Dziś jest:
Środa, 30 października 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Witam, piszę do was z moją dziwną historią, miałem okazji udzielić w tym temacie wywiadu na jednym kanale YouTube, oczywiście sporo osób z góry wzięła mnie za wariata lub dopisywała różne rzeczy, były też osoby które mają otwarty umysł i mi uwierzyły, sporo z nich poleciło mi napisać do was dlatego postanowiłem tak zrobić.
Moja historia zaczęła się dość zwyczajnie, po pracy wróciłem do domu, ogarnęłam się i pojechałem do baru muzycznego, lubiłem tam od czasu do czasu wpadać ponieważ była kulturalna atmosfera, odbywały się tam jam session, nigdy nie było bójek itp wydarzeń, całą historia miała miejsce we Wrocławiu, nie powiem teraz dokładnie daty bo już nie pamiętam ale wtedy nad Polską przechodził pierwszy Orkan ( wichura ).
Dotarłem do baru, przywitałem się z barmanami bo byliśmy na ty i zamówiłem tosty, nie piłem wtedy alkoholu ani innych używek nie zażywałem, generalnie nie przepadam, wziąłem swoje tosty i tutaj zaznaczę że byłem świadkiem kiedy były przygotowywane więc nikt mi nic nie dosypał itd, poszedłem usiąść w kącie w takim miejscu gdzie było w miarę ciemno za mną z lewej i prawej była ściana a z przodu stolik, więc nikt nie miał bezpośrednio jak do mnie podejść a dodatkowo miałem widok na cały lokal, przeglądałem strony w internecie i nagle dosłownie jakbym mrugnął oczami, znalazłem się kilka km od miejsca w którym byłem, było ok 8 godzin później a ja stałem na nogach na chodniku, dookoła nie było nikogo, zajrzałem w telefon było ok 4:00, a dosłownie przed chwilą było jakoś po 20:00 ok 21:00, bateria był w tym samym stanie w jakim była wcześniej co wydało mi się dziwne skoro minęło tyle godzin a ja miałem wciąż otwarte aplikacje.
Poszedłem do tego lokalu ale był już nieczynny, nie czułem się zmęczony, nic mnie nie bolało tylko byłem zmarznięty bo nie miałem swojej kurtki, miałem wtedy już mało czasu więc pojechałem na szybko do domu, wzięłam potrzebne rzeczy i udałam się do pracy, w pracy zacząłem czuć się senny, więc po powrocie do domu położyłem się spać a wtedy doznałem dziwnego snu, który ogólnie potem często się powtarzał, byłem w jasnym pomieszczeniu, nie mogłem się ruszyć, leżałem na jakimś łóżku na suficie była bardzo jasno świecąca lampa która utrudniała mi zobaczenie czegokolwiek wyraźnie, nie mogłem się ruszyć, jedynie gałkami ocznymi mogłem poruszać, nie czułem strachu tylko niepokój i szok, a nade mną stały 3 wysokie bardzo smukłe postacie w szaro-czarnych barwach, humanoidalne ale takie trochę jakby rozciągnięte nienaturalnie, trudno było mi je dokładnie zobaczyć przez to światło, porozumiewały się takim dziwnym tykająco-klekoczącym sposobem, jakby echolokacja czy coś w tym stylu, ten sen się powtarzał.
To co było dla mnie dziwne to to że po tym wydarzeniu przestałem czuć w dużym stopniu emocje, byłem taki posty, znieczulony na wszystko ale jednocześnie miałem duże poczucie empatii i to było dziwne, mam tak do dzisiaj chociaż już w mniejszym stopniu, a na ręce, lewa ręka na tricepsie miałem dziwny ślad jakby po przypaleniu, ale po zagojeniu nie wyglądał jak typowy ślad po przypaleniu a jak po szczepionce, dziś już nie jest tak wyraźny. Trudno mi opisać to wydarzenie, ale postanowiłem się z nim podzielić, mam nadzieję że weźmiecie to pod uwagę, jestem ciekaw dlaczego mnie to spotkało ale ogólnie żyję jak żyłem i w moim życiu nie zmieniło się zbyt wiele.
Pozdrawiam!
[dane do wiad. FN, e-mail otrzymaliśmy 17 lutego 2021]
From: [...]
Sent: Sunday, February 14, 2021 11:35 AM
To: Nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Dziwne światło zarejestrowane na kamerze monitoringu.
Dzień dobry przesyłam dobry link na Youtube z dziwnym światłem z działki.
Pozdrawiam
[...]
From: [...]
Sent: Wednesday, February 17, 2021 8:35 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: znaki na ciele..
Witam załogę. Znalazłem taką ciekawostkę. Przypomniało mi sie o znakach na ciele ludzi. Nieco inne ale jednak lekko podobne. Przesylam z opisem i grafiką.
czytaj dalej
[...] Witam, Znalazłam Państwa stowarzyszenie poprzez internet. Nie wiem już do kogo mogę się zgłosić z moim problemem, zacznę wiec od początku Mam na imię […], mam 28 lat mieszkam w […] pod Warszawą, 4 lata temu zamieszkałam w mieszkaniu po mojej babci wraz z mężem. Po kilku miesiącach urodziła nam się córeczka. (lokal jest w rodzinie od 1966 roku, W roku 1968 zmarł w nim mój dziadek w wieku 43 lat, był dobrym spokojnym i bezkonfliktowym człowiekiem).
Od początku mała nie chciała spać w swoim pokoju bała się płakała, ja czułam cały czas jakbym była obserwowana ale powoli przywykłam do tego zjawiska. Jednak ostatnio wszystko się nasiliło, pojawiają się kule światła, jakiś czas temu z regału spadła gromnica, czasami przedmioty które kładłam w jednym miejscu znajdują się w drugim miejscu, radio samo się wyłącza, a jakieś dziesięć lat temu gdy brat przebywał w mieszkaniu spadły głośniki które nie miały prawa spaść bo były daleko od krańca regału.
W nocy nawiedzają mnie koszmary, że jakaś siła chce mi zrobić coś złego.
Przedwczoraj w nocy gdy spałam coś lub jakiś byt przycisnął mnie do łóżka, czułam na plecach czyjś silny dotyk, gdy otwierałam oczy nic nie widziałam kompletna ciemność, chciałam zawołać męża (ponieważ ja śpię z córką z obawy o nią) ale nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Jak nagle to coś się pojawiło tak nagle zniknęło. Otworzyłam oczy, leżałam w takiej samej pozycji i bałam się ruszyć. nie wiem czy był to sen na jawie czy było to prawdziwe przeżycie.
Zdecydowaliśmy się sprzedać mieszkanie ale od prawie roku nie ma chętnych.
W rodzinie mamy księdza, którego poprosiłam o poświęcenie mieszkania. Po tym jakiś czas był względny spokój choć nadal pojawiają się kule światła, czasami mam wrażenie że ktoś za mną stoi. Ale miarka się przebrała mamy z mężem już dość.
Kilka dni temu wieczorem ok godziny 21.00, gdy córka spała u siebie w pokoju, zaczęła panicznie krzyczeć i się trząść. (córka teraz ma ponad 4 lata, zdarzało się wcześniej że kazała zamykać drzwi do pokoju jak siedziała z nami gdy się pytaliśmy dlaczego mamy zamknąć mówiła że w pokoju jest jakiś PAN) Pobiegłam do niej wzięłam ją na ręce, na nodze miała czerwoną plamę i krzyczała że ją bolą nogi i ręka. Gdy chciałam z nią wyjść z pokoju w drzwiach stał mąż, którego prosiłam żeby nas wypuścił ale z jakiegoś powodu nie chciał tego zrobić. Wzrok miał inny niż zwykle. Złapał mnie za ramię i trzymał ale się wyrwałam i wyszłam z pokoju. On się tam zamknął a gdy wyszedł był już normalny i nawet nie pamiętał że coś takiego miało miejsce. Wziął małą na ręce (nie mogliśmy jej uspokoić) a ona ze strachu się zesikała. W tym momencie granice mojej wytrzymałości się skończyły.
To już nie pierwszy raz, innym razem również w nocy (też nie wiem czy był to sen czy jawa) stała nade mną czarna sylwetka która również zaczęła mnie przyciskać do łóżka i sytuacja podobna nie mogłam krzyczeć ani się ruszyć.
Wczoraj wzięłam telefon włączyłam nagrywanie z nadzieją że to coś powie mi dlaczego to wszystko robi ale na nagraniu słychać dziwne trzaski do mikrofonu których w rzeczywistości nie było słychać gołym okiem.
Dodam, że większość tych zjawisk ma miejsce w pokoju córki, natomiast kule światła oraz nagrania z trzaskami słychać w całym domu. Wczoraj robiłam zdjęcia mężowi i córce przed zrobieniem w podglądzie na aparacie kilka razy przeleciały dziwne obiekty, natomiast na jednym zdjęciu w prawym dolnym rogu coś jest zamazane.
Szukam jakiejkolwiek pomocy do puki nie sprzedam mieszkania.
W końcu to coś zrobi nam krzywdę.
Pozdrawiam
[…]
Witam serdecznie.
Natrafiłam na Waszą stronę całkiem przypadkowo. Pierwszy artykuł: TUŻ PO ŚMIERCI DUSZE ZMARŁYCH POTRAFIĄ ODWIEDZAĆ BLISKICH, który przeczytałam i bach...czyli jednak nie jest ze mną źle.:) A poważnie. Jestem osobą wierzącą, wierzę też, że dusze zmarłych gdzieś tutaj krążą nie mogąc znaleźć właściwej ścieżki. Ale jestem osobą, która racjonalnie podchodzi do wszystkiego i po prostu muszę czegoś doświadczyć aby w to uwierzyć. Czytając powyższy artykuł wróciły wspomnienia...bolesne wspomnienia...o moim bracie.
W marcu tego roku będzie 5 rocznica jego śmierci. Miał 46 lat...i zgasł w przeciągu 3-4 miesięcy. W styczniu dowiedzieliśmy się, że ma raka a w marcu zmarł. Był to krótki czas, czas bolesny i straszny zarówno dla nas jak i dla niego - czekającego na śmierć. Do dziś nikt z naszej rodziny nie potrafi się z tym pogodzić...do dziś doświadczamy również jego obecności. Ale wracając do do 2009 roku kiedy zmarł. Siedziałam na poddaszu na schodach, gdzie mój brat urządził sobie pokój. Po prawej stronie drzwi do pokoju, po lewej drzwi na strych-wszystkie pozamykane. Na dole modlitwy za brata...sąsiedzi i krewni...a ja siedzę na schodach i płaczę...nagle tak jakby ktoś uderzył w te drzwi po lewej, z taką siłą, złością chciał je zamknąć...Na poddaszu nie było nikogo tylko ja...nie było przeciągu...
Tydzień po śmierci brata byłam w łazience, myłam włosy nad wanna, miałam zamknięte drzwi na klucz, nagle usłyszałam, że ktoś szarpnął za klamkę dość mocno. Wyszłam po 5 min i zapytałam obecnych, kto chciał iść do łazienki...spojrzeli na mnie dziwnie...była dokładnie godzina, w której zmarł mój brat. W ubiegłym roku miałam znów wielką tęsknotę za bratem. Był gorący lipcowy wieczór,ok 21.
Okno było zamknięte, choć było bardzo duszno. Jak co wieczór pomodliłam się za brata...położyłam do łózka, włączyłam tv...poczułam smutek...zaczęłam płakać i mówić w myślach do brata żeby przyszedł choć na chwilkę do mnie i mnie przytulił...po chwili poczułam przeszywający chłód...taki dziwny chłód...dostałam dreszcze, nakryłam się kocem ale chłód nie mijał...kontem oka zobaczyłam, że firanka w jednym rogu uniosła się do góry na wysokość ok 50 cm...powolutku i powolutku upadła na dół. Przeanalizowałam sytuację od nowa: Okno zamknięte. Nie ma przeciągu. Jest gorąco...Tak mój brat przyszedł do mnie:) Opowiadając to ktoś mógłby pomyśleć , że jestem szurnięta, pewnie sama bym tak pomyślała gdyby nie chodziło o mnie...ale...myślę, że jestem normalna, nie wierzę w jakieś dziwne historie, wyssane z palca, mam 33 lat rodzinę...a to przytrafiło się właśnie mnie....
Pozdrawiam
[…]
P.S. Proszę o nie podawanie moich danych....pozdrawiam
Witam.
Chcę opisac Wam historię , które znałem dotychczas tylko z filmow takich jak , np. ,,Egzorcysta ". Otóż niedaleko mojego miejsca zamieszkania ( 7 km ) znajduje się wieś średniej wielkości ( 1,5 tys. mieszkańców ). Mieszka tam 40 letnia kobieta ( personalia są mi znane i potwierdzone)Od pewnego czasu zaczęła się ona dziwnie zachowywac , wypowiadac niezrozumiałe słowa. Twierdzi ,że jest regularnie gwałcona przez szatana. Mówi ,że jakas nieznana siła trzyma ją za nadgarstki rąk , kładzie się na nią i odbywa stosunek. Zaniepokojona rodzina zasięgnęła rady specjalisty psychiatry. Ten po kilku wizytach stwierdził ,że w tym przypadku potrzebny będzie raczej egzorcysta niż lekarz. Miejscowy ksiądz nie zbagatelizował sprawy , gdyż sam niczego nie wskórał , ale był na tyle przekonany że to nie żarty i na tyle przerażony , że powiadomił Kurię Biskupią w P. Chociaż Kościół odnosi się do tego typu zjawisk dość sceptycznie ,to jednak w swych zasobach egzorcystów posiada Cóż , przybyły na miejsce jeden facet w sutannie nie podołał. Nieznana moc była tak silna ,że następnym razem przyjechało trzech księży wyspecjalizowanych w egzorcyzmach. Z relacji jednego z członków rodziny tej kobiety wiem ,że wcześniej przesłano jej z kurii zalakowaną kopertę zawierającą 40 pytań , na które miała sama odpowiedzieć. Po dostarczeniu koperty z powrotem ,kuria przysłała trzech księży mających zając się opętaną. Jak twierdził mój rozmówca, księża odprawiający egzorcyzm podczas tej ceremonii kładli się na kobiecie ( trzej na raz ) lecz ona potrafiła unieśc ich z siebie i zrzucic na ziemię. Ich wizyta również skończyła się fiaskiem. Ponieważ osoba, z która rozmawiałem prosi o zachowanie anonimowości , zarówno swojej jak i innych osób związanych z tym zdarzeniem, dostosowuję się do tej prośby.
Do wiadomości redakcji.
[…] moja 5 letnia córka obecnie widzi swoją prababcię, a właściwie widziała kilka razy chociaż nie miała jej okazji poznać przed śmiercią natomiast idealnie ją opisała jak ją widziała w "niebie" przed narodzinami. Dlaczego mówię idealnie? Ponieważ opisała ją jak była ubrana na swoim pogrzebie mimo tego, że dziecko nigdy nie widziało żadnych zdjęć czy filmów, bo takowe nie istnieją z tego wydarzenia. Babcia też ją kilka razy odwiedziła u nas w mieszkaniu i powtórzyła słowa, które babcia mówiła czasami, a nawet ja o nich nie słyszałem dopiero jak opowiedziałem historię siostrze mojej żony to potwierdziła, że babcia takich słów używała, ale nie chce przytaczać w mailu co i jak dokładnie. Wszystko się potwierdza droga załogo, po śmierci idziemy do tamtego świata i spotykamy bliskich, oraz możemy się komunikować z tym światem. Niesamowite. Mam nadzieję, że ta wiadomość do Was trafi :) Prosiłbym o potwierdzenie jeśli jest taka możliwość.
