśle naukowa praca.
Na pewnej indonezyjskiej wyspie Celebes mieszkańcy jako najważniejszą uroczystość w życiu paradoksalnie uważają pogrzeb i przygotowują się do swojego pogrzebu już od młodości , na który to gromadzą nie tylko pieniądze- ale przede wszystkim swoje czyny i dokonania uznając, że pogrzeb świadczy o sobie samym i o tym na co sobie zasłużyłeś za życia u innych. Im bardziej wystawny pogrzeb gromadzący więcej ludzi tym większe zasługi dokonałeś- bo inaczej ludzie by tak licznie nie przyszli. W zamierzeniu nie chodzi tu tyle o zgromadzone pieniądze, ile bardziej o zasługi dokonane dla innych ludzi , którzy mają cię we wdzięcznej pamięci (choć w praktyce wystawne pogrzeby i uczty same przyciągają głodnych wrażeń i jedzenia znajomych) Tym niemniej sama idea takich pogrzebów jest ciekawa. Bywało że pogrzeby ubogiej a uczciwej osoby np. skromnej matki wielodzietnej rodziny -sprzedawczyni warzyw z bazaru, trwały dłużej i lepiej wspominano niż pogrzeb bogacza-urzędnika, sędziego, policjanta lub żołnierza ,na który nie chcieli przychodzić ludzie - bo krzywdzili za życia ludzi na różne sposoby mniej lub bardziej niesłusznymi „karami” z narośniętych do ogromnych rozmarów zakazów , których jeszcze nigdy w życiu nie było tak ogromna ilość na świecie jak obecnie.
Wielkość „wdzięcznej pamięci” ludzi jaką po sobie zostawisz człowieku zależy głównie od ciebie – od twoich wyborów życiowych i to od młodości. Nikt normalny „od małego” nie marzy aby krzywdzić innych ludzi -ale są takie dzieci co już w piaskownicy przejawiają agresywną naturę rozwalając innym dzieciom „zamki z piasku” , sypiąc piach w oczy lub waląc po głowie inne dzieci łopatkami. Oczywistym jest że nie wszystkie dzieci są „dobre z natury” i pozabijałyby inne dzieci w piaskownicy gdyby nie reakcja dorosłych.
Ale są takie prace i zawody w świecie, które chętnie wybierają w przyszłości takie „krwiożercze dzieci” i sprzyja to później rozwojowi nie tyle „stresu pourazowego” -co wręcz „niepozytywnej energii życiowej” w ciągłym zwalczaniu ludzi-w staczaniu się w dół do bycia „niedobrym i złym” człowiekiem. Na ogół „grzeczne dziewczynki” w piaskownicy nie marzą jak ich niektórzy agresywni „koledzy z piaskownicy” aby w przyszłości bić i mordować ludzi jako żołnierze, policjanci i tym podobne typy „spod ciemnej gwiazdy” ( przeróżni „strażnicy ” i „psy ogrodnika” i „psy wojny” od karania ludzi i tzw. „służby mundurowe” -od bicia i mordowania innych ludzi na wojnach i nie na wojnach -i jak różni agenci „herbu Caramba” spod znaku J. Bonda itp.
Już od dziecka widać „dobry lub zły” charakter człowieka- a ściślej stan jego ducha i w jakim kierunku będzie się rozwijał .
Rozwijanie się duchowe jest pojęte w filozofii Wschodu jako dążenie do doskonałości i „oświecenia”- oświecenia wiedzą i mądrością ,której nie posiadają jeszcze młodzi i dzieci . W filozofii Zachodu bywało odwrotnie- tylko dzieci uważało się za „niewinne” i w miarę wchodzenia w dorosłe życie i problemy zaczynają popełniać coraz to większe głupoty- tzn. ”grzeszyć”.
W filozofii Wschodu żyjesz po śmierci tyle ile sięga po tobie „wdzięczna” pamięć ludzka -co było zwłaszcza charakterystyczne dla myśli Wschodu i było obecne już w kulturze duchowej konfucjańskich Chin. W kulturach Wschodu ludzie starzy cieszyli się większym szacunkiem-z uwagi na większe „doświadczenie życiowe” -i ze względu na pamięć dzieł przodków i „czas chwały” - nieznane młodym i nierozwiniętym dzieciom.
W „równoległym Świecie” nie potrzeba twoich bogactw , które mniej czy bardziej uczciwie gromadziłeś ,ale przede wszystkim twoje dobre uczynki które były pokarmem dla duszy -”karma” dla innych . I nie chodzi tylko o to czy nic złego nie robiłeś w życiu człowieku, ale ile jeszcze dobrego uczyniłeś na tym świecie- o ile w ogóle byłeś człowiekiem (jeśli nie półzwierzęciem , półgówkiem- „półgłupkiem życiowym” ! )
W filozofofii Zachodu jest odwrotnie-tylko dzieci uważa się za „niewinne” i daruje się im wiele- bo im człowiek dłużej żyje tym więcej zła i głupoty wyczynia przez coraz dłuższe życie. Zaś w dawnej kulturze Egiptu pamięć miała być nieśmiertelna -niezależnie ile krzywdy i zła narobił faraon lub bogacze, których było stać na piramidy. W filozofii chrześcijańskiej zaś nie chodzi o to, aby ręce twoje były „czyste” , ale żeby jeszcze nie były „puste”-na spotkaniu z "Zegarmistrzem Świata" na końcu twojego czasu .Długość zaś tej „wdzięcznej pamięci” w sercach ludzkich wyznacza szerokość twojej drogi do nieba po której pójdziesz -i lepiej nie dopuść do tego ,aby zabrakło ci tej szerokość i z niej spadniesz do „Piekieł Zapomnienia”- jeśli nie pozostawisz po sobie „dobrej pamięci” .
Bo ci co nic szczególnie „złego” nie robili ,ale też nic „dobrego” i niczym się nie wyróżnili nie dają się niczym zapamiętać i ich droga w „chmurach Niebios”-w „ równoległym świecie” ( czyli w „chmurze zaświatowych danych”) też nie będzie wesoła.
Egipcjanie budowali słynne „grobowce Niezapomnienia” -czyli piramidy okrutnych tyranów-faraonów i wsadzali im na przyszłe pozagrobowe życie naczynia codziennego użytku i nawet złoto ,które bardziej przydawało się później złodziejom grobowców niż im samym .
Idea duszy i „życia po życiu” nie została wymyślona tylko przez Egipcjan, bo była obecna i u starożytnych Indian i u odległych im Hindusów (z czasów pierwszych ksiąg-Wedd) i od dawna w opowieściach ludzi którzy umarli i cudem wrócili do życia . Na tej bazie powstała w Hinduiźmie starożytna koncepcja „Kronik Akashy” -odpowiednik dzisiejszejszego „Super Mózgu”- Internetowej „Encyklopedii Googla o Wszystkim”- zapisującej wszystkie zdarzenia-emocje w „chmurze wirtualnych danych” gdzie pozostaje kopia- ślad twojej działalności na Ziemi ,która będzie ci później wyświetlana jak „film z życia” w dramatycznych wypadkach, chorobie lub przy śmierci.
Nieprzypadkowo w tak ciężkich momentach życia ludzie mówią ,że „nagle przeleciał mi przed oczami film z całego życia”- i nagle oceniają swoje życie , co było w nim ważne -a co okazało się mało ważne. Dramatyczne zdarzenia, ciężka choroba i śmierć uruchamiają jakiś „przełącznik” w mózgu-kontakt do tego co dawniej zwano „Kronikami Akashy” -na Wschodzie lub „Niebem” lub „Światem Równoległym” -na Zachodzie. Pamięć i dusza ludzka okazuje się nie żyć konkretnie w mózgu-lecz jak energetyczna „chmura danych WiFi” otacza człowieka jak Aura na kiliarowskich fotografiach i może być przenoszona i żyć dalej -”inkarnować się” jak kopia danych w internetowej „chmurze danych” lub jak na USB.
Niekoniecznie odwołuję się tutaj do koncepcji tunelowania kwantowego- „splątania kwantowego” odległych spinów elektronów (co jest podstawą Super Komputerów „kwantowych”) -choć pradawna koncepcja Kronik Akashy przypomina Super Internet -”Super Mózgu Boga” co wszystko o wszystkim wie jak „Super Google”. Niekoniecznie powielać tu będziemy koncepcję „pól morfotycznych” Sheldrak'e -choć udowodniono że gdy na jednym krańcu Ziemi raz czegoś nauczone małpy lub doświadczalne szczury w labiryncie coś nowego robiły- to nagle inne małpy czy szczury na drugim końcu świata robiły to samo -choć się nie kontaktowały ze sobą .
Ale już w 20 latach XX w K.Lashley udowodnił ,że wycinanie szczurom doświadczalnym różnych części mózgu nie zmieniało wykonywanie przez nie skomplikowanych zadań, które pamiętały i nauczyły się wcześniej- tak jakby pamięć przebywała w „chmurze danych” a nie w konkretnym miejscu mózgu. Dla psychologów i filozofów-epistemologów od dawna wiadomym jest , że mózg i jaźń (czyli duchowość) są to odrębne pojęcia (jak energia w fizyce- co nie jest materią)- bo każdy ma podobnie zbudowany mózg a jednak ludzie różnią się właśnie „duchem emocji” , których nie da się wyprowadzić z podobieństwa tak samo budowy mózgów. Inaczej wszyscy ludzie na świecie mieliby takie same jak mrówki w mrowisku życie , zachowanie i poglądy.
Niemożność wyprowadzenia różnych właściwości „Ducha (Aury)” ludzkiej z elementów składowych neuronów mózgu nazywa się tu „emergencją”- tak samo jak fakt, że to energia nadaje kształt i kierunek akcji-reakcji materii w fizyce- a nie odwrotnie.
Jako inżynier z wykształcenia ( prócz studiów humanistycznych) wiem, że właśnie wpierw badanie termodynamiki energii -Entropii i Entalpii wyznacza w chemii kierunek i możliwość czy w ogóle jakaś reakcja chemiczna zajdzie . To w humanistyce byłoby analogią pochodnej funkcji Ducha od Energii życiowej ( Vis vitalis), która wtórnie wpływa na całą materię działalności człowieka. Duch emocji przenika ciała jak bezmasowa -czyli niematerialna energia fal elektromagnetycznych przenika mury i dociera „chmurą danych” do TV lub MMS-em do twojego telefonu jak do telewizora-do ucha i oka. Mówi się ,że oczy są „zwierciadłem duszy”- co tu rozmumie się jako „sito pojęciowe duszy” przez które „filtruje ” obraz rzeczywistości -i przepuszcza lub zatrzymuje określony typ informacji z codziennego „szumu informacyjnego” docierającego do oczu -w zależności od zbudowanej przez człowieka „siatki pojęciowej”- czyli od ilości i zasobu pojęć i wiedzy jaką człowiek sam sobie wypracował za zycia.
Marne skutki prymitywizmu życiowego
Kto jest ograniczonym „prymitywem życiowym” , kto jest wiecznie narzekającym i przeklinającym pesymistą z wykrzywioną w złości twarzą i sprowadzającym człowieczeństwo do poziomu zwierząt -bo „człowiek człowiekowi wilkiem” i dla którego świat i ludzie to jedno wielkie „bagno i kurewstwo” - ten nie zauważa i przepuszcza bokiem nic nie widzącymi oczami wiele dobra i wartościowych sytuacji życiowych , których nawet nie potrafiłby nazwać w swoim ubóstwie słownym -jak niczym przesiewałby złotonośne „pole widzenia” przez sito z wielkimi okami.
I odwrotnie -ludzie na wysokim poziomie duchowym , pozytywnie myślący i wykształceni -z bogatym „słownikiem pojęciowym” zauważają w codziennym życiu wiele wartościowych rzeczy i sytuacji ,obok których inni przechodzą obojętnie- nie zauważając nic.
A życie codziennie przynosi wiele wartosci – i antywartości , które codziennie trzeba umieć „przesiewać” - i tylko ludzie na niskim poziomie widzą świat „płasko ” i znudzeni codziennością nie dostrzegają wielu kolorów i bogactwa życia. Znudzenie i wygoda życiowa za niejednymi murami domowymi jest raczej dowodem „płaskiego” i ubogiego widzenia „bogactwa świata” w którym cały czas coś ciekawego się dzieje. Tymczasem z umiejętności cieszenia się codziennie ze zrobionych małych -a pożytecznych rzeczy składa się suma dużego szczęścia w życiu. Są jeszcze inne skrajności takiej „płaskiej” postawy życiowej- w postaci połączenia prymitywizmu z jedną określoną i j”edynie słuszną” doktryną religijną- w postaci skrajnych fanatyków religijnych widzących świat tylko „czarno- biało” bez bogactwa innych kolorów życia.
Najczęściej skrajny fanatyzm religijny -np. emigrantów Islamskich wysadzających się „w powietrze” w Europie wynikał z niezrozumienia przez tych prymitywnych jak w czasach koloni Afrykanów złożoności innego niż ich prymitywne wioski nowoczesnego świata i nauki i wysokiej techniki życia Zachodu -i to przez półanalfabetów umiejacych tylko strzela (polować ) i podrzynać szyję baranom i przeciwnikom i czytać tylko średniowieczny Koran -z braku innego i lepszego wykształcenia i zawodu potrzebnego Europejczykom niż tylko „lepienie kebabów” z baranów.
Tym niemniej idea „nieśmiertelności” i „duszy” -wbrew ateistom jakich czytała moja córka- nie została wymyślona przez „ oszołomów chrześcijańskich” ani w Biblii - tylko od dawna była zapożyczona z wcześniejszych antycznych kultur -z dawnego „pogranicza kulturowego”. Nie zapominajmy, że nie tylko Mojżesz ale i Jezus kształcili się i dorastali w Egipcie- i jako tzw. „uczeni w piśmie” musieli znać sąsiednie idee religijne- Hinduskie ( najwyższy Brahma), egipskie ( np. monoteizm Echnatona) , babilońskie ( np. idee dobrych i złych duchów Zaratustry i Kodeks Hamburabiego ), greckie ( np. platoński system różnych duchów-eonów) i rzymskie ( kult Mitry). Tak więc jako „uczeni w piśmie” potrafili łączyć podobieństwa idei krążące powszechnie wraz z wędrującymi po tych kulturach koczowniczymi plemionami Żydowskimi.
Dzień II- Kto to był Adam z Genesiss i czemu Aniołowie byli przedstawiani na skrzydłach -jak niczym „piloci z nieba” ?
Pewnego „złego czasu”- mając dużo wolnego czasu ( którego dziś mi brakuje)- z nudów w strasznej „Wieży Straconego Czasu” czytałem Księgę Genezis z początków Biblii-bo była to jedyna zakurzona książka jaka leżała w kącie ( używana gdy zabrakło papieru toaletowego w tej „Wieży Zapomnianych”). Księga Genezis i początki biblijnego Starego Testamentu zawierały powszechnie znane i występujące u sąsiednich nieżydowskich plemion i wcześniej w cywilizacji Sumerów opowieści o potopie lub stworzeniu ludzi „na Nasze podobieństwo-i podobnego Nam” ( „Nasze” pisane w liczbie mnogiej w Genezis 1,26) i występowanie kiedyś jakichś półbogów- „Synów bożych” ( przeciwnie do „synów ludzkich”), przylatujących z nieba na jakichś skrzydłach „pilotów-Aniołów” ,którzy „zadawali się” z kobietami z ziemi, które przez co „za karę” rodziły dziwnych „mutantów”-Gigantów i żyli dziwnie po 300 lat (Genesis 6,2). Znamienne jest , że słowo „Nasze podobieństwo” oraz Elohim czyli „My-Bogowie” napisano przy stworzeniu człowieka w Biblii w liczbie mnogiej (a nie pojedynczej) i stworzono na „Nasze podobieństwo” równocześnie kobietę i mężczyznę ( którzy przecież się różnią z wyglądu)- a nie tyle „Adama” ,które to słowo znaczało wcześniejszy wysoko rozwinięty lud „Adamusów” -wg Sumerów.
