Dziś jest:
Wtorek, 10 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Witam . Rzadko pojawiam się na forach Nutilusa ale teraz musiałem bo pewna rzecz trochę mnie zaskoczyła. Traktujcie mój wpis jako malutką cegiełkę do tematu proroczych snów. W sny to ja wierzę raczej średnio ale oto co mnie spotkało dwa dni temu. 30 lat temu pracowałem z bardzo sympatycznym kolegą o imieniu Janek . Jasio mieszkał i nadal (chyba?) mieszka w małej miejscowości odległej o kilkadziesiąt kilometrów. Nie miałem przez te lata żadnego z nim kontaktu , nawet nie wiem czy żyje no i oczywiście nigdy mi się nie śnił. I raptem dwa dni temu Jasio mi się śni . Dość banalny sen , spotykamy się zaprasza mnie do swojego domu i spędzamy miło czas na wesołych rozmowach przy suto zastawionym stole.
Wstałem rano i przy goleniu rozmyślałem rozbawiony o tym dość miłym śnie i z jakiego powodu w ogóle miał on miejsce . Pracuję obecnie jako kierowca wożąc towary po Polsce , nigdy nie wiem gdzie los rzuci mnie danego dnia. Rano jechałem do pracy myśląc gdzie też przyjdzie mi dzisiaj pojechać . Biorę dokumenty wyjazdu i z lekka osłupiałem. Wszystkie faktury do rodzinnej miejscowości mojego kolegi . Będąc na miejscu rozglądałem się czy go nie zobaczę ale to już by chyba było za wiele. Pozdrawiam załogantów i sympatyków.
[...]
czytaj dalej
[...] Dzien dobry, powod do napisania tego E-Mail, do pan redakcji jest ten. Przeczytalam pana artykul pt:“ BLISKIE SPOTKANIA Z UFO I SEN O EWAKUACJI ZIEMI“ Ale zaczne od mojego dziecinstwa. Pierwsze sny ktore pamietam z dziecinstwa sa bardzo do siebie podobne, mozna powiedziec ze taka sama wersja wydazen. Snilo mi sie ze wchodze po metalowej drobince do samolotu ktory wygladal jak prom kosmiczny Columbia, sen urywal sie zawsze w tym samym miejscu przed wejscie do srodka. Innym snem byly „samoloty“ , ktore wygladaly jak trojkaty, w tamtych czasach i jeszcze teraz takich samolotow nie widzialam. Byly one czarne dosc plaskie i zawsze mialam jako dzecko strach gdy one mi sie snily. Za dziecka rowniez duzo chorowalam, mialam problemy z odychaniem. 10 lat temu mialam sen o ksiezycach. Snilo mi jak stoje przy oknie , byl ladny dzien swiecilo slonce i gdzie nie gdzie byly chmurki i w pewnej chwili przesunela sie jedna z nich i zobaczylam ksiezyc pomyslam sobie ze to nic takiego , ale po chwili zobaczylam nastepny ksiezyc i nastepny teraz dokladnie nie pamietam ale chyba naliczylam ich 7 lub 8. Polozenie tych ksiezycow bylo na opludniowo-wschodnim niebie.
Okolo 2 miesiace temu miala podobny sen widzialam rowniez ksiezyce bylo ich 8 lub 9 ale byly na poludniowo -zachodnim niebie tyko teraz lataly wokol nich dzwne male samoloty. 10 lat temu przeprowadzilismy sie i za nim to zrobilismy mialam rowniez sen. Bylam przed dome w ogrodku i w pewnej chwili uslyszalam dzwiek helikoptera zobaczylam jak laduje przy moim domu i wychodzi wysoki mezczyzna i zwraca sie do mnie po nazwisku i idzie w strone mojego domu.
Powiedzial mi „nadszedl czas“ powedzial to po niemiecku ja mu na to opowiedzialm ze jeszcze nie ze czekam jak syn wroci z szkoly. Przerowadzilismy sie pare miesiecy po tym, jak syn zakonczyl 10 klase. A wracajac do tego helikoptera byl na mi napisane „strefa zamknieta“ i co jeszcze bylo dziwnego w nim unosil sie toz nad ziemia, nie stal na niej. To byly ostanie noc w starym domu snilo mi jak stoja 3 postacie kolo mojego lozka widzialam od jednego z nich palce u rak , nie pamietam ile ich bylo, ale wiem jak byly one zakonczone takim zgrubieniem i ta skora byla bardzo delikatna wrecz przezroczysta pamietam dokladnie to zdanie „musimy juz konczyc ona sie budzi“.
W pierwszych dnia naszego pobytu na „nowym miejscu“ poszlismy sie przejsc z mezem na spacer byl wieczor byla juz szarowka i w pewniej chwili ujzelismy na niebie dosc nisko duze swiatlo ktore sie poruszalo w naszym kierunku i gdy bylo nad nami okazalo sie ze jest to czarny helikopter ale nie bylo slychac zadnego dzwieku lecial pomalu i dosc nisko, widzielismy go jeszcze raz po okolo 2 dniach i wiecej juz nie. To sa tylko sny w zyciu realnym zdazaja mi sie rozne „dziwne“ rzeczy. Ale chcialam sie z panem podzielic z ta wiadomoscia o ksiezycach. Snil mi sie rowiez bardzo duzy prom kosmiczny na niebie a ktory byl prodadzony jak statek z portu. Zapytalam sie wtedy dlaczego go inne male promy prowadza dostalam odpowiedz ze „ gdyby go tu opalili stalo by sie cos“ ale co to nie powiedzeli.
Zapytalam sie jak jest on napedzany to mi pokazali silnik i powiedzeli „czasteczki wody i magnesy“. Wracajac do tego artykulu pytal sie pan czy pana mowca ma jakies slady na ciele, ja ich nie mam ale robilam kiedys przeswietlenie uzebienia i w gornym nad jedynkami jest bialy punkt nawet lekarz sam sie zadziwil, ze jeszcze czegos takiego na zdjeciu retgenowskim nie widzial.
Pozdrawiam serdecznie.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Sen który miałem ostatniej nocy, dotyczy on mojego zmarłego przed 15 już laty przyjaciela który popełnił samobójstwo - które jak wiemy nie powoduje że od życiowej lekcji możemy uciec, musimy odrobić ja zapewne na nowo.
Do tej pory mój przyjaciel, na potrzeby mojego wpisu nazwijmy go Robertem, śnił mi się 4 razy. Popełnił samobójstwo w wieku 17 lat z powodu nieszczęśliwej miłości. Pierwszy sen miałem przed około 6 laty, śniło mi się że idę go odwiedzić w domu w którym mieszkał bo doszła do mnie wiadomość (nie wiem skąd) że wróci do domu, nie był przez ten czas martwy) skąd taka wiadomość, po prostu wiedziałem to nie wiem skąd, ale wiedziałem. Około roku później miałem dość podobny sen z taką różnica że wybieram się go odwiedzić, ale nie mogę go zastać w starym domu, wiem że był tam obecny ale gdy próbuję go odwiedzić nadal go nie ma.
Około 3 lat temu miałem sen o tym że jest dzieckiem, a jego mama kupiła mu rower (wiedziałem że to jego mama, skojarzyła mi się z jego matką którą znam - ale w śnie nie zobaczyłem jej twarzy) taki zwykły dziecięcy rowerek co powoduje u niego wielką radość.
I teraz czas na czwarty sen który miałem ostatniej nocy. Jestem w pokoju Roberta wiem że jest w nim ze mną, to pokój na piętrze w domu jednorodzinnym (jako mój przyjaciel mieszkał w bloku), pokazuje mi co ma w pokoju tak jak dziecko pokazuje komuś znajomemu, ma biurko, zabawki, oglądam jego muszle - takie przywiezione z ciepłych krajów które wydają dźwięk gdy przyłoży się do ucha podobny do szumu.
Sen kończy się sceną gdy widzę leżący na podłodze telefon komórkowy wyświetlający coś co skojarzyło mi się z biletem miesięcznym na trasie Puszczykowo - Fabianowo. Sen wzbudził takie silne uczucia realizmu że zapamiętałem nazwę mimo że śniło mi się coś jeszcze tej nocy. Rano po przebudzeniu wpisałem w Google nazwę Fabianowo, miejscowość Puszczykowo znam i byłem, mieści się w okolicach Poznania, sam niedaleko mieszkam, proszę wyobrazić sobie moje zdziwienie gdy po sprawdzeniu nazwy drugiej Fabianowo okazało się że to część Poznania, cześć która widnieje zapewne na szczegółowych mapach miasta ale nie można jej zobaczyć na żadnej tablicy, znaku itp. bo jest częścią dzielnicy Grunwald. Jest to nazwa o której nigdy do tej pory nie słyszałem.
Nie wiem czy te sny mają jakieś znaczenie, ale pojawiają się co kilka lat, tak jakby coś podświadomie próbowało mi powiedzieć że mój przyjaciel żyje i jest znów tutaj dokończyć to czego nie zrobił w poprzednim życiu.
Proszę oczywiście o nie podawanie moich danych
[..]
czytaj dalej
W nawiązaniu do art. ,,Niezwykły dźwięk z pojazdu UFO…relacja z lat 70 - tych” zamieszczony dn. 05.05.2019 r. chciałbym opisać krótko jedno zdarzenie jakie miał mój ojciec. Ostatnio opisywałem sen jaki mi się przyśnił z jego udziałem pt. Moje sny ze zmarłym ojcem”. Ojciec mój zmarł w 1999 roku, ale to co chciałbym Wam powiedzieć było na przełomie 1994-1996 jeżeli się nie mylę. Tereny nadbużańskie były dla mojego ojca wszystkim, ostoją spokoju, miejscem gdzie zawsze twierdził że tylko tam można jedynie odpoczywać.
