Dziś jest:
Czwartek, 21 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Witam serdecznie. Na waszą stronę natknąłem się kilka dobrych lat temu, i również od kilku lat przymierzam się do napisania wiadomości z opisem moich niecodziennych sytuacji. Myślę że w końcu dojrzałem do tej decyzji.
Chciałbym zacząć pisać chronologicznie, od najmłodszych lat. Nota bene, aktualnie mam ich 27, i na przestrzeni tych lat, zdołałem uwierzyć w UFO, duchy i inne niewytłumaczalne rzeczy.
Pierwsza historia. Lata między 1998-1999.
Pamiętam że będąc małym dzieciakiem, mając jakieś 6-7 lat, coś mnie nocami dręczyło. Miałem pokój obok pokoju rodziców, w nocy zazwyczaj drzwi były otwarte, a przynajmniej zawsze chciałem żeby były, czułem się wtedy bezpieczniej. I pomimo tego kilka razy w środku nocy, słyszałem jakby ktoś chodził po pokoju w butach typu szpilki.
Bałem się spojrzeć, więc leżałem nieruchomo i tylko się wsłuchiwałem, będąc, nie oszukujmy się, sparaliżowany strachem.
Gdy już udało mi się zasnąć, wybudzał mnie przeraźliwy kobiecy krzyk, jak jakiejś wiedźmy. A wyglądało to tak. Śpię, nagle czuję że coś jakby się "zbliżało" i w tym momencie następował krzyk. Po jakimś czasie jakbym nauczył się przed tym bronić. Starałem się zatykać uszy, mimo że to był sen to kiedy to coś nadciągało, byłem w pełni świadomy.
Pewnego razu po prostu się to skończyło.
W podobnym okresie, również w nocy, musiałem udać się za potrzebą do toalety. Musiałem przejść z pokoju, poprzez kuchnie, na korytarz. Drzwi od toalety były zaraz po prawej stronie a na wprost były oszklone drzwi balkonowe. Wychodząc na korytarz stanąłem jak wryty. Przez szybę widziałem kilka par świecących oczu i jakby demoniczne śmiechy. Uciekłem w popłochu do toalety. Niestety z powrotem musiał eskortować mnie tata.
Druga historia, działa się kilka lat później. Styczeń rok 2001. Wtedy właśnie umarł mój dziadek. Mój brat jest starszy ode mnie o 5 lat. Zawsze był oczkiem w głowie mojego dziadka. Razem chodzili na ryby. Kiedyś mój brat dostał od dziadka taką mini wieżę, firmy daewoo, jak ta marka samochodów. Brat uwielbiał słuchać głośno muzyki, co nie raz i nie dwa denerwowało dziadka, tym bardziej że jego pokój był obok pokoju brata.
Styczeń. Dziadek umiera w szpitalu. I tu chciałbym tylko nadmienić jak umarł. Leżał w szpitalu na raka. W jego ostatnich chwilach był przy nim mój wuja a jego syn. W pewnym momencie poprosił go by wyszedł bo chciałby chwile zostać sam. Po paru minutach gdy wuja do niego wrócił, dziadek już nie żył. No ale do sedna. Rzecz się działa dzień czy dwa po jego śmierci. W nocy brat przybiega na piętro do mojego pokoju cały roztrzęsiony, zaklucza drzwi i nakazuje mi iść dalej spać.
Co się okazało, brat przebudził się w nocy i słyszał jakby ktoś chodził po pokoju, i słyszał również jak ktoś siada na pufę, a wydawały one takie charakterystyczne skrzypienie. I w pewnym momencie wędki brata które stały w rogu pokoju, i zaparte były o dywan, wystrzeliły z impetem na środek pokoju. Wtedy to brat uciekł. Przypuszczamy że po prostu dziadek nie mógł się pogodzić z tą sytuacją.
Kilka tygodni później bratu przyśnił się dziadek. Powiedział mu że jest w czyśccu, i żebyśmy się o nic nie martwili bo będzie dobrze. Kazał się również opiekować mamą.
I jeszcze co chodziło z tą wieżą. Mianowicie kiedy była żałoba, wieża nie przekraczała 15% głośności, nie działały płyty ani kasety. Pamiętam jak dziś, kiedy brat mi to powiedział i sam chciałem sprawdzić, kieszenie na kasety nie chciały się otworzyć, jakby były zablokowane. Po żałobie wszystko działa do dziś. Wieża aktualnie stoi u mojego taty w garażu, mogę podesłać jej zdjęcia dla uwiarygodnienia.
Trzecia historia miała miejsce bodajże w 2008 roku.
Pojechałem z bratem i jego kolegą na nocke na ryby. Prywatny wielki staw. Lato, bezchmurne niebo, czyli to co lubię. Siedzimy tak sobie, brat i kolega rozmawiają, a ja sobię patrze w gwiazdy. Nagle mój wzrok przykuł widok białej lecącej kropki, myślę sobie, pewnie jakiś satelita albo coś. I wtedy ta kropka zatrzymała się na środku nieba i zaczęła powoli lecieć w dół. Brat i jego kolega również zaczęli bacznie to obserwować. Kropka leciała w dół, powoli stająć się coraz większa i również zaczęła świecić coraz jaśniej. W punkcie kulminacyjnym, gdy zatrzymała się na środku stawu, jakiś metr od wody,
była wielkości, jakbym miał ocenić z 4 metry średnicy, ale mogę się mylić. Najlepsze było to że gdy była najniżej, co trwało to raptem kilkanaście sekund, zrobiło się tak jasno, że byliśmy w stanie zobaczyć co jest kilkanaście metrów dalej. A przypominam, był to środek nocy. W pewnym momencie kula zaczęła podnosić się w górę, myślałem że gdy już będzie na niebie to poleci gdzieś za horyzont, ale nie. Leciała cały czas tak wysoko aż w końcu znikła. Nie wydając przy tym najmniejszego dźwieku.
Mam jeszcze kilka swoich historii, jak również historie mojego przyjaciela. Chciałbym się nimi podzielić, ale już trochę późno. Postaram się napisać na dniach.
Pozdrawiam całą załogę okrętu, jak i czytelników. Proszę również o odpowiedź. Nie ukrywam, jesteście jedynymi osobami z którymi mogę się tymi informacjami podzielić, i które mogą mi jakoś sensownie pomóc, wytłumaczyć.
Szymon.
[dane do wiad. FN
czytaj dalej
Nasz czytelnik opisał swoje dziwne odczucie w sprawie tzw. Efektem Mandeli. Cóż to takiego jest? Kiedyś pisaliśmy o tym. Zjawisko to zakłada dość fantastyczny, jak mogłoby się z początku wydawać scenariusz. Chodzi bowiem o to, że wiele osób uważa, iż od pewnego momentu, ludzkość na naszej planecie znalazła się w innym (równoległym?) wszechświecie. Dowodem na tę jakże nieprawdopodobną tezę miałyby być słynne motywy ze świata przemysłu, filmu, muzyki (znane logotypy, kultowe cytaty, fragmenty utworów muzycznych itp.), które obecnie według wielu osób wyglądają nieco inaczej w porównaniu do tego, co zostało zakodowane w naszej pamięci.
Poniżej e-mail, który dostaliśmy w ostatnich godzinach.
[...] Dzien dobry,
Przeczytałam ten artykuł pod wpływem doniesień o śmierci Keitha Flinta, wokalisty the Prodigy:
Możecie mi nie wierzyć ale ja sądziłam, że on juz dawno nie żyje! Pamiętam że czytałam komentarze pełne łez pod klipami z muzyką the Prodigy (RIP itp), a to było w zeszłym roku! Czy to mi się przyśniło czy co?? Czy to jakieś dziwne Deja Vu?