Powstaje więc logiczne pytanie czy na „nasze” podobieństwo bóstwo było „obojniakiem” -czyli kobietą czy męzczyzną jednocześnie ? Powstaje tu pewien dylemat - czy np. kobiety są „podobne” do Boga jako „Starca z brodą” -jak wcześniej był przedstawiany Brahma w Hinduiźmie (bo tak był też rysowany Bóg na obrazach Michała Anioła). Nie chodzi tu o bynajmniej o dylemat z rodzaju „co było pierwsze-jajko czy kura”?
W przyrodzie znane są przypadki ( jak u pszczół , mrówek , niektórych ryb) że raz samice zamieniają się w samców -lub odwrotnie , ale tu chodzi o daleko poważniejszy dylemat sformułowany przez Jana Pawła I -że w „Bogu miłości” chrześcijan jest więcej cech z matki niż z ojca -więc na czym polega „miłość boska” i czy można przypisać ją do jednej płci lub do Starego dziadka z brodą od straszenia małych dzieci (bo w Europie Starymi dziadami z brodami o wyglądzie Taliba raczej straszy się dzieci -a symbolem miłości jest raczej ładna kobieta -lub lalka Barbi !).
Tylko u prymitywnych Izraelitów w Starym Testamencie ( Tora) i u ich „braci” po ojcu Abrahamie-czyli u Islamistów występuje srogi obraz Boga-groźnego i wielkiego Przywódcy pasterzy stada baranów na pustyni, który bez przerwy grozi wytępieniem i wojnami wszystkim innym nacjom ( oprócz rasistowsko pojętego „narodu wybranego”) w myśl pierwotnego hasła ”kto nie znami -ten przeciwko nam”.
Jeszcze przed napisaniem Biblii – w Hinduiźmie był „Starzec” czyli Brahma jako najsilniejszym bóstwo , który „dzielił się” na „Trójcę Świętą”- trójpodziałem „władzy” z Wisznu (opiekunem stworzeń) i z Śiwą ( mściciel). Wcieleniami ziemskimi najwyższego Bóstwa tak jak w chrześcijaństwie Awatarem Boga był Jezus-to w Hinduiźmie Awatarami bóstwa byli m.inn. Hary Kriszna i Budda - jako oświeceni mądrością „synowie Światła”.
Nawet „chrześcijański” Jezus gdy przyszli do niego w odwiedziny jego „bracia przyrodni” powiedział , że tylko „każdy kto słucha mojej nauki i ją wypełnia jest mu bratem i siostrą” - i Jezus wyraźnie nie wyraził zadowolenia z odwiedzin ziemskich braci przyrodnich.
Wszyscy ci wybitni reformatorzy religijni odwoływali się do jakiegoś „oświecenia” jak niczym do „Kronik Akaszy” -starożytnej Wszechwiedzy jak dzisiejsza internetowa „chmura danych o wszystkim” ,w której kopiują się jak w „równoległym świecie” wszystkie myśli i uczucia ludzkie i będą wyświetlone przy śmierci jak skopiowany z chmury danych film z „karmy życia” .
Nie chodzi mi tutaj o przypomnienie Talmudycznych opowieści Żydów o uwiedzonej fryzjerce Maryi przez rzymskiego Żołnierza (Pantery ) i dlatego jej drugi mąż -stolarz Józef z „braćmi przyrodnimi” chciał ją „oddalić” lub uciec ze wstydu do Egiptu, ale bardziej chodzi tu o „esencję” wybitnie humanistycznych poglądów Jezusa- zbliżonych i rozwiniętych od wcześniejszej wspólnoty Esseńczyków z Qumran, którzy już przed Jezusem dzielili się „chlebem i winem” . To wcześniej własnie Esseńczycy głosili podobne do Jezusa kazania- „błogosławieństwa dla biednych, chorych i ubogich” , którzy to Esseńczycy zwalczali pokrętnych Faryzeuszy i bogaczy-Saduceuszy tak samo jak wybitny eremita Esseńczyk -Jan Chrzcieciel „ziomek” Jezusa
Właśnie XX -wieczne odkrycia „biblioteki Esseńczyków” z Qumran pokazały ,że poglądy - Jana Chrzciciela i jego „ziomka z klanu” Jezusa- nie wzięły się z sufitu ani „z nikąd”-tylko jak to często bywa w historii rozwoju filozofii były rozwinięciem tych humanistycznych poglądów Esseńczyków, które dobrze znali i rozwijali zarówno Jan Chrzciciel z krewniakiem-Jezusem.
Budda podobnie jak Hary Kryszna i inni wybitni reformatorzy religijni kładli nacisk na „mądrość i oświecenie” - a oświecić można tylko jakimś „światłem mądrości” i tylko to co ciemne-czyli utajnione . Pojęcie „tajemnicy” zawiera w sobie efekt „utajnienia i oświetlenia” jednocześnie.
Jeszcze przed powstaniem Biblii w hinduskich Veddach najważniejszą „energią świata” był Brahma (co z punktu widzenia psychologii religii w umyśle „zwykłego człowieka” nierozróżnialne jest od psychologicznego wyobrażenia Elohim-Jahwe u Żydów). Z punktu widzenia psychologii porównawczej Archetypów sensu różnych religii (wg Eliadego) wszystko stworzenie dąży w rozwoju do tej „Energii Świata” posiadając na różnym poziomie rozwoju „duszę-energię” -od prymitywnych roślin, poprzez groźne zwierzęta, lepiej rozwiniętych ludzi -po jeszcze lepiej rozwiniętych półbogów -demonów nie będących już ludźmi (jak niczym UFO- ludki lub Anioły latające na skrzydłach swoich vehikułów - „Vimanów”) . Ci ostatni byli więc półbogami czyli ”synami boskimi” o cechach charakteru zarówno „dobrych” jak i „złych” jednocześnie – ale to już była interprtacja badacza sumeryjskich tekstów Sitchina.
Wcześniejsi od Biblii bogowie Hinduizmu i Sumerów byli tak jak rodząca groźne stworzenia Matka Natura – jednocześnie „dobrzy i groźni ” -tak jak przykładowo Wielka Matka „Inanna”-boginii miłości ( płodności ) i jednocześnie bogini wojny (czyli zniszczenia równocześnie).
Początki Biblii -o potopie i Adamie oparte były o wcześniejsze Sumeryjskie i Hinduskie opowiadania ,które powszechnie krążyły wśród wędrujących plemion pasterskich (w tym plemion Żydowskich) i nie tyle Elohim stworzyli pojedynczego „Adama” -tylko Adam to była nazwa zbiorcza Sumerów na wcześniejszy od nich wysoko rozwinięty lud rozwinięty od jakichś Nefilim-przybyszy „z nieba ” i krzyżowali się jak klacze z osłami- z ludzkimi kobietami ( czyli z „gliną ziemi”, bo to właśnie znaczyło „Adam”) i rodziły się mutanty genetyczne jak Muły-Giganty (jak choćby Goliat ,z którym walczył Dawid) .
Ciekawym więc dylematem logicznym było w liczbie mnogiej ujęte Elohim „My-Bóg” , którzy na bliżej nie wiadomo czyje „Nasze podobieństwo” stwarzali np. kobiety podobne do „Faceta z brodą”? (Samca Alfa ? lub brodatego Przywódcy stada kowbojów -czyli Juhasów od baranów ? -bo „kowboy” po angielsku znaczy „pastuch” ) -tak jak wcześniej w Hinduiźmie był najwyższym bóstwem Brahma . A tymczasem nie o „Starym facecie z brodą” pisze Biblia i nie w liczbie pojedynczej „Ja”- lecz w liczbie mnogiej Elohim „My-Bóg i Synowie boży” (przeciwnie do „synów i córek ludzkich”) opisanych w księdze Henocha w Biblii ( jakby „starożytni Astronauci” z opowieści Sumerów- jakoweś Anioły jak UFO przedstawiane ze skrzydłami jak przylatujący „piloci z góry”) . Ci „My-Bóg” z początków Biblii byli mało „miłosierni”- tak samo jak w opisach groźnych bogów Hinduskich i u Sumerów .
Wkrótce po stworzeniu ludzi nagle stwierdzili ten „My-Bogowie” ,że ludzie stali się tacy jak jacyś tajemniczy „my” ( liczba mnoga) -a nie powinni być tacy jak „my-bogowie” (no bo kto to są ci „my” z Księgi Rodzaju 3,22 ? )- i „My -Bóg” postanowili się nagle zemścić i wytępić niedawno ulepszonych z małp czy ludzi-wraz z „niewinnymi” nawet mrówkami i fajnymi motylami.
Ci „My” postanowili zniszczyć potopem ( opisanym wpierw na glinianych tabliczkach Sumerów-potem dopiero w Biblii) nie tylko ludzi -ale niesprawiedliwie również „My-Bóg” automatycznie lub bezmyślnie postanowili zniszczyć „niewinne” wszystkie stworzenia (w tym np. ładne motyle, miłe kotki, pożyteczne psy i pszczoły i fajne biedronki , które „nie rozumiały” za co giną w potopie)- co dowodzi niesprawiedliwości dziejowej tych tajemniczych „My-Bogowie” - tak samo jak niesprawiedliwa jest w ogóle „Matka Natura” -wciąż pożerająca we wzajemnej walce lwów i antylop własne dzieci i niszcząca własne dzieci różnymi katastrofami.
Później stopniowo „ łagodzi” Biblia obraz Boga jako Przywódcy tylko wybranego narodu „żydowskich kowbojów”- mordujacych wojnami „na lewo i prawo” wszystkich sąsiadów- bo w Biblii pełno jest opisów krwawych wojen Żydów -mordujących w imię Boga ciągle sąsiadów wg zasady stosowanej do dziś w Izraelu- „kto nie z nami ten przeciwko nam”.
Różne nieszczęścia -trzęsienia ziemi, potopy, tsunami , susze i pożary tak jak i wojny i meteory wielokrotnie w przeszłości niszczyły ziemię -i niesprawiedliwie po równo niszczyły „złych jak i dobrych” -ludzi ,biedronki, motyle i miłe koty- tak samo jak nie wiedziały za co zginęły „głupie jak but z lewej nogi” ogromne dinozaury . I nie ma w tym niszczeniu żadnej logiki ani „sprawiedliwości boskiej”- ani sprawiedliwości Matki-Natury.
Ani żadne modlitwy, zaklęcia i krwawe ofiary z ludzi u Majów , Murzynów lub z „baranków bożych” u Żydów nigdy nie powstrzymały Bogów ani Matki Natury przed tymi wszystkimi nieszczęściami – i wszystkie te ofiary i modlitwy były nadaremne w historii ludzkości. Historia ludzkości od dawna okazuje się być dziejami zbiorowej głupoty, wojen i zła i zezwierzęconych ludzi-a nie historią mądrości i dobra, które jest udziałem tylko nielicznych i mędrców.
Historia początków Biblii powstała z wymieszania sąsiednich idei „pogranicza kulturowego” Sumerów i Babilonu i podobnie jak judaizm- chrześcijaństwo powstało na bazie pojeciowej judaizmu -a islam powstał na bazie pojęć judaizmu i częściowo chrześcijaństwa . Tak też z wymieszania idei „pogranicza kulturowego” powstały inne wielkie systemy religijne -czyli wschodni buddyzm powstał z pogranicza kulturowego Hinduizmu ,a Dalekowschodni Taoizm czy Zen z buddyzmu i innych „pogranicznych” religii lub np. Sikhowie powstali z wymieszania islamu z hinduizmem. Systemy te zawierały wzajemnie wymieszane poglądy na filozofię i psychologię człowieka -co jest też przedmiotem niniejszego „przekrojowego” porównania Archetypów różnych „ideii człowieka” w niniejszym esseju.
Odmienne podstawy filozoficzne wpływały też na odmienną psychologię religii , a samo słowo „psycho-logia” oznacza „logikę ducha” ( etymologicznie „psyche” po łac. znaczy „dusza” , a „logos” z grecka- to „słowo, logika”-czyli nauka oparta o „logikę słów” ). W tym też ujęciu każda filozofia religii jest automatycznie „psychologiką”-logiką słów i pojęć wpływających na psychikę i zachowanie człowieka.
Dzień III Skąd u Pitagorejczyków i Platona wzięło się pojęcie Prawdy i inne Idee
Pewien laureat literackiej Nagrody Nobla-J.Saramago stwierdził, że to doświadczenie zbliżającej się śmierci i chęć pozostawienia czegoś po sobie zmusiło ludzi do wymyślenia “nieśmiertelności” i idei nieśmiertelnego Boga ( niezależnie od miejsca na ziemi).
Tak samo dla filozofa Platona nieśmiertelne było pojęcie Prawdy pojętej matematycznie -tak jak prawdziwa była logika , że 2+2=4 niezależnie czy ci się to człowieku podoba czy nie -i nawet przed twimi narodzinami i po twojej śmierci (i niezaleznie od „widzimisie” oszustów na Ateńskim bazarze).
Tak samo nieśmiertelne były dla Platona najwyższe idee Prawdy, Dobra, Piękna jak logiczne było że 2+2=4 w pitagorejskiej matematyce. Wcześniej pitagorejczycy w logicznej prawdziwości działań liczb w matematyce zauważyli „obiektywność Prawdy” -ale Platon rozszerzył tę logikę na inne i wyższe idee. Dla niego logiczna była nie tylko idea Prawdy ale i idea Dobra i Piękna- odbijające się cieniami w „Jaskini Życia” jak w odwiecznie świecącej “Światłości Świata” , w którym niezmienne pozostają zawsze te same prawdy logiki jak 2+2=4 (nawet po Twojej śmierci).
Platon podobnie jak wcześniej pitagorejczycy -wychodząc od matematycznego pojęcia prawdy zauważył powszechność prawideł rachunku logiki jako uniwersalnych idei prawd słuszności działań . Poprawna logika wyliczeń była przydatna starożytnym nie tylko w nawigacji statków na bezkresie morza czy w budownictwie ale i przy liczeniu dużych pieniędzy na bazarze ( przeciw dowolności kłamców bazarowych) . Od idei prawdy matematycznej rozpoczynali też później kariery inni wybitni filozofowie (np. Kartezjusz, Leibnitz, Pascal, Newton, Kant, Spinoza -którym zachwycał się A.Einstein -a wszyscy oni byli wpierw matematykami).
Ale Platon poszedł dalej i pytał więcej niż pitagorejczycy -”gdzie w człowieku mieszkają takie najwyższe Idee” ? Gdzie mieszkają idee Prawdy i Logiki lub Dobra i Piękna ? Wrażenia “mieszkają” w zmysłach, wspomnienia mieszkają w pamięci -a gdzie mieszkają wyższe idee jeśli nie w duszy ? Dusza w przeciwieństwie do mózgu musi sama być nieśmiertelna skoro posługuje się nieśmiertelnymi i niezmiennymi ideami logiki i matematyki.
Już starożytna filozofia Zachodu oddzielała „epistemologicznie” duszę od mózgu i pamięci , a filozofia Wschodu łączyła „holistycznie” w całość stan ciała czyli zdrowie ze stanem ducha ludzkiego. „Złe” emocje blokują różne „meridiany” (drogi) przepływu różnych hormonów wywołując w konsekwencji różne choroby takiego „zapiekłego w złości” człowieka , a „dobre” emocje uzdrawiają człowieka innymi „pozytywnymi” hormonami-wg Filozofii Wschodu a potwierdzone przez medycynę Zachodu.
Wiadomo dziś ,że inne „ekspresje genów” i niekorzystne „hormony” funkcjonują w człowieku „kipiącym ze złości” na innych ludzi i w silnym stresie (np. żołnierze mordujący się wzajem na polu bitwy)-a inne i „korzystne” np. w matce małych dzieci- „pokojowo” nastawionej do stworzeń i wszystkiego- kochającej dzieci ,psy , naturę i „fajne pluszowe misie” .
