Dziś jest:
Niedziela, 6 kwietnia 2025

Nie ma lustra, które by lepiej odbijało człowieka niż jego słowa.
/Juan Luis Vives/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz

Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie



Po wprowadzeniu do pechowego domu - nieszczęście za nieszczęściem
Nie, 10 gru 2023 22:40 komentarze: brak czytany: 1851x

Serdecznie  Witam Załogę FN!  Niedawno przeczytałam na FN artykuł Polki z Irlandi, kiedy to wprowadziła się do innego domu i zaczęły się w jej życiu rożne nieszczęścia. Główna osobą był w tym domu pewien Hindus, za którego przyczyną owe nieszczęścia działy się.  Czy FN ma jakieś inne relacje dotyczące domów albo miejsc gdzie ludziom jak tylko się wprowadzili zaczynały się rożne nieszczęścia.......

czytaj dalej

Serdecznie  Witam Załogę FN!  Niedawno przeczytałam na FN artykuł Polki z Irlandi, kiedy to wprowadziła się do innego domu i zaczęły się w jej życiu rożne nieszczęścia. Główna osobą był w tym domu pewien Hindus, za którego przyczyną owe nieszczęścia działy się.
 
Czy FN ma jakieś inne relacje dotyczące domów albo miejsc gdzie ludziom jak tylko się wprowadzili zaczynały się rożne nieszczęścia?
 
W mojej dalszej rodzinie w USA doszło do ciągu dziwnych wydarzeń, nieszczęść i śmierci kuzyna.
Ponad 20 lat temu on i jego  żona stali się szcześliwymi posiadaczami wizy stałego pobytu w loterii wizowej. Pojechali do USA, młode małżęństwo, bez angielskiego a idealnie im się tam powiodło. On miał zawod budowlany i szybko tam założył firmę budowlana, zaczął zarabiac bardzo dobrze, ona nauczyła sie angielskiego, zrobiła sobie szkołę w USA i te ż dobrze trafiła - stanowisko w dobrej firmie. Nawet kryzys finansowy z 2008 niewiele im zaszkodził, nawet wtedy pochwalili się  że kupili jakiś dobry, drogi samochód za kilkadziesiąt tysięcy $, wszystko im się układało, no może poza faktem, że nie mogli mieć dzieci. Oni chcieli w USA się dorobić i wrocić do Polski, mowili ze naodkładali juz tak dużo, ze mogą w Polsce nie pracowac. Kupili w Polsce grunt pod budowe domu i postawili wystawny dom.

Wszystko to co dobre trwało aż do czasu jak kupili dom w USA z licytacji bankowej. Chwalili się, że dom nowy, w ładnej, bezpiecznej okolicy, porządne osiedle. Z chwilą jak się tam wprowadzili życie im się bardzo mocno odwróciło. Ona zaczęła chorować i zaczęły być poważne problemy w jej pracy, jemu zmniejszyła się ilość zamowień ale dawał sobie radę. W międzyczasie przyjechały do nich z Polski 3 osoby z rodziny aby sobie popracować i też im zaczęły sie kłopoty. Pierwsza była siostra żony kuzyna, zaczęła chorować (kobieta 30 letnia) i rożne kłopoty w każdej pracy do jakiej poszła. Wróciła do Polski schorowana, w tym podobno jakieś problemy z oczami  - zaćma czy jaskra.

Kolejnym był ich inny kuzyn, młody chłopak  - temu zaczęły dokuczać wrzody zołądka, i też miał kłopoty w każdej pracy do jakiej poszedł. Polepszyło mu się jak się od nich wyprowadził. Trzeci ich kuzyn, jaki tam przyjechał - porzadny chłopak bez nałogów bardzo szybko się rozpił, zaczął palić papierosy i marihuane, handlować narkotykami, zadawać się z kryminalistami, stał się tak uciążliwym lokatorem że kuzyni go bardzo niekulturalnie wyprosili z domu, co było potem powodem do kłótni z jego częścia rodziny.

W międzyczasie oni rozbili w wypadku te drogie auto, ktorym tak się chwalili. On wyszedł z tego z małymi obrażeniami ale ona musiała poddać się operacjom które kosztowały ich dość dużo oszczednosci. Zaczęli się kłócic, ona uważała że coś złego jest w tym domu i na osiedlu, bo wśród sasiadow też działy się same negatywne rzeczy - choroby, wypadki, tragedie, bankructwa, on nie chciał słyszeć o sprzedaży domu ona chciała się wyprowadzić.

Doszło do tego że się wyprowadziła i podobno zaczęło jej byc lepiej. On został w tym domu ale w jego branży budowlanej szło mu coraz gorzej, doszło do tego że zastanawiał się nad wcześniejszym powrotem do Polski, ona też chciała wrocić do Polski. Jednak nie zdążyli. Kuzyn zaczął chorować i co bylo dziwne, bo on był zwolennikiem zdrowej żywności, żadnych fast food, żywność wyłącznie z farm ekologicznych, mało mięsa, zero alkoholu i papierosów, medycyna naturalna, dużo ruchu. On nie chorowal przez lata i uwazal się że nic mu nie grozi, sam o sobie mowił że jest "okazem zdrowia" a nagle zaczęły mu sie problemy ze zdrowiem.

Raz poczuł się bardzo słabo, zadzwonił do żony aby zawiozła go do lekarza bo słabo się czuje, nie mógł prowadzić samochodu, ona przyjechała, zawiozła do lekarza i on umarł tam w poczekalni. Nie pomogla reanimacja, w akcie zgonu wpisali że atak serca.
Jego żona ten dom sprzedała i nie chce tam wracać ani o tym mowić. Ona uważa, że miejsce jest jakies przeklęte, negatywne, bo wśród sąsiadów też były takie same wypadki. Ktoś nawet tam mówił, że być może osiedle jest zbudowane na jakimś dawnym indiańskim cmentarzu, bo niektórzy Indianie chowali swoich zmarłych w miejscach energetycznie negatywnych.
 
Czy FN spotkała sie z relacjami ze ktos gdzies wprowadził się i zaraz zaczynaly mu się w zyciu nieszczęścia?
Niestety nie znam nazwy miejsca gdzie moj kuzyn mieszkał, to jest nasza dalsza rodzina i kontakt z nimi mamy sporadyczny.
 
serdecznie pozdrawiam i zgadzam się na umieszczenie mojego emaila w jakis artykule, może inni sie odezwą
prosze jedynie o ukrycie moich danych kontaktowych
 
[dane do wiad. FN]


Dziękujemy za przesłaną historię do działu XXI PIĘTRO. Odpowiedź oczywiście jest twierdząca - mamy w archiwum historie, kiedy po wprowadzeniu się do danego miejsca nagle "odwraca się karta" i na głowę zwalają się wszystkie nieszczęścia tego świata. Oczywiście jest pytanie: co się za tym kryje? Przypadek? Karma tego miejsca? A może złe duchy, które nie chcą nowych mieszkańców i wpływają na ich życie niszcząc je i zamieniając w dymiące zgliszcza? Trudno powiedzieć, która odpowiedź jest prawdziwa.

Nasi koledzy z Projektu Messing uważają, że jest coś takiego jak "energia miejsca". Jeśli tylko ludzie zauważą, że po przeprowadzce zaczyna się "ciąg dramatów i chorób" rada jest jedna: jak najszybciej stamtąd uciekać!





zwiń tekst



Wróżenie z kart - to naprawdę działa i pozwala zajrzeć w przeszłość, teraźniejszość, a nawet w przyszłość!
Nie, 10 gru 2023 22:40 komentarze: brak czytany: 2865x

Szanowna Redakcjo, Już parokrotnie przesyłałam do Was moje niesamowite historie, które doczekały się publikacji na Waszym portalu. Chciałabym się teraz podzielić z Wami, i może czytelnikami (jeśli uznacie za stosowne) opowieściami wróżki, czyli moimi doświadczeniami, jako osoby 'kładącej karty'.Czasami widzę obrazy napływające niewiadomo skąd. Widzę je jak wspomnienia z dzieciństwa albo z wczoraj. .......

czytaj dalej

Szanowna Redakcjo, Już parokrotnie przesyłałam do Was moje niesamowite historie, które doczekały się publikacji na Waszym portalu. Chciałabym się teraz podzielić z Wami, i może czytelnikami (jeśli uznacie za stosowne) opowieściami wróżki, czyli moimi doświadczeniami, jako osoby 'kładącej karty'.