Pamiętam też "Luke, I'm your father" i inne cytaty...
To jest niesamowite. I co teraz, mam co miesiąc sprawdzac czy to co wyczytałam jest wciąż prawdą?? Jeśli to jest coś związane z życiem lub śmiercia osób, to może to mieć ogromne implikacje...
Pozdrawiam,
Anonimka
czytaj dalej
W naszym okienku "XXI PIĘTRO" przedstawiamy dwie historie. Pierwsza jest związana z bardzo niezwykłym wydarzeniem związanym z UFO, które miało miejsce w Jarnołtówku, a którego świadkami byli mieszkańcy tej miejscowości, w tym pan Adam Maksymów. Jesteśmy z nim w kontakcie (rozmawialiśmy w ub. tygodniu) i wybieramy się do niego, aby w miejscu pojawienia się UFO przeprowadzić eksperyment z serii "Otwarte Niebo".
Pan Adam opisał całość wydarzenia pod własnym imieniem i nazwiskiem, ale także dotarł do bardzo wielu szczegółów tej obserwacji, w tym innych świadków. Przeprowadził niezwykłe śledztwo w tej sprawie i okazało się, że tego dnia stacje radiolokacyjne w Niemczech zarejestrowały dziwną anomalię. Pisały o tym gazety.
Poniżej e-mail do czytelnika serwisu, który dostaliśmy 23 lutego 2019.
[...] Dzień dobry.
Nie wiem czy słyszeli państwo o tej sprawie. Ale mimo wszystko napiszę szczegóły. UFO nad Jarnołtówkiem. Co wydarzyło się dokładnie 10 lat temu w mroźną styczniową noc w 2009 roku?
Najpierw był potężny huk odpalanych rakiet, potem głucha cisza. Znów huk, cisza i… gwałtowna jasność. A potem nad ziemię wzniósł się ciemny obiekt z niebieskim, trójkątnym snopem światła u dołu. Ułamek sekundy później już go nie było.
Adam Maksymów, szef ośrodka Max w Jarnołtówku, nie ma wątpliwości: to było UFO. - Jestem tego pewien, mimo że jeszcze niedawno jak wszyscy uśmiechałem się pod wąsem, kiedy słyszałem takie wyznania - mówi. - Kilka lat temu gromadka dzieci z pobliskiego domu mówiła, że podczas ogniska zawisł nad nimi jakiś talerz. Machałem wtedy ręką jak wszyscy. Tymczasem to, co sam zobaczyłem, działo się trzysta metrów od mojego domu.
Huk i błysk
Było około godziny pierwszej, mroźnej styczniowej nocy.
Jak to w górach leżało mnóstwo śniegu. Pan Adam oglądał do późna telewizję. W pewnym momencie przypomniał sobie, że nie naładował akumulatora samochodu. Wyszedł więc na dwór, żeby podłączyć go do prądu. - I wtedy usłyszałem ten huk, zupełnie jakby ktoś odpalał rakiety. Dochodził z łąki zza pobliskich drzew - wspomina. - Był potężny! Towarzyszyło mu głośne buczenie - jakby ktoś zamknął rój pszczół w słoiku. Po chwili huk się powtórzył. Potem jeszcze raz i jeszcze raz, w odstępach 2-3-minutowych. - Pewnie samolot pionowego lądowania typu Harrier miał awarię i wylądował na tej łące - pomyślałem sobie. Nawet chciałem podjechać w to miejsce, żeby pomóc w razie czego, ale dopiero co wyjąłem z auta akumulator - wspomina Adam Maksymów. Gdy huknęło kolejny raz, przedsiębiorca wbiegł do kuchni położonej na najwyższej kondygnacji domu. Po drodze zbudził żonę. Chciał, by obserwowała z nim to, co się dzieje. - Dłuższy czas był zupełny spokój. Żona zaczęła się niecierpliwić i chciała już odejść od okna. Aż w pewnej chwili niebo rozbłysło potężnym światłem! - opowiada rozemocjonowany. To wspomnienie do dziś bardzo go porusza. - Zrobiło się tak jasno, że widać było każdą gałązkę na bezlistnych drzewach. Staliśmy jak zaczarowani. - A potem - dodaje - znad drzew w oślepiającym świetle zaczął się unosić ciemny obiekt. U dołu miał trójkątny, jasnoniebieski snop światła. Uniósł się powoli na kilkadziesiąt metrów nad ziemię, wzbijając w powietrze ogromne ilości śniegu. I nagle zniknął. Z taką prędkością, jakiej z pewnością nie może osiągnąć żadna ziemska maszyna.
Są inni świadkowie
Do tych niezwykłych wydarzeń doszło w nocy z 18 na 19 stycznia 2009 roku. Pan Adam, do tamtego dnia sceptyk w temacie UFO, od początku nie miał wątpliwości co do tego, co widział. Ale do maja nie mówił o tym głośno. - Oczywiście skontaktowałem się z ufologami z Wrocławia i wypytywałem dyskretnie ludzi w okolicy o to, czy nie widzieli wtedy czegoś dziwnego - mówi. - Poprosiłem nawet listonosza, żeby zrobił mały wywiad. Okazało się, że są inni świadkowie zdarzeń, m.in. Henryk Darowski, mieszkaniec Jarnołtówka: - Grałem wtedy w karty z kolegami - wspomina. - Koło pierwszej wyszedłem na dwór po drzewo, bo ogień w piecu przygasał. To, co rozegrało się chwilę później na jego oczach, pan Henryk będzie pamiętał do końca życia. - Najpierw był straszny huk, a potem oślepiająca jasność - opowiada przejęty. - A potem nad lasem zobaczyłem wielki talerz. Świecił takimi pięknymi kolorami, że tęcza to się przy tym chowa! Zakołysał się lekko nad drzewami, przechylił i piorunem odleciał w niebo. Aż mi drewka z wrażenia z rąk wypadły. Pan Henryk próbował wołać kolegów, by zobaczyli niezwykłe zjawisko. - Ale nie zdążyłem. To trwało kilkanaście sekund - rozkłada ręce. - Potem niektórzy się ze mnie śmiali. Ale ja sobie z tego nic nie robię. Teraz wiem już na sto procent, że UFO istnieje. - Olbrzymi huk słyszał też mój syn - wspomina Wanda Kukułka z Jarnołtówka. Pani Wanda z mężem już spali, a 28-letniego Grzegorza zbudził hałas. - Opowiadał nam o tym następnego dnia rano - relacjonuje matka. - Mówił, że na około 10 minut zgasło światło na całej ulicy. Zszedł więc na dół i przez okno od ulicy patrzył, co się dzieje. Gdyby patrzył od siebie z pokoju na tę łąkę, to pewnie wszystko by widział... A tak - szkoda. Sama bym chętnie zobaczyła coś takiego... Danuta Diakowska mieszka najbliżej łąki, z której miał startować tajemniczy pojazd. - Ale wtedy niestety byłam w pracy w pobliskim ośrodku Potok - wspomina. - Wiem tylko, że mniej więcej w tym czasie, o którym mówi pan Adam, zerwał się ni stąd, ni zowąd bardzo silny wiatr. Kilka minut potem ucichł, jak ręką odjął.
