Dziś jest:
Poniedziałek, 25 listopada 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




Wielka wojna w Azji? Korea Północna doprowadzi do zamieszania na całym świecie? - oto przepowiednie naszego czytelnika dotyczące przyszłości Polski i świata.
Pt, 20 sty 2017 21:35 komentarze: brak czytany: 2973x

Jeden z czytelników serwisu FN przysyła nam listy ze swoimi przepowiedniami na naszą skrytkę pocztową, czyli Fundacja Nautilus, skr. 221, 00-950 Warszawa. W listopadzie 2014 opublikowaliśmy jego "prognozy", z których na pewno sprawdziła się jedna, czyli rozpad największej ówczesnej polskiej partii politycznej. Właśnie otrzymaliśmy kolejny list z prognozami, a raczej chyba proroctwami w okresie od .......

czytaj dalej

Jeden z czytelników serwisu FN przysyła nam listy ze swoimi przepowiedniami na naszą skrytkę pocztową, czyli Fundacja Nautilus, skr. 221, 00-950 Warszawa. W listopadzie 2014 opublikowaliśmy jego "prognozy", z których na pewno sprawdziła się jedna, czyli rozpad największej ówczesnej polskiej partii politycznej. Właśnie otrzymaliśmy kolejny list z prognozami, a raczej chyba proroctwami w okresie od listopada 2016 do października 2017. Czy są to tylko "przewidywania na czuja", czy rzeczywiste proroctwa oparte o dar jasnowidzenia? Na to pytanie nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć.

Poniżej list do FN, który przyszedł do nas 28 listopada 2016.








I jeszcze informacja dla osób "śledzących" ten tekst i tę publikację w serwisie FN. Dostaliśmy nowy list od naszego czytelnika 19 stycznia 2017, w którym sugeruje jednoznacznie: po dwóch miesiącach moje przepowiednie zaczęły się sprawdzać!





zwiń tekst



Tajemnica zaginięcie studentki Elisy Lam
Nie, 10 gru 2023 23:53 komentarze: brak czytany: 1398x

Tak naprawdę nazywała się Lam Ho Yi i była pochodzenia chińskiego. Jako studentka kanadyjskiego Uniwersytetu Columbia w Vancouver zaginęła w zagadkowy sposób 31 stycznia 2013 roku. Została znaleziona na dachu hotelu w Los Angeles, jej zwłoki znajdowały się w zbiorniku na wodę. Dlaczego ta sprawa jest słynna w środowisku zajmującym się badaniem  zagadkowych zaginięć? Wszystko przez dziwne zachowanie.......

czytaj dalej

Tak naprawdę nazywała się Lam Ho Yi i była pochodzenia chińskiego. Jako studentka kanadyjskiego Uniwersytetu Columbia w Vancouver zaginęła w zagadkowy sposób 31 stycznia 2013 roku. Została znaleziona na dachu hotelu w Los Angeles, jej zwłoki znajdowały się w zbiorniku na wodę. Dlaczego ta sprawa jest słynna w środowisku zajmującym się badaniem  zagadkowych zaginięć? Wszystko przez dziwne zachowanie się tej 21-latki w windzie tuż przed zaginięciem.

Znamy tę sprawę, ale przypomniała nam ją nasza czytelniczka.

-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, December 8, 2016 3:11 PM
To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Smierc Elisy Lam a rytual z Winda
Importance: High

 

Witam Szanowna Fundacje

 Chcialabym abyscie sie przyjrzeli tajemniczej smierci Elisy Lam. Bardzo mozliwe ze o tej sprawie slyszeliscie, gdyz jest to niewyjasnione morderstwo z 2013 roku. jest jednak wiele zagadek ktore do dzisiaj sprawiaja, ze wlos sie jezy na glowie.  Zalaczam Wam link z Wikipedii, gdzie jest opisane cale zajscie. Jest on po angielsku, co oczywiscie nie bedzie dla Panstwa zadnym problemem.

 https://en.wikipedia.org/wiki/Death_of_Elisa_Lam

 

po zapoznaniu sie z tym linkiem, prosze zobaczyc na youtube prawdziwy film przedstawiajacy zachowanie Elisy krotko przed zaginieciem.  Pragne zaznaczyc, ze autopsja nie wykazala w organizmie zadnych narkotykow, alkoholu lub innych srodkow odurzajacych ktore by moglo wyjasnic tajemnicze zachowanie.

 Jest jednak cos, co mogloby laczyc dziwne zachowanie I smierc Elisy. W Koreii wymyslono gre, ktora jest znana jako jedna z najbardziej niebezpiecznych gier na swiecie. a mianowicie, Winda ktora przenosi na 'drugi swiat'.

 https://theghostinmymachine.wordpress.com/2014/06/25/the-most-dangerous-games-elevator-to-another-world/

 Prosze sobie porownac nagranie przed smiercia Elisy I reguly rytualu z winda. Czy Elsa probowala rytual I nie mogla wrocic na nasza strone? dlaczego Winda nie jedzie w dol, kiedy Elisa desperacyjnie naciska wszystkie guziki? kogo obserwuje Elisa na nagraniu?? to wszystko jest zagadka.

wiadomo ze na ciele Elisy nie ma sladu aby we smierc byly zaangazowane osoby trzecie, rowniez zagadka jest, gdyby to bylo samobojstwo, jak tak drobna osoba jak Elisa moglaby sama otworzyc glaz do tanku z woda? co wiecej, sam hotel w ktorym doszlo do smierci, jest znany z polaczeniami innych tajemniczych smierci.

 Bardzo jestem ciekawa co o tym sadzicie. pozdrawiam serdecznie

 [dane do wiad. FN]

 

Poniżej słynny „film z windy”, na którym widać bardzo dziwne zachowanie Elisy, które sprawiło, że sprawa stała się żelaznym punktem wszelkich publikacji o „ tajemniczych zaginięciach”.



zwiń tekst



Niezwykłe pożegnanie
Nie, 10 gru 2023 23:53 komentarze: brak czytany: 1103x

List znalazł na portalu MSN nasz czytelnik. Jego treść jest na tyle ciekawa, że trafia do naszego XXI PIĘTRA. [...] Witam  Was serdecznie Przesyłam bardzo ciepły z msn styl życia artykuł dot sensu naszego życia...:) [...]Byli razem przez 60 lat. Gdy żona zmarła, mąż odkrył, jak cudownie i skromnie się z nim pożegnała.  Jimmy i Billie Breland byli szczęśliwym małżeństwem przez 60 lat Gdy .......

czytaj dalej

List znalazł na portalu MSN nasz czytelnik. Jego treść jest na tyle ciekawa, że trafia do naszego XXI PIĘTRA. [...] Witam  Was serdecznie
Przesyłam bardzo ciepły z msn styl życia artykuł dot sensu naszego życia...:) [...]

Byli razem przez 60 lat. Gdy żona zmarła, mąż odkrył, jak cudownie i skromnie się z nim pożegnała.  Jimmy i Billie Breland byli szczęśliwym małżeństwem przez 60 lat
Gdy porządkował rzeczy ukochanej, znalazł notatnik, w którym małżonka zapisywała najważniejsze rzeczy. I choć tym notatnikiem była książeczka czekowa, zostawiła mu coś cenniejszego od pieniędzy.
Jimmy i Billie Breland byli szczęśliwym małżeństwem z 60-letnim stażem. Mieszkali w Missisipi. On był wykładowcą na jednym z lokalnych uniwersytetów, ona nauczycielką w publicznej szkole. W styczniu 2015 roku stan zdrowia Billie znacznie się pogorszył. Jimmy postanowił przenieść się do szpitala, aby spędzić z nią ostatnie wspólne chwile. Odeszła w wieku 83 lat.
Dwa dni po śmierci ukochanej nadszedł czas, aby uporządkować jej rzeczy. W trakcie porządków Jimmy natknął się na książeczkę czekową, której Billie używała jako notatnika. Nie spodziewał się, że na ostatniej stronie znajdzie list skierowany do niego. Nie było w nim dużo treści, był bardzo konkretny. Ale wystarczył, aby choć na chwilę ukoić jego ból po stracie ukochanej Billie.

Proszę, nie płacz, bo odeszłam. Uśmiechaj się, bo byłam! Wiem, że jestem w szczęśliwym miejscu! Wiem, że znów się spotkamy. Będę na Ciebie czekała!