Czasami widzę obrazy napływające niewiadomo skąd. Widzę je jak wspomnienia z dzieciństwa albo z wczoraj. Są kolorowe, pełne zapachów, dźwiękow, ruchu, jak film, a czasami to tylko symbole, jak zdjęcia fotograficzne. Nie lubię nazywać siebie tarocistką. Nie wróżę z Tarota. Moje karty to karty Symbole. Są dla mnie drogowskazami. Gdy ktoś do mnie przychodzi `na karty` lubię poczuć tą osobę. Witam się uściskiem dłoni. Potem osoba zadaje pytania. Odpowiadam na nie według tego co widzę w kartach.... i w głowie.

Pamiętam, gdy pewnego razu przyszedł pewien pan. Od kilku miesięcy nie mógł sprzedać swojego poprzedniego domu. I bylo to jego glównym zmartwieniem. Potrzebowal pieniędzy, aby wykończyć swój nowy dom. Położyłam karty i pojawia sie wizja. Kobieta w bardzo zaawansowanej ciąży. Ledwo co chodzi i to wlasnie ona kupuje ten dom. Nie minął miesiąc. Dzwoni do mnie ten klient. Śmieje się i mówi, że dom sprzedany. I dodaje `ta pani, która przyszła, myślałem, że była w ciąży.... ale ta pani była po prostu taka gruba. Kupiła dom po pierwszej wizycie'

Innym razem przyszedł chłopak okolo 28 lat. I chcial wiedzieć, czy dziecko, ktore urodzilo się jego byłej dziewczynie jest jego dzieckiem, gdyż kobieta zaprzeczala..... karty aż krzyczaly, ze to jego dziecko. Chłopak pojawił sie u mnie jakiś czas później z kwiatami. Byl szczęśliwy. Badania DNA potwierdziły jego ojcostwo.

Moje wspomnienia nie mają na celu autokryptoreklamy. Wróżę tylko osobom z polecenia. Proszę, żeby redakcja nie ujawniała nikomu namiarów do mnie. Opisuję wydarzenia, ktore są potwierdzeniem, że my ludzie mamy niesamowite zdolności. Tak wszyscy je mamy. Ale wypieramy je z siebie. Nie słuchamy intuicji, nie zwracamy uwagi na znaki. Mądre slowa. Ale ja sama czasami wolę posłuchać głosu tzw. rozsądku. Bo kto nie zna mojego ukrytego daru, [jakkolwiek to nazwać] myśli, że jestem osobą twardo stąpającą po ziemi. Mam normalną prace, a raczej mialam, bo.... nie chciałam widzieć znaków. Jakiś czas temu koniecznie chciałam zmienić pracę. Tak więc aplikowałam jako - nieważne... Co ciekawe, siedziba firmy byla w Niemczech na ulicy Krapp.............. I ciągle widzialam ten początek nazwy ulicy, jak echo powtarzało się slowo KRAPP (z angielskiego crap to gówno).

Dostalam tę pracę... jak się okazalo wdepnęłam w wielkie g...o ale po 2 miesiącach już mnie tam nie było . Firma działała na krawędzi prawa, pracownicy byli zastraszani, wykorzystywani. Nawet wróżka czasami popełnia błędy. Mówią, że szewc bez butów chodzi..... :)
Jeśli będziecie Państwo ciekawi innych opowieści, chętnie napiszę więcej.
Pozdrawiam,
XY





zwiń tekst



Czarny duch.
Nie, 10 gru 2023 22:41 komentarze: brak czytany: 1954x

[...] Szanowni Państwo! Z ogromnym zainteresowaniem czytam teksty umieszczane w waszym naprawdę genialnym dziale ‘Dwudzieste pierwsze piętro’. Myślę, że mam także historię, która może Was zainteresować. Działo się to w 2004 roku, kiedy razem z żoną i córeczką przebywaliśmy u naszych znajomych na Mazurach. Mają oni tam działkę wraz domem, który został zbudowany jeszcze przed wojną. My zajęliśmy pokój.......

czytaj dalej

[...] Szanowni Państwo! Z ogromnym zainteresowaniem czytam teksty umieszczane w waszym naprawdę genialnym dziale ‘Dwudzieste pierwsze piętro’. Myślę, że mam także historię, która może Was zainteresować. Działo się to w 2004 roku, kiedy razem z żoną i córeczką przebywaliśmy u naszych znajomych na Mazurach. Mają oni tam działkę wraz domem, który został zbudowany jeszcze przed wojną. My zajęliśmy pokój dla gości, który był połączony razem z drewnianą werandą. Była godz. Ok. 2:00 w nocy, kiedy obudziła nas trzyletnia córka. Płakała, że chce ją wystraszyć „obłoczek” i pokazała na jej łóżko w po drugiej stronie pokoju.

Wiem, że mało kto w to uwierzy, ale nad łóżeczkiem w którym spała moja córeczka była jakaś ciemna energia, która wirowała. Ten obłok miał ok. 1 metra średnicy. Pierwsze moje wrażenie/myśl była taka, że chyba z komina uwolnił się dym, który zawisł w postaci takiego właśnie kłębu w tym miejscu.

Po chwili jednak zrozumiałem, że jest to coś innego. Staliśmy wszyscy jak zamurowani. To trwało kilka sekund, powiedziałem żonie i córce, żeby się nie ruszały, a ja sprawdzę, co to jest. Zrobiłem tylko krok do przodu, a to coś nagle wzleciało do góry i znikło w suficie. Jestem pewien, że było to coś inteligentnego, co tak zareagowało na mój ruch. Oczywiście nie muszę pisać, że to był ostatni dzień naszego pobytu w tym miejscu i powiedzieliśmy przyjaciołom, że po prostu boimy się tam spać. I wtedy oni powiedzieli nam, że nie jesteśmy pierwszymi osobami, które widziały „czarnego ducha”, bo tak nazwali to zjawisko.

Zaręczam, że wszystko co napisałem jest prawdą. Ciekaw jestem, czy kiedykolwiek spotkaliście się z czymś takim.

Pozostaję z szacunkiem

[dane do wiad. FN]

 

Dziękujemy pięknie za tę historię przesłaną do naszego działu XXI PIĘTRO. Odpowiadając na Pana pytanie – absolutnie mamy podobne relacje. Wystarczy podać jeden przykład z naszej „ostatniej poczty” – w sumie bardzo podobna obserwacja.

 

 

[XXI PIĘTRO] Witam często śledzę Państwa artykuły. Właśnie jeden o tajemniczej energii w Hong Kongu wlatujacej do taxowki, przypomnial mi o incydencie którego bylam naocznym i niestety jedynym świadkiem. Co prawda nagranie tego widzialo więcej osób w tym moja siostrzenica - wtedy tez współlokatorka, ale od tamtego czasu, a było to 10 lat temu wiele tel i ten albo mi skradziono,albo zatopilam,pożyczylam i nie odzyskalam itd DO SEDNA!

Będąc wieczorem sama w domu, leżąc i oglądając tv zauważyłam COŚ zielonego unoszacego sie nad stołem i wirujacego. Moja reakcja byla dość dziwna,bo wcale sie nie bałam tylko pomyslalam "to może od telewizora" wiec go wyłączyłam i ku memu wielkiemu zdziwieniu nie zniknęło. Wzięłam telefon i zaczęłam nagrywać. Trwalo to pare min. i zniknęło. Do tej pory trudno mi zrozumieć że ani przez moment nie bylam wystraszona. Więcej sie to nie powtórzyło, a nagranie pokazywalam innym znajomym. Każdy nie dowierzał ze to możliwe! Zresztą w tym mieszkaniu panował dziwny senny klimat tzn w moim pokoju. Często goście mnie odwiedzający mowili ze" w tym pokoju to sie chce spac" a była też sytuacja kiedy po kapieli drzwi od lazienki byly zamknięte na zasuwe a byłam pewna na 100% ze powinna byc otwarta. Działo się to w Legnicy w jednej z kamienic przy PWSZ. Pozdrawiam



zwiń tekst



Co się stało z 3-4 godzinami? Tego dziwnego dnia one mi po prostu zniknęły.
Nie, 10 gru 2023 22:41 komentarze: brak czytany: 2175x

Szanowna Fundacjo Nautilus,  Pojawił się  artykuł  o CE III , a w nim informacje o dziurach w pamięci po spotkaniu z ufo. Zastanawiam  się czy  mi te z co s przydarzyło wiele lat temu. Co prawda ufo nie widziałem, ale znikneło mi 3-4 h z pamieci. Opisz e jak to było.Wydarzenie miało  miejsce  w 1992 lub 1993 latem lipiec-sierpień, dokladnie nie pamietam, bylem wtedy.......

czytaj dalej

Szanowna Fundacjo Nautilus,  Pojawił się  artykuł  o CE III , a w nim informacje o dziurach w pamięci po spotkaniu z ufo. Zastanawiam  się czy  mi te z co s przydarzyło wiele lat temu. Co prawda ufo nie widziałem, ale znikneło mi 3-4 h z pamieci. Opisz e jak to było.