Ufolodzy: to wiarygodna relacja
Adam Maksymów zaczął kontaktować się ze świadkami i gromadzić dowody na to, że nie zwariował i coś takiego miało miejsce. Przejrzał m.in. płyty z monitoringu swojego ośrodka i ze zdziwieniem odkrył, że na czas, gdy miały miejsce przedziwne zdarzenia, kamery się wyłączyły. - Nie ma bodaj pięciu minut nagrania. Zazwyczaj się tak nie dzieje - zapewnia. Napisał też pismo do zakładu energetycznego z pytaniem o dziwną awarię prądu. Odpisali, że faktycznie miała ona miejsce w tym czasie, ale tylko w jednej z pobliskich wiosek. Zaczął też sporo czytać o UFO i kontaktował się z ufologami, m.in. z Wrocławia. - Najpierw odbyliśmy kilka rozmów telefonicznych, w których pan Adam opowiadał, co widział, a potem pojechaliśmy do Jarnołtówka, by zrobić wizję lokalną i nagrać jego relację - mówi Janusz Zagórski z Wrocławia, jeden z najbardziej znanych ufologów w kraju. Kwestiami UFO zajmuje się od 20 lat. Po tych kilku rozmowach i wizycie nie ma wątpliwości: relacja Adama Maksymowa jest wiarygodna. - Opisany przez niego odgłos, rodzaj światła i sposób poruszania się obiektu powtarza się w relacjach wielu osób, które widziały UFO - kwituje Janusz Zagórski.
Niemieckie radary wykryły UFO tego samego dnia
No a poza tym wiosną tego roku wydarzyło się coś, co uwiarygodniło historię z Jarnołtówka. Niemiecka i austriacka prasa doniosła, że 19 stycznia, kilka godzin po wydarzeniach na Opolszczyźnie, niezidentyfikowany obiekt latający widoczny był na radarach niemieckich lotnisk. - Obiekt ten zarejestrowały radary lotnisk w Bayern i Stuttgarcie - mówi Adam Maksimów. - Znalazłem relacje w internecie. Gdyby nie to, pewnie w ogóle nie odważyłbym się opowiadać publicznie o tym, co widziałem tamtej nocy. Wiem, jak ludzie reagują na takie opowieści. Sam tak reagowałem. Wedle medialnych relacji w Stuttgarcie służby lotniska, przez dłuższy czas miały tajemniczy obiekt na radarze i próbowały nawiązać z nim kontakt. Gdy wysłały w jego stronę helikopter, błyskawicznie zniknął. Chwilę później pojawił się na radarze w Bayern, z czego podobno są zapisy. - A potem okazało się, że był też na radarach w Czechach, między Pilznem a Klatowy - opowiada Adam Maksymów. - Pierwszy opisał to austriacki "Times", potem inne niemieckie media. To dało mi pewność, że to, co widziałem, nie było zwidem.
Artykuły w internecie o tym przypadku:
https://nto.pl/ufo-nad-jarnoltowkiem-co-wydarzylo-sie-w-mrozna-styczniowa-noc/ar/4126101
https://nowosci.com.pl/niemieckie-radary-wykryly-ufo/ar/11084084
Link do szczegółowej relacji wideo:
Moim zdaniem ta sprawa to najciekawszy przypadek spotkania z UFO w Polsce w ostatnich 10 latach. Ta sprawa mnie fascynuje.
Pozdrawiam.
[dane do wiad. FN]
I jeszcze jedna obserwacja z naszej ostatniej poczty do FN.
[...] Latajacy obiekt w wakacjie 2016 w zeebrugge belgia . nad domem w ksztalcie konta rozwartego 120 stopni lub wiecej . lampy bezszelestne bez dzwieku poruszajace sie w zdluz wybrzeza od strony portu w zeebrugge do Blankenberge . ja i muj wspollokator widzelismy to z jednej stony jedna lampa, swiatlo wiecej . okolo 6 swatel z prawej i 5 z lewej jak patrzac na to z ziemi w niebo . czyli lecacy obiekt mial na odwrut 6 z lewej i 5 z prawej swojej strony . nie moge okreslic rozmiarow ani wysokosci ale bylo bardzo nisko i ogromne.
Bylo to okolo 1 w nocy . kolega Daniel wspullokator wyciagnol mnie na papierosa .palilismy tylko w ogrodzie bo inni lokatorzy nie palili wczale i kiedy palilem i wypuscilem dym do gory wlasnie to zobaczylem . mowie do niego ,zobacz to. I odrazu powiedzialem mu ze to chyba Ufo ale on nie wiezy w takie zeczy . poruszalo sie to bardzo wolno. Latajacy smiglowiec lecial by szybciej. A duzo tez ich tam latalo bo w porcie jest oddzial marynarki belgijskiej.. Jak to odlecialo ze stacilismy z zasiegu oka zadzwonilem na Policjie . co prawda to po sasiedzku.
I wlasnie ten obiekt tez nad nimi lecial . Rouanstraat 61 8300 zeebrugge. Ale dyspozytor olal to i sie spytal czy cos pilem czy bralem. I taka to moja historia . ........ Natomiast kila lat wczesniej 2009 lub 10 nad azotami we wloclawku tez widzialem swiatla tylko to bylo cos innego. Startowalo to cos z ziemi pod kontem 80 70 stopni . na wysokosc 200 300 m i powoli lecialo na zachud . z 20 obiektow swietlnych. Jeden za drugim w rownych odstepach. . co najfajniejsze siedzialem z kolega z podwurka w samochodzie moich rodzicow i czekalismy na innego kologe . kiedy mu to pokazalem . on mi odpowiedzial ze tego nie widzi.
Na poczatku myslem ze to moga byc race jako fajerwerki ktos odpalil . ale race nie lecialy by na jednej wysokosci tak rowno w rownych startach i odstepach . i po drugie . nie plonely by z 15 20 minut a gdy ostatnia wystarowala . wszystkie jeden za druga jak by ktos na niebie w weza stara gre z komurek gms gral wzbily sie i zniknely . chcialem sie podzielic tymi dwoma historiami z Panistwem. Prosze o ochrone moich danych. [...]
czytaj dalej
Witam, chciałabym opisać pewną sytuację która zdarzyła mi się w roku 1995 lub 96. To były czasy dyskotek na które często chodziłam z moją siostrą i któregoś dnia wybrałyśmy się z miejscowości D do miejscowości S . Było lato i już bardzo ciemno i w połowie drogi siostra zauważyła coś dziwnego nad nami a kiedy ja spojrzałam w górę , zobaczyłam unoszący się nad nami spodek , dosłownie spodek , dookoła spodka były światła które migotały , jedne były pomarańczowe a drugiego koloru nie pamiętam ale wiem,że były dwa kolory.
Najciekawsze w tej historii jest to,że ten spodek znajdował się bardzo nisko nad nami , pamiętam nawet jego kolor który był mniej więcej metaliczno szary , nie wydawał żadnych dźwięków i w pewnym momencie pokazał się zupełnie w innym miejscu co było dla mnie niezrozumiałe bo nie zauważyłam żeby to coś się przemieściło . Minęło już tyle lat a ja nadal często o tym myślę , to było silne przeżycie i czasem z siostrą o tym wspominamy . Jeśli chcielibyście o tym ze mną porozmawiać , proszę o kontakt. Moja historia jest autentyczna i chyba dość rzadko spotykana bo ja ten spodek widziałam zupełnie z bliska.
[...]
Zamierzamy porozmawiać z autorką relacji - całość rozmowy zamieścimy w serwisie FN.
I jeszcze "ciekawostka z naszej poczty".
[...]Witam serdecznie cały wasz zespół i pozdrawiam z [...] w UK. Na waszą stronę trafiłam niedawno oglądając wywiad w Niezaleznej Telewizji. Tematyka UFO jest mi bardzo bliska gdyż osobiscie miałam kontakt z "Obcymi" choć tak naprawdę to nie uważam że są oni obcy gdyż są opiekunami naszej planety od zawsze. Oprócz kontaktu podczas którego miałam usuwane implanty z głowy przez istoty rasy szarej nawet raczej miały beżowy kolor skory ale o dziwo były płci żeńskiej. Byłam wzięta na pokład statku, przez jedną z tych istot drugą widziałam w środku. Na ekranie monitora pokazali mi czarne punkty w mojej glowie I zębach. Usunęli mi je laserem. Gdy spytalam co mi robią i po co przekazali mi telepatycznie że usuwają mi implanty bo eksperyment dobiegł końca. Niestety nie dowiedziałam się jaki eksperyment.