Pozdrawiam serdecznie,
[…]
Moje spotkanie z duchem
Mam sporą wiedzę na temat różnych zjawisk paranormalnych. Najmniej interesujące są duchy, ale to właśnie o nich chciał bym opowiedzieć gdyż to właśnie tego zjawiska byłem świadkiem. Wiem, że trochę tego jest, ale sądzę, że dość ciekawie udało mi się to opisać. Wprowadziłem kilka elementów humorystycznych, ale dlatego, że sytuacja faktycznie była nieco zabawna (chociaż wcale nie było mi wtedy do śmiechu), po za tym jeśli czytasz to w nocy to nie będziesz się aż tak bać ;)
Historia ta wydarzyła się w […] kiedy miałem 8 lat, tydzień po śmierci koleżanki mojej mamy.
Tak bez powodu obudziłem się w nocy odczuwając dziwny nie pokój. Próbowałem ponownie zasnąć,ale stało się to jeszcze trudniejsze kiedy moje dwa psy zaczęły szczekać. Mógł bym je uspokoić bo do drzwi na przedpokój daleko nie miałem, były one po prawej tuż przy moim łóżko, zaś po lewej było łóżko brata. Oba rozłożone zajmowały właściwie prawie całą wolną przestrzeń w pomieszczeniu dlatego przechodząc na drugą część pokoju przechodziliśmy na skróty po łóżkach , ułatwiało nam to ich niskie zawieszenie .
W pewnym momencie zorientowałem się, że szczekanie ustało, pomyślałem sobie "może duchy" zwłaszcza, że w moim domu już wcześniej działy się różne dziwne rzeczy, ale o tym innym razem. Wtedy zacząłem się starać jeszcze bardziej zasnąć, aby mieć to już za sobą.
Nagle poczułem, że ktoś usiadł koło mnie na brzegu łóżka!!! To niebyły omamy, ogarną mnie strach. Miałem do wyboru :
zerwać się i zobaczyć co to, ale czy ktoś widział aż tak odważnego 8-latka?zacząć krzyczeć, ale wcześniej podglądnąłem kilka horrorów i taki krzyk zawsze kończył się straszliwą śmiercią.
tak więc pozostało mi wyjście nr.:
udawanie nieboszczyka.
Starałem się niewidocznie oddychać i zamknąłem oczy (na szczęście twarz miałem zasłoniętą kordłą).Leżałem tak kilka minut, ale "coś nadal siedziało przymnie, sytuacja się stała bardziej dramatyczna kiedy zaczęły me plecy swędzieć, przecież nieboszczycy się nie drapią ! Nagle w pewnym momencie postać wstała. Ucieszyłem się, teraz wystarczyło tylko chwile poczekać aż wyjdzie z pokoju, ale nic z tego.
To coś wlazło na łóżko i przeszło po nim w stronę śpiącego brata. Czułem dokładnie ciężar, a więc było to w 100% materialne i inteligetne. Jeden krok był postawiony między moje nogi unikając w ten sposób nadepnięcia na jedną z nich. Przez kilka minut pomalutku przekierowywałem rękę w stronę pleców aby się podrapać wyobrażając sobie jednocześnie straszliwego upiora który nachyla się nade mną i widzi wolny ruch mojej ręki. W końcu się podrapałem, ale pojawił się nowy problem. Zaczęły mnie boleć wszystkie mięśnie od niewygodnej pozycji, na szczęście poczułem znów, że coś przechodzi po moim łóżku z powrotem w stronę drzwi , po chwili podniosłem się i rozejrzałem po pokoju. Nikogo już nie było. Poczekałem jakiś czas dla pewności, że już nie ma "gościa" . Wciąż się jednak bałem dlatego postanowiłem pójść do sypialni mamy, wziąć od niej nocną lampkę i zapalić na przedpokoju . Wstałem o ostrożnie wyszedłem na przedpokój (składa się od z 2 części: pierwsza główna gdzie są drzwi do wszystkich pomieszczeń i drugiej przedsionka gdzie miały posłanie moje psy i były drzwi wejściowe do mieszkania. Obie części są rozdzielone ścianką z ościeżnicą) .
Zamurowało mnie bo na przedpokoju ( w wspomnianej ościeżnicy) stał najprawdziwszy duch !
Postać nie była biała, ani przezroczysta tak jak to się zwykle duchy opisuje. Nie, postać była normalnie kolorowa ubrana w czarne lampasy (wtedy modne, taki dres z 2 białymi paskami po bokach nogawek) i różową bluzę z jakimś żółtym napisem , nie wiem dokładnie ponieważ cały duch był jak by rozmazany, (zupełnie jak nie ostry obraz na ekranie) otoczony poświatą i pokryty czarnymi plamami (teraz rozważam czy to nie były przypadkiem przezroczyste miejsca, w końcu za duchem było czarno). Po sylwetce było widać, że to kobieta , nie potrafiłem jednak dostrzec twarzy bo była zakryta jedną z plam. Postać stała "wpatrując" się we mnie i machając prawą dłonią jak by na pożegnanie, lub może groziła palcem. Nie jestem pewien bo obraz był zbyt bardzo rozmazany.
Stałem tak kilka minut usiłując dostrzec jak najwięcej szczegółów i jak najlepiej je zapamiętać (chociaż głównym powodem był paraliżujący strach) , ale nie mogłem tak stać całą noc, po za tym był to dla mnie szok (dlatego pewnie nie krzyczałem ).
Musiałem zdobyć tą lampkę, na szczęście drzwi od sypialni z mamą były kilka centymetrów na prawo ode mnie.
Złapałem klamkę i nagle sobie przypomniałem, że mama z jakiegoś powodu (już nie pamiętam) poszła spać do innego pokoju, pokoju którego wejście było niecałe 2m po prawej stronie ducha. Mógł bym zapalić światło, ale główne którego włącznik miałem akurat tuż obok nie działało, zaś drugi był za duchem. Dziecku zawsze wiatr w oczy.
Przymrużyłem oczy, zacisłem zęby, schyliłem głowę i z cichym piskiem z całych sił pobiegłem przez przedpokój (dystans prawie 7 m) tuż obok ducha do pokoju gdzie była mama. Szturchając obudziłem ją i powiedziałem :
- Ktoś jest na przedpokoju !
- Dlaczego mnie budzisz ?
- Ktoś jest na przedpokoju !!!!!
- Kto ?
-Duch !!! (prawie z płaczem)
- Nie ma duchów idź spać.
Zerknąłem z bezpiecznej odległości przez uchylone drzwi na przedpokój, na ścianie odbijał się blask z różowej poświaty (przez bluzę ducha) .
- Ale on właśnie teraz stoi na przedpokoju !!!! (krzyknąłem z pełną desperacją)
- Nikogo tam niema (zaspanym i lekceważącym głosem odpowiedziała ).
-Jest, naprawdę tam jest (już z płaczem z nerwów) , chodź zobaczyć !!!
- Nigdzie nie idę, weź sobie lampkę i zapal na przedpokoju to nie będziesz się bał.
Ten tekst mnie powalił, bo jedyne gniazdko na przedpokoju znajdowało się 20 cm od ducha i na przeciwko pokoju w którym się znajdowałem. z pełnym dramatyzmem odrzekłem:
- Ale on tam stoi !
- Weź lampkę i zapal ją, ducha już niema już poszedł .
Słowa te mało wiarygodnie brzmiały zwłaszcza, że blask na ścianie nadal był widoczny, ale jakoś to będzie. Zapytałem się:
- A gdzie lampka leży?
- Tutaj na komodzie.
No to szukam jej, ale nigdzie nie mogłem znaleźć . Światła nie paliłem w pokoju bo było wystarczająco jasno z latarni ulicznych których światło wpadało do pomieszczenia, po za tym nie chciałem denerwować mamy bo rano szła do pracy. Podszedłem do komody i zacząłem szukać lampki,ale nigdzie jej nie było.
- Mamo tutaj jej nie ma gdzie ona jest ?
-A może w kuchni jest, poszukaj jej tam.
Myślałem że zaraz padnę. Kuchnia jest na przeciwko pokoju, a jej wejście znajduje się ok. 30 cm od ościeżnicy w której stał duch.
Poczekałem chwile aby zebrać w sobie odwagę. W końcu się przemogłem, zacisnąłem oczy i z piskiem pobiegłem do kuchni tuż obok ducha. Przez przymknięte oczy za wiele nie widziałem, ale kątem oka zauważyłem kawałek różowej bluzy.
Nerwowo zacząłem szukać lampki (z nerwów nie wpadłem na pomysł aby w kuchni zapalić światło), ale tutaj tez nie mogłem jej znaleźć.
Co chwile spoglądałem w kierunki wejścia do pomieszczenia, czy przypadkiem postać nie wchodzi za mną.
Wskazane miejsce przez mamę przeszukałem kilku krotnie, ale nic nie znalazłem.
- Mamo! Mamo! Gdzie jest lampka nie mogę jej znaleźć !
Z pokoju usłyszałem głos matki:
- Musi tam być.
- Ale jej nie ma.
-A, bo ona jest tutaj w pokoju na stole leży.
No &*^*$ ! nie mogła wcześniej sobie przypomnieć?!
Kolejna chwila zbierania w sobie odwagi i z powrotem z piskiem do pokoju.
Szukam, szukam i co? I nic, tutaj też jej niema !
- Mamo, niema jej na stole !
- To może u psów leży.
( No jasne, po prostu przejdę sobie przez ducha, jeśli przeżyje to będę miał ciekawe doświadczenie na koncie X )
- Ale u psów duch jest !
- Nie ma żadnych duchów. (chwila zastanowienia) Nie, nie już wiem jest jednak w kuchni, na lodówce.
- Na lodówce ???! Przecież tam przed chwilą byłem. Proszę chodź ze mną !
- Rano mam do pracy, zapal sobie tą lampkę albo idź spać !
(Jasne a może od razu rzucić się na pożarcie upiorowi ??? >:( )
Chwilka przygotowań, szybki sprint i znów jestem w kuchni, no i znów lampki nie ma !!! Zgadnijcie co było dalej. Tak, nowe namiary lampki : pokój z którego przybiegłem.
Kolejna zagadka, co było potem ? Tak znów wróciłem się do kuchni. Płacz i błaganie nie przekonały mojej mamy, że duch naprawdę jest na przedpokoju. Kilka razy tak przebiegłem obok niego w odległości kilkudziesięciu centymetrów. Do jakiejś księgi Guinnessa powinni mnie zapisać ! Załamany i bez nadziei rozpoczynałem kolejny bieg, (z czasem jakoś łatwiej mi przychodziło to bieganie. Lepiej widziałem ducha, ale biegnąc skupiałem się na wejściu do pomieszczenia. Wtedy również upewniłem się, że jest to duch kobiety i zaóważyłem (a może mi się tylko wydawało), że postać jest nieco przezroczysta) kiedy to zauważyłem, że lampka leży tuż przy drzwiach w miejscu które już na początku przeszukałem. Złapałem ją mocno i zacząłem obmyślać plan jak ją podłączyć skoro 30cm od gniazdka stoi duch.
Przecież trzeba stanąć, w trafić do dziurek i włączyć. To wystarczająco dużo czasu aby mi się krzywda stała zwłaszcza, że duch wtedy stał by za moimi plecami, ale chyba lepsze to niż twarzą do niego. Stałem tak jakiś czas aż w końcu zacząłem w myślach mówić:
"proszę cię idź sobie, mam lampkę, zaraz ją włączę" (wiem, wiem duch to nie wampir ;) ale pamiętajcie, że miałem 8 lat ).
Powoli wychyliłem głowę i rozejrzałem się. Ducha nie było !
Zajrzałem do psów, tam go również nie było, więc szybko podbiegłem do gniazdka i włączyłem lampkę.
Światło oświetliło przedsionek przedpokoju. Zajrzałem tam więc ponownie w celu poszukania zmasakrowanych szczątków czworonogów (właściwie to po prostu chciałem zobaczyć co z psami). Zwierzaki skulone leżały w kącie, spoglądając na mnie z wystawionym językiem nerwowo sapały.
Przede mną było jeszcze jedno zadanie: powrót do swojego pokoju.
Cichutko wszedłem do pomieszczenia w myślach powtarzając "jeśli jesteś w pokoju to lepiej uciekaj bo tam też zapalę światło" .
Tak drastyczne środki jednak nie były potrzebne bo po duch nie było ani śladu. Po jakimś czasie nawet zdołałem zasnąć.
Rano w szkole od razu zacząłem opowiadać o tym co mnie spotkało, ale nikt mi ni uwierzył.
Po powrocie mamy z pracy podeszła do nie i powiedziała: "Chyba faktycznie coś widziałeś (coś widziałem ??!!!) bo u pani Beaty (sąsiadka z dołu, również znała zmarłą koleżankę) też coś było.
W nocy słyszała czyjeś kroki, ale myślała że to jej syn, wtedy ktoś usiadł jej na łóżku . Wstała aby zapytać się czemu nie śpi i wtedy poczuła, że ten ktoś odskoczył z materacu. Zdążała tylko zobaczyć "bladą rozmazaną mgłę" wylatującą z sypialni przez uchylone drzwi.
Rano sprawdzili wszystkie zamki i przeszukali cały dom, ale nie było śladu włamania.
Później się okazało, że było więcej znajomych zmarłej kobiety którzy kogoś słyszeli w tą i poprzednią noc, szczegółów jednak nie znam.
Rok później pytałem się sąsiadki czy wierzy w duchy (tak aby rozpocząć rozmowę i dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego co widziała) . Odpowiedziała:
- Nie.
-A to z przed roku ?
- To był wiatr, byłam zaspana , zdawało mi się.
[...]
Historie nadsyłane przez naszych czytelników o własnych doświadczeniach związanych z tematyką zjawisk niewyjaśnionych trafiają nie tylko do XXI PIĘTRA, ale także do Archiwum FN.
czytaj dalej
[...] Witam FN, Często w Waszym fantastycznym portalu zamieszczacie sny o UFO. Chciałem opowiedzieć do XXI PIETRA historię bardzo dziwnego snu z udziałem UFO, który potem miał swoje konsekwencje. Ale po kolei. Wszystko wydarzyło się w trakcie wakacji w 1985 roku, kiedy jako młody 10-letni chłopak pojechałem na kolonie do Kołobrzegu. Miałem bardzo fajną grupę 5 kolegów, z którymi wspólnie dzieliłem pokój, w którym spaliśmy. Dziewczynki spały w innych pokojach, a był także podział na roczniki, więc w jednej sali byłem z rówieśnikami. Byliśmy typowymi nastolatkami, którzy pojechali na kolonie czy raczek obóz, jak teraz się to mówi. Nie interesowaliśmy się UFO, a nawet nie jestem pewien, czy w ogóle wiedziałem, co to takiego jest. Zakwaterowano nas w szkole, co w tamtych czasach było czymś normalnym, a szkoły tak po prostu zarabiały w wakacje, że użyczały budynek dla dzieci przyjeżdżających z całej Polski właśnie po to, aby spędzić dwa tygodnie nad morzem.