List na swoim profilu udostępnił Cliff Sims - wnuczek pary - i nie ukrywał wzruszenia i podziwu dla swoich dziadków, którzy przeżyli tyle lat razem. Internauci także byli pod wrażeniem, co widać po prawie 5 tysiącach polubień, ponad 400 komentarzach i prawie 2 tysiącach udostępnień.
pozdrawiam TMJLB

Źródło: facebook.com/bbsims; faceb...





zwiń tekst



Duch opiekuńczy na siedzeniu w samochodzie
Czw, 8 gru 2016 09:43 komentarze: brak czytany: 1032x

Dzień dobry.  Zastanawiałam się jakiś czas czy o tym napisać, ale w końcu stwierdziłam, że to zrobię, może ktoś po przeczytaniu tego zauważy, że być może kiedyś przydarzyło mu się coś podobnego.  Nie ma to nic wspólnego z jakimiś nawiedzeniami, typu 'widziałem gdzies coś nocą, jakiś stwór bądź niezidentyfikowany obiekt przeleciał nad miastem', nie. To chyba było coś na płaszczyźnie religijnej.......

czytaj dalej

Dzień dobry.  Zastanawiałam się jakiś czas czy o tym napisać, ale w końcu stwierdziłam, że to zrobię, może ktoś po przeczytaniu tego zauważy, że być może kiedyś przydarzyło mu się coś podobnego.  Nie ma to nic wspólnego z jakimiś nawiedzeniami, typu 'widziałem gdzies coś nocą, jakiś stwór bądź niezidentyfikowany obiekt przeleciał nad miastem', nie. To chyba było coś na płaszczyźnie religijnej. A przynajmniej ja tak to odebrałam po chwilowym zastanowieniu się.

Sytuacja była zwyczajna. Jechałam z rodzicami na kontrolę lekarską zimą, pod koniec roku 2015 do chirurga. Napadało sporo śniegu wtedy, a drogi nie były dobrze odśnieżone. Tak naprawdę to były nietknięte. Ojciec był trochę zdenerwowany, gdyż droga wynosi około godziny jazdy i krótko mówiąc, nie jeździmy tamtędy często, bał się, że coś się może stać. I ja też miałam taki właśnie lęk przed wypadkiem na drodze tego dnia, jechałam cała spięta, mimo, że mój ojciec posiada prawo jazdy od ponad 30 lat i jest naprawdę dobrym kierowcą. W którymś momencie jednak poczułam coś dziwnego i bynajmniej nie chodziło o temat jazdy.

Choć było to powiązane. W samochodzie byli tylko moi rodzice i ja z tyłu, w pewnym momencie spojrzałam na puste siedzenie obok  siebie. Wyraźnie wyczuwałam tam obecność kogoś lub czegoś, jakby namacalnie ktoś obok mnie siedział. Nawet pomacałam to siedzenie jakbym chciała się upewnić, ale nie było tam nawet jednego śmiecia i oczywiście nic nie wyczułam. Ale cały czas aż do momentu gdy zatrzymaliśmy się przed szpitalem czułam tego 'kogoś' obok siebie i to uczucie jakby napawało mnie spokojem, także czułam, że nie ma się czego bać, że nic nam się nie stanie. Znikło to w momencie kiedy wysiedliśmy z auta. Wizyta trwała nieco ponad pół godziny, podczas której zdążyłam o tym zapomnieć. Ale śnieg nie zniknął, i gdy wszyscy z powrotem wsiedliśmy do samochodu przez całą drogę powrotną znów to czułam, nie wiem jak moi rodzice bo nikt nic nie powiedział, ja też im o tym nie mówiłam ale było to niemal fizyczne uczucie człowieka siedzącego obok. Z tym, że nikogo tam nie było. Ksiądz, który kiedyś uczył mnie religii w szkole mówił kiedyś o czymś podobnym, że to może jakies duchy opiekuńcze. W każdym bądź razie ja się na tym nie wyznaję i nie mam pojęcia co to mogło być. Od tamtej pory się to nie powtórzyło.

Miało miejsce jednak coś jeszcze. Mimo tego jak luźno podchodze do kwestii kościoła to jestem osobą wierzącą. Zawsze mówię, że kościół mi do wiary w Boga nie potrzebny bo pomodlić sie mogę wszędzie. Jednego dnia rozmawiałam na czacie z koleżanką o Szatanie, diabłach tego  typu rzeczach. Tam jakies moje poglądy na ten temat. Od tamtej pory postanowiłam sobie więcej o tym nie mówić. Dlaczego? Bo coś chyba bardzo nie chciało, żebym o tym mówiła. W pewnym momencie poczułam ciarki na plecach, i tak jak wtedy w tym samochodzie czułam, że ktoś obok mnie siedzi dając jakoś znać, że będzie dobrze, to teraz czułam, że to coś nie jest wcale fajne ani przyjazne i daje mi do zrozumienia, żebym się po prostu uciszyła. W pewnym momencie po prostu napisałam koleżance, że musimy zmienić temat bo nie jestem w stanie o tym dłużej pisać. Wrażenie było zatrważające, ale może nie w sensie tego, że nie wiadomo co do mnie przyszło czy coś w ten deseń, ale może w taki, że w ogóle coś takiego miało miejsce. Nie raz rozmawiało sie o takich rzeczach i nigdy wcześniej nie miałam takiego zdarzenia. W nocy tego samego dnia miałam poczucie, że ktoś mnie obserwuje. Potem to znikło, ale nawet teraz czuję się nieswojo pisząc o tym.
Dziękuję serdecznie z góry za przeczytanie w ogóle mojej wiadomości i pozdrawiam.



zwiń tekst



Kiedy nagle w pokoju... nie ma nikogo!
Śr, 7 gru 2016 09:11 komentarze: brak czytany: 1172x

Dzień dobry. Moje imię i nazwisko proszę o pozostawienie do wiadomości redakcji.  Na początek chcę napisać, że Wasza strona prezentuje ciekawe artykuły pisane poprawnym językiem, o co naprawdę ciężko na innych stronach internetowych (np. popularne strony z aktualnościami). Chciałabym opisać dwa zdarzenia, które miały miejsce w towarzystwie tej samej osoby. Myślę, że mogą mieć one związek z przenikaniem.......

czytaj dalej

Dzień dobry. Moje imię i nazwisko proszę o pozostawienie do wiadomości redakcji.  Na początek chcę napisać, że Wasza strona prezentuje ciekawe artykuły pisane poprawnym językiem, o co naprawdę ciężko na innych stronach internetowych (np. popularne strony z aktualnościami). Chciałabym opisać dwa zdarzenia, które miały miejsce w towarzystwie tej samej osoby. Myślę, że mogą mieć one związek z przenikaniem się wymiarów. Pierwsza jest dość zabawna. Moja koleżanka i jej synek spali u mnie w mieszkaniu. Rano, w kuchni jedliśmy śniadanie, w trakcie którego wstał z łóżka mój były mąż i ubrany w niebieską koszulkę poszedł do łazienki. Po ok 10 minutach, gdy tam siedział koleżanka chciała wejść w wiadomej sprawie i poprosiła, aby go pospieszyć. Zapukałam do drzwi, po czym okazało się, że w łazience nikogo nie ma, a światło jest zgaszone (gwoli ścisłości do łazienki wchodziło się przez kuchnię). Wystraszyliśmy się trochę i poszłam do pokoju, gdzie okazało się, że mój były jeszcze śpi w CZERWONEJ koszulce (w której kładł się zresztą spać) i pyta, dlaczego go budzę.

Druga historia związana jest z tą samą koleżanką, lecz miała miejsce w pracy. W czasie przerwy rozmawiałyśmy przez chwilę przed pokojem śniadaniowym, do którego  ktoś wbiegł trzaskając drzwiami. Po chwili się okazało, że pomieszczenie jest PUSTE. Do dzisiaj nie potrafię tego wyjaśnić, zdarzyło się to tylko dwa razy w moim życiu. Nie mam zbyt wybujałej wyobraźni i naprawdę nie wierzę w głupoty, ale tych dwóch zdarzeń nie potrafię wyjaśnić w rzeczowy sposób. Pozdrawiam wszystkich, którzy to przeczytali.




zwiń tekst



Postać Jezusa, modlitwa i zapach fijołków
Wt, 6 gru 2016 07:15 komentarze: brak czytany: 1044x

[XXI PIĘTRO] Witam serdecznie załogę Fundacji i pozdrawiam. Od dziecka interesowały mnie paranormalne sprawy , duchy ,demony ,sny prorocze itd co pchało mnie do horrorów byłam ich wielka fanką jak i fanka strefy 11 (ten program stworzyła kiedyś Fundacja Nautilus przyp. FN) czy Waszej strony itd. Sądzę, że moja historia bardzo Was zainteresuje. Od pewnego czasu miewałam stany depresyjne spowodowane.......

czytaj dalej

[XXI PIĘTRO] Witam serdecznie załogę Fundacji i pozdrawiam. Od dziecka interesowały mnie paranormalne sprawy , duchy ,demony ,sny prorocze itd co pchało mnie do horrorów byłam ich wielka fanką jak i fanka strefy 11 (ten program stworzyła kiedyś Fundacja Nautilus przyp. FN) czy Waszej strony itd. Sądzę, że moja historia bardzo Was zainteresuje. Od pewnego czasu miewałam stany depresyjne spowodowane  stresem życiowym i koszmarami sennymi typu rozmowy ze zmarłymi. Nie wiedziałam jak je interpretować, nie potrafiłam pogodzić się z tym zrozumieć itd. Szukałam pomocy wszędzie. Brano mnie pól serio a rzeczy jednak sie działy, w koło bliskich szerzyłam postrach ,niepokój ,zmartwienie lecz dalej byłam sama z tym problemem.Na jednym z forum powiedziano mi zacznij się modlić, pytać i słuchaj co Bóg ci odpowie.Jak mam słuchać Boga -to nie możliwe.