Zanim doszło do tego kontaktu kilkakrotnie widziałam obiekty raz nawet z bliska w Polsce nad stawem ok. 20 lat temu gdy spacerowalam z dzieckiem w wózku. Od kilku lat doswiadczam wielu zjawisk paranormalnych, niektóre z nich można zdecydowanie nazwać cudami. Przez ponad 40 lat mojego życia nie pamietalam snów, wraz z osobą która odezwała się do mnie (ona miała sny prorocze wczesniej) i powiedziała że widziała we śnie moje imię i nazwisko i że mam za zadanie tłumaczyć jej sny, gdy nauczyłam się tłumaczyć jej sny dostalam swoje prorocze i kontakt ze zmarlymi. Niedawno śniło mi się że wspolpracowalam w moim temacie z ludźmi z auta i jak trafiłam na waszą stronę wiedzialam że to o was chodzi
[...]
Pozdrawiam serdecznie
[...]
czytaj dalej
[...] W wieku kiedy miałem 5 może 7 lat (brat jest starszy o rok) kilkakrotnie obserwowaliśmy świecące kule różnej wielkości od pomarańczy do piłki do siatkówki, unoszące się na niewielkiej wysokości pod laskiem oddalonym od nas około 400 może 600 m, brat zaciekawiony tym zjawiskiem pobiegł tam i nawet próbował którąś złapać, ale niestety nie udało mu się to ponieważ zawsze w ostatnim momencie kula uskakiwała (zmieniała swoje położenie). [...]
I jeszcze jedna relacja z naszej poczty:
[...] Przesyłam krótkie info odnośnie UFO.
Kilka lat temu, zdaje się że w 2013 roku, podróżowałem pociągiem ze Lwowa, poprzez Odessę do Sewastopola na Krymie. To był czas jeszcze przedmajdanowy. Pociąg był już bliżej Krymu niż Odessy, gdy w środku nocy obudziłem się zlany zimnym potem. Obecna już żona stała nade mną z lekka przestraszona. Podobno krzyczałem przez sen. Jeszcze nie do końca przebudzony zakomunikowałem, że "UFO leciało nad pociągiem i wypalało mi mózg". Po chwili doszliśmy do wniosku, że po prostu miałem senny koszmar. Jednak... Po kilku godzinach, już na miejscu, zobaczyłem w wiadomościach ukraińskiej telewizji newsa, że nad południową Ukrainą zaobserwowano poprzedniej nocy UFO. Do tej pory mam wątpliwości. Czy to była koincydencja? Czy może rzeczywiście miałem jakąś styczność z tym czymś?
Pozdrawiam,
[...]
czytaj dalej
[...]Dzień dobry. Chciałbym państwu opowiedzieć wzruszającą historię z mojej rodziny która jest dowodem na istnienie duchowości. To bardzo świeża historia.
Moja mama przez kilka lat chodziła do swojej mamy (mojej babci) aby się nią opiekować. W późniejszym okresie była to opieka kompleksowa wraz ze zmienianiem pampersów. Później babcia zmarła. Około rok później moja ciocia (córka mojej zmarłej babci i siostra mojej mamy) zaczęła się opiekować swoją teściową. Była to opieka kompleksowa czyli karmienie, zmienianie pampersów itd. I właśnie tej teściowej którą opiekowała się moja ciocia przyśniła się moja zmarła przed rokiem babcia. Powiedziała jej że nie chciałaby aby jej córka (moja ciocia) tak męczyła się przy opiece nad nią (swoją teściową), jak jej druga córka (moja mama) męczyła się przy opiece nad nią (moją babcią). Teściowa mojej cioci opowiedziała wszystkim o tym śnie. Moja ciocia nie opiekowała się długo swoją teściową. Po około miesiącu od tego snu, teściowa dostała udaru niedokrwiennego mózgu i zmarła.
Co tu dużo mówić? Piękna, wzruszająca historia która jest w 100% prawdziwa. I moim zdaniem to już kolejny dowód na istnienie duchowości :-)
Serdecznie pozdrawiam całą Fundację Nautilus
[e-mail dotarł na pokład okrętu Nautilus 28 lutego 2019]
czytaj dalej
Witam postanowilam napisac o mojej ostatniej przygodzie :) Zaczne moze od tego ze jakies pare miesiecy temu zmarla na raka moja "przysposobiona" babcia z ktora mialam dobre kontakty ale rzadkie...
Bardzo pragnelam sie wraz z dziecmi z nia zobaczyc bo dobrze wiedzialam ze jej dni sa policzoe (wiedzialam podswiadomie) niestety ona dosc wstydzila sie swojej ulomnosci i wygladu chciala mi i maluchom zaoszczdzic widoku wyniszczenia przez chorobe...
Jak wspomnialam wczesniej zmarla. Niejednokrotnie mialam wrazenie ze widze ja w tlumie ludzi ale moze byl to tylko obraz ktory chcialam zeby sie pojawial...(w miejscach gdzie czesto sie spotykalysmy). 3 dni temu polozylam sie dosc szybko spac.W nocy nie wiem ktora byla to godzina bo myslalam tylko o tym zeby nie patrzec na zegarek (poprzez roznego rodzaju ogladane horrory boje sie podswiadomie godziny 3) ak wiec odwiedzila mnie ale wygladala jak osoba zdrowa i w pelni sil rozmawialysmy mialam wrazenie ze nie slowami lecz myslami(dziwne, a jednak!)
Przekazala mi ze bardzo jej zle z tym ze wiele razy mialysmy sie spotkac i nie bylo nam dane sie nawet pozegnac ze mam ucalowac dzieciaczki od niej i sie nie martwic jest wszystko ok (bardzo byla radosna) po czym poczulam w sobie bardzo przyjemne cieplo i mialam wrazenie ze swiece sie w srodku gdzies w obrebie klatki piersiowej...z przerazeniem spytalam co sie dzieje a ona spytala czy to przyjemne? ja na to ze bardzo...poczulam ogromne szczescie w tym momencie jakby przepelniala mnie radosc w srodku.
osatnimi zdaniem babci bylo : to dopiero poczatek...teraz masz otwarte trzecie oko (powiedziala to z wielkim spokojem) ja w momecie rozmowy byla bardzo spokojna radosna i nie balam sie! a teraz jak o tym pomysle to boje sie potwornie...zreszta zawsze balam sie duchow...nie wiem co te slowa mogly znaczyc i czym bylo to swiatlo i cieplo moze wy znacie odpowiedz? dodam ze w mojej rodzinie babcia spotkala raz ducha i nawet ja bylam tego swiadkiem (byl to jej brat po smierci) a moja mame odwiedzaly osoby ktore albo umieraly albo juz zmarle ale na zasadzie snow.