Wydarzenie miało  miejsce  w 1992 lub 1993 latem lipiec-sierpień, dokladnie nie pamietam, bylem wtedy nastolatkiem na wakacjach u rodziny na wsi, były żniwa  ja im pomagałem. Ta dziura w pamięci zdarzyła sie w sobotę rano. W piątek poszedłem w jedno miejsce na wsi gdzie młodzi sie wieczorem zbierali jak wracałem to przypomnialem sobie, ze zostawiłem tam czapkę z daszkiem, nie chcialo mi sie po nią wracać i postanowiłem pojsć po nią wczesnie rano, bo potrzebna mi byla w upalny dzien w pracy na polu. Tak też zrobiłem, wstałem około 7 rano i poszedłem przez łąki w tamto miejsce, to było odległe moze  z 1,5 km od domu dziadkow, czapkę znalazłem i jak wracałem to  nagle ze zdziwieniem poczułem ze jest juz niezły upał  i słońce stoi wysoko na niebie przecie z przed momentem był  przyjemny chłod i słońce bylo nisko nad horyzontem, mocno mnie to zdziwiło jak to możliwe.



Wrociłem do domu a tam moja babcia gderała ze gdzieś  się zapodziałem a robota czeka, spojrzałem na zegarek a tam była już 11.50 chyba. Do miejsca gdzie się spotykałem ze znajomymi było nie wieęcej jak z 1,5 km, zwykle szedłem tam z gora 15 minut, a tym jednym razem wracałem 4 h, naprawde nie wiem co tam się ze mną stało, i dlaczego nic nie pamiętam. 

Mowiłem ludziom ale się ze mnie  śmiali albo, ze może straciłem przytomność i leżałem w trawie i potem wstałem. Ja jedyne co pamiętam że spieszyłem się na śniadanie, i że słońce było nisko nad horyzontem i nagle było już  wysoko na niebie i upał przypiekał. Mogę powiedzieć, że nie wiem co robiłem tak pomiędzy 7.30-11-30. Kolega poradził mi żebym napisał do Nautilusa bo się tam zajmuje takimi dziwnymi sprawami.
 
Najlepsze pozdrowienia
 
[dane do wiadomości FN]





zwiń tekst



Duch zamordowanej dziewczyny zmusił mordercę do przyznania się
Nie, 10 gru 2023 22:41 komentarze: brak czytany: 3447x

[...] Pragnę podzielić się z wami niezwykłą historią, która miała miejsce w mojej rodzinie. Opowiedział mi ją mój ojciec, który był świadkiem tego wydarzenia,  kiedy miał 5 lat. Razem z rodzicami i bratem mieszkał wtedy w małej wsi na wschodzie Polski. W jednym z gospodarstw doszło wtedy do zbrodni –w pobliżu wsi znaleziono zwłoki młodej dziewczyny. Milicja nie była w stanie ustalić przebiegu.......

czytaj dalej

[...] Pragnę podzielić się z wami niezwykłą historią, która miała miejsce w mojej rodzinie. Opowiedział mi ją mój ojciec, który był świadkiem tego wydarzenia,  kiedy miał 5 lat. Razem z rodzicami i bratem mieszkał wtedy w małej wsi na wschodzie Polski. W jednym z gospodarstw doszło wtedy do zbrodni –w pobliżu wsi znaleziono zwłoki młodej dziewczyny. Milicja nie była w stanie ustalić przebiegu dramatycznych wydarzeń feralnego wieczoru, gdyż wszyscy domownicy zgodnie milczeli. Zabójcą był młody 18-letni chłopak, syn jednego z gospodarzy. Wszyscy podejrzewali, że to on zabił gdyż spotykał się z tą dziewczyną, ale nie było żadnych dowodów.

Minął rok i nagle we wsi znowu pojawiła się milicja, gdyż w domu tej rodziny doszło do dziwnego wydarzenia. Tego 18-latka atakował jakiś niewidzialny byt, który także nękał innych członków tej rodziny i był także widywany przez sąsiadów. Podobno matka tego chłopaka prosiła księdza, aby odprawił egzorcyzmy, bo „duch tej dziewczyny się od nich nie odczepi”. W domu milicjanci zauważyli jakiś przedmiot, który należał do tej dziewczyny. Chłopak został aresztowany, a na komendzie przyznał się do tego, że to on jest mordercą. Od tego czasu dziwne wydarzenia w tym domu ustały. Mam nadzieję, że zainteresowała was ta historia. Z wielkim szacunkiem dziękuję za wszystkie tak ciekawe artykuły, a dział XXI Piętro jest w ogóle moim ulubionym. […]

 

[…] Dzień dobry. Niedawno oglądałam dokument kryminalny o mężczyźnie podejrzanym o zabójstwo swojego żony, który został aresztowany, jednak nie przyznawał się do winy. Przyznał się dopiero podczas rozprawy twierdząc, że przyśniła my się zmarła żona i poprosiła, żeby to zrobił. Mężczyzna był dosyć zszokowany tym snem. […]

 

Poniżej materiał z naszego Archiwum Wideo FN.



zwiń tekst



Mieszkanie w nawiedzonym domu skutecznie wyleczyło z ateizmu
Nie, 10 gru 2023 22:42 komentarze: brak czytany: 2254x

[...] Witam,  W listopadzie zmarła moja babcia, mieszkała w starym domu z roku 1928, który przepisała na mnie. Ja mieszkam jeden dom obok. Od czasu jej śmierci zaczynają się dziać coraz dziwniejsze rzeczy w tym domu.Z relacji mojej babci wynika, że w tym domu mieszkało bardzo dużo osób i dużo tam zmarło. Sama babcia także urodziła martwą córkę, którą dziadek sam pochował na cmentarzu. Niedaleko.......

czytaj dalej

[...] Witam,  W listopadzie zmarła moja babcia, mieszkała w starym domu z roku 1928, który przepisała na mnie. Ja mieszkam jeden dom obok. Od czasu jej śmierci zaczynają się dziać coraz dziwniejsze rzeczy w tym domu.

Z relacji mojej babci wynika, że w tym domu mieszkało bardzo dużo osób i dużo tam zmarło. Sama babcia także urodziła martwą córkę, którą dziadek sam pochował na cmentarzu. Niedaleko tego domu, kilkaset metrów dalej były schrony wojsk hitlerowskich w czasie II wojny światowej (dziś już zasypane).

Otóż wydarzyło się tam tyle dziwnych rzeczy, że nie jestem tutaj w stanie opisać nawet połowy. Zacznijmy od tego, że moja babcia zajmowała się trochę dziwnymi rytuałami - w czasie burzy robiła ołtarze i zapalała gromniczkę, była przeciwniczką księży a ostatnimi laty przed śmiercią ksiądz w ogóle nie chciał po kolędzie wchodzić do tego domu i kazał go omijać. Pamiętam, jak byłem małym dzieckiem, w domu była figurka Maryi autorstwa S. Kubickiego wysokości ok 70 cm - ponoć była tam od początku powstania tego domu i miała ochraniać ten dom.

Gdy byłem małym chłopcem, doświadczyłem czegoś dziwnego z tą figurką: wyszedłem na dwór u babci i w oknie pomieszczenia na strychu, gdzie była ona postawiona, zobaczyłem rzeczywistą postać jakby tej figurki ale w postaci człowieka (kobieta w niebieskiej narzucie) - wmawiam sobie, że było to jakieś złudzenie lub moja wyobraźnia. Doświadczałem parę razy w dzieciństwie halucynacji w tym domu, np. zobaczyłem dziadka, który schodził po schodach na parter ze strychu i miałem wrażenie, że dymi się z niego i widzę jakąś dziwną postać - ponoć wtedy zemdlałem - od tego czasu nie zdarzały mi się podobne halucynacje.

Moja babcia z dziadkiem mieli małego czarnego psa: przez tydzień po jego śmierci ukazywał się babci na podwórku w nocy, gdy zobaczyła, kto to szczeka - nikt z nas jej nie uwierzył. Mój ojciec (syn babci) około roku 2000 doświadczył dziwnego zjawiska: gdy był w piwnicy, usłyszał głos jakby swojej babci (mojej prababci) która zawołała go po imieniu i zgasiło się światło z wielkim hukiem - jak się okazało, cały kontakt został wykrzywiony i przepalony, jakby ktoś uderzył w niego pięścią.