Pewnie dlatego kobiety żyją dłużej i mają się lepiej na świecie od agresywnych brzydali - „psów wojny” czyli mężczyzn. Dlatego też w duszę kobiet w pewnym ujęciu buddyzmu „reinkarnują się” dusze „w nagrodę” -bo kobietom się więcej i łatwiej wybacza ( co widać po małej ilości kobiet po więzieniach), a w agresywnych brzydali-mężczyzn, którym się nic nie wybacza reinkarnują się „za karę” złe duchy .
Oczywiście „dobro i zło moralne” jest „sprawiedliwie” po równo rozłożone na ludzi w ujęciu chrześcijańskim , gdzie „nikt nie jest bez grzechu” (i po równo kobiety i mężczyźni łamią wszystkie „10 przykazań boskich z Tablicy Mojżesza”)-choć nie widać tego po statystyce więźniów na świecie ( bo przepisy prawa nie są przepisami moralności). Żeby jeszcze bardziej skomplikować te dylematy logiczne dodam że dusze ludzkie widziane w buddyjskiej „Księdze Umarłych” okazują się „bezpłciowe” i mogą „reinkarnować się” dusze kobiet w mężczyzn i na odwrót- tak jak można by przeprowadzać „operacje medyczne przeszczepów” nie tylko nerek , skóry ale i przyszywania głów kobiet do ciał „chorych na głowę mężczyzn” (lub odwrotnie).
Czyż modne dziś operacje zmiany płci nie są tegoż faktu reminiscencją- i jaką duszę posiadają transwestyci lub po takim „przeszczepie” ?
W kategoriach ezoterycznych najważniejszą cechą duszy ludzkiej są „uczucia-wartości” jakie są zapisane w „programie” komputera pokładowego jakim jest dusza ludzka- tak samo jak program „software” nie jest tym samym co „hardware” komputera.
W aksjologii filozoficznej to „uczucia-wartości” ludzkie są istotą „duszy ludzkiej” -bo to wzbudza większe emocje ludzkie co jest więcej warte, czyli co jest bardziej „wartościowe” (aksjologicznie) -bo to też jest istotą zachowań behawioralnych i motywacji w psychologii . To emocje ( dobre lub złe) zapisują się nawet głębiej i lepiej w podświadomości jak w rdzeniu „ROM komputera” niż obrazy i przypadkowe zdarzenia życiowe na tymczasowej pamięci RAM „komputera ludzkiego mózgu”.
Mózg ale nie duch ludzki „resetuje się” częściowo w czasie snu i wychodzą w nocy na wierzch z podświadomości duszy prawdziwe emocje ludzkie ubrane w dziwne kształty „marzeń” (bo sen „odzwierciedla” głównie ukrywane uczucia ,gdzie obrazy są mniej ważne ) .
Te najwyższe Idee -Wartości żyją cały czas w świecie Platona jak dziś istnieje „wirtualna chmura internetowych danych” i są ważne i niezależne od czyjegoś “widzimisie” - tak jak obiektywnie istnieją podstawowe idee logiki i matematyki, które się nie zmieniaja nawet po twojej śmierci -czy ci się to podoba czy nie Ty „Krętaczu Życiowy”!
Ta „wirtualna chmura” zapisanych, zrealizowanych (lub niezrealizowanych) wartości duchowych staje się po śmierci rzeczywistą „wartością ” twojego ducha. Energia ludzkich uczuć-wartości nie ginie w metafizyce. Tak jak w fizyce obowiązuje zasada ,że nie ginie energia (tylko energia zamienia się w inną o pochodnej wartości) tak „energia uczuć” ludzkich pozostaje odbita w Przeciw-Świecie jak dwubiegunowy magnes odwraca symetrycznie niewidzialne „pole sił” wokół siebie .
Tak samo więc logiczne było dla Platona, że duch ludzki był nieśmiertelny tak jak nieśmiertelna i obiektywna jest prawda w umyśle że 2+2=4 - nawet po twojej śmierci ,Ty głupi zakręcony oszuście życiowy.
Platon potwierdzał jedynie wcześniejsze od niego idee krążenia dusz we Wszechświecie-co Platon pierwszy nie wymyślił , bo były znane też z filozofii Wschodu. Tak jak atomy wody krążą w rzekach wpadających do mórz , aby ponownie powrócić z deszczem na Ziemię w odwiecznej spirali-“Mandali krążenia wszystkiego”- jak w Hinduskiej czy buddyjskiej „reinkarnacji”. Dalekowschodni Taoizm z Chin też sięgał po zapożyczenia z buddyzmu i chrześcijaństwa w koncepcji najwyższej essencji -”Energii wszechświata” , w której ostatecznie łączą się w Jedność przeciwstawne siły natury-żeńskie i męskie „Jang-Ing”- podobnie jak łączyła różne paradoksy wyrosła z buddyzmu filozofia Zen.
I tutaj powstaje paradoks ,czy najważniejsza Qwintessencja Wszechświata -czy jakiś Bóg znany z chrześcijaństwa jest „kobietą czy mężczyzną” , siłą przeciwieństw - czy przeciwieństwem sił „bulgocacego Kosmosu” -skoro najmądrzejsi filozofowie religii mówili ostatecznie o dążeniu do Jedności ( Holizm) wszystkiego ze wszystkim -jak w chińskim połączeniu przeciwieństw „Jand-Yng” w jednym kole.
Starożytni greccy filozofowie oprócz podstawowych żywiołów ( ziemi, wody,powietrza,ognia) upatrywali łączacą to wszystko „qwintessencję” w jakimś eterze ( qwinta essencja -znaczy z łac. piąta esencja)- co z kolei przypominało archetyp wcześniejszego chinduskiego pojecia „Akkaszy” jako Energii przenikajacej Wszechświat.
Współcześni fizycy kwantowi „odgrzali” tę stary paradygmat wszechogarniajacego świat pola Energii-Eteru w nowej postaci „boskiego bozonu Higsa”- pola energii przenikajacego świat i kreującego materię z pozornej próżni , który z kolei do złudzenia przypominał starohinduską koncepcję „Akkaszy” lub greckie pojęcie Qwintessencji- Eteru .
Systemy neoplatońskie rozwijały idee kręgów duchowych coraz to doskonalszych bytów-eonów -od niedoskonałych ( jak wielu ludzi na niskim poziomie rozwoju duchowego) –po Eony jak Anioły, Demiurgi -i na Oceanie Jednej Energii -Eteru świata skończywszy.
Tu należy się dygresja od autora ,że we Wschodniej filozofii “reinkarnacji” nie wszyscy podlegają “reinkarnacji”-lecz tylko dusze jeszcze “nieoświecone” , które nie wyrwały się z kręgu “karmy” własnego zła i nie osiągnęły “oświecenia”. Takie duchy wg buddyzmu są „przywiązane” do spraw Ziemii- czyli materializmu i wnikają jako “opętanie” w umysły żyjących -jak niczym wirus w ludzkim programie “komputerowo” pojętego mózgu.
Tym można też tłumaczyć mylenie tzw. “pamięci wcześniejszych wcieleń” z opętaniem przez „obcego” lub wręcz „rozdwojenie jaźni” w chorobach umysłowych -gdzie dawniej tak chorych nazywano od średniowiecza “pomyleńcami”. Mylono pomyleńców z “ myleniem pomylonych pojęć”.
Często przyczyny takich “chorób” nie są genetyczne (jak np. wady genetyczne Dauna itp) i często mylono w przeszłości (a nawet dziś utożsamia się) takie “pomylenie”-rozdwojenie jaźni z byciem “Wariatem” i leczy się jedynie otłumaniającymi lekami coś ,co jest przecież niematerialne- bo duchowe zjawiska . Zjawianie się „duchów” jako zjaw pośmiertnych opisywane w religiach animistycznych ,w buddyźmie i chrześcijaństwie-tak jak wizje w stanach śmierci klinicznej są dziś dobrze udokumentowane naukowo i statystycznie . Materializowanie się niewidzialnej „energii” duchowej wcale nie jest sprzeczne ze współczesną fizyką kwantową ,tak jak istnienie niematerialnych fotonów -bo nic nie ważących i niewidzialnych przecież też pól radiowo-telewizyjnych , które docierają realnymi wizjami lub dźwiękami do ciebie .
O tej psychologicznie niesprzeczności istnienia niewidzialnych „energii” z meta-fizyką będę szerzej pisał w dalszych rozważaniach.
Dzień III – Hierarchia uczuć jako hierachia wartości
Ale wg Platona przecież do większych Idei niż tylko “spanie , jedzenie i wydalanie” dąży ludzkość -i tym też różnimy się od zwierząt. Im większa u człowieka jest świadomość “Dobra, Piękna i Prawdy”- tym więcej z “człowieczeństwa” jest w człowieku i odwrotnie-tym mniej jest ze zwierzęcia w człowieku- i na tym polega „humanizm”. Tym też różnimy się poziomem duchowym od zwierząt i roślin ( lub podludzi lub różnych półgłówków , półidiotów itd :). Źli ludzie są jak zwierzęta -bo nie można być “dobrym człowiekiem” nieświadomie- jak jakieś dzikie zwierzę, które jest amoralne ( czyli nie zna zasad co dobre a co złe) lub być dobrym „nieprzytomnie”-tak jak nieprzytomna jest roślina.
Dobro aby było “dobre” musi być zauważone przez kogoś i tak nazwane jako „dobre” i świadomie wybrane -w dążeniu w “zwyż” niż “niż”. Stąd bierze się dążenie do doskonałości u ludzkości- czyli dążenie do idei. Dążenie “w zwyż “ jest istotą każdej dobrej ludzkiej nadziei. Nadzieja ludzka jest takim poszukiwaniem wartości “wyższej od niższej”-czyli „lepszej od gorszej” i tylko dla głupców pozbawionych takiego myślenia „nadzieja jest matką głupich”. Tylko ci mają nadzieje na lepszą przyszłość co nie są szczęśliwi dziś- „tu i teraz” i nadzieja „buduje” czas. Nie można zrozumieć pojęcia czasu bez pojęcia nadziei na lepsze wartości. Czas istnieje tylko w umyśle ludzi dążących do lepszej niż dziś przyszłości -wobec niezrealizowanych jeszcze „tu i teraz” najważniejszych nadziei.
Tylko myślący o przyszłości człowiek wymyśla sobie czas- bo zwierzęta i małe dzieci nie mają poczucia upływu czasu i ważne jest dla nich tylko „tu i teraz” - niepotrzebny jest im do szczęścia zegar na ścianie ,którego nie rozumieją. Czas tworzy podstawę historii, która jest najczęściej historią utraconych przez dorosłych wartości-nadziei.
To właśnie „hierarchia wartości” jest podstawą ideii i dążenia „wzwyż” czyli podstawą „hierarchii uczuć” w człowieku- bo to rodzi większe emocje w człowieku co jest bardziej „warte”- bo od tego słowa pochodzi słowo „ wartościowe” . Inteligencja emocjonalna i psychologia uczuć jest innymi słowy tym samym czym zajmuje się filozofia wartości- aksjologia. To filozoficzna chierachia wartości w człowieku decyduje o psychologii motywacji i uczuć -a nie odwrotnie. To „wyczucie” przez człowieka większej od mniejszej wartości decyduje o intencjach i kierunku behawioralnych zachowań– czyli motywacji jakimi w sposób bardziej lub mniej świadomy kieruje się człowiek w życiu.
W tym też aksjologiczno-wartościowym ujęciu filozoficznym-cała działalność ludzka i czas -czyli historia ,podobnie jak dramat teatralny jest tylko „wariacjami” na ziemi na temat zwalczających się wzajemnie wartości ( i antywartości). Istnieją odwieczne i dobre wartości, które wyczuwają nawet dzieci gdy są szczęśliwe-a później jako ludzie dorośli wymyślają sobie „czas i nadzieje”- aby z powrotem osiągnąć szczęście jak w dzieciństwie.
Czas jest niemiłosiernym bożkiem- bo nie liczy się z człowiekiem , który narzuca sobie niewolę pogoni czasu -zamiast cieszyć się z życia codziennego jak dziecko , które nie zna upływu czasu. Ale czas jest sprawiedliwym bożkiem- bo nawet dziecko może być bardziej szczęśliwym człowiekiem niż groźny i surowy „ważniak” . Jeśli w życiu dorosłym utraciłeś człowieku poczucie szczęścia i miłości jak w dzieciństwie- to niezależnie jakim bogaczem lub „ważniakiem” byłeś- gówno warte było całe twoje życie i gonienie czasu -jeśli nie osiągnąłeś podobnego jak na początku w dzieciństwie szczęścia.
Świat emocji łączy w człowieku bardziej logiczną lewą półkulę mózgu z bardziej mistyczną prawą , łączy podświadomość limbiczną i senną ze świadomością dzienną. W snach człowiek łączy się się z podświadomością przy pomocy właśnie prawdziwych uczuć- tj. wartości wychodzących na jaw właśnie w czasie marzeń sennych. W marzeniu sennym- czyli w podświadomości mniej ważne jest co się śni ,a ważniejsza jest prawdziwa „energia emocji” ( pozytywnych lub negatywnych) oceniajacych zepchnięte do podświadomości różne wymieszane w mózgu jak „ w śmietniku” informacje z minionych wydarzeń z życia, których nie zdążył mózg ocenić i poszufladkować za dnia.
W czasie marzeń sennych wypływają prawdziwe ludzkie uczucia- wartości , które jak „sito” przesiewają tak zepchnięte z życia codziennego informacje z ogromu „szumu informacyjnego” jaki dociera codziennie do człowieka -i układają się w nocy jak „reset” komputerowy kształtując motywy i nadzieje na przyszłość. To właśnie oznacza gdy mówi ktoś , że musi się „przespać” z jakimś problemem ,aby rano podjąć decyzję.
„Magnes” uczuć (w sensie psychologicznym)-czyli wartości (w sensie filozoficznym) jest właśnie intuicją wydobywającą z podświadomości prawdziwe wartości do „ukierunkowania” kierunków życia -tak jak igła magnetyczna ukierunkowuje się wg niewidzialnych a realnych pól magnetycznych.
Tak samo magnes uczuć-wartości łączy ducha ludzkiego, świat realny z Przeciw-Światem czyli „Równoległym Światem”, gdzie stale zapisuje się „chmura danych” z naszych uczuć-wartości na Ziemi -tak samo jak w komputerze kwantowym sprzężone wzajemnie „spiny” cząstek i antycząstek elementarnych kopiują swoje położenie. Jak magnesy w fizyce wymagają dwóch przeciwnych biegunów do oddziaływania energetycznego-tak samo w meta-fizyce energia ludzkich uczuć nie ginie w przyrodzie ( bo nawet w meta-fizyce obowiązuje zasada ,że energia nie ginie) -tylko kopiuje się ,”zapisuje” na drugim biegunie „magnesu uczuć” jakim jest Przeciw -Świat , który widzą po „śmierci klinicznej” ci co ją przeżyli .
To dlatego właśnie tu na ziemi „włożone w coś serce” czyli energia uczuć ludzkich nie ginie w przyszłości lecz skopiowana na przeciwległym magnesie „bieguna uczuć” (w tym co się nazywa „Niebo” lub po hindusku Akkasza) będzie ci kiedyś przypomniana i wyświetlona jak film- nawet jeśli coś lub inni ludzie przeszkadzali ci w realizacji twoich pasji (tj. „planów wartości”) i niewiele wyszło ci tu z nich na ziemi.
W Przeciw-Świecie zapisuje się głównie energia uczuć i intencji (złych lub dobrych) jakie za nimi stały- a nie zapisuje się wysokość Twojego konta bankowego Ty „Durniu Życiowy” -z „nagrabionych w pocie czoła lub po trupach” pieniędzy .