Pewnego razu wspólnie ze swoim kolegą wybrali się na ryby nad Bug. Wiadomo, że najlepsze połowy są zawsze wtedy gdy planujemy nad wodą spędzić całą noc. Kiedy już świtało, a latem wiadomo, że bardzo wcześnie robi się widno usłyszeli z oddali dziwny dźwięk. Jak mi mówił wówczas ojciec ten dźwięk jakby przybliżał się w ich kierunku ale był jeszcze chyba dość daleko bo niczego jeszcze nie widzieli a oni siedzieli nad brzegiem rzeki i z niecierpliwieniem czekali co do nich się zbliża. Było to przeciwnej stronie miejsc. Drohiczyn na obrzeżach wsi Bużyska.
Jak zaznaczył ojciec to nie był zwykły dźwięk to było tzw. jakby buczenie. Czuli jak drży pod nimi ziemia a tym samym lustro wody na rzece. To było buczenie może i świst coś czego nigdy nie słyszeli. To buczenie zbliżało się coraz bliżej i coraz bardziej odczuwali to drżenie. I nagle z za zakrętu koryta rzeki ujrzeli dziwny przedmiot. Nad taflą wody na wysokości około może 4-5 metrów sunął obiekt w kolorze szary metalik. Jak relacjonował ojciec przypominał jakby dwa połączone domki jednorodzinne jeden na drugim – ponoć z okienkami.
Był to obiekt dość sporych rozmiarów. Nie byli w stanie określić co to było i jak to nazwać. Nie był to poduszkowiec ani żaden helikopter. Jak mi dalej mówił ojciec przecież służyłem w wojsku a nawet byłem powoływany do rezerwy. Czegoś takiego nigdy nie widział i nie jest w stanie przyporządkować temu obiektowi prawidłową nazwę. Zastanawiało go to dziwne buczenie. Był bardzo zdziwiony jak tak sporych gabarytów obiekt mógł tak nisko unosić się nad powierzchnią wody. Nie spotkał już później dziwnego obiektu mimo, że nadal chodził na ryby. Będę się starał dotrzeć do ojca kolegi który tego dnia towarzyszył mu podczas wyprawy na ryby. W przypadku uzyskania interesujących informacji niezwłocznie powiadomię Fundację Nautilus.
W nawiązaniu do art. na wstępie może ten obiekt widziany przez mojego ojca był podobnie wydawał dźwięki. Opis jak podał mój ojciec skojarzył mi z opisywanym pojazdem przez Pana Wolskiego z Emilcina, ale to tylko moje spostrzeżenie.
Pozdrawiam [dane do wiad. FN]
( Orion_1957)
Pięknie dziękujemy za relacje - natychmiast trafia do naszego projektu KONTAKT (ze względu na dźwięk), a także do naszego archiwum obserwacji UFO.
Poniżej jeszcze polecamy zobaczenie naszego dzisiejszego "zdjęcia dnia".
3 maja 2019 w Warszawie odbyła się wielka defilada wojskowa z przelotami nad miastem samolotów i śmigłowców. Dobrze wiemy, że takimi "pokazami" bardzo interesują się obiekty UFO, które potrafią przelatywać w bliskich odległościach od maszyn. Takie zdjęcia są potem do nas przysyłane, gdyż ich autorzy zauważyli "coś dziwnego na niebie obok samolotów". Tak wydaje się być także w przypadku naszego dzisiejszego "zdjęcia dnia".
From: [...]
Sent: Monday, May 6, 2019 7:44 PM
To: FN
Subject: Obiekt
Dzień dobry,
W załączeniu przesyłam zdjęcie które zostało zrobione 3 maja br. w Warszawie podczas parady. Na zdjeciu za samolotami znajduje sie jakas swietlista kula, której podczas robienia zdjęć nie było widać. Być może jest to tylko jakieś prześwietlenie. Zdjęcie zostało zrobione telefonem.
Dodatkowo chciałabym podzielić się informacją, że również jestem jedną z osób która widziała pojazd Ufo. Było to w roku 2002 (lato, wieczór) w Skierniewicach. Widzieliśmy ten obiekt razem z moim chłopakiem. Jechaliśmy samochodem, niedaleko pól/łąk. Obiekt jakby unosił się bezpośrednio nad nami. Wysiedliśmy z samochodu żeby to zobaczyć. Obiekt nie był zbyt duży, miał kilka metrów, ciemno szary, dysk z kopułą. Unosił się nad nami jakiś czas po czym zaczął wykonywać dziwne ruchy. Jakby takie skokowe, przesuwał się raz w jedną strone raz w drugą po czym z niesamowitą prędkością odleciał w kierunku pół. Pamiętam, że byliśmy w ogromnym szoku. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego, na pewno nie był to żaden dron ani samolot. Gdy dojechalismy do domu chłopaka opowiedzielismy to jego rodzicom. Ojciec, który był wojskowym powiedział żeby chłopak puknął się w głowę. Oczywiście nikt nam nie wierzył i wszyscy którym to mówiliśmy śmiali się z nas. Jedynie moja mama w to uwierzyła.
Później przestałam to komukolwiek opowiadać, każdy reagował tak samo. Parę lat temu opowiadałam to wydarzenie koleżance, która studiowała fizykę. Powiedziała że pewnie to był dron. Tyle, że w tamtych czasach w Skierniewicach nie sądzę żeby ktokolwiek miał drona, nawet się o tym nie słyszało. Kto tego nie widział to trudno mu uwierzyć, nawet nie myśli że mogą być inne cywilizacje. Ja w sumie od dziecka interesuje się kosmosem, jakimiś siłami które są wokół nas, moja mama też (choć ona bardziej numerologią).
P.S. Bardzo proszę o nie podawanie nigdzie moich danych.
Serdecznie pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
Do naszego projektu FOTO-LAB FN wpłynęła ciekawa fotografia, którą dopiero zamierzamy się zająć.
From: [...]
Sent: Monday, May 6, 2019 10:45 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Fotografia
Witam Fundacjo !
Otrzymałem zdjęcie od kolegi wykonane przez przyjaciela jego córki.Zdjęcie wykonał z balkonu w Rumuni będąc na urlopie u rodziny. Nic więcej nie wiem na temat tej fotografii poza tym że zainteresowała go chmura dlatego wykonał to zdjęcie. Podczas fotografowania obiektu jak twierdzi nie widział! Pozdrawiam całą fundacje z wyrazami szacunku [dane do wiad. FN !
czytaj dalej
[...] Witam. To o czym chcę napisać miało miejsce kiedy byłam dzieckiem . Koniec lat 70 początek 80. Byłam na podwórku bawiłam się w klasy, i skakałam przez gumę . Byłam w tym czasie sama jakiś czas. I w pewnym momencie usłyszałam dziwny wir jakby się coś kręciło głośno jak bąk. Tego dzwięku nie zapomnę.
Nie był to żaden dzwięk który dotąd słyszałam. Nie wiedziałam co to było. A mieszkałam wtedy blisko Marynarki Wojennej w Gdyni i pomyślałam że to oni może coś włączyli. Po chwili przyleciała koleżanka z boiska na którym dzieci się bawili. I spytała mnie czy to widziałam. A ja nic nie widziałam, poza tym dzwiękiem. Powiedziała że na niebie obserwowała wraz z innymi obiekt długi jak cygaro który obracał się dookoła siebie, potem zmienił kształt na talerz i był ten dzwięk z tego obiektu.
Ten dzwięk który ja słyszałam nienaturalny, dziwny . Mówiła to z przejęciem, była przerażona . A ja razem z nią ,mimo że tego nie widziałam tylko słyszałam. Zaraz pobiegłam do domu, powiedziałam. Ale mama nie uwierzyła mi. To był mój pierwszy kontakt z UFO. Potem jak byłam starsza widziałam osobiście UFO ale to już były bezdzwięczne obiekty.
[...]
Pięknie dziękujemy za ten opis. Natychmiast trafia on do naszego projektu KONTAKT, gdyż w nim są także dwa filmy z 2014 roku, na których słychać bardzo dziwny (nie do powtórzenia ani nie do podrobienia!) dźwięk wydawany przez UFO.
Poniżej jeszcze jedna historia "z naszej poczty do FN".
From: [...]
Sent: Saturday, May 4, 2019 9:59 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Czerwonak ufo
Witam
Przesyłam zdjęcie obiektu, który widziałem w miejscowości Czerwonak.
Obiekt poruszał się szybko pod różnymi kontami dość wysoko.
Nie był to dron, samolot, lampion.
Mam też krótki film z tego spotkania.
Proszę o odpowiedź.
Telefon kontaktowy [...]
Pozdrawiam [...]
czytaj dalej
[...] Witam serdecznie załogę Fundacji Nautilus i Wszystkich zainteresowanych zjawiskami nie znanymi nie wyjaśnionymi na które napotykamy się każdego dnia. Chciałbym opowiedzieć sen, który po przebudzeniu mnie przeraził i pomyślałem sobie oby nigdy się nie spełnił. Wszyscy rozmawiają o wydarzeniach związanych z UFO, o obserwacjach pojazdów na naszym niebie. Nasze nastawienie i nasz umysł chyba nie jest jeszcze przygotowany na to spotkanie z ,,Obcymi”. Przyśniło mi się, że byłem na swojej działce letniskowej na wschodnich terenach Mazowsza. Wstaję i wychodzę z domu na zewnątrz. Jest jeszcze ciemno, ale z oddali widać nadchodzący świt.