Przyznam ze jestem roztrzesiona i przestraszona na maxa a zarazem spokojna w srodku od tych paru dni. Moze znacie takie przypadki? nie wiem gdzie sie zwrocic z "trzecim okiem" oraz "uczuciem przyjemnego ciepla i siwecenia sie w srodku" moze wam uda sie wytlumaczyc mi o co moglo chodzic z przekazem/
[...]
czytaj dalej
Do naszego XXI PIĘTRA kierujemy opis przesłany przez naszą czytelniczkę serwisu. To kolejne wydarzenie związane ze snem z udziałem osoby zmarłej, ale tym razem z ostrzeżeniem dotyczącym stanu zdrowia. Podobnych historii mamy kilka w archiwum. Oto śni się człowiek nam bliski, który już nie żyje i we śnie prosi, aby "się zbadać". Osoba, która ma taki dziwny sen wykonuje badania i okazuje się, że zrobiła to w ostatniej chwili, gdyż wręcz było zagrożenie życia. Tego typu ostrzeżenie z zaświatów trzeba traktować naprawdę serio. Poniżej opis:
[...] Witam, pisałam do Panstwa kilka lat temu w tej sprawie, z innego emaila:
https://nautilus.org.pl/xxi-pietro,425,13-stycznia-2017--smierc-kolegi-i-dziwne-uczucie-leku-a-potem.html?year=2017&month=1&day=13
Chciałam napisać ciekawostke, uzupełnienie , mysle ze juz ostatnie apropo tej historii . Bardzo przeżyłam smierc tego chłopaka , ale po roku doszłam do siebie , pogodzilam sie z tym . Wiadomo - nie zapomniałam , wciąż miło go wspominam, ale nie są to obsesyjne myśli tak jak na początku , myśli już nie powodują ogromnego bólu .
Ostatnie pól roku sporo pracowałam wiec nawet nie myślałam o nim , a jednak przyśnił mi sie którejś nocy . Po raz pierwszy od czasu śmierci (poprzedni sen opisałam w poprzednim emailu).
To był krotki sen , w którym był stanowczy , nawet dość smutny (jak nie on!) . Powiedział tylko, że mam iść do lekarza , jeśli nie chce "skończyć tak szybko jak on".Nic poza tym nie śniło mi sie a kolega zniknął. Myślałam o tym po obudzeniu,moze nawet sie wystraszylam, ale potem zapomniałam . Kilka tygodni później przypadkiem zobaczyłam w internecie jakieś kursy, wciągneła mnie tematyka wellness , a zwłaszcza trychologia. Przyciągnął mnie temat włosów (wiadomo, jak każdą kobiete ;) ) wiec zapisałam sie do trychologa ot tak, na kontrole,z ciekawosci.Nic mi nie dolega prócz wypadających włosów jednak nie jest to ogromna ilosc budzaca niepokoj. Okazało sie, ze trzeba też porobić badania, bo bez tego ewentualna diagnoza nie wyjdzie, wiec zmuszona bylam isc do lekarza.Nie chciałam, ale cos jakby mi kazało tam isc, sama nie rozumiałam tego co sie dzieje wewnatrz głowy, zrobilam te badania, bylam pewna ze wszystko wyjdzie dobrze i te badania sa zbedne . Odwlekalam te badania,ale nawet najblizsi mnie namawiali wiec poszlam.
Morfologia okazała sie bardzo słaba , juz na miejscu pielegniarki zawołały lekarza ze szpitala który powiedział mi wprost, że nadaje sie na przetoczenie krwii , bo wyniki sa złe a sama hemoglobina wynosi 7,2 (norma jest od 12,5, a stan 6,5 to zagrozenie zycia) i koniecznie trzeba porobić dodatkowe badania czy to silna anemia sama w sobie czy może objaw nowotworu. Bylam strasznie zaskoczona, bo nie miałam żadnych objawów.Rok wczesniej mialam badania kontrolne i były w normie wiec choroba musiala sie rozwinąć w krotkim czasie.
Przez 2 dni było mi smutno, chyba po raz pierwszy w zyciu, bo do tej pory nie przejmowałam sie niczym podobnie jak moj zmarły przyjaciel. Przypomniał mi sie on, stwierdzilam ze co by nie bylo musze walczyc do konca. I zaraz przypomnial mi sie sen.Pomyslalam sobie, ze cos w tym musiało byc i najwidoczniej nie moge nigdy wiecej lekcewazyc snow. Powiedziałam w myslach mimochodem,, że szkoda, ze nie ma go już tutaj, fajnie by było jakby wrócił, ze tesknie... I po jakimś tygodniu znowu miałam sen.
Byłam u niego w domu, widziałam go takiego jaki był podczas choroby, wszystko odzwierciedlało rzeczywistość. To co działo sie w ostatnich tygodniach, wyglad domu, jego rodziny.Czułam sie jakbym nie snila, podczas snu WIEDZIAŁAM, że on juz nie zyje , wiedzialam jak to wygladalo jak sie zakonczylo i zastanawialam sie po co tam jestem i co bedzie, ale pamietam ze pomyslalam : "dobre i to, nawet jesli historia skonczy sie tak samo to przynajmniej znow go widze i mozemy porozmawiac " autentycznie czulam sie jakbym cofnela film .. Niby w tym uczestniczylam,a jakbym była obok.Wszystko jakby zwolnilo, tj emocje były słabe, wiedziałam ze to jest jakies nierealne, a zarazem bardzo realne, przygladalam sie jemu, przytulałam go, czułam zapachy,spodziewalam sie konca ale nie balam sie tego..
Z tą różnicą, że nigdy nie bylam u niego tyle czasu a we snie bylam kilkanascie dni pod rzad, czas płynął szybko, kolega od samego początku był jakiś smutny, poważniejszy niż zwykle. Powiedział mi ,że on i tak musi odejść, że to już koniec, że nie wróci. Był jakis zdystansowany wiec pomyslalam ze nie bede sie narzucać jak głupia baba , widocznie chce odejść ale i tak czuwałam. Zostałam u niego na noc, chcialam go widzieć i pilnować. Pamietam ze nie spałam w ogóle, on tak. I któregos razu pomyslalam,ze skoro tyle dni i nocek nie spie , nie myje sie, nie jem to czy ja nie jestem duchem bo ciało zawsze domaga sie spania nawet na krótko..i tez to, że skoro on dosc dobrze sie czuje to nic nie bedzie.. Chodzilam za nim jak cien, a wtedy gdy spal sprawdzilam puls, on spal jak dziecko wiec wyszlam na chwile do lazienki zeby "ogarnac sie" to trwało 20 minut i juz mialam isc gdy przyszedl jego tata i powiedzial mi, ze przyjaciel nie oddycha, ze chyba odszedł z 15 minut temu. Bylam w szoku i choc spodziewalam sie konca to mialam nadzieje ze tak nie bedzie,a jesli bedzie to nie bede nic czuc ze juz sie pogodzilam itp a jednak wpadlam w jakis szal i jak w amoku chcialam go zatrzymac, bylam w kostnicy, stalam przy tych lodowkach .. potem poszlam spotkac sie z przyjaciolmi, chodzilam jego ścieżkami. Rozmawialam z nimi i pytalam czy to mozliwe ze on nie zyje a przeciez widzialam zwloki jako jedna z pierwszych ... Płakałam strasznie ,, w głos i obudzilam sie. Poduszke mialam zalaną od łez.To bylo kilka dni temu.
I chyba zrozumialam ze to bylo w jakims sensie zamkniecie etapu, ostateczne rozliczenie sie z przeszłoscia, brak złudzen na powrót (bo czasami tłumaczyłam sobie ze wyjechal i wróci), odszedł, niech bedzie tam szczesliwy. Co myslicie o tym? pozdrawiam, K.
I jeszcze ciekawostka z naszej poczty:
[...]Dzień dobry.
Na przestrzeni ostatnich 2 miesięcy poznałem dwóch interesujących ludzi.