To zrealizowane (lub niezrealizowane) za życia uczucia-tj. wartości (lub antywartości) są najważniejszymi rzeczami jakie pokazują się ludziom w stanie „śmierci klinicznej” -a nie widok bankomatu „wypluwającego” pieniądze jest ich ostatnią rzeczą i marzeniem w momencie śmierci- i tak samo będzie też z Tobą Ty „Głupi Idioto Życiowy” !
Mogę się z Tobą Czytelniku „założyć o 100 dolarów ” (jak pokręcony astronom ateista-Hawking w temacie „boskiego bozonu”) , że tak jest jak piszę -nawet gdybyś dla sprawdzenia moich słów poszedł się powiesić lub utopić Czytelniku . Ja już byłem „jedną nogą” na drugim świecie i wiem co piszę.
Nie rozwijam tu koncepcji „dipolarnej biegunowości” energii ludzkiej w Przeciw-Świecie , ale raczej odnajduję „bieguny wspólnych wartości” ogólnoludzkich w różnych systemach religijno-filozoficznych - i porównam to ( jak Eliade) ze wspólną dla większości ludzi psychologią uczuć (tj. archetypów wartości)-niezależnie od wyznawanej religii .
Komparatystyka porównawcza różnych systemów religii pokazuje często wspólne ogólnoludzkie nadzieje i soteriologię -tj. niespełnione wartości i sposób ich osiągania.
Nadzieje są to innymi słowy pożądane w przyszłości -a niespełnione z przeszłości wartości. Prawdziwa Nadzieja ludzka nie jest też “marzeniem” bo marzenia mają tylko ludzie słabi duchowo . Ludzie „silni duchem” mają plany , które wcielają w życie. Wiara zaś religijna - to nadzieja na osiąganie najważniejszych w życiu wartości ( tzw. Sacrum contra Profanum)
Prawdziwa miłość jest z reguły dla większości „normalnych” ludzi na świecie najsilniejszym „uczuciem- wartością” do jakiego większość „normalnych” ludzi dąży w życiu-niezależnie od religii (bo są też ludzie „nienormalni” z antywartościami lub z wymieszanym chaosem pojęć -co rodzi rózne wiry życiowe, krętactwa , fanatyzm religijny ) .
Ale należy się tu dygresja autora , że o ile tak centralną wartością jest miłość w chrześcijaństwie – o tyle nie w buddyźmie, taoiźmie i filozofiach Wschodu , które tłumią skrajne uczucia ( zarówno miłości jak i nienawiści) na rzecz filozofii „złotego środka” (jak już u Arystotelesa) i wyzwolenia się z pożądań w celu osiągnięcia „Świetego Spokoju ” . Przez to w praktyce życiowej np. Japończycy i Chińczycy mają trudności z wyrażaniem uczuć lub wyrażają nagle i gwałtownie -inaczej niż żywiołowi Murzyni w Afryce.
Zakłamanie życiowe rozpoznaje się w postaci „antywartości” (np. zazdrości, chciwości) -co do innych ,a nieposiadanych wartości lub pychy jako np. nienormalnego chwalenia się jakąś niższą wartością materialną ( np. drogim samochodem lub złotą biżuterią lub że jedna kobieta jest ładniejsza od drugiej ) jakby nie było innych i ważniejszych wartości na świecie .
Antywartości i prawo moralne nie są ujęte w opartym o „prawo rzymskie” w kodeksie karnym na Zachodzie , ale wartości moralne mają większe znaczenie w prawodawstwie islamu , Wschodu i prawie zwyczajowym Afryki - i tylko dlatego po więzieniach Zachodu siedzi więcej mężczyzn niż kobiet ( podczas gdy w tych innych systemach prawnych kobiety są na równi złe lub dobre jak mężczyźni ).
To mylnie sugerowałoby , że kobiety Zachodu są „lepszymi” ludźmi na świecie ,ale „moralna statystyka” socjologicznego rozkładu normalnego po równo rozkłada wartości i antywartości w świecie-niezależnie od płci. Choć w jednej z interpretacji reinkarnacji znalazłem kiedyś stwierdzenie ,że w „prawie karmicznym” po śmierci dusze „gorzej” żyjacych wcielane są w mężczyzn , a „lepiej” żyjacych duchów wcielane są w nagrodę w kobiety-bo kobiety mają łatwiej w życiu od ciężarów i „brudnej roboty” robotników-trutniów mężczyzn i kobietom ogólnie łatwiej jest bo więceji łatwiej się im wybacza (Kobiety lepiej „czują” miłość i dlatego są na „wyższym” poziomie rozwoju niż ci wstrętni podludzie- mężczyźni). Pewnie coś w tym jest bo wiele feministek ma nieludzkie poglądy i czują się nadludźmi w odniesieniu do trutni -mężczyzn ,którzy są nie tylko „brzydsi ale i głupsi” . Ale jak mówi stare przysłowie „miłość nie wybiera”- tak jak nikt nie wybierał rodziców.
Miłość jest właśnie kierunkiem “wzwyż” ,wybieraniem lepszych wartości, syntezą Piękna,Dobra i Prawdy ( jak u Platona)- zamiast zakłamania, krętactwa i zła (czyli przeciwieństw tych platońskich Idei)- no bo po co komu taki „kochanek” co jest zakręconym jak „tampon w piździe” kłamcom życiowym i nie da się normalnie żyć z takimi „krętaczami życiowymi”. Tak samo nie da się zbudować domu na grząskim piachu -tylko na skale.
Pojęcie Boga uosabia taką platońską “syntezę” Dobra w Prawdzie i że jest to razem Piękne. Bo “Bóg jest Miłością” w chrześcijańskiej idei -i mówiąc to samo odwrotnie- “Miłość jest Boska” . “Te Trzy są zatem razem ze sobą- 'wiara, nadzieja i miłość' , z nich zaś największa jest miłość”-napisano w Hymnie do Miłości -do „cór Koryntu”. Bo “Wiara” jest właśnie taką “Nadzieją” na taką “Miłość”. Jak osiągniesz taką Miłość ty wstrętny „Krętaczu Życiowy”- to niepotrzebna ci już będzie wiara religijna -czyli wiara na taka „nadzieję”.
Taka jest więc istota pojęcia “wiary” w chrześcijaństwi i tylko w Nowym Testamencie-bo nie chodzi w niej o wiarę w niewidzialnego „Przywódcę” stada baranów na „Mojżeszowej pustyni”-jakiegoś samca „Alfę” w stadzie rasistów z „Narodu wybranego” wg Starego Testamentu- tylko o widzialną , odczuwalną i realizowaną już tu na ziemi „Boską Miłość” , która jako Energia „Ducha Miłości” nie jest ani „samcem ani samicą” . Miłość nie jest ani kobietą ani mężczyzną- tylko pozytywną „energią ducha” patrzących we wspólnym kierunku przez „różowe okulary” zakochanych ludzi, tak jak między rodzicami a dziećmi (a nawet między ludźmi a ukochanymi stworzeniami jak uważają buddyści ).
Wg buddystów nawet ukochane zwierzęta domowe czasem o „tę wiedzę” są na wyższym poziomie duchowej mądrości niż gnębiący je głupsi od nich właściciele. W tym buddyjskim ujęciu -twojemu psu , kotowi lub koniowi nie zależy na twoich pieniadzach, karierze ,ważnym stanowisku lub ciągle brakującym ci dla nich czasie, na którym to czasie i pieniadzach nawet się nie znają . One tylko lubią być kochane i „tu i teraz” -a nie czasem i gdzieś tam kiedyś - i o tyle są mądrzejsze od Ciebie !
Dzień IV Antynomie logiczne pojęć teo-logicznych.
Ale tu pojawiają się ciekawe dylematy logiczno-teologiczne w obrębie monoteistycznych religii -bo Bóg Miłości nie może z natury być sam ( wg koncepcji chrześcijan -a odwrotnie do np. islamu) -bo “do miłości jak do tanga” trzeba najmniej “dwojga” ,a owocem miłości jest trzecia osoba ( jak dziecko jest „owocem” miłości ojca i matki). Tak więc powstała też idea “Trójcy świętej”.
Jest to więc inaczej pojęty monoteizm niż groźny i samotny Bóg -Przywódca stada tylko “Wybranego narodu żydowskiego” w Judaiźmie -czy podobne samotnicze pojęcie Boga Abrahama-czyli Allaha w Islamie ( który rozwinął się od tegoż samego żydowskiego Boga „Abrahama, Izaaka i Jakuba”).
Islamiści wierzą w Boga żydowskiego Praojca Abrahama jak w przywódcę -samca Alfa „stada baranów”-Żydów , bo za „baranów” uważaja Żydów i z nimi walczą. Ale islamiści walcza też między sobą jak „jeden baran z drugim” ( np. Sunnici z Szyitami)-podczas gdy chrześcijanie dawno już przezwyciężyli dawne podziały religijne w filozofii Ekumenizmu- podobnych i wspólnych „najwyższych wartości” -przez co nie warto się zabijać.
Dobro dlatego jest “dobre”, bo jego logika polega na tym ,że chce właśnie dobra innych i chce się “dzielić” -szczęściem i dobrem- bo cóż to byłoby za „dobro” ,którego nikt nie widzi, nie słyszy i nikt nic z niego nie ma? Bez zauważenia -bez działania i bez dzielenia się nie byłoby Dobro -„Dobrem”.
Dlatego Bóg Miłości w chrześcijaństwie z samej swej logiki nie mógłby być sam i „sam się kochać ze sobą” -jak masturbujący się w ukryciu egoista- tylko z natury idei Dobra ,które musi się dzielić dobrem aby było widziane „dobro” stwarzał świat zdolnych do pojęcia tego stworzeń.
Tak powstała też w neoplatoniźmie logika chierarchii różnych Eonów (na różnym poziomie rozwoju ducha) -od prymitywnych do „pół zwierzęcia pół ducha” jakim jest człowiek -po przekraczających możliwości ludzkie Aniołów (czy UFO-ludków lub Demiurgów ) -jako logiczny skutek rozwoju poziomów logiki ducha.Tak zatem przedstawiliśmy antynomie pojęcia „Dobrego Boga” , które to Dobro jednak różni się w powyższych religiach monoteistycznych.
Pytanie kogoś dlaczego ma wierzyć w Boga -jak nie widział Boga jest tak samo odwrotnie postawione “na głowie “ i takim samym przyznaniem się do „ślepoty serca” jak pytanie dlaczego ma wierzyć np. w miłość matki do siebie, miłość żony lub miłość dziecka - jak coś takiego nie widzi, nie da się „dotknąć i zważyć” i nie zaznał lub nie wie co to ( jak ślepy na świat egoista co nigdy nikogo naprawdę nie kochał) .
Miłości nie zobaczy ktoś kto jest na nią “ślepy”- i wielu jest takich ludzi „ślepych, głuchych i upośledzonych” - i idą przez życie tacy ślepi , zatwardziali- “twardziele” lub podli jak “zezwierzęceni podludzie”- ( “homo homini lupus” wg filozofii Hobbsa - “człowiek człowiekowi wilkiem “)
Ale czasem nawet pies “bardziej kocha” swego pana i jest o tyle „mądrzejszy” od swego gnębiącego go właściciela- stąd nie dziwi mnie , że w neoplatońskim świecie “kręgów duchowych” ( lub pojęciu „Mandali” filozofii Wschodu) ważniejszy jest poziom „rozwoju duchowego” istot żywych w wyczuciu najwyższych idei ( w tym- Miłości) niż kim jest ta istota- czy „zezwierzęconym człowiekiem” czy „mądrzejszym” od swego właściciela psem.
W tym znaczeniu na różnych poziomach tegoż rozwoju „kręgów duchowych” znajdować się mogą „źli i niemądrzy” ludzie lub „dobre lub złe” psy, lwy czy inne stworzenia. W znaczeniu “reinkarnacyjnym” buddyzmu tzw. “złe” zwierzęta ( -w tym “glisty i robale ludzkie ” ) to prymitywne duchy “złych i głupich prymitywów”-w tym ludzkich podludzi ,co się ztrzymały w spirali rozwoju ducha do wyższego poziomu.
W hinduiźmie i w Kalkucie „matka Teresa” zajmowała się „biednymi i chorymi Pariasami” dlatego, że sami hinduiści w systemie kastowym nie chcieli im pomagać uważając (wg hinduizmu), że bieda i choroby tej najniższej kasty są ich karą za wcześniejsze wcielenia i sami sobie są winni swojej „karmy”.
Z kolei w rozwoju spirali „Mandali duchowych” w buddyźmie mało istotny jest świat materializmu – bo najważniejszym celem życia od czasów szczęśliwego życia dziecka przy matce (o którym to celu wielu zabieganych później za “Mamoną” ludzi zapomina) jest -czy ostatecznie po zatoczeniu kręgu „akrobacji i fikołków życiowych” osiągnąłeś “ Ty Tłumanie Życiowy” taką jak w dzieciństwie szczęście, miłość i spokój ducha -co bez harmonijnego i dobrego współistnienia z innymi ludźmi i zwierzętami domowymi lub w samotności egoisty jest niemożliwe.
W ogóle dzieci mają lepszy dostęp do „mistycznych” pokładów człowieka i do podświadomości w marzeniach sennych i kontaktów transcendentnych z „Zaświatami” niż te same dzieci jako dorośli, gdzie następuje „usztywnienie” myślenia przez edukację i twarde realia życiowej walki o „byt i przetrwanie” w dżungli ludzkości.
Ale nie o to chodzi w życiu by „wiwijać fikołki” i tylko walczyć ze wszystkimi bo „tylko pieniądze się liczą” -tylko tacy ludzie jako „staruchy” stwierdzają na koniec życia po domach starców , że tylko miłość i szczęście bliskich się liczy ,o czym w czasie wywijania „fikołków życiowych” w środku życia zapominali . Na starość z powrotem stary człowiek jak małe dziecko cieszy się z najprostrzych odruchów życzliwości innych ludzi i swoich bliskich -i to ostatecznie jest ich szczęściem ( bo wielu na starość niedoczekuje szczęścia ) .
Nawet bogacz nie kupi pieniędzmi lub krzykiem czyjegoś szacunku lub miłości - bo na to sobie trzeba inaczej “zasłużyć” u ludzi- bo nie można np. “mieć miłości” lecz co najwyżej “być lub nie być” kochanym przez innych .
Stąd w tej „logice serca” -i w buddyjskiej „ filozofii karmy” nawet niebogaci, skromni ludzie -a nawet „dobre bo kochające” psy są bardziej „szczęśliwi “ i na wyższym poziomie „Mandali” rozwoju duchowego niż „ślepi i głusi” bogacze lub różni „napakowani twardziele” - trenujący “mięśnie i głupotę” (zamiast rozum i ducha).
Takie też niedojrzałe „ludzkie robaki życiowe” i inne maszkarony pojawiały się w wizjach pośmiertnych “złych ludzi” w Tybetańskiej Księdze Zmarłych i i na obrazach Sądu Ostatecznego Hieronima Boscha - malującego już 400 lat wcześniej „tunel pośmiertny” -żywcem jak ze współczesnych opowieści ludzi po śmierci klinicznej z książek dr R. Moodego.
Dzień V Najwyższe wartości w hierachii wartości
Tam gdzie pojawia się prawdziwa Miłość -tam rośnie też Dobro i Prawość. Prawość w znaczeniu moralnym nie jest tym samym co „prawo” wg prawników - bo nawet prawo i prawnik często są „nieprawe”. Dlatego prawo bez przerwy ulega “zmianom “prawa na lewo , a lewo na prawo”, a zasady moralne z 10 przykazań boskich nie podlegają zmianie i dlatego są uniwersalne – i taka jest też przewaga niezmiennych praw moralnych nad prawem i prawnikami.