I nagle na granatowym niebie widzę zawieszone bardzo nisko nad ziemią (ok.300 metrów) obiekty obcych cywilizacji. Jest ich tak dużo, że patrzenie na nie sprawia przerażenie. I ten charakterystyczny jasnożółty ostry snop światła rzucany z każdego z obiektów na okolicę. Tylko światła i światła. Ja stoję i patrzę się w górę, nie mogę o tych świateł oderwać wzroku. Zastanawiam się - czy to już koniec. Czy tą manifestację tylko ja widzę, gdzie są ludzie, czy wszyscy jeszcze śpią. Nikogo nie widzę na podwórku. I ta niesamowita cisza, która jakby zapowiadała chyba coś złego. Na niebie jakby zaczęło się rozwidniać, a one nadal wisiały nieruchome i bezszelestne nad okolicą. Na co czekają ?. Nie widać ani słychać żadnych ptaków- gdzie one są. I ta ciągła niesamowita, przygnębiająca cisza.
Tak wygląda jakby ,,coś” miało za chwilę się wydarzyć coś miało nadejść. Pomyślałem sobie oby jeszcze nie teraz, jeszcze nie dzisiaj. Rozglądam się za siebie, ale nie widzę nikogo ze swojej rodziny, nie wiem gdzie oni są – czy tylko ja zostałem ?. Te światła z obiektów cały czas rozświetlają okolicę. Bałem się bo wiedziałem, że nie ma możliwości cofnięcia tego wszystkiego. Skoro ,,Oni” mają takie możliwości to my nie mamy żadnych. I wtedy przerwałem ten sen, bo w sytuacjach trudnych , niebezpiecznych potrafię to zrobić.
Teraz siedzę w domu szczęśliwy i zadowolony że świat jest piękny, świeci słońce, otacza nas przyroda a w niej fruwają ptaki, te których mi brakowało w czasie snu. Zastanawiam się, czy ten sen jest zapowiedzią dla ludzkości nadchodzącej fali czegoś co ma się wydarzyć. W tym śnie nie czułem się bezpieczny a ich obecność raczej zapowiadała zło. Szczerze mówiąc , zawsze przeczuwałem a nawet wiedziałem że nie jesteśmy sami. ,,Oni” są i zawsze byli. Prawdę mówiąc od dawna czekałem na jakiś od nich sygnał, może znak, który by potwierdził ich obecność. A może sny przytaczane przeze mnie poprzez FN są właśnie tą zapowiedzią? Ten sen śnił mi się niedawno, dwukrotnie. Za każdym razem to zdarzenie wracało z tym samym przerażeniem i strachem. Wiem, że jest to dla nas tak nieznane, niesamowite, że nikt by się nie odważył na bezpośredni kontakt z ,,Obcymi”.
Dobrze się stało, że Fundacja Nautilus, zajmuje się tymi zjawiskami, naszymi snami, które możemy opowiedzieć bo mogą być zapowiedzią czego co może nas spotkać w nadchodzącej przyszłości. Sny są tak podobne do innych cytowanych. Czy to przypadek?
Pozdrawiam [dane do wiad. FN]
Orion_1957
From: [...]
Sent: Friday, May 3, 2019 11:13 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Moje dośw. i pytania
Droga Fundacjo Nautilus
Witam Was serdecznie
Czytając wasz artykuł "BLISKIE SPOTKANIA Z UFO I SEN O EWAKUACJI ZIEMI" nasunęło mi się szereg pytań do Was. Od dawna chciałem do Was napisać, ale...
Na początek może napiszę parę słów o sobie i swoich doświadczeniach z pogranicza nieznanego a na końcu mam do Was kilka pytań.
Moje "niezwykłe" życie sprawiło, że dość wcześnie zacząłem zadawać sobie trudne pytania i zastanawiać się dlaczego doświadczam bólu i cierpienia ,a inni nie, dlaczego jestem inny, dlaczego tak czuję się obco wśród ludzi, bliskich. Dlaczego wszystko widzę jakoś inaczej niż inni ludzie. Również dość wcześnie zacząłem poszukiwać odpowiedzi: książki, publikacje, potem internet, (Was jeszcze jako audycja w radiu Zet od początku), medytacje itd., itp. Jak zacząłem szukać to dość szybko zaczęły pojawiać się odpowiedzi. Zacząłem być wręcz zalewany wiedzą z którą nie potrafiłem sobie poradzić psychicznie. Musiało minąć w sumie około 20 lat żebym mógł sobie wszystko w miarę poukładać w umyśle.
Teraz już wiem, że dość wcześnie zacząłem być porywany przez obcych. Już jako dziecko miałem zbyt dziwne zdarzenia, wspomnienia najprawdopodobniej wszczepiania implantów do mózgu. Same badania próbek DNA, które pobierają trwają od czasu do czasu do dziś. Ostatnia z pół roku temu. W sumie to już przestałem liczyć i przyzwyczaiłem się do tego i wiem, że tak ma być. Mogę tylko domyślać się po co. [...]
czytaj dalej
[…] Witam. Jakieś może 5 lat temu miałem w krótkim odstępie czasu dwa sny które się powtórzyły. Były bardzo realne. W Szczecinie na jasnych błoniach stojąc w stronę urzędu miasta (zdjęcie nr. 1 tylko stałem po prawej stronie na trawie) widziałem biegnącego kolegę po ścieżce. Powiedziałem do niego K..... gdzie biegniesz? Ale nic mi nie odpowiedział, jakby mnie nie widział. Wbiegł po schodkach w dół do schronu którego... na dzień dzisiejszy w tym miejscu nie ma, a są 2 schodki w górę. Najbardziej jednak utkwiło mi w pamięci widok na urząd miasta i niebo w kolorze mocno pomarańczowym oraz coś czego nie potrafię wytłumaczyć sobie do dzisiaj tak jakby nagły koniec....
W Szczecinie tak czytałem jest podziemne miasto wybudowane już od czasu Szwedzkiego Potopu i pod jasnymi błoniami również są jakiejś podziemne korytarze i może ten kolega z czasów dzieciństwa wbiegł do jakiegoś podziemnego korytarza? Jeżeli chodzi o drugi sen to napiszę tylko że, w nim spoglądałem w kierunku w którym pokazaliście zdjęcie (zdjęcie dnia) ufo jakieś rok temu nad sklepem biedronka na moim osiedlu i w moim śnie niebo również było pomarańczowe.
Pozdrawiam.
p.s.
Zapomniałem jeszcze napisać, że od 2011r. nie mieszkam na stałe w Szczecinie. Jak to w życiu bywa wyjechałem za pracą, ale wszystko układa się w ten sposób, że z końcem roku na 99% wrócę do Szczecińskiego gniazda :) Pozdrawiam:)
Zdjęcie 1
Zdjęcie 2
[...] Dzien dobry. Nie zabiore duzo czasu. Ogladnelam ,, bliskie sp.z ufo i sen o ewakuacji Ziemi " i od razu skojarzylo mi sie , jak z 2-3 miesiace temu w nocy spalam i poczułam ze jestem nad swoim blokiem , znalazlam sie pod pojazdem ufo ( spodek ) , ktory byl wielkosci kilku blokow albo i wiekszy. Najpierw widzialam tylko jego czesc ( potem to narysowalam ). Poczulam w umysle , ze mialam go nie widziec , poczulam kontakt z nim i wtedy szybko sie przemiescil.pamietam ze zobaczylam ze Ziemia ( grunt ) sa jakies wybuchy i jest w plomieniach. Dodam ze doswiadczylam w zyciu telepati , obe, zmory , duchy , ...( noedawno to wszystko spisalam i wyslalam do Niezn.Swiata ) . Tak mi sie skojarzylo z tym , co mowil ten Pan ( swoja droga tak znieksztalcone glosy ze kiepsko zrozumiec co mowicie trzeba sie niezle skupic ,,).
Jeszcze dodam ze moja pasja jest Tarot i sprawdzilam to w kartach ( zreszta o pomoc poprosikam osobe o wie bardziej wyksztalcona w tym temacie i wyszlo nam , ze to nie byl moj wymysl ale podroz astralna, ze wedrowalam ...
Zgadzam sie z Wami w 200 procentach .zwierzeta maja dusze , a my je traktujemy okropnie, bestialsko , a powinnismy je chronic...
Co do tej gwiazdy to ja mam tak czesto ze ogladam niebo , widze cake konstelacje , gwiazdy na ogol nie migocza , a jedna potrafi migac. Niexwiem z czym to jest zwiazane , czy z tym ze jest nizej i tam jest wiekszy ,, wiatr,, i dlatego sie tak porusza ? Niexwiem.
Ponorwaz mam dziennik snow sprawdzilam - bylo to 16 luty ,,byl szaro - metalowy .ale to byl taki kolor jak nie na Ziemi , napisałam wtedy tak -,, gdy ogarnelam go mysla to statek zaczal b.szybko wirowac ( w srodku ) i zniknal ".
Dobranoc/Milego dnia .
From: […]
Sent: Thursday, May 02, 2019 11:58 AM
To: FN
Subject: 2 historie
Dzień dobry wszystkim :) Kolega namówił mnie żeby podzielić się z waszą redakcją 2 dziwnymi historiami które mi się kiedyś przydarzyły. Są one związane głownie ze snami i momentem przebudzenia.