Wieczorem jak zwykle położyliśmy się spać tuż po tym, jak zaczęła obowiązywać tak zwana cisza nocna. W sumie nic szczególnego, ale w nocy śnił mi się bardzo dziwny sen. W tym śnie razem z moimi kolegami i koleżankami byłem na łące czy może jakimś polu zarośniętym wysoką trawą, na którym w ogóle nie było drzew. I wtedy zobaczyłem, że nad tym polem unosi się ogromne coś, co miało dyskoidalny kształt i świeciło się różnymi kolorami. Chciałem bardzo podbiec do tego czegoś, ale było to niemożliwe, bo to coś się oddalało. I się obudziłem.
Miałem nikomu nie mówić o tym śnie, ale rano usłyszałem, że dwóch kolegów bardzo głośno o czymś rozmawia. Okazało się, że obaj mieli taki sam sen jak ja! Śniło im się, że są na polu z naszą grupą z kolonii, a nad tym polem jest jakiś obiekt przypominający talerz. Było to tak niebywałe, że do tej pory pamiętam ten moment. Jak to możliwe, że trzy różne osoby miały praktycznie ten sam sen? Czy kiedykolwiek coś podobnego gdzieś się zdarzyło?
Minęło wiele lat, mam rodzinę i sam już jestem ojcem córki, ale nie mogę zapomnieć o tamtym niezwykłym wydarzeniu. Do dziś zastanawiam się, czy ktoś sztucznie nie wprogramował nam do głów tego snu, bo w to, że doszło po prostu do przypadku nie wierzę.
Pozdrawiam całą załogę FN!
[dane do wiad. FN]
From: […]
Sent: Saturday, April 7, 2018 10:45 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Coś w temacie obiektów w kształcie tuby.
Witam serdecznie !
Po przeczytaniu w Kajucie Załogi wzmianki o małych obiektach w kształcie tuby, od razu przypomniał się mi mój sen sprzed ok. 10 lat i postanowiłam się nim z Wami podzielić.
Od wielu już lat zapisuję wszystkie moim zdaniem ważne sny. Najczęściej robię to tuż po przebudzeniu, nawet w środku nocy, żeby nic mi nie uciekło w zapomnienie.
Ostatnio część zeszytów ze snami, przeniosłam / przepisałam do plików pdf, dlatego teraz z łatwością mogę je przytoczyć.
O obiekcie w kształcie tuby śniłam tak.
28.03.2005
W przestrzeni krążą sobie dwie duże czarne kule zakończone u góry wentylami. Coś jak bombki choinkowe, ale ogromne i czarne. Unoszą się swobodnie w powietrzu.
Potem widzę dosyć dużą TUBĘ ( jakby żywy organizm) a jednak z zewnątrz wygląda jak sztuczna metalowa, czarna.
Z jednej strony tuba jest zamknięta wieczkiem z drugiej nie ma otworu. Zdjęłam wieczko i zobaczyłam, że rura jest w środku pusta, a wiedziałam o tym, że nie powinna być pusta.
Pod tym metalowym wieczkiem, było jeszcze jedno szklane, które też chciałam zdjąć, ale się nie dało. Coś blokowało możliwość otwarcia.
To że ta tuba była pusta wprawiło mnie w tym śnie w niepokój, mówiłam do kogoś kto mi towarzyszył, że tak nie powinno być. Koniec snu.
Pozdrawiam serdecznie !
Załogant .
PS. Do wiad. red. […].
6.02.2004
Unoszą się wokół mnie samoczynnie w powietrzu dwa ogromne klucze (większe ode mnie). Wykonane z polerowanego jakby brązu lub mosiądzu, znajdują się po obu moich bokach, ja między nimi i chyba też się unoszę, bo poniżej mnie unosi się w powietrzu trzeci – tym razem- ni to klucz ni to laska. Równie wielka i z tego samego tworzywa co klucze boczne.
19.02.2004
We śnie pokazywałam komuś swoje zdjęcia. Była na nich grupa ludzi i ja. Wszystkie fotografie na tle jakiś ruin, gruzów nieznanego mi miasta. Zaskoczyły mnie te zdjęcia o tyle, że w tym śnie wiedziałam, że nie byłam nigdy w żadnym zrujnowanym mieście więc skąd te zdjęcia jak tak jestem ?
Później patrzyłam w niebo i ukazała się na nim ogromna sylwetka mężczyzny. Ogromna na całe niebo. Pojawił się nagle i znikąd i rozłożywszy ręce (skojarzyło mi się z Jezusem) sypnął w moją stronę (obsypał mnie) mieniącymi się złotymi drobinami. Coś jakby spadł na mnie z góry złoty deszcz, złoty pył.
Nie bałam się. Myślałam o tym, że to raczej jest naturalne zjawisko i że nareszcie doczekałam się żeby na własne oczy coś takiego zobaczyć. Bardzo się cieszyłam, że to mnie spotkało.
21.02.2004
Ktoś mnie zabiera w podróż. Wchodzimy do starej windy, wsiadamy. Ta niby winda zjeżdża trochę w dół i potem b.szybko leci w górę. Winda (pojazd ? ) wbija się w sufit, który okazuje się miękki, podatny jak z gąbki. Lecimy dalej, czuć trochę opór tej materii gąbczastej w której się poruszamy, ale lecimy dalej.
Później dobierano mi okulary, ale jakoś bez rezultatu.
27.02.2004
Znowu sen o tym, że wychodząc na ulice z jakiegoś zebrania, które było”monitorowane” przez obserwatorów siedzących w bramie naprzeciwko, zostałam obsypana z nieba złotym pyłem. Stałam jak pod prysznicem, a drobinki złotego pyłu obmywały mnie.
26.04.2004
Widzę wielką matrycę, jakby drzwi, portal, w kształcie podobna do łuku triumfalnego w Paryżu. można ją opisać jako coś składające się z większej ilości tzw. luksferów, czyli grubych kostek szklanych stosowanych czasem do budowy ścianek działowych albo w oknach klatki schodowej w domach jednorodzinnych.
I wokół znowu wirowały, unosiły się dwa ogromne klucze. Jak już kiedyś w innym śnie opisanym powyżej.
19.08.2004
Gdzieś mnie zabrano i pobierano krew, można było od razu dostać wynik z analizą krwi. Krew mi pobrano tak, że tego nawet nie czułam. Dostałam wydruk, ale był on pokryty jakimiś tabelkami, znaczkami (hieroglifami?) na górze. To było jakieś obce pismo, inny alfabet i nie umiałam go odczytać.
Pokazano mi też malutka skrzyneczkę z jakimiś guziczkami na niej, dzięki której możliwe było taknatychmiastowe zanalizowanie krwi.
20.08.2004 (dzień po śnie o badaniu krwi)
Byłam z jakimś facetem na pokładzie statku, na morzu. W pewnej odległości zobaczyłam okręt, który miał nadbudówkę składającą się z trzech części ( w każdej z nich było wiele małych okienek) Układały się jedna nad drugą coś jak tort piętrowy. Na dole największy okrąg z okienkami, na nim średni a na nim najmniejszy. Wszystkie jednakowe., różniły się tylko wielkością. To był dziwny okręt, bo nie był podłużny jak normalnie tylko okrągły ( porównanie do tortu znowu się nasuwa) Te trzy jego części zaczęły się obracać wokół własnej osi, ale każda w inną stronę. Dolna część wirowała w prawo, środkowa w lewo a górna znowu w prawo. Wirowały coraz szybciej.
Chciałam pokazać to towarzyszowi, ale jak znów odwróciłam w stronę obiektu wzrok on zniknął z pola widzenia.
Później podszedł do nas ktoś wyglądający jak Indianin, skórzane spodnie, skórzana bluza z frędzlami, amulety itp. Na plecach ta jego bluza była jednak o wiele za krótka, sięgała tylko do połowy pleców, z przodu była normalnej długości. Pytałam go czy był na Zlocie i dlaczego nie ma w ubiorze piór.
Ale zaraz zobaczyłam, że na jego głowie jest jakby coś w rodzaju wianka z małych piórek. Jakby wianek z kwiatów lotosu, ale wykonany z piór.
Potem popatrzyłam w dal i zobaczyłam światło jak płonące ognisko, szybko zmieniało się to w więcej ognisk i formowały się one w krąg. Było to daleko na horyzoncie.
Myślę, że to mogły być małe statki kosmiczne zmierzające do, albo łączące się w większy statek matkę.
10.01.2007
Jadę z kimś bardzo szybko samochodem i nagle mam przeczucie, że coś lata nad nami i żeby zwolnić, nie jechać autem tak szybko. Kolega wyhamował i nagle za zakrętem zobaczyliśmy samolot ?, statek kosmiczny? Rozpłaszczony na ziemi, blokował drogę. Gdybyśmy nie zwolnili, było by źle.
Samolot wyglądał jak typowe UFO, zrobiłam po obudzeniu rysunek i porównałam go do jakby ryby płaszczki albo manty. Taki metalowy spód spodkowaty a na górze kopułka przeszklona. I stał lekko przechylony na malutkich nóżkach, podpórkach.
Później śniłam tej nocy drugi sen, że byłam w jakby ZOO i oglądałam różne dziwne zwierzęta, jakby zmutowane wersje ziemskich zwierząt. Wszystko dokładnie w senniku zapisałam.
Potem w moim telefonie pokazywały się jakieś diagramy, ramki, napisy w jęz. rosyjskim. Nie umiałam tego odczytać ani zrozumieć.
3.04.2007
Przez sen krzyczałam i to mnie obudziło. Bałam się.
A śniłam że widzę postać półprzezroczystą , byt energetyczny. Z innych światów i wymiarów. Calusieńka biała, przezroczysta, mleczna biel. Postać jakby utkana z mgły. Wysoka na chyba ponad dwa metry. Duża owalna głowa, czarne oczy, długi korpus, bardzo długie ręce i nogi. Postac chuda. Ale jakie miała stopy ! Postać szła z lewej w prawo ale jej stopy były jakby odwrotnie przymocowane do korpusu. Nogi jakby przekręcone do tyłu. Nie wiem jak ta postać szła, chyba sunęła nad ziemią, bo nie da się chodzić do przodu mając stopy skierowane do tyłu.
1.08.2007
Bardzo wyraźny latający spodek, dosyć nisko. Na przejrzystym błękitnym niebie. Srebrny,
błyszczący z otworem w środku. Patrzyłam na niego z dołu.
Potem prowadziłam jakieś rozmowy telefoniczne, jakby symbolicznie zostało mi w tym śnie pokazane połączenie. Jednak treść owych rozmów została wymazana z pamięci.
22.09.2006
Jest noc, wychodzę przed dom, patrzę w niebo i widzę kapsuły statku kosmicznego albo rakiety. Wygląda to jakby zbudowane z owalnych grubych kryształów stożkowato zakończonych, złączone ze sobą jakby pod kątem, całość składa się z dwóch części. Mam wrażenie że obiekt za chwile się przełamie i jedna z tych części wyląduje na Ziemi a druga będzie krążyć w kosmosie.
Obiekt jest bardzo blisko Ziemi, podoba mi się, jest ogromny i zastanawiam się w tym śnie jak to jest że jak to jest, że nie reaguje ten obiekt na grawitację i pojawia się myśl, że obiekt jest jeszcze poza atmosferą ziemską.
Pojazd z wielką łatwością manewruje na niebie.
Po chwili orientuję się, że już nie oglądam oryginalnego statku tylko jego holograficzny obraz. Widać jakby wielką rozpięta ramę , ekran na niebie, jej brzegi są jaśniejsze prawie białe a na tym ekranie widać pojazd.
W mojej głowie rodzi się pewność, po prostu WIEM, że za tą kurtyną coś istotnego się rozgrywa, może rozłączanie kapsuł, może coś innego. W tym śnie mam przekaz, że nie jest to widok, który powinien oglądać człowiek, więc „ktoś” go przykrył.
Później ekran znika i znów widzimy (ktos mi towarzyszy, jak zawsze w takich snach, ale nie wiem kto. Jakiś byt Energetyczny) jak pojazd leci już znowu realnie, nie zakryty niczym.
Czuję intuicyjnie w tym śnie cały czas, że jest to lądowanie statku z ludźmi lub innymi istotami. Oni są w jednej z kapsuł, chyba tej mającej zejść na ziemię.
Dzwoni mój telefon, (cały czas we śnie), rozmawiam z kimś i pytam o znajomą mi bliską osobę. Powinna ona znajdować się w części która wylądowała. Ale mój rozmówca mówi, że ten znajomy jeszcze śpi. Jakby był w śpiączce ( na czas lotu?) i jeszcze się nie wybudził.
Rozmowa i sen się kończy.
28.03.2005
W przestrzeni krążą sobie dwie duże czarne kule zakończone u góry wentylami. Coś jak bombki choinkowe, ale ogromne i czarne. Unoszą się swobodnie w powietrzu.
Potem widzę dosyć dużą TUBĘ ( jakby żywy organizm) a jednak z zewnątrz wygląda jak sztuczna metalowa, czarna.
Z jednej strony tuba jest zamknięta wieczkiem z drugiej nie ma otworu. Zdjęłam wieczko i zobaczyłam, że rura jest w środku pusta, a wiedziałam o tym, że nie powinna być pusta. Pod tym metalowym wieczkiem, było jeszcze jedno szklane, które też chciałam zdjąć, ale się nie dało. Coś blokowało możliwość otwarcia.
To że ta tuba była pusta wprawiło mnie w tym śnie w niepokój, mówiłam do kogoś kto mi towarzyszył, że tak nie powinno być.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -----
poniżej na stronie 4 ciekawy sen.
Mam takich snów z różnymi informacjami więcej, nie wszystkie tu przepisuję. Był czas, że śniłam bardzo dużo i ciekawie. Ostatnio jakby rzadziej zapamiętuję sny, ale jakieś ważne pamiętam zawsze.
24.04.2006 g.02.20 Zapis tak jak w oryginale w zeszycie.
Jestem w pomieszczeniu i słyszę wyraźny głos, brzmi bardzo znajomo i należy do mojego dobrego znajomego. Jednak okazuje się, że facet ze snu jest kimś innym i tylko głos ma taki sam jak mój kolega.
Odniosłam w tym śnie wrażenie, że jacyś ONI się chyba pomylili, chcąc mnie „oswoić” chcieli mi przedstawić projekcję kogoś znajomego, ale nie udało się im dopasować twarzy do głosu. Nawet mnie to rozbawiło.
Potem na wysokości mojego 3 oka pojawiły się wyraźne słowa wspomagane obrazkami. Nastąpiło jakby dopasowywanie, były próby, bo widziałam jak litery zmieniają się na różne języki ( uważam w tym śnie, że to dziwne, bo przecież powinno IM to iść sprawnie, a ONI jakby testowali co najlepiej zrozumiem.
Napis był jakby w ramce.
1) „Następuje kontakt – prywatny”
2) „Najpierw będzie wyjaśnienie”
3) „Kiedyś nastąpił błąd” / tu nie wiem o co chodzi ale chyba o historię i genetykę, tak myślę
cały czas w tym śnie/
4) ukazuje się rysunek jakiejś osoby, która ma na na ręku 3 dzieci-niemowląt. Dwoje po
bokach ma czarna skórę, środkowe jest białe.