Przypadek 1
Poznałem człowieka który zna rodzinę w której małe dziecko pamiętało swoje poprzednie życie. Dziecko urodziło się w Polsce. Pamiętało jak w poprzednim życiu mieszkało w małym miasteczku w Wielkiej Brytanii. Pamiętało nazwę tego miasteczka. To miasteczko jest bardzo małe i w żaden sposób to dziecko nie mogło zdobyć nazwy tego miasteczka. I pamiętało jak tragicznie zginęło w wypadku samochodowym. Powiedziałem temu człowiekowi żeby powiedział rodzinie tego dziecka aby się skontaktowała z Fundacją Nautilus. Czy ta rodzina się z państwem skontaktowała?
Przypadek 2
Poznałem człowieka który mówił że jego ojciec od zawsze śmiał się z takich zjawisk jak UFO. Tak działo się do dnia gdy nad swoim własnym domem zobaczył nieruchomy i wiszący w powietrzu ogromny latający talerz. Powiedziałem temu człowiekowi żeby jego ojciec skontaktował się z Fundacją Nautilus. Czy ten człowiek się z państwem skontaktował? [...]
czytaj dalej
[...] Czytając jeden z państwa artykułów na temat zapowiedzi śmierci. Przypomniałem sobie historie jakie wydarzyły się w moim otoczeniu, które wyglądają bardzo podobnie do tych które państwo przytoczyli. Opisze 2 takie historię jakie usłyszałem .
Historia pierwsza:
Mama mojego znajomego z racji słusznego już wieku musiała odejść. Niby nic dziwnego proza życia, gdyby nie wydarzenia jakie nastąpiły później. Kilka dni po pogrzebie zaczęły dziać się dziwne rzeczy z ich 4 letnim synem. Zaczą się moczyć w nocy był rozkojarzony oraz rozmawiał z kimś nocami. Znajomy słysząc że syn z kimś rozmawia wszedł i spytał:
-Z kim rozmawiasz?
-Z babcią.
-?
-Babcia mówi że niedługo się zobaczymy.
Strach. Nie wiadomo co zrobić, ale jakoś to przeszło(wiadomo, dziecko, bujna wyobraźnia). Tak sobie tłumaczyli, że dziecku po prostu brakuje babci. Jakoś miesiąc później mieli wycieczkę do Egiptu (luksusowy kurort leżaki, baseny, drinki z palemką.) Pewnego dnia wszyscy wypoczywali w słońcu, a dziecko bawiło się w basenie. Ojciec zauważył, że pływa jak topielec. Rzucił się biegiem żeby ratować syna ale było już za późno.
Historia druga:
Sytuacja znana mi mniej bo zasłyszana w sumie z trzeciej ręki.
W okolicy Garwolina żyli dwaj bracia. Jeden umarł( nie wiem co się stało). Po jakimś czasie drugi z barci miał sen. W śnie przyszedł zmarły brat i powiedział:"Przygotuj się niedługo się spotkamy". W ciągu kilku tygodni drugi brat zginą.
Pozdrawiam
Konrad
czytaj dalej
W nawiązaniu do artykułu: Mamo, był u mnie szatan! daj mi szybko różaniec! Miałem chyba podobne zdarzenie. oto ono: Byłem nastolatkiem, zasnąłem w swoim pokoju. Wkrótce pojawił się sen. Siedzę po jednej stronie stołu. Po drugiej stronie siedzi ładna kobieta. Zachowywała się tak, jakby czekała na to aż zwrócę na nią uwagę. Czułem jednak że coś z nią jest nie tak, więc starał się nie patrzeć w jej kierunku.
W pewnym momencie jednak coś powiedziała więc spojrzałem na nią. Nasze oczy spotkały się, w moich myślach pokazał się obraz ogromnego dzwonu. Ona jakby znała moje myśli wyszeptała – i tak będziesz nasz… w tym momencie dzwon w moich myślach zabił. Wibracje rozchodzące się wraz z powstałym dźwiękiem jakby porwały mnie, obezwładniły. Zostałem oderwany od swojego ciała. Dookoła ciemność, byłem przerażony. Moja świadomość miotała się próbując się odnaleźć. W pewnym momencie nie wiem skąd, przyszedł spokój. Nie wiem skąd przyszło poczucie świadomości tego, że wiem co mam robić. Wyszeptałem słowo – ojcze – i w tym momencie wróciłem do ciała i otworzyłem oczy.
Na następną noc po zamknięciu oczu od razu pokazała mi się kobieta, która była zrobiona jakby z ognia,… łuków elektrycznych,… plazmy? Nie mogłem otworzyć oczu, aby wrócić do rzeczywistości, byłem obezwładniony. Zacząłem zmawiać ojcze nasz (nie jestem religijny ?). Nie działało to na tą kobietę. Stała, patrzyła na mnie i po prostu się śmiała. Po krótkiej chwili kobieta zniknęła, a ja mogłem w końcu otworzyć oczy. Więcej się to nie powtórzyło.
Raz jeden tylko miałem sen, że stoję w ciemnym pokoju, a obok mnie kobieta. Nie patrzę na nią. Przed nami olbrzymi otwór okienny. Zaczęliśmy razem iść w jego kierunku. Po chwili byliśmy już na zewnątrz. Przesuwaliśmy się wciąż do przodu, nie wiem kiedy zniknęło moje ciało. Stałem się samą świadomością. Dookoła robiło się coraz jaśniej. Poczułem nagle że jeszcze chwila i już nie wrócę. Na siłę starałem się zatrzymać, i w końcu moje wysiłki przyniosły efekt. Otworzyłem oczy. Pozdrawiam
[...]
czytaj dalej
Dzień dobry. Nazywam się [dane do wiad. FN] Miałem okazję spotkać się z panią Iwoną Kupisz-Roepcke. Droga do niej trwała ponad dziesięć lat. Droga pełna niezwykłych przeżyć, które nakierowały mnie na "trop" pani Iwony. Nie mógł to być nikt inny ponieważ tylko ona w Polsce jest związana z instytutem Michaela Newtona. A ten, jak wiadomo, większość życia zajął się badaniem życia pomiędzy życiami.
Spotkanie z panią Iwoną było już półtora roku temu. Do dzisiaj nie potrafię do niej napisać o swoich przeżyciach w związku z sesją jakiej mnie poddała. Nie potrafię ubrać tego w słowa. Ale wrażenie tymczasowości jest szalenie realne. Obserwacje ludzi jak aktorów, wiedza, że trzeba będzie kiedyś wrócić... Ostatnio stwierdziłem i jestem przekonany, że "Chwała Bogu, że życie kończy się śmiercią!" Podczas sesji przypomniało mi się kim byłem, kim jestem tam po drugiej stronie, czym się zajmuję tam właśnie, dowiedziałem się czego powinienem się tutaj nauczyć...
Ale ciężko to ubrać w słowa. Wiem, że nie jestem jedyny. Ludzi, którym się przypomniało poprzez takie sesje jest z pewnością mnóstwo. Gdybyśmy uznali to za fakt, życie na świecie diametralnie by się zmieniło. Tego jestem pewien. Dlatego.... nigdy , a przynajmniej nie w najbliższych stuleciach, nie uznamy tego za fakt. Tak ma być. Tu na Ziemi można się wielu rzeczy nauczyć właśnie dlatego, że nie jesteśmy świadomi tej drugiej strony.
Proszę wybaczyć tę dość enigmatyczną wiadomość. Wiadomość w sumie niewiele wnoszącą.... ale półtora roku życia wiedząc to co sobie przypomniałem a wcześniej ponad dziesięć lat różnych sygnałów, które doprowadziły mnie do pani Iwony abym mógł sobie przypomnieć spowodowały, że gdzieś chciałem wylać z siebie tę cząstkę wspomnień. "W końcu się zdecydowałeś" - to usłyszałem podczas sesji gdy byłem tam. Usłyszałem od najbliższych mi dusz. Moment gdy pod koniec sesji wszyscy się pojawili, otoczyli mnie jak wyczekiwanego honorowego gościa i uczucie.... gdyby takich uczuć mogli co dzień doświadczać ludzie tu na Ziemi.....