Mój ojciec zmarł w roku 2006, kilka tygodni po nim zmarł mój dziadek, dokładnie za 10 lat zmarła moja babcia - wszystko tu jest dziwne, nawet data urodzin i śmierci ojca oraz dziadka tworzy podwojoną liczbę szatana 666. Mój ojciec urodził się 1 stycznia a mój dziadek 2 stycznia. Od kilku miesięcy przed śmiercią babci, zaczęły ją nawiedzać dziwne zjawiska (nie cierpiała na Alzheimera czy Demencję) - mieszkała w tym domu sama i tam tez się urodziła. W nocy budziła się bo ktoś chodził po jej pokoju, drzwi słyszała jak się otwierają, jak ktoś dzwoni na dzwonek, ale nikogo nie było, jak ktoś świecił jej w nocy światłem po oczach - też uznawaliśmy to za jej sen lub wyobraźnię, do czasu jej śmierci. Życzeniem mojej babci było, aby na jej grobie nie było pomnika ani nawet skrzynki oraz krzyża (krzyżami w chwilach złości była w stanie rzucić w dziadka, a on to potem sklejał) - uszanowaliśmy to.

Życzeniem jej było także, aby tego starego domu nigdy nikomu nie sprzedawać, jednak z powodu dużego zadłużenia na gospodarstwie, musieliśmy go wystawić na sprzedać - wystawiliśmy go miesiąc temu i od tego głównie momentu zaczęły mnie oraz moją matkę i narzeczoną nawiedzać straszne koszmary, a w domu zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy, które widziało parę osób także dzieci. Nie chcę sprawy rozgłaśniać, bo nie znaleźlibyśmy kupca, dlatego piszę tylko do Nautilusa.

W domu tym otworzyliśmy po jej śmierci okna w celu wywietrzenia pomieszczenia - chcąc iść wieczorem je zamknąć, z daleka widzieliśmy, że okna na noc zamykały się (przymykały - okna drewniane) same - być może to jakiś dziwny wpływ wiatru, ale rankiem one znowu aż do wieczora były tak pootwierane całkowicie, żeby wieczorem znowu się przymknąć. W końcu wkurzyłem się i zamknąłem szczelnie okna, gdy po dwóch dniach dwa okna były na całego otwarte, a kluc zmamy tylko my, włamania tez żadnego nie było - teraz je zamknąłem i już się nie otwarły. Klucz do domu posiadam tylko ja. Od paru tygodni, dużo osób zauważa, że wieczorem w pokoju gdzie przebywała moja babcia na 5 minut włacza się światło, potem gaśnie -ja niestety tego nie widziałem, natomiast doświadczyłem innych dziwnych rzeczy.

Ostatnio wczoraj moja kuzynka była u mnie i wyszła z psem na dwór (50 m od domu babci) - spojrzała w okno, oświeciło się światło, gdy wchodziła do naszego domu, wtedy zgasło - od razu poleciałem tam z psem, czy ktoś się nie włamał - nie, wszystko szczelnie pozamykane, włamania też nie było. Dziwną sprawą było, że idąc z psem na posesję mojej babci, zatrzymał się on przed wejściem do domu (chociaż jest to owczarek husky i mamy go też w domu) i nie chciał się dalej ruszyć - nie szczekał, ale po prostu jakby blokował go jakiś mur. Nie wchodziłem więc dalej z tym psem lecz musiałem go odprowadzić na moją posesję. W domu tym dwa razy była pani z biura nieruchomości - w czasie jej przebywania na 1 piętrze aby wystawić dom na sprzedać, nagle spadł ciężki garnek z półki, co ona sama zignorowała, ale ja wiedziałem już o co chodzi.

Dzisiaj byłem w tym domu, aby jeszcze posprzątać - okna były pozamykane, ale poczułem nagle przypływ potężnego wiatru, jakby był tam przeciąg - było to nawet przyjemne uczucie, wiatr był ciepły chociaż na zewnątrz jest zimno - trwało to kilka sekund. Jak się tam przebywa (są tam stare rzeczy, właśnie wyprzedajemy antyki) ja osobiście od razu chcę wyjść - męczy mnie chwilowa depresja, niepokój, obawa że dom się zawali - nie wiem.

Sprzedaliśmy starą lalkę przed tygodniem mojej babci, która kupiła jedna pani z Koszalina. Lalka dotarła do Koszalina, ale stwierdzono tam na poczcie, że paczkę z błahego powodu przekroczenia 2 cm wymiaru paczki należy odesłać do nadawcy - odebrałem więc paczkę i wysłałem drugi raz pocztą tradycyjną - znowu nie dotarła do pani z powodu problemów jakichś na poczcie - lalka pochodzi z lat 40. XX wieku. Zadzwoniłem więc do pani odbiorcy, osobiście pojechała na pocztę do Koszalina i odebrała lalkę - jakby coś nie chciało, aby lalka opuszczała ten dom.

Niedawno miałem sen, w którym babcia zmarła oprowadziła mnie po swoim domu. Ostrzegła, że ktokolwiek zakupi go, zwali się na niego sufit i dom się zawali. Babcia zilustrowała to w śnie tym, że było przyjęcie nowego lokatora w pokoju gdzie mieszkała na ok. 6 osób. Babcia miała łóżko na strychu i zaczęła tąpać piętą w podłogę - na gości spadł sufit, były wszędzie trupy - to była kuliminacja. Najpierw w tym śnie zaczęły się otwierać i zamykać okna, zapalać światło, poroszać przedmioty - dokładnie tak zaczęło się to dziać w chwili obecnej po wystawieniu domu na sprzedaż.

W tym śnie obok babci na łóżku leżała też moja ciocia ze strony matki - strasznie cierpiała na łóżku bóle brzucha i miała umrzeć - zadzwoniłem więc do rodziny cioci, aby powiadomić o moim śnie - na drugi dzień ciocia, od lat zdrowa nagle dostała ataku wymiocin i bólów brzucha i przyjechało pogotowie -może to też potwierdzić jej rodzina, że dzwoniłem. 

[...] byłem ateistą, ale teraz już nie wiem co o tym myśleć [...]

[dane do wiad. FN]





zwiń tekst



Tekst piosenki ze śmiercią kliniczną w tle
Wt, 13 mar 2018 08:16 komentarze: brak czytany: 1878x

Dostaliśmy ciekawą informację poprzez nasz kanał na facebook`u dotyczącą śmierci klinicznej. Chodzi o tekst piosenki zespołu Lazarus, w którym pojawia się motyw śmierci klinicznej. Jak wszyscy wiedzą - ten temat jest "w centrum zainteresowania" Fundacji Nautilus. I dlatego postanowiliśmy go zaprezentować w dziale XXI PIĘTRO - Twoja Historia.​....

czytaj dalej

Dostaliśmy ciekawą informację poprzez nasz kanał na facebook`u dotyczącą śmierci klinicznej. Chodzi o tekst piosenki zespołu Lazarus, w którym pojawia się motyw śmierci klinicznej. Jak wszyscy wiedzą - ten temat jest "w centrum zainteresowania" Fundacji Nautilus. I dlatego postanowiliśmy go zaprezentować w dziale XXI PIĘTRO - Twoja Historia.






zwiń tekst



Przeczucia zbliżającej się śmierci
Nie, 10 gru 2023 22:42 komentarze: brak czytany: 2202x

[...] Witam serdecznie całą Załogę Nautilusa.Moja śp. mama również przewidziała swoją śmierć. Było to tak: odwiedziła nas ciocia (mamy siostra), która jechała w odwiedziny do swojej córki mieszkającej w Warszawie. My mieszkamy w Łodzi. Siedząc przy stole, w którymś momencie moja mama powiedziała do cioci - Zosiu nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przyjechałaś, chyba się już więcej nie zobaczymy. &.......

czytaj dalej

[...] Witam serdecznie całą Załogę Nautilusa.

Moja śp. mama również przewidziała swoją śmierć. Było to tak: odwiedziła nas ciocia (mamy siostra), która jechała w odwiedziny do swojej córki mieszkającej w Warszawie. My mieszkamy w Łodzi. Siedząc przy stole, w którymś momencie moja mama powiedziała do cioci - Zosiu nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przyjechałaś, chyba się już więcej nie zobaczymy.  
Ciocia oczywiście żachnęła się odpowiadając - Regina o czym ty mówisz...  
Tak to mniej więcej było. Nie pamiętam, ale chyba pisałam o tym do Was.

Ja natomiast tak jakoś w tym samym mniej więcej okresie (nie pamiętam dokładnie) miałam sen. Przyśniła mi się nieżyjąca ciocia (młodsza siostra mamy). W tym śnie zobaczyłam, jak ciocia z innymi osobami szykuje jakieś mieszkanie. To znaczy sprzątały, czyściły ściany. Zapytałam się cioci co robi. Ciocia odpowiedziała, że musi przygotować pokój, bo niedługo ktoś tu zamieszka. Ciocia w tym śnie była taka radosna, szczęśliwa. Sprzątając to mieszkanie cały czas podśpiewywała.