Kiedyś śnił mi się sen który w moim przypadku był proroczy w jakimś sensie. Śniłam że chodzę po lesie w którym rosną grube stare drzewa a pomiędzy tymi drzewami były groby. Był to leśny cmentarz. Cały sen był czarno biały. Pod każdym drzewem stała duża butla z brązowego szkła (jakby apteczna), w tych butlach był czarny płyn/maź....jak smoła, a butli wydobywały się trujące opary. Szybko straciłam od nich wzrok i nie mogłam wydostać się z cmentarza. W końcu, gdy byłam już zrozpaczona w panice potknęłam się o coś i upadłam. Wtedy ktoś wziął mnie na ręce i poczułam że wynosi mnie z cmentarza i z lasu, wtedy już nie panikowałam ale czułam że ktoś mnie uratował i się obudziłam. Pare miesięcy później ciężko zachorowałam, co było związane z toksynami w moim organizmie, złymi nawykami żywieniowymi trwającymi przez lata i drastycznym obniżeniem odporności. Lekarze nie umieli postawić diagnozy przez rok. Okazało się że miałam zakażony patogenem brzuch, płuca, zatoki, nos, uszy....ropnie pojawiały się na ciele i widać było po mnie że resztkami sił żyję. To zaszło za daleko żeby antybiotyki dawały jakiś zauważalny efekt. Z czasem trafiłam na lekarza który przepisał właściwe leczenie naturalnymi środkami, ziołami i zmianą diety i po 5 latach leczenia mogę powiedzieć że jestem prawie zdrowa, choć cały czas muszę dbać o siebie.
Jakiś rok temu spałam sobie głową na klatce mojego chłopaka. W pewnej chwili nad ranem zbudził mnie ruch jego głowy (mnie zazwyczaj budzi każdy szelest bo mam bardzo czujny sen). Mój chłopak był bardzo przerażony więc od razu zaczęłam go całować i uspokajać. Potem opowiedział mi że śnił że leży w łóżku, miał wrażenie że nawet ma otwarte oczy i że tonie jest sen, bo widział że leżę mu na klatce głową i widział cały pokój w takim świetle jak było akurat. Ale w pewnym momencie poczuł że traci czucie w ciele w od stóp ku głowie pełznie po nim coś, jakby coś go spowijało. Poczuł że to coś bardzo złego, nie mógł się totalnie ruszyć ani nic powiedzieć, to coś było już blisko głowy i pełzło dalej, czuł ruch tego czegoś po sobie. Ze strachu nie wiedział co zrobić mógł jedynie ruszyć głową, więc stuknął mnie pare razy podbródkiem w górę mojej głowy i wtedy ja się obudziłam, a on w momencie odzyskał czucie w ciele i to coś co po nim pełzło zniknęło. Ja widząc jego przerażenie i wiedząc że on się byle czego nie boi, że to musiało być coś bardzo z złego, zaczęłam w duchu wyobrażać sobie same dobre rzeczy i jakby w myślach przelewać je na niego. Nie umiem tego wyjaśnić po prostu gdy sama jestem przestraszona jakimś koszmarem wyobrażam sobie kopułę z dobra nade mną i to mnie uspokaja, więc zrobiłam coś takiego jakby z myślą o nim. Możliwe że był to jakiś paraliż senny i nic nadzwyczajnego, ale pomyślałam że podzielę się tym z wami, bo słyszałam że zbieracie takie historie.
Pozdrawiam serdecznie
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Dzień dobry. Ostatnio sporo widuje na stronach Nautilusa artykułów o tematyce reinkarnacji. Jest to moim zdaniem bardzo ciekawy temat i pomyslalam, ze może i ja dołączę się z moim „doświadczeniem“ z tego zakresu…
Stało się to w lecie, w lipcu albo w sierpniu 2007 roku, zaraz po ukończeniu moich studiów, dlatego tez dobrze pamiętam w którym roku się to wydarzyło… No wiec może od początku….
Podczas ostatniego roku studiów zaczęłam prace w Niemczech I musiałam co tydzień dojeżdżać (od piątku do niedzieli) na uczelnie w Polsce. Tak tez, podczas jednej z podróży do Polski, poznałam pewna znajoma, z którą później się zaprzyjaźniłam I u której w domu wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło moje spojrzenie na moje życie I utwierdziło mnie do końca w przekonaniu o istnieniu zjawiska reinkarnacji. Pomogłam owej koleżance zapisać się do Volkshochschule na naukę niemieckiego, bo miała wtedy duże problemy z językiem, a ja juz przez jakiś czas chodziłam tam na kursy jeżyka I byłam z nich bardzo zadowolona.
Na tym kursie poznała ona dwie Polki, z którymi się później zaprzyjaźniła… Pewnego dnia zaprosiła mnie do siebie na małą imprezę, gdzie również I one miały być i gdzie miałyśmy się ze sobą zapoznać…. Nie pamiętam juz która była to godzina, ale bylo jeszcze całkiem jasno… Po wejściu do jej mieszkania na poddaszu podeszła do mnie najpierw koleżanka - by się przywitać, a po niej Andzelika - jedna z tych poznanych przez nią dziewczyn. Wydała mi się ona na pierwszy rzut oka bardzo milą I sympatyczną osobą, dopóty, dopóki nie podałam jej reki…. W momencie gdy podałyśmy sobie dłonie, doznałam na jawie jakby jakiejś wizji.
Nie mam do dziś dnia pojęcia, czego wtedy tam doświadczyłam. Nigdy wcześniej nie doznałam czegoś takiego. Mogę to chyba jedynie przyrównać do tego, co niektórzy opisują podczas śmierci klinicznej. Opowiadają, ze w ciągu kilku sekund przeleciał im przed oczami film z całego ich życia. Tego samego wtedy I ja doświadczyłam. W ciągu kilku sekund przeleciały mi przed oczami pewne sceny z mojego życia, a właściwie to poprzednich żyć, gdzie również i ta dziewczyna była… Nie wiem, który to mógł być wiek, ale przypuszczam ze gdzieś siedemnasty, może osiemnasty… i chyba działo się to we Francji, takie przynajmniej miałam wtedy uczucie. No I było to jakieś dosyć duże miasto…
Widziałam dom w którym mieszkałam, pomalowany był na ciemno-zielony kolor i był brudny. Wszystko wydawało sie być tam zszarzale i brudne. Nikt chyba za bardzo nie dbał wtedy o czystość… Dom ten stal trochę jakby na brzegu jakiejś dużej, szerokiej rzeki, jakby na podwyższonym brzegu, zrobionym z kamieni piaskowca - murze, gdzie stały wzdłuż również i inne domy… Patrząc w gore biegu tej rzeki stał ok pół kilometra dalej w linii prostej bardzo duży most. Co dziwne, na tym moście były zbudowane domy, w których mieszkali ludzie. To było bardzo dziwne I charakterystyczne. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Scenę, którą wtedy widziałam, czułam i widziałam jakby to było tu i teraz…
Wracając do tej sceny…. Stałam w progu drzwi mojego domu, ubrana w długą do ziemi, szaro-brązową suknie i chyba wcześniej robiłam pranie, bo miałam podwinięte rękawy i kolo mnie stała duża, metalowa misa/wanna chyba z praniem. Z tego domu wychodziło się od razu na ulice zrobiona z kostki brukowej, po której jeździły powozy i która ciągnęła sie od tamtego mostu z budynkami, wzdłuż brzegu tej rzeki i zbudowanych przy niej domów. Zauważyłam, ze po drugiej stronie ulicy stała „ona“-Andżelika.
Wiedziałam dokładnie ze to ona, mimo ze wyglądała całkiem inaczej. Trzymała podniesiona do góry rękę, i machała demonstracyjnie sakiewka z pieniędzmi, przy tym głośno się śmiejąc. Wiedziałam, ze dostała te pieniądze za zdradę mojego męża. Przespała się z nim, żeby wyciągnąć z niego jakieś ważne informacje, za które później jej zapłacono. Wiem, ze była ona dla mnie wtedy bardzo bliską osobą, jakby przyjaciółką albo nawet siostrą…. Widziałam, jak podjeżdża pod mój dom powóz, z czymś w rodzaju wbudowanej z tylu klatki, i zabierają go do wiezienia gdzie później miał być powieszony. Ci wojskowi, czy tez tamtejsza „policja“, byli ubrani w jakieś niebiesko-czerwone mundury, i w ich kapeluszach były wpięte pióra. Pamiętam, ze biegłam za tym wozem, w którym siedział pojmany mój mąż i strasznie płakałam krzycząc ze to musi być jakaś ogromna pomyłka i by go nie zabierano.
Pamiętam również, że czułam bezsilność i nienawiść do „tamtej“ Andrzeliki. Nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania, ale wiedziałam, ze ona to zrobiła z wyrachowania i dla pieniędzy. Po tej scenie, wszystko zaczęło się mieszać z inną sceną, chyba kolejnym wcieleniem, gdzie również ona tam występowała, tym razem w roli psychicznego kata. Po krótkiej chwili ten drugi obraz się wyklarował Tym razem scena toczyła sie w jakiejś szkole. To musiał być juz chyba 20-sty wiek. Wszystkie dzieci nosiły takie same mundurki szkolne I miałam wrażenie, ze panował tam dużo większy rygor jak dzisiaj. Miałam wtedy jakieś 8 do 10 lat.