Serdecznie pozdrawiam załogę Nautilusa.
Śledzę, czytam, oglądam. Świetna robota.
[...]
czytaj dalej
[...] Dzień dobry, nie wiem czy to przypadek, ale dziś rano słuchałam wywiadu z szefem Waszej fundacji i pomyślałam , że to co zaobserwowałam i uwieczniłam na zdjęciu jest z zakresu Waszej tematyki. Kilka dni temu podczas codziennej gimnastyki patrzyłam w okno i ujrzałam na suchych strąkach akacji rosnącej na starym nasypie kolejowym zarysy postaci.
Zaintrygowało mnie to i zrobiłam zdjęcie-odległość jest od moich okiem jest ok.50m.dlatego zdjęcie nie jest całkiem wyraźne-ale może to o to chodzi-przy wyraźnym nie byłoby takiego efektu? Zastanawiałam się , czy to są moje złudzenia i zwidy-czy rzeczywiście są tam jakieś istoty, które być może wołają pomocy.
Ja to widzę jako: jedną osobę siedzącą na fotelu, po prawej stronie stoi dziecko a nad ich głowami jest wielka postać jakby chroniła z góry te dwie mniejsze.
Patrzą w moim kierunku.
Zupełnie niedawno pnie drzew ułożyły mi się w tym właśnie miejscu w wysoką na3 m postać trzymającą coś w jego lewej ręce-jakby mniejszą postać. Teraz już tego nie widzę-pojawił się ten obraz. Przesłałam to zdjęcie Panu, który jest jasnowidzem i fotografuje przyrodę. Na zdjęciach widzi różne istotki i duszki -odpisał mi, że to nie są zwidy i urojenia.
Napisał, że tam jest cała grupa istot, które chcą pomóc osobie , która widzi, która pyta-czyli mnie. A kilka dni temu prosiłam Ojca w niebie o pomoc-bo nagromadziło mi się tyle pracy, którą muszę wykonać w terminach, że byłam już na wyczerpaniu.
I proszę-nadeszła pomoc-w pracy jest o wiele spokojniej i już wiem, że zdążę ze wszystkim. Czy to nie piękne?
A teraz przesyłam tym istotkom ciągłe uczucie wdzięczności-za pomoc.
dziękuję, jeśli zdjęcie będzie dla Państwa interesujące-można je opublikować.
Po powiększeniu fragmentu obraz jest naprawdę niesamowity.
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Witam. Kiedyś wyszliśmy z żoną na spacer z 4 naszych mniejszych braci czyli psami :). poszliśmy za dom przez pola, była piękna pogoda wiec postanowiliśmy ze chcemy dziś zobaczyć coś na niebie bo od 5 lat(odkąd była nasza pierwsza obserwacja) nigdy nie widzieliśmy NOLa w biały dzień. ale niestety po 2 godzinach nie udało nam się nic zaobserwować.
na drugi dzień postanowiliśmy że jeszcze raz pójdziemy na spacer. tym razem wzięliśmy też ze sobą lornetkę. po 20 minutach spaceru zauważyliśmy jak na polu są 3 bociany. i spojrzałem przez lornetkę żeby na nie popatrzeć, odleciały i wtedy podniosłem lornetkę i w tym samym momencie w którym to zobaczyłem, żona też spytała a co to takiego białego na niebie? widzisz? przez lornetkę widziałem bardzo jasne białe światło w kształcie cygara. z odległości gdzie staliśmy szacuje że miało szerokość około 10-15 metrów. stało w miejscu nieruchomo, po 10 sekundach widziałem(przez lornetkę cały czas) że cygaro przechyliło się o 45% i powoli, bardzo powoli poruszać się w lewą stronę. wtedy żona poprosiła mnie o lornetkę też chciała zobaczyć. przez 5 sekund patrzyłem na to gołym okiem, i wtedy pomyślałem... telefon! wyjmuję telefon a żona w tym momencie mówi że z jednego zrobiły się dwa spodki i lecą jeden za drugim. mija może 15 sekund i wciskam nagrywanie ale już tego nie ma. znikło. tak po prostu znikło. od razu wiedziałem ze to przez to że wyciągnąłem telefon.
6 lat temu otworzyłem tę książkę, myślami doprowadziłem do tego że widziałem z 5 innymi osobami, "foo fighters" i do tej pory pamiętam to jak dziś i od tego zaczęła sie moja fascynacja. ale potrzebowałem dowodów.
Mija czas a ja z każdym dniem bardziej wierzę że to jest prawda. teraz ja po prostu wiem że to jest prawda. to jest takie oczywiste i bardzo bardzo ważne.
3 lata temu po godzinnej medytacji widzę na swoim tarasie spektakl 3 świateł, latające trójkąty, błyski, teleportacje... i wiedziałem że nie mogę tego nagrać. podczas medytacji myślałem o wszystkim dobrych ludziach którzy mnie otaczają, wzruszających momentach które przeżyłem, jak bawię się z moimi psami ale tez o tym, ze tak zatruwamy naszą planetę i tym podobne i prosiłem o pomoc dla nas. ale też że nie będę tego nagrywał.
I dziś piszę do Was o tej obserwacji którą też przywołałem myślami. to działa. nie zawsze, ale działa. myślę że jestem pewnego rodzaju anteną, i to może przeżyć każdy. każdy z nas musi dojść do tego indywidualnie, w przeciwnym razie jako ludzkość jesteśmy straceni... przerażające prawda? co o Tym myślicie? pozdrawiam
Mieszkam we Wieczfni kościelnej niedaleko Mławy. nie ma zdjęcia tego obiektu aleprzesyłam fotkę tego miejsca i jak to wyglądało. przepraszam za talent malarski :)
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Witajcie! W wakacje 2016 wracałam ze sklepu do mieszkania. Było samo południe, straszny upał. Byłam już blisko celu, gdy nagle usłyszałam głośny dźwięk, do złudzenia przypominający bombowiec strategiczny z 2WŚ. Spojrzałam w niebo i zobaczyłam bardzo wysoko srebrny obiekt kształtem przypominający... patyczek do uszu. Obiekt nie poruszał się. Istnienie życia pozaziemskiego niemal od przedszkola było dla mnie oczywistością, więc po chwili obserwacji poszłam dalej. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jakiego niemalże zaszczytu dostąpiłam, mogąc zobaczyć UFO na własne oczy. Jestem pewna, że to UFO, no bo co innego? Samolot odpada, bo nie miał skrzydeł, śmigłowce mają zupełnie inny dźwięk, więc również odpada, a drony nie latają na takich wysokościach, a już na pewno nie są aż tak głośne. Obserwacja miała miejsce w Lesznie (wielkopolskie) na ulicy Czechosłowackiej. Do wiadomości dołączam "rysunek" obiektu. Przepraszam za jego skrajną prowizoryczność, ale nie mam pojęcia jak by go wykonać lepiej.
(Zezwalam na upublicznienie tego maila, włącznie z nazwą ulicy, miasta, mojego imienia i nazwiska, itp)
Pozdrawiam!
-Dominika Adamczyk
I jeszcze jedna relacja o UFO sprzed wielu lat, która trafia do naszego działu XXI PIĘTRO.
From: [...]