Potem było coś czego nie zrozumiałam, bo litery skakały, wyrazy nakładały się na siebie, trudno się mi czytało, jakby ten kontakt nie był jeszcze doskonały – jakbym dopiero się dopasowywała, albo nadajnik był kiepski, lub zakłócenia w eterze.
( tu moja uwaga pisana wtedy ale na jawie – Ten tekst kontakt nie był pierwszy raz, ale przedtem wielokrotnie w ogóle nie umiałam nic odebrać lub zapominałam po obudzeniu co mi przekazywano. Takie kasowanie pamięci) Teraz pierwszy raz chyba mi się udało i byłam tego świadoma już we śnie)
5) potem znowu jest mówione, pisane coś o błędzie i że kiedyś dawno temu nastąpiła zamiana – nie jestem pewna w tym śnie czy nie chodzi przypadkiem o błąd genetyczny lub o błąd w czasie historycznym.
6) Ostanie zdanie które doskonale pamiętam i było wyraźne i brzmi „ I teraz przychodzimy do (lub po) królów ( mój dopisek na jawie, nasunęło mi się że -do piramid)
Potem w tym śnie jakaś kobieta usiłuje mnie dotknąć, jestem temu niechętna, bo wydaje się mi to niemiłe i nienaturalne, ale ona jest uparta, w końcu szarpie mnie i ciągnie za prawy bok rękę i tułów.Ja sobie tego nie życzyłam i chciałam się wyrwać, ale ona chciała mnie przeciągnąć na swoją stronę na siłę.
We śnie krzyknęłam i we śnie zobaczyłam jak szybko przy moim łóżku pojawił się mój pies śpiący normalnie w przedpokoju, położył łapę na mojej kołdrze i to mnie obudziło.
To że pies przyleciał do mojego łóżka było tak realne, że byłam zdziwiona, że go przy mnie nie ma w rzeczywistości, tylko leży na swoim posłaniu. Ale jakimś cudem wyciągnął mnie z tego snu, który z powodu tej szarpiącej mnie kobiety stawał się niemiły.
Po otwarciu oczu nie bałam się już tej kobiety, ale.... tuż po otwarciu oczu, na środku sypialni zobaczyłam mglistą, wysoką, chudą postać.
Szanowna Redakcjo!
Ponad 3 lata temu napisałem do Państwa o moich niezwykłych snach proroczych, które miałem w latach 2012-2017.
Tamtejszy opis został zamieszczony 11.08.2017 roku na stronach FN w dziale XXI Piętro. Od tamtego czasu materiał ten przeczytało kilka tysięcy osób i nadal jest w zainteresowaniu czytelników FN, w tym również wspaniałych Załogantów.
Od 10 miesięcy też jestem członkiem Załogi, co mnie bardzo satysfakcjonuje.
Staram się dość aktywnie uczestniczyć w życiu Okrętu Nautilusa. Wymieniam się też korespondencją z niektórymi aktywniejszymi Załogantami.
Dostaję m.innymi pytania o bardziej szczegółowe kwestie poruszone w opisach snów, szczególnie przebieg pierwszego i drugiego seansu sennego.
Cztery dotychczasowe sny prorocze miały miejsce w latach wcześniej podanych i odbywały sìę w przybliżonych odstępach czasowych, mniej więcej 1,5 rocznych. Od ostatniego snu, z połowy 2017 roku, minęło 3,5 roku.
Trochę byłem tym zaniepokojony i myślałem, że to koniec "wieści od cywilizacji pozaziemskiej". Cały czas coś mi podpowiadało, że nastąpi jeszcze podobny kontakt, ale nie wiedziałem kiedy?
Zamieszczę to na końcu całego, uzupełnionego ( m.innymi na prośbę niektórych Załogantów i Czytelników FN ) opisu snów, ponieważ piąty, kolejny już sen z udziałem Obcej Cywilizacji, miałem właśnie niedawno, kilkanaście dni temu.
Poniżej zamieszczam opis wszystkich pięciu snów, przeczuwając, że mogą być dalsze. Nie wykluczone, że niemal do ujawnienia się przed ludzkością tajemniczej Cywilizacji pozaziemskiej?
Kilka lat temu miałem bardzo dziwny, a zarazem pierwszy, niezwykły sen z drugiej połowy 2012 roku, po którym następowały kolejne. Jakby były kontynuacją tego wprost niewiarygodnego wręcz przekazu od obcej Cywilizacji. Chciałbym niejako uzupełnić informacje, które wiążą się z późniejszymi seansami i stanowią jakby nierozerwalną całość zawartą w kolejnych snach, opisanych później i przesłanych Fundacji Nautilus...
W moim pierwszym śnie widziałem lądujący statek kosmiczny i wychodzącą później z pojazdu pozaziemskiego postać, ubraną w skafander z osłoną głowy, przez którą to widać było wyraźnie męską twarz, przypominającą człowieka. Zbliżając się do tej istoty czułem bardzo silny wpływ na moją psychikę, byłem bardzo przerażony i przepełniony taką emocją, jakiej nigdy nie doznałem. Bardzo bałem się zbliżyć do Przybysza, który stanął na ziemi. Był niedaleko pojazdu, którym wylądował nieopodal pięknego kościoła, położonego na bardzo malowniczym wzgórzu. Jakiś tajemniczy głos podpowiadał mi, że nie muszę się bać i niepokoić. Spokojnie mogę podejść do kosmicznej postaci. Gdy zbliżałem się do Niego, poczułem, że nic mi jednak nie grozi, a wyjątkowy Gość porozumiewał się ze mną chyba telepatycznie. Potrafił wpływać w jakiś niezwykły sposób na mój umysł i starał się przekazywać przesłanie do Ziemian, wybierając mnie do tego kontaktu. Zrozumiałem, że przedstawiciele Obcej Cywilizacji nie mają wobec mieszkańców naszej Planety, złych intencji. Z przekazu, jak zrozumiałem, wynikało, że w niedalekiej przyszłości ujawnią swoją obecność przed ludzkością ? Trudno było mi ocenić z tego pierwszego kontaktu sennego, jaki czas upłynie do tego zdarzenia. Jestem jednak przekonany, że to nastąpi jeszcze za mojego życia i będę w tym uczestniczył? Ten niezwykły i pełen emocji sen nagle się skończył.
Bardzo się nad tym zastanawiałem i nadal zastanawiam, czy może to być jakiś przekaz od wyższej inteligencji pozaziemskiej do ludzkości? Przeczuwam, że tak może być i w jakimś niedługim czasie dowiem się o tym, bo jakaś niezwykła siła i moc chce tą drogą komunikacji coś mi przekazać? Pragnę zaznaczyć, że jestem zdrowy na ciele i umyśle, nie mam żadnych urojeń i nie piszę tego pod wpływem jakichkolwiek środków odurzających. Nie należę też do ludzi nawiedzonych. Po prostu wierzę, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Kiedyś na naszej planecie, przed dziesiątkami tysięcy lat, nasi przodkowie też myśleli, że są jedynymi mieszkańcami Ziemi. Było tak, dopóki nie spotkali Istot ludzkich, które na naszym Globie zamieszkiwały na innych, bardzo oddalonych, kontynentach.
Około 2023-2024 roku ziemskiego, dojdzie do ujawnienia się przed Ziemianami cywilizacji pozaziemskiej. To, co opiszę teraz, jest dalszym ciągiem moich niezwykłych snów proroczych, w których dochodzi do mojego kontaktu z przedstawicielami cywilizacji pozaziemskiej. Od wcześniej opisanego kontaktu sennego, w marcu 2014 roku, miałem kolejny sen, w którym doszło do ponownego kontaktu z Istotami pozaziemskimi. Pokrótce opiszę ten sen i przedstawię przesłanie jakie przekazano mi podczas jego trwania. Od razu dodam, że wszystko, czego doznałem ma nastąpić, za około 9 lat. Do tego czasu nie będzie żadnego końca świata, ani kataklizmu, który zniszczy naszą planetę. ...Podczas tego snu zauważyłem ogromną ilość nadlatujących pojazdów kosmicznych. Światło pojazdów przenikało do mieszkania i miało niezwykły blask. Gdy spojrzałem przez okno, zauważyłem, że przed drzwiami domu, w jakimś koszu znajdują się dwie małe Istoty, gołe niemowlaki . Zostały umieszczone tam przez Obcych. Według mojego rozumowania miało to chyba oznaczać, że życie na naszą planetę przybyło z Kosmosu. Nie mogłem zrozumieć do końca, co to miało znaczyć. Po jakiejś chwili zaczęły pojawiać się na niebie pojazdy kosmiczne w dużej ilości. Nagle znalazłem się w którymś pojeździe, wśród Przybyszy z nieznanej planety. Było ich tam wielu, a w tej fazie snu byłem już w ich otoczeniu. Zauważyłem, że całą misją kierował Ktoś bardzo ważny, do którego inni odnosili się z ogromnym szacunkiem i powagą. Taki stosunek mieli również do mojej osoby. Wszyscy zachowywaliśmy się względem siebie z niezwykłą grzecznością i serdecznością. To jakby Cywilizacja Miłości, która wie niemalże wszystko o nas, Ziemianach.
Z Ich zachowania i wypowiadanych zdań wynikało, że nie jesteśmy im obcy. Dowódca statku powietrznego powiedział mi, że nie jesteśmy jedyni i najważniejsi we wszechświecie, podobnie jak ich Cywilizacja. Podkreślił wyraźnie, że nad nami wszystkimi jest jeszcze ktoś Potężniejszy ( nie użył słowa Bóg ). Zrozumiałem, że za tym ich określeniem, może stać Wszechmocny Bóg, określany tak przez Ziemian. Zaznaczył tylko, że wszyscy chcemy i mamy szansę żyć i egzystować w naszych Światach. Przybysze posiadali niezwykłą i bardzo zaawansowaną technologicznie aparaturę i urządzenia pokładowe. W pewnym momencie zapytałem , kiedy zmarł mój Ojciec. Natychmiast uruchomili jakieś urządzenie i poinformowali, że zmarł mając 99 lat. Zapytałem też, jak długo tu jesteśmy. Otrzymałem odpowiedź, że 9 lat. W całym tym śnie pojawiały się te liczby. Z tego, co zrozumiałem , Cywilizacja ta może przybyć na nasza planetę w 2023-2024 roku ( od 2014 roku ma upłynąć ok.9 lat ? ). Dodam tylko, że w ostatnim czasie mam wyjątkowe, trudne do wytłumaczenia i zrozumienia, sny. Często dotyczą jakichś przekazów, przyszłych zdarzeń na naszej planecie, katastrof, konfliktów zbrojnych i kataklizmów. Jak zaznaczyłem już wcześniej, nie należę do osób nawiedzonych, ani przesadnie i ślepo wierzących we wszystko. Nie mam żadnych kłopotów zdrowotnych. Nie piszę tego wszystkiego pod wpływem jakichkolwiek używek i środków odurzających. Sprawy, z jakimi mam ostatnio do czynienia, traktuję z powagą i największą pokorą. Wiem, że nie zawsze ludzi takich i ich doświadczenia, traktuje się poważnie. Każdy ma prawo w to wierzyć lub nie.
Przez wiele miesięcy przypominałem o tym na różnych forach i portalach internetowych. Zaznaczałem też wyraźnie, że przeczuwam, iż nastąpi dalszy bieg spraw za pomocą komunikacji przez świadomość. Jakaś niezwykła Moc podpowiada mi, że w bliżej nie określonym czasie, będę miał następne sny, w których otrzymam następną porcję wiedzy o wydarzeniu jakie ma spotkać Ziemian.
Po blisko dwóch latach, 22.01.2016 r., podczas nocnego spoczynku, w kolejnym,trzecim śnie, miałem znowu spotkanie z obcą Cywilizacją. Wszystko odbywa się jakby etapami, niczym serial i zawsze w snach jest pewna prawidłowość, bo przekazywane są dalsze obrazy i informacje związane z planowanym przybyciem na naszą planetę, pozaziemskich Istot. Sprawy przybierają naprawdę niewiarygodnego wręcz stanu rzeczy, bo związanego z najbliższą wizytą na naszym Globie, naszych Kosmicznych Braci. Jak już wcześniej pisałem, najprawdopodobniej nastąpi to około 2023-2024 roku. Przez wiele tygodni i miesięcy od wspomnianego już i opisanego snu z 2014 roku, przeczuwałem, że będą kolejne i obiecałem, że podzielę się tym z Internautami, zainteresowanymi tym niezwykłym zjawiskiem. Powtarzam ponownie, że nie konfabuluję i niczego nie ubarwiam. To są również dla mnie bardzo tajemnicze sprawy, do których mam bardzo subtelny, wprost wrażliwy stosunek. Odnoszę wrażenie, że dalszy ciąg zdarzeń, będzie następował wraz ze zbliżającym się, niespotykanym od tysięcy lat na Ziemi wydarzeniem, które zmieni przyszłość ludzkości. Podkreślałem wielokrotnie, że Cywilizacja ta doskonale orientuje się w szeroko pojętej kwestii życia i egzystencji mieszkańców naszego Globu. Znają Nas i wiedzą o naszym życiu bardzo wiele. Od początku tych niesamowitych, sennych obrazów i przekazów zrozumiałem, że początek naszej, ziemskiej cywilizacji, związany jest w jakimś sensie z tymi Istotami, z innej planety, którzy nawiązują ze mną ten niespotykany i wręcz niewiarygodny kontakt. Zaczęło się to ponad 8 lat temu. Wydaje się, jakbym został do tego wybrany? Z dotychczasowych przeżyć i moich relacji wyłania się coś, w co trudno uwierzyć. Jednak wszystko to układa się naprawdę w racjonalną i logiczną całość. Przypominam raz jeszcze coś niezwykle ważnego, co powiedziano mi w drugim śnie. Tego nie zapomnę już do końca życia. Cytuję : „NIE JESTEŚCIE TAK JAK MY, SAMI WE WSZECHŚWIECIE. NAD WSZYSTKIMI CYWILIZACJAMI, JEST JESZCZE KTOŚ POTĘŻNIEJSZY, WSZECHMOCNY", panujący nad wszystkimi stworzeniami w bezkresnej przestrzeni Kosmosu. Ten, jak to nazwałem, "SERIAL", ma swój początek, jest kontynuowany i będzie miał niewyobrażalny, ekscytujący i zadziwiający wszystkich, żyjących na Ziemi, FINAŁ. To naprawdę się zbliża i spotka ludzkość za kilka, niedługich, lat.?
Dopisuję też przebieg trzeciego snu, który jest kontynuacją dwóch poprzednich, opisanych wcześniej.