Na drugi dzień ojciec moje znajomej dał mi książkę religijną, która tłumaczyła co to modlitwa krok po kroku ,słowo po słowie -zrozumiałam co to znaczy słuchać Boga ,że nie wiedziałam co mówię bo nie znałam znaczenia prostej a tak ważnej wykutej za dziecka regułki na pamięć (Ojcze Nasz-jedyna pozostawiona podobno modlitwa przez samego Jezusa ).

Potem dostałam kolejną i tu zaczyna sie cała historia.Leząc około 11 na wieczór z książką przed nosem poczułam piekny zapach, moim zdaniem białych róż  znikąd .Szukałam go wszędzie .Ani to moje perfumy,proszek płyn do prania odświeżacz no nic kompletnie .Pomyślałam, że już na prawdę chyba szaleję .Temat religii, Boga + tajemniczy zapach tak mnie zainteresował, że to chłonęłam jak gąbka .Kupiłam Biblię,krzyż który powiesiłam na ścianie i nagle w domu pojawiły mi się przeżroczyste kule, które tylko widac było w telefonie na kamerce a nie gołym okiem.Szafa biegała sama po pokoju stąd bawianie sie moje kamerką i odkrycie śmigających po pokoju kul jasnych świetlistych śmigających jak wariatki.Pobiegłam przerażona bo bałam się jak nie wiem co po księdza ,lecz wystraszył się i kazał mi czekać do kolędy,oczywiste strach mi nie pozwalał a pocieszał mnie tym ze zło sie o mnie upomina bo wkraczam na dobrą drogę.

Dostałam wode  święcona ,sól i z chłopakiem pochlapalismy i posypaliśmy rogi pokoju a po środku odmówiliśmy modlitwę Ojcze Nasz + modlitwę do Michała Archanioła i tu szok , chłopak tak sie dusił poczas modlitwy że aż siniał, po rytuale czół zapach ten co ja i tak ,jak ja szukał go po całym mieszkaniu nie znajdując żródła i nie wierząc mi że ja go nie czuję choc juz kule i biegającą szafę widział  .Oprócz tych przygód chodziłam od tego czasu do kościoła w Bojkowie ,maleńki kośćiółek słynny na maksa z uzdrowień i pięknych mszy.Tu dopiero sie działo u mnie.Przed snem pewnego razu przymknęłam tylko oko do ułożenia się do snu i zobaczyła Jezusa w złotych szatach na pustyni stojącego przed Jeziorem .Stawiał nogę na wodę i spojrzał z uśmiechem na mnie .Przeraziłam się na maxa. Potem widziałam Go wyłaniającego się z ramy obrazu a ostatnim razem nachylającego się nad moim łóżkiem .Można by rzec, że widziałam Jezusa :)

Piszę to Wam bo  akurat 12 będzie taki wątek a filmik z kulami mam nagrany -mały dowodzik że nie kłamie .Koszmary minęły ja wierzę mocniej a Jezus mi sie objawił jak przestało mi się chcieć mieć cokolwiek i kogokolwiek prócz tego co mam.Nazwałam to chorobą WIĘCEJ moim zdaniem niszczy ona nas i świat prowadząc do tego co wymyka się już nam spod kontroli bo wirus sie uodparnia .



zwiń tekst



Proście, a będzie Wam dane...
Nie, 4 gru 2016 11:58 komentarze: brak czytany: 1216x

Witam, Własnie przeczytałem artykuł "naukowcy na tropie Boga", otóż w swoim życiu miałem zdarzenie ktore odebrałem własnie jako idealną ilustracje wysłuchanej modlitwy. Działo się to prawie przed 2 laty, była to bodajże niedziela, jechałem z okolic Gorzowa wlkp do Berlina gdyż za mniej więcej 2,5 h miałem lot, przed lotem musiałem jeszcze oddać na lotnisku wypożyczony samochód. Bardzo zależało mi.......

czytaj dalej

Witam, Własnie przeczytałem artykuł "naukowcy na tropie Boga", otóż w swoim życiu miałem zdarzenie ktore odebrałem własnie jako idealną ilustracje wysłuchanej modlitwy. Działo się to prawie przed 2 laty, była to bodajże niedziela, jechałem z okolic Gorzowa wlkp do Berlina gdyż za mniej więcej 2,5 h miałem lot, przed lotem musiałem jeszcze oddać na lotnisku wypożyczony samochód. Bardzo zależało mi żeby się nie spóźnić i polecieć bo dwa dni później o 8 rano miałem zacząc nowa pracę a nieobecność spowodowała by nie podpisanie umowy co najmniej w ciągu miesiąca lub wcale.

Pech chciał ze przejeżdzałem przez Kostrzyn i frankfurt nad Odra a tego dnia kończył się przystanek Woodstock, dorogi zupełnie zapchane wracającymi tłumami, główna droga do miasta została zupełnie zamknięta a wszystkie samochody na rondzie cofane z powrotem w kierunku z którego nadjeżdzały. Brak jakiegokolwiek objazdu.

Proszę sobie wyobrazić moje zdenerwowanie, stracilem 40 minut w korku żeby nie dojechac do Kostrzyna z którego miałem conajmniej jeszcze godzinę drogi do Berlina. Pierwszą moją reakcją bylo oczywiście wielkie zdenerwowanie i wyklinanie w duchu braku organizacji. Zaczepiłem policjanta bo wszedzie było pełno Policji i zapytałem jak jechac na Berlin, otrzymałem odpowiedz że najlepiej w tym momencie przez Szczecin bo droga jest nieprzejezdna, przez Szczecin?! to dodtakowe 2-3h!

Nie pozostało mi nic tylko w duchu się modlić, pomóż mi Boże bo nie zdąrze a musze polecieć tym samolotem!
Szczęsliwy traf a może jakaś podświadoma sugestia, jadąc z powrotem po wydostanie się z korku pojechałem za kilkoma autami przez las i kierowani przez lokalnych mieszkańców dojechalismy do Kostrzyna, miałem już mało czasu ale przekroczyłem most na Odrze i udało mi się przedostac w kierunku Berlina.

Cudem zdążyłem na samolot w ostatnim momencie.
Proś a będzie Ci dane.



zwiń tekst



Wielki Budda trafił do piekła? Taki tekst został przysłany do Fundacji Nautilus.
Nie, 10 gru 2023 23:53 komentarze: brak czytany: 1250x

Patrzymy życzliwie na prawie wszystkie religie, gdyż uważamy, że wszystkie one prowadzą do tego samego źródła i nie jest przypadkiem, że istnieje ich aż tyle na tym poziomie naszej cywilizacji. Nie ma jednak sensu ukrywać, że wyjątkowo wśród wszystkich systemów wierzeń (Buddyzm podobno nie jest religią, ale... pomińmy to) patrzymy na Buddyzm. Ustalenia płynące z Buddyzmu w wielu punktach potwierdzają.......

czytaj dalej

Patrzymy życzliwie na prawie wszystkie religie, gdyż uważamy, że wszystkie one prowadzą do tego samego źródła i nie jest przypadkiem, że istnieje ich aż tyle na tym poziomie naszej cywilizacji. Nie ma jednak sensu ukrywać, że wyjątkowo wśród wszystkich systemów wierzeń (Buddyzm podobno nie jest religią, ale... pomińmy to) patrzymy na Buddyzm. Ustalenia płynące z Buddyzmu w wielu punktach potwierdzają nasze własne badania, materiały, zebrane relacje. Docenił to nasz czytelnik przysyłając nam e-email o następującej treści:

-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Wednesday, November 30, 2016 7:28 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Odpowiedz na sondę dotyczącą która z religii jest najbliższa prawdy.

 Witam serdecznie. W załączniku przesyłam artykuł. Może was zainteresuje.

Pozdrawiam Tomasz.




Bardzo nas zainteresował ten e-mail i materiał w nim zawarty. Napisaliśmy nawet odpowiedź do naszego czytelnika z podziękowaniem.

Dziękujemy za e-mail. I tekst. Jak pewnie Pan wie - od 25 lat mówimy o tym, że reinkarnacja to nie jest żadna "teoria" - to fakt. W tym sensie nasze miejsce jest w tym samym kotle, bo pewnie... żyje się tylko raz, prawda? ;)

Trochę to smutne, że Bóg w tej historii wpędza Buddę na wieczny ogień za to, że nie czci "właściwego Boga", choć bidula nawet nie miał szans się dowiedzieć o tym, że ten "właściwy Bóg" istnieje... Urodził się bowiem 567 p.n.e. czyli wtedy, kiedy "o tym właściwym, chrześcijańskim Bogu" jeszcze nikt nie wiedział.