Sent: Tuesday, February 19, 2019 10:50 AM
To: nautilus
Subject: Pytanie +historia o UFO
Witam, jestem waszym załogantem często nawet piszę i zadaję pytania jak i przesyłam zdjęcia z dziwnymi obiektami do was, tak jak i dzisiaj ale do rzeczy . Jest to historia obserwacji obiektu w latach 2000-2005, dokładnie już nie pamiętam tego jak i szczegółów dotyczących obiektu. Pochodzę z blokowiska oddalonego od Giżycka jakieś 3 km, jest to oś. Bystry. Pamiętam że było lato bardzo ciepło, możliwe że lipiec-sierpień, dni wtedy są długie a było już ciemno więc była późna godzina, siedzieliśmy na szczycie bloku na ławce i było nas czworo, nagle jeden kolega zeskoczył z ławki krzycząc- patrzcie ufo leci, ok wszyscy zauważyliśmy dziwne światła pamiętam jedynie czerwone i białe lub żółte, ale jakoś tak chaotycznie rozstawione nie jakoś w rzędzie itp. jak to w innych historiach. Kolega skakał i machał rękoma " hej tu jesteśmy " nagle ten obiekt (jakieś 100-150 m przed nami i podobnej wysokości) z kierował jak by w naszą stronę,leciał bez żadnego dźwięku, poczułem dziwny niepokój że to nie żarty i dzieje się na serio, dodam ze od dzieciaka interesowałem się tym co dziwne jak ufo itp. Większość ciekawskich by była ta obserwacją zaciekawiona ale ja na odwrót , zamiast cieszyć się że wreszcie spełnia się to o czym gdzieś tam marzyłem byłem spanikowany i zestresowany , ale punkt kulminacyjny strachu nastąpił kiedy z obiektu dosłownie na sekundę raczej od spodu ku ziemi wystrzelił snop żółtego nieprzeniknionego światła w kształcie stożka węższy u góry rozszerzając się w dół, dokładnie jak na filmach bądź ilustracjach.
Lęk był u mnie chyba na maksa, aż uciekłem do klatki bloku i z niej spoglądałem dalej, obiekt raptem skierował się z naszej, w stronę prawą na J. Grajewko, dalej oczyszczalnia ścieków i nad J. Niegocin , gdzie jeszcze z dwa razy strzelił tym żółtym światłem po czym nam zniknął z widoku. Bardzo to przeżywaliśmy i chyba do dzisiaj, ja nawet pamiętam ze sobie to na rysowałem , ale już po tym dawno nie ma sladów , ogólnie jestem ciekawy jak to wspominają i pamiętają dwóch innych kolegów i tu PYTANIE-dlaczego dwóch a nie trzech bo było nas czworo???
Ponieważ czwarty z nas do dzisiaj wspomina i mówi że na 100% z reką na sercu nic nie widział, dla czego ? gdzieś już czytałem że jedni widzą a inni nie, czy ufo mogą to robić i jeśli tak to po co. Za odpowiedź z góry wielkie dzięki, była to moja jedyna obserwacja pewna na milion % że te obiekty istnieją, trochę się krępuję co do nazw miejscowości i jezior, ale raczej można je podać bo chyba nikt ze znajomych już nie pamięta którym to opowiadałem, a bardzo możliwe że nawet tu nie zaglądają. Pozdrawiam .
Do fenomenu "wiele osób, a tylko wybrani widzą UFO" powrócimy w oddzielnym tekście.
czytaj dalej
[...] Witam. Od lat spotykałem się z dziwnymi zjawiskami w miejscowości z której pochodzę. Poza m.in. stałym miejscem "mocy" - miejscem gdzie funkcjonuje, istnieje jakaś forma życia, który zasiewa trwogę w sercu, kulminacyjnym momentem moich doświadczeń było fizyczne spotkanie istoty, tak go nazwę: "anioła śmierci".
Spotkałem go po północy, w świetle marcowej, mroźnej pięknej pełni księżyca, w lesie przez który biegłem (to było w okresie końca szkoły średniej, początku studiów) - często biegałem wieczorami/nocą - trenowałem wówczas Taekwondo.
To coś wypłynęło do mnie w lesie, na drogę - szosę, którą biegłem. Dosłownie, bezszelestnie lewitowało nad poboczem, rowem pasa drogowego, i zawisło nad krawędzią jezdni/szosy po mojej lewej stronie, jakieś 50m przede mną. Istota miała wysokość w granicach od 2,5 - 3m!.
To coś było ubrane w czarny habit z wysokim, szpiczastym kapturem. Rękawy swobodnie zwisały bez dłoni, a pod kapturem nie widziałem niczego - kompletnie czarne -i chyba puste miejsce. Nie było też, żadnej formy stóp, tylko habit kończył się jakieś 10-20 cm nad ziemią/ asfaltem jezdni. Skrajnie prawą stroną tej szosy biegłem świadomie w jego stronę (nie chciałem, i z poprzednich moich innych doświadczeń) nie mogłem pokazać po sobie lęku.. -poza tym biegłem tą drogą do domu - a najbliższe, zabudowania były w granicach ok 1 km ode mnie, poza lasem.
W momencie gdy zrównałem się z nim, on obrócił się i zaczął lecieć (lewitować) wraz ze mną - w kierunku w którym biegłem....., Niemniej jednak po jakichś 30m zaczął zwalniać i zostawał w tyle. Ja o dziwo nie czułem trwogi(choćby takiej jaką się odczuwa ww. wspomnianym miejscu) Ale też nie miałem odwagi by próbować nawiązać jakąś formę kontaktu... Po wtóre, byłem w środku nocy , sam w lesie, na jezdni nad którą zmierzał ze mną stwór, istota którą z uwagi na wygląd, można by nazwać aniołem śmierci. To zdarzenie bardzo mocno zapadło mi w pamięć. Ilekroć jestem w moich rodzinnych stronach, przejeżdżając czy przechodząc ten kawałek -zawsze mam wahanie, czy aby nie pojawi się mój nocny znajomy.
Z wielu innych dziwnych doświadczeń i przeżyć, tym chciałem się z wami podzielić. Poszukiwałem jakiejś wiedzy na temat mojego przeżycia, jednak jedyne opisy czarnej, zakapturzonej postaci pochodzą z wizji sennych innych osób. nigdzie nie spotkałem opisu fizycznego kontaktu z tą istotą.
Pozdrawiam
Lavend
Dziękujemy za wszystkie opisy historii o "spotkaniu z dziwnymi zjawiskami" w waszym życiu, które przesyłacie do Fundacji Nautilus. Dzięki temu mamy jedno z największych (o ile w ogóle nie największe - ciężko w to uwierzyć, ale chyba tak jest...) archiwum tego typu historii na świecie.
Poniżej jeszcze opis snu (bardzo nietypowego), który trafił do nas w ostatnich godzinach.
From: [...]
Sent: Monday, February 18, 2019 2:58 PM
To: nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Sen - OOBE
Dzień dobry,
Zastanawiałem się przez parę dni czy podzielić się swoją historią, a więc co mi szkodzi. Chodzi o to że niedawno miałem dziwny sen tak mi się bynajmniej wydaje. Oglądałem film Astral, położyłem się spać, przymknąłem oczy nawet nie wiem kiedy, i nagle zauważyłem taką jakby Zielona aurę w całym pokoju, coś jak zorza polarna ;) zobaczyłem swoje ręce jak się całe trzęsą (dlatego myślę że to sen + napis) , trwało to dosłownie z 2-4 sekundy i Wielki napis OOBE przed moim wzrokiem, potem się obudziłem była to naprawdę krótka chwila. 1raz mi się takie coś przydarzyło, jestem ciekaw czy możliwy jest taki stan OOBE, żeby się jakieś napisy pojawiały przed wzrokiem? Po przebudzeniu bardzo niekomfortowo się czułem przez jakieś 5 minut, Pozdrawiam
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.