Rano opowiedziałam ten sen mamie. Mama zaniepokoiła się. Powiedziała, być może ciocia cię zabierze do siebie. Ona bardzo cię lubiła.  Hmm, nie powiem, aby mamy wyjaśnienie tego snu mnie ucieszyło. Miałam bowiem synka do wychowania. Mama uspokajała mnie jednak, mówiąc, że tak tylko gdyba, bo czasami zmarli śnią się na deszcz.
Jednak to nie o mnie chodziło, a o mamę.

Mama zmarła w szpitalu. Co dziennie po pracy chodziłam do mamy. Jednego dnia, mama powiedziała do mnie - wiesz, widziałam Pana Jezusa. Przyszedł do mnie. Jaki On śliczny. Długo ze mną rozmawiał. Ale tutaj w szpitalu nikt mi nie wierzy...
Chyba dwa dni później zmarła.

Nie wiem, czy ma to jakieś znaczenie. Ciocia zmarła na koniec miesiąca marca, mama zmarła w nie cały rok później, na początku marca.


--
Pozdrawiam serdecznie


[...] Witam.[...] nie jestem z tych osób które sobie robią żarty z takich rzeczy. Kilka lat temu w wypadku zginęła moja przyjaciółka.15.05.2009 obchodziła 15 urodziny,a 3 dni później... :C
Zawsze była wesoła, nie miała nigdy żadnych "odchyłów" ,nawet w żartach. Więc do rzeczy...
18.05.2009 roku była w szkole, prosto po niej (w czasie lekcji była normalna) coś ją jakby tknęło i pierwszy raz powiedziała że nie chce umierać i pobiegła do domu.. Do tej pory nie rozumiemy czy ona to czuła czy co. Na gg ustawiła opis " Spójrz na otoczenie,tam drzemie zagrożenie". Zginęła około godz 20. :( Tam nie jest napisane do końca tak, jak było naprawdę.Pijak uderzył w samochód dlatego wylądowali na drzewie...
 Pozdrawiam,Ania:)





zwiń tekst



Dziwne sny po zakupie naszyjnika z górskich kryształów
Nie, 10 gru 2023 22:42 komentarze: brak czytany: 3530x

Od jakiegoś czasu miałam ogromną ochotę na kupienie sobie kryształu górskiego.Szukałam dosyc długo i znalazłam go w postaci naszyjnika z drobniutkich kryształków. Kupiłam też klipsy z oszlifowanych kryształów.,,Coś,, mówiło mi bym założyła naszyjnik na szyję i poszła w tym spac. Tak też i zrobiłam. Spałam lepiej niż zwykle, miałam tez dziwny sen;śniła mi się ogromna sala pełna ludzi, siedzenia jak.......

czytaj dalej

Od jakiegoś czasu miałam ogromną ochotę na kupienie sobie kryształu górskiego.Szukałam dosyc długo i znalazłam go w postaci naszyjnika z drobniutkich kryształków. Kupiłam też klipsy z oszlifowanych kryształów.

,,Coś,, mówiło mi bym założyła naszyjnik na szyję i poszła w tym spac. Tak też i zrobiłam. Spałam lepiej niż zwykle, miałam tez dziwny sen;śniła mi się ogromna sala pełna ludzi, siedzenia jak w teatrze. Wszystkie miejsca były zajęte, ja usiadłam na schodach między rzędami .Usłyszałam przepiękną melodię/ fortepian, pianino ?/ ale nie widziałam człowieka na nim grającego.

Potem były owacje dla Mistrza na stojąco.Widziałam zafascynowanie w oczach tych eleganckich ludzi.Ja w tym czasie czułam się jak ,,szara myszka,,.Nagle tłum ludzi zaczął się rozstępowac i Mistrz podszedł do mnie. Wstydziłam sie podnieśc na Niego oczy. Jednak przemogłam się, gdy nastała cisza. Zobaczyłam b. wysokiego, postawnego mężczyznę z długimi- do ramion- blond włosami, który podał mi rękę na pożegnanie. Wtedy to poczułam coś niewytłumaczalnego: cudowną więż między mną a Nim.

Przytulił mnie do siebie i w tym czasie słychac było przepiękne akordy Jego muzyki. Wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem. Czułam MIŁOŚC przepływającą z serca do serca. Czuliśmy się tak jakbyśmy odnależli sie po wielu latach szukania- dwie pokrewne dusze. Rozmawialiśmy telepatycznie, powiedział,że bardzo się spieszy. Miała wrażenie,że na inną planetę.

Tak bardzo chciałam podac mu swój adres/?/,ale wiedziałam,że czas Jego mija i musi mnie jak najszybciej opuścic.
Na drugi dzień znowu założyłam ten naszyjnik i przyśnił mi się Dalaj Lama. Spytał się/po polsku/ o moją najstarszą córkę.powiedziałam mu cos na ten temat/ teraz nie pamiętam/ a On powiedział coś- dla niej- po angielsku. Ponieważ nie znam tego języka, nic nie zrozumiałam.Na trzecia noc znowu założyłam naszyjnik, ale bardzo mnie uwierał i przeszkadzał.Za kilka dni rozsypał się.
Serdecznie pozdrawiam całą Załogę Nautilusa. Nie mogę się doczekac nastepnych super ciekawych artykułów:)





zwiń tekst



Zakapturzona postać
Nie, 10 gru 2023 22:43 komentarze: brak czytany: 2623x

Opiszę swoją historię w podobnym klimacie . I mimo iż mam już prawie 50 lat to ta historia jest w sumie jedyną w moim życiu , która otarła się o opisywane w Nautilusie zjawiska. Paręnaście lat temu byliśmy z żoną na wycieczce w Egipcie w Sharm el Szejk hotel Radison. Akurat w tej miejscowości spędzaliśmy parę dni podczas objazdowej wycieczki po Egipcie. Pokój mieliśmy na pierwszym piętrze. Śpiąc w.......

czytaj dalej

Opiszę swoją historię w podobnym klimacie . I mimo iż mam już prawie 50 lat to ta historia jest w sumie jedyną w moim życiu , która otarła się o opisywane w Nautilusie zjawiska. Paręnaście lat temu byliśmy z żoną na wycieczce w Egipcie w Sharm el Szejk hotel Radison. Akurat w tej miejscowości spędzaliśmy parę dni podczas objazdowej wycieczki po Egipcie. Pokój mieliśmy na pierwszym piętrze. Śpiąc w nocy w tym pokoju musiałem się przebudzić i otwierając oczy zauważyłem postać stojącą na przeciwko łóżka .

Postać stała nieruchomo i wpatrywała się we mnie. W pokoju było ciemno , zasłony były zasunięte , ale wzrok mój przyzwyczajony już do ciemności w pokoju wyraźnie widział tę postać. Pierwsza myśl że to był złodziej i chciał ukraść rzeczy z walizek i być może wyciągnąć portfel i dokumenty które musiały gdzieś tam leżeć. Pomyślałem też że złodziej widząc że się budzę znieruchomiał wpatrując się we mnie. Nie zastanawiając się dalej zacząłem głośno wołać imię żony . Ta się szybko obudziła i krzycząc na całe gardło wyskoczyła jak oparzona z łóżka biegnąc wprost na stojącą postać Przez myśl mi przeszło że na pewno wpadnie na niego i zaraz zaczną się szamotać.

Żona błyskawicznie dopadła do drzwi , otworzyła je i chyba włączyła światło . Wtedy dostrzegłem że w pokoju nikogo nie ma i przez myśl mi przeszło że całe to zdarzenie to był tylko sen. Jednocześnie żona zaczęła cały czas panicznie krzycząc , pytać się kto jest w pokoju. W pełni świadomy przy włączonym świetle odpowiedziałem , że w pokoju nikogo nie ma. Wtedy już trochę uspokojona żona weszła z powrotem do pokoju. Stwierdziła że gdy zacząłem krzyczeć , budząc się zauważyła nachylającą się nade mną zakapturzoną postać.



Przy czym raczej to nie mogła być ta sama postać którą ja widziałem gdyż stała ona w innym miejscu [ parę metrów bliżej ] Obszukaliśmy cały pokój , oczywiście nikogo nie było. Dodam że ja i żona jesteśmy raczej nieużywający alkoholu a tym bardziej innych Używek mogących wpływać na postrzeganie świata. Żona musiała głośno krzyczeć bo z rana przyszła ochrona z zapytaniem czy u nas wszystko OK. Gdybym sam widział tę postać uznałbym że to sen lub przewidzenie. Ale ja i żona raczej nie mieliśmy tego samego snu i nie ulegliśmy zwidom w tym samym czasie.