Ale tekst jak najbardziej nam się podoba  - pokażemy go w serwisie.

Pzdr

FN

Poniżej tekst.

 

BUDDYSTA ZOBACZYŁ BUDDĘ W PIEKLE



Był bardzo rozczarowany, gdy zobaczył Gautamę Buddę w piekle i protestował: "Gautama był na  wysokim poziomie moralnym, dlaczego on cierpi w tym ognistym jeziorze?"  Król piekła odpowiedział mu: "Nie ważne, jak dobrym był. Jest w tym miejscu, ponieważ nie wierzył w Wiecznego Boga".  Jezus odpowiedział: "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Jeśli byście znali Mnie, to znalibyście i Ojca Mego. I od teraz znacie Go i widzieliście Go"(J 14: 6-7).

 Jest to zapis buddyjskiego mnicha o imieniu Atet Pian Shintau Paulu, który był martwy 3 dni ...

 Wizja, która zmieniła całe moje życie na zawsze. Kiedy wyszedłem ze szpitala, wróciłem do klasztoru, w którym inni mnisi troszczyli się o mnie. Z czasem słabłem coraz bardziej i bardziej, aż w końcu straciłem świadomość. Później dowiedziałem się, że w rzeczywistości byłem martwy przez trzy dni. Moje ciało rozkładało się i zaczęło śmierdzieć, moje serce zatrzymało się. Moje ciało było przygotowane do kremacji według wszystkich buddyjskich tradycji oczyszczenia. 

I chociaż zgasłem w swoim ciele, ale mój umysł i duch wciąż jeszcze w pełni funkcjonowały. Znajdowałem się w bardzo, bardzo silnym sztormie. Straszny wiatr zmiatał wszystko na swej drodze,  wyrywał drzewa lub cokolwiek innego, po prostu została pusta równina.  Biegłem po tej równinie przez jakiś czas. Wokoło nie było ani jednego człowieka, byłem zupełnie sam. Po jakimś czasie przekroczyłem rzekę. Na przeciwległym brzegu rzeki zobaczyłem straszne, przerażające jezioro ogniste.

 W buddyzmie istnieje obraz podobnego miejsca. Na początku byłem zdezorientowany i nie rozumiałem, że jest to piekło, dopóki nie zobaczyłem Yamę - króla piekła.  Jego twarz była jak u lwa i jego ciało było jak u lwa, ale jego nogi były jak u Nagi (wąż-bóstwo w hinduizmie i buddyzmie). Na głowie miał kilka rogów. Jego twarz była okrutna i bardzo się przestraszyłem. Drżąc, zapytałem go o imię. Odpowiedział: "Jestem - król piekieł, Niszczyciel".

 Król piekła powiedział mi, abym spojrzał w ogniste jezioro. Spojrzałem i zobaczyłem odzież koloru szafranowego, taką, jaką noszą mnisi buddyjscy w Myanmar. Przyjrzałem się i zobaczyłem mężczyznę z ogoloną głową. Kiedy spojrzałem na twarz tego człowieka, zrozumiałem, że był to Y Zadila Kyar Ni Kan Sayadau (słynny mnich, który zginął w wypadku w 1983 roku).

 Zapytałem króla piekła, dlaczego mój dawny przywódca uwięziony jest w tym jeziorze tortur. Powiedziałem: "Dlaczego on jest w tym jeziorze ognia? Był dobrym nauczycielem. Miał nawet nagranie video "Jesteś człowiekiem czy psem?", które pomogło tysiącom ludzi zrozumieć, że ich wartość jako człowieka jest znacznie większa niż wartość zwierzęcia." Król piekła odpowiedział: "Tak, on był dobrym nauczycielem, ale nie wierzył w Jezusa Chrystusa. To dlatego jest on w piekle."

 Potem kazał mi popatrzeć na innego człowieka, który także był w jeziorze ognia. Zobaczyłem mężczyznę z bardzo długimi włosami, skręconego na lewy bok. Miał taką samą odzież. Zapytałem króla piekła: "Kim jest ten człowiek." Odpowiedział: "To jest ten, którego czcisz: Gautama (Budda)". Byłem oburzony tym, że Gautama jest w piekle. Zaprotestowałem: "Gautama był na wysokim poziomie moralnym, dlaczego on cierpi w tym ognistym jeziorze?" Król piekła odpowiedział mi: "Nie ważne, jak dobrym był. Jest w tym miejscu, ponieważ nie wierzył w Wiecznego Boga".

 Potem ujrzałem jeszcze innego mężczyznę ubranego w mundur wojskowy. Miał ogromną ranę na piersi. Zapytałem: "Kto to jest?". Król piekła odpowiedział: "To jest Aung San, przywódca rewolucjonistów w Myanmar. Aung San jest tutaj, ponieważ nie wierzył w Jezusa Chrystusa." W Myanmarze jest powiedzenie: "Żołnierze nigdy nie umierają, oni nadal żyją." Lecz w tej chwili legion piekła powiedział mi: "Żołnierze nigdy nie umierają, ale idą do piekła na zawsze."

 Potem przyszedł inny król piekła. Zobaczyłem jeszcze istotę, której zadaniem było utrzymywanie ognia pod ognistym jeziorem, aby zawsze było gorące. Ta istota zapytała mnie: "Ty też wybierasz się do tego ognistego jeziora?" Odpowiedziałem: "Nie! Jestem tu tylko, aby popatrzeć". Wygląd zewnętrzny tej istoty wywoływał strach. Miał dziesięć rogów na głowie i włócznię w ręku, której koniec składał się z siedmiu ostrzy.

 Istota powiedziała mi: "Masz rację. Przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby to wszystko zobaczyć. Nie widzę tutaj twego imienia. Powinieneś teraz wrócić." I wskazał mi na pustynną równinę, po której wcześniej biegłem.

 Wlokłem się przez długi czas, dopóki nie zacząłem krwawić. Było mi bardzo gorąco i czułem nieznośny ból. W końcu, po tym, jak szedłem przez około trzy godziny, wyszedłem na szeroką drogę. I szedłem wzdłuż tej drogi przez pewien czas, aż dotarłem do rozwidlenia. Jedna droga, idąca w lewo, była szeroka. Droga mniejsza, prowadziła w prawo. Na rozwidleniu był napis, że lewa droga jest przeznaczona dla tych, którzy nie wierzą w Pana Jezusa Chrystusa. Droga w prawo była dla tych, którzy wierzą w Jezusa.

 Byłem ciekaw, dokąd prowadzi wielka droga, dlatego na początku poszedłem nią. Spotkałem dwóch ludzi, jadących 300 jardów przede mną. Próbowałem ich dogonić, aby iść z nimi. Ale bez względu na to, jak się starałem, nie mogłem ich dogonić. Więc zawróciłem i udałem się z powrotem do rozwidlenia. Ale nadal obserwowałem tych ludzi. Kiedy dotarli do końca, nagle zwinęli się z bólu. Ci dwaj mężczyźni krzyczeli ze względu na niesamowity ból! Wykrzyknąłem, gdy zobaczyłem, co się z nimi stało! Zdałem sobie sprawę, że ta wielka droga kończy się wielkim niebezpieczeństwem dla tych, którzy po niej idą.

 Poszedłem drogą dla wierzących. Po godzinie droga się zmieniła i była pokryta czystym złotem. Było ono tak czyste, że kiedy popatrzyłem pod nogi, to wyraźnie zobaczyłem swoje odbicie. A później zobaczyłem człowieka, stojącego przede mną. Miał na sobie białą odzież. Słyszałem też piękny śpiew. To było tak piękne i czyste! To było niewiarygodnie lepsze i ważniejsze niż oddawanie czci, które jest w świątyniach na ziemi. Mężczyzna w białej szacie zaprosił mnie, abym poszedł z nim. Zapytałem go: "Jak masz na imię?". Ale on nie odpowiedział.

 Po tym, jak sześciokrotnie zapytałem go o imię, człowiek odpowiedział: "Jestem ten, kto dzierży klucze od Niebios. Niebiosa - to bardzo, bardzo piękne miejsce. Nie możesz tam wejść teraz, ale jeśli pójdziesz za Jezusem Chrystusem, to będziesz mógł trafić tu po zakończeniu twego ziemskiego życia." Na imię temu człowiekowi było Piotr.