Dlatego też do Sądu nie przychodzi się po “sprawiedliwość” ( w znaczeniu “moralnym” ) -tylko po dowolny wyrok , wydany najczęściej dowolną interpretacją wzajemnie się wykluczających ,zmieniających i przeciwstawnych przepisów przez dowolnie interpretujących to prawników . Na bawieniu się wzajemną sprzecznością przepisów na dany temat-a nie na obronie ludzi najczęściej polega praca adwokatów, którzy biorą pieniądze od klientów (niezależnie od wygranej lub przegranej sprawy) za zabawianie się wzajemną sprzecznoścą przerośniętej ilości przepisów.
Współczesne prawo na Zachodzie jest tak „przerośnięte” jak nigdy dotąd w historii i tak skonstruowane, że prawie wszyscy ludzie są codziennie „przestępcami”- łamią mniej lub bardziej nieświadomie różne przepisy ,że na każdego można codziennie znaleźć „paragraf”, który złamał. Ty Czytelniku codziennie od samego rana jak tylko wstajesz łamiesz różne przepisy -począwszy od codziennego przechodzenia na ulicy w pośpiechu do pracy lub szkoły nie „na pasach”, deptaniu trawników lub w pośpiechu rozdeptaniu pożytecznych dżżownic i mrówek lub w pierdzeniu jak krowa na ulicy lub w autobusie (o efekt cieplarniany oskarżono nawet krowy ) , plucie na ulicy lub „plucie” na innych poprzez posługiwanie się brzydkimi słowami na koleżanki i kolegów lub szefa w pracy , posługiwanie się nielegalnie ściaganymi piosenkami, grami , nieoszczędzanie energii lub wyrzucenie nieposegregowanych śmieci (zwłaszcza wiecznie trwałych plastików) – na wszystko dobry prawnik znajdzie na ciebie „złamany paragraf” . Bo tak skonstruowany jest obecny system prawny ,że wszyscy są „automatycznymi przestępcami”.
Zakłamaniem prawnym są też stosowane półprawdy – najczęstszy przekręt wszelkich polityków w polityce lub prawników po sądach, którzy wydobywają jedne rzeczy a milczą o innych- w tym samym temacie. Dlatego wszelkie sądy nie są od ustalania „prawdy i sprawiedliwości”- bo najczęściej półprawdami przerzucają się prawnicy. Ciekawe jest w ogóle pojęcie półprawdy- nieznane logice i w matematyce - a powszechnie stosowane właśnie przez polityków i prawników.
Sądy nie są od wymierzania „dobrej sprawiedliwości”, bo sprawiedliwość i dobro są pojęciami moralnymi z języka religii -a nie prawnymi i boska sprawiedliwość (np. z Biblii) jest odmienna od dowolnie zmieniających się co chwila przepisów prawa . Dlatego w pełni możliwe jest niemoralne prawo- co najlepiej widać po stale zmieniających się i zwiększających się na niekorzyść gnębionych obywateli przepisach np. podatków bezpośrednich i pośrednich. Te ostatnie namnożone są w tak ogromnej ilości jak namnożone do granic absurdu różne podatki miejskie i parkomaty i różne znaki zakazów niemal wszędzie w wielkich miastach i w taki sposób (jak nie było jeszcze 50 lat temu) że sami urzędnicy ,którzy je nawprowadzali wolą uciekać z miast i budować domy na przedmieściach lub pod miastami.
[...]
czytaj dalej 
Witam. Szanowni Państwo. Pragnę podzielić się swoimi obserwacjami, które mogą potwierdzać hipotetycznie istnienie niezidentyfikowanych obiektów latających. W roku 1954, pełniąc służbę wojskową w 14 Eskadrze Dowództwa Wojsk Lotniczych w Warszawie - lotnisko na Bemowie, doświadczyłem zjawiska nieznanego mi dotychczas. Był słoneczny dzień prawdopodobnie w okresie od maja do sierpnia 1954 r. Na niebie w godzinach popołudniowych ujrzałem świecący - biały punk nieco większy od świecącej gwiazdy.
Z zainteresowaniem obserwowałem nieruchomy obiekt. Obserwacja było nieco utrudniona, gdyż jasno świeciło słońce i co chwila musiałem z trudem odnajdywać na niebie ten obiekt. Po nie utrwalonym w mojej pamięci czasie (myślę że to było ok 10 min) obiekt nagle zaczął nabierać prędkości zmieniając barwy od jasno żółtej do purpurowej lub odwrotnie, już nie pamiętam Obiekt z środkowego nieboskłonu w paru sekundach zniknął za horyzontem zmieniając swą barwę.
Ale nie tak się to skończyło.
Po niedługim czasie w tym samym miejscu zobaczyłem identyczny obiekt. Chcą uzyskać pewność, że obiekt się nie porusza, poszedłem do hangaru i biorąc krawędź bramy za punk odniesienia - ustaliłem, że obiekt się nie porusza. Obserwując obiekt w identyczny sposób jak poprzednio po pewnym czasie obiekt zniknął za horyzontem zmieniając barwy.
Tak więc nie była to fatamorgana.
Znane mi obecnie statki powietrzne lub inne urządzenia latające, nie mają takich właściwości. Nie wiem, czy drugi zauważony obiekt był tym samym obiektem, ale znajdował się w tym samym miejscu na niebie. Gdyby to była spadająca gwiazda, to nie mogła ona się odrodzić po raz drugi. Ja jestem przekonany, że było zjawisko wykraczające poza naszą wiedzę i z pewnością niedająca się racjonalnie wytłumaczyć, jedynie jako działanie cywilizacji pozaziemskiej.
Pozdrawiam Stanisław Barucki

czytaj dalej 
[XXI PIĘTRO] Do tematu: Tajemniczy głos 'w głowie morderców' Muszę się przyznać, że sam to przeżyłem!
Miałem wtedy 14 lub 15 lat, luty zima podobna do tej teraz, zostałem na 3 dni sam chory w domu (przeziębienie rodzice musieli wyjechać w sprawach rodzinnych)
Pomimo tego wieku byłem dosyć silnym chłopakiem z kolegami ćwiczyliśmy kulturystykę i ciężary. Siedziałem w cieple w domu usłyszałem odgłos uderzeń śnieżek o okna to dwaj moi bliscy koledzy dawali o sobie znać. Przez zamknięte okno wykrzyczałem, że jestem chory i gestem zaprosiłem ich do odwiedzin. Zadowolony idę do drzwi ale nie od razu coś każe mi wejść na chwilę do kuchni i zabrać ze sobą siekierę i ich zabić. Koledzy już stukają... dochodzę do drzwi i wiem którego i gdzie uderzę pierwszego rozmawiam z nimi przez zamknięte drzwi.
Coś każe mi iść do łazienki i zmoczyć głowę pod kranem z zimną wodą trwało to może ze 20 sek. A koledzy dopraszają się wpuszczenia. Minęło mi. Jeszcze z łazienki wykrzyczałem do nich żeby uciekali, że dziś się już nie spotkamy. Schowałem siekierę do szafki, zmierzyłem temperaturę -lekkie osłabienie.
To coś zawładnęło mną prawie całkowicie na 2 lub 3 minuty o mały włos wykonał bym to wewnętrzne bardzo silne polecenie. Ale co kazało mi schłodzić sobie głowę zimną wodą. Nawet wtedy w prawej ręce ściskałem kurczowo siekierę.
czytaj dalej 
[...] Jestem z Sosnowca, mam 23 lata. Dziś późnym wieczorem z dziewczyną wybrałem się na spacer po cmentarzu. Zawsze chciałem zobaczyć urok tego miejsca tego dnia. Podjeżdżając pod cmentarz samochodem, z mojej prawej strony wyleciał do mnie pies. Czarny, ogromny pies.
Rzucił się do moich drzwi i odbił się od nich, warcząc. Zahamowałem instynktownie, żeby nie zrobić mu krzywdy. Pies był na tyle duży, że będąc koło drzwi widziałem go. Miał czarną, lśniącą i gęstą sierść. Po tym jak się zatrzymałem,..zniknął. Od razu wyszedłem z auta ale jego nigdzie nie było. Najciekawsze, że moja dziewczyna nie widziała go ani nie słyszała odbicia się o drzwi i sama była zdziwiona o czym ja mówię. Rozpłynął się. Wybiegł od strony gdzie jest dość stroma górka i nawet ludzie mają problem z podejściem pod nią. Wybiegł dosłownie znikąd, a potem zniknął. Wiem, że psy gonią coś ruchomego. Ale nigdy nie widziałem, żadnego goniącego samochód, rzucającego się na niego.
Tym bardziej, że ten biegł prosto na mnie. [...]
czytaj dalej 
24 stycznia w sobotę o 9 rano zmarła starsza osoba z rodziny. Rzecz działa się w moim rodzinnym domu na wsi, gdzie ta osoba nigdy nie była, a mieszkała w mieście oddalonym o 200 km od mojej miejscowości. Dzień jak co dzień - poszłam spać o 23. Spałam cały czas bitym snem- tak jakbym nie istniała. Nagle budze sie jak za dotknięcem różdżki, w ciągu ułamka sekundy. Ale o dziwo nie budze się w łóżku, tylko jestem... tuż przed domem, patrząc się na ulice. Wszystko widze dokładnie a nawet lepiej niż zwykle (jakby "bez powietrza"), noc,ulice, palące się lampy, drzewa, domy i... idącą ulicą szybkim krokiem postać mężczyzny w wieku ok 50 lat.
Widzę ją dokłanie, on patrzy się na mnie, stoję naprzeciwko niego, on patrzy mi się w oczy. Widzę jak idzie drogą, odczuwam że chce przyjść do mnie, ale nie skręca do bramy na podwórko i nie kieruje się do drzwi wejściowych, tylko idzie z ulicy prosto do mojego pokoju chcąc przejść przez ścianę. W momencie kiedy schodzi z ulicy, ja znajduję się jakby nad ziemią tuż przy ścianie domu, i widze jak on pewnym i zdecydowanym "krokiem" przeskakuje rów, który ciągnie się wzdłuż drogi.
Nagle ja znajduje się w głębi podwórka i widze go już tuż przy ścianie walącego -dosłownie w nią ręką i chcąc wejść przez ściane do mojego pokoju. Jak wyglądał? Strasznie. Niczym symulacja postaci człowieka, z miną wilkołaka , było w nim coś dziwnego, na pierwszy rzut "oka" stwierdziłam że to nie jest człowiek bo mimo że się poruszał to nie widać było na nim pracy mięśni, tak jakby każda część ciała nie była związana z drugą, a jego siła wypływała tylko z tej częci, której używał.
Miało się też wrażenie, że unosi się troche nad ziemią. Czułam bijące od niego nieskończone zło i siłe , tak grożne, bezlistosne i niepochamowane w okrucieństwie, że nikomu bym nie życzyła spotkania tej istoty. Cała sprawa (można nazwać to sen, co na początku też tak myślałam) trwała nie więcej niż 10 minut. Za chwile mam dziwne wrażenie, jakbym dosłownie "wstąpiła" w swoje ciało. Budze się drugi raz... na swoim łóżku. Myśląc: o kurde! A jednak to był tylko koszmar...?
Ale jednak mi tutaj coś nie grało. Po tym "śnie" byłam tak przerażona, że zapaliłam światło w pokoju, spojrzałam na zegarek- za 5 minut 3 i usiadłam na łóżku okryta kołdrą drżąc ze strachu. I nie mija 5 minut jak.... włącza się sam telewizor...
Z hukiem wybiegłam z pokoju wiedząć już że jednak nie jestem sama w pokoju i że to jednak nie był koszmar.... Dotyczących tego wydarzenia jest wiele pytań: dlaczego to coś przyszło do mnie, jaki to ma związek ze śmiercią tego człowieka, jakim cudem kiedy moje ciało było w mieszkaniu to moja nazwijmy to świadomość była na podwórku i widziało tą istote, podczas gdy obudziłam się ciałem w pokoju nie widziałam nic. Żeby uniknąć nieporozumień wspomnę że mam prawie 27 lat a nigdy przenigdy i nigdzie nie miałam akcji żeby od tak włączył lub wyłączył się sam telewizor. Z resztą na różnych horrorach jest prezentowane jak to demony manipulują np.telewizorami jak na filmie "duch" zmieniają programy.
Ja tego rzeczywistego horroru nigdy nie zapomnę.
Pozdrawiam, Monika.
czytaj dalej 
[...] Udało mi się dzisiaj zdobyć od księdza przepowiednię o Polsce. Zapytałem się czy nie ma czegoś takiego, to poszukał i dał mi taką oto przepowiednię. Było to pisane ręcznie w starych kronikach jakiejś innej parafii, które z kolei dostał kiedyś od swojego znajomego księdza. Przepowiednia poniżej była podobno w oryginale po łacinie, A jej autorem jest anonimowy zakonnik który żył w XIX w.
To tylko jej najciekawszy fragment, przepowiednia ta sięga dużo dalej, i jest dla naszego kraju dość optymistyczna, chociaż przewiduje też trudniejsze chwile; tyle że nie chciało mi się tego dalej przepisywać, bo to wszystko było napisane ręcznie w tych kronikach. Oryginał napisany po łacinie zaginął podobno w czasie II wojny światowej. A kronika z której to przepisywałem, była prowadzona w latach chyba od 1923 do 1950.