Widziałam jak podczas prawie każdej przerwy, Andrzelika szukała mnie z jakimiś innymi jeszcze dwiema dziewczynkami I psychicznie się nade mną znęcały. Popychały mnie, wyzywały od najgorszych idt., Robiły to zawsze tak, żeby nikt z dorosłych tego nie widział. Była ode mnie dużo większa I grubsza I przez to miała nade mną przewagę. Raz zepchnęły mnie ze schodów w szkole, gdzie cos mi się stało, ale przez to, ze się jej bałam, nie zdradziłam jej. Powiedziałam, ze przez moja nieuwagę upadlam ze schodów… Po tym się jakby ocknęłam. Nie wiem jak długo to wszystko trwało i jak ja musiałam wtedy wyglądać, ale wszyscy patrzyli na mnie jak zamurowani, a Ewelina zapytała czy wszystko w porządku. Po tym zdarzeniu nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa, wiec kiwnęłam jej tylko głową ze tak.
Potem wyszłam w panice na korytarz pod pretekstem zostawienia tam butów, żeby z tego wszystkiego ochłonąć i nie zacząć przed wszystkimi płakać… Nie mogłam pojąć co się wtedy ze mną stało. W tamtym momencie bylo to wszystko dla mnie po prostu straszne i za dużo. Tamtego dnia nie zostałam u Eweliny długo i nikomu nie opowiedziałam o tym co zobaczyłam, nie byłam w stanie. Poza tym bałam że pomyślą, ze zwariowałam. Chciałam jak najszybciej uciec od niej z domu, i nie patrzeć w oczy tej dziewczynie. Nie wiem, czy ona wtedy tez cos zobaczyła lub poczuwała, ale myślę ze chyba tak, mogła cos poczuć, bo od tamtego spotkania nie lubiłyśmy się. To wydarzenie dało mi bardzo dużo do myślenia i z biegiem czasu udało mi się wybaczyć „tamtej“ Andzelice. Stwierdziłam, ze ta „nowa“ Andzelika pewnie nie zdaje sobie z niczego sprawy, wiec nie ma sensu żywic do kogoś żalu, skoro on o niczym nie ma zielonego pojęcia. Chciałam kiedyś do tego tematu wrócić i najpierw z Ewelina a potem z Andzelika o tym porozmawiać, ale jakoś nie mogłam, coś mnie hamowało. A w końcu nasze drogi się rozeszły. Zastanawiając się nad tym wszystkim, stwierdziłam, ze raczej nie był to przypadek ani zbieg okoliczności. Jakoś za dużo w tym wszystkim wspólnych powiązań. Po pierwsze - obie (Andzelika i ja) byłyśmy z Polski a spotkałyśmy się w Niemczech.
Po drugie - Niemcy są takie duże, a my spotkałyśmy się akurat w tym samym wielkim mieście. Po trzecie - żeby w ogóle mogło dojść do naszego spotkania, Ewelina musiała poznać na kursie języka niem. (który ja jej wskazałam i pomogłam załatwić) te obie dziewczyny. Nie wiem jaki miał być cel tego naszego spotkania wtedy, i tamtego doświadczenia. Może poprzez wybaczenie jej, uwolniłam się od niej raz na zawsze…
[dane do wiad. FN]
[...] Witam. Tym razem pytanie czysto z tematu ciekawostki. A mianowicie muzyka. Czym jest muzyka? Z Wikipedii czytamy: Muzyka – sztuka organizacji struktur dźwiękowych w czasie. Jedna z dziedzin sztuk pięknych, która wpływa na psychikę człowieka przez dźwięki. Czy muzyka jest domeną tylko ludzką? Co do zwierząt, to to raczej tylko odgłosy. Ewentualnie śpiew ptaków i odgłosy owadów. Ponoć najstarszym instrumentem jest flet mający 35000 lat znaleziony w Ach Halley w południowych Niemczech. Czy wcześniej muzyka towarzyszyła ludziom? Pewnie tak. I tu moje pytanie: Czy były przypadki, że osoby uprowadzone ewentualnie udające się z własnej woli słyszały jakąś muzykę? Czy to będąc na statku czy to na ich planecie? I tu można by też zapytać w innym temacie niż UFO. Czy muzyka była słyszana będąc poza ciałem podczas śmierci klinicznej? Czyli będąc w tych innych światach, w których są nasi przodkowie? Każdy wie, że muzyka wpływa na ludzi i to w dużym stopniu. Do tego ma zastosowania relaksacyjne, uspakajające i lecznicze. Jest też formą zabawy. Czy tylko nam, ludziom towarzyszy w życiu muzyka? Pozdrawiam całą załogę i czytelników. Super, że powstaliście :) [...]
czytaj dalej
[...] Ze szczególnym zaciekawieniem przeczytałem Państwa artykuł o mocy przeznaczenia. Poza pracą zawodową (naukową i urzędniczą) od wielu lat zajmuję się zagadnieniami czasu, celu naszego istnienia i jego genezy, otaczającej nas rzeczywistości i śmierci, uważając te sprawy za najistotniejsze ze wszystkich. Jestem coraz bardziej przekonany, że nasze zawodowe problemy czy sprawy powszednie to błahostki wobec tego, co naprawdę istotne a wobec przyspieszającej przemijalności życia trudno mi znaleźć jego prawdziwy cel, nie potrafię gonić za pieniędzmi czy pochwałami ludzi.
Ponieważ w mojej rodzinie brakowało często jednego pokolenia (mężczyźni późno zakładali rodziny), niewiele wiedziałem o naszej historii. Z całkiem racjonalnych powodów powinienem był zostać lekarzem a zdecydowałem się na prawo. Dopiero niedawno odkryłem dokumenty potwierdzające, że przez ponad dwieście lat przewijali się u nas sędziowie, notariusze, adwokaci. Mój dziadek był natomiast przez kilka lat burmistrzem, o czym nikt z nas nie wiedział (pod koniec wojny ukrywał się a później bał się cokolwiek o sobie mówić). Dziś ja także jestem samorządowcem.
Kilka lat temu pojechałem pierwszy raz do Japonii. W pewnym momencie przypomniałem sobie o bioenergoterapeutce, którą odwiedzałem będąc jeszcze dzieckiem. Podczas jednego z seansów powiedziała mi, że będę dużo podróżował. Mój ojciec tylko się sarkastycznie zaśmiał na te słowa, bo wówczas były one całkowicie bezpodstawne. Obecnie mój paszport jest pełen pieczątek z najróżniejszych krajów a mnie trudno jest usiedzieć w jednym państwie na dłużej.
Mój dobry przyjaciel prowadzi kwitnący, polsko-niemiecki biznes, ale przy trudniejszych negocjacjach potrzebuje wsparcia językowego. Studiując jeszcze w Polsce pojechałem z nim do Berlina, żeby pomóc mu nawiązać nowe kontakty handlowe z jedną z hurtowni. W październiku tego samego roku rozpocząłem studia w Niemczech i zamieszkałem w akademiku kilkadziesiąt metrów od rzeczonego sklepu; przy ulicy, o której powstał film a jeden z jego bohaterów nosi moje, wcale nieczęste nazwisko.
Inna historia z mojego życia poruszyła mnie jednak szczególnie mocno. W dzieciństwie, ponad 30 lat temu, mieszkałem na wsi, gdzie miałem trzech starszych towarzyszy zabaw. Pewnej chłodnej, kwietniowej soboty odwiedził mnie jeden z nich, ośmioletni przyjaciel (ja miałem cztery lata) i wyciągnął na podwórko. Chodziliśmy wokół jeziora patrząc, co można zmajstrować. Kolega wpadł na pomysł, że będzie wybierał jajka z gniazd. Kiedy zbierał je, wszedłem na wąski pomost. Wiał silny wiatr. Nagle zakręciło mi się w głowie i wpadłem do jeziora tak jak stałem – w ciężkich butach, ciepłych spodniach i kurtce, która chociaż zadziałała jak kapok to spędziłem trochę czasu w lodowatej wodzie. Wyprostowałem ręce w górę, kolega mnie wyciągnął i zaprowadził do domu.
Kolejny obraz jaki pamiętam, to moja mama trzymająca mnie na rękach i ogrzewającą czym się dało, ale widok ten pamiętam tylko z perspektywy trzeciej osoby. Trudno mi jednak uwierzyć, że wychłodzenie organizmu mogło spowodować chwilowe opuszczenie ciała. Co ciekawe, dzień wcześniej, podczas kąpieli w wannie, mój ojciec tłumaczył mi co robić, kiedy wpadnie się do wody (nigdy wcześniej tego nie robił). Jak mi mówił, tak następnego dnia zachowałem w wodzie absolutny spokój. Niedługo potem przenieśliśmy się do pobliskiego miasta a ja całkowicie straciłem kontakt z kolegami. Kilka lat temu wziąłem udział w spotkaniu młodzieżowym, którego byłem stałym uczestnikiem i spotkałem na nim pewną bardzo atrakcyjną dziewczynę.
Pamiętała mnie z jednej z wcześniejszych edycji i miała o mnie jak najgorsze zdanie, postrzegając mnie jako opryskliwego bufona, natomiast ja nie kojarzyłem jej ani trochę. Ku zaskoczeniu cały wieczór doskonale nam się ze sobą rozmawiało i następnego dnia, kiedy impreza dobiegła końca byłem przekonany, że chcę kontynuować tę znajomość.