...Było późne popołudnie, na dworze zapadała ciemność. Wyczuwałem jakieś poruszenie, niezwykłe zachowanie ludzi, wpatrujących się w niebo. Po jakimś czasie dochodziły, jakby z przestworzy, bardzo dziwne i niespotykane dźwięki, określiłbym jako przerażające. Nagle zauważyłem pojazd pozaziemski, który jakby przemieszczał się po nocnym niebie. Co jakąś chwilę zatrzymywał się niby, po czym, nagle przyspieszał i ruchem obrotowym, w jednej niemalże chwili, potrafił przemieścić się daleko, w innym kierunku. Patrząc od dołu na ten pojazd, widać było, że jego podstawa jest okrągła i mocno rozświetlona, jakby dużych rozmiarów spiralą, która żarzyła się na czerwono, cały czas obracając się wokół własnej osi. Ludzie byli przerażeni, zaczęli uciekać do swoich domów. Po krótkiej obserwacji, schowałem się również w pomieszczeniu, w którym akurat pracowałem. Przeczuwałem jednak, że pojazd wyląduje i z dużym napięciem czekałem, co będzie dalej. Po krótkim czasie, otworzyły się drzwi do pomieszczenia, w którym właśnie przebywałem. W wejściu zobaczyłem Przybysza ubranego w srebrny, wyraźnie lśniący kombinezon, jakby platynowy i taki mieniący się. Byłem bardzo podekscytowany i tak wystraszony, żę nie wiedziałem, jak się mam zachować. W jednej niemalże chwili stanąłem naprzeciw tego Przybysza, składając do siebie ręce, podobnie, jak robią to Japończycy. Wykonałem ukłon i w sposób pokorny przywitałem Go. Ten niezwykły gość skinął w moim kierunku głową i wszedł do pomieszczenia. Zaczął interesować się, co robimy, jakie mamy urządzenia i sprzęt, był zainteresowany na jakim poziomie żyjemy. To było takie bardzo wymowne, jakby potwierdzało, że sprawdzają poziom naszego rozwoju cywilizacyjnego. W niedługim czasie pojawiło się wokół mnie więcej Obcych, wśród nich były również kobiety. Jedna z nich zbliżyła się do mnie i mnie objęła, dotykając swoją twarzą mojego policzka. Powiedziała wyraźnie, że czuje, jak emanuje między nami jakaś miłość i silna wielowiekowa więź, co jest dobrą oznaką. Osobiście poczułem również przypływ niezwykłego i nieznanego mi dotąd uczucia, nawet przewyższającego miłość międzyludzką. Coś takiego ogarnęło mnie właśnie w tym momencie. Nigdy dotychczas nie przeżyłem czegoś podobnego. Ze swojej strony zaproponowałem przybyłym gościom zorganizowanie jakiegoś, wspólnego, miłego spotkania z Ziemianami. Oni odpowiedzieli słowami, cyt:” "my zapraszamy do naszego KOŁA KWADRYGI na godzinę 18.00." Początkowo nie wiedziałem, co miało to oznaczać. Później zdałem sobie sprawę, że chodziło o ich pojazd. Do wejścia na pokład tego pojazdu nie doszło. W pewnej chwili sen mój zakończył się. Jak już wspomniałem wcześniej, spodziewam się kolejnych, podobnych snów. Dalszym etapem tego może być przekazanie jakiejś wiedzy o nich samych? Wiem, że wiele osób traktuje to z przymrużeniem oka, a nawet kpi sobie z takich przekazów. Wcale mnie to nie dziwi, bo wiem, że istnieje odmienność poglądów na kwestie naszego życia, jego powstania i przyszłości rasy ludzkiej. Dla mnie nie ma to jednak znaczenia, czy ktoś w to wierzy, czy nie. Z biegiem czasu, wraz ze zbliżającym się kosmicznym wydarzeniem i pojawiającymi się wcześniej znakami z Kosmosu i na niebie, coraz więcej osób uwierzy, że zbliża się nowy porządek tego świata.
Jest w tym coś naprawdę niezwykłego, ponieważ po raz kolejny otrzymałem, w czwartym już śnie, informacje związane z jakąś obcą cywilizacją. Wcześniejsze przeżycia senne opisywałem wielokrotnie i dzieliłem się z internautami na różnych forach i portalach. Od trzeciego snu, który miałem 22.01.2016 roku, minęło prawie 1,5 roku. Upływ czasu między kolejnymi snami, które dotyczą życia pozaziemskiego jest podobny. To również jest ciekawe i zastanawiające. Myślę, że chyba zaplanowane przez jakąś nieznaną siłę i prawdopodobnie według jakiegoś harmonogramu? W kosmosie czas płynie wolniej, są to godziny lub dni, u nas miesiące i lata. Mogę tylko przypuszczać, że sygnały od obcej cywilizacji odbieram za pomocą świadomości wyższego rzędu i najprawdopodobniej są one nadawane na poziomie kwantowym lub jakąś bardziej skomplikowaną techniką-metodą, nieznaną jeszcze naszej cywilizacji. Stamtąd listów nie piszą. Według mojej intuicji i dotychczasowej komunikacji ze mną, która trwa już ponad 8 lat, wiem, że będzie to kontynuowane i dalsze informacje będę otrzymywał za pomocą obrazu i przy wykorzystaniu telepatii. Przekazy senne są taką formą komunikacji. Dla nas jeszcze nie do końca rozpoznaną.
...Oto, co przekazano mi w śnie, który miałem niedawno w nocy 07 czerwca 2017 roku, około godz. 1.00-1.30. W śnie, obserwując niebo zauważyłem przemieszczającą się na nim planetę, która świeciła bardzo jasnym światłem. Początkowo myślałem, że widzę księżyc, który wyłaniał się zza chmur. Po krótkiej obserwacji wywnioskowałem, że nie jest to jednak księżyc lecz jakaś nieznana planeta, która zbliżała się do Ziemi. Z upływem czasu zaczęły się dziać dziwne rzeczy, które mnie przeraziły. Dochodziło do nagłych i niespotykanych wyładowań atmosferycznych, silnych huraganów i innych bardzo groźnych zmian na naszej planecie ( drżenie Ziemi, olbrzymie pożary i powodzie ). Po jakimś czasie zjawiska te uspokoiły się i nastąpiła względna cisza przed czymś, co zaskoczyło wszystkich ludzi na naszym Globie. Zaczęły lądować pojazdy kosmiczne, z których wyłaniali się Obcy o kształtach przypominających humanoidy, a także postacie przypominające androidy ( jakby najdoskonalsze roboty ). Po spotkaniu z ludźmi zaczęli wypytywać nas, jak się żyje na Ziemi i czy jesteśmy zadowoleni z egzystencji. W tej części snu rozmowę prowadziły postacie zbliżone swoim wyglądem do człowieka. Kiedy odpowiedziałem, że jest jeszcze wiele zła na Ziemi i panuje wrogość między ludźmi oraz dochodzi do wzajemnego wyniszczania się przez wojny i mordy na dużą skalę, a ja źle się tu czuję, powiedziano mi, że mogą mnie zabrać ze sobą na ich planetę. Kiedy wyraziłem na to zgodę, przewieziono mnie na jakąś dużą polanę, na której przebywali ludzie o różnych wyglądach, jakby z innych ziemskich kontynentów. Poinformowano nas, że wszyscy zostaniemy poddani szkoleniu i przygotowani do dalszej misji. Ale o tym zadecyduje ich przywódca, który znajduje się daleko od nas i aktualnie przebywa w „BAZIE” na ich planecie, znajdującej się na orbicie w naszym układzie słonecznym. Po kontakcie z nim przemieścimy się ich pojazdami do celu. W pewnej chwili powiedziałem, że najpierw chciałbym się jeszcze pożegnać z moimi bliskimi. Gdy znalazłem się w domu rodzinnym i żegnałem się przed tą niezwykłą i tajemniczą podróżą w nieznane, nastąpiło przebudzenie.
Od tego snu mijały miesiące i lata. Nie wiedziałem co o tym myśleć? Z jednej strony jakaś tajemnicza moc wysyłała mi sygnały, że będę miał dalsze sny prorocze z udziałem nieznanej bliżej cywilizacji pozaziemskiej, z drugiej natomiast przedłużający się brak kontaktu, napawał mnie jednak pewnym zwątpieniem, a nawet smutkiem, czy jeszcze dojdzie kiedyś do podobnego kontaktu za pomocą kwantowego splątania na odległość? Jednak, mimo tego niedowierzania, po ponad 3,5 letniej przerwie, nastąpiło kolejne " nawiązanie" kontaktu w czasie seansu sennego. Mówiąc szczerze, w skrytości ducha czułem, że to nie koniec mojej "przygody" z tym jakże niezwykłym, bardzo tajemniczym zjawiskiem. Ten mechanizm projekcji jeszcze nie zakończył się. Ukazał to najnowszy, piąty już senny seans. To, co widziałem w tym śnie sprzed kilkunastu dni, bardzo mnie zaniepokoiło, bo ujrzałem obraz odmienny nieco od wcześniej opisanych, w poprzednich czterech snach.
...Był późny wieczór, na dworze nie było prawie nikogo, poza nieliczną grupą ludzi, spacerujących w naszym mieście. Przechodziliśmy też z kolegą jedną z ulic i nagle zaobserwowaliśmy na dość niskim pułapie podniebnej przestrzeni dużą ilość pojazdów kosmicznych, które zaczęły ostrzeliwać miasto. W popłochu i dużym strachu ludzie zaczęli uciekać i kryć się przed pociskami wystrzeliwanymi z niezwykłych, niespotykanych na Ziemi, maszyn. Widząc to zagrożenie, chowaliśmy się też z kolegą za kamienicami i obserwowaliśmy, co się dzieje. Zauważyłem, że wystrzeliwane pociski były bardzo specyficzne. Maszyny, przypominające małe rakiety używały broni podobnej do lasera, ale w kolorze czerwonym i złotym. Pociski nie trafiały jednak w ludzi, tylko w ziemię.
Nie niszczono też budynków i innych zabudowań w mieście. Wyglądało to bardziej na jakąś demonstrację siły, nowoczesności i zdolności militarnej na najwyższym poziomie techniki kosmicznej. Po zakończeniu ataku i uspokojeniu się sytuacji w mieście, nastąpiło coś, co mnie bardzo zaskoczyło. W okolicy miejsca mojego ukrycia, pojawiło się nagle kilku kosmitów i zabrali mnie do jakiegoś pomieszczenia, wyglądającego na restaurację.
Tam prowadzono ze mną rozmowę i jakby wyjaśniali mi całą tą operację militarną i ten szokujący pokaz siły oraz zdolności bojowe. Wyraźnie powiedzieli, że nikogo nie chcieli pozbawić życia i wyrządzić poważnej krzywdy. To było po prostu ostrzeżenie przed próbą ewentualnego użycia środków militarnych wobec nich ze strony Ziemian.
Od kilku lat opisuję moje osobiste "przygody"z tym niezwykłym zjawiskiem i wyraźnie podkreślam, że w najbliższych latach będzie następował wzrost tzw. demonstracji ze strony obcej cywilizacji na naszej planecie. To teraz obserwujemy właśnie i zastanawiamy się, czy i kiedy dojdzie do ujawnienia Obcych przed ludzkością? Tak naprawdę nikt nie wie, co to wszystko oznacza i jakie są czynione przygotowania do takiej, ewentualnej, wizyty naszych Kosmicznych Braci na naszym Globie? Według mojej wiedzy, do takiej "Operacji"ma dojść w pierwszej połowie obecnej dekady, najprawdopodobniej około 2024 roku? Niemal wszyscy mieszkańcy naszej Planety mogą doświadczać pewnych zjawisk i zdarzeń pojawiających się w przestrzeni kosmicznej i na Ziemi, które z każdym rokiem, przybliżającym nas do tego niewyobrażalnego wydarzenia, będą się bardzo nasilały. To jest pewnego rodzaju przygotowywanie i oswajanie ludzkości przed nastaniem "cywilizacyjnego przełomu". Wiem też, że rozważany jest przez Obcych wariant natychmiastowej inwazji, z użyciem niespotykanej dla ludzkości technologii kosmiczno-militarnej, na wypadek próby wrogiego nastawienia i użycia sił i środków bojowych ze strony mocarstw naszej Planety? Nawet w tym rozważanym wariancie nie idzie o zniszczenie Cywilizacji Ziemskiej. To ma ostudzić zapędy ze strony mocarstw na Ziemi i doprowadzić do przyjęcia właściwej strategii w celu rozwiązania problemów i akceptacji na przybycie Obcych na naszą Planetę? Zdecydowanie wpłynie to korzystnie na dalszy rozwój i postęp cywilizacyjny ludzkości. Cywilizacja pozaziemska zamierza dokonać jakąś niezwykłą misję, ale jeszcze nie ujawnia szczegółów tej "Operacji".
Nie posiadają żadnej tajnej umowy z jakimkolwiek rządem lub mocarstwem światowym?
Tematyka, wszystkich tych snów układa się w tematyczny ciąg i zawsze dotyczy cywilizacji pozaziemskiej, która przekazuje w nich treści i obrazy związane z naszymi relacjami i przyszłością żyjących na naszej Planecie.
To wszystko jest jeszcze owiane pewną tajemnicą, ponieważ zbyt wczesne przekazanie szczegółów mogłoby skomplikować plany przygotowywanej misji. Gdy poraz kolejny przekazano mi taki pozytywny przekaz, zrozumiałem, że mieszkańcy Ziemi nie powinni obawiać się złych zamiarów ze strony cywilizacji pozaziemskiej? To napawa pewnym optymizmem i nadzieją na lepsze jutro i przyjaźniejszy Świat?
Na koniec chciałbym powiedzieć parę słów o sobie i wyjaśnić, z czego może wynikać to,
o czym piszę i dlaczego od 8 lat pozostaję w takich relacjach i kontaktach z obcą cywilizacją, przy wykorzystaniu tak niezwykłej i do dziś nie zbadanej metody łączności z bytami pozaziemskimi? Naukowo udowodnione zostało, że ludzki mózg jest zdolny do niesamowitych rzeczy. Nasz mózg pracuje cały czas i to pracuje dwutorowo. Po pierwsze odbiera sygnały, a po drugie wysyła sygnały. Jest, jak twierdzą naukowcy,najbardziej tajemniczym organem-urządzeniem nadawczo odbiorczym. A przecież - jak wiadomo - jest wykorzystywany w 10-12 %. Nasi naukowcy dużo wiedzą o mózgu i jego działaniu, wciąż pozostaje bardzo wiele do odkrycia. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że u niektórych ludzi "pewne uśpione obszary mozgu" zaczynają działać pod wpływem niezwykłych bodźców i sygnałów z przestrzeni kosmicznej. Zjawisko, które kiedyś Albert Einstein nazwał "upiornym działaniem na odległość ", zwane także "splątaniem kwantowym" odnosi się do kontroli, których nie da się opisać? Mówiąc krótko, nasza współczesna nauka wie tyle o naszym mózgu, że daleka jest jeszcze droga do poznania największych tajemnic i niezwykłości tego wspaniałego organu. Nie zamierzam rozpisywać się za wiele, bo każdy, kto interesuje się tymi zagadnieniami, wie, że jest tyle nie zbadanych tajemnic, że nawet najwybitniejszym filozofom się nie śniły.
Ujawnię część mojej niezwykłej chyba natury. Posiadam jakiś wyjątkowy dar natury, czy też Sił Wyższych? Obdarzony jestem też niezwykłymi przymiotami, jak silną intuicją, tzw. szóstym zmysłem, wyraźnie i centralnie umiejscowioną szóstą czakrą , tj.Oko Horusa (symbol odrodzenia i powracania do zdrowia), niezwykłe zdolności do prekognicji i pewna namiastka telepatii. Ostatnio potwierdzono też u mnie posiadanie niezwykle silnego pola elektromagnetycznego i wyjątkowej aury.