Oto przepowiednia:
[...] Gdy zachodni i wschodni wróg nasz między siebie nas rozdzieli,
Ci, którzy obiecali przyjść z pomocą, nie przyjdą,
Oni zdradzać nas będą przez następne wieki,
Jednak wróg zachodni przeciwko wschodniemu się obróci,
A ten zmiażdży jego potęgę, bo choć tępy ma miecz,
To żołnierzy ma stokroć więcej od niego,
Wróg wschodni z królem naszym pakt podpisze,
I nastanie pokój,
Jednak król wschodni królów naszych będzie trzymał za rękę,
I wielkich wodzów bez wiary ręką kierować nasz kraj będzie,
Będą wtedy głosić, że wszyscy jesteśmy braćmi,
Że mamonę wyrzucili a szlachtę z pospólstwem zrównali,
Ale to będą tylko fałszywe przysięgi owych królów ze Wschodu,
Którzy choć dobrze mówią, źle będą czynili,
Aż na polskim tronie zasiądzie wielki wódz,
Wódz ten lud prosty na pomoc wzywać będzie,
Siłą i wolą ludu chciał będzie budować potęgę,
Jednakże przez wschodniego króla będzie miał związane ręce,
I rozwieją się wtedy marzenia narodu,
Który jednak silny duchem nie podda się,
A pomagał mu będzie sługa Boży w białej szacie,
Który z tego narodu wywodził się będzie,
I zwycięży naród za lat dziesięć w powstaniu,
Radość będzie wielka,
Lecz wkrótce nowi królowie polscy,
Miast spełnić ślubowanie złożone narodowi,
Magnatom wielkim z zachodu wysługiwać się będą,
Ich kramy i bankierów do siebie sprowadzą,
I to co narodu polskiego ich teraz własnością będzie,
A wielką lichwę i wyzysk czynić oni będą,
A także polscy magnaci odbiorą królestwu i ludowi własność jego,
I wielkie majątki na grabieży tej zdobędą,
A cenić bardziej mamonę będą niż bliźniego swego,
I wtedy kto nie będzie im z czego dać miał,
Nic wartym dla nich nie będzie,
A od czasu gdy żelazne strzały wieże dwie z ziemią zrównają,
Coraz gorzej na świecie dziać się będzie,
I pełno kłamliwych obrazów przy drogach ustawionych będzie,
Na nich zachwalać kramarze chciwi swój towar będą,
A także głosem z daleka słanym i żywym obrazem czynić to będą,
A na zachodzie mężczyzna z mężczyzną żyć będzie,
A kobieta do kobiety się będzie tuliła,
I jak kobieta z mężczyzną małżeńskie łoże dzielić będą,
A ślubu świętokradzkiego król im udzielać będzie,
I będzie się tam też dzieci zabijało,
Choć zdrowe i niewinne światła dziennego nigdy nie ujrzą,
A królowie zachodni te zwyczaje w Polsce będą zaprowadzić chcieli,
Lecz polskich władców dwóch, którzy matkę wspólną mieli,
A panować krótko będą,
Wypędzić chcieli będą z Polski zachodnie złe obyczaje,
Lecz pod naciskiem króla z zachodniego kraju zwyczaje te wprowadzić musieli będą,
A naród okłamywany wiwatował im będzie,
I wybierze na króla swojego magnata wielkiego,
Który kłamliwymi słowami do swawoli namawiał będzie,
I zabroni mieć ludowi czegokolwiek wspólnego,
I wszystko co służy ludowi magnatom innym rozdawać każe,
A oni jeszcze gorsi od poprzedników swoich będą,
Kto nie zapłaci, mieć niczego nie będzie,
Mamona i rozpusta zapanuje nad narodami świata,
Lecz narody które innego boga czcić będą,
A które chciwym kramarzom wieże dwie w pył obróciły,
Ruszą do boju przeciwko narodom,
I straszna wojna się stanie,
Narody fałszywego boga strasznej użyją broni,
Miasto z domem samozwańczego władcy świata w pył obrócone zostanie,
A także wiele miast, które popierać go będą w gruzy się zamieni,
Wtedy na polskim tronie zasiądzie wielki wódz,
Który odbierze magnatom to co zagrabili po fałszywych braciach,
I wraz z ludem panować nad tym będzie,
Ruszy do boju przeciwko narodowi niewiernych,
A czarny lud z południa przyjdzie mu z pomocą,
A także lud z kraju gdzie piękne niewiasty o czarnych włosach mieszkają,
Bratni ich związek narodów niewierne narody zwycięży,
Pomoże podnieść się z gruzów krajom zachodnim,
Które przez mamonę podźwignąć nie będą się umiały,
I wypędzi od nich rozpustę i mamonę rózgą żelazną,
Narody zachodnie wybiorą sobie nowych królów,
A polski król nad wyborem dobrym czuwał będzie,
Polskę z czarnym narodem południa bratni związek połączy,
I będzie czarny naród polskiej mowy się uczył,
A król polski poślubi dziewczynę z tamtego narodu,
I wielka połączy ich miłość,
Narody z południa nie będą więcej cierpiały głodu i strasznych schorzeń,
Które w czasach wyzysku ich z wielką siłą nękały,
W związku z narodem polskim,
Utworzą wielkie wspólne, szczęśliwe królestwo,
Rządzone przez króla i radę ludową,
Majątek narodów zostanie sprawiedliwie rozdzielony,
Źli ludzie zostaną ukarani,
I w nowym, wspólnym, szczęśliwym królestwie,
Stanie się miłość bliźniego bez granic,
A kraje które osobno zostaną,
Będą wdzięczne wielkiemu królestwu,
Lecz będą pomiędzy sobą zwaśnione [...]
czytaj dalej 
To zdarza się częściej, niż można by przypuszczać - mordercy mówią policji, że "słyszeli głos, który kazał zabić". Jak to jest interpretowane? Oczywiście jako naiwna próba wyłgania się ze zbrodni, gdyż pewnie bandyta wymyśla sobie bajki o "głosach w głowie", a wiadomo, że po prostu zabił. Takie myślenie jest oficjalną wykładnią policji czy sądów, które wszelkie tłumaczenia o "głosach każących zabić" odrzucają jako kłamstwa. Sprawa nie jest jednak taka prosta jeśli weźmie się pod uwagę chociażby naszą wiedzę o złych i niewidzialnych gołym okiem bytach, które naprawdę potrafią przejąć kontrolę nad ludźmi.
Ten temat poruszył czytelnik serwisu FN w liście do naszej redakcji.
[...] Ostatnio wysyłałem do was wycinek z gazety, w którym to podpalacz mówił, iż kazał mu to zrobić głos w jego głowie, jakiś demon. Pozwolę sobie przytoczyć treść maila:
"Poprzednio korespondowałem z Wami przez email [dane do wiad. FN], ale nie o tym teraz. Mianowicie, kiedyś czytałem Wasz artykuł o tajemniczych głosach, które kuszą do popełnienia zbrodni. Bodajże było to o tym strażniku, który rozstrzelał swoich kolegów i więźnia z AK podczas konwoju w więzieniu. Mówił on o tajemniczych demonach które mu rzekomo podpowiadały, co ma robić. Uargumentowaliście to jeszcze innym takim samym przypadkiem. Próbowałem odnaleźć ten artykuł, ale nie mogę znaleźć tytułu jego. Tak czy inaczej, ostatnio w gazecie przeczytałem ciekawy artykuł, który znajdował się niewinnie na dole strony. W załączniku przesyłam wam kopię. W razie czego nie chciałbym, aby ujawniono moje nazwisko."
Otóż, teraz naprawdę zaciekawił mnie ten temat, gdyż... znowu w gazecie napisano, że mąż zabił swą żonę i córkę siekierą gdyż kazał mu tak tajemniczy głos. W załączniku przesyłam skan wycinka gazety (nautilus.jpg) oraz wycinek z poprzedniego maila, z podpalaczem (powtorka.jpg). Jestem bardzo zaciekawiony Waszej opinii, gdyż zacząłem uważać że to sprawa warta zainteresowania.
Pozdrawiam,
Wiktor [dane do wiad. FN]


czytaj dalej 
Jestem mieszkańcem małego miasta dzielnicy typowych blokowisk lat 50. opiszę teraz sen który miałem na jesieni roku chyba 2006. idę właśnie przez takie osiedle jest ciepła wiosna wchodzę do pierwszej klatki bloku idę schodami na ostatnie II piętro wchodzę bez pukanie do pierwszego mieszkania po lewej stronie, korytarz skręcam w lewo do pierwszego pokoju duży pokój cały w bieli jedynym umeblowaniem jest powiewająca na otwartym oknie cienka koronkowa firana.
Za oknem widać przestrzeń zielonych pól i nadciągającą burzę. Do pokoju przez okno wpływa mgła i gromadzi się w jego rogu z niej powstaje metalowy wielościan foremny ok 1.5 m średnicy dotykam go i w tej chwili znajduję się w innym świecie stoję przed wejściem do hotelu lub jakiegoś biura obok skrzyżowanie z pędzącymi pojazdami coś jak centrum NY. Wejście do hotelu otwiera portier i zaprasza mnie do środka.
W środku czeka na mnie ktoś kto wprowadza mnie do windy mówiąc: długo na ciebie czekaliśmy dobrze że jesteś jedziemy i wysiadamy w długim szklanym korytarzu po bokach którego widać przez przeszklone ściany dziwnych ludzi pochylonych nad jakimiś badaniami idziemy tym korytarzem i w tym czasie spostrzegam że oni mnie niedbale obserwują wymieniając między sobą jakieś uwagi. Ten Ktoś otwiera drzwi do białego pokoju i gestem każe mi wejść.
Biały pokój bez ścian i sufitu ale chyba z posadzką na której stoi ława z dwoma fotelami siadamy. Ktoś sięga ręką do dziwnego stojącego na ławie ceramicznego urządzenia podnosi małą kopułkę słychać jakieś trzaski i głos mojej zmarłej przed laty teściowej:
- Krzysiu dobrze że możemy porozmawiać czekałam na ciebie muszę ci powiedzieć że ze śmiercią nie jest tak jak ludzie sobie myślą człowiek nie umiera zmienia się w pierścień światła i pędzi przed siebie spotykając po drodze łańcuch podobnych pierścieni swoich najbliższych którzy go prowadzą. Jestem teraz bardzo szczęśliwa i powiedz Halince żeby nie bała się śmierci.
To były ostatnie słowa które zrozumiałem coś jeszcze mówiła ale jakieś zakłócenia przerwały łączność. Ktoś zamyka urządzenie komunikatora na mój protest, że połączenie zostało przerwane i że domagam się wznowienia odpowiada: o co ci chodzi masz wszystko co trzeba żeby połączyć się samemu. Kon iec snu obudziłem się natychmiast w środku nocy i wszystko sobie zapisałem. Sen ten był jednym z serii 3 snów zaczynających się tak samo wejściem do tego samego bloku, mieszkania i pokoju. Osoby jakie spotkałem w hotelu nie miały płci i były prawie takie same.
czytaj dalej 
W artykule dla „Nautilusa”, zamieszczonym w sierpniu 2014 roku i zatytułowanym Sny o wojnie i kataklizmach, opisywałam moje i mojej córki sny o wojnie, mające miejsce na przestrzeni wielu lat. Byłam nimi mocno zaniepokojona, bo nasze wizje zawsze się sprawdzają – nawet po latach. Wygląda na to, że jedna z nich właśnie się urzeczywistnia… To ważny sygnał, by nie lekceważyć snów: są kanałem, poprzez który otrzymujemy przesłania z innych sfer rzeczywistości.
Kilka dni przed aneksją Krymu, w nocy z 1na 2 marca 2014 roku śniłam, że biorę udział w spotkaniu grupy sensytywnych osób, które mówiły o tym, co się wydarzy w przyszłości. Jedna z młodych kobiet oświadczyła, że miasto na Ukrainie o nazwie na „A” (zbliżonej do „Anaksajewka” czy „Awdijewka” – dokładnie nie pamiętałam po przebudzeniu) „spłynie krwią” za sprawą Rosjan.
I oto dziś, po wielomiesięcznym okresie względnego spokoju media donoszą: „Prorosyjscy separatyści ostrzeliwują Awdijiwkę – kilkudziesięciotysięczne miasto w Donbasie. Pociski artyleryjskie spadają również na cywilne zabudowania. Ukraińskie władze apelują o reakcję społeczności międzynarodowej i wstrzymanie ognia”.
Dalej czytamy: „Jak informują służby prasowe ukraińskiej armii, w ciągu nocy prorosyjscy separatyści wystrzelili w kierunku Awdijiwki około 80 rakiet Grad. Ponadto do ostrzałów użyli też artylerii kalibru 152 mm, moździerzy i czołgów. Kolejny ostrzał odbył się też o 6 rano czasu miejscowego. Według ukraińskich władz separatyści użyli wyrzutni Grad ukrytych w cywilnych kwartałach Doniecka i Jasynuwatej. Rakiety spadły na cywilne dzielnice Awdijiwki. Są informacje o co najmniej jednym rannym mieszkańcu miasta. Płonie też gazociąg.
Awdijiwka w wyniku ostrzałów pozbawiona jest prądu, wody i ogrzewania. Ukraina, w związku z ostrzałami chce zwołania spotkania trójstronnej grupy do spraw uregulowania konfliktu Donbasie. W nocy ukraińskie ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym kwalifikuje ostrzał Awdijiwki jako zbrodnię wojenną, za którą odpowiedzialna jest Rosja. Kijów żąda od Kremla wstrzymania ognia. W tej sprawie Ukraina zwróciła się m.in. do sekretarza generalnego ONZ.
Intensywny ostrzał Awdijiwki trwa od niedzieli. W wyniku ataków separatystów na miasto zginęło co najmniej siedmiu ukraińskich żołnierzy, a około 30 zostało rannych. Wczoraj rannych też zostało dwóch cywili” (http://wiadomosci.onet.pl/swiat/ukraina-nie-ustaja-ostrzaly-awdijiwki/k20g77e).
Ta tragiczna wiadomość wstrząsnęła mną. Tym bardziej, że inne nasze sny są zdecydowanie bardziej dramatyczne. Czy od ogólnoświatowego konfliktu nie ma już odwrotu?
Margo11

czytaj dalej 
Na pocztę FN przyszedł ciekawy materiał, który obejrzeliśmy i rzeczywiście wiele wniosków podanych przez autora wideo-bloga pokrywa się z naszymi obserwacjami. Być może dla naszych czytelników będzie to ciekawe, jeśli ktoś już wie o tym, że złe i niewidzialne byty są częścią naszej rzeczywistości. Oto wiadomość, którą dostaliśmy kilka godzin temu na pokład okrętu Nautilus:
Witam załogę (dane do wiad. FN)
Zwykle omijam związane z ciemnymi bytami, ale tym razem z dwóch źródeł jednocześnie przyszedł do mnie ten temat. Jednym z nich była wasza strona, a drugim była strona Daniela Cankowa, polskiego medium, który razem z hipnotyzerem Bolesławem Zarębskim robią kawał dobrej roboty.
Nawiasem mówiąc informacje które przekazują pokrywają się z tym co wyczytałem w książkach Edgara Caycea, a i technika moim zdaniem jest prawie identyczna. Różnica jest taka, że Cayce wprowadzał się w stan transowy, autohipnozy samodzielnie, a nasz rodak potrzebuje hipnotyzera, jednak i jeden i drugi potrzebuje kogoś kto poprowadzi go po świecie ducha.
Ale wracając do głównego wątku, Daniel opublikował film o oczyszczaniu, rogów pokoju, sam czułem że mój pokój wysysa ze mnie energię i od razu oczyściłem go jedną z jego technik, co odczuwalnie od razu pomogło. Co jest najciekawsze, w filmie podaje że oprócz kątów, załamań w pomieszczeniach, chochliki bardzo lubią gnieździć się w wyjściach instalacji elektrycznych, czyli włącznikach, gniazdkach, oprawach oświetleniowych, ale tak samo urządzeniach typu router wifi, czy telewizor.
Poniżej podaje link do filmu, (konto na youtube UlotneMysli1)
https://www.youtube.com/watch?v=IRQjk9So_M4
Pozdrawiam serdecznie Paweł
Materiał wideo poniżej:
czytaj dalej 
Witam całą załogę! Jestem Waszym stałym bywalcem od lat, śledzę co się ukazuje na pokładzie, przynajmniej staram się czytać wszystko. Mieszkam w centralnej Polsce woj.łódzkie. Piszę w związku z ukazaniem się artykułu o czarnej kuli na lotnisku Gądów na Śląsku. Piszę dlatego , że widziałem w życiu tą kulę , było to bardzo dawno temu , ale dla mnie to tak jakby to było wczoraj.
Musi być to ten sam obiekt, ponieważ jest jedna rzecz ,której nie widać na foto na pierwszy rzut oka. A więc postaram się w skrócie opisać ten spektakl ,bo tak to dla mnie wyglądało. Miałem wtedy około 6-7 lat(rok urodzenia w mailu),mieszkałem w małej miejscowości,teraz mieszkam w innym miejscu ale nie jest daleko od poprzedniego. Dzień był słoneczny ale obserwacja była idealna ponieważ obiekt był na przeciwko słońca ,czyli słońce miałem za plecami.
Stałem obok szczytowej strony domu i zauważyłem kulę na północnej stronie nieba gdzieś na wysokości 100-200m i odległości około 200m ,była na drzewami więc miałem jakiś punkt odniesienia. Jakoś bardzo nie zainteresował mnie ten obiekt, który wisiał nieruchomo w powietrzu ,tzn nie przesuwał się -stał jakieś 20min w jednym miejscu.Ja w tym czasie odbijałem piłkę o tą szczytową ścianę jak zawsze.Miałem ten obiekt na oku praktycznie cały czas gdy zerknąłem w tamtym kierunku. Było to ciekawe ,ale jednak zbyt wysoko by coś szczególnego zauważyć. Po tych około 20min obiekt zniknął, ale ku mojemu zdziwieniu pojawił się (nie widziałem przelotu ponieważ częściowo zasłaniał ten kierunek budynek gdy byłem bliżej ściany)na wprost mnie,czyli centralnie północ-za plecami słońce-ściana szczytowa wschód. Kula była -odległość 20-30m ,wysokość jakieś 20m, średnica kuli koło 1m, czarna,obrót wokół osi około 2 razy na minutę w tę samą co ruch wskazówek zegara.