Po kilkunastu tygodniach, raczej luźnego ale częstego kontaktu przypomniała mi o zaproszeniu, które oboje otrzymaliśmy, wraz z pytaniem, czy nie chcę z nią pojechać do Niemiec. Nie potrafiłem odmówić. Przyjechałem po nią wieczorem do domu, porozmawiałem chwilę z rodzicami i ruszyliśmy w drogę. Po pierwszym tankowaniu spytała mnie, gdzie moi rodzice budują dom. Odpowiedziałem jej, że w małej wsi, której z pewnością nie zna. Ona na to:
-Tam była taka sklepowa.
Ja:
-No była i miała syna.
-To siostra mojej babci.
Nie wiedzieliśmy o jej istnieniu. Po śmierci sprzątałam z mamą jej mieszkanie... Mnie zamurowało. Tym synem był kolega, który mnie uratował. Nasza dalsza historia nie potoczyła się niestety pomyślnie, ale do dziś pamiętam to spotkanie tak dobrze, jak byśmy widzieli się najdalej wczoraj.
Coraz bardziej zaczynam wierzyć, że w naszym życiu ustalone są nie tylko ramy dnia narodzin i śmierci, ale także kamienie milowe, które musimy osiągnąć. Wolna wola pozwala nam natomiast wybrać tylko jedną z dróg, którą do nich dotrzemy. A może jesteśmy tylko pacynkami w teatrze i odgrywamy sztukę o wcześniej ustalonym scenariuszu? Istnienie takiego planu nie wydaje się wcale niedorzeczne wobec rozbieżności i konfliktu ludzkich interesów. Tłumaczyłoby także, dlaczego jedne modlitwy (zgodne z planem, wolą bożą) zostają wysłuchane, inne zaś nie. Samodzielnie możemy decydować co najwyżej o sprawach pozbawionych jakiegokolwiek znaczenia a realny wpływ mamy tylko na to, jak wewnętrznie ustosunkujemy się do spotykających nas wydarzeń.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...]Dzień dobry, Chciałbym opisać swój dzisiejszy sen, nie wiem czy to zainteresuje fundację ale też chciałbym poznać opinię na temat tego snu. Miałem dzisiaj sen, przyśnił mi się mój dziadek to już drugi sen w którym z nim rozmawiałem i coś mówił do mnie, opisze tylko ten sen z dzisiaj (26.04.2019)
Śniło mi się że byłem w jakimś domu w którym trwało zebranie rodzinne widziałem tam swojego tatę, wujka, dziadka, moją mamę i jakieś osoby których nie znam. Podszedłem do dziadka i nagle uświadomiłem sobie we śnie że on już nie żyje i zapytałem go jak umrę, dziadek odpowiedział mi będziesz miał wypadek ktoś będzie trzymał twoje usta w ręce a potem zaznasz ulgi, po chwili chciałem zapytać się czy naprawdę tak będzie on na to, że nie może mówić, zapytałem go czy widzi przyszłość a on powiedział tak i pokazał rękoma na tyle (ręce położył na stole jakoś odległość mniej więcej metra) powiedział też że usłyszę bzyczenie ale nie wiem czy to tyczyło się mojej śmierci.
Potem dziadek położył się na kanapie i znowu zapytałem o moją śmierć a on tylko kiwnął głową nie i miał w ustach makaron taki ugotowany na spaghetti i ja taki makaron też podnosiłem z ziemi (może to nic nie znaczy ale wczoraj miałem obronę pracy inżynierskiej i się stresowałem nie jadłem nic prawie cały dzień gdy wróciłem popołudniu na obiad to mama podała mi właśnie spaghetti).
Później mój sen się zmienił byłem w pokoju ze swoją dziewczyną dziadek tam wszedł i powiedział tylko bez bicia, potem znowu sen się zmienił i stałem z dziadkiem na przedpokoju w mieszkaniu rodziców, przytuliłem się do niego i powiedziałem, że mi go brakuje oraz zapytałem jak mu tam jest on odpowiedział, że dobrze i powiedział jeszcze że ciągle kombinuje jak nas tu ściągnąć. Na koniec wróciłem do tego nieznanego domu i stałem w kuchni, w tym domu jakaś awantura była o jakąś książkę ale to raczej nie jest istotne i był tam mój tata który siedział przy małym stole z dziadkiem i o czymś rozmawiali. Jak popatrzyłem w okno usłyszałem bzyczenie i zobaczyłem samochód z paką na który robotnicy wnosili nie wiem jak to nazwać konstrukcje z cegieł coś w tym stylu.
Po chwili mój wujek zaczął się wygłupiać i udawaliśmy, że boksujemy ze sobą, odwróciłem się i stał mój dziadek bardzo blisko przestraszyłem się i krzyknąłem on odszedł na przedpokój i się obudziłem. Po około 2 minutach od przebudzenia zadzwoniła do mnie dziewczyna i chwilę pogadaliśmy. Po rozłączeniu zacząłem płakać przez chwilę ale nie wiem do końca dlaczego, wspominam o tym telefonie na koniec bo miałem ustawiony budzik lecz dziadek wybudził mnie przed nim, a wchodząc na stronę fundacji zobaczyłem na górze wiadomość dziś jest: "Fakt, że budzik nie zadzwonił, zmienił już wiele ludzkich przeznaczeń."
Agatha Christie
Nie wiem czy to nie jest nadinterpretacja ale ogólnie troszkę się zaniepokoiłem szczególnie tym fragmentem o śmierci mojej, dlatego chciałbym poznać opinię fundacji o tym śnie. Ogólnie wierzę, że zmarli mogą się kontaktować z ludźmi przez sny. Już raz do mnie przyszedł dziadek we śnie i też rozmawialiśmy ale ta wiadomość jest już dość długa więc prosiłbym o jakiś komentarz do tego snu z góry dziękuję i pozdrawiam całą fundację.
Sny bez wątpienia są wykorzystywane przez duchy bliskich nam istot (które już są w krainie światła) do komunikacji z żyjącymi w świecie materii - mamy zbyt dużo dowodów na prawdziwość tej tezy. Bardzo ciekawa rzecz jest z tym budzikiem... być może właśnie przez ten sen zmienił się bieg wydarzeń na taki, gdzie niebezpieczny scenariusz został zmieniony. Tego też wykluczyć nie można.
I już na koniec - wiele osób pisze nam o tym, jak ważne są dla nich owe "cytaty" ukazujące się w serwisie na górze strony i że nie są one przypadkowe.
czytaj dalej
To co jest nie wyjaśnione, nie sprawdzone jest zawsze najbardziej ciekawe, jest to coś co od dawna fascynowało. Opowiem sen, który dał mi dużo do myślenia i nie każdemu może się w ten sposób przyśnić. Skończyła się obecnie zima, która jak się mówi nie była w tym roku żadnym utrudnieniem dla ludzi, a w szczególności dla kierowców. Przyszła tak bardzo oczekiwana przeze mnie wiosna na którą z utęsknieniem czekałem. Wiosna jest porą kiedy zaczynam wyjazdy na działkę na tereny nadbużańskie wschodniego Mazowsza.
Wcześniej jeździł tam mój ojciec, który jak ja teraz jestem zakochany w tym regionie gdzie czuje się prawdziwe powietrze, podziwia przepiękne widoki przyrody ze zwierzyną, która dziś jeszcze jest obecna , ale w niedalekiej przyszłości może być wspomnieniem. Piszę o ojcu ponieważ jeździł tam w minionym okresie, ale zmarł w 1999 r. Mija już 20 lat od jego śmierci.
Od tamtego czasu zawsze każdego roku ojciec śni mi się zawsze na wiosnę. Myślę, że przypomina mi za każdym razem, że nadeszła wiosna- pora, abym jechał na działkę i kontynuował prace działkowe, które były dla niego przyjemnościami. Zawsze zastanawiałem się dlaczego ten sen spotyka mnie a nie moją siostrę czy mamę. A w nim mój ojciec uśmiechnięty, zadowolony wyglądający jakby naprawdę żył i uczestniczył w rodzinnym gronie. Tak się zawsze składało, że za każdym razem kiedy mi się przyśnił tak bardzo chciałem go dotknąć. Nie wiem dlaczego chciałem to zrobić, ale myślę, że chciałem dotknąć jego po to, aby sprawdzić czy poczuję jego fizyczną obecność czy też moja ręka przejdzie przez mgłę lub obłok. Pamiętam, że ojciec w snach mi mówił i przypominał że on żyje i jest mu dobrze . Prosił abym się nie martwił jego nieobecnością w naszym życiu.
Nigdy w snach nie udało mi się do ojca tak zbliżyć aby poczuć prawdziwą obecność. Zawsze był jakiś unik, odsuwał się, robił tak abym był nieco dalej od niego. Tak to wyglądało jakby wiedział czy też przeczuwał że ja chcę go niepodziewanie dotknąć. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie można dotykać osób w snach, gdyż oni muszą uzyskać zgodę od ,, Swoich Wyższych „na kontakt z nami. I powiem Wam Wszystkim, że właśnie teraz na wiosnę w marcu br. (2019), kiedy pojawił, się sen, którego się spodziewałem mój ojciec odwrócił się w moją stronę, przysunął się do mnie bardzo blisko i powiedział,, Przecież mówiłem Ci, że żyję - nie wierzysz to dotknij mnie”. Powiem szczerze, że poczułem jego ciało, fizyczną prawdziwą postać. Dotknąłem jego ramienia i dłoni. To wszystko było czymś prawdziwym, żadnym obłokiem czy mgłą. Widziałem jego zadowolenie, że mógł mi potwierdzić to co naprawdę chciałem usilnie wiedzieć. Jak się obudziłem to nie mogłem uwierzyć, że nie ma go wśród nas. I w tym momencie zdałem sobie sprawę, że jakby a może na pewno istnieje świat równoległy ocierający się o ten Nasz.