Muszę też dodać, że należę do rzadkiej i bardzo małej populacji gatunku ludzkiego z wyjątkowo spotykaną grupą krwi AB, z podgrupą 1, z ujemnym czynnikiem Rh- ( czynnik pochodzący najprawdopodobniej od przedstawicieli cywilizacji pozaziemskiej). Tak naprawdę naukowcy do dzisiaj nie wiedzą, skąd pochodzi grupa krwi z czynnikiem ujemnym. Takich ludzi ostatnio określają hybrydami. Mnie to nie przeszkadza, czuję się wyjątkowo dobrze, bezstresowo i z najlepszym samopoczuciem. Te i jeszcze inne niespotykane często przymioty, mogą czynić mnie jako dobry "materiał" do dalszych pozaziemskich kontaktów? Stąd też prawdopodobnie to wszystko ma kapitalne znaczenie i może wpływać na moje niezwykłe "związki" z Obcymi i niezwykłe sny prorocze? Kto nie chce w to wierzyć, nie musi. Każdy ma prawo do swoich myśli, przekonań i prawdziwej wiary. Uważam, że to naturalne i zrozumiałe na tym świecie?
Coraz bardziej wierzę w to, że około 2023-2024 roku dojdzie do „zapowiadanej”( W DRUGIM ŚNIE z 26.03.2014 r. ) wizyty obcej cywilizacji na naszym Globie.
Mam cichą nadzieję, że mnie nie zawiodą?
Najmilsze pozdrowienia.
[dane do wiad. FN]
From: [...]
Sent: Sunday, February 14, 2021 2:13 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Witam.
Pozwoliłem sobie napisać
ponieważ parę miesięcy temu monitoring zarejestrował jak mi się zdaje coś nadprzyrodzonego. Wcześniej w domu działy się niewytłumaczalne rzeczy np: nagle coś rzuciło z impetem patelnię która akurat była w użyciu, kilka razy coś rozbiło talerz a psy nie wiadomo dlaczego nie raz zrywaja się jakby w strachu z kanapy i z wielką agresja obszczekuja jeden kąt w pokoju. Być może panikuje ale często mam przeczucie że coś mnie obserwuje i nie wiem już czy powinienem się zacząć poważnie martwić. Nie mam problemów psychicznych ani alkoholowych bo wtedy to bym to jakoś sobie wytłumaczył. Będę wdzięczny za każdą sugestię.
Dołączam nagranie z monitoringu.
Pozdrawiam [...]
czytaj dalej
[…] Witam Szacowną Fundację Nautilus, Chciałem opowiedzieć moją historię z czasów zamierzchłych, bo aż z 1979 roku. Byłem wtedy pracownikiem CHZ i jako handlowiec sporo podróżowałem po tak zwanych demoludach, także latałem samolotem. Nie interesowałem się UFO i prawdę mówiąc nie pamiętam, czy cokolwiek o tym nawet czytałem. To był lipiec 1979 roku, choć dziś już nie jestem w stanie podać dokładnej daty, czyli jaki to był dzień, ale lipiec był na pewno, bo było to dwa miesiące po moim ślubie. Miałem lot na trasie Warszawa Okęcie – Czeska Praga. Znałem tę trasę bardzo dobrze, bo już wcześniej latałem do Pragi. Bardzo lubiłem te loty, a trzeba powiedzieć, że w tamtych czasach mało kto podróżował samolotem, więc czułem się wybrańcem. Tego dnia rano wsiedliśmy do samolotu, to był IŁ-18 LOT-u. Udało mi się nawet w sieci znaleźć zdjęcie takiego samolotu i to zdjęcie dołączam do tego mejla.
Samolot wystartował i szybko wznieśliśmy się nad chmury. To wydarzyło się jeszcze nad Polską, może 15 lub 20 minut po starcie z Warszawy. Siedziałem przy oknie i patrzyłem na chmury. Zawsze ten widok mnie poruszał swoim pięknem i do dziś nie mogę się nadziwić, że człowiek może w takim metalowym kontenerze ze śmigłami wznieść się nad chmury, ale to na marginesie. To był ułamek sekundy, moment, kiedy nagle zobaczyłem, że pod samolotem błyskawicznie przeleciał metalowy dysk. Był całkiem duży, może 10 metrów średnicy, może nawet trochę więcej, czyli np. 15 metrów. Byłem jedynym pasażerem, który to zauważył, bo potem rozejrzałem się i nie było żadnej reakcji nikogo, więc nie widzieli. Miałem dużo szczęścia, że dostrzegłem ten przelot, bo był naprawdę szybki ten obiekt potwornie. Myślę, że leciał z prędkością naddźwiękową, bo wyprzedził samolot, czyli nadleciał od tyłu samolotu i zniknął z mojego pola widzenia po sekundzie, może dwóch. Potem zastanawiałem się, że to jest może jakiś tajny radziecki samolot, ale nigdzie nie czytałem, że są samoloty w kształcie spodka. Dopiero potem dowiedziałem się, że UFO jest często w takim kształcie, a przysięgam, że o tym nie wiedziałem. Od tamtej pory wierzę w istnienie obcych cywilizacji i w to, że nas odwiedzają. Bo ten obiekt nie był z Ziemi, nic takiego ludzie nie zbudują, żeby leciało tak szybko. To był 1979 rok, 42 lata temu. Bardzo kibicuję waszej działalności. Ludziom trzeba otworzyć oczy, bo nikt w UFO nie wierzy myśląc, że to ludzkie fantazje. A tak nie jest.
Pozdrawiam i życzę zdrowia
[dane do wiad. FN]
[…] Wlasnie obejrzalem material z Jackowskim, wspomnial, ze moze wrocic akcja szczepien w pospiechu, nastapi nagle odrodzenie sie zarazy. Wszystko -widocznie- do czegos zmierza, pytanie: jak to sie skonczy?Zakladajac, ze numerologia ma w sobie jakas moc, zwroccie uwage na rok
przyszly: 2022 i date 6 czerwca. W skrocie zapisywany bedzie nastepujaco:
6.6.6. Koniec wszechrzeczy?
Ciekawostka.
[...]
czytaj dalej
Witam serdecznie.....po przeczytaniu artykułu na temat przeczuwania
zbliżającej się śmierci chciała bym sie podzielić własnym przeżyciem.W
grudni 2007r.zmarł mój mąż.Pół roku przed tym jadąc w tramwaju po
córek,zamyśliłam się,praktycznie wyłączyłam się z otaczającego mnie
gwaru,byłam zmęczona i chciało mi sie spać.Nagle przed oczami w
wyobraźni zobaczyłam dwie karetki pogotowia,znajomych z pracy(ja i mąż
pracowaliśmy w jednej firmie)na ziemi leży ubrany w ciemne spodnie i
czerwony sweter mój mąż,jest reanimowany!przy nim klęczę ja!jakiś
policjant mnie odciąga,jest zimno!Nagle oprzytomniałam,dalej jechałam w
tramwaju,i płakałam!dosłownie zanosiłam się płaczem!pomyślałam sobie
boże!zabierz ode mnie te okropne myśli......Wyobraźcie sobie sobie
teraz!jest 10.12.2007.godzina 21/43 a to wszystko dzieje się
naprawdę!mąż zmarł na zawał...wszystko wyglądało dokładnie tak jak w
mojej wizji...........
[...] Niedawno czytałam artykuł o tym jak się umiera. Była to analiza popularnonaukowa z opisem zmian biochemicznych zachodzących w organach oraz wrażeniach psychicznych jakie temu procesowi (z dużym prawdopodobieństwem) towarzyszą. Użyto tam stwierdzenia "zapadać się w sobie". Tego samego określenia użył pan Jackowski opowiadając o kontakcie z nieżyjącym panem Rymuszko. Pan Marek pokazał mu moment odejścia jako zapadnięcie się w sobie.
Załączam link do "podróży fraktalnej". Skojarzyła mi się z podróżą w głąb siebie... Kolejne odsłony fraktali jak kolejne wszechświaty. Może to jest jakiś klucz do zrozumienia złożoności rzeczywistości, w której żyjemy.
czytaj dalej
Witam, Chciałam poruszyć sprawę tego, że niektóre przedmioty nagle znikają i pojawiają się ponownie. Nie wiem, czy kiedyś z tym się zetknęliście, ale moim zdaniem to jest coś zupełnie niewyjaśnionego i zbywanie tego tłumaczeniem podświadomości i tak dalej jest nie na miejscu. Sama doświadczyłam tego ok. roku temu. Mieszkam z mężem i dzieckiem w mieszkaniu w bloku. Razem trzymamy porządek i oczywiście zdarza nam się coś zgubić jak wszystkim, ale rzadko. Mój mąż miał bardzo ważne papiery w kopercie, które nagle dosłownie zapadły się pod ziemię. Przeszukaliśmy cały dom, wszystkie półki - dosłownie nic. I nagle po tygodniu razem dostrzegliśmy, że koperta jak gdyby nigdy nic leży w miejscu, które każde z nas sprawdzało wiele razy. Dosłownie odebrało mnie i mojemu mężowi mowę. Tyle czasu minęło, a ja cały czas nie przestaję o tym myśleć. I nikt mnie nie przekona, że to nie było coś z pogranicza zjawisk znanych z serialu X'Files.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
Witam redakcje FN!
W zwiazku, ze zagadnienie to pojawilo sie wsrod ostatnich komentarzym chcialem poruszyc kwestie giniecia przedmiotow. Czy moze mi ktos wyjasnic jak to jest mozliwe, ze gina rozne rzeczy? Sytuacja taka: mieszkam sam w pokoju w akademiku, pokoj ciagle jest otwarty. Na wyposazeniu pokoju jest szafa na ubrania/kosmetyki, 3 polki na ksiazki i artykuly biurowe, polka w biurku (pelna notatek) i stoliczek nocny, gdzie znajduja sie dokumenty i roznego typu precjoza.Na stoliku moze sobie lezec dowolna ilosc pieniedzy, moj zloty sygnet i nic sie z nimi nie stanie.
Jak wrocilem po swietach do swojego akademika, zauwazylem brak paru drobnych przedmiotow, m.in. pilniczka do paznokci czy zszywacza fo papieru, z drugiej strony zas drukarka i aparat cyfrowy lezaly nienaruszone. Niemozliwym jest, aby o istnieniu tamtych przedmiotow wiedzial ktokolwiek poza mna - nikt sie nie pytal, czy aby nie jestem w ich posiadaniu.Nie jestem ani lunatykiem (potwierdzone!) ani nie doprowadzam sie nigdy do stanu zamroczenia. Co ciekawe - zauwazam znikniecia przedmiotow TYLKO I WYLACZNIE w momentach, kiedy ich potrzebuje. Z doswiadczenia wiem, ze w takiej sytuacji przedmioty odnajde wtedy, kiedy bede szukal czegos innego.
pozdrawiam--
[...]
czytaj dalej
[...] Zobaczyłam ducha. To było 2 lata temu. Nocą, około 2 jechałam w kierunku Łodzi. W okolicach Łęczycy był zamknięty przejazd kolejowy, a po jego otwarciu ruszyła kolumna kilkunastu TIR-ów i kilka osobówek. Droga tam jest wąska i nie ma specjalnie miejsca do wyprzedzania, jednak jakiś młody człowiek w granatowym, sportowym samochodzie postanowił wyprzedzić wszystkich. Pomyślałam , że to ryzykowny manewr.
Po 2-3 minutach od chwili, gdy minął mnie ten samochód, zobaczyłam w otwartym oknie przesuwającą się podłużną mgiełkę długości człowieka, szpiczastą z przodu, niczym wizje duchów ze starych zamków.
Po dalszej minucie kolumna samochodów zwolniła i pojazdy zaczęły coś powoli objeżdżać poprzez parking przy zajeździe. Po chwili okazało się, że zdarzył się wypadek śmiertelny, którego uczestnikiem był kierowca, który mnie minął chwilę wcześniej.
[...]
-----Original Message-----
From: [...]
Sent:
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: sen - zmarli mówią do nas przez sen.
Wiajcie, załogo!
Dziś przeczytałam na waszej stronie o śnie i znakach "zza światów"..
Chcę podzielić się z Wami przeżyciem sennym, które miało miejsce kilkanaście lat temu.. i dotyczyło czegoś podobnego.
Dawno, bo 22 lata temu, zmarła na raka piersi moja ciocia Alina (jedyna siostra mojego taty Tadeusza). Ciotka Alina "zostawiła" swego dosłego juz syna Tomasza z narzeczoną Mirką. Mirka z Tomkiem wkrótce wzięli ślub. Po 2 latach od śmierci Aliny urodził im się syn Przemek. Sen dotyczył Przemka. A co najdziwniejsze sen ten śnił się koleżance z pracy, która nie znała historii naszej rodzinny... Dziś Przemek ma 20 lat i karę 4 lat więzienia w zawieszeniu.. Ale do rzeczy.
Zdarzenie senne miało miejsce, gdy Przemek miał 6-7 lat, czyli jakieś 13-14 lat temu...
Koleżanka z pracy mojej mamy Agnieszka M. z przerażeniem rano w pracy opowiedziała jej swój dziwny sen.. Przyśniła się jej obca kobieta, która oznajmiła jej że jest siostrą Tadeusza-męża Grażyny. Poprosiła Agnieszkę M. by przekazała Grażynie tą prośbę, by Grażyna wspomogła wychowanie Przemka, bo ten wkrótce zejdzie na złą drogę.
Agnieszka M. była tym snem przerażona.
Dane imienne się zgadzają. A Przemek? Mamie zbytnio nie udało się wpłynąć na jego wychowanie. Przemek otrzymał niedawno karę 4 lat więzienia w zawieszeniu...
To nasz rodzinny namacalny dowód na istnienie dusz, na ich wpływ zza światów na nasze ziemskie życie. Zresztą mamy jeszcze kilka sennych przykładów komunikacji Dusza-Materia Ziemska na moim przykładzie. Ale zarówno Wy jak i ja wiemy/czujemy "co w trawie piszczy" więc nie będę sie rozwodzić.
pozdrawiam serdecznie i reikowo!
[...]
Starogard Gdański
Dzień dobry
Domyślam się, że pewnie macie już mnóstwo tego typu relacji ale chciałem się podzielić pewnym moim doświadczeniem z ostatnich dni.
Mianowicie w nocy z poniedziałku na wtorek (01/02 luty bieżącego roku) jakby "obudziłem się" w środku nocy i usłyszałem że ktoś z domowników idzie do toalety. Śpię w taki sposób, że aby zobaczyć kto dokładnie idzie musiałbym nienaturalnie wygiąć głowę i się obrócić na co oczywiście nie miałem wtedy siły. Widać było tylko poświatę od zapalonego światła w toalecie. Osoba ta jednak po zapaleniu światła i otworzeniu drzwi w toalecie zaczęła powoli iść w stronę mojego pokoju co było słychać po krokach. W pewnym momencie ogarnęło mnie dziwne przeczucie, że to nie jest raczej nikt z domowników. Nagle ujrzałem nad sobą czarna postać ze schyloną głową w dół wpatrującą się prosto we mnie. Spytałem się: "Babciu czy to ty?" ale postać milczała - nawet nie było słychać oddechu. W moment ogarnął mnie taki lęk i paraliż całego ciała, że nie mogłem się poruszyć ani nawet słowa z siebie wydobyć! Próbowałem krzyczeć z całych sił "Babciu, babciu to Ty ?!" lecz żaden dźwięk się nie wydobywał z moich ust. Dopiero pod koniec tego koszmaru udało mi się po cichu to wypowiedzieć, ale postać obróciła się i... zniknęła. Znów zapadłem w normalny sen tak szybko jak się "przebudziłem".