 Wtedy Piotr poprosił mnie, abym usiadł i pokazał mi miejsce na północy. Piotr powiedział: "Spójrz na północ i zobacz, jak Bóg stwarza człowieka". Zobaczyłem w oddali Wiecznego Boga. Bóg mówił do anioła: "Stwórzmy człowieka". Anioł błagał Boga i mówił Mu: "Proszę, nie stwarzaj człowieka. On postąpi niegodziwie i zasmuci Cię." Jednak Bóg mimo to stworzył człowieka. Bóg dmuchnął na człowieku i człowiek ożył. Nazwał go Adamem.

 Potem Piotr powiedział: "Teraz wstań i wracaj tam, skąd przyszedłeś. Opowiedz ludziom, którzy czczą Buddę i bożków. Powiedz im, że są skazani na piekło, jeśli nic nie zmienią w swoim życiu. Ci, którzy budują świątynie i idoli, również pójdą do piekła. Ci, którzy przynoszą mnichom dary, aby zdobyć dla siebie przebaczenie, też pójdą do piekła. Wszyscy ci, którzy modlą się do mnichów i nazywają ich "Pra" (tytuł pełen szacunku dla mnichów), pójdą do piekła. Ci, którzy wychwalają i "dają życie" bożkom, pójdą do piekła. Wszyscy, którzy nie wierzą w Jezusa Chrystusa, pójdą do piekła". Piotr kazał mi wrócić na Ziemię i świadczyć o tym, co zobaczyłem.

 Powiedział też: "Powinieneś teraz także mieć inne imię. Od tej pory nazywasz się Atet Pian Shintau Paulu ("Paweł, który powrócił do życia").

 Nie chciałem wracać. Chciałem iść na Niebiosa. Aniołowie otworzyli księgę. Początkowo szukali mnie po imieniu, danemu mi w dzieciństwie (Titpin), ale nie mogli znaleźć. Następnie szukali po imieniu, które mi nadano, gdy zostałem mnichem buddyjskim (Y Nata Pannita Ashinturiya), ale i jego nie było w księdze. Wtedy Piotr rzekł: "Twoje imię nie jest tu zapisane, musisz wrócić i świadczyć buddystom o Jezusie."

 Wracając złotą drogą, znów usłyszałem piękny śpiew. Wcześniej nie słyszałem czegoś podobnego, a nawet teraz, też. Piotr szedł ze mną do czasu, kiedy musiałem wracać na Ziemię. Pokazał mi drabinę, zstępującą z Niebios na Ziemię. Drabina nie sięgała do Ziemi, urywała się w powietrzu. Na drabinie widziałem mnóstwo aniołów, niektórzy wstępowali do Nieba, niektóry schodzili w dół. Byli bardzo zajęci. Zapytałem Piotra: "Kim oni są?". Piotr odpowiedział: "Są - posłańcami Bożymi. Przekazują do Nieba imiona tych ludzi, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa i tych, którzy nie uwierzyli". A potem Piotr powiedział, że nadszedł czas powrotu.

 Kolejną rzeczą, która mnie zaniepokoiła - to był dźwięk płaczu. Usłyszałem płacz mojej matki: "Mój synu, dlaczego zostawiłeś nas teraz?". Słyszałem, jak wielu innych ludzi też płakało. Zdałem sobie sprawę, że leżę w trumnie. Zacząłem się poruszać. Moi rodzice zaczęli krzyczeć: "On żyje! On żyje!" Ludzie, stojący obok, nie uwierzyli im. Położyłem ręce na brzegi trumny i usiadłem. Wiele osób zdrętwiało z przerażenia. Krzyczeli: "To jest zjawa!"  i uciekali tak szybko, jak tylko mogli.

 Ci, którzy pozostali, nie mogli wymówić ani słowa i trzęśli się. Zauważyłem, że siedzę w pachnącym płynie, którego wystarczyłoby, aby napełnić trzy i pół kubka. To był płyn, który wyciekł z mojego żołądka i innych narządów wewnętrznych. Wyciekł, kiedy leżałem w trumnie. Dlatego ludzie zrozumieli, że naprawdę nie żyje. Wewnątrz trumna była obita folią. Była potrzebna, aby płyn z trupa pozostał wewnątrz, ponieważ wiele ciał wydziela zbyt dużo płynu, dokładnie, tak jak moje ciało.

 Później dowiedziałem się, że byłem o krok od kremacji. W Myanmar ludzi umieszcza się w trumnie, przybija gwoździami wieko i trumnę się spala. I w chwili, kiedy moim rodzicom pozwolono ostatni raz spojrzeć na moje ciało, wróciłem do życia. W sekundę później - wieko mojej trumny zostałoby   przybite i moje ciało zostałoby skremowane!

 Natychmiast zacząłem opowiadać, co widziałem i słyszałem. Ludzie byli zdumieni. Opowiedziałem im o ludziach, których widziałem w jeziorze ognia i powiedziałem także, że tylko Chrześcijanie znają prawdę, opowiedziałem o tym, że nasi przodkowie i my jesteśmy w błędzie od tysięcy lat! Powiedziałem im, że wszystko to, w co wierzyliśmy, było kłamstwem. Ludzie byli zdumieni, ponieważ wiedzieli, jakim mnichem byłem i jak gorliwie nauczałem o Buddzie.

 W Myanmarze, kiedy człowiek umiera, jego imię i wiek pisane jest na boku trumny. Gdy umiera mnich, na boku trumny wpisuje się jego imię zakonne i liczbę lat, przez które służył jako mnich. Zapisano mnie do grona martwych, ale, jak widzicie, ja żyję!

 Chcesz oddać swoje życie Jezusowi i uniknąć piekła? Odmów tę modlitwę ...

 "Drogi Jezu, jestem grzesznikiem. Wybacz mi moje grzechy. Odwracam się plecami do swoich grzechów i wyrzekam się wszystkich duchów, które mnie wiązały. Wierzę w to, że Jezus umarł na Krzyżu za mnie. Wejdź do mego serca i bądź moim .... Zbawicielem".

 Źo:

 Буддист увидел Будду в аду

http://rpczmoskva.org.ru/k-svedeniyu/buddist-uvidel-buddu-v-adu.html#more-30252

21 października 2016 r.

 

Tłumaczył Andrzej Leszczyński

17.11.2016 r.

 

 

 

 

 

 

 



zwiń tekst



BRAT OPOWIEDZIAŁ WE ŚNIE O... SWOJEJ ŚMIERCI
Wt, 29 lis 2016 05:12 komentarze: brak czytany: 1198x

Witam. Od lat jestem czytelniczką waszej strony, przez te wszystkie lata przeczytałam wiele. Moje zainteresowanie waszą stroną wzbudził mój szkolny wychowawca z któremu opowiedziałam co mnie spotyka. Mianowicie od tragicznej śmierci mojego brata w moim życiu zaszło wiele zmian, które nie do końca rozumiałam. W noc którą zginał śnił mi się Grzegorz (brat) z którym chodziłam po naszym nowym domu(który.......

czytaj dalej

Witam. Od lat jestem czytelniczką waszej strony, przez te wszystkie lata przeczytałam wiele. Moje zainteresowanie waszą stroną wzbudził mój szkolny wychowawca z któremu opowiedziałam co mnie spotyka. Mianowicie od tragicznej śmierci mojego brata w moim życiu zaszło wiele zmian, które nie do końca rozumiałam. W noc którą zginał śnił mi się Grzegorz (brat) z którym chodziłam po naszym nowym domu(który jeszcze był w remoncie) razem z nami był chłopak, który jak się okazało potem zamieszany był w śmierć brata. W połowie snu mój brat pokłócił się z owym chłopakiem, zniknął mi z oczu i więcej go w tym śnie nie zobaczyłam. Rano dowiedziałam się, że nie żyje.  W kilka tygodni po śmierci brata (dodam że była to śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach) przyśnił mi się mój brat , który odpowiedział o tym jak zginął, że był to wypadek i o tym że osoby które tego wieczoru z nim były (między innymi chłopak z mojego snu) doskonale wiedziały, że nie żyje, mimo iż się tego wypierały, widziały jego śmierć i nie udzieliły mu pomocy.

W między czasie działy się różne nie wytłumaczalne rzeczy m.in w nocy budziła mnie świadomość czyjejś obecności w moim pokoju, gdy otwierałam oczy widziałam nad sobą mężczyznę w długim czarnym płaszczu i ogromnym kapeluszu który stał nade mną i przyglądał mi się, dodam że bardzo się go bałam krzyczałam ile sił ale nikt mimo iż pokoje w moim domu są wszystkie obok siebie, nikt mnie nie słyszał. Jako dziecko (miałam 12 lat kiedy to się zaczęło)nie przywiązywałam do tego wagi , jednak jako 20 letnia dziewczyna zaczęłam wiązać ze sobą fakty. Otóż zawsze przed tym gdy pojawiał się owy "nocny pan" zawsze czułam zapach pogrzebu( pogrzeby mają charakterystyczny zapach dla mnie, powiązanie róż i palonych zniczy) a po jego wizycie  ktoś w mojej rodzinie umierał. Przygód z duchami maiłam jeszcze wiele, nie sposób wszystkie opisać, ale w końcu zaakceptowałam to że jestem nieco inna i przeszłam nad tym do porządku dziennego.