Stała w jednym miejscu nie przemieszczała się a ja ją obserwowałem nie ze strachem ale ciekawością.Teraz opiszę ,choć będzie to trudne ,sam wygląd tej kuli,niebywałe jest to ,że minęło kilkadziesiąt lat a pamiętam dokładnie jej wygląd,może dlatego co się wydarzyło później.Kula składała się z małych elementów, porównam ją do piłki z takich jakby łatek jak wyglądały pierwsze piłki szyte do gry w piłkę nożną,łatki były w nich sześciokątne.
Kula miała te elementy okrągłe wklęsłe do środka ,czyli coś na przykładzie piłki do golfa na pierwszy rzut oka,tylko dużych rozmiarów ,krawędzie tych elementów tak jakby parowały na kolor złota na zewnątrz całej tej kuli ,która się obracała dość wolno.Taka czarna kula która paruje na kolor złoty-jak promienie słońca,dlatego na fotkach w waszym artykule jest taka poświata wokół tej kuli mimo ,że ona jest czarna prawie jak smoła.
Przyglądanie się tej kuli trwało kilka minut , ja wpatrzony w nią a "ona" we mnie,widok nieziemski, ponieważ była bardzo blisko mnie widziałem wszystkie szczegóły. W pewnym momencie gdy pomyślałem by kogoś zawołać i już odwróciłem się wzrokiem w kierunku drzwi(drzwi kierunek południe) odcięło mi oddychanie w taki sposób,że prawie biegnąc mało się nie udusiłem, mimo ,że drzwi miałem jakieś 25m.
Wbiegłem do domu dusząc się złapałem mamę i wyciągnąłem ją na zewnątrz,ale ku zdumieniu kula rozmyła się-złapałem oddech ale już nie tłumaczyłem o co mi chodzi,bo nie było najważniejszej rzeczy. Opisałem te wydarzenia ,ponieważ może ktoś widział ją z bliska tak jak ja kiedyś. Meritum tego wydarzenia i moje odczucia po czasie , obiekt obserwował mnie i nie przypadkiem mi się to ukazało w życiu miałem kilka takich zdarzeń ,których nie przeżył by nikt na miliony ludzi a ja miałem małe rany,draśnięcia,nie wiem dlaczego ja,ale czuję się tak jakbym był wybrany do czegoś przez kogoś,zawsze gdy coś się dzieje wokół mnie dziwnego -mam przed oczyma tą cholerną kulę która mnie próbuje ,udusić-nie zapomnę tego uczucia do końca życia.Na koniec tej opowieści napiszę ,że nie jestem człowiekiem wierzącym- wszystkiego co dotyczy boga,ale to taki mały szczegół,przekonania i sens życia czerpię z nauk bliskiego wschodu ale bez przesady - ważne kim jesteś i dla kogo ,a nie kim jesteś i dlaczego.
Pozdrawiam WAS do usłyszenia!
... i jeszcze jedna obserwacja z ostatniego roku. Informacja przyszła na naszą pocztę 24 stycznia 2017.
Witam
Długo się zastanawiałam czy o tym pisać jednak się zdecydowałam. Otóż był sierpień 2016 piekna bezchmurna pogoda siedziałam ze swoimi dziećmi na trampolinie w ogródku. Nagle zauważyłam nad pobliskim polem bardzo wysoko stalową kule. Wisiała nieruchomo a słońce się od niej odbijało. Trwało to jakieś 10 minut. Nie wiem ile czasu wisiało to wcześniej zanim to zauważyłam. Po oderwaniu wzroku od tego na jakieś 1,5minuty myślałam, że to zniknie. Nie zniknęło. Powisiało jeszcze nieruchomo może 2 minuty a następnie wyglądało jakby pionowo poleciało w górę jakby wessane w niebo i zniknęło. Co ciekawe tego dnia całe niebo było pocięte przez smugi samolotów.
Pewnie macie milion takich opisów ale może się przyda do danych statystycznych.
Pozdrawiam
czytaj dalej 
Zastanawiam się od czego zacząć te moje dziwne doświadczenia, miałam ich kilka albo nawet kilkanaście w swoim życiu począwszy od snów proroczych przez ptaki, drzewa a skończywszy na rozmowie ze zmarłym Tata. Ostatnio znalazłam Was i postanawiam ze opisze to wszystko chronologicznie.
Pierwsze dziwne spotkanie miałam ok 19-20 lat (teraz mam ok 50tki więc dawno, ale wszystko pamiętam i zdecydowanie więcej rozumiem]. Jestem sama w domu z moja Mama mój Tato razem z młodsza siostra pojechali do mojej starszej siostry. Mama ostatnio gorzej się czuje dokucza jej serce, jeszcze gwoli wyjaśnienia moi oboje Rodzice pochodzili z Białorusi, przed wojna były to tereny Polski. Tata był zawsze tu i teraz chociaż tez zdarzało mu się widzieć i czytać Znaki. Mama była w swoim świecie ale o tym dalej
Pamiętam jak dziś jest niedzielne popołudnie ,ciepło może maj albo sierpień nieistotne, ja oglądam telewizje mama siedzi za mną .
Jeszcze jedno wyjaśnienie moja Mama w czasie teraz nie wiem dokładnie czy w czasie ciąży ze mną czy tez w czasie porodu ,zachorowała Stwierdzono schizofrenie paranoidalna, czy to ja byłam tego powodem nie wiem chyba tak, w każdym razie znałam ja od zawsze jako Mamę która ma swój własny świat ,ale jednocześnie dawała mi dużo miłości , brałam ja taka jaka była.
Powracając do tego niedzielnego popołudnia, nagle Mama bardzo racjonalnie jak na nią mówi widzę Śmierć idzie po mnie. widzę to jak dziś, oglądam się do tylu Mama ma prawie granatowe usta. Natychmiast podałam jej Nitroglicerynę w spraju, i inne jej lekarstwa po jakimś czasie wszytko doszło do normalności, wtedy nie pytałam jej jak ta Śmierć wyglądała, wzięłam to na karb jej świata, ale po czasie wiem ze chyba faktycznie coś widziała.
Kilka miesięcy później Mama zmarła, i znów pamiętam jak dziś, to było jesienią. Wracaliśmy z cmentarza. Ojciec moja młodsza siostra i ja. Mama nigdy nie używała perfum czy dezodorantu, pachniała sobą nie mogę opisać tego zapachu ale był jedyny w swoim rodzaju tak pachniała tylko Ona. Wysiadłam z samochodu i nagle ten zapach to było takie realne jakby stała obok. To było pierwsze spotkanie z nieznanym.
Następne [spotkanie z nieznanym – przyp. red.] było związane ze snem proroczym. W całym moim życiu mam okresy, kiedy wydaje mi się ze nic mi się nie śni, to znowu w jednym tygodniu jest ich kilka. Chciałabym opisać dwa, które na tle innych wydają się jak diamenty wśród cyrkonii. Pierwszy miał miejsce 25 lat temu mimo upływu czasu pamiętam go jak by to było wczoraj. Mieszkałam z mężem i malutkim synkiem w dużym komunalnym mieszaniu po dziadkach, miało to być moje gniazdko, ale w międzyczasie stryj rozszedł się z żoną i wrócił do niego. Tak więc mieszkaliśmy tam we czworo. Mieszkanie było w złym stanie technicznym spróchniałe podłogi, zarządca budynku po usilnych namowach z naszej strony zgodził się wymienić podłogi, my mieliśmy na czas remontu (miesiąc, dwa)wyprowadzić się.
Sen miał miejsce w ostatnia noc przed wyprowadzka właściwie nad samym ranem, śniło mi się ze jadę na koniu zbliżam się do przeszkody i pokonuje ją ale muszę się zgiąć praktycznie w paragraf jak to się mówi, wtedy miałam jeszcze sen twardy ale emocje obudziły mnie, i najdziwniejsze było to ze ten skręt albo skurcz czułam jeszcze na jawie. Później okazało się ze do tego mieszkania już nigdy nie wróciłam, wiele stresu kosztowała mnie batalia ze stryjem który postanowił zrobić wszystko żeby pozbawić mnie prawa do zamieszkania tam. W końcu po prawie 2 latach kilku sprawach w sądzie i podziale tego mieszkania na dwa małe wróciłam tam. Tak to był pierwszy sen.
Teraz chciałabym opisać drugi, który przyśnił mi się stosunkowo niedawno 3 tygodnie temu ale wiem ze podobnie jak pierwszy zapamiętam do końca życia. Po ostatnich świętach a właściwie Nowym Roku kiedy to nie mogłam pohamować apetytu na wszystkie przysmaki, dopadły mnie silne bóle brzucha, ale nie to jest tu istotne. W każdym razie mąż zawiózł mnie do najbliższego szpitala, przyjęto mnie i jeszcze tego samego dnia operowana. Operacja przebiegła dobrze ale nie wiem czy dlatego ze mieszkamy w Niemczech i taka jest procedura, wycięto mi nie tylko woreczek żółciowy ale usunęli jeszcze inne dolegliwości które znaleźli w moim brzuchu, zrosty po poprzednich operacjach i torbiel. Byłam osłabiona przez pierwsze 2-3 dni i nie wypuszczałam się dalej niż do toalety, ale 4 i 5 dnia byłam już na tyle na chodzie że miałam dosyć leżenia w łóżku (4 osobowa sala masakra) poszłam na spacer po szpitalnych korytarzach. Odkryłam na końcu korytarza piękną rzeźbę mężczyzny z dzieckiem na ręku a obok drzwi do kaplicy, nie jestem specjalnie gorliwa katoliczka to chyba z nudów chodziłam tak kilka razy dziennie i w ciszy z reguły nie było tam nikogo modliłam się do Tadzia Judy jak go pieszczotliwie nazywam o wsparcie. 5-go dnia pobytu po rozmowie z siostra ,która uzmysłowiła mi ze Pan Bóg jakoś często mnie doświadcza (to była 4 operacja w przeciągu pól roku) żadne z trójki rodzeństwa nigdy nie tylko nie miało operacji ja miałam ich 5 nie było specjalnie chore. poszłam do kaplicy wieczorem i z takim żalem i zapałem prosiłam zęby już dano mi spokój i pozwolono żyć w zdrowiu i dostatku.
Najlepsze było później tłumaczyłam to mojemu synowi i chyba to najlepiej zobrazuje różnice po między innymi snami a tym który miałam .ten był jakby w HD głębia kolor i ostrość były porażające to tak wyglądała jakby jawa nasz dzień powszedni był jakimś starym obrazem a tamta rzeczywistość prawdziwa rzeczywistością.
Przede teraz do snu, znalazłam się w pomieszczeniu którego ściany były z drewnianych bali z drewna - bale były nieheblowane takie surowe ale jednocześnie dawały poczucie solidności i przytulności. Stałam obok dojrzałego mężczyzny, to nie był nikt z rodziny był tak jakby mistrzem lub nauczycielem, widzę jak mówi do kogoś kogo nie widzę Dajcie JEJ TO,PRZECIEZ ONA NIGDY O NIC NIE PROSILA.
I dostaje coś jakby gruby rulon nie z papieru przypominało to gruba na ok 3 4 centymetry skóre lub coś innego, a i jeszcze kolor był ciekawy przypominał różowo brązowe ciasto piernikowe. To było ostatnie co zapamiętałam bo nagle obudziłam się z tego snu, opowiedziałam go wszystkim ale najlepsze było ostatniego dnia, wiedziałam ze muszę zostać w szpitalu do soboty (do końca antybiotyku) cały dzień czekałam na wypis ale lekarza doczekałam się dopiero o 4 popołudniu.
Umówiłam się z mężem ze jak już będę miała wychodzić zadzwonię po nie go. Kilka minut po tym jak dostałam wszystkie papiery zadzwoniłam do domu i poprosiłam żeby po mnie przyjechał, mąż zapytał czy mogę poczekać chwile bo właśnie jest na spacerze z psem ,umówiliśmy się ze wyjdę przed szpital i tam będę na niego czekać. Chodząc przed budynkiem nagle spojrzałam na nazwę tego szpitala do tej pory nie wiedziałam kogo spotkałam we śnie. Dopiero jak skojarzyłam ze szpital jest im Sw Józefa a on był cieślą ,ta kaplica była pewnie poświęcona jemu skojarzyłam te belki z nim. Już w domu szukając informacji o nim natknęłam się na coś co już w ogóle mnie powaliło, Sw Józef podobno był ojcem Tadeusza Judy którego tak lubię i który nie raz ofiarował mi pomoc. Co wy na to?

czytaj dalej 
Historia moja jest autentycznym Horrorem-bo wydarzyła się w prawdziwym ( i niesłusznym) Areszcie, gdzie próbowano mnie zamordować -a Psycholog dla sądu jako nielekarz wymyślała mi-zdrowemu różne nieposiadane choroby (których posiadanie zaprzeczyli potem tej Psycholog-oszustce lekarze ZUS ) i robiła ze mnie inżyniera nielogicznego głupka.
W tym tymczasowym Areszcie wsadzono mnie do wąskiej "celi śmierci" nad piwnicą, gdzie była szubienica i gdzie dawniej w tych starych murach skazańcy czekali na śmierć ( w tym w czasie I i II wojny i w czasach komunistycznych). Tam doświadczyłem zjawisk paranormalnych - w postaci głosów i nienormalnych pisków jakby zza świata wydobywających się nie z korytarza -lecz wprost ze ścian . Poza tym w nocy budziło mnie nienormalne dotykanie (szturchanie rękami)-mimo iż nie było koło mnie nikogo w pobliżu -bo szybko to sprawdzałem. Mimo aresztu- nie byłem skonfliktowany z nikim w środku więc nie miałem wewnątrz wroga.
Później dowiedziałem się , że w tej i sąsiednich celach wielu zginęło lub sami się powiesili -a aresztanci którzy tam trafiali mieli podobne wizje. A Psycholog sądowa niesłusznie robiła z nich głupków lub Wariatów. Później zamurowano pewne cele o najgorszej sławie - a ja od tego czasu później zacząłem więcej czytać na temat "Życia po życiu" i później dowiedziałem się, że takie głosowe zjawiska duchowe nazywa się Voice Experience.
Zainteresowałem się też po wyjściu z tej Wieży Absurdów fizyką kwantową i wiem, że niematerialna Energia (w tym "pole kiliarowskie" i Aura duchowa)- jak fale radiowe i telewizyjne może "tunelować" przez ściany i przenosić informacje kwantowe jak efekt tunelowania kwantowego w przenoszeniu informacji na odległość. Niesprzeczne więc dla mnie jest teraz że zjawiska energii ze "światów równoległych" - czyli Duchów z innych wymiarów są możliwe do przenikania - tak samo jak nie o 3 lecz o matematycznie możliwej 10 wymiarowej nakładającej się nadprzestrzeni mówią współczesne teorie kwantowe-co wyjaśnia pozornie niezauważalne inne wymiary równoległe -tj. Duchowe.

czytaj dalej 
Witam drogą Fundację. Odkąd tylko znalazłam Waszą stronę, czytam ją najczęściej, jak tylko mogę. Ale do rzeczy. Mianowicie podczas czytania naszła mnie myśl, aby opowiedzieć Wam historię. Tak, wiem, może się wydawać kompletnie zmyślona itp., ale prawdę mówiąc też nie chciałam na początku w to uwierzyć.
Co roku na wakacje jeżdżę na obozy konne do ośrodka agroturystycznego w Kaczynie (k. Kielc) do państwa Wysockich. Prowadzą również stajnię, dlatego to mnie tam przyciągnęło. Na turnusy, wypoczynki zjeżdżają się ludzie z całej Polski, a ostatnio miałam przyjemność poznać się z trzema dziewczynami, które pochodziły z Anglii i Niemiec. Również warszawiacy tam zaglądają. I w tym cały sęk.