Nad ranem babcia powiedziała że ok. godziny 5-6 dostała telefon od swojej siostry że tej nocy w szpitalu zmarł jej mąż...
Ponadto okazało się, że wszyscy domownicy mieli równie dziwne sny co ja !
Najciekawsze jest, że choć zmarł członek naszej rodziny, to nie ukazał się jak każdy inny zmarły, lecz jako mroczna cienista postać... jeśli to w ogóle był on. W zasadzie praktycznie go nie znałem, ale z relacji rodzinnych wiem, że nie był raczej zbyt dobrym człowiekiem...
[...]
From: [...]
Sent: Friday,
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: sen
Witam, czytając wasz ostatni artykuł o śnie ze zmarłym postanowiłam napisać o moim śnie.
Mój tata niestety w wieku 40 lat nagle zachorował i od 2008 roku nie ma go już z nami. Jakiś rok temu miałam sen, był on totalnie bez sensu, mało z niego pamiętam... Ale pamiętam doskonale, że pod koniec snu z nim rozmawiałam i zdziwiona zapytałam "ale przecież ty nie istniejesz?" na co odpowiedział mi "to nie tak, że nie istnieję, ja nie żyję". W tym momencie gwałtownie się obudziłam i zaczęłam płakać. Ale jak pomyślałam nad sensem tych słów, to dały mi sporą nadzieję, że życie po śmierci wcale się nie kończy.
Pozdrawiam, V.
czytaj dalej
[…] Kilka lat temu przeżyłem bardzo dziwną rzecz, którą postanowiłem opisać FN. Był 2016 rok, sierpień, myślę że 21 lub 22. Tego dnia wracałem do domu rano po całonocnej pracy, gdyż pracuję jako ochroniarz w pobliskim zakładzie. Mieszkam w małej miejscowości w okolicy Raciborza, w bardzo zalesionym rejonie. Tego poranka szedłem drogą, którą przemierzałem tysiące razy i znam każdy krzak, każde drzewo. Była 5-ta rano i kiedy wyszedłem z pracy, to nie było mgły, ale idąc do domu muszę przejść ok. 300 metrów przez las. I tam nagle pojawiła się mgła. Jestem pewien, że kiedy wchodziłem do lasu, to jej nie było. Pojawiła się nagle, otoczyła mnie i dosłownie umierałem ze strachu. Pamiętam bardzo dziwną rzecz, bo cały czas szedłem prosto jak zawsze i co chwilę mijałem te same drzewa. Myślałem, że postradałem zmysły. We mgle w tym lesie błądziłem ok. 2 godzin. Dosłownie straciłem dwie godziny z mojego życia. Dodam, że nigdy nie miałem żadnych kłopotów z orientacją. Nie pamiętam momentu, kiedy z tego […] lasu uciekłem. Po prostu nagle ta mgła znikła i zobaczyłem, że jestem w miejscu, w którym wchodziłem zawsze do lasu. Miałem telefon komórkowy. Chciałem zadzwonić do rodziców, ale nie miałem po raz pierwszy zasięgu, co nigdy mi się nie zdarza, gdyż w pobliżu jest maszt telefonii komórkowej. Kiedy dobiegłem do domu, a dosłownie biegłem, moja mama zapytała, dlaczego tak późno wracam z nocnego dyżuru. Okazało się, że w tej mgle błądziłem dwie godziny! Trzy dni później miałem dziwny sen. Śniło mi się, że jestem w jakiejś jamie w tym lesie, gdzie jest światło, które mnie do tej jamy wciągnęło. Nie wiem, czy ktoś opisywał kiedyś coś podobnego. Opowiedziałem to mojemu koledze to się śmiał, że się zgubiłem w małym lasku, a ja naprawdę wierzę, że to nie była zwykła mgła.
W każdym razie opisywałem to wam i już dzięki temu jestem spokojniejszy, że przynajmniej ta historia będzie gdzieś zapamiętana i zapisana.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
From: […]
Sent: Tuesday, February 2, 2021 9:53 PM
To: FN
Subject: Ekologia w trosce o potomnych
Dzień dobry.
Jestem wieloletnim obserwatorem waszej strony i fanem jednocześnie.
Sam przeżyłem śmierć kliniczną w czasie wykonywanego zabiegu i mam własne doświadczenia z tym związane. Niezidentyfikowane obiekty latające są mi również znane i widziane na własne oczy, w dzień dwukrotnie i to przez kilka minut za każdym razem, stojące niemal nieruchomo, po czym odlatujące natychmiast z prędkością ok. 15 tys. km. na godzinę. Obserwacji nocnych miałem tyle, że już od dawna nie liczę i od jakiegoś czasu nie gapię się tak często w niebo, bo wiem, że to jest. Wiem, że przylatują do nas obserwować i jestem pewny, że badać naszą glebę, wodę, powietrze, wszelkie organizmy żywe i wszystko co tutaj wyprawiamy jako gatunek inteligentny. Robią to tak często, bo toksyn coraz więcej, a promieniowania po wybuchach reaktorów też nie brakuje. Sam byłem świadkiem jak NOL, stojąc niemal nieruchomo, badał smugę po samolocie, albo przyglądał się plażowiczom nad Bałtykiem, przez kilka minut, chowając się, ale nie całkiem, w chmurach, z pułapu ok 2 km. Ten obiekt był duży, trójkątny, o boku 200-300 metrów, ale jak zaczęło go obserwować coraz więcej ludzi, to zniknął w ułamku sekundy, tak jak się wyłącza światło.
Robią to wszystko, jak przeczuwam, od kiedy dało się zainstalować życie biologiczne na Ziemi.
Przeczuwam też, że jak przegniemy z naszymi pomysłami dotyczącymi, nazwę to nadmierną eksploatacją naszej biosfery, to któregoś pięknego dnia nadleci do nas niespodziewanie duża skała. Takie resety w historii tej planety miały miejsce wielokrotnie. W obawie i trosce o naszych potomnych, prosiłbym Szanowne Grono Nautilusa, a także wszystkich interesujących się całą tematyką poruszaną na stronie, o kierowanie działań na rzecz uwolnienia powszechnego dostępu do czystej energii, która, jak przypuszczam, opatentowana leży sobie w sejfach i czeka na wyczerpanie węglowodorów, których nowe pokłady są ciągle odkrywane.
Zdaję sobie sprawę, że energia to władza, ale jak władza nie pozwoli na czystą energię, czyniąc ją ogólnodostępną, to nawet ostatnio czynione zabiegi, zmniejszające stopień zanieczyszczenia na niewiele się zdadzą. Tak, wiem po co jest pandemia. Ta i następne. Tą drogą będziemy szli zbyt długo.
Jak inne cywilizację mogą mieć czystą energię, to my też. Wystarczy, że zobowiążemy się do nienaruszania ich przestrzeni na zawsze. Może kiedyś dojrzejemy do tego, że nie musimy zabijać, żeby żyć i będzie nam dane pooglądać z bliska życie, jakiego nie znamy, z pokładu statku potrafiącego przemknąć do odległych zakątków kosmosu w kilka chwil.
Z wyrazami szacunku
[dane do wiad. FN]
Proszę o nieudostępnianie mojego imienia i nazwiska.
czytaj dalej
Witajcie. Jest sprawa, która mnie zastanawia od bardzo dawna. Nie jest
może sensacyjna. Nie widziałem nigdy UFO, nie spotkałem chupacabry. Mam
obecnie 36 lat. Gdy miałem lat ok. 12-17, nie wiem, jak to napisać...
Leżąc wieczorem w łóżku i próbując usnąć, słyszałem radiostację. Niemal
codziennie. Nie chorowałem nigdy na poważne choroby, nie miałem
wybujałej fantazji. Słyszałem nie z zewnątrz, tylko jakby wewnątrz głowy
charakterystyczne pi pi pi... pi... pi. Kropki i kreski. Dźwięki znane
chyba każdemu, choćby z filmów. Tak, jakbym miał jakiś odbiornik UKF w
głowie. Co ciekawe, młodszy brat nigdy nic nie słyszał. Te dźwięki nie
wywoływały we mnie strachu, jedynie ciekawość, później złość, że nie
mogę przez to usnąć. Żałowałem zawsze, że nie znam alfabetu Morse'a,
może mógłbym odszyfrować przekaz? Jako nastolatek rozmawiałem kiedyś o
tym z kolegą. Mówił, że jego ojciec interesował się zawsze tematyką UFO,
duchów itp., podobno chodził nawet na jakieś spotkania
badaczy-miłośników niewyjaśnionych zjawisk w Szczecinie. Kolega
stwierdził, że jego ojciec mówił mu o przypadkach słyszenia
"radiostacji" i że to nic nowego. Nie wiedziałem, czy traktować to jako
pocieszenie, czy jako tym bardziej coś sensacyjnego. Jeśli słyszeliście
kiedyś o podobnych przypadkach, proszę o jakiekolwiek wyjaśnienie, ja
nigdy nic nie znalazłem na ten temat. Zapewniam, że nie zmyślam.
Pozdrawiam całą Ekipę.
[dane do wiad. FN]
[...] Nawiązując do historii o trzech postaciach w białych kombinezonach to miałam właśnie z ich udziałem bardzo realistyczny sen. Nadmienię tylko że przyśniło mi się to po wcześniejszym zdiagnozowaniu u mnie boreliozy, gdzie bardzo się zmartwiłam, ponieważ wiedziałam jakie są objawy i leczenie antybiotykami tej choroby
(mój mąż miał jej przedawnioną postać). Tej nocy po uprzednim odebraniu testu z wynikiem pozytywnym (lato 2019 roku) przyśniło mi się jasne pomieszczenie, bardzo jasne, prawie laboratoryjne i właśnie takie trzy postacie w białych kombinezonach na stojąco, trzymające przed sobą deskę informacyjną z jakimiś zapiskami w które wnikliwie wpatrywały się.
W rzędzie przed nimi ustawiona była moja najbliższa rodzina czyli mąż, syn, córka(brakowało wnucząt) i ja byłam zapraszana do dołączenia do nich od ich
lewej strony. Oczywiście robiłam to niechętnie i z pewnymi obawami. W tym momencie dostałam informację w myśli (nie werbalnie)
"nie bój się, wyleczymy wszystkie wasze choroby". Z mojej rodziny byliśmy tylko my
nasza czwórka, bez moich wnucząt bez brata, bez zięcia itd...Bardzo dziwny był ten sen i taki realny i chyba nigdy bym się nim nie podzieliła
na forum gdyby nie ta historia małej dziewczynki i jej widzenia właśnie takich postaci w realu.
Pozdrawiam!
[dane do wiad. FN, wiadomość otrzymaliśmy 30 stycznia 2021]
czytaj dalej
Witam. Chcialbym podzielic sie moim doznaniem. Majac tak mysle 6 lub 7 lat, glownie wieczorem , przed zasnieciem odczowalem cos co w odczuciu szlo w moja strone trudno to opisac ale ogolnie pamietam ze mowilem do moich rodzicow " ze juz to idzie" uczucie bylo okropne I straszne ogolnie to bylo jak gdyby cale istniejace zlo szlo w moja strone tzn uczucie zblizania sie do mnie czegos olbrzymiego ale wiedzialem ze jest to czyste zlo. Ciezko to slowami opisac bardzo sie tego balem
Ojciec ktory ma 67 lat powiedzial mi ze tez
Tak mial w tym wieku I w tym samym pokoju
Mieszkalismy na wsi
Zerkowice obok lwowka slaskiego
Dom stoi doslownie obok cmentarza I kosciola
Kiedys podobno to byla niemiecka szkola3a pozniej dom zakonnic..
Moje pytanie jest takie .
Czy mieliscie panstwo takie lub podobne opisy od sluchaczy?
Dziekuje
[...]
[...] Wiosną tego roku zaczęłam miewać bóle brzucha – z początku o małym nasileniu, ustępujące po krótkiej chwili. Z czasem bardziej uporczywe, mocniejsze, nie pozwalające zasnąć. W pewnym momencie nie dało się tego już bagatelizować i trzeba coś było postanowić. Zaplanowałam sobie niezbędną diagnostykę i oswajałam się z myślą, że w razie zaostrzenia będę kierować się do szpitala. Szczerze i po ludzku pomyślałam, że głupio w XXI wieku przez własne zaniedbanie „zejść z tego łez padołu” z powodu jakiejś banalnej infekcji, np. wyrostka.
Dobrze wszystko rozplanowałam krok po kroku i położyłam się spać spokojniejsza. Mimo to mój sen był bardzo płytki, niespokojny, ból przebijał się do świadomości wybudzając mnie co jakiś czas. Dyskomfort uniemożliwiał wypoczęcie. Zgięta wpół próbowałam ukołysać i rozproszyć te dolegliwości. Ale miarka się przebrała i zdecydowałam, że od rana działam.
Obudziłam się bardzo wcześnie i pierwsze co zauważyłam to to, że nic nie czuję. Niesamowita ulga i nieopisana błogość. Automatycznie skierowałam dłoń na brzuch żeby wybadać, czy przy palpacji nie jest tkliwy. Nie był, ale pod palcami wyczułam coś. Spojrzałam i zobaczyłam ślady. Byłam na wpół świadoma i strasznie zmęczona z niewyspania. Pierwsza moja myśl jak to zobaczyłam, że „szwy po operacji za szybko zdjęto” i że rana mi się rozejdzie. Totalnie głupie, ale trzymało mnie chwilę. W takiej dezorientacji poszłam obejrzeć w lustrze jak to wygląda – ślady jak po sześciu szwach. Zanim ogarnęłam rzeczywistość minęła chwila.
Dotarło do mnie, że nie byłam operowana i zaczęłam interpretować skąd mam na skórze te ślady. Najpewniej odcisnęłam albo przetarłam ubraniem. Tylko, że nie zdarzyło mi się to nigdy wcześniej ani później. Moje motto to „wygoda a nie moda”. Mam po kilka par takich samych modeli spodni, które mi pasują i tylko je wymieniam. A najdziwniejsze w tym wszystkim, że dolegliwości bólowe złagodniały, a później całkowicie ustąpiły i już nie wróciły.
[...]
czytaj dalej
Witam,
Trafiłam na stronę Waszej Fundacji nieprzypadkowo, kiedyś przytrafiło mi się coś "dziwnego". Przyznam, że piszę do Was z ogromną nieśmiałością, z nikim jeszcze nie dzieliłam się wydarzeniami, o których chcę napisać.
Może najpierw nakreślę tło tego zdarzenia. Wieczór, mój rodzinny dom a w nim rodzice i ich znajomi. Rozświetlone pokoje, gwar, śmiechy, jednym słowem impreza. I ja, 7-8 lat, nie pamiętam dokładnie. Huśtałam się na huśtawce przymocowanej do sufitu w przedpokoju, przed sobą miałam otworzone drzwi do mojego pokoju, było w nim zapalone światło. Kiedy się tak huśtałam, nagle zobaczyłam trzy postacie ubrane w białe kombinezony, siedzące na wprost mnie w pokoju. Dwóch mężczyzn i kobieta w środku.