Myślę, że mój ojciec chciał mi powiedzieć, że inne życie istnieje, jest w nim obecny, ale ich świat ma swoje zasady i jest nieco inny od ziemskiego. To świat do którego My nie mamy teraz dostępu. Myślę również, że przyjdzie kiedyś czas i pora że otrzymamy dokładny przekaz dlaczego tak się dzieje, że są dwa światy a żaden z nich nie może ingerować w ten drugi – zupełnie inny, odmienny, ten którego jeszcze nie znamy.
Chciałbym bardzo podziękować Fundacji Nautilus za to czym się zajmujecie, za to, że przez Waszą działalność łatwiej zrozumieć świat, za to, że wyjaśniacie sprawy nie znane, a które rozgrywają się wokół nas wszystkich.
Pozdrawiam [dane do wiad. FN]
( Orion_1957)
From: [...]
Sent: Thursday, April 25, 2019 1:34 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: :) :) :)
Witam i pozdrawiam cala fundacje nautilus :)
[...]
w 2016 r widzialem przez okno jak latajacy spodek wielkosci pilki noznej przelecial nad moim podworkiem. Pierwsza mysl jaka przyszla mi do glowy to czego on jest taki maly haha
Druga zabawna rzecz ktora chce panstwu napisac o energii.
Latem 2016 r w nocy nie moglem spac i wlaczylem TV i lecial program ezoteryczny z wrozka na zywo ktora przepowiadala ludziom przyszlosc z kart Tarota. Postanowilem przeslac jej pozytywna energie. A ta wrozka prawie w tym samym momencie powiedziala tak
-jakies dziwne rzeczy dzieja sie tej nocy w tym programie. Jakies energie wokol mnie...
:D
[...]
Jestm wiernym czytelnikiem panstwa strony od 2006 r :)
Pozdrawiam jeszcze raz.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Dzień Dobry, znalazlam kiedyś w okolicy mojego domu dziwne kamienie. Wczoraj słuchałam na youtube archiwalnego nagrania audycji radiowej prowadzonej przez Pana Roberta Bernatowicza na temat UFO. Usłyszałam tam, że zdarza się czasami, że w miejcu pojawienia się się UFO ludzie znajdują jakieś kamienie. Dlatego, że nurtuje mnie pytanie co to są za kamienie spodziewam się, że będziecie umieli odpowiedzieć, czy kamienie, które ja znalazłam są podobne do tych, które znalazł kotoś inny. Załaczam zdjęcie i proszę o odpowiedź.
Druga sprawa jest taka, ze ostatnio ludzie obserwują wiele pojawiających się obiektów latających, które nie są znanymi do tej pory ludziom. Ja również zaobserwowałam taki "dziwny" obiekt. A wławściwie moja córka. W ubiegłym tygodniu nie pamiętam dokładnie dnia. Była godzina ok. 19.50 czyli prawie ciemno. Moja córka wyszła na taras z rolnetką żeby obserwować gwiazdy i zawołała do mnie, że na niebie widzi poruszające się światło. Wyszłam do niej i zobaczyłam na niebie poruszający się z zachodu na wschód oświetlony obiekt. Nie migał światłami, ani nie wydawał żadnbego dźwięku. Pobiegłam po aparat fotograficzny i wykonałam dwa zdjęcia. Te zdjęcia uwidaczniają obiekt z tyłu.
I jesze jedna moja onserwacja. Którejś nocy, mogło to być jakieś 2 tygodnie temu. Podeszłam do łóżka odchyliłam kołdrę, a na materacu zobaczyłam małą biało świecącą kulkę. Kulka uniosła się nieznacznie na łóżkiem i rozpłynęła się. Wielkością przypominała piłkę pimpongową. Nie wystraszyłam się, tylko zdziwiłam.
Mam w mich zbiorach zdjęcia , na których manifestują się orbsy.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i czekam na Waszą opinię.
[dane do wiad. FN] /email dostaliśmy 8 kwietnia 2019/
/poniżej zdjęcia dołączone przez czytelniczkę/
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, April 23, 2019 8:12 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: NOL Starogard Gdański
Witam serdecznie.
Przeglądając dziś pliki na dysku mojego komputera natrafiłem na filmik, który kiedyś otrzymałem od mojego dobrego kolegi. Mieszka koło Starogardu Gdańskiego i z tamtego rejonu pochodzi to nagranie. Kolega wielokrotnie mówił mi, że w tamtej okolicy widywał niezidentyfikowane obiekty na niebie. Jeden taki obiekt udało mu się nagrać. Niestety jakość nagrania jest dosyć marna. Film pochodzi z 2013 roku i nagrywany był ówczesnym telefonem komórkowym. Film jest w 100% autentyczny. Na pewno nie był to samolot, dron itd. Kolega interesuję się tematyką UFO i ma pewne pojęcie w tym temacie. Oprócz mnie film ten widziały może raptem 3 osoby. Mimo słabej jakości myślę, że warto aby trafił na pokład Fundacji Nautilus.
Pozdrawiam całą załogę Nautilusa.
Storm78
czytaj dalej
Witam serdecznie Kapitana i całą Załogę Nautilusa!
Mam niezwykle ciekawą relację, którą usłyszałem od swojego teścia w czasie mojego ostatniego pobytu w domu rodziców mojej małżonki. Relacja ta jest absolutnie z pogranicza "nieznanego" i jak dla mnie czymś zupełnie nowym, z czym nigdy się nie spotkałem wcześniej, choć wszystkim co "nieznane" interesuję się od wielu, wielu lat tj. od momentu kiedy samodzielnie zacząłem myśleć.
Dla jasności należy jednoznacznie stwierdzić, iż mój teść nie należy do ludzi opowiadających zmyślone historie i sam w istocie jako prosty człowiek (emerytowany rolnik mający 66 lat, typowy Polak, deklarujący się jako katolik) nie ma skłonności do opowiadania wyssanych z palca opowiastek. A już na pewno nie z zakresu, który interesuje Załogę Naszego Okrętu:) Ale do rzeczy. Otóż pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku (być może na początku lat 90-tych, teść nie był tego pewny na 100%) szwagier mojego teścia (mąż jego siostry) również prosty rolnik jednej z pod szczecińskich wsi postanowił ukraść wapno z pobliskiego pola.
Nie postanowił ukraść tego wapna z pobudek chęci wzbogacenia się (jestem tego akurat pewny bo tego człowieka też znam - dop. własny) ale z prozaicznego powodu braku innej możliwości zdobycia owego wapna w inny, legalny sposób. Kto pamięta okres schyłkowego PRL-u wie o czym piszę toteż nie rozwijam tej kwestii. Jak pomyślał tak uczynił tj. w nocy pojechał swoim traktorem z przyczepą na to pole po to wapno. Naładował przyczepę i ruszył w drogę powrotną do swojego gospodarstwa. W drodze powrotnej wydarzyło się coś co zmroziło jego krew w żyłach. Otóż na sam środek naładowanego wapna usiadła sowa.
Ta sowa wg słów teścia u jego szwagra wywołała jakiś niezrozumiały strach i niepokój. Widział ją tylko kątem oka i starał się za wszelką cenę jej pozbyć. Starał się to zrobić zwiększając prędkość ciągnika, który prowadził oraz wykonując gwałtowne manewry. Sowa jednak ta nic sobie z tego nie robiła. Kiedy w końcu dojechał na swoje pole zorientował się, że sowa "zniknęła"... ale na polu kilka, kilkanaście metrów od pojazdu stał nieznany mu mężczyzna, który palił papierosa i patrzył na niego.
Sytuacja o tyle niezrozumiała, iż była to późna noc, a pole tego człowieka znajduje się w miejscu wykluczającym pojawienie się przypadkowego przechodnia, czy podróżnika. Ten mężczyzna wg słów teścia miał być tą... sową! To jest ta sowa miała się zamienić w tego mężczyznę palącego papierosa! Jakkolwiek nie brzmi to absurdalnie szwagier mojego teścia zinterpretował całe zdarzenie jako znak/symbol od jakiejś nieznanej siły mającej dać sygnał, że uczynił źle kradnąc to wapno. Szwagier teścia rozsypał te wapno na swoim polu ale wrażenie całej sytuacji było tak silne, że nigdy w życiu już niczego nie zdecydował się ukraść. Bez względu na okoliczności oraz trudność w zdobyciu jakiegokolwiek towaru.
Należy przy tym podkreślić, iż historia, którą szwagier opowiedział mojemu teściowi jest na 100% prawdziwa bowiem to człowiek nad wyraz prostolinijny, nigdy nie nadużywał alkoholu zaś o innych "używkach" nawet nie ma co wspominać. Toteż prawdziwość tej historii dla mnie jest czymś tak oczywistym jak to, że śnieg ma kolor biały. Ot cała opowieść mojego teścia. Mam tylko na zakończenie pytanie do Załogi Nautilusa tj. czy spotkaliście się kiedykolwiek z "postacią sowy" będącej strażnikiem jakiegoś majątku/rzeczy, która przeistoczyła się w "żywego" człowieka. Jeśli tak bardzo prosiłbym o informacje na ten temat. Serdeczne pozdrowienia ze Szczecina dla całej Załogi Nautilusa, Załogant RIMOBUL.
czytaj dalej
Chciałbym o czymś napisać , żeby Wszyscy mogli to przeczytać, to ,,Coś,, mnie zawsze interesowało, ale zawsze pozostawało nie wyjaśnione i zostało gdzieś głęboko zaszufladkowane w umyśle. To Fundacja Nautilus z kapitanem Panem Robertem otwiera ludziom oczy i umysły na zjawiska nie wyjaśnione, te które rozgrywają się na co dzień a my ich nie dostrzegamy bądź też przechodzimy obok nich i tak je pozostawiamy.