 Wracając do snów, od śmierci mojego brata mięło 12 lat, w tym okresie bardzo często mi się śnił, na początku że spotykam go na cmentarzu jako małego chłopca ( gdy zginął miał 18 lat)i prosi mnie o to abym przyniosła mu jedzenie bo jest strasznie głodny(rozumiałam wtedy że chodzi o to że potrzebuje modlitwy), później śnił mi się jako nastolatek który wracał do domu, często ze mną rozmawiał. Ostatnio jednak przyśnił mi się tak jak zapamiętałam go z dnia wypadku, siedział odwrócony bokiem do mnie, rozmawiał z kimś był bardzo uśmiechnięty czułam że jest szczęśliwy, zresztą sam mi powiedział, że jest dobrze, wstał i przytulił mnie tak mocno jak nigdy -wiedziałam że jest szczęśliwy. Od tamtej pory jak na razie mi się nie śnił.
 Niestety przed tegorocznymi świętami wielkanocnymi znowu poczułam zapach pogrzebu kielka dni po tym dowiedziałąm się że  w wypadku samochodowym zginął brat (Przemek) chłopaka który podejrzany był o zabójstwo mojego brata ( ten sam chłopak o którym śniłam w noc śmierci mojego brata). Przemka znałam bardzo dobrze gdyż chodziłam z nim do podstawówki. Co jest najdziwniejsze zginął on kilka metrów od miejsca w którym zostało znalezione ciało mojego brata. Między jego śmiercią a pogrzebem (6 dni ze względu na święta) zaczęły dziać się dziwne rzeczy, nie mogłam spać, kątem oka widziałam postać poruszającą się obok mnie,  najgorsze było dwa dni przed pogrzebem,. jak co dzień byłam w pracy, gdy przechodziłam obok drzwi, które były wyjęte z zawiasów od 6 miesięcy i zawsze stały w tym samym miejscu, nigdy się nie poruszyły, nie było z nimi problemy, drzwi się nagle się na mnie przewróciły. dostałam dosyć mocno aż przykucnęłam i się rozpłakałam, wtedy poprosiłam, Przemka żeby zostawił mnie w spokoju. Od tamtego czasu wszystkie widziane przeze mnie obiekty zniknęły, Na pogrzebie pożegnałam się z nim i odczułam ulgę.
Musze dodać jeszcze, że w śmierć mojego brata Grzegorza zamieszane były 4 osoby. Jeden z chłopaków chciał popełnić samobójstwo, drugi zmarł, jak się potem okazało pękło mu serce( był młody i zdrowy), trzeci popadł w alkoholizm a czwarty właśnie stracił brata w wypadku, który opisałam.  Dużo osób wiąże te wszystkie wydarzenia ze śmiercią mojego brata mówiąć Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy....

Właściwie nie wiem czemu opisałam Wam to wszystko ale chciałam się z kimś tym podzielić a wiem,że nikt inny jak tylko wasza załoga zrozumie, że to nie są jakieś przewidzenia i nic mi się nie wydaje. Takie rzeczy po prostu się zdarzają.  Więc mimo wielu negatywnych komentarzy i wszystkich sceptyków wasza praca ma sens. Pozdrawiam



zwiń tekst



ZNAK OD ZMARŁYCH RODZICÓW
Wt, 29 lis 2016 05:10 komentarze: brak czytany: 1169x

Chciałabym opowiedzieć moją smutną historię. Nie wiem sama dlaczego, ale chyba chcę ją przekazać osobom, które potrafią uwierzyć słowom nieznanej osoby.  Mój pierwszy kontakt ze śmiercią bliskiej osoby miałam 26 lat temu. Miałam 18 lat i w tym młodym wieku przyszło mi się zmierzyć z nagłą straszliwą śmiercią. Mój tata po powrocie z pracy, narzekał na ból głowy, siostra podała mu tabletkę przeciwbólową.......

czytaj dalej

Chciałabym opowiedzieć moją smutną historię. Nie wiem sama dlaczego, ale chyba chcę ją przekazać osobom, które potrafią uwierzyć słowom nieznanej osoby.  Mój pierwszy kontakt ze śmiercią bliskiej osoby miałam 26 lat temu. Miałam 18 lat i w tym młodym wieku przyszło mi się zmierzyć z nagłą straszliwą śmiercią. Mój tata po powrocie z pracy, narzekał na ból głowy, siostra podała mu tabletkę przeciwbólową, kiedy chwilę potem poszła zapytać jak się czuje, tata leżał na podłodze, nie żył. Byłyśmy same w domu, mam była w pracy. Nie potrafię opisać okropności tamtej chwili. Mój tata, okaz zdrowia, nagle zmarł.
W pierwszą noc po Jego śmierci, przyśnił mi się, że wszedł do pokoju, w którym wszyscy rozpaczaliśmy nad jego śmiercią, uśmiechnął się i powiedział " Tu jest mi dobrze, przyszedłem się tylko pożegnać  z Sabcią (naszym psem)" To wszystko. Pamiętam ten sen mimo upływu lat i sądzę, że to był jakiś znak.

Niestety po 26 latach przyszło mi się zmierzyć jeszcze z większymi tragediami. Rok temu nagle zmarła moja siostra.
Przyjęta na oddział szpitala z bólami brzucha, już stamtąd nie wróciła. Zbyt póżno zdiagnozowano tętniaka aorty brzusznej. Była młoda, energiczna , kochająca życie. Osierociła dziecko. To było straszne. Jej śmierć wstrząsnęła nami wszystkim. Moja mama popadła w czarną rozpacz. W pierwsze dni i noce przytrafiały jej się niesamowite sytuacje. Pierwszy przypadek to dokładnie w godzinę śmierci siostry (już następnego dnia), na komórce wyświetliło się zdjęcie mojej siostry. Bez jakichkolwiek działań kogokolwiek. W nocy z kolei samoczynnie włączyła się cicha muzyka z telefonu komórkowego. Kolejnego dnia ze ściany odpadł aniołek, którego siostra podarowała mamie. Nie miał prawa spaść! Wisiał na haczyku, nic się nie zerwało, po prostu został z niego jakby wypchnięty.

Krótko po śmierci siostry miałam sen, widziałam siostrę ale młodszą miało ok 20 lat, uśmiechniętą, pracowała w kawiarni (to nie jej zawód) i tylko się uśmiechała - nic nie mówiła. Moja mama nie mogła zaakceptować tego co się stało. Pogłebiała się w rozpaczy. Mówiła , że czuje jakby Gosia (moja siostra) chciała zabrać Ją do siebie.

Po czterech miesiącach od śmierci mojej siostry. W dzień moich urodzin spotkaliśmy się w domu mojej mamy całą pozostałą rodziną . Rozmawialiśmy , zaczęliśmy się uśmiechać. Zaczynałam mieć nadzieję, że wszystko jednak jakoś się ułoży. Moja mama miała taki dobry nastrój , chyba po raz pierwszy od śmierci siostry. Wyglądała tak promiennie. Rozjechaliśmy się do swoich domów w dobrych nastrojach. O godz ok 19 otrzymałam wiadomość od brata, że mama nie żyje. Zmarła samiutka w domu, nagle. Jej serce nie wytrzymało. Wraz z jej śmiercią umarła część mnie. Już nigdy nie będę szczęśliwa. Smutek i rozpacza zabija mnie każdego dnia. Dzisiaj mija 10 mcy od Jej odejścia. Tak bardzo za nią tęsknię. Kiedyś umawiałyśmy się, że jeśli ktoś z nas umrze, to ten da innym znak, czy jest coś tam po drugiej stronie. Niby żart, ale obie wiedziałyśmy, że mówimy serio. W pierwszą noc śniła mi się mamusia, obejmowałyśmy się i płakałyśmy. Żegnałyśmy się. Wiem, że mamusia chciała się w ten sposób ze mną pożegnać. Często po śmierci mamy, rozmawiam z nią, błagałam żeby dała mi znać, czy jest tam jej dobrze, czy jest z siostą. I przyszła odpowiedź: Śniły mi się obie, uśmiechnięte, szykującę coś, chyba w kuchni. Uśmiechały się tylko. Było tam bardzo jasno i przyjemnie. Obie były dużo młodsze. Ten sen uświadomił mi, że to nie mogą być przypadki, czy też efekty pracy mózgu. Sądzę, że jednak coś jest po śmierci i mam nadzieję, że kiedyś spotkam się z moimi bliskimi po tamtej stronie.