Trzymała jakąś kartkę lub zeszyt, wszyscy coś z niej czytali, zastanawiali się nad czymś, nagle postać siedzącą po lewej stronie spojrzała na mnie i powiedziała: ona nas widzi. Wtedy wszyscy troje spojrzeli na mnie i zniknęli. Po prostu zniknęli. Pamiętam, że zaskoczyłam z tej huśtawki i pobiegłam do tego pokoju, wydawało mi, że mówię: zaczekajcie, kim jesteście. Ale nikogo tam już nie było. Nie czułam strachu. Pobiegłam do rodziców i opowiedziałam im o wszystkim, co widziałam, ale oni mnie zignorowali, powiedzieli, żebym nie zmyślała. To wydarzenie tkwi mi w głowie już przeszło 20 lat. Nie daje mi spokoju. Czy spotkaliście się może z podobną historią?
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
Opis historii trafił na pokład okrętu Nautilus 28 stycznia 2020.
Polecamy także inną publikację w serwisie FN.
czytaj dalej
Szanowna FN! Chciałem opowiedzieć bardzo krótką historię. W sumie drobiazg, ale pomyślałem, że was zaciekawi. Mój ojciec jest namiętnym graczem w Lotto od zawsze, od kiedy pamiętam. Czasami trafił trójkę, raz czwórkę, ale nie miał wielkich wygranych. To było ok. 12 lat temu, kiedy miał sen. Opowiedział o nim rano przy śniadaniu, a świadkami tego oprócz mnie i siostry była moja mama i babcia. Przyśniły mu się trzy numery z sześciu, które są losowane w tzw. dużym lotku. Powiedział te numery wszystkim, co oczywiście zostało skwitowane śmiechem.
Tato skreślił te numery, ale dodał trzy własne. Dosłownie o mało nie pospadaliśmy z krzeseł, kiedy wieczorem okazało się, że dokładnie te trzy numery padły. Te pozostałe trzy które skreślił w kolekturze okazały się nietrafione. Trafił trójkę i to były dokładnie te numery, które mu się przyśniły. Niby nic, ale pomyśłałem, że wam to opiszę, gdyż to był naprawde moment jakiegoś jasnowidzenia czy może raczej snu proroczego.
Pozdrawiam i trzymajcie tak dalej, serwis jest świetny
[dane do wiad. FN]
[...] Witam serdecznie naszego Kapitana i całą załogę naszego "okrętu"! Po pierwsze chcę podziękować za ostatni livestream, w którym niestety nie uczestniczyłem "na żywo" bo był opóźniony i odsłucham go dopiero dwa dni później na YT. Oczywiście jak zawsze był nader interesujący i mam tylko jedną uwagę do naszego Kapitana.
Otóż nigdy Pan nie nudzi mnie swoimi wypowiedziami, a co za tym idzie jak myślę nas wszystkich, tj. załogantów Nautilusa. Stąd jak livestrem trwa 1,5 godziny nie jest to żadnym problem i mógłby trwać znacznie dłużej:). Jak mówi porzekadło dobrego nigdy nie za wiele:). Ale to tylko tak na marginesie. Po drugie chciałem napisać małą dygresję nt. dziś przeczytanego na jakimś portalu artykułu nt. ludzi wygrywających ogromne pieniądze w loteriach na całym świecie. Jedną z części tego artykułu była historia bodaj Kanadyjczyka, który wysłał dwa losy. Jeden przed godziną 21szą, a drugi dokładnie o 21:07. Oba losy jeśli dobrze zrozumiałem wysłał na zasadzie "chybił-trafił" a więc wylosowane kupony przez automat wystawiający kupony.
Oczywiście drugi los był "trafiony" tj. wygrać miał w przeliczeniu ok. 50 milionów złotych. Okazało się jednak, że "Loteria" nie wypłaciła mu tych pieniędzy bo los był wysłany 7 sekund po terminie wysyłki na losowanie w dniu, w którym liczby te zostały wylosowane. Przez siedem lat ponoć procesował się o te pieniądze i oczywiście przegrał, bowiem sądy wszystkich instancji uznały, że jego roszczenia są niezasadne, gdyż los dotyczył losowania następnego a nie tego, w którym te liczby były wysłane. Oczywiście z punktu prawnego nie ma się czemu dziwić, bo na każdym losie (w Polsce też) jest zawsze data losowania na ktory kupon jest wystawiony. Gracz był zwyczajnie naiwny i dał się "naciągnąć" jak się domyślam przez prawników na długotrwały proces, który ponoć go łącznie kosztował prawie pół miliona dolarów. Ale nie o tym chcę pisać.
Otóż w tym przypadku ów gracz czuł się pokrzywdzony przez los bowiem zaledwie 7 sekund jego opóźnienia "kosztowało go" 50 milionów złotych! W życiu każdego z nas 7 sekund jest śmiesznie krótkim okresem czasu. Nawet niezauważalnym. A tym przypadku owe 7 sekund ten Kanadyjczyk pamiętać będzie do grobowej deski. Jaka jest konkluzja. Według mojej opinii. 99,9% ludzi na Ziemi uznaje takie zdarzenie za... niefart., czy jak kto woli potwornego pecha. Ja jednak uważam, że nie ma to nic wspólnego ani z pechem ani z niefartem. To był wielki grzmot SYNCHRONICZNOŚCI o której pisze Jung! Owe 7 sekund dało temu człowiekowi wielkiego kopa, którego on w ogóle nie zauważył tj. nie wyciągnął wniosków, że to co go otacza a co za tym otacza każdego z nas nie jest tylko przypadkowym zbiegiem okoliczności oraz wykładnią wyłącznie naszych świadomych wyborów. Jest bowiem SIŁA, która w naszych prymitywnych do bólu umysłach kieruje całym Uniwersum.
Choć homo sapiens uważa się za absolutne ukoronowanie wszechrzeczy jest biegunowo odmiennie. To co nas spotyka ma o wiele głębszy sens i jest ukierunkowane o wiele bardziej "logicznie" aniżeli może się największym filozofom wydawać. Stąd ów żal i pretensje jakie zapewne ów Kanadyjczyk miał do całego świata i "oszukańczej" Loterii był śmieszny. Pytanie tylko czy z czasem ten człowiek doszedł do podobnych wniosków? Obawiam się mając graniczącą z pewnością przekonanie, iż do dnia dzisiejszego pluje na ów los... i na cały świat, że go tak ukarał i okradł. Tak bowiem reaguje 99,9% populacji, której prymitywizm jest wręcz porażający, a bezmyślność jak powiedział kiedyś sam Einstein nieskończona. Hmm... pozdrawiam serdecznie ze Szczecina całą Załogę NAUTILUSA oraz naszego Kapitana! Gdyby nie było mi dane już pisać do Was, serdeczne życzenia w Nowym 2021 Roku! Do Siego Roku!:)
[...]
czytaj dalej
[…] Zgodnie z moją obietnicą złożoną przez telefon w kilku słowach opisuję to, co dotyczy mojego dziadka. On nie żyje od 13 lat, ale cały czas pamiętam jego opowieść. Dziadek przeżył bardzo dziwne spotkanie z UFO, kiedy był dzieckiem. Próbowałem dokładnie ustalić datę, tak jak prosiliście. Wspólnie z moim ojcem uważamy, że było to w roku 1944 lub 1945, a dziadek miał wtedy 7-8 lat. To była końcówka Drugiej Wojny Światowej, a wtedy ludzie w ogóle nie słyszeli o UFO, a o umieszczaniu implantów w ludzkim ciele przez obcych nawet nie ma co wspominać. Według relacji dziadka był to ciepły, sierpniowy dzień. Razem z innymi dziećmi z okolicy dziadek często bawił się na polu, które nazywali pustynią, bo było tam bardzo dużo żółtego piasku. Ustaliłem, że oprócz dziadka była jego młodsza siostra, a także dwóch innych chłopców mniej więcej w jego wieku, dzieci sąsiadów.
Było już po obiedzie, czyli w ok. 15.00-16.00, kiedy jak co dzień dzieci poszły bawić się „na pustynię”. I nagle wszystkie dzieci zauważyły dziwne dwie srebrzyste kule, które pojawiły się na wysokości kilku metrów w bardzo bliskiej odległości od nich. Miały średnicę każda po ok. 2 metry, a przypominały takie srebrne bombki choinkowe, gdyż od ich metalicznej powierzchni idealne odbijało się otoczenie. Kule były nieruchome, nie wydawały z siebie żadnego dźwięku. Przez chwilę wisiały nieruchomo, a potem dosłownie znikły. Jedna rzecz była ciekawa.
Dziadek opowiadał, że jak zapadły się w sobie w jeden punkt (jak mówił), to nagle też stało się już prawie ciemno. Czytając wasz serwis myślę, że został im wykasowany ten czas od pojawienia się tych kul po ich zniknięcie. Jeszcze jedna rzecz za tym przemawia. Kiedy dziadek wrócił do domu jego rodzice byli zaniepokojeni, dlaczego tak długo nie przychodził do domu i już jego mama miała iść sprawdzić, co się dzieje z dziećmi.
Pewnie dla fundacji Nautilus to historia jedna z wielu, ale ta ma jeszcze jeden, ciekawy element. Dziadek od tego dnia miał coś w lewym ręku, takie małe zgrubienie, które było wyczuwalne. Śmiał się zawsze, że te kule mu „jakieś cudo w rękę mi te kule włożyły”. Nie bolało go to, nie miał też żadnych innych dolegliwości. I to coś dawało się wyczuć po tym, jak przycisnęło się to miejsce na ręku. Dziś już dziadka nie ma, ale ja cały czas myślę, że to mógł być implant obcych istot. Bo to, że dziadek przeżył bliskie spotkanie z UFO nie mam wątpliwości.
Jak chcecie, to możecie zamieścić tę historię w swoim portalu, tylko nie podawajcie moich danych.
[dane do wiad. FN]
W ramach projektu „Otwarte Niebo” przygotowywana jest prezentacja on-line dla naszych amerykańskich kolegów zajmujących się UFO. Będzie ona dotyczyła właśnie implantów i historii z implantami w Polsce, ale także z krajów z nami sąsiadujących.
Wśród materiałów zostanie przedstawiona bardzo świeża sprawa ze Słowacji. Jeden z naszych słowackich czytelników przysłał nam materiały mogące wskazywać na to, że w swoim ciele miał implant obcych, który… udało mu się wydobyć.
Przypomina on część organiczną, ale tak często takie implanty wyglądają.
[…] Nieznany obiekt wszczepiony pod skórę głowy po lewej stronie […]
Pozdrowienia z Nitry na Słowacji
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Witam FN! Mój bliski przyjaciel - już dorosły mężczyzna (42lata) jest chory i wymaga opieki, ma dużo przypadłości i pewnego dnia z nim rozmawiałem o życiu-chorobach-cierpieniu i wgl i on mi powiedział takie słowa "Wiesz Daniel, ja chyba dostałem słabe/złe ciało.." i tak mnie to zastanowiło że człowiek wierzący i praktykujący katolik który jest swoiście bardzo sceptyczny co do "innych wyżyn duchowych" jak by z przypadku powiedział takie słowa.. I ja i on już o tym zapomnieliśmy ale to jest ciekawe bo wychodzi na to że on już - być może - był już kiedyś na Ziemi w innym ciele a teraz jest w tym..
Pozdrowienia dla FN!
Z POCZTY DO FN: [...] Dzień dobry, Chciałbym się podzielić tym, co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Wróciłem od babci do domu z dużą ilością starych rodzinnych zdjęć. Koło 19 zaczęliśmy z mamą je oglądać. W końcu natknęliśmy się na zdjęcie rodzeństwa mojej prababci i zaczęliśmy sobie o nich wspominać. Co się stało ? W momencie kiedy zaczęliśmy o nich mówić zgasły na dwie sekundy wszystkie lampki, które są wbudowane w sufit. Po chwili samoistnie pękł kubek, który stał na blacie w kuchni. Można to wyjasnić ? Pozdrawiam, [...]
czytaj dalej
Chciałem opowiedzieć niezwykłą historię, którą usłyszałem od mojego ojca. Jako młody dwudziestoletni chłopak miał kolegę, z którym pracował latem w firmie ojca, aby trochę dorobić. Często rozmawiali na różne tematy, w tym o audycjach Nautilus Radia Zet, gdzie było wiele ciekawych spraw, w tym o życiu po śmierci. Kolega ojca cały czas powtarzał, że on ma przeczucie, że nie będzie żył długo. To zawsze spotykało się z protestem ojca, bo przecież nikt nie może mieć takiego przeczucia, a los i długość życia nie zależy od jakiegoś szczęśliwego trafu, ale od tego, jak żyjemy, czy się zdrowo odżywiamy, czy uważamy na siebie i tak dalej. Tamten kolega był jednak bardzo pewny, że nie dożyje starości, a nawet kiedyś powiedział do mojego ojca takie słowa:
- Jak umrę pierwszy to dam ci znać, czy coś tam jest po drugiej stronie. Dam ci znak i rozbiję butelkę. Jak coś takiego się stanie, to pamiętaj, że jest niebo.
Mój ojciec o całej sprawie prawie zapomniał. Po wakacjach wrócił na studia i kontakt z tym kolegą miał tylko sporadyczny. Minęły dwa lata, kiedy doszło do tragicznego wypadku samochodowego, w którym ten jego kolega zginął. Był pogrzeb, ogromna rozpacz rodziny. Po miesiącu od pogrzebu wydarzyła się nieprawdopodobna historia, która według mojego taty była znakiem od jego nieżyjącego kolegi. Sytuacja wyglądała następująco. Któregoś wieczoru mój ojciec sięgnął po pustą szklaną butelkę w kuchni, aby ją wyrzucić do śmieci. Kiedy tylko wziął ją do ręki butelka z wielkim hukiem dosłownie eksplodowała na setki kawałków. Nigdy ani wcześniej, ani później mój ojciec niczego takiego nie przeżył ani o podobnym czymś nawet nie słyszał. Tłumaczył potem, że to było tak, jakby w butelce był jakiś materiał wybuchowy, a przecież była pusta. Wtedy natychmiast przypomniał sobie swoją rozmowę z kolegą i jego obietnicę, że dostanie od niego znak, czy jest życie po śmierci.
Pomyślałem, że zainteresuje pokład Nutilusa ta historia. Możecie ją opublikować w dwudziestym pierwszym piętrze. Ręczę, że jest prawdziwa.
Wszystkiego dobrego w nowym roku
[dane do wiad. FN]
[...] Witam
Ciekawa historia z mojego życia.
Ten zabity człowiek to mój kuzyn , z którym przepracowałem kilka lat na budowie , często byliśmy sami tylko we dwóch i był jedynym człowiekiem który powiedział że wierzy w to co mu powiedziałem , jedynym z którym prowadziłem dyskusję i analizę Zycia na Ziemi […] Tak się zle czułem ,mówię mu że jak kopnę w kalendarz to dam mu znać że jest tam życie dalej ,jakoś,.A on na to ale ja mogę być pierwszy ,a był dużo młodszy ode mnie.
No tak racja. To umówiliśmy sie że kto pierwszy przejdzie na tamtą stronę to da jakoś znać.
Umarł z piątku na sobotę ,rok temu bez dwóch dni .W poniedziałek dwa dni po opuszczeniu ciała na budowie zakręcałem gniazdka , na strychu przesuwały się deski ,
strych zamknięty bez okien, pomodliłem się za spokojne odejście.
[…]
Poniżej niezwykła historia opowiedziana przez Krzysztofa Jackowskiego o tym, że każdy z nas rodzi się mając na naszej ścieżce życia zapisane wydarzenia, które jasnowidz potrafi odczytać.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.