Jestem osobą o dużym bagażu doświadczenia życiowego i zwłaszcza teraz przez FN patrzę jeszcze inaczej na to co nas otacza. Zjawiska nie wyjaśnione interesowały mnie od ,,wieków”, ale jak można było je wyjaśniać jak nikt nawet ze znajomych tym się nie interesował bądź też obracał to w żart. Od wielu lat pamiętam dziwne zdarzenia , ale pozostawały one zawsze bez wytłumaczenia. Myślę, że to wszystko przychodzi z wiekiem i doświadczeniem – patrzeniem inaczej na świat. Ostatnio tj. od kilku lat to wszystko niewyjaśnione zaczęło się nasilać .
Obserwujemy to nawet za pośrednictwem FN. Ja po prostu wiem, że to wszystko dzieje się naprawdę, że UFO odwiedza nas od zawsze, ale jeszcze nie każdemu jest to pisane by to zobaczyć by dotknąć nieznanego. Dzięki Fundacji Nautilus , która od lat zajmuje się tymi wszystkimi zjawiskami można się wymieniać swoimi opisami zdarzeń, przeżyć je ponownie czy przekazać ciekawe fotografie. To oni ze swoim kapitanem utwierdzają nas ,że to co się dzieje wokół nas istnieje naprawdę. Wystarczy dokładnie śledzić wpisy FN.
Muszę powiedzieć, że od lat robię zdjęcia, ale dopiero teraz widzę na nich to czego nie widziałem wcześniej. Jak to możliwe – nie wiem. Wiem jedno – nie jesteśmy ,,Sami” na tym świecie. Czasami zastanawiam się czy to co mi się śni jest prawdą czy tylko snem. Śni mi się zawsze a sny mam kolorowe tj. naturalne z czego jestem bardzo zadowolony. Niektórzy mówią, że sny mają czarnobiałe lub nie wiedzą nawet jakie one są. Śnią mi się różne rzeczy, ale opowiem Wam jeden sen jaki mi się przydarzył w 2017 roku.
Kiedy wstałem rano postanowiłem poinformować żonę co mi się śniło. Szczerze mówiąc sam byłem bardzo zaskoczony owym snem. Powiedziałem żonie, że przyśniło mi się UFO – talerz na trzech nogach, który wylądował na skraju lasu za miejsc. Sokołów Podlaski woj. mazowieckie. Zdziwiłem się bo to miejsce istnieje naprawdę a ja od wielu lat tamtędy przejeżdżam samochodem jadąc do siebie na działkę.
Dziwny to sen bo jedynie śniło mi się że pojazd UFO o średnicy ok. 10 metrów tam stał a ja byłem przy nim. Niestety to było tyle i tylko tyle. Kiedy jadę tą trasą , a jeżdżę bardzo często zawsze zatrzymuję się i patrzę na ten fragment terenu i zastanawiam się dlaczego to się wydarzyło właśnie w tym miejscu. Obecnie jest 21.04.2019 r. i muszę Wam powiedzieć, że jest dalsza część snu. Ostatnio tj. chyba w marcu b.r przypomniał mi się ten sen, że byłem na pokładzie tego obiektu i musiałem gdzieś być w podróży – chyba bo widzę to jak dzisiaj , że stałem w jego wnętrzu – srebrnym pustym i chyba sam.
Słyszałem jedynie głosy dochodzące do mnie od osób, które mogły tam być lecz ja ich nie mogę sobie przypomnieć. Pamiętam, że stałem na przeszklonej podłodze i widziałem pod sobą ,że zniżamy się do miejsca lądowania. Widziałem jak obniżamy się bezszelestnie bez prędkości. Nie czułem że spodek mechanicznie zniża się ku ziemi a jednak opadał. Żadnych drgań.
Dziwne było to uczucie bo przecież w podłodze( przeszklonej – taką pamiętam ) widziałem jak obiekt się obniża, a tak naprawdę wydawało się jakby był zawieszony nieruchomo. Nie pamiętam jak to się stało ,że znalazłem się w środku tego obiektu i prowadzonych ewentualnie ze mną rozmów. Wiem, że prócz mnie był tam jeszcze ktoś od ,,Nich”. Pamiętam, że byłem spokojny, niczego się nie bałem a ,,Oni” byli bardzo przychylnie nastawieni. Przypominam sobie , że jak byłem jeszcze w środku prawie tuż przy ziemi usłyszałem ,,że stąd już powinienem trafić” . Gdy stanąłem na ziemi wówczas się obudziłem.
Pierwsze co zapamiętałem ze snu to miejsce gdzie stałem przy spodku i to wszystko o czym wspomniałem wcześniej. Byłem w stanie umiejscowić to szybko na mapie i do dnia dzisiejszego zastanawiam się co ten sen może oznaczać. Oby naprawdę był to tylko sen. Jeszcze jedna ważna myśl przyszła mi do głowy. Pierwszy raz spotykam się z tym, aby sen był podzielony na etapy. Bo przecież sen jest snem. Jeżeli go pamiętam to oczywiście go opowiadam Dziwi mnie fakt że po dwóch latach przypominam sobie dalszą część snu. Pierwszy raz zetknąłem się z tym, że ten sen miał jeszcze ciąg dalszy i oby ostatni.
Pozdrawiam [dane do wiad. FN] ( Orion_1957)
czytaj dalej
[...] Witam Fundacje jeszcze raz. W zasadzie dziś w nocy wysłałem do Fundacji kilka zdjęć z obiektami w tle.
Na końcu maila napisałem że opisze jeszcze parę sytuacjii jakie mi się przytrafiły. Będę pisał krótko żeby mail nie był za długi.
Pierwsza sytuacja jest związana z ostatnim pożarem katedry w Paryżu. Otóż około 16.45 zadzwoniła do mnie ciotka z pytaniem czy nie skserował bym jej jakiegoś dokumentu, odpowiedziałem że pewnie i za chwile podjade. Koło 17 byłem u niej wypiliśmy kawę i trochę pogadaliśmy. Mniej więcej w godzinach 17.30- 17.45 zadałem jej pytanie czy nie ma u niej w domu książek z przepowiedniami bo trochę interesuje się takimi tematami. Powiedziała że ma tylko związane z interpretacjami Nostradamusa, a ja jej na to że to jest dla mnie za ciężkie bo tam w zasadzie można to interpretować na wszelakie wydarzenia i dodałem jej że był taki człowiek w Niemczech Alois Irlmaier i on przepowiadał że będa takie czasy że Paryż kiedyś zapłonie.
Przed 18.00 byłem z powrotem w domu, później wieczorem włączyłem radio i proszę mi wierzyć ale poczułem powiew kosmosu na plecach.
Druga sytuacja jest związana z obserwacją jakiegoś olbrzymiego światła na niebie może 13-17 lat temu. I ostantnio jak było zaćmienie księżyca zapytałem się brata czy jeszcze to pamięta, odpowiedział że tak.
A światło w jaki sposób się zachowywało było niewiarygodne. To tak jak by była ogromne energia światła z reflektrora z ziemi latała sobie jak gdyby nic po niebie.
Ale zastrzegam że powierzchnia na niebie i prędkość z jaką ta kula światła się poruszła była dla mnie niewyobrażalna. Jak miał bym to zprecyzować to światło to miało średnice około 250 do 400m było na wysokości może 3000 - 6000 m i tańczyło w okręgu może 15-25km. Pamiętam że było wtedy zupełnie cicho i wątpie w to żeby wojsko dysponowało taką technologią.
Trzecie zjawisko to jakby przypadek ,,Deja vu,, tutaj być może to tylko moja fantazja albo być może wysłuchałem wywiad z udziałem Pana Igora Witkowskiego, ale to też jest dla mnie dziwne bo ja dosłownie widziałem i miałem w głowie okładke ,,Instrukcje przebudzenia Tom 16,, a dotyczyła ona jak będzie wyglądała ludzkość po zmianach na świecie i jaką drogą cywilizacja powinna pójść. Ta informacja zaświeciłą mi się w głowie może 3-4 miesiące temu i byłem święcie przekonany że ta książka już jest w sprzedaży i jak zaczołem jej szukać to trochę się zdziwiłem. I ja sam nie wiem czy to moja wyobraźnia zadziałała czy może Pan Igor Witkowski rzeczywiście dawał wywiad i ja zobaczyłem tą okładkę, powiem szczerze że to mi troche nie daje spokoju.
A tak wogóle to o takich dziwnych zjawiskach można pisać bez końca np:
-duszenie przez zmore,
-sen zapowiadający jakieś zdarzenie,
-pies posiadający jakiś czujnik i przeczuwający burze 2h-4h przed
Pozdrawiam jeszcze raz cała Fundacje Nautiliusa
Wszystkiego Dobrego, Zdrowych, Wesołych Świąt Wielkanocnych
Karol
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.