Gdy byłam na obozie, właśnie stamtąd przyjechała przesympatyczna pani Ewa wraz z 10-letnią córką Igą. Iga byłą dziewczynką bardzo towarzyską, więc szybko się z nią zaprzyjaźniliśmy. Któregoś wieczora gospodyni zaprosiła nas do swojego salonu na "straszny wieczór", czyli po prostu opowiadaliśmy sobie o duchach, zjawiskach. Krótko: o zjawiskach paranormalnych. Iga po wysłuchaniu opowieści "starszych" zabrała głos i zaczęła opowiadać o swojej przyjaciółce Kasi, która ma "niezwykły dom". Tj., w jej domu (jednorodzinnym, bodajże) "mieszkają duchy". I tu raczę przypomnieć, aby tej historii w tym momencie nie traktować jako nieprawdziwej. Otóż to jeden jej przykład ze spotkania ze "zjawami", nie pamiętam dokładnie słowo w słowo, ale brzmiało to mniej więcej tak:
"Kasia ma bardzo fajne łóżko. Tak jakby dwupiętrowe, lecz na dole, zamiast łóżka, znajduje się biurko, a dopiero nad nim śpi. Wchodzi się po drabince. Raz zostałam u niej na noc, więc mama Kasi przyniosła mi polówkę. Położyłyśmy się spać. W nocy, nie wiem, o której, obudziłam się (i tu już niestety nie pamiętam dlaczego się obudziła) i zobaczyłam w drzwiach psa. Ale to był duch! Warczał na mnie, ale nagle pojawił się drugi pies. I to był też duch, tyle, że niedawno zmarłego pupila Kasi. Przegonił go, ale chwilę wcześniej władowałam się przyjaciółce na łóżko, bo bardzo się bałam. Trwało to dłuższą chwilę, gdy siedziałyśmy na górze ściśnięte zanim te duchy poszły."
Muszę powiedzieć, że gospodyni jest bardzo zainteresowana takimi sprawami. Ja zresztą też. Mama Igi uważa, że to zwykła dziecięca wyobraźnia.
I stało się. Tak, jak zapowiedziała Iga, tydzień później dojechała Kasia. Może wygląd nie jest tu ważny, ale gdy pierwszy raz ją ujrzałam, pomyślałam sobie "naprawdę musi być nawiedzona!". I na to na pewno miało duży wpływ to, co usłyszałam o tej dziewczynce.
Kasia bowiem była osóbką bardzo bladą. Czasami kolor jej cery ocierał się o szarość. Ale dużą rolę grały w tym optycznym złudzeniu oczy - duże, szaroniebieskie. Włosy... Włosy jakby koloru mysiego, ale trzymały się jeszcze barwą brązowego. I dłonie miała zawsze zimnie. Nie mówiła dużo, po podwórku biegała tylko z Igą i z najmłodszym synem (w tej chwili ma 6 lat, wtedy - 5) właścicieli.
Gdy zaaklimatyzowała się, okazało się, że jest równie fajnym i miłym dzieckiem, jak Iga. Tak więc "straszny wieczór" powtórzył się. Kasia zaczęła opowiadać, że budzi się czasem w nocy i widzi, jak przez jej pokój przechodzą postacie - duchy, "jakby zbudowane z mgły, nie widzę ich twarzy, ale one mi nigdy nic nie robią, pojawiają się i przechodzą przez pokój. Znikają.", mówiła. Słuchaliśmy ją z zapartym tchem. Bowiem opowiadała to spokojnie, bez cienia emocji, gdyż była do tego przyzwyczajona. Jestem przekonana, że gdyby dziecko to sobie wymyśliło, byłoby pobudzone, miało rumieńce na policzkach, zachwycone, że ktoś słucha jego "bajki". Nie wiem, jak to brzmi. Pewnie absurdalnie, ale gdybyście mieli okazje sami to zobaczyć, posłuchać...
Kasia i Iga są naprawdę mimo wszystko zwyczajnymi dziewczynkami - pasjonowały je smoki i piraci (ehh, zresztą, tym mnie ułagodziły, bo też lubię te rzeczy ;) ). Wytrwale uczyły się jeździć konno, biegały po podwórku w kaloszach.
Przy maneżu spotkałam je huśtające się na huśtawkach zrobionych ze sznurków. Kasia zaskoczyła mnie pytaniem.
"Czy umarł tu jakiś zwierzak, o, mniej więcej taki?" , zapytała mnie ręką sięgając do mojego kolana (wzrost mój - 171cm.).
"Owszem, umarł tu piesek niedawno, ale taki duży nie był... Pikuś mu było na imię", odrzekłam wspominając psinę, która była moją ulubioną w Kaczynie. Ale Kasia nie dawała za wygraną.
- "A gdyby stanął na łapkach, to mógłby być taki?"
- "No... w sumie tak." Pikuś był kundelkiem, ale na pewno musiał mieć w rodzinie jamnika. Więc w sumie mogłoby być to możliwe... Był niewielki. Szorstkowłosy.
- "Ale... coś się stało, że pytasz?", zagadnęłam ją na powrót.
- "Poczułam tu ducha."
- "To nie jest złe miejsce, tu duchów raczej nie ma."
- "Duchy nie muszą być koniecznie złe."
- "No, OK, ale jak wyczułaś ducha?"
- "Nie wiem, jak mam Ci to powiedzieć. Ale wtedy robi mi się zimno, przechodzą mnie małe dreszcze, trochę mi się kręci w głowie. No po prostu... ja to czuję."
- "Mhm.". I taka była moja odpowiedź na sam koniec, a sama byłam pod wrażeniem i pełna podziwu dla dziewczynki. Iga natomiast stała obok i słuchała tego. Spokojnie. Też była przyzwyczajona do "reakcji" przyjaciółki. A potem "poleciały" bawić się dalej.
Aż przyszedł czas, kiedy one wyjechały (pożegnaniom końca nie było) i kiedy wakacje się skończyły i trzeba było wracać do szkoły. Wzięłam od Kasi e-mail'a i pisałam z nią jakiś czas. Zapytałam znów o duchy:
Pisze:
Hej Kasiu! ;*
Tu Ania z Kaczyna, od Kopii, znaczy się :P. (Kopia - koń, przyp. autorki)
Nie wiem, czy mnie jeszcze kojarzysz xD.
Nie szkodzi, jak coś, to razem z Igą śpiewałyśmy "Marco Polo" i upijałyśmy się coca-colą, twierdząc, że to rum prawdziwy.
Zwlekałam bardzo długo z napisaniem do Ciebie, ale w końcu wygnałam z siebie lenia i piszę :P.
Ciekawa jestem, co u Ciebie słychać.
U mnie w miarę, nowa szkoła, mnóstwo nowych znajomych :).
Jakoś leci.
Ach... Jak Twoje smoki? ;>
Te, które żyją na kartce?
Sama myślałam, czy by też takiego nie znaleźć i zaopiekować się nim ;).
Czekam na odpowiedź i pozdrawiam Cię gorąco! ;*
- Anka/Kaczyn.
PS. Mogłabyś mi podać e-mail Igi?
Cześć! A raczej ahoj(może ahoy nie
wiem jak się pisze, ale co to pirata
obchodzi)
Smoczki (te z kartki) jeszcze żyją ;-) .Miewam się dobrze a
apropos historii o duchach mam 2 nowe.4 klasa najłatwiejsza nie
jest ale jakoś jest.
Iga ma e-mail z mamą ew...@....pl myśli o własnym. Więcej
napisze w e-mailu następnym, bo mnie mama goni do łóźka. >:o
Kasia."
Niestety. E-maila z odpowiedzią o duchach usunęłam. Ale wiem, że mowa była o zjawisku "poza ziemskim", którego Kasia się bała. Ale tylko tego.
"To coś w rodzaju wielkiego oka, takiego, jak we Władcy Pierścieni, oglądałaś chyba, prawda? Ale ma powiekę. I ono wpada przez okno, tak szybko i wygląda z początku jak kula światła. I jeśli otworzy powiekę, nie można w żadnym wypadku patrzeć się w źrenicę! Trzeba mocno zamknąć oczy. Bo w przeciwnym wypadku, to oko patrzy w głąb Ciebie i znajduje w Tobie Twoje największe lęki. Na przykład, jeśli boisz się okropnie pająków, to to oko zamienia się w pająka i chodzi po Tobie. Ale nie prawdziwego, tylko takiego... też z mgły."
Cóż, to na razie koniec mojej opowieści. Powtarzam poraz kolejny : to może się wydawać absurdalne, ale sama to przeżyłam, usłyszałam, przeczytałam i wierzę w to! Naprawdę wierzę. I ręczę, że to dziecko nie kłamie.
Jeżeli Waszą Fundację ta historia zainteresuje, mogę opisać jeszcze inne przypadki tych "zjaw".
Bardzo proszę - nazwę miejscowości - Kaczyn, nazwisko gospodarzy - Wysoccy, podałam tylko i wyłącznie dla Fundacji.
Pozdrawiam gorąco!
- Anna G.
PS. Gospodyni zapytała się, czy wie Kasia może, co przedtem, przed wybudowaniem jej domu, tam było, na tym placu. Kasia odpowiedziała, że chyba jakaś willa. I że może coś się w niej stało. Nie pamiętam dokładnie.

czytaj dalej 
Jestem Waszą czytelniczką od lat i jesteście jedyni, do których się mogę zwrócić bo nie jestem w stanie sobie z tym poradzić a strasznie się przez to coś boję, boje się powiedzieć żeby nie uznali mnie za wariatkę. Błagam tylko o cierpliwość w przeczytaniu mojego przypadku.
Otóż „TO” to jakaś siła, jedni piszą „zmora” nocna inni bezdech senny. Ale mnie się wydaje że coś próbuje złapać ze mną kontakt od kilku miesięcy, przestraszyć, ostrzec, nie wiem. Pierwszą sytuację miałam tej wiosny, jak mój mąż wyjechał na kilka dni na zimowy kurs wspinaczkowy, wyjechał nad ranem, ja się przebudziłam jak zamknął drzwi i jeszcze słyszałam odjeżdżający z podjazdu samochód. Dosłownie po chwili zaszeleściła reklamówka z korytarzu, myślałam że mąż wrócił się po coś, nie spałam, dlatego też wykluczam bezdech senny. Nagle poczułam jak cała kołdra na całej szerokości zaczyna mnie wgniatać w łóżko, czułam zimne ciarki przez całe ciało, chciałam krzyczeć lub się ruszyć ale nic z tego, rozglądałam się tylko po pokoju o co chodzi. Po dłuższej chwili odpuściło, dosłownie widziałam jak kołdra znowu wraca do poprzedniego kształtu.
Kolejnej nocy to samo, czułam jakby półsen, znowu coś mnie wgniata, tym razem najpierw czuję zimne ciarki i potem gniecenie, otaczanie kołdrą ciała, znowu zero ruchu i głosu. Bałam się zasnąć, zapaliłam światło w korytarzu. Po jakimś czasie (ta sama noc) widziałam szybko przemykającą smugę do łazienki (jest obok sypialni za ścianą) i leżąc na boku widziałam jak to coś przełazi przez ścianę i znalazło się nade mną i mnie wciska w łóżko, udało mi się podnieść rękę i machałam żeby to odgonić i zobaczyłam dłoń która tez ze mną walczy (takie muśnięcie przed oczami) i szybko się urwało. Nie wiem czemu ale miałam wrażenie że to jakiś mężczyzna.
Myślałam, że to tylko się zdarza jak nikogo nie ma w domu ale nie. Kolejne sytuacje zdarzały się bez względu czy ktoś był w domu i czy spałam sama czy nie.
W krótkim okresie czasu spotkało mnie jeszcze kilka sytuacji ale to już były sny, gdzie cos mnie ciągnie, popycha i często przy tym czuję taki smród… ciężko go określić, taki mdły, spalenizna, no nie do opisania, zawsze wtedy próbuję krzyczeć i we śnie wydaje mi się że nie mogę pisnąć ale budzę się słysząc własny krzyk i spocona jak przysłowiowa mysz.
Najświeższe przeżycie miałam ok. 3 tyg temu, było już jasno i zaraz miałam wstawać, nakryłam się kołdrą i gapiłam w sciane, dziecko było u babci a mąż wyszedł rano pobiegać. Poczułam zimne ciarki…i już wiedziałam ze zaraz zaciśnie się na mnie na cholerna kołdra, no i tak się stało a potem poczułam na sobie kilkanaście szybkich ruchów frykcyjnych z wyraźnym sapaniem, jakby bezkształtne ciało chciało zgwałcic mnie od tyłu (sorry ale tak to czułam), jak odpuściło to popłakałam się i bałam jak cholera.
Po dzisiejszym śnie postanowiłam napisać bo za dużo wrażeń mam od zaledwie kilku miesięcy. Dziś we śnie kolejne przyciśnięcie do łózka, spałam na brzuchu i nagle obraz przeniósł się do jakiegoś jasnego pokoju z drewnianym białym sufitem i na wysokości ramienia kontem oka zauważyłam czarną gęstą.. mgłę? Nie wiem jak to określić ale tak jakby ta czarna powłoka mnie dociskała, obudziłam się z krzykiem i mąż też mnie budził.
Opowiedziałam o tym tylko jedne osobie, która wiem że tez ma na koncie dziwne spotkania we śnie i nie tylko, po wysłuchaniu mnie zrobiła taką zmartwiona i lekko przerażoną minę i poprosiła żebym jak najszybciej się pomodliła… .. no i tu jest problem bo ona jest osobą wierzącą a ja nie. I teraz bardzo bym chciała ale nie potrafię, nie wierzę w Boga jedynego, Jezusa, Maryję dziewicę i takie sprawy ale wierzę że jest coś poza naszym umysłem, wierzę że duchy, reinkarnacja czy jasnowidzenie istnieją. Może jedno nie powinno wykluczać drugiego? Nie wiem, ja nie potrafię uwierzyć, nie wiem jak mam się modlić, odklepać zdrowaśkę czy ojcze nasz? To przecież w ustach niewierzącej osoby brzmi co najmniej jak hipokryzja, zreszta modlitwa w którą się wątpi nie jest modlitwą, prawda? Jak to coś odgonić?
Nie miałam nigdy takich „wrażeń” poza snami, które poniżej opisałam (może powinnam zamieścić to na początku?:).
W życiu od czasu do czasu trafiają mi się sny, które przepowiadają przyszłość, rozmawiam ze zmarłymi bliskimi lub pokazują coś co się wydarzyło, dosłownie dwa dni temu jak mój mąż znowu wybrał się w góry śniło i się ze dostał mandat (a ostatni otrzymał kilka lat temu) i jak go zapytałam czy czasem nie było mandaciku to wywalił oczy i się zaśmiał bo faktycznie mu wlepili. Kilka dni przed śmiercią znajomego ze szkoły przyśnił mi się ten chłopak, był pijany w jakimś tunelu a obok szli moi zmarli bliscy, za 3-4 dni dostałam telefon że zmarł po przedawkowaniu narkotyków a stało się to w metrze warszawskim. Mój brat parę miesięcy temu trafił do szpitala (silne kłucie w głowie, ma torbiela w mózgu), kilka dni wcześniej przyśnił mi się jak jadł ludzkie fekalia. Po długiej śpiączce (długa reanimacja po zawale) mój wujek chrzestny zmarł, miałam bardzo ważny egzamin na studiach i nie pojechałam na pogrzeb, pożegnał się ze mną we śnie (w nim był tez mój brat, który tak się wujka przestraszył jak do mnie podchodził że uciekł z krzykiem), przytulaliśmy się dłuższą chwilę. Takich przykładów mogę przytoczyć jeszcze kilkanaście, no chyba że większość ludzi tak ma ale wydaje mi się ze odbieram świat nieco inaczej niż przeciętny człowiek.
I tu się boję, nigdy nie spotkałam ducha na jawie i bardzo bym tego nie chciała, czytałam już na Waszej stronie o zmorach, wygląda to podobnie, ale jak sobie z tym poradzić?
Jak jestem sama w domu to śpię z zapalonym światłem w korytarzu, jak dziecko….
Aneta

Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
To może być statek obcych. Co naprawdę leci przez Układ Słoneczny?
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę
zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.


Rejestracja