Zaznaczam, że jestem osobą bardzo twardo stąpającą po ziemi. Bardzo szczegółowo analizuję wszelkie, tego typu zjawiska . Jestem bardzo sceptyczna do tego typu zjawisk. Ale nie mogę negować sytuacji, które się powtarzają i są odpowiedzią na moje prośby. Przepraszam za trochę chaotyczny opis, ale to są straszne emocje i trudno mi je wyrażać. Chciałam się podzielić moimi smutnymi doświadczeniami, być może dlatego, że nie opowiadam o tym innym ludziom,  nie chcę ironicznego spojrzenia, albo głupiego komentarza.   Wiedzą o tym tylko najbliżsi, którzy mi zostali.
 
pozdrawiam serdecznie, cieszę się że mogłam się "wygadać" Kasia



zwiń tekst



NIEZWYKŁE ZACHOWANIE GOŁĘBIA NA AUTOSTRADZIE
Wt, 29 lis 2016 05:03 komentarze: brak czytany: 973x

Kierowca jadący holenderską autostradą na trasie Amsterdam-Utrecht, dostrzegł w pewnym momencie za szybą gołębia. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ptak leciał na równi z innymi samochodami, osiągającymi prędkość 100 km/h! Statystyczny gołąb jest w stanie lecieć z prędkością 70 km/h. Ten zdecydowanie przekroczył granicę przeciętności.Prawdopodobną przyczyną osiągnięcia przez tego.......

czytaj dalej

Kierowca jadący holenderską autostradą na trasie Amsterdam-Utrecht, dostrzegł w pewnym momencie za szybą gołębia. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ptak leciał na równi z innymi samochodami, osiągającymi prędkość 100 km/h! Statystyczny gołąb jest w stanie lecieć z prędkością 70 km/h. Ten zdecydowanie przekroczył granicę przeciętności.

Prawdopodobną przyczyną osiągnięcia przez tego ptaka tak zawrotnej prędkości jest fakt, że wpadł w sprzyjający tunel aerodynamiczny, jaki wytworzył się między samochodami. Autor filmu zdradził, że gołąb towarzyszył mu przez ponad 20 kilometrów podróży autostradą!

To jednak nie jest rekordowy wynik prędkości osiągnięty przez gołębia. Jak podaje serwis turkoty.pl w 1872 roku pewien gołąb pokonał trasę 980 kilometrów w zaledwie 8 godzin. To oznacza, że leciał z średnią prędkością 122 km/h.



zwiń tekst



Tajemniczy dźwięk wydobywa się z dna oceanu. Jest tak mocny, że dociera do kosmosu.
Wt, 29 lis 2016 04:56 komentarze: brak czytany: 966x

Dno Morza Karaibskiego wibruje wytwarzając dźwięk. Odkryto go przypadkowo. Naukowcy badali przebieg i zachowanie Prądu Zatokowego czyli Golfsztromu - jednego z najważniejszych dla klimatu Ziemi zjawisk. Okazało się, że modele opisujące zmiany ciśnienia wody źle działają, kiedy zastosuje się je do Morza Karaibskiego. Oczywiście mógł to być błąd samego modelu, ale badacze postanowili sprawdzić, czy .......

czytaj dalej

Dno Morza Karaibskiego wibruje wytwarzając dźwięk. Odkryto go przypadkowo. Naukowcy badali przebieg i zachowanie Prądu Zatokowego czyli Golfsztromu - jednego z najważniejszych dla klimatu Ziemi zjawisk. Okazało się, że modele opisujące zmiany ciśnienia wody źle działają, kiedy zastosuje się je do Morza Karaibskiego. Oczywiście mógł to być błąd samego modelu, ale badacze postanowili sprawdzić, czy przypadkiem zjawisko oscylacji ciśnienia nie zachodzi naprawdę.

Przeanalizowali więc pomiary dokonywane na dnie morza od 1958 roku i odkryli, że zarejestrowały one dziwny, bardzo niski dźwięk. Jego częstotliwość jest znacznie za niska, by mogło go usłyszeć ludzkie ucho. Jednak energia niesiona przez to buczenie jest bardzo duża - istnienie dźwięku potwierdziły obserwacje prowadzone przez satelity Grace należące do NASA i latające na wysokości 500 km nad Ziemią.



Na tym krótkim filmie można usłyszeć dźwięk, którego częstotliwość podniesiono tak, by stał się słyszalny dla człowieka:



Wyjaśnieniem źródła dźwięku okazują się tzw. fale Rossby’ego - ruchy oceanu odbywające się w wielkiej skali, a wywoływane zmianami ciśnienia powietrza. Jedna z takich fal podróżuje przez basen Morza Karaibskiego. Gdy dociera do jego zachodniego wybrzeża znika, a potem - po upływie 120 dni - pojawia się znowu na wschodnim brzegu morza i rozpoczyna kolejną wędrówkę ku zachodowi.

Tajemniczy dźwięk jest wywoływany drganiami dna morza, które wzbudzane są przez wygasającą na zachodzie falę. Naukowcy porównują to do działania gwizdka, w którym wibracje powietrza wprawiają w drgania gwizdek i powodują rozchodzenie się dźwięku. Dlatego dziwny dźwięk nazwany został przez nich "Gwizdkiem Rossby'ego". Jak piszą badacze drgania powierzchni morza wywołane dźwiękiem sięgają 10 cm, mogą więc wpływać na zachowanie Prądu Zatokowego, który odpowiada m.in. za klimat Europy.



zwiń tekst



Jeszcze jedno ostrzeżenie przed zajmowaniem się magią.
Wt, 29 lis 2016 04:30 komentarze: brak czytany: 1016x

Ostatnio w serwisie FN w dziale XXI PIĘTRO ukazało się kilka relacji naszych czytelników pokazujący ogromne ryzyko związane z zabawami z "przedmiotami magicznymi", w tym z Tablicą Ouija. Kontynuując ten temat jeszcze jedna wiadomość od naszego czytelnika z opisem właśnie takiej sytuacji. Niech będzie to ostrzeżeniem dla innych.> Witam cala Fundacje Nautilus.> Dzisiaj wlasnie przeczytalem na.......

czytaj dalej

Ostatnio w serwisie FN w dziale XXI PIĘTRO ukazało się kilka relacji naszych czytelników pokazujący ogromne ryzyko związane z zabawami z "przedmiotami magicznymi", w tym z Tablicą Ouija. Kontynuując ten temat jeszcze jedna wiadomość od naszego czytelnika z opisem właśnie takiej sytuacji. Niech będzie to ostrzeżeniem dla innych.


> Witam cala Fundacje Nautilus.
> Dzisiaj wlasnie przeczytalem na panstwa stronie artykul o skutkach praktyk magicznych. Dlatego tez chcialem sie z panstwem podzielic o swoich doswiadczeniach I konsekwencjach tych praktyk.
> Tak wiec ja nastolatek moze 20letni znalazlem  I zamowilem sobie na internecie ksiazke w ktorej autorka wrozka opisywala ze zna metody dzieki ktorym takze kazdy z nas moze stac sie bogaty, slawny, miec wplyw na innych ludzi itp. Oczywiscie nie nazywala tego w ogole magia haha. Gdy tylko otrzymalem ksiazke zaczalem wskazowki w niej zawarte praktykowac. Wyokonywalem je wszystkie krok po kroku. Pewnego dnia bylem w pokoju z siostra I nagle poczulem taki strasznie silny bol w glowie ze musialem
sie polozyc na lozku. Bol ten nie byl fizyczny tylko psychiczny, mentalny-po prostu poczulem ze cos chce wejsc do mojego umyslu. Tak sie przestraszylem ze zaczalem sie modlic na lezaco do Jezusa, Matki Bozej, Michala Archaniola I wszystkich aniolow itp. o pomoc. Trwalo to pare minut I ustalo. Ale co jest jeszcze ciekawe? Dwa razy jak jechalem do pracy to mnie takze zaatakowalo-dobrze ze nie bylem kierowca.
> Takze ja glupi uzywalem pare razy praktyk magicznych azeby zemscic sie na ludziach. Uwazam a nawet jestem pewien ze wywolalo to u mnie chorobe psychiczna.
> Dlatego chcialbym przestrzec wszystkich przed tego typu praktykami.
> Pozdrawiam Cala fundacje I wszystkich czytelnikow.




zwiń tekst



Tabliczka Ouija? Wtedy nie będziemy mogli Pani pomóc.
Nie, 10 gru 2023 23:54 komentarze: brak czytany: 1267x

Ludzie zwracają się do nas z przeróżnymi prośbami i pytaniami, które bardzo często dotyczą nawiedzonych domów. Nawiedzenie jest faktem i nie ma sensu w ogóle się nad tym zastanawiać, gdyż na własne oczy widzieliśmy rzeczy, które... nie ma sensu nawet straszyć przytaczaniem tego, co widziała Załoga FN w takich miejscach. Jest jednak moment, kiedy jesteśmy bezradni. Jeśli osoba zwracająca się do nas.......

czytaj dalej

Ludzie zwracają się do nas z przeróżnymi prośbami i pytaniami, które bardzo często dotyczą nawiedzonych domów. Nawiedzenie jest faktem i nie ma sensu w ogóle się nad tym zastanawiać, gdyż na własne oczy widzieliśmy rzeczy, które... nie ma sensu nawet straszyć przytaczaniem tego, co widziała Załoga FN w takich miejscach. Jest jednak moment, kiedy jesteśmy bezradni. Jeśli osoba zwracająca się do nas sugeruje, że chce się skomunikować z duchem przy pomocy najbardziej niebezpiecznego urządzenia w dziejach świata, czyli tzw. Tabliczki Ouija wtedy... naprawdę opadają człowiekowi ręce.