[historia została przedstawiona jako jeden z komentarzy do publikacji w naszym XXI PIĘTRZE - spodobała nam się i trafiła do Archiwum FN]



zwiń tekst



Przyśniła mi się śmierć, która przyszła po mojego męża
Nie, 10 gru 2023 22:43 komentarze: brak czytany: 2525x

Witam!!!! Chciałam napisać o tym co się wydarzyło wynajmowanym przeze mnie i męża domku. Może historia Was zaciekawi. Od razu piszę, że już jako dziecko czułam obecność osób trzecich niewidocznych dla oka. Ale do rzeczy. Było to w 2006r tuż po narodzinach mojego syna. Często gdy zostawałam sama (mąż do późna w pracy) czułam obecność Kogoś niewidzialnego. A nawet kilka razy wydawało mi się, że do pokoju.......

czytaj dalej

Witam!!!! Chciałam napisać o tym co się wydarzyło wynajmowanym przeze mnie i męża domku. Może historia Was zaciekawi. Od razu piszę, że już jako dziecko czułam obecność osób trzecich niewidocznych dla oka. Ale do rzeczy. Było to w 2006r tuż po narodzinach mojego syna. Często gdy zostawałam sama (mąż do późna w pracy) czułam obecność Kogoś niewidzialnego. A nawet kilka razy wydawało mi się, że do pokoju (w którym byłam) z kuchni Ktoś zagląda. Z kuchni, w której nikogo fizycznie nie było. Pewnego wieczoru, gdy mały usnął, a ja szczęśliwa położyłam się spać. W trakcie snu wydawało mi się, że nad moją twarzą zawisła męska dłoń z rozcapirzonymi palcami.

A w głowie zabłysła myśl, że dziecko płacze. I po chwili rzeczywiście synek zaczął przez sen popłakiwać. Dlatego wzięłam Go do siebie do łóżka. I razem przespaliśmy spokojnie do rana. Gdy po urlopie wychowawczym wróciłam do pracy. Będąc w kuchni zobaczyłam postać stojącą w progu między kuchnią, a pokojem. Postać ubrana była w czarny płaszcz, a na głowę narzucony był kaptur. Chwilę postała, a potem zniknęła. Później raz czy dwa razy widziałam ciemną postać.

Co do dziwnych zjawisk. Przytrafiło mi się raz gdy mąż był w Niemczech. Ja co drugi dzień nocowałam w domku. Wtedy raz przyśnił mi się realistyczny sen. Od progu w moją stronę płynęła kobieta ubrana na biało. Postać cały czas powtarzała " On jest mój, on jest mój...." Ja w tym czasie nie mogłam się ruszyć. Dopiero gdy zaczęłam w myślach powtarzać modlitwę wszystko wróciło do normy.

Mogę jeszcze napisać, że mąż w parę miesięcy potem zmarł właśnie w tym domu.  [...]





zwiń tekst



Dziwny lokator
Nie, 10 gru 2023 22:43 komentarze: brak czytany: 2094x

[...] Droga  Redakcjo Chcę się podzielić z Państwem pewną historią. Mam 30 lat, jestem księgową i mieszkam od 2006 roku w Irlandii. Jak wiele osób na początku swojego emigracyjnego życia dzieliłam dom ze współlokatorami. Do swojego 2 lokum wprowadziłam się na początku listopada 2006, moimi współlokatorami byli Angielka zajmująca się logistyką w sieci domów towarowych i pochodzący z Indii.......

czytaj dalej

[...] Droga  Redakcjo
 
Chcę się podzielić z Państwem pewną historią. Mam 30 lat, jestem księgową i mieszkam od 2006 roku w Irlandii. Jak wiele osób na początku swojego emigracyjnego życia dzieliłam dom ze współlokatorami. Do swojego 2 lokum wprowadziłam się na początku listopada 2006, moimi współlokatorami byli Angielka zajmująca się logistyką w sieci domów towarowych i pochodzący z Indii inżynier IT. Byliśmy  więc osobami mocno stojącymi na ziemi. On mieszkał w tym domu najdłużej z nas, bo od ponad roku i dzielił go ze swoją narzeczoną z Francji i jej bratem.

Po około 2 tygodniach  od wprowadzenia się zauważyłam u siebie pogorszenie samopoczucia i zdrowia. Dotychczas czułam się świetnie. Moje sprawy zawodowe, perspektywa awansu, wyraźnie stanęły w miejscu. Moja współlokatorka jak się później okazało, miała podobne odczucia co do siebie.  Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.

Tuż po Nowym Roku miały miejsce niesamowite rzeczy w naszym domu. Wielokrotnie budziliśmy się w środku nocy, ponieważ wyraźnie słychać było odgłosy jakby ktoś chodził po dachu. Nikt nie mógł tego zrobić ponieważ nie było fizycznej możliwości dostania się na dach ani od strony ulicy ani ogrodu. Zawsze też działo się to około 2.30 nad ranem. Innym razem obudziłam się nagle, ponieważ poczułam zimny powiew, jakby wir powietrza nade mną, czułam też wyraźnie jak kręci mi się w głowie i ktoś jakby ściągał ze mnie siłą kołdrę. Zapaliłam natychmiast światło i w pokoju oczywiście nikogo nie było.  Cały luty 2007 roku wspominam jako jeden z najgorszych miesięcy w swoim życiu. Musiałam zgłosić się na biopsję, ponieważ podejrzewano u mnie nowotwór, mój tata znalazł się w szpitalu (całe życie nic mu nie było) i poważnie zasłabł po operacji, moja mama miała wypadek samochodowy, w którym ledwie uszła z życiem a moja babcia przeszła poważny zabieg kardiochirurgiczny. Moja współlokatorka zaczęła również poważnie chorować, co skończyło się dla niej poważnym zapaleniem płuc i pobytem w szpitalu.

To jeszcze nie koniec rewelacji. Pewnego dnia odwiedzili mnie moi znajomi, byli w domu zaledwie godzinę, ale po tej wizycie ich życie zamieniło się w piekło. Rozstali się miesiąc później, ona straciła pracę, na dodatek w tragicznych okolicznościach zmarł jej ojciec, zapadła na ciężką depresję. On z kolei, dotąd uczciwy człowiek, wdał się w kontakty z nieodpowiednimi osobami i popadł w poważne konflikty z prawem, alkoholizm.

Zaczęłam się poważnie bać o swoją dalszą przyszłość i zdecydowałam się wyprowadzić jak najszybciej. Moja współlokatorka także. Życie szybko powróciło do normy i koszmar się skończył, znowu cieszę się życiem, wiem, że jej także zaczęło się  układać.

Zapytacie Państwo pewnie o naszego współlokatora. Otóż był najdziwniejszą osobą, jaką spotkałam w całym dotychczasowym życiu. Na każdym kroku podkreślał jak nienawidzi zachodniej kultury, komentował nasze zwyczaje, znajomości z partnerami życiowymi, sam zaś sprowadzał co tydzień inną kobietę do domu, wiele z nich było załamanych psychicznie po znajomości z nim. Z jednej strony twierdził jak zależy mu na dobrych relacjach z ludźmi, ale z drugiej strony ich nienawidził. Korzystał z tej znienawidzonej, zachodniej kultury pełnymi garściami . Współlokatorka powiedziała mi któregoś dnia, że opowiadał jej, że brał kiedyś udział w obrzędach hinduistycznych i że miał styczność z prawdziwym złem oraz o tym jak wielkim bałaganem jest jego życie. Uznałyśmy to za jakieś chore brednie  i fantazje człowieka, który wypił o jednego drinka za dużo. Po tym wszystkim, co miało miejsce, jednak stwierdziłyśmy, że miałyśmy w tamtym miejscu  do czynienia z czymś tajemniczym i nieznanym i w jakiś sposób to miejsce było przeklęte. Jak inaczej wytłumaczyć, że życie każdego, kto mieszkał lub był częstym gościem, w jakiś sposób komplikowało się prędzej czy później.

O tamtym domu wiemy tyle, że należał w przeszłości do straży morskiej i ratowano tam min wielu rozbitków. Później przez 7 lat mieszkało tam małżeństwo z 2 dzieci, nie działo się nic niepokojącego. Zaczęło się dziać dopiero po tym, jak zamieszkał tam opisywany inżynier z Indii.  Jego związek z narzeczoną z Francji rozpadł się, ponieważ zachorowała na ciężką postać depresji (ciekawe co było powodem?). Dotychczas nie wierzyłam w żadne zjawiska nadprzyrodzone, ale do dziś zastanawiam się, z czym miałyśmy w tamtym domu styczność. Cokolwiek to było mam nadzieję ,że już nigdy nie doświadczę czegoś podobnego.

Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]





zwiń tekst



Moje spotkanie z UFO i.. z duchami!
Nie, 10 gru 2023 22:44 komentarze: brak czytany: 2035x

Witam całą załogę!   Pierwszy raz kiedy zdarzyło się coś dziwnego w moim życiu było jak miałem około 12 lat. Bawiłem się z kuzynem na podwórku i nagle dostrzegliśmy pojazd ufo w oddali. Był to klasyczny spodek oddalający się i bujający się na boki. Zawołaliśmy rodziców ale ci nawet nie spoglądając na ufo i nie wychodząc na zewnątrz stwierdzili jednogłośnie, że to samolot, jednak my z kuzynem.......

czytaj dalej

Witam całą załogę!   Pierwszy raz kiedy zdarzyło się coś dziwnego w moim życiu było jak miałem około 12 lat. Bawiłem się z kuzynem na podwórku i nagle dostrzegliśmy pojazd ufo w oddali. Był to klasyczny spodek oddalający się i bujający się na boki. Zawołaliśmy rodziców ale ci nawet nie spoglądając na ufo i nie wychodząc na zewnątrz stwierdzili jednogłośnie, że to samolot, jednak my z kuzynem widzieliśmy coś innego...
 
Kiedyś z kuzynem obserwowaliśmy nocne niebo i nagle jedna z gwiazd rozbłysła tak mocno, że wydawała się wielka jak księżyc po czym zmniejszyła się i zaczęła lecieć...  
 
W późniejszym wieku kiedy wracałem ze spaceru z jeziora a było strasznie ciemno, tylko w oddali było widać latarnie coś siedziało na drzewie. Usłyszałem jak to schodzi, łamią się gałęzie i tupot na trawę. Nagle słyszę jakieś dziwne dźwięki jakie wydaje i biegnie prosto na mnie, było aż słychać jakby koń na mnie biegł jakiś. Spanikowałem ale się nie dałem, darłem się i stroszyłem żeby to przestraszyć i podziałało bo zamiast na mnie pobiegło obok. Po chwili znów ruszyło to znów udawałem większego niż jestem. Pamiętam trzymało się gdzieś z 3 metry przede mną a ja cofałem się pomału w stronę latarni. Po chwili wyciągnąłem telefon i chciałem zaświecić w to miejsce gdzie to powinno stać ale już niczego tam nie było. Nogi jak z waty... Pamiętam tylko, że wydawało mi się to coś dużego koloru białego.
 
 Inna historia jest taka, że kiedy siedziałem sobie na polanie z dziewczyną (teraz moją żoną) nagle pomarańczowa kula zeszła z chmur, zatrzymała się i poleciała z powrotem do góry. Takie niby nic ale moją dziewczynę to mocno wystraszyło więc trzeba było się zmywać.
 
 
 Najświeższą historię już kiedyś przedstawiałem ale opowiem jeszcze raz.
 
Siedzimy raz ze szwagrem i jego dziewczyną u niego w domu.  Wszystko fajnie ładnie, rozmowa przebiegała normalnie, śmiechy kawały te sprawy. Nagle poczuliśmy bardzo mocny smród... Śmierdziało takimi jakby starymi siuśkami i to bardzo intensywnie. Nie znaleźliśmy "epicentrum" tego smrodu, po prostu nagle się pojawił obok nas i trwał z nami około 5 minut. Był tylko tam gdzie siedzieliśmy, kilka metrów dalej już nic nie śmierdziało. Najciekawsze w tym wszystkim było jednak to, że ten intensywny smród czułem tylko ja i Sławek, a Ania nic... kompletnie nic... myślała, że sobie z niej żartujemy (nie miała kataru jak coś :P)

Smród jednak był bardzo wyraźny po czym nagle zniknął tak szybko jak się pojawił. Spokój był na jakieś pół godziny kiedy znów się pojawił ale tym razem na około 30 sekund. Znów dla mnie i Sławka był bardzo intensywny a Ania go w ogóle nie czuła. Dodam może, że dom w którym mieszka Sławek został przez niego kupiony i wyremontowany jakieś 4 lata temu. Przedtem mieszkała tam jakaś patologiczna rodzina i ktoś tam zmarł (ponoć jakiś pijak co go znaleźli po paru dniach) tyle wiem. Sławek opowiadał także że nieraz jego pies wariował, bał się, gapił się w jedno miejsce itp. Podczas gdy u niego spałem sam słyszałem kroki na poddaszu, trzaskania drzwiami oknami jakieś skrzypienia i to mocno słyszalne aż się w nocy budziłem. Teraz mieszkamy na piętrze z żoną ale nic się nie dzieje...
 
Teraz kilka ciekawszych historii moich znajomych i rodziny.
 
Kiedyś moja siostra wraz z kuzynką siedziały same w domu, nagle usłyszały dzwonek do drzwi ale nikogo nie było. Później znów dzwonek i schodzą na dół, otwierają drzwi a tam za betonowym płotem stoi... kostucha :D (przynajmniej tak cały czas mówią), mało tego to coś szło w ich kierunku, może ktoś pomyśleć sobie, że to ktoś sobie jaja robił i chciał je przestraszyć ale myk jest taki, że ta kostucha przeszła przez płot jakby go tam nie było... Przeniknęła przez niego. Te się wystraszyły szybko drzwi na klucz i uciekły do kuchni skąd widać kto stoi w drzwiach. Nagle znów dzwonek do drzwi i to coś tam było pod drzwiami. Uciekły na górę i dopiero po kilku godzinach zeszły kiedy to coś odeszło.
 
 Druga jest historia związana z moim znajomym wydarzyła się z 15 lat temu. Umarła jego ciotka, nie poszedł na pogrzeb. Po kilku dniach jego rodzice poszli na przeciwko do znajomych a on został sam i grał na kompie. Usłyszał, że ktoś go woła "Michałek" zszedł na dół by myślał, że rodzice już wrócili, ale zamiast tego zobaczył swoją zmarłą ciotkę od pasa w górę... Pozostała dolna część była niewidoczna. Tak się przestraszył, że wybiegł w skarpetach na przeciwko do rodziców gdzie był w histerycznym płaczu i szoku, dopiero po kilkunastu minutach był zdolny żeby powiedzieć co się stało.
 

Następna historia jest mojej mamy. Kiedy była mała spała ze swoją mamą w pokoju, obudziła się a tam jakiś cień w kapeluszu stoi przy drzwiach i się na nią patrzy. Przestraszyła się i schowała się pod kołdrę, po czasie zerknęła ale upiór nadal tam był no to znów myk pod kołdrę. Po około 30 minutach znów patrzy ale już nikogo nie było.
 
 Kiedyś mój kuzyn wraz z kolegą siedzieli na dachu garażu i patrzyli w gwiazdy. Nagle z nieba zleciały dwie kule i zaczęły bardzo żwawo kręcić się w okół wieży ciśnień która była nieopodal. Później poleciały do góry i zniknęły.
 
 Innym razem mój drugi kuzyn na rybach w nocy spojrzał w niebo a tam statek kosmiczny z setkami światełek cicho porusza się nie wiele wyżej od linii lasu, patrzył się na niego aż drzewa go przysłoniły.
 
 Mojej mamy koleżanka z pracy kiedyś jej opowiadała, że kiedyś szli z kolegami i koleżankami drogą, mijały lasek w którym kiedyś się ktoś powiesił. Coś tam świeciło stanęli zainteresowani co to i nagle wyłoniła się trumna z której coś wyszło i szło w ich kierunku. Wszyscy byli przerażeni, niektórzy od razu uciekli innych sparalizował strach i stali w miejscu. Ale w ostatniej chwili jakoś udało się wszystkim uciec. Do dzisiaj z całej załogi (chyba 7 sztuk ich tam było) żyje tylko koleżanka mojej mamy, wszyscy pomarli w dziwnych okolicznościach w przeciągu kilkunastu lat.
 
 Moja mama kiedyś siedziała sama w pokoju, obok stała gitara. Tylko pomyślała sobie coś w stylu "ciekawe co by było gdyby nagle zgasło światło i ktoś szarpnął o struny" zanim zaczęła myśleć do końca to się stało, wybiegła z pokoju z krzykiem do rodziców. Dom jest przedwojenny, poniemiecki.
 
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]


 



zwiń tekst



Inteligetna kula obok czołgu
Wt, 27 luty 2018 10:05 komentarze: brak czytany: 2053x

[…] Witam. Postanowilem napisac do panstwa i podzielic sie po prostu tym co spotyka mnie lub spotykam sie ja w moim zyciu. W mlodym wieku odbywalem zasadnicza sluzbe wojskowa w 1995 roku. Pomijajac szczegoly tego, moja jednostka "koncowa"po szkolce byla w Braniewie. Tzw.cyrk. Bardzo czesto mielismy poligony strzelania itd.Jedno z takich cwiczen odbywalismy na Pierzchalak. Jako ze bylem dzialonowym.......

czytaj dalej

[…] Witam. Postanowilem napisac do panstwa i podzielic sie po prostu tym co spotyka mnie lub spotykam sie ja w moim zyciu. W mlodym wieku odbywalem zasadnicza sluzbe wojskowa w 1995 roku. Pomijajac szczegoly tego, moja jednostka "koncowa"po szkolce byla w Braniewie. Tzw.cyrk. Bardzo czesto mielismy poligony strzelania itd.