 

Oto e-mail, który do nas trafił:

[...] Od momentu, kiedy do Państwa pisałam, działy się kolejne pojawienia. Któregoś razu drzwi do sypialni otworzyły się z hukiem, jakby ktoś je kopnął, wstałam, zamknęłam, pierwsza myśl, że może cos mi się przyśniło, ledwo weszłam do łóżka i huk z otwarciem drzwi się powtórzył, przy czym zobaczyłam pomarańczowe światło, jakby błysk od burzy. Tydzień pózniej sąsiadka miała podobną sytuację, 2 razy drzwi z hukiem się zamknęły. Od tego momentu mieliśmy kilka tygodni ciszy, zupełnie nic się nie działo, ale po jakimś czasie usłyszeliśmy kroki do pokoju na samej górze, mąż wyszedł sprawdzić ale nic nie zobaczył, pies też spał, więc nie mogło to być zwierze. 

 Tydzień temu mieliśmy gości, szwagierka spała w górnym pokoju, tym, do którego słyszeliśmy kroki, drugiej nocy zobaczyła jak bujak dla dziecka zaczął się sam ruszać. Na drugi dzień poszła sprawdzić pokój aplikacją, która wykrywa twarze i dodaje do niej jakies smieszne uszy i efekty. Taką twarz z uszami wychwyciła najpierw na łóżku obok niej, pozniej na scianie. Wystraszyła się i zbiegła do nas, poszłam tam z nią by to nagrać jeśli się znów pojawi i rzeczywiście, udało się wychwycić "kontur" gdzie aplikacja wychwyciła twarz przez ułamek sekundy, a na koncu nagrania pojawił się głos, którego nie słyszałyśmy będąc w pokoju. Odsłuchiwaliśmy to pozniej w spowolnionym tempie i glos męski mowil cos w stylu "nadejdzie", przynajmniej tak uslyszelismy, pokazywalismy tez nagrania holenderskim sąsiadom, ale nic nie zrozumieli.

 Pisałam też wcześniej o tym, jak syn powiedział,  że boi się duchów tych, które znów przybęda jak będzie woda. Sprawdzałam w internecie dokładniej tą wodę i rzeczywiście - w 1953 była wielka powódz, na naszym terenie zginęło 846 osób.

 Przed podwojnym otwarciem drzwi do sypialni, jakos pare dni wczesniej siedziałam sama w salonie, pare osob radzilo, ze powinnam sprobować porozmawiac, wiec powiedzialam "jeśli tu jesteś usiądz na sofę", zaraz po słowach zobaczyłam lekkie wgniatanie na kocu. Nie dowierzałam, powtórzyłam raz, drugi, dziesiąty i za każdym razem było to samo. Na dalszą dyskusję sie nie odważyłam.

 Planujemy z mężem kupić tablice ouija, może mają Państwo doświadczenie, czy to w ogóle działa? Jeśli tak, czy jest bezpieczne? Różne opinie czytałam na ten temat, ale ciekawość jest chyba silniejsza, tym bardziej, że ciężko oswoić się z myślą, że cały czas coś się dzieje. Gdyby to ktoś mi opowiadał w życiu bym nie uwierzyła, ale niestety widzę i słyszę to wszystko i nie da się tego wytłumaczyć logicznie i chciałabym w jakiś sposób to sprawdzić.

 Pozdrawiam i dziękuję za poprzednią odpowiedz.

 

 

I nasza odpowiedź:


Szanowna Pani,

Na samym początku napiszemy jasno – w momencie, w którym weźmie Pani do ręki tablicę Ouija praktycznie to oznacza koniec zabawy. Z naszego doświadczenia wynika, że to jest niczym otwarcie drzwi, przez które nie przechodzą dobre byty, ale tylko i wyłącznie złe. Mamy tak wiele tragicznych, dramatycznych wręcz historii związanych z tą przeklętą tablicą, że kiedy czytamy takie słowa, to czujemy na plecach zimny powiew grozy… Ale zrobi Pani tak, jak uważa. Jesteśmy dorosłymi ludźmi.

Jeśli mamy Pani coś naprawdę radzić, to polecamy zapalenie w domu kadzidła z białą szałwią i obejścia z nim wszystkich pomieszczeń domu. To naprawdę pomaga, o czym mieliśmy okazję się wiele razy przekonać.

Wskazane jest także w momencie występowania manifestacji takiego bytu stanowcze zwrócenie się do niego z żądaniem pójścia w stronę światła. Trzeba to robić z pełną siłą i mocą, której wiele osób brakuje. Stąd także czasami niezbędna jest obecność egzorcysty.

Mamy nadzieję, że nasza odpowiedź jest tym, czego Pani oczekiwała.

Pozdrawiamy

FN 



zwiń tekst



NAWIEDZONY SKLEP? PRAWDZIWA HISTORIA
Sob, 26 lis 2016 10:25 komentarze: brak czytany: 1120x

Zjawiska dziwnego i samoistnego przemieszczania się przedmiotów, dziwnych stuków, podejrzanych hałasów, a także przemykających w ułamku sekundy sylwetek czy cieni to nie tylko domena tzw. nawiedzonych domów, ale także takich miejsc jak np. magazyn w sklepie. Nasz czytelnik opisał historie właśnie takiego sklepu, w którym pracuje jego narzeczona. Tytuł jego e-maila był znamienny: "Duchy w Sklepie"..........

czytaj dalej

Zjawiska dziwnego i samoistnego przemieszczania się przedmiotów, dziwnych stuków, podejrzanych hałasów, a także przemykających w ułamku sekundy sylwetek czy cieni to nie tylko domena tzw. nawiedzonych domów, ale także takich miejsc jak np. magazyn w sklepie. Nasz czytelnik opisał historie właśnie takiego sklepu, w którym pracuje jego narzeczona. Tytuł jego e-maila był znamienny: "Duchy w Sklepie"...


From: [dane do wiad. FN]
Sent: Wednesday, March 16, 2016 9:26 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Duchy w sklepie! :)

Czesc!

Od jakiegos czasu slyszalem od mojej narzeczonej, ze w jej sklepie są jakieś istoty. Sklep został otworzony w kwietniu 2015r., budynek był nowy, zbudowany pare miesięcy wczesniej. Jako dziecko pamiętam, ze był tam tartak. W historię tego miejsca się nie zgłębiałem.

To parę z historii które usłyszałem od dziewczyn które pracują w tym sklepie:

- "byłam pewna ze gasiłam na magazynie światło przed wyjściem, rano przychodze - swiatlo zapalone"
- magazyn to zamkniete pomieszczenie, jest w nim wnetylacja ale nie tak silna zeby rozrzucac dokumenty po stołówce, co miało pare razy miejsce, a na noc wentylacja jest wyłączana
- dziewczyny opowiadały jak wychodzac na przerwe(wychodza zawsze pojedynczo) słychac czasem szuranie krzeseł, chociaz nikogo tam nie ma
- pare dni temu, jedna została pociągnięta do tyłu w ciagu dnia w glownej czesci sklepu, nikogo za nia nie było
- czesto czuja jakby ktos kolo nich przechodził, chociaz są same.

Całkiem przypadkiem od narzeczonej dowiedziałem się o "jakiś kulach" ktore widza w podczerwieni na magazynie. Po zamknieciu drzwi, zgaszeniu światla panuje tam kompletna ciemnosc, nie ma tam okien (sprobowalem wejsc tam dzisiaj sam, zgasilem swiatlo, ale strach był silniejszy... - wiecej w filmiku ;)).

Od razu ja zjechalem dlaczego mi o tym wczesniej nie mowila... od razu w glowie mialem "orbs". Wysylam wlasnie filmiki na youtuba, jako niepubliczne i bardzo bym prosil, jezeli cokolwiek Was w nich zainteresuje o nie udostepnianie ich światu, gdyz widac na nich nasze twarze, ewentualnie po ich zakryciu, jak najbardziej :)

Posiadamy finy i rzeczywiście - widać na nich przemieszczające się kule orbs. Nie możemy ich jednak pokazać ze względu na prośbę naszego czytelnika. Jak wyglądają takie przeloty "orbs"? Można to zobaczyć na filmie poniżej.



zwiń tekst



STRONA
1 50 59 60 61 62 63 64 65 86
Strona 62 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.