Jedno z takich cwiczen odbywalismy na Pierzchalak. Jako ze bylem dzialonowym czolgu i mielismy nocne strzelanie z "broni czolgowej" zaraz po wystrzelaniu amunicji otworzylismy klapy na wierzyczce i razem z moim mechanikiem czyli kierowca usiedlismy na zewnatrz. Bylo cieplo i zrobilo sie bardzo cicho az moge powiedziec ze mimo tego wszystkiego przyjemnie.

Nagle na koncu lufy czolgu lub na tej dlugosci pojawilo sie cos czego nie mozna nazwac obiektem ale wiadome bylo ze jest swiadome, sterowane. Coś, co było świadomie poruszające się!

Zlecialo przed nas jakby po wykresach, po ktorych mialo sie poruszac. Bylo nieruchome okolo 20 sec. po czym oddalilo sie, odlecialo wg tego samego wykresu tylko unosząc się w druga strone. Jak sie okazalo widzielismy to my dwaj.

Gdy odlecialo spojrzelismy sie na siebie i w jednym momencie sie spytalismy nawzajem:

- widziales to???

Uzgodnilismy, ze nie bedziemy tego opowiadać dalej. Mijaly lata. Spotkalismy sie z tym kolega przypadkowo. Obydwaj sie ucieszylismy na takie spotkanie kumpla z wojska. Na koniec rozmowy spytalem sie go po prostu:

- pamiętasz to coś?

Odparl:

- oczywiście, ze tak.

Od tamtej pory swiadomiej patrzylem na niebo. Obecnie mieszkam w UK. Tutaj oczywiscie spotkalem cos co nie jest pospolite do obserwacji. Jestem osoba wierzaca ale zdecydowanie roznie sie od pospolitego mochera. Wierze w stworzyciela i syna jego Jezusa i rowniez w reinkarnacje bo uwazam ze to jest sprawiedliwe dla nas...Modle sie do nieba i podczas mojej modlitwy.. Co dziwne,wiedzialem ze musze spojrzec w lewa strone i ze mam tam to zobaczyc. Mieszkam w Londynie i swiatla samolotow sa geste jak gwiazdy. Mimo to to swiatlo sie wyroznialo. Bylo wieksze mocniejsze. Śledzilem je, zatrzymalo sie i wypuscilo mniejsze swiatlo ktore jakby wypluło to mniejsze swiatlo. Potem wyhamowało po chwili do zera by nagle jednoczesnie z wiekszym braciszkiem ruszyc dokladnie ta samo predkoscia i trajektornia.

Kilka lat pozniej oczywiscie przez okno rowniez w Londynie mialem okazje zobaczyc jasno-ognista kule ktora jakby odbijala sie od ziemi. Gdy byla w powietrzu zatrzymywala sie jakby szukala miejsca gdzie ma wyladowac lub sie odbic. Nie chce tu zbytnio wdawac sie w swoje prywatne zycie itd ale mam sny ktore przypominaja mi moje terazniejsze zycie. Jednak to sa chwile z bardzo mlodych lat i po takim snie budze sie i przypominam sobie ze TAK to bylo teraz pamietam. Jednym z nich bylo to ze widzialem taki obiekt w ksztalcie rakiety na niebie, oczywiscie w nocy. Gwiazdy swiecily bardzo jasno podobnie jak ksiezyc a TO bylo bardzo blisko mojego wzroku.

To z grubsza o tym. Nie jestem wariatem chociaz..kto wie:-)

Postanowilem do Was napisac bo Was szanuje i podziwiam. Szanuje za to co robicie a podziwiem bo walczycie - w pelnym tego slowa znaczeniu. Pozdrawiam i trzymajcie sie Panowie.

[dane do wiad. FN]





zwiń tekst



Powiedz mojemu synowi, że jestem teraz szczęśliwy
Pon, 26 luty 2018 06:42 komentarze: brak czytany: 2316x

[...] Pozdrawiam Fundacje Nautilius. Chcialbym wam w skrocie opisac dwa przypadki ktore mialy miejsce w ostatnich dniach. 1. Dwa tygodnie temu pojechałem do domu pogrzebowego aby pozegnac sie z ojcem mojego znajomego . Bedac tam uslyszalem glos czlowieka ktorego cialo spoczywalo blisko nas . Prosil on aby przekazac dla syna wiadomosc . Bylo to jedno zdanie.-"Powiedz mojemu synowi ze jestem teraz .......

czytaj dalej

[...] Pozdrawiam Fundacje Nautilius. Chcialbym wam w skrocie opisac dwa przypadki ktore mialy miejsce w ostatnich dniach.
1. Dwa tygodnie temu pojechałem do domu pogrzebowego aby pozegnac sie z ojcem mojego znajomego . Bedac tam uslyszalem glos czlowieka ktorego cialo spoczywalo blisko nas . Prosil on aby przekazac dla syna wiadomosc . Bylo to jedno zdanie.-"Powiedz mojemu synowi ze jestem teraz szczesliwy".

W myslach wachalem sie i pomyslalem ze chyba za bardzo nie wypada tego mowic w obecnosci kilkudziesieciu gosci. Jednak uslyszalem ponownie glos "Nie , powiedz mojemu synowi ze jestem teraz szczesliwy" . To spowodowalo ze nie baczac na gosci podszedlem do jego syna i przekazalem ta wiadomosc. On rozplakal sie ,ale po chwili mi podziekowal. Nastepnego dnia zadzwonil do mnie i poprosil o spotkanie. Zastanawialo mnie dlaczego wiadomosc byla tylko dla niego a nie dla calej rodziny.W czasie rozmowy z nim dowiedzialem sie ze rodzenstwo bylo ze soba sklocone i chodzilo generalnie o podzial majatku. Moj znajomy byl najmlodszym z czworga rodzenstwa ale najbardziej opiekowal sie swoim ojcem a ten z kolei polecil jemu podzial majatku.

2. Tydzien temu otrzymalem w pracy list internetowy powiadamiajacy mnie ze na nastepny dzien odbedzie sie msza pozegnalna za ojca mojej glownej szefowej. Mialo to miejsce okolo 140 km od mojego miejsca zamieszkania. Wieczorem zastanawialem sie czy wypada tam pojechac bo moja szefowa znalem tylko tzw. oficjalnie. Cos jednak przemawialo we mnie aby pojechac. Nastepnego ranka wyruszylem w podroz. W trakcie drogi zobaczylem postac zolnierza w mundurze oficerskim.

W czasie mszy rodzina zmarlego miala kilkanascie minut na wspomnienia o nim. Przed oltarzem byl stol z urna i zdjeciami a jedno z nich przedstawialo wlasnie ta osobe ktora wczesniej przez moment ukazala mi sie. Po przemowieniach osoba ktora opuscila swoje cialo poprosila abym przekazal wiadomosc dla rodziny-"Kocham was wszystkich"-. Zrobilem to juz po mszy i nastepnego dnia otrzymalem list z podziekowaniem.
Doszlo do mnie nastepnego dnia ze decyzje o pojechaniu tam podjalem glownie z powodu ducha ktory mnie o to poprosil.
Pozdrawiam serdecznie.
[dane do wiad. FN]


Historia opublikowana w naszym XXI PIĘTRZE - jej autorem jest dobrze nam znany (od lat) czytelnik serwisu, który ma dar widzenia i słyszenia duchów.



zwiń tekst



STRONA
1 41 42 43 44 45 46 47 50 86
Strona 44 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

5 kwietnia w wędrówkę wybrzeżem wyruszyli Janek i Miłosz. Przy

UFO24

więcej na: emilcin.com

Pon, 24 mar 2025 21:16 | [KONTAKT] Szanowny Panie Robercie nie wiem czy taka informa

Dziennik Pokładowy

Sobota, 5 kwietnia 2025 | Czy można jednym zdaniem zmienić świat? Ja wierzę, że trafna myśl zapisania słowami ma gigantyczną energię, jeśli zawiera w sobie światło czyli prawdę. I może zmienić jednego człowieka, czyli tak naprawdę cały świat. Jak to działa? Zobaczycie sami, bo chłopaki już wyruszyli!

czytaj dalej

FILM FN

Gorzów Wielkopolski: Bez żadnego dźwięku i hałasu

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.